Równina Maurat[Równina Maurat] Między nami magami

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Jedno jest pewne ta grupka adeptów na długo zapamięta treningi z Isenem, wszyscy wracali do wieży poobijani, posiniaczeni i obolali. Tymczasem smok odszukał swojego ucznia i zabrał go na plac treningowy. Ponieważ Xavier podczas próbnej walki rzucił w rywala kulą ognia, zaczęli od zbadania jego umiejętności. Chłopak potrafił kontrolować najpowszechniejszą część tego żywiołu. Wystrzeliwał nie tylko pojedyncze pociski, ale też całe strumienie ognia. Nie znał się jednak na elementach bardziej finezyjnych, właśnie do tego potrzebna im była drewniana skrzynka, otworzył ją, a wyjętą świeczkę postawił na podłożu przed nimi.
- Zapal ją.
Xavier skupił się na swoim zadaniu i po chwili w górę strzelił słup ognia, smok zdusił płomień, którym zajął mu się rękaw, następnie z kamiennym wyrazem twarzy zwrócił się do podopiecznego.
- Dostrzegasz różnicę między zapal, a podpal?
- Tak mistrzu.
- To ćwicz aż ci się uda, potem przyjdź do mnie z efektem twoich prac.
Oddalił się, a po chwili wrócił z księgą, traktującą o kręgu żywiołów, usiadł na pobliskiej ławce, po czym zabrał się do lektury od czasu do czasu obserwując postępy ucznia. Wreszcie młodzieniec podszedł do niego, osłaniając świecę przed wiatrem, zajęło mu to kilka godzin, ale nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo. Następnie przeszli do ciekawszej części treningu, czyli walki. Bardzo szybko dało się zauważyć sprawność z jaką Xavier posługuje się mieczem, był naprawdę dobry. Isen nie powiedział mu tego, aby chłopak nie popadł w samozadowolenie, adept zbierał cięgi aż do pory kolacji. Później obaj przechadzali się po wieży dyskutując na różne tematy, ponieważ pradawny zamierzał rozwijać nie tylko umiejętności bojowe podopiecznego, ale i umysł. Po drodze spotkali Isarę i Finna.
- Dobrze was widzieć, chodźcie właśnie omawiamy niezwykle ciekawą rzecz. - Kiedy podeszli, wskazał za okno w miejscu, gdzie powstawały domy dla nowoprzybyłych piekielnych.
- Oto największy cud tego miejsca, jeśli przyjrzycie się dokładniej, ujrzycie że te nowe budynki, zajmują dużą połać terenu, a przecież mury dookoła wcale się nie poszerzyły, pozornie jest tutaj tyle miejsca co i wcześniej. Dzieje się tak za sprawą magii, poprzez którą jesteśmy jednocześnie w Allaranii i poza nią. Dość trudno to wytłumaczyć, ale dzięki magii przestrzennej i dziedzinie astralnej, stworzono tu dodatkowy miniaturowy wymiar, w tym miejscu nasz świat i tamte się przenikają. To ma też inne korzyści, możemy dowolnie kształtować tutejszą pogodę.
Uśmiechnął się do dwójki skołowanych adeptów, po krótkiej wymianie zdań, zajęli się innymi tematami, łatwiejszymi do ogarnięcia umysłem. Znów położyli się spać dość późno, ale Isen nie czuł jakiegoś przemęczenia. Wręcz przeciwnie ogarnęła go przyjemna błogość.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara przesiedziała nad książkami całe popołudnie. Gdyby młody Finn nie zapukał do jej drzwi, całkowicie zapomniałaby o kolacji. Chłopiec chciał się pochwalić przećwiczoną umiejętnością stworzenia iluzji samego siebie. Lisołaczka cieszyła się, że jej uczeń bierze naukę na poważnie. Wraz z Finnem zeszła na dół. Chłopiec chciał wstąpić do biblioteki, natomiast Isara postanowiła coś przegryźć. Po drodze natknęli się na Isena i Xaviera. Finn bardzo szybko podbiegł do ucznia smoka, zagadując go. Lisołaczka uśmiechnęła się natomiast przyjaźnie, podchodząc do nich. Isen, wskazując za okno, zaczął tłumaczyć im sprawę nowo dobudowywanych budynków, które miały być kwaterami dla piekielnych.
Isara słuchała go uważnie, wyłapując każdy szczegół. Tym razem nie zdziwiła jej niezwykłość tego miejsca, widziała już tyle niesamowitych rzeczy, że już mało co mogło ją zaskoczyć. Spoglądała natomiast na smoka, który z wielkim zapałem tłumaczył to wszystko. Nie mogła powiedzieć, że zrozumiała wszystko w stu procentach.
Kiedy smok uśmiechnął się do uczniów, którzy aż nadmiernie pokazywali swoje skołowanie na twarzy, Isara poczuła się dziwnie. Mogłaby patrzeć na jego uśmiech godzinami. Był taki spokojny i szczery.
Pożegnała się pospiesznie, gdy jej żołądek dał się we znaki. Wiedziała, że spóźniła się na kolacje o dobrą godzinę. W sali było jeszcze kilka osób, z czego znaczną większością byli piekielni. Starała się nie myśleć o niechęci do nich, przypominając sobie wizje przeszłości tamtej pokusy.
Po posileniu się, wróciła do pokoju. Zmęczona osunęła się i zasnęła.

Obudziła się o trzeciej nad ranem. Wkurzona próbowała zasnąć, lecz jej starania szły na marne. Robiła wszystko, aby zabić czas. Chodziła po pokoju, czytała książki, nawet uczyła się magii istnienia, lecz mimo wszystko nie mogła ponownie wrócić do krainy morfeusza. Położyła się na łóżku, wpatrując się w ścianę. Zaczęła myśleć o wszystkim, co dotychczas odkładała na bok. Na przykład moment, w którym Isen niechcący przekazał jej swoje myśli na jej temat. Nie miała pojęcia, co o tym sądzić. A może po prostu nie rozumiała ich? Dotychczas nie miała najlepszych kontaktów z innymi rasami. Wiele rzeczy, które tu przeżyła, były dla niej nowością. Widziała dużo magicznych przyrządów, których nigdy wcześniej nie spotkała. Spotkała osoby, którym zaufała. Przewróciła się na drugi bok. Przymknęła oczy z nadzieją, że jeszcze uda jej się pospać ze dwie godziny.

Kiedy wybiła piąta, Isara wyszła ze swojego pokoju. Nie mogła już znieść siedzenia i marnowania czasu na nic nie robieniu. Próby powrotu do krainy morfeusza kończyły się fiaskiem, tak więc lisołaczka udała się do sali treningowej. Czy była zmęczona? Nie, wręcz przeciwnie. Tryskała energią.
Szła pewnym krokiem, orientując się w plątaninie korytarzy. Skupiła się, aby trafić do sali. Nie po to zapamiętywała każdy postawiony w wieży krok, żeby teraz się gubić. Na całe szczęście, dotarła na miejsce.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

Szkoła w Wieży Astralnej funkcjonowała już od blisko miesiąca, Exodus czynił coraz większe postępy w nauce magii struktury, jego uczennica również doskonale sobie radziła. Niestety przez czas poświęcany na naukę cała szóstka widywała się ostatnio głównie przy posiłkach, a i to nie zawsze. Teraz nadarzyła się okazja wyrwania z rutyny i czarodziej złapał się kurczowo tej możliwości. Sprawa była dość nieprzyjemna, jednakże dawała im jakieś zadanie cel, na którym będą mogli się skupić. Ostatnio Exodus coraz częściej, dawał się porwać monotonii kolejnych dni, zaczął się obawiać, że skończy jak jego przodkowie, z nosem w książce, odcięty od otaczającego go świata. Kiedy tak rozmyślał do jego gabinetu wszedł Isen, a tuż za nim Isara. Pradawny wstał od biurka, zacierając je z zadowoleniem, w oczach tańczyły mu iskierki, zdradzające podniecenie.
- Mamy pewną sprawę, którą trzeba się będzie zająć, zbierzcie swoich uczniów i spotkamy się na placu głównym, wszystko gotowe do drogi, na miejscu wytłumaczę wam o co chodzi. - Wyminął oboje i ruszył szukać Nadii, mogli jeszcze dosłyszeć jego radosny głos, gdy znikał za rogiem.
- Ach! Nareszcie coś się będzie działo!
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Smok ćwiczył z Xavierem walkę mieczami, ale oprócz metod konwencjonalnych stosowali też magię, chłopak udoskonalił kontrolę nad ogniem, a pradawny stosował nowo nabyte umiejętności, panowania nad powietrzem. Te postępy wymagały, od nich wielkiego zaangażowania, ostatnio adepci trójki przyjaciół spędzali ze sobą więcej czasu niż oni sami, Isarę widywał raz dziennie przez godzinę na lekcjach tańca, z którym szło mu opornie, mimo to próbował dalej. Isena zdecydowanie zaczynało to męczyć, ale cóż widocznie taka jest cena wiedzy. Exodusa prawie w ogóle nie widywał. W pewnej chwili został poproszony na stronę przez służącego, okazało się, że wysłał go czarodziej, aby przekazać informację. Dał uczniowi możliwość odpoczynku, a sam poszedł porozmawiać z przyjacielem. Po drodze spotkał lisołaczkę, do gabinetu Exodusa dotarli razem, rozmawiając, zadowoleni ze swojego towarzystwa. Isen otworzył drzwi, jego oczom ukazał się gabinet, zarzucony najróżniejszymi, papierami, księgami i dziwacznymi przyrządami magicznymi. Czarodziej wyglądał i zachowywał się jak dziecko, podekscytowane możliwością, wybrania się do cyrku. Smokowi udzieliła się ta radość, gdy przyjaciel ich wyminął, odwrócił się on do Isary z uśmiechem i uniesionymi brwiami.
- A myślałem, że to ja mam dość siedzenia w jednym miejscu.
Zrobili, jak kazał, zebrali swoich adeptów, dołączając do Exodusa i Nadii, którzy już na nich czekali, było tam siodło dla Isena, oraz konie dla pozostałych, razem z potrzebnym zaopatrzeniem.
- No to, co będziemy robić? - zapytał zaciekawiony.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara musiała przyznać, że nie zmarnowała tego miesiąca, spędzonego w Wieży Astralnej. Nauczyła się podstaw magii istnienia oraz poznała pismo runiczne. Jednakże coraz rzadziej widywała się z Isenem i Exodusem. Ledwo mogła ich zastać na posiłkach. Smoka spotykała jeszcze na lekcjach tańca. Dobrze się przy nich bawiła, choć Isenowi nie za bardzo się chyba podobały. Ale przychodził, co bardzo cieszyło lisołaczkę. Finn właśnie siedział w bibliotece, uczył się magii ognia. Na razie jednak nie praktykował używania czarów z kręgu żywiołów. Bał się, że nie będzie mógł ich kontrolować.
Isara siedziała obecnie w ogrodzie i oglądała zwierzęta. Zapamiętała już prawie wszystkie korytarze w wieży, dzięki czemu nie polegała już na innych, jeżeli chodziło o zwiedzanie. W tym momencie podszedł do niej jeden ze sług i zawiadomił ją, że Exodus wzywa do swojego gabinetu.
Po drodze spotkała Isena. Zaczęła z nim rozmowę. Dawno nie mogła z nim tak pogadać, po prostu. Bardzo się z tego powodu ucieszyła.
Weszli razem do gabinetu. Exodus aż kipiał entuzjazmem. Lisołaczka już miała się zapytać, co się stało, lecz czarodziej szybko wyjaśnił im sytuację, po czym wyszedł z pomieszczenia, ciesząc się jak małe dziecko. Isara uśmiechnęła się pod nosem. Isen również wydawał się zadowolony. Sama nie mogła ukryć zadowolenia.
Jak rozkazał Exodus, szybko pobiegła do biblioteki. Wparowała do pokoju z donośnym hukiem, zwracając na siebie uwagę małych, chodzących posążków i pana Piccuniego. Podeszła do swojego ucznia, który dopiero po chwili ją zauważył.
- Finn, chodź ze mną – powiedziała, chwytając chłopaka za ramię. Nie opierał się. Po drodze Isara wzięła ze sobą swój kostur i wyszła na zewnątrz. Tam zastała gotowych do drogi Isena i Exodusa.
Była bardzo ciekawa, co takiego się działo. Uśmiechnęła się, widząc siodło dla smoka. Miała nadzieję, że będzie mogła znowu polecieć w przestworza na nim. Uwielbiała to.
Spojrzała pytająco na czarodzieja w oczekiwaniu na wyjaśnienie tej sytuacji.
Ostatnio edytowane przez Isara 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

Exodus, czekając wraz ze swoją uczennicą na pozostałych przyjaciół, zdołał się już uspokoić i powrócić do zwyczajnej sobie powagi. Kiedy już wszyscy znaleźli się w jednym miejscu, nakreślił im sytuację, właściwie na eskapadę wyruszała ich tylko szóstka. Isara z Nadią miały lecieć na Isenie, pozostali zajęli miejsca na przygotowanych rumakach. Były specjalnie wytresowane, ale i tak okazywały zaniepokojenie obecnością smoka, a właściwie dwóch.
- Sprawa wygląda tak - zaczął, sprawdzając mocowanie siodła. - Jeden z naszych ludzi, werbujący nowych adeptów w Demarze, zaginął bez wieści jakiś tydzień temu, może trochę więcej, musimy zbadać sprawę. Właśnie, Isaro, miałem ci to pokazać już jakiś czas temu, swój najnowszy twór oparłem na twoim kiju, tyle że ten jest bardziej uniwersalny.
Wyciągnął kostur zdobiony w magiczne runy, które pomogli mu tam umieścić inni magowie. Na środku widniała prosta stalowa obręcz. Szybkim zaklęciem sprawił, że kij zmienił się w rodzaj energetycznej halabardy, która szybko zmieniła się w łańcuch, jakimi często posługiwali się łowcy bestii, z zakrzywionym hakiem na końcu, potem dwa ostrza pojawiły się po przeciwnych końcach broni, a gdy rozdzielił kostur na dwie części, w miejscu metalowego złącza powstały bliźniacze ostrza. Ponownie złączył przedmiot w całość. Stuknął nim o bruk, przekształcając w węża atakującego polną mysz, ale w połowie drogi do celu wyrosły mu łapy i grzywa, tak że stworzonko zabił wielki lew, a zjadł je słodki kotek z czarną łatą na lewym uchu. Po zakończeniu konsumpcji zwierzak zmienił się w kij, który z głośnym pyknięciem zniknął, aby zaraz potem pojawić się w ręce Exodusa.
- Niezłe prawda? Poza tym nie można go ukraść - Włożył kostur do ręki lisołaczki, ale ten chwilę potem teleportował się z powrotem do niego.
- Normalnie te zaklęcia wymagałyby ode mnie znacznie większego wysiłku i dłuższego czasu na rzucenie ich. To coś jak katalizator mocy, magiczny przekaźnik energii, normalnie tę funkcję pełni sam rzucający czar.
Exodus z uśmiechem zadowolenia wskoczył na siodło swojego konia i zaczekał, aż reszta otrząśnie się z szoku po tym, co zobaczyli. Jedynie Nadia nie była zaskoczona, ponieważ pomagała czarodziejowi przy stworzeniu tego magicznego majstersztyku.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Po uważnym wysłuchaniu słów czarodzieja, Isen poczuł lekkie zaniepokojenie. Wiedział, że każdy na służbie u Exodusa znał się w mniejszym bądź większym stopniu na magii i nikt nie dałby rady dokonać ot, tak sobie tego typu porwania. Zaraz jednak jego myśli zeszły na inny tor, gdy przyjaciel zademonstrował wszystkim działanie nowego wynalazku. Pradawnemu zabłysły oczy na widok wszystkich tych cudów, to było niesamowite pod każdym względem, Exodus przeszedł samego siebie. Potem kiedy wszyscy usadowili się już w siodłach, zbliżyła się do nich grupka magów z wieży i to nie byle jakich, ale najlepszych szpiegów, bądź jak on to nazywał, wywiadowców. Utworzyli wokół nich krąg, po czym zaczęli inkantację, brzmiącą jak śpiew, przez to, jak ich głosy unosiły się i opadały. Do tego dołączyli serię skomplikowanych gestów. Na razie mimo dręczących go pytań Isen zmusił się do zachowania spokoju, rozpraszanie grupki w trakcie rzucania zaklęć, mogło się skończyć tragicznie, w razie, gdyby któryś z nich się pomylił. Wyczekał cierpliwie, aż skończą swoją pracę, a następnie zadał pytanie.
- Spodziewamy się aż takich trudności? Rozumiem kilka zaklęć ochronnych, ale żeby było ich tyle? Spójrz, ci magowie słaniają się na nogach z wysiłku.
Pokręcił z niedowierzaniem głową. Chciał się już przemienić, lecz tym razem przerwał mu miarowy stukot końskich kopyt, na wysmukłym rumaku podjechał chudy mężczyzna. Wprawdzie spod kaptura nie widać było jego twarzy, ale głos miał niski i jakby lekko ochrypły. Przybysz zsunął kaptur, odsłaniając czaszkę, należącą do Licha. Smok zareagował zdziwieniem.
- Exodusie, chyba mi nie powiesz, że on też z nami jedzie?
Jednakże czarodziej szybko rozwiał jego nadzieje, a Isen przypomniał sobie, co jakiś miesiąc temu sam mówił do Isary na temat piekielnych, to wprawdzie był nieumarły, ale i on przysiągł wierność czarodziejowi i to w sposób wiążący magicznie, więc w końcu dodał pod adresem kościeja.
- Wybacz, sam rozumiesz, że twoja rasa raczej nie budzi zaufania. Stąd moja pierwsza reakcja, jak się nazywasz?
- Jestem Xelias - odparł tamten, a jego pierś uniosła się kilka razy, wyglądało to, jakby targały nim spazmy. W rzeczywistości był to śmiech, a raczej jego imitacja, bo tego świszcząco charczącego dźwięku, jaki wydał z siebie nekromanta - bo niewątpliwie nim był - z pewnością nie przypominał choćby chichotu.
- Przywykłem - rzucił krótko Lich.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara uważnie słuchała czarodzieja, który właśnie tłumaczył im cel wyprawy do Demaru. Gdy wcześniej się dowiedziała, że będzie lecieć wraz z uczennicą Exodusa na Isenie, nie powstrzymała uśmiechu.
Czarodziej oznajmił, że stworzył coś na wzór jej kostura. Zaciekawiona lisołaczka obserwowała poczynania Exodusa, który właśnie demonstrował wszystkim swój nowy twór. Rozszerzyła oczy ze zdziwienia, gdy tylko zobaczyła, co kostur czarodzieja potrafi. Zmienił się w halabardę, która była uderzająco podobna do jej energetycznej kosy. Potem przed jej oczami kij został rozdzielony na dwie części, prezentując swoje możliwości. Na samym końcu laska stała się zwierzęciem, goniącym małą mysz.
Exodus chwycił jej rękę i włożył do niej kostur, oznajmiając, że przedmiotu nie da się ukraść. Miał rację, w końcu kij wrócił do swojego właściciela, znikając z jej dłoni. Zaskoczona Isara spojrzała na czarodzieja. Uśmiechnęła się pod nosem, gdyż od pewnego czasu nic nie było w stanie jej zadziwić.
Gdy mieli już ruszać w drogę, zostali otoczeni przez grupkę magów, którzy przybiegli najprawdopodobniej z wieży. Lisołaczka obserwowała ich poczynania.
Kiedy Isen zapytał Exodusa o, jego zdaniem, nadmiar zaklęć obronnych, które rzucili magowie.
„Ta podróż będzie aż tak niebezpieczna?” dreszczyk emocji ogarnął całe jej ciało. Spodobało jej się to. Spojrzała następnie w kierunku nowo przybyłego mężczyzny na koniu. Gdy odsłonił twarz, Isara mogła dostrzec, że... to istota piekielna. „Piekielny czy nieumarły?” zapytała sama siebie w myślach. Po chwili jednak stwierdziła, że ta kwestia jest mniej ważna, istota ta pochodziła z piekła – i to ją zaniepokoiło.
Okazało się, że Lich, bo do tegoż gatunku należał, jedzie z nimi. Lisołaczka głośno przełknęła ślinę. Nie podobało jej się to. „Myśl o przeszłości tej pokusy...” nakazała sobie. Zawsze, kiedy przypominała sobie cierpienie przedstawicielki piekielnej rasy, udawało jej się wytrzymać ich towarzystwo. Mimo wszystko nie czuła się przy nich najlepiej. Uspokoiła się jednak po dłuższej chwili. Gdy Lich zaśmiał się, co przypominało brzdęk łańcuchów, sierść na ogonie Isary zjeżyła się.
„Uspokój się... uspokój się...” myślała, powtarzając te słowa niczym mantrę. Spojrzała w kierunku Exodusa i Isena.
- Wyruszamy? - zapytała, próbując się uśmiechnąć. Chciała jak najszybciej wzbić się w przestworza i jednocześnie znaleźć jak najdalej od nieumarłego.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

Może i faktycznie była to ilość zaklęć przekraczająca ich potrzeby, niemniej jednak wyruszali z uczniami i wolał nie ryzykować. Magowie sprawnie uwinęli się ze swym zadaniem, ale na twarzach wszystkich z grupy malowało się zmęczenie, wtedy dołączył do nich Xelias. Pozostałym nie spodobała się jego obecność, jednakże to również uznał za konieczne.
- Owszem, wszystko to jest potrzebne ze względów, które wolałbym omówić później.
Spojrzał znacząco w kierunku młodzików, ustawił konia w kierunku bramy i wyruszyli w podróż. Tego dnia, jako że konie były wypoczęte, pokonali znaczną odległość, przekraczając granicę magicznych barier. Mimo to Isen posyłał wszystkim obrazy, w których przyrównywał konie do ślimaków. Wyjaśnił wszystkim, że po opuszczeniu tego terenu, zapomną o dokładnej lokalizacji wieży. Zatrzymali się pod wieczór, w miejscu równie płaskim, jak w pozostałych częściach równiny. Exodus musiał zmaterializować drewno na opał, ponieważ w promieniu wielu mil nie było żadnego, choćby najmniejszego drzewka. Smok razem z Isarą próbowali coś upolować, Lich siedział na skraju obozu, strugając coś w drewnie, a czarodziej wraz z adeptami zajęli się przygotowaniem posiłku. Wtem jego uszu dobiegł brzęk zwalnianej cięciwy, poczuł, jak jego zaklęcia ochronne zatrzymały dwie strzały, oraz jeden bełt z kuszy. Obejrzał się na dzieci, na szczęście ich także uchroniły czary obronne. Exodus przygotował się na kolejny atak. Problem w tym, że nie widział żadnych napastników.
- Tam - odezwał się Xelias, wskazując gdzieś w nieprzenikniony mrok, zaraz potem w krąg światła wstąpiła grupa mężczyzn odzianych na czarno, z maskami osłaniającymi dolną część twarzy. Zaczęli ich okrążać, więc trójka adeptów, nieumarły i Exodus ustawili się do siebie plecami. Czarodziej rzucił śmiercionośne zaklęcie, na najbliższego z napastników, z tym nic się nie stało, ale stojący bardziej z tyłu człowiek zachwiał się na nogach, z wysiłku na twarz wystąpiły mu żyły. Łatwo można było się domyślić, że tamci też byli chronieni przez co najmniej, jednego maga, mimo iż niezbyt silnego. Lich widząc to, zaatakował umysłem i wkrótce wraży magik padł na ziemię w konwulsjach, jednak nikt nie zdołał zaatakować, ponieważ uwagę wszystkich przyciągnął Xavier, który nagle przemienił się w swoją drugą formę.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Postawił Isarę na ziemi, gdy tylko znaleźli pierwsze ślady zwierza. Po pewnym czasie wspólnymi siłami dogonili i zagonili w pułapkę dorodnego jelenia. Biedny zwierz nie miał najmniejszych szans, wkrótce potem lecieli do obozu. Jeszcze zanim dojrzeli światło ogniska, walczących, czy przede wszystkim smocze płomienie, usłyszeli ryk wściekłości, jaki niewiele istot na ziemi potrafi z siebie wydobyć. To zaalarmowało Isena. Wylądował w pewnym oddaleniu od obozu, zostawił ich zdobycz i przykucnął, aby lisołaczka mogła zejść na ziemię. Następnie wystrzelił jak z procy, lecąc nisko, równolegle do podłoża. Szybko spostrzegł napastników, wyglądających dość groteskowo, w płomieniach roztaczanych przez Xaviera, choć młody smok był znacznie mniejszy od swojego mentora i tak przerastał rozmiarami dużą gospodę ze stajnią. Jego czerwone łuski błyskały krwiście, nadając młodzikowi groźny wygląd. Isen chcąc dopomóc przyjaciołom, rzucił się w wir walki. Przy pierwszym ataku jego szpony natrafiły na opór zaklęcia, który jednak zaraz przełamały, ktoś pośród spanikowanych zabójców padł nieprzytomny, zapewne mag podtrzymujący czar. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę samą masę jego łapska. Niektórzy próbowali się wycofać, ale zostali uwięzieni między dwoma ogromnymi gadami, niedługo nie pozostał już żaden z wrogów. Xavier wylizując zranioną łapę, zerkał na przyjaciół, wyczekując ich reakcji. Finna jakby wmurowało w ziemię, chłopak rozdziawił usta i nie potrafił ich zamknąć. Za to Nadia kurczowo zaciskała drobne piąstki, a w oczach miała łzy, które wprawiły w zdumienie oba smoki. Spodziewali się różnych reakcji, ale na pewno nie tej. Wyglądało na to, że młodzik jednak co nieco zrozumiał, bo kiedy dziewczyna odbiegła w mrok z tłumionym szlochem, mniejszy ze smoków ryknął żałośnie. Właściwie tak by to brzmiało, gdyby był znacznie mniejszy, teraz dało efekt odwrotny. Exodus pobiegł za swoją uczennicą, natomiast Isen nakazał pozostałym poprzez obrazy, aby się oddalili. Jak nikt inny wiedział, że rozpacz u smoka może być równie niebezpieczna, co niepohamowana furia. Kiedy Xavier zaczął miotać się po obozie, jego nauczyciel skoczył i zaczęli walkę, kopiąc, gryząc, drapiąc, bijąc oraz zionąc ogniem.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara nuciła pod nosem jakieś stare pieśni, kiedy wraz z Isenem lecieli do obozu ze zdobyczą. Wcześniej chętnie zgodziła się wyruszyć ze smokiem na polowanie głównie dlatego, aby znaleźć się jak najdalej od nieumarłego. Przerażał ją.
W pewnym momencie do uszu lisołaczki dotarł drażniący ryk. Zdziwiona próbowała dostrzec miejsce obozu, lecz nic nie mogła zobaczyć. Isen odstawił ją na ziemię, po czym sam z ogromną prędkością ruszył w kierunku ogniska. Isara, pozostawiona w dość sporej odległości od obozu, zaczęła biec za smokiem. Nie dawała jednak rady za nim nadążyć.

Kiedy wreszcie dotarła na miejsce, scena przed jej oczami sprawiła, że Isara stanęła jak wmurowana. Dwa smoki, miażdżące wszystko, co popadnie, obecnie okrążały grupkę dziwnie odzianych ludzi. Lisołaczka zacisnęła dłoń na kosturze, widząc, jak dwójka ogromnych gadów zionie ogniem na postacie uwięzione między nimi, przez co w powietrzu można było wyczuć zapach palonego mięsa. Isara spoglądała na całą sytuację ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Jednym ze smoków z pewnością był Isen, ale drugi...?
- Xavier? - zapytała cicho. Po raz pierwszy widziała, jak młody uczeń smoka jest w swojej naturalnej postaci.
Zaskoczył ją fakt, ze Isen rozkazał wszystkim się cofnąć. W tym momencie spostrzegła, jak Xavier szaleje i miota się po całym obozie. „Co się dzieje?!” przeszło jej przez myśl. Po chwili zauważyła Finna, który z szeroko otwartymi ustami wpatrywał się w walkę smoków. Przeraziła się, gdy zrozumiała, że chłopak nie ma zamiaru uciekać. Był zbyt zaskoczony. Rozejrzała się po obozie, po czym stwierdziła, że nigdzie w pobliżu nie ma Exodusa. Wzięła głęboki wdech i ignorując wcześniejszy nakaz Isena, podeszła bliżej.
- Uspokójcie się... - powiedziała, ale w gwarze ryków nikt jej nie usłyszał. - Przestańcie! - mimo wszystko próbowała dalej. Wówczas spostrzegła, jak Finn zostaje przypadkowo trafiony ogonem któregoś ze smoków i upada kilkanaście metrów dalej na ziemię. To przelało szalę i lisołaczka naprawdę się wkurzyła. Zacisnęła pięści, a ciemne niebo przysłoniły złowrogie chmury.
- Przestańcie walczyć! - krzyknęła, a wraz z jej słowami obok smoków pojawiły się błyskawice, wystrzelone z obłoków. Żadna jednak nie trafiła nikogo bezpośrednio, ale przynajmniej dzięki temu Isara zwróciła na siebie ich uwagę.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

Biegł za swoją podopieczną do czasu, kiedy nie zatrzymała się, usiadła na ziemi i rozpłakała się na dobre. Zbliżył się ostrożnie i usiadł na ziemi, obejmując dziewczynę ramieniem. Siedzieli tak chwilę, po czym stwierdził, że czas już przerwać milczenie.
- Co się stało, możesz mi powiedzieć?
- Ja... on... znaczy my...
Nie dała rady dokończyć, przez jej ciało przebiegła fala drgawek, które zagłuszyły sens słów. Odczekał jeszcze trochę, jednakże widząc, iż Nadia jest niezdolna do przebycia drogi powrotnej, wziął ją na ręce i poniósł w stronę obozu. W połowie drogi powrotnej, przez moment poczuł się, jakby uderzyła go wielka fala. Zachwiał się, Nadia również musiała coś wyczuć, ponieważ drgnęła mu w ramionach. Prawdziwe zaskoczenie czekało go na miejscu, Xavier w smoczej postaci leżał zwinięty w kłębek, dość daleko od obozu. Pozostali zaś stłoczyli się wokół powoli odzyskującego przytomność Finna. Exodus szybko zbadał chłopaka, ale prócz kilku siniaków nie znalazł nic niepokojącego.
- Chciałbym wiedzieć, co tu się właściwie wyrabia?
Stwierdził, mówiąc w połowie do siebie, lecz po części również do przyjaciół. Wszyscy głowili się nad tym, czemu wydarzenia potoczyły się tak dramatycznym torem, opowieść pozostałych wcale nie przybliżyła czarodzieja do odpowiedzi, za to jego uczennica wciąż milczała, nie dało się z niej wydobyć choćby strzępów informacji.
- Ja wiem.
Słowa te wypowiedział Finn, który zaczął dochodzić do siebie, mimo to jego słowa zabrzmiały bardzo cicho i słabo, był to ledwie słyszalny szept. Ręką wskazywał coś za plecami dorosłych.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Szamotał się ze swym uczniem, zadanie miał utrudnione, ponieważ żadną miarą nie chciał go skrzywdzić. Niestety, w bitewnym szale jeden ze smoków uderzył Finna ogonem, wprawdzie chłopaka ochroniły zaklęcia, ale zderzenie z ziemią pozbawiło go przytomności, a rozzłoszczona Isara przywołała błyskawice, które jeszcze bardziej rozsierdziły Xaviera. Najpewniej młodzieniec źle by skończył, gdyby nie Xelias, który pojawił się jakby znikąd oraz pochwycił nieprzytomnego i szybko odskoczył na bok. W Isenie zaczęła narastać dotąd z trudem hamowana wściekłość, tak więc zaatakował umysłem. Potężny mentalny atak, spowodowany furią, uderzył nie tylko w jego adepta, ale też wszystkich wokół. Każdy, kto znalazł się w zasięgu tego ciosu, odczuł to bardzo mocno. W głowach nich wszystkich rozbrzmiał niski głos, a raczej jego wyobrażenie. ,,Wystarczy pisklaku!'' Xaviera zabolało to najbardziej. Pod naporem umysłu mistrza zachwiał się, jego jestestwo skurczyło się do małego punkciku, będącego jak wyspa pośród oceanu świadomości starszego smoka. Isen uderzył łapą w bok rywala, zahaczył o kilka nich w ten sposób, że kilka się oderwało, przy tym odrzucił go na sporą odległość. Czekał, czy nie nadejdzie konieczność wznowienia walki, ale młodzik tylko zwinął się w kłębek w pewnej odległości od zrujnowanego obozu. Tymczasem pradawny przemienił się, naciągnął szybko porzucony ubiór i mocno zaniepokojony podbiegł do pozostałych. Martwił się, że mogli skrzywdzić chłopca. Na szczęście wszystko było już w porządku.
- Wybacz, powinienem był przewidzieć coś takiego.
Słowa te skierował do Isary. Czuł się okropnie, ponieważ był odpowiedzialny za Xaviera, więc również za jego poczynania. Tak właśnie zastał ich Exodus. Wszyscy wymienili się informacjami, niestety nic z tego nie wynikło, do czasu aż odezwał się Finn. Spojrzeli we wskazanym kierunku, a ich oczom ukazał się niezwykły widok. W pierwszej chwili Isen przeraził się, potem jednak jego obawy osłabły. Nadia stała przed już przemienionym i ubranym w potargane łachmany Xavierem. Chwilę rozmawiali, po czym dziewczyna wspięła się na palce i pocałowała go w rozcięty policzek. Zaraz potem oboje stali przed swymi nauczycielami, mamrocząc przeprosiny, mówili jednak tak cicho, że ledwie dało się coś usłyszeć, Nadia również czuła się winna, wiedząc, iż to przez jej reakcję wpadł w rozpacz, która przerodziła się we wściekłość. Oboje usilnie unikali wzroku mentorów. Jeden raz, kiedy Xavier skrzyżował spojrzenia z Isenem, zadrżał i zawstydzony odwrócił wzrok. Pradawny popatrzył na pozostałych, unosząc brew w niemym pytaniu.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Uderzył ją niezwykle silny atak mentalny. Zachwiała się, po czym straciła kontrolę nad błyskawicami, które zniknęły w okamgnieniu. Odzyskując w pełni świadomość, spostrzegła, jak Xavier zwija się w oddali w kłębek, natomiast Isen powrócił już do swojej postaci. Isara momentalnie zebrała się w sobie, po czym podbiegła do Finna. Zignorowała również fakt, że w pobliżu jej ucznia był Lich. W tej chwili obchodził ją tylko stan chłopca. Obawiała się, że coś strasznego mogło mu się przez to stać. Przyklękła przy nieprzytomnym uczniu, desperacko sprawdzając mu puls. W pewnym momencie dołączył do niej Isen, a zaraz po nim pojawił się również Exodus. Kiedy czarodziej oświadczył, że Finnowi nic nie jest, lisołaczka wypuściła dotąd wstrzymywane powietrze z ulgą.
- W porządku – dopiero teraz odpowiedziała na wcześniejsze słowa smoka. Po wymianie informacji z innymi, Isara wreszcie zrozumiała, co tu się naprawdę wydarzyło. Westchnęła, po czym odeszła trochę na bok.
Jest ich więcej.
Spojrzała w kierunku towarzyszy, ale wszyscy byli zajęci rozmową. Rozejrzała się. „Ja chyba świruję...” pomyślała. Była niemal pewna, że usłyszała czyjś głos.
Ludzie w maskach. Jest ich ponad setka.
Zjeżyła ogon. To wydawało się naprawdę przerażające! Obejrzała się za siebie, szukając osoby, która to wszystko jej mówiła. Niespodziewanie zaczęła słyszeć natłok zdań, które apelowały ją o ataku ludzi w maskach. Isara cofnęła się.
- Tych ludzi jest więcej. Zamierzają zaatakować... - wymamrotała lisołaczka na głos z nadzieją, że Exodus i Isen ją usłyszeli. Po wypowiedzeniu tych słów tajemniczy głos ucichł.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

To, co powiedziała przed chwilą lisołaczka, było nader niepokojące. Co więcej, za bardzo przypominało mu to przewidywanie przyszłości, a przecież doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne mogą być takie praktyki. Najlepszym dowodem na to jest pewien wieszcz, który przez swe zdolności popadł w katatonię tak, iż teraz bardziej przypominał roślinę niż istotę ludzką.
- Skąd niby możesz...?
Pytanie uwięzło mu w gardle, gdy dosłyszał brzęk zwalnianej cięciwy. Zareagowali natychmiast, teraz wróg nie bawił się już w podchody. Zaatakowali frontalnie, licząc na przeważającą liczbę, w istocie była ich ponad setka. Taka liczba atakujących sprawiła, że nawet z pomocą dwóch smoków, ciężko przychodziło im utrzymanie się. Wreszcie Isen wraz z uczniem, podjęli ostatnią rozpaczliwą szarżę. To pozwoliło na moment odrzucić zaskoczonych wojowników. Xelias, który otrzymał za zadanie powrócić po wsparcie, zdołał się przebić na zewnątrz zacieśniającego się kręgu. Za to oba smoki pochwyciły swoich przyjaciół i wzniosły się w górę, starszy z nich, prócz Isary i Exodusa, niósł jeszcze siodło w swych tylnych łapach. Konie już dawno rozbiegły się w popłochu, ale czarodziej się tym nie przejął, były dobrze wytresowane, więc miał pewność, że powrócą do wieży astralnej. Wkrótce ludzie w maskach stali się już tylko ciemną plamą na tle wstającego słońca.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Cóż, nie tylko Exodus był zaskoczony wypowiedzą lisołaczki, której słowa chwilę potem okazały się prawdą. Choć smoki z pewnością nie są ułomkami, to nawet one przy tak niekorzystnym stosunku sił, a do tego mając naprzeciw siebie słabych, lecz zaskakująco licznych magów, musiały w końcu ustąpić pola. Walka była nierówna, do tego przyjaciele niewyspani i zmęczeni ostatnimi wydarzeniami, Isen widział tylko jedno wyjście, z tej niekorzystnej sytuacji mianowicie wraz z Xavierem dokonali ostatniego desperackiego zrywu, odrzucając na chwilę wrogów. Następnie pochwycili swych towarzyszy, a pradawny zdołał poderwać z ziemi jeszcze siodło, w którym znajdowała się większość ich dobytku. Tymczasem Xelias wyrwał się z okrążenia, (o dziwo jego koń jako jedyny jeszcze nie uciekł) kierując się do Wieży Astralnej, aby sprowadzić do Demary wsparcie, ponieważ trudności, na jakie się natkną, mogą być większe, niż się spodziewali. Lecieli tak, kierując się położeniem słońca, do czasu aż nie spostrzegli w dole celu swej podróży. Isen wylądował, możliwie najdelikatniej kładąc wszystkich na ziemi, po szybkiej przemianie i ubraniu się, omówili pokrótce plan działania. Już w mieście mieli najpierw spieniężyć kilka drogocennych przedmiotów, pochodzących z warowni piekielnego. Później znajdą lokum, odszukają informatorów Exodusa i spróbują poszukać rozwiązania. Plan był mało wyrazisty, brakowało szczegółów, ale smokowi odpowiadała taka prostota.
- No to ruszajmy.
Mieli przed sobą trochę drogi, ponieważ, aby nie zauważono ich na równinie, należało wylądować w dużym oddaleniu od zabudowań, Isen ruszył pierwszy, żując swoje nieodłączne liście mięty.

Ciąg dalszy (wszyscy)
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości