Równina Maurat[Równina Maurat] Między nami magami

Równina rozciągająca się od Gór Dasso, aż po Warownie Nandan -Ther, zamieszkała przez istoty wszelkiego rodzaju, jednak jej ogromne przestrzenie są przede wszystkim krainą dzikich koni, które galopują w bezkresie jej zieleni w poszukiwaniu swoich braci.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara starała się w miarę pomagać w przygotowaniach do wymarszu, lecz została zganiona przez uzdrowicielkę, która dzień wcześniej leczyła nogę lisołaczki.
Kiedy wszyscy byli gotowi, aby wyruszyć, Isara założyła na szyję szal. Deszcz od wczoraj nie ustępował. Zdążyła zmarznąć. Do pożyczonej torby wsadziła książki, które podarował jej Exodus.
Miała lecieć na Isenie. Bardzo spodobał jej się ten pomysł, gdyż ostatnim razem, kiedy wzbiła się w przestworza dzięki smokowi, czuła się niesamowicie. Spojrzała na swoją rękę. Exodus wcześniej wyczarował na niej jakiś znak, którego teraz nie było widać. Westchnęła.
Wyruszyli. Isara siedziała już na grzbiecie Isena. Smok poleciał wysoko, ponad chmury. Lisołaczka ze zdziwieniem spoglądała na wszystko. Widok był nieziemski. Poniżej chmur panowała ponura, deszczowa atmosfera, natomiast tutaj było inaczej. Obłoki emanowały delikatne światło, przynajmniej tak się jej wydawało. Niebo natomiast było niebieskie. Isara uśmiechnęła się. Mogłaby wiecznie tak latać.
Isen postanowił urozmaicić ich podróż i wykonywał wszelakie akrobacje powietrzne. Lisołaczce bardzo się to podobało. Od dłuższego czasu smok wydawał się szczęśliwy, wprost biło od niego radością.
Chmury zaczęły zanikać, a oni wylądowali. Przez dłuższą chwilę szli naprzód. Isara poczuła ogromną siłę magiczną, która na swój sposób odpychała ją. Wreszcie stanęli przed wielką bramą, którą zdobiły różne znaki i runy. „Znowu te dziwne robaczki...” pomyślała. Przeszli przez ową bramę, po czym Isen pomógł jej zejść z jego grzbietu. Przekształcił się z powrotem w człowieka. Lisołaczka uciekła wzrokiem, gdyż, jak zwykle po przemianie, smok był nagi.
- Może ciebie to nie krępuje, ale mnie owszem - powiedziała. Udała się za Isenem do wieży. Zachwyciła się całą konstrukcją. Smok powiedział, że zaprowadzi ją do jej pokoju. Weszli na trzecie piętro budynku, po czym Isen wskazał jej drzwi do jej kwatery. Pomieszczenie było całkiem duże, w ogóle nie przypominało pokoju dla gości. Biurko, ogromne łóżko z baldachimem, biblioteczka, szafa i kominek z fotelami wokół. Na podłodze widniał puszysty dywan. Isara z trudem powstrzymała się, aby nie uklęknąć i nie pogłaskać go. Nie spodziewała się takiego miejsca. Było tu naprawdę przytulnie. Lisołaczka podeszła bliżej łóżka i usiadła na nim. Wygląda na to, że jest miękkie. Uśmiechnęła się szeroko. Kiedy Isen powiedział jej, jak tutaj działa szafa, była zdumiona.
- Czarodzieje znają naprawdę niezłe sztuczki - odparła. Smok wspomniał coś o wspólnej łaźni naprzeciwko, proponując jej przy okazji wspólną kąpiel. Isara zrobiła oburzoną minę. Isen natomiast zaśmiał się cicho i wyjaśnił, że czarodzieje wymyślili ponoć ciekawy sposób na zachowanie prywatności. Lisołaczkę trochę to zaciekawiło.
- Jaki sposób? - zapytała, lecz Isen pospiesznie wyszedł z pokoju. Westchnęła, po czym zajęła się oglądaniem pomieszczenia. Było naprawdę dużo miejsca. Dotychczas przyzwyczaiła się do małego pokoju, w którym dawniej przyszło jej żyć. Rozejrzała się po kwaterze. Po chwili zdjęła z siebie szalik i położyła go na brzegu łóżka. Wypakowała książki z torby, po czym dwie ułożyła na biblioteczce. Trzecią położyła na biurku. Już wcześniej postanowiła się uczyć magii, tak więc nie mogła marnować czasu. Lecz ciekawość wzięła górę i Isara podeszła do szafy. Chwyciła klamkę, po czym wyobraziła sobie prostą suknię o podobnym kroju do jej obecnego odzienia, ale koloru podchodzącego pod jasną zieleń. Otworzyła drzwi od szafy i ku jej zdumieniu jej wyobrażenie właśnie wisiało przed nią. „Niezwykłe!” przeszło jej przez myśl. Chwyciła suknię w dłonie. Miała wrażenie, że to okaże się tylko iluzją i ubranie zniknie pod wpływem jej dotyku. Jednak się myliła. Zaśmiała się. Tyle jeszcze nie wiedziała o magii, a ta zaskakiwała ją na każdym kroku.
Ułożyła suknię na łóżku. Spojrzała na swoje obecne ubranie i niechętnie stwierdziła, że odzienie jest całe zabłocone i mokre. Wcześniejsza bitwa dawała się we znaki. Lisołaczka westchnęła, po czym podeszła do drzwi, prowadzących na korytarz. Rozejrzała się. „Muszę potem poprosić kogoś, aby mnie oprowadził. Łaźnia miała być naprzeciwko, jak mniemam...” próbowała jakoś odnaleźć się w wieży. Była ogromna. „Może zamiast poprosić o oprowadzenie, poproszę o narysowanie mapy” uśmiechnęła się. To nie był taki zły pomysł. Chwyciła w dłonie wyczarowaną suknię, po czym podeszła do drzwi naprzeciwko. Zlustrowała je wzrokiem, chwytając klamkę. Błagała tylko, żeby przypadkiem nie znalazła się w czyimś pokoju. Odetchnęła z ulgą, kiedy ujrzała gładkie ściany i podłogę. Od razu skojarzyło jej się z łaźnią. Zadowolona obrzuciła wzrokiem pomieszczenie. Było małe, na wprost znajdowały się kolejne drzwi. Isara zdjęła z siebie ubranie, po czym ułożyła niedaleko zieloną suknię. Szybko spostrzegła, że wokół jej ciała zaczęły się unosić gęste obłoczki pary. „Więc to taki sposób obmyślili czarodzieje...” pomyślała zszokowana. Otworzyła następne drzwi i od razu do jej nozdrzy dotarł mocny zapach olejków. Weszła do pomieszczenia i rozejrzała się.
Niedługo potem usłyszała donośny gwizd. Spojrzała w kierunku, z którego dochodził, po czym czerwona na twarzy stwierdziła, że nie jest sama. Isen gapił się na nią jak ciele na malowane wrota. Skrępowana Isara dopiero potem przypomniała sobie sytuację w jej pokoju. Faktycznie, smok wspomniał, że łaźnia jest... wspólna. Lecz szybko zorientowała się, że para, unosząca się wokół jej ciała, całkiem nieźle ją zasłania. Jednakże Isary to nie uspokoiło. Przykucnęła, po czym bez ostrzeżenia przyjęła lisią formę. Rzadko to robiła. Szybkim krokiem przebiegła obok smoka i wskoczyła do wody, przy okazji ochlapując nieco zaskoczonego Isena. Dopiero po chwili powróciła do postaci człowieka, zanurzona w wodzie po szyję. Zapewne gdyby stała, ciecz sięgałaby jej do kolan. Uśmiechnęła się do smoka, ochlapując go wodą.
- Nie jestem przyzwyczajona to takich rzeczy - wyjaśniła. - Wybacz. Jak już wcześniej wspomniałam, tobie to może nie przeszkadza, ale mnie trochę tak - dodała.
Uśmiechnęła się lekko. Ukradkiem oka spojrzała na umięśnione ciało Isena. Co chwilę jednak odwracała wzrok. Szybko się przemyła, po czym ponownie w lisiej formie przebiegła do wcześniejszego pokoju.
Założyła na siebie wcześniej wyczarowaną suknię. Obróciła się kilka razy, śmiejąc się. Wyszła na korytarz, spotykając przy okazji Exodusa.
- Cześć! Mam do ciebie małą prośbę - zaczęła. - Możesz nauczyć mnie odczytywać... runy? - zapytała, próbując sobie przypomnieć nazwę tych dziwnych znaków.
Chwilę z nim jeszcze porozmawiała, po czym spostrzegła Isena, który najwidoczniej już wyszedł z łaźni. Podeszła do niego z szerokim uśmiechem.
- I jak? - zapytała, biorąc do ręki spódnicę sukni. - Ładnie? Czy raczej zielony mi nie leży? - zaśmiała się. Podekscytowała się wszystkimi magicznymi rzeczami, które znajdowały się dookoła niej. Chciała zobaczyć je wszystkie.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

Zdecydowanie w wieży czekało na niego więcej obowiązków niżby sobie tego życzył, ale cóż, trochę go nie było. Mimo tego zabiegania chętnie zatrzymał się, aby porozmawiać chwilę z Isarą. Przywitał się z nią, chociaż na twarz udało mu się przywołać zaledwie nikły cień uśmiechu.
- Mam chyba lepszy pomysł, powinnaś porozmawiać z panem Piccuni, naszym bibliotekarzem, nikt nie zna się na runach tak jak on i będzie cię mógł poduczyć w magii istnienia.
Potem rozmowa zeszła na inne tory, Exodus wytłumaczył, że właśnie wraca z przemowy, którą wygłosił dla nowych (i jedynych) uczniów. Wtedy z łaźni wyłonił się Isen, z wciąż ociekającymi wodą włosami, czarodziej dzięki swojemu lotnemu umysłowi szybko skojarzył ze sobą fakty i jego uśmiech od razu się pogłębił, przed oddaleniem się powiedział jeszcze parę słów, tak aby jego przyjaciel nie mógł ich dosłyszeć.
- Bądź dla niego wyrozumiała, potrafi być irytująco bezpośredni i śmiertelnie groźny, ale ma wielkie serducho... w obu znaczeniach.
Ruszył w stronę przeciwną niż Isen, a mijając go pomyślał, że skoro nie będzie teraz potrzebował jego wsparcia, bo co by nie powiedzieć, smoki słabo znają się na zarządzaniu, to równie dobrze może on oprowadzić lisołaczkę.
- Jeżeli Isara zechce, pokaż jej gdzie znajduje się biblioteka, macie też wolną rękę co do zwiedzania wieży. Przy okazji możesz jej przybliżyć nasz system nauczania. Ja muszę przygotować sobie formalne szaty na bankiet, wyślę wam służącego przed rozpoczęciem.
Jego mina była taka jakby w rzeczywistości mówił: Idę skoczyć z balkonu do beczki pełnej gwoździ. W zasadzie nie odbiegałoby to znacząco od prawdy. Exodus lubił swoje trochę sfatygowane ubranie, a w odzieniu odświętnym czuł się wyjątkowo niekomfortowo.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Wychodząc z łaźni zobaczył dwójkę swoich przyjaciół rozmawiających o czymś, uniósł rękę w geście powitania i wyszczerzył się do Exodusa. Znał go na tyle dobrze, aby wiedzieć co ten sobie pomyślał, widząc smoka wychodzącego stąd niedługo po lisołaczce. Na prośbę czarodzieja odpowiedział z dużym entuzjazmem.
- Nie ma problemu, tylko musimy to załatwić w miarę szybko!
Potem odprowadził przyjaciela wzrokiem, śmiejąc się na widok jego udręczonej miny, ,,Biedaczek.'' pomyślał, bo sam nie lubił się stroić. Następnie zwrócił się w stronę Isary, obejrzał ją w nowej sukni, po czym z aprobatą kiwnął głową.
- Nie znam się na modzie, ale moim zdaniem pasuje doskonale.
Ponieważ sam sobie obiecał, że nie będzie jej więcej zawstydzał, powstrzymał się przed wzięciem jej pod rękę i tylko wskazał, aby poszła za nim. Chwilę szli w milczeniu, podziwiając widoki na ogród rozpościerający się za oknami, w końcu Isen zdecydował, że odezwie się pierwszy.
- Więc Exodus nie mówił ci jeszcze nic konkretnego o tym jak chcemy tu nauczać? Hmm... Najlepiej będzie jak zacznę od podziałów, jutro odbędą się pokazy, ci którzy posiadają już pewne zdolności, staną naprzeciw siebie w pojedynkach, po ich zakończeniu, każdy posiadający wystarczającą wiedzę włącznie z tobą, będzie mógł wybrać ucznia, jeżeli ktoś nie znajdzie mentora razem ze Świeżakami trafi do klasy ogólnej. Najprościej mówiąc luźna edukacja, jednocześnie można być mistrzem i uczniem dla tylu osób przy ilu będziesz w stanie pogodzić wszystkie obowiązki i przy okazji się nie wykończyć, gdy jeden nauczyciel uzna, że nic więcej nie jest w stanie ci przekazać, po prostu szukasz nowego. W ten sposób będą powstawać nowe coraz silniejsze pokolenia magów, którym będziemy przekazywać również umiejętności praktyczne jak władanie mieczem, zielarstwo i takie tam. Trochę skomplikowane, ale spokojnie szybko się połapiesz.
Uśmiechnął się wyrozumiale, ponieważ na twarzy Isary wyraz skrajnego pomieszania był aż nadto widoczny. Isen sam czuł się przytłoczony, gdy usłyszał o tym z pozoru szalonym pomyśle od Exodusa. Wreszcie dotarli do wielkiej biblioteki, z długimi rzędami książek, gdzie staruszek w zbyt dużym brązowym swetrze z bawełny dyrygował gromadą ruchomych posążków z gliny, jedne z nich odnosiły, a inne przynosiły przeróżne zwoje i księgi.
- Isaro, oto pan Piccuni, zostawię cię teraz pod jego opieką. Jeśli potem będziesz czegoś potrzebowała, wyślij po mnie jednego z tych karzełków.
Jakiś urażony posążek podbiegł do smoka i kopnął go w kostkę, aż ten syknął, a następnie zapominając, że nie jest w smoczej postaci, wyszczerzył zęby i warknął ostrzegawczo, ale winowajca zdążył się gdzieś ulotnić. Nadal niezadowolony Isen wytłumaczył temu roztargnionemu staruszkowi o przyjaznym usposobieniu w czym rzecz i pożegnawszy się, skierował swe kroki do sali treningowej.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara, wciąż zachwycona otaczającymi ją magicznymi przedmiotami, chętnie zgodziła się, aby nijaki pan Piccuni nauczał ją magii istnienia i odczytywania run. Dzięki temu będzie zużywać mniej energii na utrzymanie swojej kosy, a więcej na obronę. W jej głowie co chwilę echem odzywały się słowa Exodusa, na temat Isena. Czarodziej sprawiał wrażenie okropnie zmęczonego. Lisołaczka westchnęła.
Poszła za smokiem, który zgodził się ją odprowadzić do biblioteki. Isara dotrzymywała mu kroku, lecz po chwili poczuła woń cudnie pachnących kwiatów. Podbiegła do okna i jej oczom ukazały się ogrody. Zachwyciła się tym widokiem. Mimowolnie na jej twarz wkradł się lekki uśmiech.
Spojrzała w stronę Isena, który czekał na nią. Podbiegła do niego, kontynuując przechadzkę. Smok zaczął opowiadać jej, jak zamierzają tutaj nauczać. Lisołaczka słuchała go uważnie, starając się nie pogubić. Lecz kiedy spróbowała przeanalizować spokojnie to, co usłyszała, w jej głowie zaświeciła pustka, a wszystkie myśli zaczęły się mieszać.
- To jest strasznie skomplikowane... - powiedziała, wzdychając. Jednakże postanowiła na spokojnie to przemyśleć, kiedy będzie sama. Na razie musi skupić się na nauce magii istnienia.
Dotarli do ogromnej biblioteki. Regały z książkami wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Isara ucieszyła się na ten widok. W jej wiosce praktycznie nikt nie czytał, oprócz niektórych uczonych, dlatego też liczba ksiąg była ograniczona. Na lekkim podwyższeniu stał staruszek w brązowym swetrze, który był na niego zdecydowanie za duży. Isen przedstawił go, jako pana Piccuniego. Isara uśmiechnęła się do starca i powiedziała:
- Miło mi pana poznać.
Małe posążki biegały wokół. Każdy z nich nosił ze sobą kilka książek. Isen oświadczył, że teraz zostawi ją z panem Piccunim. Wspomniał też, że w lisołaczka może go wezwać za pomocą owych posążków. Lecz smok najwyraźniej uraził te stworki, nazywając je karłami. Isara zaśmiała się cicho, kiedy jeden z nich kopnął Isena w kostkę, najwyraźniej okazując tak swoje niezadowolenie. Szybko jednak odbiegł, widząc wkurzoną minę smoka. Podeszła do Isena i położyła mu dłoń na ramieniu w uspokajającym geście.
- Może lepiej ich nie denerwuj – uśmiechnęła się szeroko. Isen porozmawiał jeszcze chwilę ze starcem, dając jej tym samym czas na rozglądnięcie się po bibliotece. Po dłuższej chwili pożegnał się z nią i wyszedł. Isara podeszła do pana Piccuniego, po czym zaczęła obgadywać z nim kwestię nauki magii istnienia. Starzec zastanowił się, po czym zgodził się ją uczyć. Lisołaczka uśmiechnęła się, okazując swoją radość. Pan Piccuni przywołał jednego z posążków. Rozkazał mu przynieść książkę, którą mały sługa przytachał (tom był bardzo gruby) dość szybko. Posążek odetchnął z ulgą, kiedy tylko ciężar księgi został mu zabrany. Pan Piccuni ruchem ręki poprosił, aby Isara podeszła bliżej, co również dziewczyna zrobiła. Starzec otworzył tom na jednej z dalszych stron, po czym zaczął tłumaczyć jej podstawy. Po dłuższej chwili podał książkę lisołaczce, każąc jej usiąść i przestudiować dokładnie ten dział.
- Jeżeli czegoś nie zrozumiesz, to przyjdź do mnie. - oświadczył, po czym wrócił do dyrygowania posążkami. Isara usadowiła się w kącie, po czym zaczęła czytać. Skupiła się na książce. Nie zauważyła nawet, kiedy słońce zaczęło się chylić ku horyzontowi. Oddała tom panu Piccuniemu, dziękując za poświęcony jej czas. Obiecała, że jutro, o ile znajdzie czas, również przyjdzie na dalsza naukę. Starzec powiedział, że może próbować zmaterializować jakiś przedmiot, dla ćwiczeń. Isara wyszła z biblioteki, spoglądając na korytarz. Westchnęła, po czym ruszyła żwawym krokiem drogą, która wydawała jej się prowadzić do jej komnaty. Błagała w duchu, aby udało jej się nie zgubić. Rozglądała się dookoła, próbując skojarzyć cokolwiek, co by naprowadziło ją na dobrą drogę.
Po dłuższej chwili trafiła do swojego pokoju. Westchnęła. Nie zamierzała jednak tracić tego czasu na obijanie się. Dzień jeszcze trwał, Isara podeszła do biurka i chwyciła w dłonie książkę, którą pożyczyła od Exodusa. Zaczęła ją czytać, mając nadzieję, że uda jej się w miarę szybko nauczyć porządnie korzystać z magii tworzenia.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

Czekał w sali bankietowej na przybycie przyjaciół, do których już wysłał służącego, aby ich zawiadomił o przyjęciu. Pomieszczenie całe było w złotych zdobieniach, a jego wielkość pozwoliłaby tu wcisnąć dużego smoka. Pod sklepieniem zawieszone były najróżniejsze ozdoby w tym ogniste wstęgi, po marmurowej posadzce przechadzali się goście. Exodus właśnie rozmyślał o projekcie, którego podjął się zaraz po powrocie, gdy na salę weszła Isara, ale nigdzie nie widział Isena, nawet nie pytając gdzie podział się smok posadził lisołaczkę po swojej prawej stronie.
- Cóż, nie liczyłem, na to, że tym razem się pojawi. Zaczynajmy!
Klasnął w dłonie i na stole pojawiły się rzędy jedzenia i napojów wszelkiego rodzaju, wziął swój kieliszek z winem, wzniósł krótki toast i opadł na krzesło. Wszyscy śmiali się dyskutując na różne tematy, nawet zmiennokształtna nie była skazana wyłącznie na rozmowę z Exodusem, ponieważ tylko jego znała, całe towarzystwo przyjęło ją bardzo ciepło, wszyscy zamilkli dopiero, gdy drzwi się otworzyły i do sali wszedł bard ze swoimi dwoma pomocnicami, w rogu sali zmaterializowała się orkiestra w postaci samogrających instrumentów. Po pomieszczeniu rozniosła się cudowna muzyka i śpiew trójki elfów, bo właśnie do tej rasy należeli muzycy. Jakby tego było mało, dookoła pojawiły się iluzoryczne obrazy, przedstawiające ich słowa, pierwsza pieśń dotyczyła niedawno rozegranej bitwy, znalazły się w niej zadziwiające szczegóły co do wszelkich wydarzeń. Potem długouchy wraz ze swymi przybocznymi zaczął chodzić między stolikami zabawiając gości, gdy dotarł do ich stolika, zaproponował Isarze taniec, Exodus nie widział co się działo dalej, gdyż został porwany na parkiet, przez przewyższającą go o pół głowy kobietę w prostej sukni koloru jesiennych liści. Podczas całego tańca czarodzieja piekły policzki, a kilka osób posłało mu rozbawione uśmiechy i nie miało to nic wspólnego z tym jak się ruszali w takt muzyki. Zabawom nie było końca, na spoczynek wszyscy udali się zmęczeni, ale radośni.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Isen właśnie skończył trening z Viridianą, po którym uznali remis, gdyż nikomu nie udało się zdobyć znaczącej przewagi nad rywalem, kiedy do sali przyszedł służący z informacją o rozpoczynającym się przyjęciu.
- Przekaż Exodusowi, że nie przyjdę.
Nie ma mowy, żeby się tam pojawił, na pewno zrobiłby coś co by go całkiem ośmieszyło, a poza tym krępowały go takie bankiety i przede wszystkim nudził się na nich. Dlatego właśnie postanowił się udać na spacer po ogrodzie, następnie gdy i to go znużyło, smok zaczął wykonywać serie morderczych ćwiczeń na placu przed wieżą. Potem zaczął biegać, aż wreszcie zmorzył go sen i padł na ziemię przy jednym z drzew w ogrodzie.

Czuł jak coś łaskota go po nosie, ale postanowił to zignorować i przewrócił się na drugi bok, pomrukując z niezadowoleniem. ,,Może sobie pójdzie.'' Tak się jednak nie stało i w końcu był zmuszony rozchylić powieki, zobaczył Isarę stojącą nad nim z rozbawioną miną i źdźbłem trawy w ręce. Podniósł się z ociąganiem, potrząsając głową dla pozbycia się resztek snu. Wokół panowała cisza, poranna rosa wciąż zalegała na roślinach, a ubranie Isena było całkowicie przemoczone. Na szczęście jedno szybkie zaklęcie załatwiło sprawę, woda zasyczała i ulotniła się w postaci pary. Smok przywitał się przyjaźnie.
- Jak po wczorajszym przyjęciu? Mam nadzieję, że Exodus nie złościł się bardzo, ale to naprawdę nie dla mnie. - Uśmiechnął się ponuro. - Jedyny taniec jaki znam to ten z mieczem, nawet próbowałem z różnymi nauczycielami, tylko większość z nich miałem ochotę zjeść po jakichś pięciu minutach.
Isen pokazał Isarze najciekawsze miejsca w tym obszernym ogrodzie, a było co oglądać, to miejsce tak jak i cała reszta nie należało do zwyczajnych, wiele ze zwierząt które tu widzieli były hybrydami, albo też nowo stworzonymi gatunkami, to samo tyczyło się roślin, najciekawszym z nich jest z pewnością Aquos, przeciwieństwo feniksa, ptak stworzony z wody, oraz małe jaszczurki kamuflujące się, poprzez zmianę barwy zależnie od otoczenia. Na koniec smok zaproponował, aby przed śniadaniem poćwiczyli razem walkę.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Nagłe pukanie do drzwi zmusiło Isarę do odłożenia nauki. Służący oznajmił, że zaprowadzi ją na przyjęcie. Lisołaczka zgodziła się. Położyła wcześniej czytaną książkę na biurku, po czym udała się korytarzem do sali, do której prowadził ją służący. Podczas drogi Isara spojrzała na swoją zieloną sukienkę. „Mam nadzieję, że pasuje na takie okazje...” pomyślała. Nigdy nie bywała na przyjęciach. Kiedy stanęli przed wielkimi drzwiami, lisołaczka zawahała się. Lecz po chwili nabrała powietrza i sięgnęła do klamki.
Sala była ogromna. Całe pomieszczenie było ładnie udekorowane. Isara podeszła do Exodusa, którego zauważyła dopiero po dłuższym czasie. Jednakże nigdzie w tłumie nie mogła dostrzec Isena. Usiadła obok czarodzieja. Rozejrzała się po sali. Wiele osób spoglądało na nią. Lisołaczka przełknęła głośno ślinę. W myślach policzyła do dziesięciu, próbując jakoś się uspokoić. Nie była przyzwyczajona do takich przyjęć. Exodus klasnął w dłonie, po czym w magiczny sposób na stole pojawiło się jedzenie oraz kieliszki z winem, oraz inne napoje. Isara patrzyła na to z niedowierzaniem. Czarodziej wzniósł toast. Do lisołaczki podeszło kilka osób, zagadując.
Musiała przyznać, że to przyjęcie nie było takie straszne, jak myślała. Obawiała się, że cały ten czas spędzi siedząc w kącie, co jakiś czas podjadając różne łakocie. Lecz myliła się. Osoby, z którymi rozmawiała przez większość czasu, były naprawdę miłe. Co jakiś czas lisołaczka wybuchała śmiechem razem z towarzystwem. Nagle wszyscy zamilkli, a do sali weszły trzy postacie. W kącie pomieszczenia pojawiły się instrumenty, a cały pokój rozbrzmiał radosną muzyką. Trójka nowo przybyłych zaczęła śpiewać. Wokół pojawiły się obrazy, które przedstawiały przebieg ostatniej bitwy.
Isara patrzyła na to wszystko zachwycona. Uśmiechała się szeroko. Nie sądziła, że będzie się tak dobrze bawić. Kiedy jeden z nowo przybyłych podszedł do niej i zaproponował taniec, lisołaczka zgodziła się niemal natychmiast. Dopiero teraz zauważyła, że mężczyzna jest elfem. Zaprowadził ją na parkiet, po czym oboje zaczęli tańcować w rytm muzyki.
Zmęczona lisołaczka usiadła z powrotem przy stole. Uwielbiała tańczyć, lecz ten dzień zaoferował jej naprawdę sporo wrażeń. Zaśmiała się, widząc Exodusa tańczącego wraz z kobietą, która była od niego dużo wyższa.
Isara wymknęła się wcześniej z przyjęcia. Była zmęczona, chciała jak najszybciej położyć się spać. Wróciła do swojego pokoju, tym razem bez większych problemów. Od razu ułożyła się na łóżku. Jeszcze długo myślała o wrażeniach z dzisiejszego dnia. Nie zauważyła nawet, jak lepkie palce snu zamykają jej powoli powieki niczym kurtynę, która osłania scenę życia i przenosi wszystkich w świat snów.

Wstała bardzo wcześnie. Tego dnia postanowiła pozwiedzać wieżę. Założyła na siebie swoją ukochaną błękitną suknię. Jednak to właśnie w niej czuła się najlepiej. Wyszła z pokoju i szybkim krokiem zeszła z trzeciego piętra, ruszając w kierunku ogrodów. Ponownie zachwyciła się cudownym zapachem, który do niej docierał. Lecz już na samym początku jej uwagę przykuła skulona postać, leżąca pod drzewem. Isara podeszła bliżej i spostrzegła śpiącego Isena. „Ale sobie wybrał miejsce” zaśmiała się w myślach. Podbiegła do smoka. Przykucnęła obok, po czym spojrzała na jego twarz. Uśmiechnęła się. Kiedy spał, wyglądał tak spokojnie. Lisołaczka jednak nie czekała długo i zerwała źdźbło trawy, a po chwili zaczęła łaskotać Isena po nosie, mając nadzieję, że to go obudzi. Mruknął, obracając się na drugi bok, lecz Isara nie dała za wygraną. Nie długo po tym smok otworzył oczy.
- Dzień dobry! - lisołaczka uśmiechnęła się triumfalnie, po czym stanęła na równe nogi. Smok postąpił podobnie. Jego ubranie było całe mokre, lecz Isen użył jakiegoś zaklęcia i cała woda wyparowała. Po chwili zapytał ją o przyjęcie.
- Było wspaniale! Muzyka była po prostu cudowna – oświadczyła – Exodus nie wyglądał na wściekłego, jednak był trochę... zawiedziony? Nie, to chyba nie jest dobre określenie.
Isara wysłuchała słów smoka, śmiejąc się na jego uwagę na temat tańca.
- Nie jest na pewno tak źle – rzekła. - Jeżeli nie masz nic przeciwko, może ja nauczę cię tańczyć? Zastanów się i odpowiedz mi potem, dobrze? Teraz, o ile to nie problem, chciałabym trochę pozwiedzać ogród. - uśmiechnęła się do smoka. Isen zacząć pokazywać jej najciekawsze miejsca dookoła wieży.
Zwierzęta były tutaj nieco dziwne. Niemal wszystkie były hybrydami, a niektórych z nich Isara nie mogła rozpoznać, ni przyporządkować do jakiegokolwiek gatunku. Smok pokazał jej również tak zwanego Aquosa, ptaka, stworzonego z wody. Pod koniec zwiedzania Isen zaproponował wspólny trening walki. Lisołaczka zgodziła się.
Mimo wszystko Isara wiedziała, że jest skazana na porażkę, podczas tej potyczki. Smok był od niej znacznie silniejszy. Może jeżeli będzie się szybko poruszać, zadając kilka mniej licznych ciosów, uda jej się przedłużyć walkę wystarczająco, aby uzyskać remis? Nie była pewna co do tego planu, ale postanowiła spróbować.
- Walczymy bez broni i bez magii, w porządku? - zapytała, przyjmując obronną postawę. Po chwili szybkim i zwinnym krokiem ruszyła w stronę Isena.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

Nie chciał się odrywać od pracy nad nowym zaklętym przedmiotem, którego projekt przyszedł Exodusowi do głowy po obejrzeniu kija Isary, musiał jednak być obecny przy próbie sił nowych uczniów. Służący teleportował ich na plac główny, gdzie już czekał tłum gapiów, czarodziej podszedł do dwójki przyjaciół, a następnie dał znak do rozpoczęcia zmagań, wszystkich młodych adeptów było dwudziestu czterech, starsi chcący tu tylko szlifować już posiadane zdolności stali z boku, wypatrując, czy mogliby wziąć na ucznia jednego z młodzików. Potem całą barwną grupkę (byli tam przedstawiciele przeróżnych ras) ustawiono w jednym rzędzie. Pierwszym zdecydowanym okazał się Isen, o dziwo skierował się on do chłopaka, który przegrał swoją walkę, zresztą szanse nie były równe, syn arystokratów na dzieciaka z ulicy. Ten szesnastoletni chłopiec w oberwanych ciuchach najwyraźniej nie miał pewności, chce się cieszyć, czy powinien się bać nowego mistrza. Jego przekonanie przechyliło się na stronę tego pierwszego, gdy zobaczył minę młodego bogacza. Exodus wybrał niepozorną dziewczynkę, pochodzącą z przeciętnej rodziny. Zwróciła jego uwagę, gdy dzięki podstępowi stosunkowo szybko rozbroiła pokusę, będącą jej rywalką. Trwało jeszcze chwilę aż wszystko dobiegło końca, ci którym nie udało się znaleźć nauczycieli zostali przydzieleni do klasy ogólnej.
- Zanim udamy się na śniadanie, pragnę przypomnieć, że to wasi mentorzy decydują o czasie, miejscu i sposobie nauczania indywidualnym dla każdego z was.
Potem udali się do sali jadalnej, gdzie rozmowom na temat dzisiejszych zdarzeń nie było końca. Isara siedziała w tym samym miejscu obok Exodusa, a naprzeciw niej Isen, dopiero teraz czarodziej zwrócił uwagę na ich ubiór.
- Dlaczego wyglądacie jakbyście się wytarzali w piachu?
Kiedy usłyszał odpowiedź, szczerze się roześmiał, ponieważ znał się już co nieco na smokach i wiedział, że walka jest nieodłącznym elementem ich zalotów, jeśli samiec nie potrafi pokonać partnerki to znaczy, iż nie jest jej godzien. Postanowił jednak, zachować tę informację dla siebie i nie wspominać o niczym lisołaczce.
- Ze mną nigdy nie chciałeś walczyć, mimo że wielokrotnie ci to proponowałem. - Potem spojrzał w kierunku ucznia Isena. - Właściwie dlaczego?
Całe śniadanie przebiegło spokojnie, poza kilkoma kłótniami przy stole adeptów. Część nauczycieli niemal od razu się rozeszła, z zapałem biorąc się do swej nowej roli. Exodus postanowił na razie jeszcze wstrzymać się, zbytni pośpiech bywa niekorzystny, a młodzi byli na pewno zmęczeni, więc gorzej przyswajaliby lekcje im udzielane.
- Podejrzewam, że chciałabyś obejrzeć wieżę, Isaro, proponuję zabrać ze sobą uczniów, nie trzeba będzie pokazywać im wszystkiego od nowa.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Stanął naprzeciw niej, lekko uginając nogi, zaczęli walkę. Początkowo tylko się bronił, badając zdolności Isary, dopiero po chwili wyprowadził kilka ataków. Unikał bezpośredniego uderzania pięściami, bo mógłby ją skrzywdzić, a tego nie chciał, co nie znaczyło, że dawał jej fory. Walka toczyła się dość długo, gdy w końcu Isen uznał, że lisołaczka jest dla niego po prostu zbyt szybka, mimo iż znacznie przewyższał ją siłą, musiał uciec się do podstępu. Przyjął na szczękę jedno z uderzeń, ale nim cofnęła rękę, złapał za nią, pociągną, równocześnie podcinając jej nogi, kiedy się zatoczyła, wykonał obrót i łapiąc wpół powali na ziemię, upadek obojgu wypchnął powietrze z płuc. Chwilę później smok odtoczył się na bok i wstał, pomagając Isarze się pozbierać, oboje dyszeli ciężko, po walce.
- Nie mogę się doczekać momentu, kiedy skrzyżujemy ze sobą miecze. Myślę, że skorzystam z twojej oferty nauki tańca.
Uśmiechnął się radośnie, otrzepując się z kurzu i wciąż czując adrenalinę, krążącą w żyłach. Słońce niemal całkowicie wychynęło spoza horyzontu, na niebie nie było ani jednej chmurki. Oboje zbliżyli się do tłumu, zebranego wokół palcu treningowego.

Exodus zjawił się wkrótce po nich i dał znak do rozpoczęcia zmagań. Wszystkie pojedynki były zaciekłe, ale Isen zwracał uwagę, wyłącznie na jednego chłopca, o ogniście rudych włosach. Ten kto go sprowadził do wieży, przekazał pradawnemu kilka niezwykle ciekawych informacji na temat młodzieńca, ponoć był sierotą odkąd pamięta, oraz samoukiem nie tylko w dziedzinie magii. Smok ruszył w jego kierunku, gdy tylko przyszła pora na wybór ucznia, był jedynym, który mógł mu udzielić stosownej nauki. Położył swojemu podopiecznemu rękę na ramieniu i spytał, głosem emanującym spokojem.
- Jak masz na imię?
- Xavier, m-mistrzu.
W jego słowach dało się wyczuć ekscytację i niedowierzanie, ponieważ większość uczniów została poinformowana o obecności smoka wśród nauczycieli. Po przydzieleniu adeptów, wszyscy udali się na posiłek, co niezmiernie ucieszyło Isena. Po walce z lisołaczką mógłby teraz zjeść stado owiec, wyłącznie jako przystawkę, mimo głodu w jego myślach wciąż królował młodzieniec. Wpadł w taki stan zamyślenia, że odezwał się dopiero po pytaniu Exodusa, które musiał chwilę przetrawić, aby dotarło do niego znaczenie słów.
- Trenowaliśmy - odparł lakonicznie, a następnie podążył za wzrokiem przyjaciela. - Stal trzeba przekuć i zahartować, nim stanie się mieczem, a poza tym wiem, że z pewnych względów nie pokazał on nam wszystkich umiejętności, aby się nie zdradzić, nieprawdaż Isaro? - zwrócił się do lisołaczki, która potrafiła odczytywać aury. Poprosił ją, by spróbowała tego z Xavierem. Wykrzywił się w ponurym grymasie - doskonale wiedział, że wyczuje tam ten sam duszący swąd, który sam roztaczał. Nie mylił się biorąc pod uwagę reakcję zmiennokształtnej, prawie wypluła na talerz kawałek mięsa, trzymany w ustach.
- Niestety nie wszyscy przepadają za moją rasą, chcę mu pokazać, że tutaj nie musi się kryć.
Popatrzył jeszcze raz na rudzielca, który podejmował niezdarne próby konwersacji z pozostałymi, wszyscy przy stole młodszych adeptów mieli po szesnaście lat, oprócz niego. Chociaż z wyglądu nie wyróżniał się niczym prócz swej rozczochranej czupryny, w rzeczywistości miał około czterdziestki, tyle że jako pochodzący z długowiecznej rasy smoków, w dalszym ciągu zachował młodzieńczą energię. Pewnie z chęcią przyłączyłby się do igraszek, ale czuł zbyt wielkie skrępowanie.
- Zwiedzanie to dobry pomysł - odezwał się, gdy milczenie przy ich części stołu się przeciągało. Szkolenie mogło poczekać, jeden dzień w tę czy w tę nie zrobi nikomu większej różnicy, a młodzi powinni poznać otoczenie, aby samodzielnie trafiać do najważniejszych miejsc. Teraz smok z nowym zapałem zabrał się do jedzenia, jak zwykle pochłaniał wszystko w zatrważającym tempie, nawet niespecjalnie przejmował się tym co nakłada sobie na talerz.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Podczas walki Isara skupiała się na zadawaniu jak największej ilości ciosów. Potyczka trwała już jakiś czas i lisołaczka pomyślała, że może udać jej się uzyskać remis. Jednak ta myśl odeszła tak szybko, jak przyszła. Kiedy uderzyła smoka pięścią, ten chwycił jej rękę i podciął nogi. Wszystko zdarzyło się tak szybko, że Isara nawet nie zdążyła mrugnąć. Isen pociągnął ją na ziemię, przygniatając. Upadając poczuła, jakby ktoś wyrwał jej płuca. Zakaszlała kilka razy łapczywie wdychając powietrze. Starała się ustabilizować oddech. Z pomocą smoka stanęła na równe nogi. Przegrała. Uśmiechnęła się lekko, dysząc ze zmęczenia.
- To była dobra walka – powiedziała. Ucieszyła się, kiedy Isen wspomniał o jej wcześniejszej propozycji nauczenia go tańczyć.
- W takim razie kiedy tylko będziesz mieć czas, powiedz.

Wszyscy zebrali się na głównym placu. Wokół było sporo ludzi, dlatego też Isara nie odstępowała Isena na krok. Spoglądała na smoka, cały czas obawiając się, że w końcu ona się zgubi. Dlatego też niepewnie chwyciła go za rękę, starając się również dotrzymać mu kroku. Dzięki temu poczuła się pewniej. Zatrzymali się dopiero przed rzędem młodych uczniów, mających za niedługo stoczyć walkę. Exodus dołączył do nich niedługo po tym i dał znak, aby młodziki mogli zacząć potyczkę.
Po zakończeniu walk wszyscy wybrali swoich uczniów. Z tego, co wcześniej powiedział jej Isen, wynikało, że lisołaczka również miała wybrać podopiecznego. Spojrzała na smoka niepewnie, lecz ten podszedł do rudowłosego chłopca. Sama jednak ujrzała młodzika, który wydawał się zagubiony. Czarnowłosy i bardzo chudy... podeszła do niego niepewnym krokiem. Uśmiechnęła się uspokajająco i zapytała go o imię. Nazywał się Finn. Chłopiec nie odpowiedział od razu, bojąc się zapewne nowego otoczenia.

Isara ucieszyła się w duchu, gdy wreszcie poszli na śniadanie. Umierała z głodu. Usiadła obok Exodusa i naprzeciwko Isena. Zaczęła powoli jeść, gdy nagle czarodziej zwrócił uwagę na ich stroje. Lisołaczka zostawiła odpowiedź smokowi, a sama spojrzała na swoją suknię. Była cała brudna. Westchnęła, po czym ponownie zajęła się posiłkiem. Isen poprosił ją, aby sprawdziła aurę chłopca, którego smok wybrał na ucznia. Przeżuwając kawałek mięsa, dziewczyna zwróciła wzrok na rudowłosego, pociągając lekko nosem. Do jej nozdrzy ponownie dotarł ten sam zapach, który wyczuła przy pierwszym spotkaniu z Isenem. Chłopiec niewątpliwie jest smokiem. Gdy ta ciężka, niemal dusząca woń spotkała się z jej nosem, lisołaczka nie mogła przez chwilę złapać oddechu i zakrztusiła się. Szybko jednak się opanowała.
- Mógłby wygrać, gdyby wykorzystał pełnie swych sił – stwierdziła, zajadając kolejne kawałki mięsa.
Kiedy Isen wspomniał, że nie każdy przepada za jego rasą, Isara spojrzała na niego z niedowierzaniem. Ją, oraz kilka osób, które zdążyła poznać, smoki raczej fascynowały. Potężna, długowieczna rasa.
Exodus zaproponował zwiedzanie, na które Isara chętnie przystała. Do tej pory była tylko w łaźni, bibliotece, sali bankietowej oraz w ogrodach. A sama wieża była ogromna! Kto wie, co się w niej jeszcze kryło.
Szybko skończyli jeść, po czym zabrali się za zwiedzanie. Isara przypomniała sobie, że musi jeszcze przeczytać tę grubą książkę, którą dał jej pan Piccuni. Westchnęła na myśl o tym. Nie znaczyło to jednak, że się zniechęciła. Po prostu coraz częściej bywała zmęczona. Cieszyła się jednak na wiadomość o zwiedzeniu wieży. Bardzo ją fascynowała. Może jest w niej więcej egzotycznych zwierząt, takich jak te w ogrodzie.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

W wieży było wiele do zwiedzania, ale tego dnia Exodus pokazał im tylko te najciekawsze i najpotrzebniejsze, inaczej musieliby chodzić cały dzień, a i tak nie było gwarancji, że zobaczyliby wszystko. Na początek sala treningowa, jedyna jaką mieli w pomieszczeniu, zamiast pod gołym niebem, do tego przepełniona zbrojownia, klasa alchemiczna i kilka innych sal przeznaczonych do nauki. Tuż przy samych schodach prowadzących na górę zatrzymali się przed ciemnym korytarzem bez okien. Nawet stąd dało się wyczuć grozę tego miejsca, na końcu holu stały dwa kamienne posągi gargulców, wpatrzone w żelazną kratę, zamontowaną w podłodze.
- To są nasze lochy, jeżeli kiedykolwiek się w nie zapuścicie, nawet ja nie mogę zapewnić, że wyjdziecie żywi, a prawie na pewno postradacie rozum. Trzyma się tam nieudane eksperymenty, chronią ich duchy moich przodków, mówię to całkiem poważnie. Ostatnio Isen dodał nowe zaklęcie.
- Jakie? - To pytanie zadała Nadia jego uczennica.
- Sama sprawdź.
Pchnął ją lekko w głąb korytarza, przeszła kilka kroków, po czym zawróciła. Chłopcy śmiali się w najlepsze z tego jak cała dygotała. Exodus zamiast ich zganić, po prostu nakazał gestem, aby teraz oni się wykazali, z początku ruszyli pewni siebie, ale zaczęli się cofać mniej więcej od tego samego miejsca.
- No dobra, a teraz cała trójka ma mi powiedzieć co to za czar.
Dzieciaki naradzały się dłuższą chwilę i w końcu odwróciły się zgodnie ku swym mentorom. Każde z nich miało już styczność z magią, w ten czy inny sposób, ale pytanie sprawiło im dużą trudność.
- No, więc my sądzimy, że to jest czar umysłowy...
- ...sprawia, że nagle wokół widzimy swoje największe lęki.
- Po prostu miesza w głowach, tak że tracimy kontakt z rzeczywistością. Pewnie teraz wciąż nie dalibyśmy rady przejść.
Czarodziej rozpromienił się - nie dość że ze sobą współpracowali, to odpowiedź była tak trafna, że sam lepszej by nie ułożył. Poczuł dumę z tej trójki, wpadł mu do głowy pomysł, aby w przyszłości zorganizować zajęcia ze współpracy grupowej, ponieważ jak sam się zdążył przekonać, w prawdziwym życiu to kluczowa umiejętność.
- Brawo, wy mali geniusze, a teraz na górę.
Pierwsze piętro składało się głownie z pokoi mieszkalnych, była tam też łaźnia, biblioteka, sala bankietowa, oraz pokój starego wróżbity, który przez swe wizje coraz częściej tracił kontakt z rzeczywistością. Drugie piętro było już znacznie ciekawsze, pokój z gatunkami eksperymentalnymi, ciemnia do rzucania zaklęć rytualnych, składowisko przeróżnych przedmiotów magicznych, pracownia samego Exodusa, sala pirotechniczna, w której testowano te bardziej wybuchowe aspekty magii. Najciekawsze zostało po raz kolejny na koniec.
- Witajcie w sali wieków!
Był to właściwie mały pokoik bez mebli, jedyne co przykuwało uwagę to zmieniająca barwy chmura dymu. Kiedy się dokładniej przyjrzeli, zaczęły się tam ukazywać niesamowite obrazy, ale ciężko było cokolwiek wychwycić, tak wiele działo się naraz. Czarodziej uniósł dłoń, na jeden z palców miał zatknięty sygnet, który teraz jarzył się białym oślepiającym światłem. Po dotknięciu przez niego oparów, wszystko się ustabilizowało. Ukazały się krasnoludy z zapałem wykańczające detale tej powstałej przed wiekami wieży, każde z nich widziało to teraz już nie na ścianie, ale w swej głowie, do wszystkich dotarło coś w rodzaju impulsu, nagle wszyscy nie wiadomo skąd, mieli pewność, że wtedy nazywała się Thar Kail, czyli w języku Nordów Biały Kieł, dookoła pulsowała złota poświata. Kolor zmienił się na zielony, przybyły elfy, zaszczepiając swoją sztukę i miłość do natury w sercach mieszkańców, po nich przyszedł okres srebrny, czas największej mądrości rodu Exodusa, gdy najbardziej pogłębili swą wiedzę. Nastał mrok, okolica opustoszałe, jedynie kilku stetryczałych starców studiowało zakurzone zwoje, wszystko zamierało. Niespodziewanie od jednej iskry, świat eksplodował feerią barw, kolory przenikały się nawzajem, to była najnowsza (jeśli można tak powiedzieć) przeszłość. Większość wydarzeń i tak była sprzed kilkuset lat. Odejście rodziców Exodusa, nowe rządy, które zaprowadził, goście napływający ze wszystkich stron świata, niedawna bitwa, otwarcie szkoły. Wreszcie wszystko się rozmyło i powrócili do teraźniejszości, choć właściwie to pozostali w niej przez cały czas.
- To pomieszczenie gromadzi wspomnienia mojej rodziny od niepamiętnych czasów, włącznie z czasami obecnymi, zapisuje się tu nawet nasza rozmowa, wszystko co teraz mówię. Pokazałem wam zaledwie płytką powierzchnię tego przepastnego oceanu.
Wyszli do obszernego holu, przez okno widać było gwiazdy, trochę się zasiedzieli, zabrał ich jeszcze do obserwatorium, pomijając piętro drugie, które oprócz roli reprezentacyjnej, miało salę geograficzną, z wielką mapą Alaranii. Piętro trzecie, w całości zajmowała pracownia astronomiczna, zawalona mapami gwiezdnymi, stertami obliczeń, oraz oczywiście teleskopami i... matami medytacyjnymi. Pod sufitem unosił się kolejny obraz magiczny, przedstawiający różne konstelacje, przesuwające się jednostajnie. Tym zakończyli swój niezwykle męczący, ale i ekscytujący dzień.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Pomysł ze zwiedzaniem był dobry, a Isen i tak zamierzał zacząć swoje lekcje od jutra. Zebrali więc uczniów i zabrali się za obchód, pradawnego trochę to nudziło, widział każdy z tych korytarzy setki razy, ale rozmowa z przyjaciółmi poprawiała mu nastrój, poza tym Xavier najwyraźniej polubił pozostałą dwójkę uczniów, wcześniej jego skrępowanie brało się przede wszystkim z obecności dzieci arystokratów. Najwyraźniej jednak nadal nie zdecydował się powierzyć komuś tajemnicę swojego pochodzenia. Isena zaciekawiło, czy adeptom powiedzie się ich pierwsza próba. Jako smok uwielbiał zagadki i pytania, więc był bardzo dumny z osiągnięć dzieciaków. Kolejnym miejscem gdzie dodatkowo skupił uwagę, to Sala wieków, odwiedził ją parokrotnie i nieodmiennie go fascynowała. Za każdym razem widział coś nowego, tym razem również się nie zawiódł, ukazała im się skrócona historia wieży, a przez to także rodziny Exodusa.
Całość jak zwykle trwała dłużej niżby się na pozór wydawało, przez co mieli już tylko tyle czasu, aby zwiedzić obserwatorium. Następnie wszyscy udali się umęczeni, do swych kwater, musieli być wypoczęci, by podołać trudnością jutrzejszych wyzwań.

Kolejny poranek był niezwykle emocjonujący, Isen zwołał grupę ogólną, ponieważ miał ich trenować w sztuce władania bronią, najpierw każdemu dopasował odpowiedni oręż, a następnie ustawił ich w dwóch równych rzędach. Jego własny uczeń przebywał właśnie w bibliotece czytając o magii ognia i jej najpowszechniejszym zastosowaniu w walce, po drugiej stronie placu Isara ćwiczyła ze swoim uczniem, a czarodzieja nie było widać w pobliżu. Właśnie zajął się objaśnianiem absolutnych podstaw, kiedy z szeregu wystąpił młody blondyn o silnie zarysowanej muskulaturze i szlachetnych rysach.
- Czego niby może nas nauczyć ktoś taki jak ty? Na dworze ojca szkolili mnie mistrzowie szermierki. Co masz takiego czego im brak? - W tłumie rozległo się kilka mruknięć wyrażających poparcie, ale mało kto chciał się sprzeczać ze smokiem.
- Skoro jesteś taki mądry, to wymień mi wszystkie postawy wyjściowe. - Zuchwalec wyrecytował każdą, demonstrując przy tym jak wyglądają.
- Źle, zapomniałeś o najważniejszej, ale skąd twoi mistrzowie - powiedział to z przekąsem. - Mieliby ją znać. Oto postawa samobójcy.
Odsunął się kawałek i stanął naprzeciw młodzieńca, wbijając miecz przed sobą w ziemię, ręce założył za plecy, a głową wskazał, aby tamten atakował. Uczeń ruszył wykonując serię gładkich przejść między sekwencjami. Jednak pchnięcie stępioną bronią przecięło powietrze, gdy Isen nieśpiesznie odsunął się na bok, jednocześnie chwytając swoje ostrze, tym samym ruchem, którym je wyjął, uderzył od spodu dłoń adepta, wytrącając mu miecz. Przykładając klingę do jego gardła powiedział złowieszczym tonem.
- Gdybym był jakimkolwiek innym smokiem, już byś nie żył i nie łudź się, mógłbym cię zabić nawet tą bronią. To się nazywa, pozycja samobójcy, ponieważ jeżeli ktoś w walce z tobą ją przyjmie, spodziewaj się rychłej śmierci. Jest też wyrazem najwyższej pogardy. - Na spodniach tamtego rozlała się ciemna plama, na czole wystąpił zimny pot, który w połączeniu z ciepłem poranka wywołało to drgawki.
- Na twoje szczęście nie jestem innym smokiem, do szeregu.
Odprawił go kopniakiem w rzyć, po czym nauczył wszystkich wojskowej metody, zwanej odpowiedzialnością zbiorową, wszyscy musieli wykonać po dwadzieścia kółek wokół placu, taszcząc na plecach worki z piachem, oraz po dziesięć kolejnych, za każdy raz kiedy nie potrafili wymienić i pokazać wszystkich postaw.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara z uwagą oglądała wieżę, jak również starała się zapamiętać drogę do każdej z pokazanych przez Exodusa komnat. Kiedy zwiedzali lochy, a raczej wejście do nich, spoważniała. Spoglądała, jak trójka uczniów, po przejściu obok Gargulców, opowiada Exodusowi na temat zaklęcia.
„Największe lęki?” przeraziła się. Spojrzała w głąb korytarza. Aż tutaj czuła grozę, nie odważyłaby się wejść dalej nawet, gdyby nie było tego zaklęcia. Sierść na jej ogonie zjeżyła się. Zaczęła się zastanawiać, co ona by zobaczyła. Czego właściwie się bała? Nie mogła sobie niczego wyobrazić. Pustka. W takim razie, gdyby spróbowała, zaklęcie by na nią nie podziałało? Nie. Nie chciała tego sprawdzać. Jeżeli już miała jakiś lęk, którego była nieświadoma, wolała pozostać w słodkiej niewiedzy, niż potem się tym zamartwiać.
Uśmiechnęła się natomiast na widok radosnego Finna. Chłopak wydawał się strasznie nieśmiały, lecz na całe szczęście odnalazł się w towarzystwie.
Po chwili udali się na dalsze zwiedzanie. Isara ponownie wytężyła umysł, aby móc zapamiętać drogę. Plątanina korytarzy tylko utrudniała jej to zadanie. W końcu zrezygnowana po prostu podążała za Exodusem. Kolejne pomieszczenie, tak zwane sala wieków, wywarło na niej spore wrażenie. Z zaciekawieniem oglądała dziwny obłoczek dymu, który wydawał się przedstawiać dawne wydarzenia. Lisołaczka była zafascynowana tym pokojem.
Jednak dzień powoli się kończył, tak więc ostatnim pomieszczeniem, jakie zobaczyła, było obserwatorium. Po drodze oglądała gwiazdy, które cudownie błyszczały zza okien.
Kiedy skończyli zwiedzanie wieże, Isara udała się do swojej komnaty. Zmęczona po całym dniu miała ochotę położyć się spać, lecz chciała jeszcze przeczytać tę grubą książkę, którą dał jej pan Piccuni. Postanowiła jednak tym razem poćwiczyć magię istnienia, dlatego odłożyła czytanie na następny dzień. Usiadła na łóżku, po czym zamknęła oczy i postąpiła tak, jak uczył ją Piccuni. Wyobraziła sobie, że trzyma w dłoni szachową figurkę. Skupiła się na jak największym wyczuciu detali. Kiedy jednak otworzyła oczy, westchnęła z uśmiechem. To, co trzymała, nie przypominało nawet figurki. Wyglądało bardziej jak nieudolna rzeźba z gliny. Cóż, przynajmniej coś stworzyła. Nie wiedziała konkretnie co, ale to nie ważne.

Następnego dnia wstała dosyć późno. Wcześniejszy dzień nieco ją zmęczył. Po zjedzeniu śniadania udała się do ogrodu, ponieważ obiecała swojemu uczniowi, że tam się z nim spotka, aby poćwiczyć. Pospiesznie zbiegła na dół, gdyż czuła, że się spóźnia. Po części miała rację. Finn już na nią czekał.
Całe nauczanie zaczęła od tłumaczenia chłopcu, w jaki sposób można wykorzystać niektóre zaklęcia podczas walki. Z doświadczenia wiedziała, że ta wiedza jest naprawdę przydatna.
- Najbardziej w tej kwestii nadaje się magia pustki – mówiła spokojnie. - Dzięki niej, możesz stworzyć iluzję myląc wroga, lub zniszczyć mu broń.
Chłopiec wydawał się chłonąć każde jej słowo. Cieszyła się z tego powodu. Nie przerywała tłumaczenia.
- Masz jakieś pytania? - zapytała, uśmiechając się pogodnie. Kiwnął głową. - Ale dotyczące dzisiejszej lekcji – podkreśliła. Chłopiec zaniemówił. Isara westchnęła. - A o co chciałeś zapytać?
- Jesteś lisem, prawda? - zaczął. - Dlaczego masz białe futro? - nie zdziwiła się. Pierwszymi osobami, jakie nie zadały jej tego pytania, byli Isen i Exodus. I za to była im dozgonnie wdzięczna. Natomiast Finn wydawał się tym jak najbardziej zainteresowany. Isara nienawidziła odpowiadać na tego typu pytania.
- Finn, - rzekła, po chwili dłuższego namysłu. - dlaczego ta trawa jest zielona? - uśmiechnęła się blado. - W pewnych sprawach również ja wiem tyle, co ty.
Chłopiec nie pytał już o to. Lisołaczka ponownie zaczęła snuć teorie, na temat magii pustki. Po dłuższej chwili jednak spochmurniała. Poćwiczyła z nim jeszcze walkę i rzucanie zaklęć, po czym udała się do swojego pokoju. Po drodze dostrzegła Isena, oraz biegnących dookoła uczniów, taszczących na plecach jakieś worki. Uśmiechnęła się na ten widok. Rozejrzała się jeszcze, myśląc, że zauważy również Exodusa, lecz jego nie było w pobliżu. Z westchnieniem udała się szybko do pokoju, po czym zaczęła czytać książki od czarodzieja.
Awatar użytkownika
Exodus
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Exodus »

W trakcie kiedy pozostali pracowali nad umiejętnościami swoich uczniów, Exodus również nie próżnował. Zabrał Nadię do swego gabinetu, dowiedział się już, że zna ona podstawy magii energii, potrafiła użyć pchnięcia i ustawić wokół siebie tarczę. Jedynym jej błędem było nadawanie energii, której używała niebieskiego koloru, co nie tylko zdradzało jej poczynania, ale też kosztowało więcej sił, szybko się z tym uporali. Następnie czarodziej zaczął jej tłumaczyć, na czym polega dziedzina istnienia, oraz jak tworzyć zaklęte przedmioty, swoje słowa popierał demonstrując poszczególne zdolności, które musiała opanować, gdy wreszcie skończył wykład, podprowadził ją do dębowego stołu, przy którym pracował. Leżał tam jego najnowszy twór, wciąż jeszcze niedopracowany, mający wiele niedoskonałości, ale i tak niezwykle prosty, biorąc pod uwagę, że z pozoru przypominał zwykły kostur. Wyglądał podobnie do laski Isary, ale nieco szerszy i ze stalową obręczą umocowaną na jego środku, stało się tak dlatego, że właśnie jej energetyczna kosa, stała się inspiracją dla Exodusa. Czarodziej zaczął wyjaśniać podopiecznej podstawy działania tej niezwykłej broni, oraz założenia przyjęte przez niego co do końcowego efektu.
- Zostało mi jeszcze wiele do zrobienia, na szczęście wkrótce będziesz mogła, mi pomóc.
Tak zakończył swój wykład, następnie razem udali się na pole treningowe, mniej więcej wtedy, gdy Isen skończył ze słaniającymi się ze zmęczenia uczniami. Teraz Exodus zamierzał, przeszkolić adeptkę w walce bronią białą. Wręczył jej krótki mieczyk, idealnie dopasowany do jej drobnej osóbki, zaczęli walkę. Czarodziej zorientował się, że dziewczyna próbuje naśladować silniejszych kolegów, których kilkukrotnie widziała w starciach, niestety żaden z ich styli nie pasował do tej delikatnej istotki. W końcu przerwali, a pradawny wytłumaczył swojej podopiecznej metodę, którą sam często stosował.
- Pamiętaj, musisz giąć się jak liść na wietrze, nie walcz z burzą daj się jej porwać.
Wprawdzie wciąż dość szybko pozbawiał jej broni, ale już nie z taką łatwością jak uprzednio, co pokazywało najlepiej skuteczność pomysłu, w trakcie walk wciąż wykrzykiwał wskazówki w rodzaju Wykorzystuj otoczenie!, albo Klinga niżej! Chcesz sobie oczy wydłubać!? Lekcje trwały do późnego popołudnia, po ich zakończeniu oboje udali się w swoje strony, Nadia do biblioteki, a Exodus do kwater jednego z Lichy, którzy całkiem niedawno przybyli z nimi do wieży. Tam z kolei on przemienił się w ucznia, słuchając porad co do stosowania dziedziny struktury, trzeba przyznać, że nieumarłemu znakomicie wychodziła rola mentora, był cierpliwy i konsekwentny, dzięki czemu wkrótce przeszli do ćwiczeń praktycznych. Mimo wielkich starań, pod koniec dnia Exodus był w stanie, z dużą nieporadnością unicestwić zaledwie kulkę kurzu, wygrzebaną spod łóżka.
Awatar użytkownika
Isen
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Pradawni - Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isen »

Jedno jest pewne ta grupka adeptów na długo zapamięta treningi z Isenem, wszyscy wracali do wieży poobijani, posiniaczeni i obolali. Tymczasem smok odszukał swojego ucznia i zabrał go na plac treningowy. Ponieważ Xavier podczas próbnej walki rzucił w rywala kulą ognia, zaczęli od zbadania jego umiejętności. Chłopak potrafił kontrolować najpowszechniejszą część tego żywiołu. Wystrzeliwał nie tylko pojedyncze pociski, ale też całe strumienie ognia. Nie znał się jednak na elementach bardziej finezyjnych, właśnie do tego potrzebna im była drewniana skrzynka, otworzył ją, a wyjętą świeczkę postawił na podłożu przed nimi.
- Zapal ją.
Xavier skupił się na swoim zadaniu i po chwili w górę strzelił słup ognia, smok zdusił płomień, którym zajął mu się rękaw, następnie z kamiennym wyrazem twarzy zwrócił się do podopiecznego.
- Dostrzegasz różnicę między zapal, a podpal?
- Tak mistrzu.
- To ćwicz aż ci się uda, potem przyjdź do mnie z efektem twoich prac.
Oddalił się, a po chwili wrócił z księgą, traktującą o kręgu żywiołów, usiadł na pobliskiej ławce, po czym zabrał się do lektury od czasu do czasu obserwując postępy ucznia. Wreszcie młodzieniec podszedł do niego, osłaniając świecę przed wiatrem, zajęło mu to kilka godzin, ale nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo. Następnie przeszli do ciekawszej części treningu, czyli walki. Bardzo szybko dało się zauważyć sprawność z jaką Xavier posługuje się mieczem, był naprawdę dobry. Isen nie powiedział mu tego, aby chłopak nie popadł w samozadowolenie, adept zbierał cięgi aż do pory kolacji. Później obaj przechadzali się po wieży dyskutując na różne tematy, ponieważ pradawny zamierzał rozwijać nie tylko umiejętności bojowe podopiecznego, ale i umysł. Po drodze spotkali Isarę i Finna.
- Dobrze was widzieć, chodźcie właśnie omawiamy niezwykle ciekawą rzecz. - Kiedy podeszli, wskazał za okno w miejscu, gdzie powstawały domy dla nowoprzybyłych piekielnych.
- Oto największy cud tego miejsca, jeśli przyjrzycie się dokładniej, ujrzycie że te nowe budynki, zajmują dużą połać terenu, a przecież mury dookoła wcale się nie poszerzyły, pozornie jest tutaj tyle miejsca co i wcześniej. Dzieje się tak za sprawą magii, poprzez którą jesteśmy jednocześnie w Allaranii i poza nią. Dość trudno to wytłumaczyć, ale dzięki magii przestrzennej i dziedzinie astralnej, stworzono tu dodatkowy miniaturowy wymiar, w tym miejscu nasz świat i tamte się przenikają. To ma też inne korzyści, możemy dowolnie kształtować tutejszą pogodę.
Uśmiechnął się do dwójki skołowanych adeptów, po krótkiej wymianie zdań, zajęli się innymi tematami, łatwiejszymi do ogarnięcia umysłem. Znów położyli się spać dość późno, ale Isen nie czuł jakiegoś przemęczenia. Wręcz przeciwnie ogarnęła go przyjemna błogość.
Awatar użytkownika
Isara
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Isara »

Isara przesiedziała nad książkami całe popołudnie. Gdyby młody Finn nie zapukał do jej drzwi, całkowicie zapomniałaby o kolacji. Chłopiec chciał się pochwalić przećwiczoną umiejętnością stworzenia iluzji samego siebie. Lisołaczka cieszyła się, że jej uczeń bierze naukę na poważnie. Wraz z Finnem zeszła na dół. Chłopiec chciał wstąpić do biblioteki, natomiast Isara postanowiła coś przegryźć. Po drodze natknęli się na Isena i Xaviera. Finn bardzo szybko podbiegł do ucznia smoka, zagadując go. Lisołaczka uśmiechnęła się natomiast przyjaźnie, podchodząc do nich. Isen, wskazując za okno, zaczął tłumaczyć im sprawę nowo dobudowywanych budynków, które miały być kwaterami dla piekielnych.
Isara słuchała go uważnie, wyłapując każdy szczegół. Tym razem nie zdziwiła jej niezwykłość tego miejsca, widziała już tyle niesamowitych rzeczy, że już mało co mogło ją zaskoczyć. Spoglądała natomiast na smoka, który z wielkim zapałem tłumaczył to wszystko. Nie mogła powiedzieć, że zrozumiała wszystko w stu procentach.
Kiedy smok uśmiechnął się do uczniów, którzy aż nadmiernie pokazywali swoje skołowanie na twarzy, Isara poczuła się dziwnie. Mogłaby patrzeć na jego uśmiech godzinami. Był taki spokojny i szczery.
Pożegnała się pospiesznie, gdy jej żołądek dał się we znaki. Wiedziała, że spóźniła się na kolacje o dobrą godzinę. W sali było jeszcze kilka osób, z czego znaczną większością byli piekielni. Starała się nie myśleć o niechęci do nich, przypominając sobie wizje przeszłości tamtej pokusy.
Po posileniu się, wróciła do pokoju. Zmęczona osunęła się i zasnęła.

Obudziła się o trzeciej nad ranem. Wkurzona próbowała zasnąć, lecz jej starania szły na marne. Robiła wszystko, aby zabić czas. Chodziła po pokoju, czytała książki, nawet uczyła się magii istnienia, lecz mimo wszystko nie mogła ponownie wrócić do krainy morfeusza. Położyła się na łóżku, wpatrując się w ścianę. Zaczęła myśleć o wszystkim, co dotychczas odkładała na bok. Na przykład moment, w którym Isen niechcący przekazał jej swoje myśli na jej temat. Nie miała pojęcia, co o tym sądzić. A może po prostu nie rozumiała ich? Dotychczas nie miała najlepszych kontaktów z innymi rasami. Wiele rzeczy, które tu przeżyła, były dla niej nowością. Widziała dużo magicznych przyrządów, których nigdy wcześniej nie spotkała. Spotkała osoby, którym zaufała. Przewróciła się na drugi bok. Przymknęła oczy z nadzieją, że jeszcze uda jej się pospać ze dwie godziny.

Kiedy wybiła piąta, Isara wyszła ze swojego pokoju. Nie mogła już znieść siedzenia i marnowania czasu na nic nie robieniu. Próby powrotu do krainy morfeusza kończyły się fiaskiem, tak więc lisołaczka udała się do sali treningowej. Czy była zmęczona? Nie, wręcz przeciwnie. Tryskała energią.
Szła pewnym krokiem, orientując się w plątaninie korytarzy. Skupiła się, aby trafić do sali. Nie po to zapamiętywała każdy postawiony w wieży krok, żeby teraz się gubić. Na całe szczęście, dotarła na miejsce.
Zablokowany

Wróć do „Równina Maurat”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości