Błyszczące JezioroSkały przy Błyszczącym Jeziorze

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Skały przy Błyszczącym Jeziorze

Post autor: Aravira »

Skierowała się na południe, gwiazdy już w całej okazałości prezentowały swoje piękno. Wieczorne powietrze lepiło się do pyska i zmęczonych oczu smoczycy. Była końcówka wiosny, wszystko zieleniło się i pachniało świeżością, na liściach osiadła wieczorna rosa, którą najbardziej odczuwał oplątany Kazimir. Aravira specjalnie leciała nisko tak by najemnik czasem dostał z "mokrego liścia" od jakiegoś drzewa. Lecieli już kilka chwil, czuła jak nić połączenia myślowego z Reiven stopniowo słabnie, jak pęka coś co zrodziło się tak niedawno, co było tak świeże jak morska bryza. Spojrzała na zachód, gdzieś tam w oddali błyskało się morze, nie widziała go lecz czuła, wiedziała że tam jest i czeka na nią na jej młode elficko-smocze ciało, na jej samotność. Westchnęła głośno komentując kolejne szarpania Kazimira. Gdy wznieśli się w powietrze, wił się i krzyczał, pluł, gryzł, bił bezładnymi rękami i nogami w gruby niebieski ogon. Smoczyca miała dość już małego zbędnego balastu, miała dość obowiązku nie wiedziała nawet czemu wzięła tego upierdliwca ze sobą, co nią kierowało? Nie miała pojęcia. Gdzieś na środku Równiny zniżyła lot, tak że ogon smagał po ziemi. Kazimir krzyczał, chyba jak każdy człowiek bał się. W pewnym momencie po prostu poluzowała ogon a bezładne ciało potoczyło się po trawie. Ryknęła i miała ochotę spopielić tego chochlika gdy spojrzała na swój ogon. Wzniosła się wyżej i spojrzała z politowaniem na zemdlałego człowieka.
Trzymaj się od Furina i Reiven z daleka. Bo obiecuję, że inaczej skończy się nasza potyczka, jeżeli im coś złego się stanie i to z Twojej ręki. jej słowa zagrzmiały w jego głowie niczym wodospad. Zostawiła go nieopodal Burdany i odleciała w stronę Błyszczącego Jeziora.

Zawsze miała ochotę wykąpać się w tym osławionym jeziorze. Pikowała ostro w dół by zanurzyć się w ciemnej pofalowanej tafli, by znów zakosztować rozkoszy wody. Zawirowała, w podwodnym tańcu...
Zawsze mia³a ochotê wyk±paæ siê w tym os³awionym jeziorze. Pikowa³a ostro w dó³ by zanurzyæ siê w ciemnej pofalowanej tafli, by znów zakosztowaæ rozkoszy wody. Zawirowa³a, w podwodnym tañcu...
Kazimir
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: LOL?

Post autor: Kazimir »

Słoneczny poranek. Obudziły mnie jasne promienie, rażące moje obolałe oczy. Do moich uszu dobiegał śpiew nieznanych mi ptaków, tylko przez chwile, potem przycichł, nie wiedziałem czy było to złudzenie czy nie. W tym momencie jedyną pewną rzeczą był ostry i przeszywający ból w okolicach klatki piersiowej i żeber, czułem go także w obszarze ramienia. Otworzyłem oczy, znajdowałem się na rozległej równinie. Nie wiedziałem co tu robię. Nie pamiętałem. Pomimo pulsującego bólu, czułem się jak po dobrze przebalowanej imprezie. Jednak nie cuchnąłem alkoholem, o nie, to było coś znacznie gorszego. Z pozoru nic nie mogłem sobie przypomnieć, jednak wraz z upływającymi minutami, które spędziłem na trawie wpatrując się w błękitne niebo, powracały do mnie kawałki przeszłości. Ognisko, polowanie, choroba Araviry, chatka zielarza... ciemność. Pusta wypalona strona. Przełknąłem ślinę. Znałem to uczucie to nie pierwszy raz się wydarzyło. Taka sytuacja miała już miejsce. Ranek, ciemna noc ...i krew. Po raz kolejny przez klątwę zielarza znów zostałem skazany na potępienie. Roślina zwana Aniakokiem, coś co kiedyś ocaliło moje życie, teraz stało się symbolem mojego przekleństwa. Teraz mogłem mieć tylko nadzieje, że nikomu nic nie zrobiłem. Jednak ślady jakie miałem na sobie stanowczo temu zaprzeczały. Kolejny raz obudziłem się zakrwawiony, w nieznanym miejscu, nieświadomy tego co też strasznego uczyniłem wczorajszej nocy.

Postanowiłem w końcu się ruszyć, wszystko w towarzystwie ostrego bólu. Usiadłem na trawie. Znajdowałem się na ogromnym stepie. To już na pewno nie była Elisia. Nie miałem już na sobie skórzni, miecza również nie widziałem. Wszystko przepadłem. Moim jedynym skarbem był pas przy którym ciągle wisiały dwa pistolety, proch, kule... i przeklęty Aniakok uwieszony na łańcuszku. Popatrzyłem na siebie, byłem brudny od zaschniętej krwi zmieszanej z piaskiem i błotem. Moje ręce całe w tej osobliwej cieczy. Zacisnąłem pięść, a na mojej twarzy pojawił się grymas bólu

Aravira, Furin i Reiven? Czy oni jeszcze żyli, tego nie wiedziałem, najgorsze było to, że sam mogłem... byłem przyczyną ich śmierci. Kolejny raz przez moją słabą wolę zraniłem towarzyszących mi kompanów. Zabiłem ludzi. Znów cały mój trud poszedł na marne. Gdy poczułem przeklęte pragnienie Aniakoka postanowiłem jak najszybciej wyładować je na tych jaszczurach. Zawaliłem... Naprawdę się starałem, na próżno. Nadawałem się w rzeczywistości tylko do życia w samotności. Powinienem dawno sczeznąć na stepach wschodnich pustkowi. Mój żywot tylko przynosił innym ludziom ból. Gdy znów poczuje głód, po raz kolejny zamienię się w bezlitosnego morderce. Znów będzie tylko ten ogień i płonący żar. Może czas to zakończyć?
Wyciągnąłem z kabury broń. Była załadowana, wystarczyło ją tylko odbezpieczyć. Drżącą dłonią przyłożyłem lufę do gardła. Pomiędzy życiem a śmiercią dzielił mnie tylko krótki ruch cynglem. "Po co żyć, tyle męk, tyle zła. Zmienić świat, nie wiem co, nie mam szans. Spójrz może dziś pośród gwiazd jest mój raj, tylko śmierć sprawi, że będę tam".
Zamknąłem oczy. Rozległ się strzał.

Tam gdzie dzień, nie kończy się
Tam jest raj, życie twe
Tylko tam, zgoda trwa
Nie ma bólu, twoich łez
Tam jest kraj, szczęścia kraj
Dobrych dusz, bratnich serc
Tylko w nim, zieleń drzew
Kwiatów woń, ptaków śpiew

Piękny kraj.


Przed sobą trzymałem pistolet. Ręka mi dygotała. Nie mogłem, nie mogłem pociągnąć za spust. Byłem zbyt słaby. Bezsilny...
Think of me wherever you are
When it seems like you're reaching the end
Call on me, know in your heart
One who will always defend
I am thy friend
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Araivrę zbudziło łagodne łaskotanie promieni słonecznych w mokre jeszcze ciało. Poranek wstał mglisty i rześki, lecz słońce leniwie spoglądało zza ciężkiej chmurnej powłoki. Powieki smoczycy leniwie podniosły się ukazując światu oczy koloru głębokiego bistru, mała plamka ognia falowała lekko. Ziewnęła przeciągle i rozejrzała się patrząc w dół w taflę Błyszczącego Jeziora. Przez kryształowo czystą wodę widziała gładkie dno, oraz własne odbicie na powierzchni. Nigdy wcześniej nie przyglądała się sobie w smoczej postaci. Była gładka i piękna, czysto szafirowa zastanawiała się nad jednym jak wyglądałby jej ojciec, gdyby razem.. szybko odrzuciła te myśli i spojrzała w z chwili na chwilę coraz bardziej jaśniejące niebo. Rozprostowała skrzydła najpierw prawe, później lewe, poczuła na swoim pysku lekki zefirek i chłód pochodzący od kryształu królestwa jakim było Błyszczące Jezioro. Wzbiła się z zadowoleniem i majestatem, stawała się coraz większa i dumniejsza. Wiek dodał jej miary oraz siły. Niebo zaróżowiło się na wschodzie, gdy Aravira wyjrzała zza lekkiej otoczki białych chmur. Para wodna lekko zwilżyła jej ciało. Płynęła niemal w powietrzu, płynęła do swoich towarzyszy. Nie oglądała się na ziemię, nie była teraz w jej obrębie i myśli wszelakich istot uciekły i ucichły dając wytchnienie jej umysłowi. Zastanawiała się co dzieje się z Kazimirem, lecz i te refleksje postanowiła odłożyć na dalszy plan, zastanowią się gdy znów będą w grupie. Leciała niesiona więzami serca i połączenia z Reiven.

c.d
Awatar użytkownika
Angie
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Leśna Elfka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Angie »

Angie szła bez odpoczynku. Była bardzo zmęczona wędrówką przez lasy, góry i stepy.
Nadchodziła noc.
Jakby jeszcze było tego mało zaczął lać deszcz. Angie potrzebowała schronienia i odpoczynku.
Musiała się także pożywić oraz napoić. Ponadto kończyły się jej zapasy.
Czy przeżyję do jutra? Czy nie umrę z głodu? - takie pytania kłębiły się w jej głowie.
Nagle zobaczyła jezioro. Angie nie posiadała się z radości. Rzuciła swój plecak przy skałach i skoczyła do wody.
O tak. Tego mi było trzeba. - pomyślała, wychodząc z wody, orzeźwiona jak nigdy dotąd.
Usiadła przy plecaku, aby się osuszyć i coś zjeść. Wyjęła kawałek mięsa i włożyła go do ust. Od dwóch dni nie miała nic w ustach, toteż delektowała się każdym kawałeczkiem mięska. Następnie zajrzała do plecaka.
Ostatnie dwa kawałki mięsa! Muszę jak najszybciej dotrzeć do jakiejś wioski i zaopatrzyć się w dodatkowe jadło. Nie wspominając już o piciu. - pomyślała, kładąc się u stóp skał.
Tutaj chyba nic mi nie grozi.
Angie potrzebowała snu. Już zamykały jej się oczy.
- Dobranoc - szepnęła w kierunku swej sowy, która usiadła na skałach.
Następnie Angie bardzo szybko zasnęła. Na jej szczęście, nie śniło jej się nic strasznego.

****

Następnego dnia Angie wstała i ruszyła w dalszą drogę.

Ciąg Dalszy
"(...) Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my, jest się takim jak miejsce, w którym się jest."
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości