Nowa Aeria[Karczma na obrzeżach miasta] Poszukiwania przewodnika

Podczas Wielkiej Wojny Aeria została zrównana z ziemią, jedyne co po niej pozostało to sterta gruzów. Zanim Wielka Armia dotarła do miasta Król ewakuował ludność w góry, sam zaś zginą broniąc bram miasta. Po wojnie Aerczycy postanowili odbudować miasto, dziś na jego gruzach powstała Nowa Aeria - piękne, przyjazne, nowe miasto, niesplamione jeszcze żadną wojną.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

[Karczma na obrzeżach miasta] Poszukiwania przewodnika

Post autor: Meridion »

Meridion wszedł do karczmy. Była wieczorowa pora i zaczęli zbierać się już jej stali bywalcy oraz przypadkowi goście. Nikt nie zwrócił uwagi na kolejnego - nie wyróżniającego się niczym szczególnym wędrowca, bo tak w tej chwili się prezentował. Miał na sobie wygodny strój wykonany z wełny i skór, jaki mógłby nosić każdy podróżujący od miasta do miasta osobnik. Na to zarzucony znoszony płaszcz w zielono-burym kolorze. Przy pasie przytroczony miał miecz, co również nie dziwiło nikogo w tych niebezpiecznych stronach. Przybysz skinął głową na powitanie i ruszył w stronę baru. Po drodze zaczepiła go grupka graczy w kości oferując przyłączenie się do gry. Podziękował im grzecznie za ofertę i odmówił. Nie miał dzisiaj ochoty na pobłażanie zwykłym przyjemnościom, zresztą wydało mu się, że używają kantowanych kości.

Gdy przedarł się do baru i przykuł uwagę właściciela karczmy, zamówił sobie kufel miodu pitnego i wdał w niezobowiązującą rozmowę na temat lokalnych plotek i głośnych wydarzeń z szerszego świata. Nic z zasłyszanych informacji i tak raczej nie było w stanie przykuć jego uwagi, jednak swobodna rozmowa była wskazana przed przejściem do właściwych spraw. W końcu rozmowa zeszła na interesujący go temat - potrzebował osoby obeznanej w poszukiwaniu minerałów - i próbował wywiedzieć się czy znajdzie kogoś odpowiedniego. Bliskość potężnego masywu górskiego sprzyjała rozwijaniu się tego typu talentów wśród okolicznej społeczności.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Elisa wypuściła się w wysokie góry jakiś czas temu. Wiosna była czasem dla niej. Opuszczała wioskę i szła na poszukiwania. Udała się na zachód i tam poszukiwała minerałów. Kiedy miała ich sporą ilość postanowiła odwiedzić zaprzyjaźnionego karczmarza i u niego zdeponować swoje znaleziska. Znali się wiele lat, Eli ufała mu i wiedziała, że u niego jej rzeczy będą bezpieczne. Poza tym Nowa Aeria była znacznie bliżej niż Kryształowe Królestwo, dlatego to właśnie tam się udała.

Pewnym krokiem wkroczyła do karczmy. Był piękny, wiosenny dzień. Słońce jeszcze godzinę temu świeciło mocno, chodź od ziemi czuć było leciutki chłód przebytej zimy. Teraz wielka, słoneczna tarcza schowała się już za horyzont. Ale mimo to świat nadal się zielenił. Drzewa zdobiły pąki kwiatów i delikatne jasnozielone, świeże listki. Była wiosna i wszystko budziło się do życia. W karczmie nie było dużego ruchu. Elisa wchodząc do środka od razu udała się do kontuaru, za którym stał karczmarz. Zupełnie nie zwróciła uwagi na siedzącego przy barze mężczyznę.
- Eli! - karczmarz przywitał się wesoło z dziewczyną.
- Nie widziałem cię ładnych parę miesięcy.
- Wiem, zimę spędziłam w wiosce, jak zwykle. Nie ma co zapuszczać się w góry, kiedy śnieg zasypuje nawet głębokie pieczary. Ale już po odwilży, więc cóż... jestem - uśmiechnęła się wesoło.
- Masz coś dla mnie? - spytał gospodarz.
- Jak zwykle - odpowiedziała mu - ale to może za chwilę. Na razie jestem głodna jak wilk i spragniona. Tylko wiesz, bez mocnych trunków, słabe piwo, jak zawsze i to co tam masz do jedzenia to biorę, byle ciepłe i świeże.
- Już się robi - powiedział mężczyzna.
- Ale najpierw, chcę ci kogoś przedstawić - dodał i spojrzał wymownie na mężczyznę siedzącego obok.
- Ten jegomość szuka kogoś do wyprawy w góry - wskazał ruchem głowy na ciemnowłosego siedzącego obok. Elisa odwróciła się w jego stronę.
- Może zechcesz zostać przewodniczką?
Elisa odwróciła się w stronę mężczyzny i zmierzyła go wzrokiem.
- Elisa - przedstawiła się i wciągnęła do niego rękę, wcześniej ściągając z niej skórzaną rękawiczkę. Mimo, iż było dość ciepło, grzebanie się w skałach nie należało do najprzyjemniejszych, dlatego Eli najczęściej chodziła w rękawiczkach. Były lekkie, bez ocieplacza w środku, ale z porządnej skóry. Niezbyt grubej, ale na tyle mocnej, by nie przecierały się podczas wypraw w góry. Poza rękawiczkami Eli miała na sobie, barwione na ciemną zieleń, skórzane spodnie. Wysokie, brązowe buty z porządnej skóry. Białą koszulę, a na niej ciemnozieloną tunikę i brązowo-zielony płaszcz przerzucony przez ramię. Poza tym na drugim ramieniu przed chwilą jeszcze wisiał skórzany duży plecak, który teraz leżał pod nogami kobiety.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

Mężczyzna skrzywił się w duchu widząc wyciągniętą w jego stronę rękę. Nie miał nic przeciwko witaniu się w ten sposób, jednak ze względu na jego naturę, zdradzało to na początku znajomości więcej niżby sobie życzył. Ponieważ jednak nie było taktownego wyjścia z tej sytuacji, nie pozostało mu nic innego jak wyciągnąć własną dłoń i robić dobrą minę. Elisa drgnęła gdy ich dłonie się spotkały, poczuła bowiem coś na kształt kopnięcia prądu, gdy ktoś naelektryzuje się zbytnio. W dodatku skóra wędrowca była nienaturalnie chłodna - nie chodziło o to że była zimna jak u nieumarłego lub człowieka który przebywał na mrozie - w tym chłodzie było coś nieokreślonego, jakby z innego wymiaru. Wędrowiec szybko wyzwolił rękę z uścisku i spróbował skierować myśli dziewczyny na inne tory.

- Meridion - przedstawił się zgodnie z prawdą - miło mi poznać. Jak rozumiem znasz się na znajdowaniu minerałów? - Zapytał, a gdy rozmówczyni skinęła głową na potwierdzenie, kontynuował. - Doskonale, właśnie kogoś o takiej wiedzy szukam. Pozwól, że zapłacę za twój posiłek i porozmawiamy przy stole. Wezmę to samo - powiedział zwracając się do karczmarza i zapłacił mu odpowiednią kwotę, plus napiwek za przedstawienie ich sobie. Starał się przy tym nie przesadzić z hojnością, duże kwoty przyciągały kłopoty. Nie żeby nie mógł sobie z nimi poradzić, po co jednak było komplikować sprawy. Udali się więc do stolika. - Jak dobrze znasz się na tym fachu? - zapytał gdy rozsiedli się wygodnie.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Elisa usiadła przy wolnym stoliku, który stał w kącie wielkiej, karczemnej sali. Nie chciała siedzieć na samym środku, wolała bardziej kameralne miejsce. Wcześniej jeszcze zgarnęła z podłogi swój plecak, który był wypchany po brzegi. Szarobrązowy, z duża klapą, wykonany z mocnej skóry, przeszyty grubymi nićmi. Wyglądał bardzo porządnie, ale widać było, że swoje najlepsze lata ma za sobą. Nie był jeszcze mocno wysłużony, ale na pewno nie był zupełnie nowy. Swoje już przeszedł, ale to tylko dodawało mu uroku. Na klapie miał wypalony na ciemno półksiężyc, a wokół niego widniały jakieś runy, trudne już do odczytania.

- Powiedzmy, że się znam - odpowiedziała enigmatycznie.
- Po prostu wiem gdzie szukać, bo góry nie są mi obce, ale czasem potrzeba bardzo wielu dni by znaleźć jakiś minerał. Ale przyznam, że szlajanie się po jaskiniach to dla mnie nic nowego. Poza tym wszystko zależy od tego ile i czego potrzebujesz. Im cenniejszy minerał, tym trudniej go znaleźć, ale pewnie to wiesz. Powiedz czego potrzebujesz, a ja ci powiem, czy to mam, albo czy wiem gdzie tego szukać - Elisa była bardzo konkretną i pewną siebie osobą. Jeśli miała dobić targu z nieznajomym musiała mówić wprost. Może akurat miała ze sobą to czego ów nieznajomy szukał. A jeśli nie, cóż... zapewne czekała ją wyprawa w góry. Pytanie brzmiało jeszcze ile zamierzał jej zapłacić, bo co jak co, ale za darmo włóczyć się po jaskiniach nie zamierzała. Oczywiście, lubiła to, ale szukanie minerałów i innych kamieni dawało jej pracę, w końcu to z nich wykonywała potem biżuterię, którą sprzedawała w elfim mieście.

Nim uzyskała odpowiedź do ich stolika podszedł gospodarz przybytku, na drewnianych talerzach podał im jedzenie. Kawałek pieczonej szynki w ciemnym sosie, z tymiankiem i rozmarynem, a do tego ugotowane ziemniaki. Mężczyzna postawił talerze na stole, a potem cofnął się i wrócił ze sztućcami i wielkim kuflem piwa dla Elisy.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

- Czas nie jest przeszkodą. Nie śpieszy mi się nazbyt, ważne by ostatecznie znaleźć to czego szukam. Oczywiście jeśli wyprawa się będzie przedłużać pokryję dodatkowe koszty, ważne byśmy robili jakieś postępy - rzekł i spojrzał na talerz przed nim. Szynka wyglądała apetycznie i zapewne tak też smakowała, niestety on sam od bardzo dawna nie mógł się delektować smakami potraw. Nie żeby wcale nie czuł smaków, jednak ich wyrazistość i intensywność pozostawały dla niego przytępione, jakby odległe. Odkroił sobie jednak kawałek i wsadził do ust, po czym przeżuł i przełknął.

- Szukam barachitu - powiedział w końcu - dużych ilości barachitu. Mógłbym spróbować poszukać go po rynkach, jednak zapewne prościej będzie znaleźć złoże i je wydobyć. Zebrałem trochę informacji na temat potencjalnych miejsc, w których można by je znaleźć, niestety większość tych źródeł to plotki i pogłoski, więc prawdopodobnie to fałszywe tropy, można jednak zacząć od sprawdzenia ich, oczywiście jeśli sama nie masz na uwadze jakiejś lokalizacji.

Meridion odkroił kolejny kęs po czym zjadł go popijając miodem.
- A teraz, powiedz ile sobie życzysz za swoje usługi, oraz jakiego sprzętu będziesz potrzebować. Oczywiście jeśli jesteś zainteresowana takimi poszukiwaniami.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Elisa zaczęła jeść, bez większego skrępowania. Jej towarzysz był jakiś niechętny do jedzenia, ale w sumie co ją to obchodziło, Ona była głodna, po długiej wędrówce, więc nie zamierzała się ograniczać. Wysłuchała wypowiedzi swojego kompana dość uważnie. Barachit - trudne do znalezienia, bardzo trudne - pomyślała, ale na razie nie wypowiedziała tego na głos.

- Pytanie brzmi jak duże ilości i do czego. Jeśli mają być do wyrobu biżuterii, na przykład jakiejś obszernej kolii, to da się go znaleźć w takiej ilości. Jeśli natomiast potrzeba go na miecz - wtedy widzę to gorzej. Można się rozejrzeć po kowalach i na czarnym rynku. Ale potencjalne złoża barachitu są mocno niedostępne. Nie mówię, że wcale, ale wejście wysoko w góry nie należy do najłatwiejszych. Jest kilka jaskiń, których nie sprawdziłam i kilka takich, w których zostawiłam jakieś niewielkie złoża. A co do zapłaty - wzięła kolejny kęs i popiła piwem. Było ohydne, gorzkie i stare, ale co zrobić, kiedy już je zamówiła, to zamierzała je wypić. Liczyła na trunek bardziej świeży, pyszny, mocno chmielowy, a dostała jakąś zbożówkę. No ale cóż, nie było co narzekać.

- Wszystko zależy od tego ile chcesz znaleźć i jak długo potrwa wyprawa. Żeby wejść w góry trzeba zaopatrzyć się w wiele rzeczy. A osobiście nie mam w tej chwili ze sobą wiele, bo chodziłam po niższych partiach, nie wspinałam się na wysokość gołych skał, a żeby tam przetrwać, nawet wiosną, trzeba większego ekwipunku. Nie wystarczy mały plecaczek. Trzeba się liczyć z tym że wyprawa nie będzie krótka. Na początek trzy złote gryfy - wypaliła, choć wiedziała, że to dużo. Jednak taka wyprawa zapewne potrwa kilka tygodni, a ona w tym czasie nie będzie mogła zbierać kamieni dla siebie, do wyrobu własnych produktów, a te sprzedawały się za dość wysokie kwoty, musiała to sobie wynagrodzić w jakiś sposób. Mężczyzna może i wyglądał biednie, ale Eli czuła, że skoro chce znaleźć barachit musi być bogaty. Miała wrażenie, że raczej stylizuje się na biedniejszego niż jest. Z resztą siedząc w karczmie nie warto było chwalić się swoim bogactwem. Trzy złote gryfy zawsze szło stargować i Elisa doskonale o tym wiedziała. Zgodziłaby się za dwa, ale nie zamierzała tego mówić na głos.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

Cena tak naprawdę nie była istotna, liczył się efekt. Przez te wszystkie lata swojego życia Meridion zdołał uzbierać całkiem pokaźny majątek - często pod różnymi nazwiskami. Gdyby zebrać to do kupy, mógłby połasić się na to niejeden smok, tymczasem jednak fortuna była porozsiewana. Czasami w postaci kosztowności - czasami w postaci różnego rodzaju działalności. Z drugiej jednak strony nie doszedł do tego rozdając fundusze na prawo i lewo.

- Gdybym mógł pozyskać odpowiednie ilości na rynku już bym to zrobił. Niestety do moich celów potrzebuję naprawdę dużych ilości, dlatego znalezienie jego złóż wydaje się jedynym wyjściem. To albo wyprawa do Opuszczonego Królestwa i przetrząsanie pozostawionych tam skarbów. Jak na razie wybieram bezpieczniejszą opcję.

- Dwa gryfy oraz pokrywam wszelkie koszty - wędrowiec przeszedł do targowania się - w tym lepszy ekwipunek dla ciebie jeśli takowy potrzebujesz. Jeśli znajdziemy złoża o jakie mi chodzi dostaniesz pięć gryfów. Jeśli cena ci odpowiada, powiedz co będziemy potrzebować.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

- Nie - odparła krótko.
- Wyobraź sobie, że idę sama szukać barachitu, wspinam się wysoko w góry i znajduję to co mi potrzebne, a potem to sprzedaje, nie ważne, czy na czarnym rynku, czy legalnie, dostanę więcej niż trzy gryfy. Płacisz mi trzy złote gryfy teraz, sześć po znalezieniu złoża. Plus wszystkie koszty jakie trzeba ponieść na wyprawie. To nie jest takie proste jak może się wydawać. Po pierwsze zdradzę ci miejsca o których wiem tylko ja, po drugie wyprawa będzie trudna, po trzecie no... nie będę się powtarzać jak cenny jest barachit. Dlatego trzy gryfy teraz, sześć później, w sumie dziewięć. Oczywiście pod warunkiem, że znajdziemy tyle złoża ile potrzebujesz. Ja też się do czegoś zobowiązuję i zamierzam się wywiązać. Jeśli się nie wywiąże nie zapłacisz. Taki układ, albo żaden - powiedziała pewnie. Czy w rzeczywistości była taka pewna? Oj nie. Ale nie miała nic do stracenia, równie dobrze mogła dalej łazić po górach i robić swoje, przy czym wyjść na czysto. Jej biżuteria była też sporo warta. Elisa ceniła swoją pracę. Owszem zgodziłaby się za mniej, ale nadal miała przeczucie, że mężczyzna ma spore zasoby finansowe. Targował się - to dobrze, znaczy, że wiedział coś na temat takich wypraw i wynajmowania ludzi. Skoro wynajmował ludzi to musiał mieć pieniądze. Logiczne. Podniosła głowę znad swojego jedzenia i spojrzała nieznajomemu w oczy. Jej nie wyrażały absolutnie nic. Starała się oddychać powoli i spokojnie.
- Więc jak? - spytała.
- Bo trzeba się zastanowić kiedy wyruszyć i co kupić wcześniej. Warto by było pomyśleć o porządnych plecakach. Sama nie będę wszystkiego dźwigać, choć nie zamierzam się też uchylać.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

- Zgoda - odparł zadowolony z dobitego targu. Mógł z pewnością coś utargować z tej ceny, ale to nie było istotne. Wyglądało na to, że jego rozmówczyni zna się na rzeczy. Czyżby zatem znalazł odpowiednią osobę szybciej niż się tego spodziewał? Wprawdzie pytał już w kilku miejscach, ale było to raczej przy okazji i nie spodziewał się znaleźć tam odpowiedniej osoby.

Meridion przymknął lekko oczy i skupił się na elfce. Jego postrzeganie nagle się zmieniło, a zasłona świata się uniosła. Nagle jego zmysły uderzyła całkiem nowa feeria odczuć. Aura Elisy okazała się ponadprzeciętna, a zatem musiała być obdarzona jakimś talentem. Z kolorów, smaków i zapachów wywnioskował o niej wiele interesujących rzeczy, najważniejsze jednak było to, iż odbijała się w niej emanacja klejnotów, z którymi najwyraźniej miała dość częsty kontakt oraz ciężkie, duszące uczucie towarzyszące osobom, które dość często zapuszczają się pod powierzchnię. Oddech ziemi - jak sam zwykł nazywać ten aspekt.

- Doskonale - powiedział bardziej do siebie niż do niej, gdy zasłona świata znów opadła.

- Wybór potrzebnego ekwipunku pozostawiam tobie - rzekł popijając miód z kubka. - Jak mniemam będziesz się lepiej orientować co do potrzebnych nam zasobów. Jeśli zaś chodzi o ochronę i zapewnienie nam bezpieczeństwa, tą kwestię pozostaw mnie.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Elisa nie do końca rozumiała co jej nowy towarzysz ma na myśli. Owszem zamierzają szlajać się po górach, owszem mogą spotkać jakieś niebezpieczeństwo, ale nie przewidywała w tej kwestii jakiejś dodatkowej ochrony. Nie tak dawno spotkała na swojej drodze bardzo niezwykłego i jednocześnie małego smoka, na dodatek zaatakował ją gryf, ale nawet w związku z takimi niebezpieczeństwami nie wynajmowała sobie ochrony. Dlaczego więc mężczyzna o tym wspomniał? Sam miał zamiar ich chronić, czy też faktycznie pójdzie z nimi ktoś jeszcze, jakiś wojownik, albo łucznik? Nie wiedziała i nie wypytywała, bo jej towarzysz nagle wstał od stołu i się pożegnał. Powiedział jedynie żeby szukać go w pierwszym pokoju na piętrze jeśli zajdzie taka potrzeba. No cóż... skompletowanie ekwipunku miała na głowie sama Elisa. Wiedziała, że to nie będzie takie proste i że zajmie kilka dni. Nie wiedziała, czy Meridion zamierza wybrać się z nią na zakupy, czy też dosłownie miała zająć się tym sama. Kiedy mężczyzna opuścił główną salę karczmy znikając na schodach prowadzących do pokojów Elisa została sama przy stoliku. Dojadła to co miała na talerzu, a potem udała się do swojego pokoju, który wcześniej wynajęła. Oczywiście zabrała ze sobą swój plecak. Był już późny wieczór i nadszedł czas by położyć się i odespać męczący dzień. Elfka rozebrała się, obmyła i ułożyła się w łóżku. Przez jakiś czas nie mogła zasnąć. Wierciła się, przewracając z boku na bok. Była zmęczona, ale sen nie chciał przyjść. Było grubo po północy kiedy wreszcie zasnęła.

Obudziła się późnym rankiem. Na szczęście zdążyła się wyspać. Była wypoczęta i rześka. Ubrała się i zeszła na dół na śniadanie. Zjadła szybko i równie szybko wyruszyła na poszukiwania potrzebnego ekwipunku. Rzecz jasna udała się na targ. Nowa Aeria była miastem handlowym, to tutaj krzyżowały się szlaki handlowe. Dlatego na głównym placu istniał ogromny targ, gdzie można było kupić dosłownie wszystko, od żywej kury, przez biżuterię, sery, pieczywo, dywany, po czekan do wspinaczki, czy skórzane buty, a nawet zbroje.
Zablokowany

Wróć do „Nowa Aeria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości