BurdanaAżeby przyjaciela poznać...

Mieszkańcy Burdany są bardzo sprytnymi ludźmi. Nie przywiązują wagi do do bogactwa. Specjalizują się w łowiectwie i meblarstwie. Połowa mężczyzn to drwale. Lasy wokół Brurdany zostały zaczarowane wiele lat temu przez pewnego maga. Po ścięciu odrastają w jeden dzień, tak, że są gotowe do kolejnego zbioru.
Awatar użytkownika
Naniria
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 106
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Włóczęga , Uzdrowiciel

Post autor: Naniria »

        Prychnęła obrażona, ostentacyjnie odwróciwszy się plecami do napotkanych kupców, a przodem do krzaku bzu, który w tej chwili wydał jej się niezmiernie atrakcyjny. Poczęła bawić jego kwiatami, starając się nie słuchać rozmów toczących się za nią. Archibald jedynie westchnął ciężko i podszedł do przyjaciółki, by potowarzyszyć jej w zwątpieniu.
        - Co się tak naburmuszyłaś?
        - Kwiatki oglądam - burknęła, łypiąc kątem oka na kocura.
        - Mhm, a ze mnie jest królowa Rapsodii - rzucił sarkastycznie i usiadł, zamiatając ziemię ogonem.
        Dziewczyna nie zareagowała, choć po zerwanym gwałtownie kwiatostanie, można by uznać, że się zirytowała. Na całe szczęście nie czekała długo na moment, w którym nieproszeni podróżni zniknęli im w końcu z drogi. Usłyszała za sobą spokojny stukot kopyt, ale nie odwróciła się od razu - skrzyżowała ramiona, bujnęła biodrem, odrzuciła włosy z twarzy. Gdyby o siebie lepiej dbała, uznana mogłaby zostać za nieprzeciętnej urody dziewczę. Teraz uchodziła jedynie za dzikuskę z listowiem w poplątanych włosach. Nikt by jej nie uwierzył, gdyby wyznała, że wychowywała się w zamku, pod okiem guwernantki i wuja-rycerza. Spojrzała na Elana przez ramię, i dopiero po chwili odwróciła się doń przodem, już nieco mniej naburmuszona. Doceniała jego troskę, ale blokada nieufności wciąż nie dawała jej przyznać tego na głos, dlatego wzruszyła ramionami.
        - Bywało gorzej - powiedziała, wbijając wzrok w ziemię.
        Archibald mógł się jedynie domyślać, co chodziło Nanirii po głowie, a chodziło wiele rzeczy, w głównej mierze wątpliwości i rozdarcie pomiędzy chęcią zawarcia przyjaźni a nieufnością i odrzuceniem. Znał ją już na tyle dobrze, by móc wyciągać tak śmiałe wnioski. Nani zerknęła kątem oka na Elana, następnie na drogę, na której przed chwilą znajdował się wóz kupiecki, po czym wzięła od mężczyzny koszulę i zaraz ją na siebie włożyła.
        - Dzięki. Możemy już iść? - zapytała, spoglądając na centaura spode łba.

        Archibald słuchał Elana jak urzeczony, mając już w wyobraźni wszelkie idylliczne obrazy dotyczące ich pobytu na terenach zajmowanych przez lud Eleanaela. Przecież byłoby to dla nich idealnie rozwiązanie! W końcu zagrzać gdzieś miejsce na dłużej, a nie włóczyć się bez sensu po lasach w poszukiwaniu nie wiadomo czego. W społeczności centaurów, gdzie żaden człowiek nogi nie postawi, gdzie wszyscy żyją w harmonii z naturą, mieli swoje obowiązki, zakładali rodziny... Archi chciał się zestarzeć w tak spokojnym miejscu, miał dość błądzenia, chciał mieć dokąd wracać...
        - Nani... - szepnął konspiracyjnie. - To nasza szansa. To szansa dla ciebie. Pójdźmy z nim...
        Ona nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Z jednej strony bardzo chciała znaleźć swoje miejsce na świecie, zgodne z jej przekonaniami, zgodne z jej sumieniem i kodeksem moralnym... Z drugiej, przerażało ją to. Wizja przedstawiona przez Elana, była zbyt piękna, by się mogła ziścić. A ona nie wierzyła w cuda, mimo że bardzo chciała.
        - Ja... - wydukała po chwili ciszy. - Chciałabym.
        Archibald wiedział, że to nie był koniec jej wypowiedzi. Czuł to.
        I miał rację.
        - Ale nie mogę - dodała ciszej, spuszczając głowę, chowając twarz we włosach. - Po prostu nie mogę. - Zeskoczyła z grzbietu Elana. Ukrywała przed nim łzy.
        Nie odezwała się. Nie spojrzała centaurowi w twarz. Nie potrafiła. Odwróciła się na pięcie i ruszyła w losowym kierunku, byle jak najdalej od jakiegokolwiek traktu, ludzi, miast i osad. Nie była w stanie przyjąć dobroci Elana. To wszystko było zbyt piękne, by mogło stać się prawdą. Zbyt piękne. I zbyt ulotne. Jak wszystko.
Zablokowany

Wróć do „Burdana”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości