Błyszczące JezioroNad wodą

W wodach Błyszczącego Jeziora mieszkają Strażniczki. Małe istotki mierzące dwa cale. Swoje miasto mają w jego głębinach. Są niezauważalne dla ludzkich oczu. To ich połyskujące ciała nadają błyszczące kolory wodom tego jeziora. Na środku znajduje się tez niewielka wyspa cała porośnięta gęstą roślinnością, mity mówią że gdzieś na tej niewielkiej wyspie znajduje się tajemniczy portal prowadzący wprost do lasu Jednorożców.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Oczko miała wyjątkowo szeroką wiedzę na temat różnych paskudztw, co nie zmieniało faktu, że w przypadku ożywieńców Aileen obstawała przy swoim. Utopce to utopce, bezmózgie kreatury które umieją tylko jęczeć, rzygać i żreć. A fakt, że nie atakują smoków można zrzucić na instynkt. Z topielców tacy łowcy, jak z koziej... no.
Niemniej jednak Aileen postanowiła odłożyć dysputy o tym na bardziej odpowiednią chwilę. Przy takiejż odpowiedniej chwili zamierzała też ponownie poruszyć temat fauny podwodnej. Ciekawa jej się trafiła towarzyszka.
- Wyglądasz upiornie z tymi skrzelami.
- Ach, dziękuję - zachichotała.

Oczko najwyraźniej się spieszyła. Aileen nie za bardzo się to podobało, zwłaszcza że po ciemku w wodzie nawet ona widziałaby źle. Nawet z przekształconymi uprzednio oczami. Nie powstrzymywała jednak elfki - zwłaszcza, że co innego kruchy "dwunóg" a co innego wielka, opancerzona gadzina. Oczko nie zamierzała dłużej czekać, zrzuciła z siebie ubranie i wyczarowała ognistą kulę. Miniaturka słońca przyjemnie ogrzewała. Nawet Bzura zbliżyła się, by popatrzeć. W jej przypadku był to błąd, bowiem tam gdzie stała elfka, znów pojawił się smok. Klaczka kwiknęła i zatańczyła chrapiąc i tuląc uszy. Pewnie znów rzuciłaby się do ucieczki, gdyby nie interwencja elfki.

Aileen obserwowała, jak smok, niczym wielka jaszczurka, zwinnie wpełza do wody i znika pod jej powierzchnią. Tafla wyrównała się, odbijały się w niej gwiazdy. W widmowej poświacie księżyca, nad brzegiem jeziora stała drobna białowłosa elfka, obserwując każdy ruch na powierzchni.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Wypłynęła z zimnej toni w środku nocy, Aileen chyba miała powody by się martwić, długo jej nie było. Aravira jednak na przemian śmiała się i szczękała z zimna zębami. Usiadła obok prowizorycznego ogniska, ociekając wodą i uspokoiła oddech
- A to Ci dopiero, zabij smoka dostaniesz księżniczkę.. - gruchnęła gromkim śmiechem, druga elfka czekała na wyjaśnienia. Aravira nie pozwoliła by ta czekała wieki.

***
Ściana wody zamknęła się nad jej głową. Zimno było przenikliwe i dawało się odczuć w kościach. Płynęła szybko i bez oporów, księżyc dawał mało światła, a wokół niej panowały niemal nieprzeniknione ciemności. Nie wiadomo skąd napłynęły do jej głowy myśli o rzece Neel i żyjących tam aligatorach. Kim ja jestem? Elfem czy jaszczurem? Te pytania ciągle ją dręczyły. Wynurzyła się by zaczerpnąć powietrza, znalazła się już bardzo daleko od brzegu i miejsca gdzie spotkała elfkę już nie było widać. Potężne płuca zaczerpnęły powietrza i smoczyca znów mogła zanurkować. Obok jej wielkiego ciała przepływała rybki, a raczej ryby...Ogromne pstrągi, poznała to po tym, że charakterystyczne cętki odbijały się w jej oczach. Nagle w jej umyśle rozbrzmiały słowa w czystym elfickim, dość już archaicznym.
- Stój Uu' vanimo! - smoczyca zatrzymała się momentalnie, nazwanie ją potworem wywołało u niej dreszcz. Po chwili podpłynął do niej murlok...Był ogromny mierzył około ośmiu stóp. Aravira coraz bardziej była zaszokowana, mutacjami tutaj występującymi, przedstawiciele tej rasy przeważnie nie mierzyli trochę ponad cztery stopy... Jego ciało miało lazurowy kolor z żółtymi plamami na wydłużonych stopach i dłoniach pomiędzy, którymi była błonka. Oczy były czerwone i wyłupiaste, nie potrzebował powiek, więc ich nie miał. Dolna warga lekko zachodziła na górną ukrywając rzędy ostrych małych kiełków. Na głowie nie miał elastycznych kolców, które były tak charakterystyczne dla tych stworzeń, ich brak oznaczał, że jad i kolce nie są potrzebne bo włócznia dawała wystarczającą obronę przed niebezpieczeństwem. Jego zbroja wykonana była, jak wydawało się smoczycy z ogromnych muszli idealnie wyprofilowanych, do bądź co bądź umięśnionego ciała. Wokół jego nadgarstków wiły się jakieś fosforyzujące rośliny dające dość dużo blado niebieskiego światła.
- Witaj Mellon! Przybywam w pokoju, czy zechciałbyś zabrać mnie do swego władcy Strażniku Odmętów? - pokraśniał wyraźnie, jak to kilka komplementów zmienia nastawienie.
- Oczywiście Ianter - pradawna, Aravira roześmiała się w duchu. - Czy zezwolisz bym nakreślił na Twym ciele runę, która pozwoli Ci o Ianter pozostać dłużej u nas? - smoczyca zamyśliła się, skąd mogla wiedzieć co ją czeka...mimo wszystko zgodziła się, co miała za wyjście? Murlok wyciągnął spod zbroi małe pudełeczko z fosforyzującym mazidłem. Podpłynął do pyska Araviry i nakreślił pomiędzy jej otworami nosowymi runę. Mimo dość dużego wzrostu i tak był przy niej mały. Po chwili runa zaczęła działać, a wokół pyska smoczycy otworzyła się bańka z powietrza.
- Prowadź Varna.
Płynęli dość długo, ale i szybko w oddali smoczyca dostrzegła poświatę, taką samą jak ta która wydobywała się z tajemniczej roślinki, owiniętej wokół nadgarstków strażnika. Im bardziej się zbliżali tym bardziej była zaszokowana, wyłaniał się przed nią ogromny gród wyciosany z białego marmuru, a co dziwniejsze nad ogromnym białym miastem rozłożona była siatka. Kolumny i ściany żarzyły się niebieskawo, każdy detal był widoczny, uliczkami spacerowało kilku murloków. Towarzyszący jej strażnik wymienił kilka bulgocących słów z odźwiernymi, którzy wpuścili ich pod siatkę. Aravira spojrzała za siebie, siatka wydawała się bardzo mocna.. No nic jak powiedziało się A trzeba powiedzieć i B. Płynęła posłusznie za przewodnikiem, ściągając ciekawskie spojrzenia. Pałac znajdował się w samym środku miasta, a od niego odchodziły kręgi uliczek. Na placu zobaczyła pomnik jakiegoś murlokowego bóstwa, które zabija dziwnego stwora, chyba hydrę. Placyk otoczony był kolumnadą, każda z kolumn okręcona była jarzącą się roślinką. Dwóch murloków strażników jeszcze większych od tego, którego spotkała Aravira spojrzała na nią dziwnie gdy usiadła na placu, ledwo się mieściła. Znów bulgocząca rozmowa pomiędzy strażnikami i dwa olbrzymy zniknęły w ciemnym korytarzu. Po chwili z ciemnego zakątka, w którym zniknęły olbrzymy wypłynęła panna Murlokowa w ogromnej zielonkawej sukni, która jakby furkotała. Strażnik, z którym przybyła przyklęknął, Aravira pochyliła głowę.
- Witaj Ianter! Przybywasz by uwolnić nas od niebezpieczeństwa, które ciągle nam zagraża? - Królowa zamiast kolców na głowie miała glonopodobne włosy i koronę w której pięknie mieniła się bielutka perełka. Aravira uniosła lekko kościane brwi.
- O Królowo! Nic nie wiadomo mi o żadnym niebezpieczeństwie lecz gdy mi o nim opowiesz być może uda mi się pomóc. - Królowa skrzywiła się nieładnie i wszyscy strażnicy odeszli. Podeszła do smoczycy i dotknęła ręką bańki, Aravira wyraźnie czuła ciepło magii, które biło od murloka.
- Jestem Nilve, królowa starożytnego ludu Naga, żyjemy tu w głębinach od niepamiętnych czasów, za Dawnych Dni dogadywaliśmy się z elfami, ale później one odeszły ze swych zamków i nie było już elfów.. - zrobiła smutną minę. - Nie miał kto tępić ogromnych potworów, które lęgły się w tych wodach, a wyjść i prosić o pomoc nie mogliśmy..poginęlibyśmy jak za ciosem. Pewnego dnia jednak spadło na nas błogosławieństwo. Na dno spadł Kamień o mocy niesamowitej, urośliśmy i samiśmy zostali łowcami. Czcimy Kamień jako nasze wybawienie, jednak co z tego jeżli codziennie ogromna potworzyna zjada moich poddanych? Wybijając mniejsze zło obudziliśmy bardzo wielkie. Dzień w dzień moje królestwo pustoszeje, mimo ogromnej siatki. Wielka Hydra zostawiła mi tylko tysiąc poddanych z około dziesięciu tysięcy. Ulice opustoszały, umieramy, nie możemy polować i uprawiać pól... Błagam pomóż nam, dostaniesz wszystko czego pragniesz, Ianter! - błagalna nutka w głosie Królowej Nilve, jeszcze bardziej zasmuciła Aravirę, na szczęście to nie była jej decyzja.
- Bardzo zależy Ci na tym... Dobrze, wrócę tutaj z rana wraz z...kimś i opowiecie mi wszystko na temat tego potwora. Postaram się pomóc Królowo, a co do wdzięczności...Będzie to dla was bardzo trudna decyzja. - zerwała się z miejsca i popłynęła do miejsca, gdzie otwierała się siatka. Teraz wiedziała co powodowało mutacje, zastanawiała się nad walką, którą przyjdzie jej stoczyć. Szybko płynęła do miejsca, gdzie rozstała się z elfką.

***
Była już ubrana i położyła się przy ogniu patrząc w niebo.
- Co wybierzesz Aileen, mniejsze zło czyli zło to większe?
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

- HYDRA? - nie mogła uwierzyć Aileen. Okryła elfkę swoim płaszczem, podróż po głębinach bardzo ją wyziębiła. - To... to niemożliwe! Hydry żyją na północy, nie tutaj. Nie w wodzie!
Oczko westchnęła. Aileen wiedziała, co ma na myśli.
- Odpoczywaj - szepnęła do towarzyszki. Wyruszymy rano, gdy obie będziemy w pełni sił. Usiadła obok, przy ogniu. Wcześniej poprosiła Bzurę by przyniosła tu jej rzeczy. Dwa wypolerowane sztylety leżały obok niej, ukryte w pochwach przypiętych do pasa. Klaczka odpoczywała tuż przy elfce.
~ Jeśli nie przeżyję... Uciekaj do Elfidranii. Do mojego domu. Zajmą się tam tobą.
~ Co mi będzie po życiu, gdy zabraknie ciebie? - parsknęła cicho Bzura. Elfka przytuliła się do jej boku i zasnęła.

Zbudziły ją cykady. Aileen nigdy wcześniej nie słyszała tak hałaśliwych owadów.
- Umarłego by przebudziły... - mruknęła. Mimo wszystko, Oczko dalej spała - na jej twarzy błąkał się uśmiech. Aileen przeciągnęła się i zerknęła do torby. Resztę prowiantu zjadła wczoraj wieczorem. Z resztą, nurkowanie z pełnym żołądkiem to nie dobry pomysł.
W pewnym momencie przychodzi na osobę pewien rodzaj obojętności. Aileen nie czuła już strachu, nie spieszyła się, nie martwiła - nie czuła nic. Zerknęła na śpiącą Oczko. Nago się kąpać nie będę - pomyślała. Zdjęła z siebie ubranie, pozostając w krótkiej bluzce i bieliźnie. Wstrząsnął nią dreszcz, gdy powiał chłodniejszy wiatr od jeziora. Przypasała sztylety i spięła włosy. Szpary skrzelowe rozchyliły się lekko.
- Zbudź się. Hej! - potrząsnęła kilka razy Oczkiem. Wymruczała coś przez sen i w końcu wstała. Wzdrygnęła się na widok elfki, co Aileen skwitowała uśmiechem. Lepsze to, niż łuski na każdym kawałku ciała. Jeszcze raz omówiły szczegóły - Oczko miała prowadzić. Tylko ona znała mniej więcej lokalizację leża podwodnej hydry.
- Jak mamy ją zabić? - pytała się elfka. - Pod wodą wyczarujesz co najwyżej trochę wrzącej wody. Chociaż... może przy odpowiednio dużym ładunku... - znów się zamyśliła. Hydra była drapieżcą, Aileen zastanawiała się, jaki wpływ będzie się dało na niej wywrzeć za pomocą emocji. Była jeszcze magia ziemi i życia... Hydra nie jest rozumna - przekonywała się w myślach - Nie naruszam przysięgi, to potwór.Chociaż, żeby naprawdę jej zaszkodzić, musiałabym ją dotknąć. Trudne zadanie.
Szafirowy smok wpełzł do wody z gracją. Elfka zanurzyła się po pas i zawahała się. Nie umiała pływać zbyt dobrze, trochę się bała. Nawet jeśli teraz nie miało to większego znaczenia. Odwróciła się przodem do brzegu jeziora.
~ Trzymaj za nas kciuki.
~ Bardzo śmieszne.

Aileen zamknęła oczy. Za nią usłyszała plusk.
- Co ty tam jeszcze wyprawiasz? - zniecierpliwiła się smoczyca. Aileen nie odpowiedziała, nie chciała się rozpraszać a przez to uszkodzić. Otworzyła oczy, chłodne powietrze zapiekło ją. Widziała wszystko jak przez mgłę.
~ Powodzenia! - Bzura zarżała głośno i stanęła dęba. A przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy Aileen. Elfka zanurzyła się z uśmiechem pod wodę. Powierzchnia jeziora wkrótce wyrównała się.

Smoczyca obserwowała płynące obok niej stworzenie, które do niedawna było leśną elfką. Miała duże, lekko mętne oczy, wydłużone płetwy zamiast stóp i czerwonawe skrzela. Płynęła szybko, z łatwością doganiała smoka.
- Prowadź - usłyszała w swej głowie Oczko. Burza jasnych włosów falujących w wodzie nadawała elfce upiorny wygląd. Nurkowały coraz głębiej, po pewnym czasie otaczały je już tylko ciemności. Srebrzyste, głębokowodne ryby pierzchały na widok smoka. Z tych ciemności wypłynęły murloki. Ogromne murloki. Jeden z nich nakreślił na pysku Oczka runę a jej nozdrza otoczyła bańka powietrza. Kolejny chciał zrobić to samo z Aileen, ale gdy ujrzał jej skrzela, wyskrzeczał kilka sobie tylko znanych słów i nie zrobił nic. Popłynęli dalej, w głębinę. Gdyby nie luminescencyjne rośliny, nawet Aileen ze swymi oczami, nic by nie zobaczyła.
Mówiły dziwnie, czymś na kształt skrzekliwej, pradawnej mowy elfów dostosowanej do ich gardeł. Kilka wyrazów było jej zupełnie obcych. Płynęli dość długo, gdy z głębin wynurzył się wielki, błyskający w oddali kształt.
Miasto.

Murlok jednak nie kierował się do miasta. Skręcił, prowadząc je między wystające z dna skały, ostre niczym pazury.
- Nie płyniemy się do miasta? Mieliśmy rozmawiać z królową. - spytała Oczko
- Nie ma czasu - burknął murlok - Jeśli uwolnicie nas ot Uu' vanimo, damy wam to o co poprosicie.
- Trzymam was za słowo - rzekła Aileen. Murlok skrzeknął coś do siebie, napotykając jej spojrzenie.
Podwodne granie zdawały się nie mieć końca. Na dnie rosły karłowate, powykrzywiane roślinki wydzielające widmowe, niebieskawe światło. Aileen wzdrygnęła się mimo woli. To miejsce miało bardzo, bardzo niepokojącą aurę. Smoczyca chyba też to poczuła. W pewnym momencie murlok zatrzymał się.
- Dalej idziecie już same. Będę czekał.
Aileen popatrzyła się niepewnie na smoczycę. Ta w odpowiedzi tylko mrugnęła. Popłynęły dalej same, w samo serce kryjówki potwora. Niebawem, przed nimi wyrosła czarna skalna ściana. Oczko opłynęła kilka razy skalistą "polanę", Aileen natomiast zbadała dno.
- Uważaj. To tu. - posłała jej myśl. Dno wyścielały niezliczone kości rybowatych stworzeń. Smoczyca zwinęła się przy szerokiej, kamiennej iglicy, Aileen wcisnęła się w wąską szczelinę.
Zanim ją ujrzały, usłyszały dźwięk. Upiorny, głośny i świdrujący w uszach skrzek. To, co wpłynęło, a właściwie wpełzło między skały, nie przypominało hydry znanej z ilustracji w książce. Olbrzymia, porośnięta glonami i opancerzona potwora przypominała bardziej wielkiego skorupiaka niż gada. Większa od smoczycy, miała w sumie trzy łby. Pierwszy, największy z nich, miał wielki, kostny grzebień na czubku i zęby wygięte do tyłu jak haki. Dużo, dużo zębów. Białe jak mleko oczy wyzierały z kościstej, rybiej czaszki. Po bokach wyrastały kolejne dwie głowy na długich szyjach. Bezokie, bezzębne, zakończone tylko grubym, mocnym dziobem. Wiły się jak węże na głowie meduzy.
Reszta jej ciała była opancerzona, kostne segmenty nadawały jej wygląd wyjątkowo obrzydliwego owada. Kilkadziesiąt grubych odnóży szorowało po dnie, podczas gdy dwie pierwsze pary młóciły wodę przed pyskiem hydry.
Potwór otworzył szczerzej gębę i zaskrzeczał głośno, demonstrując uzębienie w pełnej krasie. Aileen miała ochotę siedzieć w tej szczelinie przez wieczność, udając że jej nie ma. Oczko nie miała takiego szczęścia, wystarczyło, by "hydra" obejrzała z bliska skałę przy której stała.
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

- Lepiej się schowaj Aileen. - wysłała jej myślami, hydra była okropna i okropnie wielka. Była za nią czuła to i przeraziło ją to. Okręciła się jak fryga i rzuciła do gardła okropnego stwora, chwila zaskoczenia była udana Oczko wgryzła się w miękką szyję hydry. Poczuła jednakże ból w ogromnych ramionach, dwie głowy dziobały ją bezlitośnie. Krwawa mgiełka zaczęła oddzielać elfkę od szamotających się potworów. Aravira tylnymi łapami zaczepiła się w miejscu gdzie szyje łączyły się z tułowiem i zaczęła kopać, ostre pazury najpierw napotykały opór, który z czasem słabł. Dziobate głowy, raziły, ból był nie do opisania gdy wwiercały się w ranne ciało Araviry. Wchłonęła go jednak całą sobą i nie dała się zdominować pełzającym mackom strachu, który pełzał po jej karku. Smagnęła silnym ogonem jedną z dziobających, usłyszała trzask i ból z jednej strony ustał. Nowy nastał, świdrujący kwik hydry, niósł się echem po całym jeziorze. Rozwścieczony stwór zaczynał się bać i ze zdwojoną siłą zaczął atakować. Szpony hydry ślizgały się z ogromnym zgrzytem po łuskach smoczycy, miała ochotę wyć z bólu nie mogła, poluzowanie szczęk dałoby przewagę potworowi. Widziała teraz tylko krew i śmierć, jej oczy zaczęły robić się ogniste, płynny ogień zaczął wypływać z jej ślepi i przypalać hydrę, wiła się i młóciła ogonem wodę. Wypłynęły gdzieś, wir walki porwał je daleko, zostawiając za sobą krwawą smugę. Smoczyca sięgnęła ogonem ku drugiej dziobatej głowie, kolejny trzask i kolejny świdrujący uszy kwik. Mocnym kopnięciem nóg odsunęła się od monstrum, w oczach potwora zapaliła się nienawiść, przypadły do siebie niczym dwa potworne meteoryty. Siłowały się, zmagały kopały nogami. Większa hydra przebywająca w wodzie była słabsza niż mniejsza Aravira, która ciągle byłą w ruchu i w wodzie i na powierzchni. Rozstały się i zaczęły wzajemnie gonić, Aravira starała się znaleźć się za przeciwnikiem, hydra ugryzła ją w ogon, ryknęła potężnie i wykręciła ciałem beczkę do tyłu hydra zdezorientowała zatrzymała się i to był jej ogromny błąd, Aravira przypadła do jej odsłoniętego karku i zatopiła w nim ostre zęby. Drugi przeciągły ryk hydry zapowiadał nadchodzącą śmierć. Aravira z rykiem podniosła łeb, wyrywając kawał ciała, który odsłonił biały kręgosłup. Ostatnimi siłami rąbnęła go łbem. Złamał się, a potwór znieruchomiał. Krew byłą wszędzie, bolało ją całe ciało. Wróciła jednak do miejsca gdzie była elfka. Miała szeroko otwarte oczy i patrzyła na poobdzieraną smoczycę ze strachem.
- Zabierajmy się stąd, ratować Twojego przyjaciela. - posłała jej słaby sygnał myślami, słabła ale wiedziała, że da rade, nie była jakąś tam wychuchaną elfką, była smokiem zabijającym hydry. Wyszczerzyła się i zaczęła płynąć w stronę miasta. Gdy tam dotarła. murloki stały na placyku z szeroko otwartymi oczami, rany wciąż broczyły zostawiając krwawe smugi. Królowa czekała na nie na placyku, nie skomentowała poranionego smoczego ciała.
- Królowo Nilve, wzywam Cię do wypełnienia przysięgi, musisz oddać nam Kamień Mocy. - oczy królowej rozszerzyły się, wśród tłumu rozległy się szepty.
- Dobrze, dostaniecie go. - rzuciła pogardliwie i wyskrzeczała i dwóch olbrzymów przyniosło ogromne złote pudło, na którego wieku siedziały dwa złote lwy.
- Aileen sprawdź to... - wysłała do elfki, podeszła i odemknęła wieko, placyk zalała zielona poświata. Pokiwała w milczeniu głową.

Gdy znalazły się na polanie Oczko uwaliła się bez siły i zatopiła w mroczną, lepką od krwi ciemność.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Smoczyca wgryzła się w potwora niczym piekielny ogar w swą zdobycz. Hydra wrzasnęła potępieńczo, pozostałe dwie głowy zwinęły się i poczęły wściekle atakować smoczycę. Ta jednak nie rozluźniła uchwytu miażdżących szczęk, pomimo tego, że dziobate łby przebiły się przez łuski i wyrywały kawały mięsa. Strach wyciekający od obu walczących wręcz zaćmiewał zmysły. Oczko długo nie wytrzyma.
Stać z boku i patrzeć jak rozrywa cię na strzępy? Po moim trupie!
Aileen wysunęła się ze szczeliny i zwinnie popłynęła ku walczącym, unikając ciosów potężnych, ostrych odnóży. Jeszcze chwila, a dosięgną brzucha smoczycy. Nie dosięgły. W dłoniach Aileen błysnęło złotawe światełko. Hydra zaskrzeczała ponownie, gdy dwie pary odnóży pękły z chrupotem. Straciła równowagę, co wykorzystała smoczyca, szarpiąc wściekle jej ciało. Ogon przemknął kilka metrów od elfki, zamieniając jedną z mniejszych głów w drgającą krwawą masę. Przy walczących Aileen wyglądała jak mała rybka. Pomknęła w druga stronę, unikając ciosu łbem hydry. Białe oczy wytrzeszczone były ze strachu.

Aileen dopiero teraz wiedziała, co to znaczy mieć bagno w umyśle. Umysł hydry po prostu śmierdział - zwłokami murloków, rybami, zielskiem i krwią. Istny chaos wzbudzał jednak strach. I ból.
Aileen uderzyła w sam środek. Ból, strach i świadomość śmierci przytłoczyły hydrę i zżerały od środka, chwytając i drąc w strzępy resztki jej jestestwa. Usłyszała jak wyje i za wszelką cenę próbuje zrzucić z siebie smoka. Ciemności rozświetlił ognisty blask, Oczko zaatakowała żywym ogniem. Potwór zaszamotał się jak ryba nadziana na oścień. Ciemna, zielonkawa chmura powoli przesłaniała walczących. Smoczyca była poważnie ranna. Aileen starała się unikać młócącego wodę ogona i dostać się do smoka. Uczepiła się kostnych łusek na grzbiecie, wysyłając strumień życiodajnej energii do ran.
Ogon smoczycy rozorał kolejny łeb hydry. A przy okazji "zawadził" o plecy elfki. Wrzasnęła z bólu, lecz nikt jej nie usłyszał - bo oto w kakofonii ryków i skrzeków rzuciły się na siebie, kopiąc i gryząc. Dwa wodne potwory ścigały się między kamieniami w ciemnych chmurach krwi.
Aileen syknęła z bólu. Po ranie nie została nawet blizna, ale plecy nadal bolały - nie zaleczyła sie do końca, oszczędzając energię. Nagle z łomotem skalna iglica roztrzaskała się. Elfka umknęła przed falą odłamków. Ujrzała jak drgający zewłok hydry osunął się ze skalnego rumowiska. Chwile potem, z mętnej od krwi wody wyłoniła się smoczyca. A właściwie to co z niej zostało po walce. Nie czekając, popłynęła ku miastu. Aileen nie mogła uwierzyć, jak w takim stanie mogła normalnie pływać. Podążyła za nią, ostatni raz oglądając się na pole bitwy.
Truchło hydry powoli zwabiało padlinożerne ryby.

Mamy go, mamy... - ta myśl krążyła jej w głowie odkąd dotknęła lśniącej powierzchni kryształu. Zawierał w sobie wielką moc, elfka od razu to poczuła. Smoczyca wyglądała strasznie - oby tylko nie zapłaciła życiem, za zdobycie kamienia...

Aileen zachłysnęła się powietrzem, gdy obie wypełzły na brzeg. Było dobrze po południu. Smoczyca osunęła się na ziemię. Gdy tylko adrenalina zniknęła z jej ciała, straciła siły. Aileen popędziła do niej co sił, nie zwracając uwagę ani na Bzurę ani na Kamień. Ozdobna szkatuła wysunęła się jej z rąk i upadła z plaśnięciem na wilgotną ziemię.
Oczko wyglądała okropnie. Aileen nigdy nie leczyła czegoś tak dużego jak smok, bała się, ze nie wystarczy jej sił. Chwyciła leżącą na brzegu torbę i drżącymi rekami wyłuskała z niej trzy butelki - fioletową, czerwoną i przezroczystą. Położyła dłonie na ciele smoczycy i zajęła się tym, co umiała najlepiej - uzdrawianiem.

Aravira obudziła się w środku nocy. Bolały ją wszystkie mięśnie, czuła się jakby przefrunęła całą Alaranię co najmniej dwa razy. Tuż obok siebie zobaczyła elfkę, która ledwo stała na nogach.
- Śpij - powiedziała z trudem elfka. - Musisz odpoczywać... a ja nie mam już sił. - spojrzała jej w oczy. Świat rozmazał się i znikł. Smoczyca usnęła.

Aileen wstała, podpierając się o cielsko smoczycy. Zamknęła wszystkie rany, odtworzyła poszarpane mięśnie. Eliksiry przyspieszyły odnawianie krwi, którą smoczyca straciła w walce. W przezroczystym flakoniku zostało niewiele płynu. Mikstura o szumnej nazwie "Esencja ładu" okazała się warta swej ceny - to w dużej mierze dzięki niej elfka naprawiła wewnętrzne uszkodzenia w ciele Oczka. Aileen wypiła resztę przezroczystego płynu i wzdrygnęła się. Skrzela na jej szyi zaczęły zanikać. Płetw musiała już pozbyć się sama, na oczy nie starczyło jej sił. Położyła się obok smoczycy i natychmiast zapadła w sen. Szkatuła z Kamieniem leżała tuż obok. Przez wieczko nieznacznie przeświecały zielone refleksy.

"Jeśli nie możesz poradzić sobie z jakimś problemem, zmniejsz go - to zawsze działa.
PS powinnaś odwiedzić szczyt mojej Wieży."


~ Wypij to. - powiedziała sennym głosem Aileen i podetknęła Bzurze pod pysk niewielką buteleczkę.
~ Co to ma być? - parsknęła z obrzydzeniem - Śmierdzi.
~ Eliksir zmniejszający. Spokojnie, jest bezpieczny. Dostałam od Arathaina. Musimy się stąd zabierać jak najszybciej. Oczko obiecała zabrać mnie do Wieży, a... no wiesz, ciebie nie uniesie. - wsadziła delikatnie szyjkę butelki między zęby konia - Pij, nie bój się.
Bzura wypiła całą zawartość flakonika. Parsknęła, kichnęła, otrząsnęła się i... znikła. Spomiędzy traw rozległo się jej przerażone rżenie.
~ ZAAAABIERZ MNIE STĄĄD! - wyła Bzura, nie większa od szkatuły z Kamieniem. Aileen delikatnie wzięła ją do rąk i wyjęła z torby niewielkie, skórzane pudełko. Dziwnie wyglądał miniaturowy koń na jej ręku.
~ Chcesz mnie tam wsadzić?! NIE! ODMAWIAM! JA... JA NIEE! - protestowała zażarcie klaczka. Po długich rozmowach udało się Aileen przekonać ją do spokojnego wejścia do pudełka. Włożyła je bardzo ostrożnie do torby i zabezpieczyła, by się nie chybotało.
~ Duszno tu... - jęczała - Długo będziemy podróżować?
~ Niedługo - rzekła z uśmiechem elfka i podeszła do smoczycy. Jak ja nienawidzę latać... - pomyślała
Dona mihi vitam, iuventutem meam respice!
Awatar użytkownika
Aravira
Szukający Snów
Posty: 171
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aravira »

Ocknęła się o brzasku, delikatnie poruszyła głową, nic jej nie bolało, Uzdrowicielka... Mgła lepiła się do wszystkiego, smoczyca podeszła do tafli jeziora i przyjrzała się sobie. Aileen spała jeszcze, zaraz ją obudzi i polecą ratować tego jej...przyjaciela. Napiła się, zimno krystalicznie czystej wody zmyło metaliczny posmak krwi hydry. Spojrzała jeszcze raz, czy tym byłam? Czy kiedyś ktoś mnie tak ubije jak tą hydrę? Odepchnęła od siebie te myśli podeszła do Aileen i strząsnęła z nosa kilka kropelek, które spadły na twarz elfki, otworzyła oczy i nie widziała nic poza niebieskimi łuskami. Drgnęła i szybko wstała, zebrała wszystkie rzeczy i mocno przycisnęła do piersi kuferek z Kamieniem.
- Dziękuję..I jak myślisz, czy murloki przeżyją? - zapytała i położyła się tak by elfka mogła wejść. Gdy usadowiła się wygodnie Aravira delikatnie rozłożyła skrzydła. Mięśnie zatrzeszczały przecząco, wciąż była obolała i jakby znieczulona po walce, eliksiry którymi napoiła, nasmarowała ją Aileen też musiały działać. Wzbiła się w powietrze, było rześkie i świeże.. Leciała coraz wyżej i wyżej, aż przebiły się przez cienką warstwę chmur. Znajomy widok, tak piękny. Na tle rażącego oczy błękitu, śmietankowe chmurki. Piwo, marzy mi się piwo uświadomiła sobie Aravira. Miała ochotę po prostu zalać robaka.
- Nakieruj mnie. - wysłała tylko elfce... Dostała odpowiedź... i poleciała.

Ciąg dalszy: Aileen, Aravira
Zablokowany

Wróć do „Błyszczące Jezioro”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości