Błyszczące JezioroPrzy brzegu Jeziora

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

— Merril — poprawiła dziewczyna bezwiednie, ale głos jej zmienił się, załamał, zaostrzył, zabrakło w nim krzty tej świergotliwej wesołości. — Z tym, nikaj nie wiem jak, ale trafiłaś. Uwierzyłabym też, że mogłyśmy się kiedyś spotkać, bez mrugnięcia okiem, że mogłam próbować cię okraść. Nawet i skłonna byłabym dać wiarę, że było to dawno i pewno byłam wtedy tak pijana w sztok, by nic nie spamiętać, co wyjaśniłoby sprawę i zaspokoiło moje płytkie zapotrzebowania na informacje... Ale nie uwierzę, klnę się na własny żywot, nie uwierzę, że mogłam powiedzieć, gdzie się urodziłam.
Urwała, popiła łykiem wina. Nie miała zresztą nic do dorzucenia, nie w tej gestii i nie o tym. O Trytonii, o Norze, o swojej matce nie rozmawiała z nikim, nigdy. Nawet Friese, choć znał ją najlepiej, lepiej niż pozwoliła sobie z kimkolwiek innym, nigdy nie uzyskał odpowiedzi, gdy o to pytał. Wszystko mogła dać ludziom, ale jej przeszłość należała tylko i wyłącznie do niej.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Wszystko układało się pięknie. Nawet wyglądało na to, że Licho spotkała starą znajomą. Przynajmniej do momentu, gdy głos towarzyszki zmienił się nagle całkowicie. Jeszcze chwilę wcześniej Alia chciała dać dziewczynie nieco prywatności, by mogła swobodnie odnowić kontakt z nowoprzybyłą. Teraz jednak nie do końca wiedziała, co powinna zrobić. Po krotkim namyśle uznała, że jakiekolwiek nieporozumienie by to nie było, Licho nie chciała by uzdrowicielka, czy wojownik wiedzieli o jej przeszłości. Druidka zamierzała uszanować to do tego stopnia, że nawet w myślach nie potrafiła nazwać blondynki inaczej. Wydała z siebie kilka niskich mruknięć, jedną rękę kładąc nad blatem, drugą zaś wyciągając pod nim. W mgnieniu oka Cień znalazł się na jej ramieniu, krótką chwilę później fuknął na rudego kocura, wdrapującego się na kolana dziewczyny. Kilka kolejnych pomruków osadziło oba zwierzęta w miejscu, choć żaden nie był zachwycony z obecności drugiego. Alia mamrotała do nich, drapiąc za futrzastymi uszami. W pewnej chwili cmoknęła łasicę w nos, a ruda bestia podniosła się z jej kolan i otarła łbem o jej policzek. Zaraz potem oba drapieżniki popędziły w różne strony. Druidka zwyczajnie namówiła je do obserwowania rzekomej znajomej Licha i natychmiastowego donoszenia, gdyby sytuacja zaczęła wyglądać źle. Zaraz potem podniosła się z krzesła, opierając się na kosturze.
- Chyba przyda mi się odrobina powietrza. Angvenie? Zechciałby mi pan towarzyszyć? Jeśli panie nie mają nic przeciwko.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Po tym jak zareagowała Licho ewidentnie było widać, że niemożliwym jest by ktokolwiek to wiedział. Nieznajoma wpadła na kłamstwie. Co gorsze, wydawało się wojownikowi, że go ona obserwuje. Nie czuł się tu najlepiej i z wybawicielską propozycją wystąpiła Alia. Angven mrukną na zgodę i jednym haustem opróżnił kielich. Odstawił go, wstał i podszedł do Licha.
- Niezależnie co tu się wydarzy i kim ona jest, nie mów jej niczego o nas. A jeśli będziesz chciała doprowadzić do rozlewu krwi, to proszę, nie przy uzdrowicielce. - Wyszeptał wytyczne i powędrował do ślepej dziewczyny. Złapał ją delikatnie za rękę jak wcześniej i wyprowadził z budynku.
        Pora była już wieczorna. Słonce ledwo majaczyło już na horyzoncie. Nie zmalał wzrokiem niczego lepszego niż powalony konar nieopodal budynku. Stwierdził, że będzie to dobre miejcie by przycupnąć i odpocząć.W połowie drogi, kiedy przekroczyli róg karczmy, oczom wojownika ukazała się metrowa kępa trawy. To było to o czym mówił mistrz. Starając się nie wydać z siebie żadnego odgłosu zadziwienia kontynuował wędrówkę. Na miejscu usadził dziewczynę i powiedział "poczekaj tutaj". Podszedł do owych zarośli i zaczął wypatrywać jakichkolwiek kwiatów. I znalazł, ogromną koniczynę. Tych rozmiarów przypominała chryzantemę. Z niewielkim trudem urwał roślinę i zaniósł ją uzdrowicielce.
- To dla ciebie.- Powiedział, wręczając jej kwiat i dopiero w tym momencie zorientował się, że ona go raczej nie zobaczy. Ciężko było się przyzwyczaić do towarzystwa ślepej osoby.
Awatar użytkownika
Janis
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: człowiek - najemnik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Janis »

Janis skarciła się w duchu. Głupi błąd. Bardzo głupi. Jednakże jednocześnie była zadowolona z trafnej oceny. Trytonia. Nie było tego widać na pierwszy rzut oka, a jakże, lecz diabeł tkwi w szczegółach, a ona potrafiła takowe odnajdywać i przetwarzać błyskawicznie, chociaż w tym wypadku nie było to w cale takie łatwe. Uniosła lekko głowę, podążając oczyma za wychodzącymi z pomieszczenia mężczyzną i niewidomą, po czym jej wzrok zatrzymał się na rozeźlonej Merril. Jej fizys wyrażała w tym momencie nie tylko oburzenie, ale również odrobinę wstydu, może i frustracji. Sprawa prywatna. Jej dzieciństwo prawdopodobnie nie należało do najprzyjemniejszych, co budziło naprawdę nieznaczną nutkę współczucia gdzieś głęboko we wnętrzu Janis. Odchyliła się lekko w krześle i wyciągnęła z kieszeni papierosa, nie podpaliła go jednak, a włożyła do ust i zaczęła rzuć. Przerzuty tytoń oczyszczał jej umysł.
- Przepraszam - rzekła spokojnie w stronę Licho, spoglądając jej prosto w oczy. - Wolałam nie podchodzić bez pretekstu, przysiadać się do stołu bez żadnego wytłumaczenia. Przynajmniej niczego, co mogłabym powiedzieć przy tamtej dwójce. Tamten facet zdawał się z lekka niestabilny. A może to i złe słowo. W każdym razie podeszłam do was zaciekawiona nim właśnie. Widzisz, przygotował truciznę, specjalnie dla ciebie, i chciał cię otruć tu i teraz. W ostatniej chwili zrezygnował, wyrzucił zawartość wraz z flakonem za okno. No więc ciekawa byłam dlaczego. Nie zabija się ludzi od tak, więc albo go sprowokowałaś, albo...hm... albo może i od tak. Reasumując ja na twoim miejscu byłabym ostrożna. Możesz mi wierzyć lub nie. Twój wybór. Mówię to jednak z czystym sumieniem.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

Licho odwiodła parę wzrokiem, aż zniknęli między gośćmi, odwróciła głowę, uśmiechnęła się podstępnie, jak kot, który pożarł kanarka. — Ach, no i patrzcie ich, gołąbki dwa. Mamy tedy chwilę na dziewczyńskie pogaduszki ze szczerego serca — mruknęła, łypiąc na dziewczynę. — Przeprosiny przyjmuję, logiki tego wybiegu nie. No, ale nie mnie się rozwodzić nad logiką.
Przełknęła cierpkiego, soczystego wina, rozpierając się wygodnie na krześle, oparła nogi o blat. Bogowie jedni raczyli wiedzieć, że jak nie ciągnęło jej znowu w drogę, potrzebowała choćby trochę wypoczynku. Jeszcze parę dni na trakcie, a dałaby głowę, że w rzyci by ją rwało bezlitośnie na sam widok siodła.
— Co się tyczy mojego czarującego towarzystwa... On? Niestabilny? To ci, na żywot bym sama nie wykoncypowała — zachłysnęła się teatralnie. — I potruć mnie chciał? I jeszcze się śmiał rozmyślić? To drań. Patrzcie, a mawiają, że trucizna jest bronią kobiet.
Błysnęła jasnymi ząbkami w dzikim, liszym uśmiechu.
— Jestem ostrożna, klnę się, ostrożna jak lis w kuśnierni. Po co mi tylko się miotać i ciskać z czyjejś niewytłumaczalnie nieukierunkowanej na mnie niestabilności, jak mysz w klatce, kiedy można popatrzeć spokojnie, jak się sprawy potoczą? A jak się potoczą w tym złym kierunku, zawsze lza się z finezją ulotnić. W tym wprawę mam.
Kontynuowała znęcanie się nad butelką, puchar porzuciła, puchar wymagał stałego dolewania. Popiła, westchnęła i zawinęła naczyniem, oskarżycielsko celując szyjką w dziewczynę.
— Ale do rzeczy. Skoro już wybawiłaś mnie przed zgubą słodkiej nieświadomości, dobrze byłoby wiedzieć, z kim mam przyjemność. Albo nieprzyjemność. To się jeszcze rozstrzygnie.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Uzdrowicielka zaczekała spokojnie tam, gdzie została posadzona. Przesunęła tylko palcami po szramach na ramieniu. Uleczone tego dnia rany zaczynały powoli znikać dzięki regeneracji. Wszystko wskazywało, że najdalej za trzy dni zostaną po nic tylko podłużne blizny. Gdy usłyszała znajome kroki, obróciła twarz w stronę Angvena. Ostrożnie odebrała podarunek i zaczęła go delikatnie "oglądać" za.pomocą dłoni. Po chwili zbliżyła kwiat do twarzy i odetchnęła głęboko, ciesząc się zapachem.
- Co to za kwiat? Pachnie jak koniczyna, ale jest za duży? Z resztą nieważne. Jaki ma kolor? Dziękuję. Jesteś bardzo miły. - Alia posłała w powietrzu całusa w stronę towarzysza, a przynajmniej taką miała nadzieję.
- Jak sądzisz, Licho zna tą kobietę? Cień i ten kocur będą ich pilnować na wypadek, gdyby coś się stało. Mam nadzieję, że to niepotrzebna ostrożność.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Przyjemnie się zrobiło wojownikowi na gest uzdrowicielki. Usiadł obok niej.
- Jest fioletowy.- Odrzekł, pogrążając się w myślach. Rzeczywiście był dziś bardzo miły. Porzucił próbę zabicia Licha i nawet był w stanie siedzieć z nią przy stole. Dawno nie robił już takiego wyjątku. Zakończył ten swoisty rozrachunek poczynań i skupił się na temacie nieznajomej. Nie widział w niej potencjalnego napastnika, ale nie zmienia to faktu, że fakt jak obserwowała go przez tą chwile w karczmie, sprawiał wrażenie, że wie coś o nim, może o jego przeszłości, o intrygach zapisanych krwią, o niewinnych ginących z jego ręki.
- Nie sądzę by się znały. Jest w niej coś co powoduje, że wydaje mi się podejrzana. -Powiedział już śmiertelnie poważnie, patrząc jak trawa na ziemi potraktowanej jego specyfikiem wciąż rośnie w wolnym, miarowym tempie i dosięga już do okna karczmy.
- Masz może jakiś nóż? - Zwrócił się znów do swojej towarzyszki.
Awatar użytkownika
Janis
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: człowiek - najemnik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Janis »

Janis - odparła krotko, potarła czoło i przymknęła oczy, usiłując powstrzymać swoje ciekawskie spojrzenie od lustrowania wszystkiego naokoło. Niekiedy jej własna dociekliwość bywała udręką, mogłaby wręcz zostać przyrównana do nerwicy natręctw. A jeszcze przed chwilą ochoczo analizowała każdy, najmniejszy nawet szczególik. - Co do logiki, wiedz, iżeli nie ma co pojmować. Taka już jestem - przygryzła ostatni, misternie zawinięty w biały papierek, listek tytoniu i odłożyła wymięte zawiniątko na stół - To jest taka moja rozrywka. Może i nawet nie rozrywka... - przerwała na chwilę, zastanawiając się dlaczego właściwie wyznacza sobie takie idiotyczne granice, po cholerę gania cały czas za obcymi ludźmi, wnikając w ich świat, zamiast skupić się na swoim własnym, prędko jednak odegnała te myśli, to nie było do niej podobne, nigdy nie pozwalała sobie na równie trywialne rozważania. - W każdym razie, inaczej nie byłoby mnie tutaj. Wszelkie speluny, karczmy i przydrożne bary, to nie są moje klimaty. Acz widuje się w owych stronach ciekawych ludzi. Oni właśnie mnie przyciągają. Sekrecik tu, sekrecik tam - mówiąc wciąż starała się nie zwracać uwagi na aparycję Licho, jej oczy wodziły w różnych kierunkach, nie skupiając się na jednym punkcie dłużej niż kilka sekund. - Nawet nie zdają sobie sprawy jak wiele mówią ich twarze.
Wtem przypomniała sobie o czymś. Miała coś do zrobienia. O czymś zapomniała. Ona? Zapomnieć? A jednak. Pewna zmięta, przemoczona karteczka siedziała w kieszeni jej płaszcza, a na karteczce czyjś wizerunek. Wykonała ledwie zauważalny ruch dłonią i sięgnęła do kieszonki. Pod palcami w istocie wyczuła chropowatą, wilgotną powierzchnię pogniecionego papieru.
- A tamten mężczyzna - kontynuowała niewzruszona. - Jest po prostu intrygujący. Istnieje w nim jakaś cząstka, której niekiedy chciałby się wyzbyć. Coś, co chciałby czasem powstrzymać, lecz z drugiej strony przynosi mu ukojenie. Widziałam to w jego oczach, kiedy walczył z samym sobą, decydując o składzie zawartości twojego kufla. Facet ma szczęście, że towarzyszy mu niewidoma - uśmiechnęła się i wyciągnęła kolejnego papierosa.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

Licho patrzyła, słuchała i patrzyła, z każdą chwilą słuchania i patrzenia słuchając coraz mniej, bo patrzeć nie było szczególnie na co innego dookoła. W końcu nie próbowała nawet sprawiać wrażenia, że chce zrozumieć, co ma na myśli Janis.
Wzruszyła ramionami.
— Wolałam, jak to zwali po prostu kołowatością, bez filozofowania. Poza tym... skąd żeś to wywiedziała, do cholery? Znaczy się, że o nim, to może, nie wiem... da się poznać. Ale że moje imię? I miasto? — uniosła brwi z niedowierzaniem.
Rzuciła wzrokiem po gospodzie, starając się wyłapać owe sekreciki na ludzkich twarzach, ale nic nie wyłapała, w przeciwieństwie do parobka, który z pasją dłubał w nosie. Gospodarz liczył za kogoś wieczerzę, gospodyni zamiatała za szynkiem i łypała na gospodarza, by nie chował monet za pasem. Jeden z młodzików przy ławie odwrócił wstydliwie wzrok, kiedy skrzyżowała z nim spojrzenia, drugi bezczelnie kontynuował oczekiwanie, aż któraś z nich przekręci się na krześle albo przeciągnie, ukazując dekolt.
Merril obelżywym gestem kazała mu się odstosunkować.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Po usłyszeniu, jakiego koloru był trzymany przez nią kwiat, Alia znów uniosła do twarzy i powąchała.
- Gdyby nie wielkość, założyłabym się o oko, że to koniczyna. - Powiedziała z wyraźnym zdziwieniem, palcami jednej dłoni delikatnie przesuwając znów po płatkach, jakby miało to sprawić, że nagle roślina zmaleje, albo stanie się czymś bardziej prawdopodobnym. Zdanie Angvena o domniemanej towarzyszce Licha skomentowała jedynie zmarszczeniem brwi. Uzdrowicielka nie lubiła takich sytuacji, sama święcie wierzyła w dobro każdej żywej istoty i już nawet idea nieufania komuś była dla niej nie do końca zrozumiała. Ożywiła się dopiero po kolejnym pytaniu, unosząc twarz w stronę nieba.
- Oczywiście, że mam nóż. Na górze, przy pasku. Mały, w sam raz do ścinania ziół. Dlaczego pytasz, potrzebujesz go w tej chwili? Mogę poprosić Cienia, żeby przyniósł, ale nie gwarantuję, że usłyszy wołanie, albo wróci z właściwym przedmiotem. - Mówiąc to dziewczyna zaplatała powoli, ostrożnie włosy. Zaczęła od lewej skroni, tuż nad uchem wplotła kwiat. Po kolejnym kawałku cienki warkoczyk dołączyła do grubszego, plecionego z reszty włosów. Gdy był gotowy, przytrzymała jedną dłonią końcówkę, drugą zaś znalazła luźną nitkę przy skraju sukienki. Oderwała ją jednym ruchem i związała nią włosy.
- Pasuje mi? - Zapytała z cichym śmiechem. Zaraz potem potarła ręką ramię, jakby odczuwała chłód.
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

        Angven już otwierał usta by potwierdzić gatunek kwiatu, ale obawiając się pytań o pochodzenie tego dziwa, które mogły się narodzić w dziewczynie, nie wydusił z siebie żadnego słowa. Dalej jednak gryzła go sprawa wciąż rosnącej trawy. Pytając, miał nadzieje, że uzdrowicielka ma jakiś nóż przy sobie, teraz musiał znaleźć inne wyjście.
- Nie trzeba, obejdę się bez niego. - Opowiedział na propozycje posłania Cienia.
Kiedy dziewczyna zaplatała włosy, wpadł mu do głowy pomysł by zabić rośliny magią śmierci. Szukał w pamięci jakiegoś, prostego zaklęcia, które pozwoli pozbyć się owego zielska. Znalazłszy czar z odpowiednimi skutkami, przeszedł do użycia formuły. Zważywszy na towarzystwo, skupił się dokładnie na gestach rąk, zaś niezrozumiałe słowa inkantacji ledwie szepcząc. Efekty były zadowalające, początkowo trawa przestała rosnąć, a po chwili nawet zaczęła więdnąć. Pozbywszy się tego śladu po swoim wywarze, mógł spokojnie skupić uwagę na Alii.
- Tak. Niesamowity kwiat we włosach równie niesamowitej dziewczyny. - Stwierdził, trochę mimowolnie dodając swoją wolną myśl. Raczej nie było na świecie innej osoby, która mogła by podziwiać taką wyjątkową roślinę, w końcu kto hoduje przerośniętą koniczynę? Dostrzegłszy oznaki odczuwania przez towarzyszkę chłodu, wzbudziła się w nim chęć jakiegoś działania. Na początku stwierdził, że mógłby ją przytulić, ale jednak zabrakło mu odwagi.
- Zimno ci? Może już wejdziemy do środka? - Nie chcąc zostawić tego bez jakiejkolwiek reakcji, wybrał bardziej tchórzliwe wyjście.
Awatar użytkownika
Janis
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: człowiek - najemnik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Janis »

- Imię, to szczęśliwy traf - odprała Janis. - Gdzieś mi się obiło o uszy. Możliwe, iżeli już ktoś mi o tobie wspominał... możliwe. A co do Trytonii. Możesz i to ukrywać, jednakże spotykałam na swej drodze wielu, z różnorakich państw, krain, miast i wiedz, że jeśli wiadomo, gdzie patrzeć, nie ma nic prostszego. Postura, może i niekoniecznie, muszę przyznać, iż sylwetkę masz nietypową, jak na swe pochodzenie, jednakże oczy, kształt twarzy...
Nie tylko to zdradzało pochodzenie Licho, lecz Janis nie miała ochoty więcej rozmawiać. Poza tym czuła, iż Merril nie należy do osób, dla których rozmowa stanowi jakikolwiek rodzaj rozrywki. Przynajmniej nie zwyczajna, nudna rozmowa. Właściwie i dla niej pogaduszki o tym, kto, kim jest, co robi na codzień, itd. nie były żadną przyjemnością.
Merril
Rasa:
Profesje:

Post autor: Merril »

— Wcale nic nie ukrywam! — zaperzyła się dziecinnie zbójczniczka. — Tyle, że historia jak rzyć jest, każdy ma swoją. Nie powód to jeszcze wywlekać ją publicznie na wierzch — orzekła kategorycznie. — A tym bardziej pokazywać nieznajomym.
Nie trud było jej pojąć, że kobieta ledwie spojrzeniem widzi i wie więcej o człowieku, niżby się sam człowiek chciał przyznać. Licho nie mogła powiedzieć, by czuła się swojsko pod tym przenikliwym wzrokiem. Zasadniczo, czuła się tak swojsko, jak latawica u spowiedzi.
Upiła sążnisty łyk trunku. — Ale — podjęła z niezmordowaną uporczywością — mówiłaś, że to moje tyle przypadkowe, co i szanowne towarzystwo cię interesuje, nie ja. Nie widzę tedy przeszkód, żeby z nim pogaworzyć. Nie wiem, co będzie miało ci do powiedzenia na temat swej podejrzewanej niestabilności, ale zapłacę dziesięć ruenów, żeby tę rozmowę usłyszeć.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

- Tak, wracajmy. - Alia zdecydowała po chwili namysłu, po czym wstała, opierając się na kosturze. - Myślę, że Licho i jej towarzyszka miały dość czasu, by wyjaśnić sobie wszystko w spokoju.
Tym razem uzdrowicielka nie zaczęła iść sama, ani nie czekała, aż będzie mogła iść śladami Angvena. Zamiast tego wyciągnęła prawą rękę, oczekując, aż zostanie poprowadzona.
- Nie wiem, czy Cię to zainteresuje, ale wszystko wskazuje na to, że za dwa dni rana po wilkołaku, z którym miałeś problem powinna całkowicie się zagoić. Jeśli nie będę leczyć nic poważnego w tym czasie. - Jeden z klientów opuszczał właśnie karczmę, a gdy otworzył drzwi wraz z nim wymknął się na zewnątrz znany już rudy kocur. Gdy nie mógł ukrywać się w cieniach stolików, wydawał się jeszcze większy i bardziej wyleniały. Najpierw syknął na mężczyznę, strosząc futro na grzbiecie, po czym przeniósł wzrok na uzdrowicielkę i miauknął nisko, ostrzegawczo.
- Och, przestań już! Dostaniesz! I prosiłam o coś! Nie wiem, jak on to robi, ale nawet mnie zaczyna drażnić. - Ostatnie słowa dziewczyna mruknęła do towarzysza. Po chwili skrzywiła się, gdy futrzak otworzył szeroko pysk i zaczął demonstrować swoje umiejętności wokalne, a motywem przewodnim występu okazało się "głośno i fałszywie".
Awatar użytkownika
Angven
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 113
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca , Mag , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Angven »

- Dziękuje ci za tą pomoc i ciesze się, że nie jest to dla ciebie większym problemem. - Powiedział i chwycił podaną dłoń. Widok wybiegającego, znajomego kota zaniepokoił Angvena. Kot się zatrzymał i zaczął wydawać z siebie bardzo nieprzyjemne dźwięki. Arie rudzielca nie przypadły do gustu wojownikowi, a wręcz zaczynały denerwować. Podniósł z ziemi drobny kamyk i posłała go w stronę kota. Owy zwierzak ugodzony pociskiem ucichł i szybko uciekł w najbliższe krzaki, lekko prychając po drodze. Angven odetchną z ulgą. Dawno już tak się nie cieszył z ciszy.
- Chyba zdecydował, że chwilowo da ci spokój. Co chciał ten kocur? -Powiedział z lekkim uśmiechem i stanowczo poprawionym humorem wojownik. Może dziecinnym było czerpać radość z cierpiącego zwierzaka, ale ten osobnik stanowczo był irytujący i sobie zasłużył. Zaczął iść z dziewczyną w stronę drzwi karczmy.
Awatar użytkownika
Janis
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: człowiek - najemnik
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Janis »

Merril, kończąc wypowiedź, ponownie upiła łyk swojego trunku. Wtedy do karczmy wkroczył wcześniej wymieniony mężczyzna wraz ze swą niewidomą towarzyszką. Janis odwróciła prędko głowę w ich kierunku, wzrokiem ponownie lustrując sylwetkę barczystego męża. Tak naprawdę jeśli doszłoby między nimi do wymiany zdań, Janis nie miałaby pojęcia co powiedzieć. Na pewno nie zamierzała nawiązywać z nim znajomości. To, w przeciwieństwie do większości karczemnych bywalców, nigdy nie należało do jej priorytetów. Z resztą nie byłoby w tym najmniejszego sensu. Janis wiedziała o nim wystarczająco wiele. Był dobrze zbudowany, nad wyraz surowy, raczej więc zabijał na życie, albo po prostu dla rozrywki, możliwe, iż miał jakieś swoje własne, wygórowane cele. W jego wyraźnych, pozornie łagodnych rysach twarzy ujrzała, iż coś trawiło go od środka. Był to człowiek strudzony, sfrustrowany, zły i smutny, czego nikt zwyczajny nie potrafiłby wywnioskować. Jednakże coś w towarzystwie owej zabliźnionej dziewczyny sprawiało, iż chód tego człowieka stawał się łagodniejszy, nieco lżejszy, na pewno nie przypominał kroku zabójcy, dla którego życie alarnijskich stworzeń znaczyło niemal tyle, co nic. To przynajmniej Janis zdołała ujrzeć pod grubą warstwą złudnej dobroci. I tak właśnie jej się wydawało. Rzuciła jeszcze okiem na Merril. Jej istota odznaczała się na tle osobistości owego mężczyzny-wojownika niezwykłą prostotą. Posiadała swe sekrety, i owszem, jednakże nie usiłowała nic ukryć przed światem tak desperacko i z takim powodzeniem, jak ów mąż.
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości