Równina Maurat[Efne i okolice]Ogniste uczucie

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Ta chwila mogłaby trwać wiecznie - powiedziała zalotnie, ponownie wdrapując mu się na pierś i całując. Jej ciałem targnęły dreszcze, gdy zetknęła się z ciepłymi łuskami partnera, rozpalonymi i świecącymi w powoli zapadającym mroku. Chłodny wiatr smagnął jej plecy, ale Isambre nie zwracała na to specjalnej uwagi. Chłód, gorąc, deszcz czy wiatr, nic nie mogło zakłócić tej chwili. Nawet Chibi, który wracając do nich w lepszym humorze, zaczął łasić się do dziewczyny i za wszelką cenę chciał zwrócić na siebie uwagę. Odtrącenie przez gada było dla niego przykrym przeżyciem, więc stworek uciekał do niej, w nadzieji, że znajdzie pocieszenie i uniknie bicia, które serwowałby mu River.

- Nie powiesz mi, że to nie było szczere, co? - spytała go Isambre, wyciągając Chibiego spod skrzydeł i kładąc go na kolanach Rivera. - Nie gniewaj się już na niego malutki. Bo mnie też zrobi się przykro - kontynuowała, przytulając się do swojej nowej rodziny jaką był wulkaniczny smok i mała, dziwna małpka.
- A może jakieś małe wakacje od zmartwień? - zaproponowała smoczyca, całując Rivera w policzek. Nie żeby na niego wpływała, ale uwielbiała okazywać mu czułości i chciała robić to jak najczęściej.
Na propozycję wspólnego wyjazdu, Chibi od razu zaczął skakać i kręcić się w kółko, aż opadł zmęczony i na piasku narysował morskie fale, mające pokazywać cel podróży.
- Co ty na to? - zapytała Isambre smoka, zmieniając się w ludzką, zarumienioną ze wstydu kobietę, zakrywając swoje kobiece atuty. Dziewczyna nie przypuszczała, że uprawiana przez nich miłość wpłynie na stosowaną przez nią magię.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Mamy na to całą wieczność. - Odpowiedział łagodnie liżąc ją po policzku, po czym obrócił się na grzbiet, by mogła się na nim wygodniej położyć. Mruknął przymykając oko kiedy na nim zadrżała, ale nie mógł się długo nacieszyć bliskością z ukochaną bo pojawił się maluch.

River nic nie powiedział i nie drgnął kiedy na jego kolanach został położony Chibi. Nie chciał spłoszyć zastraszonego malca, a podejrzewał, że ten uciekłby od razu jak tylko smok podniósłby swoją dłoń, aby go pogłaskać. Był wdzięczny ukochanej, że chciała naprawić relacje między starymi kompanami, ale chciał żeby stworek sam zadecydował czy chce wybaczyć chłopakowi, a nie za namową czy szantażem smoczycy. Nim jednak cokolwiek wydusił z lekko otwartego pyska sugerującego, że chce coś wtrącić od razu mu przerwano tym jak się przytuliła do nich obu szczęśliwa. Nie mógł jej psuć i tego momentu, a co za tym szło nie zamierzał dyskutować i ją do siebie przytulił, a przez brak drugiej ręki otoczył malucha swoim skrzydłem także do siebie tuląc.
Zwierzak wyszedł z tego samego założenia co chłopak, ponieważ także przez myśl nie przeszło mu, aby się kłócić z dziewczyną, nie chcąc jej robić przykrości i po prostu wtulił się z uśmiechem na pyszczku do dwójki smoków.

- Nie mam nic przeciwko podróży poślubnej, ale mam wrażenie, że trochę nam się kolejność pomieszała. - Zażartował z uśmiechem, może i był słaby, ale na dobry żart zawsze miał siły. Chociaż miał też dużo racji w swoich słowach, w ogóle się jej jeszcze nie oświadczył, nie wzięli z sobą ślubu, przypieczętowali już swój związek i właśnie mieli w planach udać się na wspólny wypoczynek. Nie wiedział jak partnerka, ale go to niezwykle bawiło. Dodatkowo cieszył się z tej propozycji bo przynajmniej będzie miał możliwość wyleczenia się z ran i będzie musiał pomyśleć nad ich przyszłością. Może jeszcze nie był odpowiedni czas, aby znaleźć sobie miejsce na ziemi, w którym by się na stałe osiadło, ale musiał mieć pewność czy dalej będą podróżować nie przejmując się niczym byleby tylko byli razem, czy powoli trzeba się zastanowić nad domem dla ich trójki.
Chłopak śmiał się z radosnego brykania stworzonka, a kiedy ten upadł pomógł mu wstać, by odbudować na nowo ich więź. Przypatrywał się też uważnie temu co też futrzak chciał im przekazać i wzdrygnął się z niepokojem w oku, widząc narysowaną falowaną linię. Wiedział, że marzeniem malucha było ujrzenie morza, o którym chłopak mu dużo opowiadał, ale nigdy go tam nie zabrał. Było widać, że Isambre także spodobał się ten pomysł przez co chłopak nie potrafił zabić ich entuzjazmu i się nie zgodzić. Miał dziwne przypuszczenie, że Chibi jak i smoczyca bardzo pragnęli ujrzeć w końcu coś innego niż równiny, góry, lasy, dlatego też tym bardziej nie mógł im odmówić. Miał tylko nadzieję, że jak oni będą zajęci bawieniem się nad morzem, on będzie mógł w spokoju sobie odpocząć i przemyśleć całą sytuację.
- Niech będzie - odpowiedział w końcu z rezygnacją i niezadowoleniem, które szybko znikło kiedy jego partnerka przybrała ludzką postać. Nie mógł oderwać od niej spojrzenia i upajał się jej widokiem jak miodem z najwyższej półki, albo niezwykle cennym skarbem, zaraz jednak się zaśmiał z rozbawieniem widząc jej zarumienioną, a najbardziej zaskoczoną minę. Nie chciał jednak, żeby poczuła się nieswojo, przybierając jako jedyna ludzką postać, więc on zaraz uczynił to samo pochłonięty przez płomienie. Różnica jednak polegała na tym, że River nie miał jedynie na sobie swojego kapelusza i płaszcza, które zostały w Efne. Obu tych rzeczy było mu szkoda, ponieważ kapelusz otrzymał od ukochanej, a płaszcz od Aeris kiedy ta zajmowała się gadem jak utracił swój dom i rękę. Nie zamierzał jednak nad tym ubolewać, bo były to jedynie części garderoby, przez których brak przecież nie znikną jego wspomnienia kobietach, które mu je podarowały.

- Ruszymy z rana, na ten czas rozpalcie ognisko, a ja pójdę coś upolować. - Powiedział zaciskając dłoń na kluczu o dziwnym kształcie i z wyrytymi symbolami zawieszonym na jego szyi. Skrzywił się nieznacznie wstając z ziemi i odszedł od nich znikając w gęstwinie. Nie mógł zawieść dziewczyny, dodatkowo sam był głody, dlatego nie przejmował się swoim stanem, a poza tym polowanie nie należało do najtrudniejszych zadań i podejrzewał, że szybko wróci ze zdobyczą.

Dość szybko trafił na trop stada saren i ruszył ich śladem. Nie potrzebował broni wystarczyły mu jedynie spryt i magia zła, którą torturował bardzo często swoich wrogów, rzadko ich przez to uśmiercając, jednakże to był właśnie jeden z tym nielicznych momentów, w których zamierzał posłużyć się nią do zabicia swojej ofiary, albo dwóch.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Isambre patrzyła na chłopaka długo i z przejęciem, kiedy zostawiła Chibiego w jego łasce. Mały wydawał się wystraszony, ale szczere przeprosiny smoka i jej słowa sprawiły, że stworek poweselał i przebaczył Riverowi. Teraz skakał wokół nich szczęśliwy, ryjąc ziemię w faliste wzory i odwracając główkę w przeciwną stronę za każdym razem, gdy smoki się całowały. Nie ukrywał też, że to dla niego nowa sytuacja. W końcu Isambre i River będą teraz planować nową wspólną przyszłość i maluch obawiał się, że nie znajdą dla niego miejsca. Szybko się jednak przekonał, że tak nie będzie, a to za sprawą dobrego serca smoczycy i zmian jakie chce wprowadzić w sobie smok. Szczęśliwszy niż kiedykolwiek, padł zmęczony u ich łap.

- Możemy najpierw wybrać się nad morze, a potem do moich rodziców. Dajmy czas mojemu ojcu ochłonąć, bo chciałabym cię przedstawić mamie unikając awantur. Polubicie się, ona nie będzie tak wyrywna. To spokojna smoczyca.
Później, gdy oboje byli już w ludzkich formach, Isambre przypomniała sobie o lęku swojego kochanka i objęła go mocno, odnajdując jego usta swoimi. Czułości nigdy za wiele.
- Nie bój się, nie pozwolę ci się utopić - zażartowała i klepnęła go kilka razy w pierś nim smok postanowił wybrać się na polowanie.

- Przyniesiesz patyków? - spytała Chibiego, gdy River zniknął za drzewami. Stworek zasalutował i zaczął zbierać wszystko, co nadawało się do spalenia. Naznosił nie tylko patyków. W wykopanym przez Isambre dołku zalegały patyki, liście, mech, a nawet kora, którą maluch zrywał z grubych pni. Obok zaś ułożył maliny i inne owoce leśne, które znalazł po drodze i którym nie mógł się oprzeć, by nie spróbować. Nie zapomniał jednak o swoim zadaniu i o rodzinie, więc przytargał jagód dla wszystkich.

Kiedy ognisko było już gotowe, a ogień wesoło trzaskał, Isambre wzięła Chibiego na ręce i zaczęła go łaskotać, podrzucać i targać nim na wszystkie strony, ku ogromnej jego ucieszy.
- Ty mały rozrabiako - mruknęła, gdy maluch przyłożył jej łapki do policzków, zostawiając jagodowe ślady i cały czas się przy tym śmiejąc. - Jak przyjdzie River to zobaczysz - dodała żartobliwie, ale Chibi wzruszył tylko ramionkami i zmęczony po zabawie, usnął jej w dłoniach.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Skoro tak mówisz. - Westchnął ze zrezygnowanym tonem. Nie chciał sprawiać kłopotów, a przez to nie chciał nawet na oczy widzieć jej ojca, chociaż... Podczas odpoczynku mógłby nieco popracować nad sobą, zrobić coś z brakiem ręki i udowodnić Conanowi w jak wielkim był będzie co do niego. To była zbyt świeża kwestia żeby mógł tę skazę na honorze tak łatwo puścić w niepamięć. Stary smok był zbyt przemądrzały i pewny siebie co pokazywał w każdej chwili coraz bardziej wnerwiając chłopaka.
- Tak wiem, ty byś mi jako pierwsza przywiązała kotwicę do ogona i zostawiła na środku morza. - Mruknął wystawiając zadziornie język, oczywiście żartując sobie. Wiedział, że ona akurat jest ostatnią osobą na świecie, która by to zrobiła.

Po odejściu na polowanie, szedł cały czas tropem stada saren, zachowując odpowiednią odległość i przemieszczając się cicho, ostrożności również mu nie brakowało. Wiedział, że tam gdzie całą rodzina ofiar, tam też pojawi się grupa drapieżników pragnących zapewnić przetrwanie swoim rodakom i zaspokoić swój głód. River niczym się nie różnił od tych drugich, także zamierzał coś przekąsić wraz z ukochaną. Wdrapał się na drzewo i z jego gałęzi obserwował całe stado. Nie musiał też długo czekać, by zobaczyć polujące wilki. Podobnie jak on zajmowały wpierw dogodne pozycje otaczając pasące się zwierzęta i wyczekiwały dogodnego momentu do ataku. I tu pojawiał się problem, bo który z drapieżników by nie zaatakował pierwszym, zniweczy plan drugiego, nieumyślnie mogąc doprowadzić do niepowodzenia polowania rywala. River nie zamierzał wracać do ukochanej z pustymi rękami dlatego nie czekał aż wilki zaatakują jako pierwsze. Spłoszył sarny i poczekał, aż któraś w panice pobiegnie w jego stronę, by mógł ją uśmiercić swoją magią. Drapieżnicy sami się z początku wystraszyli, ale szybko zorientowali się w sytuacji i postanowiły skorzystać z zamieszania. Oni nie interesowali już smoka, który od razu zesłał makabryczne wizje i jeszcze straszniejszy ból na zwierze, które chcąc uciec z objęć śmierci uciekało w las obok drzewa, na którym siedział. Łania padłą na ziemię rycząc jak żywcem zarzynane prosie i wijąc się w agonii. Chłopak wzmocnił działanie swojego zaklęcia, ta wydała z siebie jeszcze potworniejszy i głośniejszy dźwięk, ale po chwili nie było słychać już nic, a jej kopyta przestały ryć ziemię.

- Wybaczcie, że to trwało tak długo. - Powiedział z uśmiechem dźwigając zdobycz przewieszoną przez ramię, by zaraz ją z siebie zrzucić obok ogniska. Był szczęśliwy widząc z jaką troską Isambre zajmuje się Chibim, a obecnie jak głaszcze śpiącego malca i tuli do siebie. Usiadł przy niej i zaczął obrabiać ich posiłek. Nie wiedział czy ona lubiła jeść surowe mięso jak on, więc wolał obedrzeć sarnę ze skóry i upiec nad ogniskiem. Trochę się z tym namęczył, ale ostatecznie podzielił tuszę na mniejsze części i nabijając je na patyki poukładał nad ogniskiem i przytulił smoczycę czekając cierpliwie na jedzenie, aby zjeść wspólnie z nią.

- Kiedyś ojciec wrzucił mnie do głębokiego jeziora, chcąc abym nauczył się pływać. Byłem wtedy jeszcze małym smoczydłem, które ledwo utrzymywało ciało w powietrzu na własnych skrzydłach. Nie zdążyłem się przygotować na to, że zostanę wrzucony i nałykałem się wody opadając na dno. - Odezwał się tuląc ją do siebie i wpatrując się w ogień. - Nie chciałem go jednak znowu zawieść, więc zebrałem się w sobie i zacząłem przebierać łapami i skrzydłami. Jednakże spanikowałem kiedy poczułem że zaczyna mi brakować powietrza i nie zauważyłem kiedy zaplątałem się w glony. Nie wiem kto mnie wyciągnął bo straciłem przytomność. - Smutno się uśmiechnął zamykając oko zmęczony. - Dostało mi się w kość od ojca za swoją nieudolność i wtedy po raz pierwszy widziałem wściekłość mojej matki na niego. Została mu po tym wydarzeniu paskudna blizna po pazurach na niemal całym pysku, a ja unikam głębokich akwenów. - Wyjaśnił przyciszonym, spokojnym tonem, by nie obudzić zwierzaka, którego lekko pogłaskał.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Wygląda pysznie - oceniła smoczyca, wyciągając z ogniska jeden z patyków, na który River ponadziewał sarninę. Mięso pachniało intensywnie i opływało we własnym tłuszczu, ale ze względu na warunki w smaku było dość suche i żylaste. Smoczycy to jednak nie przeszkadzało, okazałaby się wybredna, gdyby zaczęła narzekać na kuchnię swojego ukochanego, dlatego zjadła wszystko i wróciła do przerwanego odpoczynku w jego ramionach. Chibi spał w tym czasie jak zabity, wtulony między nich w kłębek i nawet zapach przypalonego mięsa nie robił na nim wrażenia. Ciepło, które rozsiewał gad było milsze od tego z ogniska i dziewczyna zaczęła przysypiać, czując się bezpiecznie w obecności jednookiego partnera. Zanim jednak zamknęła oczy, położyła mu głowę na kolanach i wsłuchała się w jego głos, pozwalając się głaskać po włosach.

- Mój zabrał mnie na pustynię Nanher, gdy miałam sto dwadzieścia lat. Nie umiałam jeszcze dobrze latać, więc zostawił mnie w palącym słońcu i powiedział, że muszę znaleźć wodę i jedzenie, by przeżyć. Wytrzymałam trzy tygodnie, aż pewnego razu się zgubiłam. Ojciec zaczął latać nademną jak sęp i powtarzał, że mnie zje jeśli się poddam. I tak mi wtedy pomógł, bo powiedział, że trzydzieści mil ode mnie jest oaza. Nie podał jednak kierunku. Włóczyłam się kolejny tydzień, aż ją znalazłam. Palmy, cień, zimna woda. Bez zastanowienia do niej wskoczyłam, a wtedy tata zleciał z nieba, chwycił mnie za kark i w milczeniu zabrał do domu, gdzie czekała mama. Widząc mnie, wychudzoną i brudną wzięła ojca na rozmowę. Gdy wrócili miał podbite oko, co mnie rozbawiło, bo matka nie jest wiele większa ode mnie, a widziałeś jakich rozmiarów jest mój ojciec.

A później zasnęła, popychając lekko Rivera ku ziemii, by i on się położył. Odpoczynek przed podróżą dobrze im zrobi, zwłaszcza, że Jadeitowe Wybrzeże jest dość daleko, a niedawne wydarzenia mocno nadwyrężyły siły jej partnera. Nim jednak oddała się we władanie snu, Isambre zacisnęła palce na sakwie. Momentalnie wyczuła statuetkę jelenia i fiolkę od Conana z eliksirem regenerującym. Nawet nie zastanawiała się skąd jej ojciec to ma, ale z doświadczenia wiedziała, że nie bezpiecznie byłoby go wypytywać. Smok miał swoje tajemnice, nawet przed żoną i śmiertelnie bał się ich ujawnienia, gdyż Isambre słyszała jak przysięgał jej szczerość. Najwyraźniej chciał na własną rękę pozbyć się rtęci z kręgosłupa, a eliksir chyba nie pomagał. W przeciwnym razie nie podarowałby go Riverowi z taką łatwością.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Chłopak zdawał sobie sprawę, że swoich niewielkich umiejętności kulinarnych i wiedział, że upieczone przez niego mięso może nie być najsmaczniejsze dla smoczycy, która jak zauważył wolała jeść normalne jedzenie w karczmach i zajazdach. Nie mógł jednak nic poradzić z powodu polowych warunków w jakich się znaleźli. Był też na siebie zły, że pogorszył jakość mięsa, zabijając sarnę w męczarniach. Zapomniał, że jedzenie należy zabijać szybko i bezstresowo, choć mu to tak na prawdę nie przeszkadzało, ważne aby napełnić żołądek. Postanowił na przyszłość pamiętać o wzięciu dla niej prowiantu na drogę, by nie musiała jeść tego co znajdą i uda im się złapać. Zjadł więcej niż ona zaspokajając swój głód.

Uśmiechnął się tuląc ją najedzony do siebie i słuchając jej słów. Zabawnym było, że ojcowie ich dwójki mieli podobne sposoby na edukację swoich pociech i choć samcy siali grozę, ich partnerki w obronie dzieci okazywały się być groźniejsze od nich. Tym bardziej napawało to Rivera obawami jeśli on miałby zostać ojcem, chciał jednak być lepszym opiekunem od swojego i jej rodzica i miał zamiar sprostać temu wyzwaniu by pewnego dnia rzucić Conanowi prosto w pysk, że jest chociaż lepszym rodzicem od niego.
- Eh, ci ojcowie. - Zaśmiał się cicho głaszcząc ja po włosach. Wciąż nie przepadał za smokiem, którego krew w połowie płynęła w żyłach chłopaka, ale już przynajmniej nie nienawidził swojego ojca. Wziął przykład z Isambre, która swojego kochała choć nie miała z nim łatwo, a ponadto spotkanie z Conanem uświadomiło Riverowi, że jedynie sobie zaszkodził unikając nauki.

Nie miał ochoty spać, chciał czuwać przy bliskich, aby w nocy nic im się nie stało i chciał skonfiskować fiolkę z eliksirem dziewczynie jak ta zaśnie, żeby być w pełni sił z rana, ale cały jego misterny plan dostał w łeb kiedy ukochana pociągnęła go w stronę ziemi chcąc usnąć razem z nim. Westchnął jedynie ulegając jej i pocałował ją na dobranoc, przytulając do siebie. Zamknął oko, ale nie miał zamiaru usypiać.

Ciąg dalszy: River i Isambre
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości