ArturonDwa oblicza obowiązku.

Arturon to duże i bardzo bogate miasto, powstało wiele wieków temu i od tamtej pory nie zostało dotknięte żadną wojną. Miasto utrzymuje się z handlu dalekomorskiego, można tu znaleźć wszystkie luksusowe towary z całego królestwa.
Moderator Strażnicy
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim była zbyt wycieńczona by zdawać sobie sprawę z tego co działo się wokół niej. Jak przez mgłę pamiętała drogę którą piraci prowadzili ją i Cilię do swojej kryjówki. Drogę pełną obraźliwych i sprośnych uwag, bólu wywołanego zakneblowanymi ustami, czy nieustannym szarpaniem i poganianiem. Prawdopodobnie raz upadła ale nie była pewna czy rzeczywiście była to ona czy też jej towarzyszka. W samym obozowisku w ogóle straciła przytomność, a oprawcy siłą zawlekli ją do celi.
- Możecie sobie drwić ile wlezie ale jak zjawi się tu wasz herszt i spyta czemu moja przyjaciółka wyzionęła ducha, to dowie się jacy to jego kamraci są szybcy! Nawciskam mu kitu jak to na zmianę gwałciliście i tłukliście blondyneczkę, póki nie przestała oddychać! – Krzyki Cilii wyrwały La Tranchte z letargu. Bosman spierała się o coś z siedzącymi przed lochem strażnikami. – Jeśli nie chcecie zadyndać na stryczku, to ruszcie swoje brudne dupy po medyka!
- Zamknij mordę albo na powrót wpakuję ci w nią knebel! Nie masz tu nic do decydowania. – Zagroził jeden z dwójki strażników, blondyn bez koszuli, noszący na torsie całą galerię tatuaży. Mimo niechęci mężczyzn uwagi bosman nie przeszły bez echa. Para korsarzy żywo zaczęła dyskutować między sobą czy faktycznie zawiadomić Gavina, po czym jeden z nich opuścił pomieszczenie w którym znajdowała się cela.
- Trzymaj się Buziaczku. Już zaczęłam kombinować jak nas stąd wyciągnąć i jak dopaść tą zdradziecką gnidę przez która jesteśmy w łapach tych łotrów. – Wyszeptała Cilia pochylając się nad Escrim.
- Nic mi nie jest. – Odpowiedziała Gwardzistka. W rzeczywistości najbardziej doskwierający ból jaki czuła gwardzistka, związany był z świadomością o zdradzie Gavina. La Tranchte nie mogła uwierzyć że czarodziej porzucił ich dla kogoś takiego jak Sirack. Fakty jednak mówiły za siebie, a kapitan pozostały bezsilność i złość, że tak łatwo dała się oszukać. Zmęczenie, a nade wszystko apatia, odbierały jej siły do działania.
- A wiesz kogo trzymają tu w sąsiedztwie? – Nie dawała za wygraną Cilia. – Nasza zguba.
- Katrenna? Jak to?
- Słyszałam jak o niej rozmawiali. Najwyraźniej teraz gdy maja już Łzę, księżniczka nie jest im potrzebna do niczego poza zabawą. – Wyjaśniła ciemnowłosa.
Escrim niemal rozpłakała się z żalu. Przez swoją głupotę pozwoliła by duma Arturonu wpadła w ręce piratów, a dodatkowo zesłała na Katrennę okrutny los. Jednak niezależnie do wszystkiego wciąż pozostawała żołnierzem. Zamiast użalania się nad sobą, postanowiła walczyć.
- Jaki jest plan? – Spytała krótko.
- Patrz i ucz się. – Odpowiedziała Cilia, po czym podeszła do kraty i zaczęła kusić strażnika. – Hej, brutalu. Teraz gdy jesteśmy sami, chciałabym cię zapytać która z nas podoba ci się bardziej? No wiesz, która zechciałbyś mieć jako pierwszą?
- Niech ci się tak nie spieszy suko. Wyrucham was obie i to kilkakrotnie. – Burknął wytatuowany jegomość.
- No jasne. Pewnie słyszałeś o mojej reputacji. I wiesz co? Nawet mnie to kręci. Do tego stopnia że nie mogę się powstrzymać gdy na ciebie patrzę. A zapewniam ze jeśli ja będę chciała, to zabawa stanie się dwa razy przyjemniejsza.
- Głupia dziwka. – Odpowiedział pirat, czyniąc jednocześnie dokładnie to czego chciała Cilia. Strażnik otworzył drzwi celi, kazał Cili wyjść i niemal natychmiast zaczął się do niej dobierać. Zajęty swoimi przyjemnościami, pirat nawet nie zauważył jak bosman wyciąga od niego klucze i rzuca je w kierunku Escrim.
La Tranchte od razu zabrała się do działania. Jeśli wcześniej wyglądała na umierającą to obecnie nie było po niej tego widać. Gniew dodawał jej sił. Wykorzystując kawał leżącej z boku liny, błyskawicznym ruchem owinęła powróz wokół szyi korsarza i zacisnęła z całych sił. Kapitan zaciskała pętlę jeszcze długo po tym jak mężczyzna przestał wierzgać nogami. Tymczasem Cilia uchyliła drzwi wyglądając na korytarz.
- Trzech.
- To się nie uda. – Obawiała się Escrim.
- Nie marudź. Siadaj na naszym koleżce i zacznij jęczeć z rozkoszy. Byle głośno. – Postanowiła Cilia, która uzbrojona w noże uduszonego pirata schowała się za drzwiami. – Jak już rozprawimy się z tą trójką, poczekamy na naszego medyka.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Tak, nareszcie udało mu się przekonać Siracka o konieczności natychmiastowego odpływu, bez czarodzieja. Hrabia chciał, aby Gavin zabrał się z nimi na okręcie do Rododendronii, albo i dalej, aby zarobić na łupieżczych wyprawach. Ale medyk przekonywał, jak wiele rzeczy musi jeszcze tu wykonać, że chce zawinąć się stąd sam, zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, że może ich jeszcze kiedyś spotka. Sirack przestawał mu ufać, ale to nie stanowiło dla niego problemu.
Przechodzili się samotnie w stronę więzienia, aby dać sygnał strażnikom, że odpływają. Właśnie w tym momencie, w miejscu, gdzie nie było nikogo, czarodziej rzucił go na ścianę korytarza. Magią powietrza pozbawił go oddechu, a potem, żeby się zbytnio nie zmęczyć, udusił go gołymi rękoma. Ciało zostawił na korytarzu, wziął tylko od niego pęczek kluczy. Jeszcze na deser kopnął go w policzek.
Zszedł na niższe kondygnacje, kiedy usłyszał dziwne, podejrzane głosy. Czy to był jęk Escrim? A co, jeśli wyżywają się na nich? Przed oczami stanęła mu wizja piratów, którzy biją ją, szarpią za włosy, za ubranie... Zaczął biec w ich kierunku na złamanie karku. To, co zobaczył, wprawiło go w osłupienie. Cela, w której miały być przetrzymywane była pusta, a jeden ze strażników był martwy. Więc udało im się uciec... ale gdzie są teraz? I czy ktoś nie zdąży ich w tym czasie pojmać?
Nie był pewien, gdzie mogą się teraz znajdować. Z braku lepszego pomysłu po prostu zaczął przeszukiwać korytarze.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Cilia działała szybko, bezwzględnie i precyzyjnie. Dwa błyskawicznie wyprowadzone ciosy nożem, zadane w szyję, powaliły dwójkę piratów. Trzeciego z strażników, bosman przez chwilę przytrzymała przy życiu, wyciągając z korsarza informację na temat tego co dzieje się w obozie. Okazało się że mimo zwycięskiej potyczki, nastroje wśród piratów nie były najlepsze, a sam Sirack miał więcej powodów do troski niż świętowania. Widmo frontalnego ataku z strony floty Arturonu, wymuszała na uczestnikach spisku pośpieszne działania. Było ich jednak zbyt dużo by wszyscy mogli skorzystać z jedynego ocalałego statki i drogi morskiej. Część ludzi Siracka musiała uciekać wykorzystując w tym celu drogę lądową. Problem polegał na tym że Łza Oceanów nie była czymś co dało się podzielić, a nieufni wobec siebie piraci, oskarżali się wzajemnie o próbę kradzieży.
Escrim i Cilia w dalszym ciągu przeszukiwały lochy, w poszukiwaniu celi gdzie więziona była Katrenna. Bosman korzystała z okazji by uprzykrzyć los la Tranchte, otarcie krytykując jej umiejętności aktorskie.
- Co to w ogóle miało być? Jakieś achy, ochy i ponure jęki? – Zastanawiała się na głos Cilia. – Czy ty w ogóle wiesz czym jest miłosne uniesienie? Powinnaś krzyczeć i zachęcać mężczyznę w objęciach którego się znalazłaś…
- Odczep się. To był trup! – Broniła się Escrim. – Nie jestem tak szurnięta jak ty, by podniecać się siedzeniem na nieboszczyku. Zwłaszcza jeśli są to zwłoki kogoś kogo sama udusiłam.
Na szczęście gwardzistka nie musiała kontynuować dyskusji na ten temat. W pewnym momencie Cilia znalazła coś co przykuło jej uwagę w większym stopniu niż łóżkowe dokonania La Tranchte. Była to niewielka drewniana tabliczka z napisem „własność kapitana Gubrala”. Bosman natychmiast włożyła ją sobie na szyję.
- i co myślisz? – Spytała.
- Nie wiem co to ma być? – Dziwiła się Escrim.
- Nowy plan. To chyba oczywiste. – Postanowiła Cilia. – Rozdzielimy się. Ty zostaniesz tutaj i poszukasz naszej księżniczki, a ja niepokojona przez nikogo, pomaszeruje do osobistych komnat szanownego pana Gubrala i dowiem się co to za jegomość. Znaczy się odzyskam Łzę.
- No nie wiem, a co potem? – Powątpiewała gwardzistka.
- Potem każda radzi sobie na własną rękę. Spotkamy się przy piwie w „Dzikim ryku” najlepszej oberży Arturonu.
Escrim nie podzielała optymizmu swojej towarzyszki. Daleka była od planowania tego co zrobi po zakończeniu całej afery. Póki co musiała działać samotnie, cela po celi przeszukując dalsze pomieszczania. Nagle usłyszała za sobą kroki. Natychmiast schowała się w jednej z licznych wnęk , korzystając z panujących w lochach ciemności. Była przekonana że ma za sobą jakiegoś zagubionego pirata. Niestety kapitan uświadomiła sobie niewygodną rzecz. Całą broń zabrała z sobą Cilia, a jedyną rzeczą jaka jej pozostała był kawał sznura.
La Tranchte wstrzymywała oddech. Musiała zachować spokój. Słyszała zbliżające się kroki strażnika. Zamierzała puścić go przed siebie i błyskawicznym ruchem zacisnąć mu pętle na szyi. Niemal pisnęła gdy mężczyzna minął jej kryjówkę i na chwile stanął w miejscu. Na szczęście po chwili zastanowienia ruszył dalej. Escrim ruszyła do ataku. Kapitan nabrała rozpędu i niemal natychmiast poślizgnęła się na mokrej, kamienistej posadzce, wpadając na człowieka przed nią. La Tranchte przewróciła swojego rywala lądują na jego plecach.
Jej sznur gdzieś przepadł, jednak wciąż miała przewagę jako że to ona znajdowała się „na górze”.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Wszystko, co się wydarzyło w tak zwanym międzyczasie, kiedy Escrim i Peu zajęci byli na wybrzeżu, jest kluczowe dla sprawy z piratami.
Jeszcze zanim Jaqueline doniosła Gavinowi o piratach, Siwiec razem z Dorlandem zdążyli przeprowadzić niesamowitą akcję w skarbcu. Tak naprawdę najbardziej w tym wszystkim pomogła im służka, która tak niefortunnie uderzyła księżniczkę. Z jakiegoś powodu szermierz i łowca postanowili jej zaufać, mówiąc o planie. Ona zaś była pewna, że kapitan la Tranchte doskonale wie co robi, a skoro oni są tu z jej rozkazu, to musi być szalenie ważna misja. Tak naprawdę cieszyła się niezmiernie z tego, że pomoże im w tak trudnym momencie. A ponieważ już długie lata służyła na zamku, znała każdy zakamarek. Wiedziała, jak przeprowadzić ich przez korytarze i wpuścić do skarbca, żeby nie zostali zauważeni. Tak też się stało - misja przebiegła niezwykle gładko.
W dodatku to, co znaleźli w środku było naprawdę niezłą zdobyczą - to do złudzenia przypominająca Dumę Arturonu podróba, jednak dużo mniej cenna, co można było od razu zauważyć. Oboje byli zdania, że Gavinowi powinno to wystarczyć. Na szczęście wystarczyło.
Żeby zmienić kolor i twardość kryształu, wystarczyło zanurzyć go w odpowiednich roztworach alchemicznych. Oczywiście, że z czasem się odbarwi i stanie się na powrót zwykłą podróbą, ale to potrwa pół roku.
Kiedy więc łowca upewnił się, że wszystko poszło jak należy, poszedł swoją drogą.

Część dalsza Siwiec: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=71&p=66444#p66444

Tymczasem Gavin przy sobie cały czas nosił prawdziwą Dumę Arturonu. Szamotał się z Escrim, próbując zmusić ją, by nie robiła tyle hałasu i pozwoliła mu dość do słowa. Wyjął klejnot zza pazuchy i pokazał jej, mówiąc:
- Tego szukasz, prawda? Proszę, jest twój!
Podał jej Łzę.
- Nie mamy czasu na wyjaśnienia, chodź po Katrennę i wynośmy się stąd!
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim była zdecydowana wykorzystać wszelkie znane sobie techniki walki, byleby tylko szybko pozbyć się swojego przeciwnika. Wykorzystując fakt iż siedziała okrakiem na leżącym mężczyźnie, próbowała przywalić mu pięścią w twarz, rozbić głowę pirata o kamienną posadzkę, udusić go chwytem za gardło, ugryźć, wydrapać oczy, lub przynajmniej powykręcać palce u dłoni. Niestety szarpanina w wykonaniu La Tranchte nie przynosiła jej żadnych korzyści. Jej rywal okazał się trudnym przeciwnikiem. Znacznie silniejszym od kapitan, dużo od niej twardszym, odpornym na ból, a nade wszystko znającym wszystkie nieczyste zagrywki jakimi usiłowała posłużyć się szermierz.
Czegokolwiek by Escrim nie próbowała, pirat zawsze wychodził z tego starcia obronną ręką, jednak cały czas pozostawał w defensywie. Być może toczona walka wyczerpywała również jego, albo tez zwyczajnie nie chciał przechodzić do ataku. Gwardzistka miała świadomość że nie może przeciągać tej batalii w nieskończoność. Po pierwsze dlatego że w każdej chwil iw lochach mogli pojawić się wspólnicy mężczyzny, a po drogie czuła że zaczyna brakować jej sił i każdą kolejną próbą traci przewagę nad przeciwnikiem. Tym bardziej że w skutek szarpaniny zaczęła odzywać się rana w jej boku.
Kapitan straży spróbowała jeszcze jednego pomysłu. Zdecydowała się wykorzystać broń jaką z pewnością musiał mieć przy sobie pirat. Przyciskając rywala kolanami, zaczęła obmacywać ciało przeciwnika w poszukiwaniu jakiegoś noża czy innej tego typu rzeczy. Dopiero w tym momencie zorientowała się że leżący pod nią mężczyzna, nosi znajomy mundur. A potem spojrzała na jego twarz.
- Ty?! – Escrim z niedowierzaniem wpatrywała się w oczy Gavina, podsuwającego jej pod nos Łzę Oceanów. – Ty zdrajco! Jak mogłeś? Oszukałeś nas! Wystawiłeś na niebezpieczeństwo tylko po to by przypodobać się temu staruchowi Sirackowi. – La Tranchte podwoiła swoje wysiłki, jednak zdawała sobie sprawę że nawet gdyby mogła, nie jest w stanie uczynić medykowi krzywdy. To że Gavin usiłował wykupić się dając jej klejnot, tylko potęgowało irytację dziewczyny. Akurat świecidełko, jakkolwiek nie byłoby one cenne, w tej chwili najmniej interesowało Escrim. Czuła się zdradzona , a doznany zawód odebrał jej siły do walki.
- Nienawidzę cię! – Dodała z łzami w czach, próbując jednocześnie spoliczkować czarodzieja. Po chwili kapitan zupełnie opadła z sił, osuwając się bezwiednie na ciało Gavina. Z głową położoną na jego torsie, zdołała jedynie wyszeptać kolejne „nienawidzę”.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Gavin rozluźnił ramiona, kiedy skończyli się wierzgać. Rozluźnił dłoń, w której była Łza, wysunęła się ona z jego dłoni i z cichym brzękiem upadła na posadzkę. Dźwięczne echo wtórowało szlochom pani kapitan. Czarodziej dawał jej czas na uspokojenie się, samemu na chwilę pogrążając się w myślach.
Był pewien, że nie uwierzy mu w to, co się stało i nie miał zamiaru się tłumaczyć. Nie wiedział, czy to, co zrobił będzie uważać za słuszne dla sprawy - mógł przecież, na przykład, powiedzieć jej o swoim planie. Może zasługiwała na więcej zaufania, na prawdę? Wiedział, że marzenia o niej, o tym, że mógłby poznać ją lepiej, a może nawiązałoby się między nimi coś więcej, jest nierealne. Była czysta jak Łza, czystsza i dużo bardziej cenna, i piękniejsza, od Dumy Arturonu. Zupełnie inna od niego, żyjącego tylko dla siebie, zamkniętego i mrukliwego alchemika. Czy myślał, że mógłby być jej godzien? On powinien być mężczyzną, zapewnić jej wszelkie wygody, dać jej pod nogi wszystko, czego pragnie. Na pewno nie pragnęła nieogolonego, dość biednego medyka z podartym płaszczem, który zamiast wykorzystywać wiedzę zdobytą wiele lat temu, zadawał się z półświatkiem.
Wtedy zrozumiał, już wiedział, dlaczego zachowywał się przy niej w taki sposób. Czemu pomógł im w walce w młynie zamiast odejść, skoro nie otrzymał żadnej nagrody. Dlaczego siedział przy jej łóżku patrząc, czy czuje się lepiej. Odmawiał sobie snu, żeby skończyć te mikstury, podróbkę Łzy i znowu wmieszał się w środowisko podejrzanych typów, tym razem mając wyższy cel. A w końcu pozwolił, żeby myślała, że jest zdrajcą. Po prostu chciał być kimś lepszym, czuł, że może się zmienić, że chce się zmienić... dla niej.
Cały czas leżał z rękoma swobodnie leżącymi na posadzce, a wzroku skierował na Escrim. Dopiero kiedy uświadomił sobie tę rzecz, zdobył się na czuły gest - pogłaskał ją po burzy blond loków. Następnie, nieco niespodziewanie i stanowczo, wciąż z dłonią na głowie kapitan, obrócił ją tak, że to ona leżała pod nim. Ostrożnie wyjął rękę spod jej włosów i podparł się na ramionach, żeby móc patrzeć na nią z góry.
- Wiem, że nie mogę cię o to prosić, ale spróbuj... spróbuj mi zaufać. Nie będę się tłumaczył z tego, co zaszło, nie ma na to czasu i nie uważam, że jesteś w stanie mi w to uwierzyć...
Mówił spokojnym, niskim i ciepłym głosem patrząc na nią uparcie swoimi błękitnymi oczami. Nieco marszczył brwi, choć jego spojrzenie było męskie, było też łagodne, opiekuńcze jak zwykle i szczere.
- Ale nie mamy teraz czasu. Jeśli jest jakaś rzecz, coś, co jeszcze mogę dla ciebie zrobić, zanim odejdziesz ode mnie... zrobię to.
Chwycił jej dłoń. Nawet jeśli dopiero co wyszła w celi więziennej, i tak jej palce były gładkie i kobiece. Pocałował opuszki jej palców.
Wiedział, że jest ona jego motywacją, gwiazdką, i nawet jeśli będzie miała odejść, on zapamięta jej odwagę, szlachetność i piękno.

Po jakimś czasie powiedział:
- Sirack nie żyje. Musimy stąd odejść z Katrenną zanim piraci się zorientują.
Wstał i uniósł ją w ramionach, stawiając na ziemi.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim miała świadomość wagi decyzji którą musiała podjąć. Wiedziała że jeśli sama zawiedzie, życie Katrenny zmieni się w koszmar. La Tranchte musiała działać szybko i skutecznie, a jednocześnie powinna starannie planować każdy następny krok, nie tylko w kwestii tego co zamierzała zrobić ale także tego komu postanowiła zaufać. Problem polegał na tym że w obecności Gavina kapitan nie potrafiła się skupić. Była na niego wściekła, oskarżając medyka o oszustwo, egoizm i sprowadzenie nieszczęścia na wielu dzielnych ludzi, a z drugiej strony desperacko chciała uwierzyć w wyjaśnienia czarodzieja. W jego niewinność i słowa które mogły sprawić że wszystko będzie jak wcześniej.
Tym bardziej że liczba potencjalnych sojuszników, na których mogła liczyć Escrim dramatycznie spadała. Nie było już Rainie. Nie miała pojęcia co dzieje się z Dorlandem, Arcanem czy Bluntem. Martwiła się o Peu, który najprawdopodobniej zginął w czasie starcia na morzu. Komandor przebywał gdzieś daleko, a zaangażowanie w sprawę Cilii, od początku pozostawało wątpliwe. W tej sytuacji zdrada Gavina była niczym upadek ostatniej podpory na której opierał się optymizm gwardzistki. La Tranchte nie zwykła się poddawać ale boje toczone w samotności nie przynosiły jej satysfakcji. Cały czas potrzebowała mieć kogoś, dla kogo mogła walczyć.
Ostatecznie kapitan zdecydowała się kontynuować współpracę z medykiem. Tylko w ten sposób miała szansę odnaleźć i uwolnić księżniczkę. Escrim zarzekała się jednak że tym razem będzie dużo ostrożniej spoglądać medykowi na ręce i z dystansem traktować każde jego słowo. Uznała ze powinna być przygotowana by w razie konieczności to ona mogła wystawić czarodzieja do wiatru, nim ich rolę się odwrócą. Niestety gwardzistka byłą słabą aktorką, a przy dłuższym obcowaniu z La Tranchte, dało się z niej czytać niczym z otartej księgi. Istniała jednak szansa że Gavin nie posiadł jeszcze tej sztuki. W przeciwnym razie już dawno domyśliłby się o uczuci jakim go darzyła.
Escrim przysunęła się bliżej medyka, na tyle że czubki ich butów dotykały się wzajemnie, po czym wstając na palcach, przybliżyła swoje usta do ust Gavina i zwróciła się do niego spokojnym tonem.
- Wtedy przy stole, gdy naradzaliśmy się po bitwie w starym młynie, oddałeś mi dowództwo. Inni by cię poparli i spokojnie mogłeś stanąć na czele tej misji, albo też zostawić nas samych, powierzając żołnierzom wypełnianie ich obowiązków. A jednak zdecydowałeś się oddać się pod moje rozkazy, uznając mnie jednocześnie swoim kapitanem. – Mówiła Escrim czując na swoich wargach oddech Gavina. – Fakt że tylko czasowo nie ma żadnego znaczenia. Bo kapitana nie wolno oszukiwać. Możesz pogrywać sobie z całym światem, a w oczach innych uchodzić za łajdaka, jednak przed dowódcą zawsze musisz pozostać szczery i uczciwy. Żadnych sekretów. Tak jakbyś stał przed nim nagi. Nawet jeśli się z nim nie zgadzasz i myślisz inaczej, to mówisz mu to prosto w twarz. Rozumiesz? Przyznajesz się do wszystkich błędów jak przed surowym rodzicem, a jednocześnie zwierzasz z sekretnych planów jak serdecznemu przyjacielowi. No i najważniejsze jeśli już nawaliłeś i nie ma od tego odwrotu, to z godnością przyjmujesz wymierzoną sobie karę. W przeciwnym razie, bez zaufania w sens tego co robi twój zwierzchnik, dla oddziału jesteś tylko zbędnym obciążeniem. – Zakończyła Escrim, w duszy dziękując sobie że Cilia nie widzi tej sceny. Jak na kokietowanie medyka, jej słowa brzmiały wyjątkowo marnie, mimo że niemal muskała swoimi ustami ucho czarodzieja (ku temu była jednak odrobinę za niska).
- A teraz najważniejsze. Czy w dalszym ciągu uznajesz mnie za swoją panią kapitan?
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Gavin uśmiechnął się, jednak po chwili znowu przybrał poważny wyraz twarzy. Poczuł dużą ulgę, że nie zamierzała z nim dalej walczyć. Cóż, nie planował spotkania z nią w takich okolicznościach. Cieszył się jednak, że z nim współpracuje, gdyż będzie mógł zapewnić jej bezpieczeństwo.
Jej ruchy, kiedy przybliżyła się do niego "uwodzicielsko", były sztuczne i miały stwarzać pozory. Czarodziej zdawał sobie z tego sprawę. La Tranchte była solidną i silną kobietą, ale nie była kokietką. Chciała jednak odzyskać panowanie nad sytuacją, nad nim, próbując wymusić w nim poczucie winy. Gavin jednak nigdy nie służył w wojsku, nie był zdyscyplinowany, działał najczęściej na własną rękę. Te słowa były dla niego czymś zupełnie nowym, a otwieranie się przed kimkolwiek i "stawanie przed nim nago" były dla niego zbyt dużym wyzwaniem. Nie wiedział, czy kiedykolwiek w relacji z Escrim zdoła się uzewnętrznić, zresztą, miał wrażenie, że ich związek nigdy by się nawet nie zaczął. Może i kobiet mógłby mieć wiele, i wiele miał, jednak z żadną nie potrafił być NA PRAWDĘ.
Położył dłonie na ramionach La Tranchte.
- Tak. W dalszym ciągu jesteś MOJĄ panią kapitan.
Powiedział stanowczo, choć łagodnie. Jak zawsze, swoim głębokim, troskliwym głosem.
Skorzystał z okazji, że Escrim jest tak blisko. Również przybliżył swoje wargi do jej, jednak w ostatniej chwili jakby się zawahał i zrezygnował; zamiast pocałować ją w usta, musnął delikatnie jej czoło. Przytulił ją do siebie.
- Zaprowadzę cię do celi Katrenny. To niedaleko stąd, tym korytarzem i w lewo - pokazał ręką.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim czuła że nie da rady. Jeszcze przez chwilę usiłowała zachować poważny wyraz twarzy i udawać skoncentrowaną na tym co mówił Gavin. Mimo wysiłków nie była w stanie ukryć rozbawienia. Kąciki jest ust mimowolnie wędrowały ku górze, zarysowując w policzkach zabawne dołeczki. Oczy La Tranchte lśniły z wesołości. Kapitan próbowała ukryć swoją walkę, wciskając twarz w tors czarodzieja, jednak po chwili z głośnym „pffff”, cała gwardzistka zanosiła się śmiechem.
- Poddaję się. – Oznajmiła radośnie. - Nie jestem w tym dobra. No wiesz, w mimice. Zawsze przegrywałam. Gdyby była tu CIlia pewnie tarzała by się z śmiechu na widok mojego marnego przedstawienia. Poza tym co to w ogóle ma być. Kilka godzin w jej towarzystwie, a już zaczyna mi się mącić pod kapeluszem. Niby udzielam ci nagany, a zamiast karcić surowym wzrokiem, próbuję pocałować? W ten sposób na pewno uda mi się utrzymać porządek w oddziale. Nie jestem taka jak ona, to znaczy nie żebym nie myślała… ale, no ten… nie chcę wykorzystywać stanowiska do zmuszania kogokolwiek i …. i takie tam. – Plotła bez sensu Escrim. – Następnym razem po prostu mi przerwij. – Dodała nie tłumacząc przy tym w jaki sposób czarodziej miałby zamknąć jej usta.
Czerwona na twarzy gwardzistka postanowiła skupić się na ubraniu Gavina. Ich wcześniejsza szarpanina sprawiła ze wiele rzeczy z uniformu czarodzieja było obecnie do poprawy. Niedopięte guziki, zagnieciona koszula, rękawy, postawiony kołnierz i kilka drobnych aczkolwiek ważnych dodatków. Kapitan pomyślała że z medyka byłby dobry żołnierz. Kto wie może nawet z gwardii honorowej. Miał ku temu odpowiednią prezencję, a obrona miasta potrzebowała kogoś kto mógłby przygotować Arturon na zagrożenia z strony magii. No i wówczas wszystko byłoby prostsze. W życiu la Tranchte niby wszystko toczyło się wokół cywili ale w rzeczywistości zwykli ludzie byli jakby po drugiej strony barykady. Nawet po służbie, większość wolnego czasu Escrim spędzała w towarzystwie Peu, Dorlanda i innych członków straży. Była częścią tego świata i raczej nie wyobrażała sobie by miała się z niego wyrwać. Podobnie zresztą jak nie wyobrażała sobie związku z cywilem.
- To może chodźmy już po nasza księżniczkę. – Spoważniała kapitan. La Tanchte obawiała się pierwszego spotkania z Katrenną i ujrzenia tego co zrobili jej piraci. Podejrzewała że dziewczyna wciąż jest dla nich ważna z względu na ewentualny okup. Prawdopodobnie przed jej celą znajdą kilku strażników. – Co się z nią stało od czasu gdy znalazła się w rękach Gubrala? – Spytała Gavina który powinien być poinformowany znacznie lepiej niż ona.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Widok Escrim tak zmieszanej, w dodatku wreszcie będącej sobą tak bardzo ucieszył Gavina, że niewiele myśląc przytulił ją mocno do siebie i zaśmiał się razem z nią. Ścisnął ją mocno, czule. Pogłaskał po włosach.
Następnie ruszył razem z nią korytarzem w stronę celi Katrenny.
- Przeżyła krótką przygodę miłosną, dopóki piraci nie zorientowali się, że nie wie gdzie szukać Łzy. Zapomnieli oczywiście o wszystkich obietnicach. Katrenna wpadła w złość. Och, nawet nie przypuszczałabyś, jak potrafi walczyć! Broniła się pazurami, gryzła, szczypała, unikała mieczy, aż ja musiałem ją unieszkodliwić, dla jej dobra. Bałem się, że ją zabiją. Powiedziałem, że odniosę ją tu, do celi. Tu była bezpieczna. Mieli przed wypłynięciem pójść po nią, żeby nie zostawić tu jej ciała, albo zrobić z niej kolejną dziwkę pokładową. Dlatego tak się spieszę teraz, żeby po nią pójść, póki żaden z nich się tu jeszcze nie zjawił. Mała szansa, że by o niej zapomnieli, ale... Ten strażnik w korytarzu to mój wspólnik. Powiedział piratom, że zajmę się Katrenną i spalę ciało. Albo powie, nie jestem pewien, czy już tu przyszli. Zabiłem Siracka. Będą się domyślać, że był zdrajcą - zresztą, okazało się, że działał na dwa fronty. Oba nam wrogie. Miał przekazać dużą część okupu swoim ziomkom z Rododendronii. Kiedy dostałem od tego księciulka nakaz zasztyletowania go, żeby nikt nie widział, to jak nagroda od losu. Jeśli chodzi o naszą księżniczkę, miała szczęście, że wszystko się potoczyło tak, że nikt nie zrobił jej większej krzywdy. Uniknęła pobicia, gwałtu czy w ogóle większej przemocy. Tylko serduszko ma złamane.
Kiedy przybyli do celi Katrenny, przed nią stał jej strażnik. Kiwnął głową do gavina.
- Trzymaj się, powodzenia. I... dziękuję... no, wiesz, za co.
- Tak, wiem. Uciekaj do swoich.
Oddał mu klucze i pobiegł w stronę wyjścia z lochów. Czarodziej jednak przekazał te klucze Escrim. Zaglądnął do celi. Za kratkami siedziała księżniczka, nie odzywając się, sina z zimna. Patrzyła martwo w jeden punkt.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Escrim wsłuchiwała się w wyjaśnienia medyka z coraz szerzej otwartą buzią. W końcu w ogóle przestała nadążać za jego historią, a jedno pytanie niemal wypełniało jej umysł.
- Kim ty właściwie jesteś Gavinie? Płatnym zabójcą? Szpiegiem na usługach polityków? Zakamuflowanym agentem o potrójnej lojalności? Aferzystą i spiskowcem, tak często zmieniającym fronty, że już sam nie wie komu służy? A może cynikiem który myśli tylko o sobie? – La Tranchte nie była w stanie ukryć swojego przerażenia. Okazało się że Gavin nie tylko knuł lepiej od Siracka, owijając sobie tamtego wokół palca, przyjmował zlecenia aż z Rododendronii, a nadto cały czas trzymał łapę nad tym co spotykało uprowadzoną księżniczkę. Postawa czarodzieja jasno wskazywała na fakt iż wszystko co działo się wokół nich, było przez niego doskonale zaplanowane, na długo przed tym gdy kapitan zdołała pomyśleć o niewinnej nauczce jakiej chciała udzielić Katrennie. Najprawdopodobniej ich pierwsze spotkanie również nie było przypadkowe. Przy Gavinie, Escrim czuł się jak zdezorientowane dziecko, nie mające pojęcia iż jest wykorzystywane przez wytrawnego gracza. – I skąd mam wiedzieć kiedy mówisz szczerze?
La Tranchte obiecała sobie spróbować popytać w pałacu czy ktokolwiek zna tam Gavina, jednak w obecnej sytuacji powątpiewała nawet w prawdziwość tego imienia. Wszystkie te wątpliwości sprawiły iż sama kapitan stała się bardziej powściągliwa w okazywaniu swoich uczuć.
W chwili obecnej musiała przede wszystkim skoncentrować się na nieszczęsnej Katrennie. Wprawdzie mimo zapewnień medyka, fizycznie dziewczyna nie ucierpiała, jednak jej psychika zdawała się być w strzępach. Księżniczka nie reagowała na żadne z słów gwardzistki, a jej oczy patrzyły w ciemność nawet wówczas gdy Escrim obejmowała dłońmi twarz nastolatki.
- Katrenno, proszę ocknij się. To ja. Wyprowadzę cię stąd. Nic ci już nie grozi. – Zapewniała La Tranchte nie otrzymując w zamian nic poza nerwowymi drgawkami obejmującymi całe ciało dziewczyny. Kapitan przytuliła do siebie wychudzoną księżniczkę. Starała się zrozumieć jak bardzo dziewczyna musi cierpieć. Zawód, rozczarowanie i przerażenie co do swojego losu musiały odebrać jej pewność siebie. Do tego dochodził wstyd i obawa przed powrotem do domu.
Escrim gorączkowo szukała czegoś co mogłoby zmobilizować Ketrennę do działania. Czegokolwiek, byle tylko wyciągnąć młodą z letargu. Nawe jeśli miałaby to być chęć zemsty.
- Chodź. Pora się stąd wynosić. Wkrótce będzie tu Blunt i obróci całe to gniazdo w popiół. – Wyjaśniała kapitan, biorąc dziewczynę pod ramię. Dopiero wówczas zorientowała się że Katrenna jest tak słaba iż sama nie byłaby w stanie zrobić choćby kroku.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

- Ja?
Do Gavina dotarło chyba dopiero teraz, jak dziwną osobą mógł wydać się kapitan. Wiedział, że przez swój pomysł na bycie "podwójnym agentem" namiesza jej w głowie, ale nie przypuszczał, że tak bardzo... No tak, w końcu patrząc z boku, z jej perspektywy, mogłaby pomyśleć, że jest kimś w rodzaju ojca chrzestnego wielkiej mafii, że może sterować całym tym miastem albo i całą Alaranią. Tymczasem to był najczęściej przypadek...
Spojrzał na nią poważnie i powiedział:
- To wszystko nie tak, jest zupełnie odwrotnie. Ja po prostu mam za dużo szczęścia i zdolność do pojawiania się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie... Nie jestem nikim, kto ma jakąś władzę... Zresztą, jeśli chcesz, kiedy to wszystko się skończy - mówiąc to, położył jej rękę na ramieniu - powiem ci wszystko, opowiem ci wszystko co tylko będziesz chciała. Całkowicie szczerze. Wyjaśnię wszystko, o co zapytasz.
Myślał, że nigdy w życiu się przed nikim nie otworzy. Nie był pewien, czy będzie w stanie rzeczywiście powiedzieć wszystko. Nigdy się nie uzewnętrzniał, w jakimkolwiek nie był związku czy przyjacielskiej relacji. O wielu rzeczach wiedział tylko Wiktor, o większości tylko Gavin. Ale to była jest pani Kapitan. Postanowił, że będzie jej posłuszny. I zaryzykuje.

Kiedy dotarli do celi Katrenny, czarodziej pozwolił Escrim uspokoić Katrennę, zanim on tam wkroczy. Kobieta na pewno lepiej rozumie kobietę.
- Czekaj, spokojnie... Ja to zrobię... - powiedział, biorąc delikatnie ciało księżniczki w ramiona. - To ci pomoże - powiedział, wręczając jej coś na kształt cukierka - miętusa. - To pozwoli ci się zrelaksować.
Alchemik starał się być jak najbardziej delikatny, jak tylko mógł. Rzadko kiedy w ogóle musiał starać się na delikatność, ale miał tę umiejętność jakby wrodzoną. Mimo iż był silnym mężczyzną, przy kimś dla niego ważnym stawał się niezwykle wrażliwy, opiekuńczy i troskliwy.
- Zaprowadzę nam wszystkich do wyjścia. Gdzie Cilia?
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

Wychodząc z celi, Escrim spojrzała w kierunku schodów prowadzących na górne kondygnację. Korytarz wciąż pozostawał pusty. Kapitan nie miła pojęcia w jaki sposób Gavin zamierza zrealizować swoje zapewnienia. Między nimi, a jakąkolwiek bezpieczną przystanią, w dalszym ciągu znajdowało się kilkudziesięciu piratów, z czego większość bez trudu byłoby w stanie rozpoznać Katrennę, a mundur gwardzistki na wszystkich musiał działać niczym czerwona płachta na byka.
Czymkolwiek był „uspokajacz” zastosowany przez medyka, najwyraźniej zadziałał. Księżniczka dała się prowadzić bez trudu. La Tranchte uznała że póki co nie są w stanie zrobić dla dziewczyny nic więcej. Ciężko zapewniać kogoś o bezpieczeństwie, gdy wokół siebie ma się więzienne ściany. Na uspokojenie młodej monarchini i przeprowadzenie z nią poważnej rozmowy przyjdzie czas gdy tylko okoliczności zewnętrzne staną się ku temu bardziej korzystna.
„Może to i dobrze że jest taka apatyczna. Lepiej tak niż gdyby miała się szarpać, gryźć i drapać. – Pomyślała kapitan, po czym zwróciła się do Gavina.
- Cilia realizuje własne pomysły. Mówiła by na nią nie czekać. - Wyjaśniła Escrim mając nadzieję że w odpowiedzi, medyk podzieli się z nią szczegółami swojego planu.
- Obawiam się że nie jestem w stanie ogarnąć tego wszystkiego. Zdecydowanie wolałabym pozostać przy założeniu że cała rozgrywka toczy się o piratów i ich próbę wyrwania skarbów Arturonu. A pozostali uczestnicy tej rozgrywki w zasadzie niewiele powinni mnie obchodzić. – La Tranchte starała się optymistycznie spojrzeć na sprawę. Była żołnierzem, co oznaczało że kwestie wielkiej polityki i dworskich intryg powinna zostawić tym którzy są w tej kwestii dobrzy. Mogła udawać że jej misja nie ma więcej niż jedno dno. Założyć że istnieją w niej tylko dwie strony konfliktu, a póki co Gavin stoi w tym samym szeregu co ona.
Z drugiej strony wszelakie spiski, intrygi i knowania przyciągały ją jak magnes. Escrim lubiła wysłuchiwać w opowieści o tym kto z kim i przeciw komu. Chciała wiedzieć jak działają mechanizmy dworskiego życia i co napędza rządzących do działania. Sama czasem bawiła się w planowanie różnego rodzaju gier, choć przy medyku jej pomysły przypominały raczej dziecinne igraszki. W każdym razie rozumując w ten sposób, Gavin jawił się kapitan jako prawdziwa skarbnica wiedzy i drzwi do świata który zawsze chciała poznać. Nawet jeśli sam czarodziej nie przyznawał się do swoich zdolności.
Pchana falą pozytywnej energii la Trachte puściła w kierunku medyka figlarny uśmiech. Tym razem zalotne spojrzenie wyszło jej całkiem naturalnie. Nawet Cilia byłaby z niego dumna.
- W każdym razie jestem przekonana że chciałabym tego posłuchać. A tymczasem może mógłbyś skorzystać z swoich niesamowitych szpiegowskich umiejętności i wyczarować dla mnie jakąś szpadę? – Spytała kapitan.
Dwójka wyzwolicieli i prowadzona przez nich księżniczka, dotarła do pierwszych stopni schodów gdy z zewnątrz dało się dźwięki alarmowych rogów. Cokolwiek działo się na górze musiało wywołać panikę. Zamieszki? Pożar? A może flota Blunta pojawiła się na horyzoncie?
-To jak? Idziemy?
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

- Nie musimy nigdzie iść. Zaraz będziesz bezpieczna. - położył jej rękę na ramieniu, a potem odsunął się i zaczął mamrotań pod nosem. Machał rękami w dziwny, teatralny sposób, aż przed nim pojawiła się jakby inna przestrzeń... Migotała i załamywała obraz tego, co znajdowało się przed nimi. Potem zaczęła wyglądać jak tafla jakby płynnego lustra, które zamiast odbijać to co się przed nim znajduje ukazywało jakieś pomieszczenie. Była to kwatera gwardii, w której wcześniej leczyli rany po walce w wiatraku.
- Nie bój się, nic ci się nie stanie - powiedział spokojnie, prowadząc ją przed siebie - weź głęboki wdech i szybko przejdź.
Pchnął ją razem ze sobą do przodu kiedy poczuł, że już jest gotowa.
Po chwili znajdowali się już w pokoju. Gavin ułożył Katrennę na łóżku.
- Przygotuję coś do jedzenia - powiedział. Słychać było w jego głosie, że jest wykończony. Odnalezienie i przywołanie portalu sprawiło, że niemalże całkowicie opadł z sił. Cieszył się więc, że potrawka którą przygotowywał wcześniej jeszcze jest dobra. Zapalił ogień pod kotłem.
Ciepły gulasz nalał do miski. Dosypał tam proszku, po którym księżna zaśnie regenerującym, głębokim i spokojnym snem.
Poprosił Escrim, żeby zajęła się Katrenną. Nie bardzo czuł się kimś, kto może karmić księżniczkę i spoufalać się z nią tak bardzo. Chociaż tak naprawdę zawdzięczała mu wiele...
Usiadł w na łóżku, które znajdowało się przy przeciwległej ścianie pokoju.
- Za niedługo zaprowadzimy cię do pałacu, księżniczko. Pod opieką służby zrelaksujesz się i dojdziesz do siebie.
Tylko co powiemy jej ojcu?, zastanawiał się czarodziej. Opisać całą historię porwania, Łzy, ich udziału w tym wszystkim?
Kiedy tylko księżna zjadła, zasnęła. Słysząc jej głęboki oddech Gavin podszedł do Escrim i pogładził jej włosy.
- Winien ci jestem wyjaśnienia, prawda? - powiedział cichym, ciepłym głosem.
Escrim
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 147
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Strażnik , Urzędnik
Kontakt:

Post autor: Escrim »

La Tranchte ciężko było wyobrazić sobie trudniejszą próbę niż wejście w stworzony przez Gavina portal. Nie miała pojęcia czy medyk usiłuje uspokoić księżniczkę czy ją. Sam widok magicznego lustra, w miejscu gdzie powinna być ściana, wzbudził w gwardzistce strach i potrzebę ucieczki. Escrim z dużym dystansem podchodziła do zagrożeń którym nie można przeciwstawić się białą bronią. Podświadomie bała się magii. Oczywiście zdawała sobie sprawę że w Alaranii czary to powszechne zjawisko i nie ma sensu udawać że w rzucaniu zaklęć widzi się coś szczególnego, jednak jak każdy żołnierz, la Tranchte niechętnie przyznawała że istnieją osoby tak potężne, iż w konfrontacji z nimi, cały oddział pałacowych gwardzistów byłby bezradny.
Na szczęście Gavin przerwał wątpliwości gwardzistki, praktycznie wpychając Escrim w portal. Wszystko okazało się niezwykle łatwe, niczym przejście przez próg. Kapitan w żaden sposób nie była w stanie odczuć pokonanego właśnie dystansu. Tak jakby w rzeczywistości kwatery straży znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie obozu piratów. Sztuczka zastosowana przez medyka okazała się niezwykle praktyczna i przydatna zarazem, chociaż la Tranchte nie mogła pozbyć się niepokoju związanego z miejscem docelowym wybranym przez czarodzieja.
Świadomość że medyk może w każdej chwili zjawić się w jej sypialni wywołała u Escrim całą lawinę niepożądanych obecnie myśli. Korzystając z okazji że Gavin zajął się osłabioną Katrenną, gwardzistka wykorzystała chwilę by zadbać o siebie. Wzięła kąpiel, sprawdzając w jakim stanie jest rana operowana przez czarodzieja. Szwy nadal trzymały, chociaż bok bolał niemiłosiernie, a ubranie świeżego kompletu munduru, jeszcze ów ból spotęgowało. Escrim dopiero w tym momencie zorientowała się jak bardzo ograniczyła się jej możliwości ruchowa. Miała nadzieję że obrzęk będzie goił się szybko.
Będąc już „w pełnej krasie”, la Tranchte zajęła się nakarmieniem księżniczki. Żałowała że nie może powierzyć opieki nad dziewczyną komuś innemu, ale Katrenna zwyczajnie nie miała nikogo bliskiego. Młoda monarchini ponosiła właśnie konsekwencje aroganckiego stylu życia. Próbując znaleźć kogoś kto mógłby wysłuchać księżniczkę i być dla niej oparciem w trudnych chwilach. Gwardistka uświadomiła sobie że zna tylko jedną osobą na którą Katrenna nie miała w zwyczaju krzyczeć. Problem w tym że nie wiedziała co stało się z jej adiutantem
- Z całą pewnością – odpowiedziała Gavinowi – ale zanim zaczniemy chciałabym spytać czy wiesz co się stało z Peu i Arcanem? Obawiam się ze sama nie pamiętam wiele z wydarzeń które miały miejsce zanim Cilia wyciągnęła mnie z wody.
Escrim chwyciła krzesło i rozsiadła się naprzeciw medyka, w taki sposób że swoje kolana wcisnęła między nogi czarodzieja. Chciała móc patrzeć mu w oczy by ocenić na ile wyjaśnienia Gavina mijają się z prawdą. Oczywiście nie była to standardowa bliskość na jaką kapitan pozwalała sobie w czasie przesłuchań, ale medyk nie był też zwykłym podejrzanym.
- Powiem ci jak zrobimy. Ja będę zadawała pytania. Na pewno masz przygotowaną historię którą chciałeś mi teraz sprzedać , a w której nie zdołałam się połapać. Dlatego nalegam byś odpowiadał krótko i na temat. I przede wszystkim szczerze. A potem możemy zamienić się rolami. Jesteś gotowy? – Spytała Escrim, zastanawiając się jednocześnie czy dla lepszego efektu, nie powinna medyka związać.
Przebywanie z Gavinem sam na sam w jednym pomieszczeniu wywoływało u gwardzistki coraz to dziwniejsze myśli.
Awatar użytkownika
Gavin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Mag
Kontakt:

Post autor: Gavin »

Usiadł tam, gdzie go posadziła. Patrzył jej głęboko w oczy. Następnie, nieoczekiwanie, ujął jej twarz w donie, bardzo delikatnie.
- Jak nie masz czarnej sadzy na twarzyczce, jesteś jeszcze śliczniejsza.
Przysunął swoją twarz bliżej niej, niemalże ją pocałował. Ale jakby rozmyślił się w ostatnim momencie, zostawiając jej tylko skromnego buziaka na policzku. Muśnięcie wargami jej delikatnej skóry było dla niego nienasyceniem, przedsmakiem tego, co chciał zrobić, małym symbolem jego pragnień, które kotłowały się w jego głowie, zapalały zmysły, ożywiły jego serce. Przy niej czuł więcej zapachów, więcej emocji, szczęście było bardziej intensywne... cieszył się każdą iskierką radości i satysfakcji w jej oczach. Była tak urocza i kochana... wdzięczna...
Kontynuował, jakby nigdy nic.
- Nie jestem pewien, gdzie jest Blunt z załogą. A tam na pewno jest Peu. Arcan znajduje się w mieście, bądź również na pokładzie Blunta. Nie wiem, co stało się z jego statkiem po natarciu piratów, ale uważam, że zdołali stamtąd uciec, skoro piraci nie byli do końca zadowoleni z wyprawy. Ich załoga się nieźle ukróciła. Być może są jeszcze w zatoce, ukryci we mgle, czekając na sygnał, że mogą wypłynąć. Sygnał Blunta. To mądry kapitan i wie, co robi.
Przez chaos, w który sam się wplątał, nawet nie zdawał sobie sprawy, ile istotnych szczegółów pominął w swojej akcji. Miał tylko nadzieję, że nic złego się nikomu z jego sojuszników nie stało. W końcu kapitan sam chciał, żeby Gavin był podwójnym agentem... ale potem ich kontakt się urwał.
- Escrim... zadawaj pytania. Ja odpowiem na wszystko.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Arturon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości