Nowa Aeria[Rynek w dzielnicy elfów] Gdy błądzisz bez celu...

Podczas Wielkiej Wojny Aeria została zrównana z ziemią, jedyne co po niej pozostało to sterta gruzów. Zanim Wielka Armia dotarła do miasta Król ewakuował ludność w góry, sam zaś zginą broniąc bram miasta. Po wojnie Aerczycy postanowili odbudować miasto, dziś na jego gruzach powstała Nowa Aeria - piękne, przyjazne, nowe miasto, niesplamione jeszcze żadną wojną.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

[Rynek w dzielnicy elfów] Gdy błądzisz bez celu...

Post autor: Ilian »

Wielki łuk wsparty ogromnymi marmurowymi filarami robił imponujące wrażenie z bliska. Elfowie mieli skłonność do przesadzania, jeśli chodzi o ozdoby, ale z pewnością potrafili zrobić oszałamiające wrażenie na każdym, kto zbliży się do ich architektury. Słońce spoczywające wysoko na niebie i głos potężnych dzwonów w mieście w prosty sposób dawały znak, że właśnie wybiło południe. Nie było jednak zbyt gorąco, gdyż lekki wiatr z góry ochładzał klimat, powodując wprost idealną pogodę na zakupy. Ilian chwilę przystał w miejscu, tłumy elfów, ludzi jak i dużej ilości innych ras wędrowały od jednego straganu do drugiego, odwiedzając renomowane sklepy w budynkach, jak i niewielkie, lecz bardzo interesujące pawilony. Niebianin dawno nie przebywał w tak tłocznym miejscu jak to, musiał to jednak wytrzymać, jeśli nadal miał zamiar kupić rzadko spotykaną i mało znaną Błękitną Vellas pośród tych wszystkich sklepów. Wziął więc głęboki oddech i ruszył do przodu, szukając sklepów mniej obleganych przez różnorakich handlarzy, gdzie ta niezwykła roślina mogła być na sprzedaż. Jego sprawa była nieco ułatwiona, ponieważ większość tutaj osób była niższa od niego, co pozwalało mu na lepszą obserwację dzielnicy. Jeden z pawilonów przykuł dość szybko jego uwagę - z daleka widział już różnorakie rośliny, korzenie oraz liście, które w większości nadawały się do niektórych przepisów alchemicznych. Za niewielką ladą małego sklepu siedział nieco zgarbiony, stary elf o bardzo jasnym odcieniu skóry. Sam market nie zawierał nic innego oprócz wspomnianych ziół, a sam starzec nie wyglądał na bogatego. Wokół sklepu nie było prawie żadnego klienta, dzięki temu Ilian z łatwością mógł rozejrzeć się po wszystkich oferowanych dobrach. Oprócz jednej i ostatniej na straganie Błękitnej Vellas znalazł również parę korzeni Molsu, które były cenione przez wielu alchemików jako dobry materiał do rozpoczęcia mikstur leczniczych. Przeniósł wszystkie przedmioty na ladę i wyjął brązową sakiewkę zawiązaną czerwoną wstęgą.

- Ile? - zapytał, spoglądając starcu w oczy, który zerwał się z drewnianego krzesełka dość powoli.
- Cztery po dziesięć miedzianych kruków - odpowiedział po chwili, jakby z niewielkim zawahaniem

Niebianin otworzył delikatnie sakiewkę i wyciągnął na ladę dwa srebrne orły symbolizujące pięćdziesiąt miedzianych kruków, po czym zamknął sakiewkę i schował ją pod płaszczem, przyczepiając ponownie do biodrowego pasa. Starzec mało znał się na cenach, sama Błękitna Vellas była warta przynajmniej dwa srebrne orły. Ilian nie oczekiwał żadnej reszty, po prostu zabrał kupione przedmioty do plecaka, noszonego na plecach, i z uśmiechem pożegnał handlarza. Nie tylko udało mu się kupić to tanio, ale nawet gdy dał trochę więcej pieniędzy niż musiał, na pewno w jakiś sposób pomógł handlarzowi, który pewnie wiąże koniec z końcem. Dziesięć miedzianych kruków, to nie są ogromne pieniądze, ale z pewnością dużo znaczą dla takich ludzi.
Anioł ponownie wyszedł na główny trakt i wmieszał się w tłum. Przez następne kilkadziesiąt minut chodził po prostu, przyglądając się kupcom, sprzedawcom jak i pracownikom. Życie tutaj musiało być całkiem ciekawe. Można powiedzieć, że błądził bez celu w tym zatłoczonym kupieckim mieście... Ilian zszedł gdzieś na bok w jedną szeroką ulicę, na której dalej rozpościerały się targi, lecz na samym jej końcu znajdowała się fontanna i sporo ładnych elfickich drewnianych ław. Tam też przysiadł, dając odpocząć nogom po długiej podróży...
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

Thiandel zeskoczył z wozu wiozącego asortyment do sklepu w Nowej Aeri. Pożegnał się z woźnicą i poszedł do dzielnicy elfickiej. Musiał zakupić pewne zioło dla chorego dziecka w "jego" wiosce. "Mam nadzieję że znajdę to tu. Spojrzał ponownie do dziennika. "Un blodyn vellas glas. Planhigyn cael y ddau eiddo meddyginiaethol a gwenwynig. Kwiat błękitnej Vellas. Roślina posiadająca jednocześnie lecznicze i trujące właściwości... Nawet jak ją znajdę to czy mnie stać będzie? Nie śmierdzę groszem a 400 ruenów to jednak sporo. Może wytarguję 350."
        Po drodze oglądał dzieła architektoniczne elfów. Podobały mu się wzory zwierząt, wszechobecne rośliny, kwiaty krzaczki. Znacząco przekraczały granice przepychu, ale dzięki idealnej harmonii całość wkomponowywała się i stanowiła nieodrębną całość. Po prostu zrobili tak dużo że już nie można było się cofnąć. W dodatku cała okolica tętniła magią, więc zawsze czuł się tu świetnie. W dzielnicy krasnoludów prawie zawrotów dostawał. Nie zdziwił by się gdyby krasnale znały jakiś sposób na blokowanie magicznych źródeł. Wyczerpywanie to już przesada. Zwątpił by w realność świata widząc czarującego krasnoluda. Choć w sumie, Prasmok jest bardzo kreatywny.
        Doszedł do sklepów zielarskich. Wybawienie! Wszedł do pierwszego lepszego sklepu w którym kolejka nie wychodziła na ulicę. Powitał go młodziutki elf, nawet jak na elfa. A przynajmniej z wyglądu.
- Czego?! - spytał się obcesowo.
- Smoczego, kwiatków nawąchać się przyszedłem! No a co myślisz baranie jeden?
- Pfff, szlachcic się znalazł. - Poprawił kołnierzyk. - Czego szlachetny pan chciałby sobie zażyczyć?
- Odrobina szacunku wystarczy. Szukam Błękitnej Vellas.
- Trzeba było od razu mówić że pan w przesądy wierzy. Przecież ten kwiatek to bujda.
- Sam bujda jesteś. - wyciągnął z wewnętrznej kieszeni płaszcza różdżkę. - Jeszcze raz się tak do mnie odezwiesz... - zniżył ton.
- J-ja nic nie-nie wiem! To znaczy, wiem! Wiem! Jak dalej ulicą pójdziesz to jest taki dziadek, on ma dużo rzadkich roślin, tam na pewno zdobędziecie!
- No właśnie. Żegnam. - Schował różdżkę i wyszedł ze sklepu. "Haha, dał się nabrać na drewniany kijek! Nie powiem, całkiem misternie wygląda, ale bez przesady. I w dodatku za darmo ją dostałem od młodego cieśli." Zaśmiał się pod nosem. Skierował się za radą sklepikarza wzdłuż ulicy. Po paru minutach doszedł do ślepej uliczki. W dodatku zapełnionej tłumem pełnego wachlarza ras. Rozejrzał się dookoła szukając wspomnianego dziadka. Po chwili wypatrzył swój cel. Było źle i dobrze jednocześnie. Dobrze, bo dziadek miał kwiat, taki jak na rysunku. Źle, bo właśnie odchodził z nim jakiś wysoki wojownik. Począł przebijać się przez tłum do siedzącego dziadka.
- Przepraszam! Ma Pan może jeszcze Błękitną Vellas? - Czekał już prawie wychodząc z siebie jak elfi dziadek wstaje znowu z krzesełka.
- Przed chwilą sprzedałem jedyną sztukę. Uprawa tej rośliny jest niezwykle trudna i żmudna. Przykro mi.
- No do jasnej... Muszę złapać tego wojownika. - Ledwo go wypatrywał gdy znikał w tłumie. Pobiegł za nim, ale nie mógł go dogonić przez tłum. "A gdyby tak użyć zaklęcia? Nieeee~ To szalony pomysł! ...A ja jestem szalony." Spróbował wytworzyć więź między nim a nieznajomym. Zamknął oczy i otworzył się tak jak kiedyś na wymiar magii. "Tak dawno tego nie robiłem!" Wyczuł jak w niemierzalnie krótkim czasie wpłynęła do niego cała okoliczna magia. Wyczuł obecność niezliczonej ilości istot. Skoncentrował się na uformowaniu magii, wziął głęboki oddech i wypuścił ogromny strumień energi... Nic się nie stało. "Co do jasnej...? Straciłem całą moc czy jak?" Parę osób wyczulonych na magię w tłumie obróciło się w jego stronę wyczuwając falę uderzeniową i nic poza tym.
- Do diaska, czyli trzeba będzie trzeba robić to tradycyjnie.
        Wędrował więc za wysoką postacią. Czekał cierpliwie aż w końcu się zatrzyma przy jakimś sklepie czy osobie, ale on najwidoczniej błąkał się bez celu. "Człowiekuuuuu! Zatrzymaj się gdzieś w końcu!" Po niezliczonym czasie postać zatrzymała się w końcu na ławce przed fontanną. Doszedł do niego i usiadł obok.
- Witam, jestem Thiandel i potrzebuję od Pana pomocy. - Podrapał się z tyłu głowy myśląc jak by tu przekonać nieznajomego do odsprzedania kwiatu. - Potrzebuję kwiatu Błękitnej Vellas. Widziałem jak Pan odchodził z ostatnią sztuką. To bardzo ważne. Zapłacę wszystko co mam!
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Spojrzał dokładnie na nieznajomego przybysza, zanim cokolwiek odpowiedział.

- Jakbym nie potrzebował, to bym nie kupował... - odwrócił wzrok od elfa, przyglądając się ponownie istotom na trakcie
- A do czego Ci potrzebny? - zapytał - Nie wyglądasz na głupiego, więc pewnie wiesz o jej innych właściwościach, nie tylko tych leczniczych... - kolejny raz spojrzał się w stronę nieznajomego, jakby chciał wykryć co siedzi w środku tego przybysza - Kolejne czarodziejskie eksperymenty? - ponownie zapytał, bez wątpienia był to czarodziej, jednak... Coś z nim na pewno było nie tak...
- Jeśli powiesz, do czego Ci potrzebna Błękitna Vellas - wziął krótki oddech - to być może, dam Ci ją...

Po chwili, zanim owy Thiandel zaczął odpowiadać, wyciągnął Błękitną Vellas z plecaka i krótkim gestem ręki zakończonym pstryknięciem palcami rzucił czar na kwiat, roślina jakby zaczęła połyskiwać, choć tak naprawdę została tylko otoczona magiczną barierą z dziedziny energii. Niebianin zachodził w głowie, do czego może być mu potrzebny błękitny kwiat, faktycznie jej właściwości lecznicze były bardzo efektywne, ale tylko dla niektórych przypadków zaawansowanych chorób i z dodatkiem sporej ilości innych substancji, które negowały większość jej efektów trujących, które zdecydowanie przeważały nad użytecznością tej rośliny w "dobry" sposób. Cóż, pozostaje mu czekać na odpowiedź czarodzieja...
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

Przeciągnął się i spojrzał tam gdzie nieznajomy.
- Do czego mógłby być potrzebny, zastanówmy się... A, już sobie przypomniałem! Chcę zatruć Księcia Medarda! - wypowiedź aż ociekała sarkazmem. - A czarodziejem jestem jak łoś... Wyczytałeś moją aurę? - Zamilkł na chwilę i odczytał zaklęcia nałożone na magiczne przedmioty nieznajomego. - Miecz uszkadzający dusze, rękawica wzmacniająca magię, to rozumiem. Coraz więcej wojowników zaopatruje się w magiczne bronie. Ale ten pierścień! Ledwo co rozumiem, potencjał, prawdziwa forma, symbioza... Czym ty jesteś?

Przyjrzał się zaklęciu otaczającym kwiat. Było to mocne pole siłowe. Nie dałby rady samemu je zniszczyć brutalną siłą.
- Potrzebuję jej do lekarstwa dla dziecka w wiosce przed Adrionem. - Przerwał chwilę na wyciągnięcie i zapalenie fajki. - Ciężko pewnie w to uwierzyć, ale podczas zabawy w lesie, chłopca ugryzł w przedramię jakiś potwór, demon. Kiedy odzyskiwał przytomność mówił o jakimś wilku. Ale... demonicznym. Cały czarny, czerwone ślepia, piana w pysku. Nie był pewien, ale podobno stworzony był z dymu. Rana była paskudna. Nie chciała krzepnąć, od razu zaropiała, w dodatku widać było że wdała się jakaś infekcja. Żyły w okolicach ugryzienia robią się smoliście czarne i postępują w stronę serca. W starej księdze zielarskiej znalazłem stronę z lekarstwem na ugryzienie "barghesta". Rysunek się zgadzał. - Wyciągnął wyrwaną stronicę i pokazał nieznajomemu. - A teraz proszę, on jej potrzebuje...
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Ilian ponownie pstryknął palcami, pole siłowe zniknęło, a on sam wręczył mu niebieski kwiat.

- Barghest zawsze wraca po swój łup. - zaczął, jego ton głosu znacznie spoważniał - Masz resztę potrzebnych składników do tego wywaru? - zapytał czarodzieja - Jeśli mamy uratować chłopca, to oprócz wywaru, trzeba będzie zabić ten cholerny pomiot, a ty... - spojrzał jeszcze raz dokładniej na niego - Cóż... Nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby sobie poradzić z barghestem w pojedynkę. Ta piekielnie szybka bestia jest trudnym celem dla magów, szczególnie jeśli ktoś włada magią oddziałującą na świat materialny... Nie wiem co potrafisz, ale pozwól, że pomogę Ci z tym problemem. - wyciągnął rękę w jego kierunku, jakby chciał się przywitać - Jestem Ilian. - przedstawił się - To jak, przyjmiesz pomoc? - zapytał ponownie, mając wciąż wyciągniętą rękę w jego stronę...
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

- Dziękuję. - Wziął kwiat i schował go do torby.

- Wraca? Zaraza, jedyne co broni wioskę to banda chłopów, bez obrazy. Takie bydlę to pewnie ogniem zionie i teleportuje się pewnie. Już wcześniej zebrałem składniki, większość była dużo popularniejsza od tego kwiatu. - Zgasił fajkę i schował ją. - Ja nie dam rady? Mówisz, że ja nie dam rady? Oj, jeszcze się zdziwisz! - Uścisnął podaną rękę. - No ale cóż, pomoc z chęcią przyjmę... Miło poznać.

Wyruszył biegiem do wyjścia z miasta. Po kilkunastu krokach zatrzymał się. "Może teraz spróbuję czarować. Może klątwa osłabła?" Zrobił tak jak zawsze. Skoncentrował się na zaklęciu. Otworzył się na plan magiczny. Znowu poczuł jak wpływa do niego energia magiczna. Tym razem spróbował unieść się. Przepłynęła nagle przez niego ogromna ilość magii i wpłynęła zamiast na niego, wypełniła torbę Thiandela. Kiedy otworzył oczy nadal stał na ziemi.
- Zaraza, co jest nie tak?! - Poczuł jak poluźnia się nacisk torby na ramię. - Co jest? - Popatrzył się na nią. Unosiła się w powietrze! A w środku był kwiat!
- Wracaj tu ty cholero! - Torba opadła z powrotem na ramię. - Ha, przynajmniej nikt nie umarł! Leć do naszej wioski! - zawołał do torby, a ona wzniosła się szybko i poleciała wprost do celu. Thiandel trzymał się mocno pasków i nie spadł. Gdyby puścił się los jego byłby marny.
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Ilian wybiegł tuż za Thiandelem, jak tylko zobaczył wiszącego w powietrzu Thiandela kurczowo trzymającego się torby wiedział, że to nie jest zwyczajny czarodziej. Zebrał trochę sił, przyciągając uwagę sporej ilości osób, które dopiero co opuszczały lub przybywały do Nowej Aerii. Następnie w ciągu zaledwie kilku sekund z jego pleców wyłoniły się białe jak śnieg skrzydła. Thiandel był już daleko od niego, zanim jego skrzydła były gotowe do lotu. Rzucił pod nosem parę cichych słów, zaczął emanować sporą ilością energii po czym dzięki magii mocy wybił się z olbrzymią siłą ku niebu tak, że dosłownie w ułamku sekundy znalazł się tuż obok czarodzieja. Wtedy też rozprostował swoje skrzydła i zwolnił, dostosowując się do jego prędkości.

- Może nie zionie ogniem, ani się nie teleportuje, ale prędkość Barghesta jest porównywalna do najszybszych koni stepowych... Oprócz tego jest niesamowicie zwinny i zmienia kierunku biegu w mgnieniu oka. - ciągnął dalej rozmowę - Nie jest to łatwy cel, a i jego ciało jest w zasadzie całkowicie odporne na dużą część magii z różnych dziedzin... - przez chwilę zamilkł - jak zamierzasz z nim walczyć? - zapytał
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

Trzymając się kurczowo torby zauważył jak obok niego przeleciał na skrzydłach Ilian. Zobaczył że miał skrzydła.
- Co to? Aniołem jesteś? Pewnie nie, przyzwanie skrzydeł to jedno z podstawowych zaklęć, pewnie nie dasz rady ich nawet utrzymać długo.
Wysłuchał opisu Barghesta. Zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią na zadane pytanie.
- Jak z nim walczyć... Powiedziałbym że po prostu zatłukł, ale to raczej nie podziała. - Mógłbym go zaklęciami jakoś dowalić. Mam w domu też jakieś petardy. Mam nawet jakiś miecz z drewna...

Po chwili lotu wylądowali w wiosce, gdzie już wcześniej było słychać krzyki. Podbiegła do nich przerażona chłopka.
- Panie! Pomocy! Wilczor jakiś już pięć chłopa zabił! Ratujcie prosze! - błagała o pomoc.
- Dobra, ty im pomóż, ja pójdę po petardy... Walić to, idę z tobą! Dawaj ten miecz swój magiczny! I tak nie wiem po co nosisz aż cztery?
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Ilian odpiął krasnoludzki miecz od prawego boku i podał go Thiandelowi, po czym bez słowa z dużą prędkością ruszył w kierunku hałasu w wiosce. Niebianin w takich sytuacjach stawał się niezwykle poważny i jeśli coś nie wymagało powiedzenia, to po prostu tego nie mówił, ponieważ szkoda czasu. Tuż na północnym skraju wioski, stał Barghest. Był to dość spory osobnik, który od razu zwrócił uwagę na stojącego przed nim anioła. Nie minęła chwila a potwór rzucił się w kierunku Iliana, ten zaś ze spokojem wystawił rękę przed siebie i po kilku szybkich gestach zakończonych otwartą dłonią powiedział;

- Venite, et potestas, et ventilabit inimicis MEIS!

Było to jedno z krótszych zaklęć znanych przez Iliana.
Głowa monstrum była dosłownie kilka centymetrów przed ręką Iliana, gdy ten aktywował potężny czar fali uderzeniowej. Bestia odleciała kilkanaście metrów dalej będąc w dużym stopniu oszołomionym, jednak bez żadnych zadrapań. Dzięki temu, Ilian mógł odseparować ludzi od bestii, którą wyrzucił poza wioskę. Barghesty nie były głupie, samotny atak na istotę o takiej sile, nie był zbyt dobrym pomysłem. Demoniczne zwierzę wstało, jednak przez jakiś czas, nie podeszło ani na krok... Ilian wyszedł przed wioskę będąc gotowym na każdą możliwość, oraz dając więcej czasu ludziom na ucieczkę od miejsca zdarzenia. Anioł rozprostował skrzydła ukazując ich pełną rozpiętość. Przez kilka miesięcy nie było okazji, aby naprawdę skorzystać ze skrzydeł. Bestia cofnęła się o krok, na widok stojącego przed nim świętego wojownika...
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

Odebrał miecz poprzekładał go z ręki do ręki. Ilian błyskawicznie ruszył do lokacji Barghesta.
- No ej, chciałem ten magiczny... A dobra, ten też całkiem dobry. - Ruszył biegiem za Niebianinem.
Dobiegł do niego gdy ten wykonał zaklęcie które odepchnęło jeszcze dalej potwora.
- No chyba sobie żartujesz, ja tu zaraz od tych sprintów zadyszki dostanę! - krzyknął z wyrzutem do wojownika. Odszedł na lewo od wojownika trzymając miecz gotowy do bloku, jak widział kiedyś na pojedynkach rycerskich jeszcze kiedy mieszkał z rodziną. Bestia wydawała się przestraszona mocą Anioła. Wykorzystał to, żeby pokazać że też może ją pokonać. Postanowił zrobić coś czego jeszcze dotąd nie robił. Wchłonął tak jak zwykle całą okoliczną magię, ale pierwsza zmiana dotyczyła zasięgu wchłonięcia. Pochłonął moc w obrębie sięgającym poza Iliana, Barghesta, a dochodziła nawet do końca wioski. Kolejna zmiana dotyczyła tego co zrobił z tą mocą. Nie uwolnił jej jako zaklęcie, tylko zatrzymał w sobie. Klątwa zwykle wpływała negatywnie, gdyż w większości magii było mniej niż więcej. Teraz wykorzystał pozytywną stronę - wzmocnienie fizyczne i psychiczne przy zwiększonej ilości. Nawet ludzie z wioski oglądający zdarzenie przez okna czuli moc od niego bijącą. Nawet powietrze wokół niego ogrzewało się. Miecz który trzymał już nie był taki ciężki, a nawet zrobił się lekki jak patyk.
- Teraz moja kolej żeby zabłysnąć! - Wskazał na siebie kciukiem i pobiegł z okrzykiem na ustach w Barghesta z uniesioną bronią. Ten zauważył go po chwili i warkną na niego. "Cholera, on wielki na metr jest. A jak niby szybki w dodatku... Chyba przesadziłem. Za późno już jednak" Zamachnął się na niego mieczem, a wilkor ledwo uniknął zaskoczony ciosu. Zaatakował go od boku a Thiandel odturlał się i natychmiast kontratakował. Wilkor uniknął ciosu i skakał na niego z zębiskami co ułamek sekundy z innej strony. Czarodziej coraz gorzej unikał jego ataków.
- Dosyć! - krzyknął i wykorzystał chwilę zaskoczenia potwora do kopnięcia go w pysk. Odleciał do tyłu i próbował natychmiast wstać. Thiandel jednak wykazał się być szybszy i ciął mieczem zza głowy. Ostrze wbiło się głęboko w cielsko i w ziemię, unieruchamiając go.
- Hej zrobiłem toooooo... - Wzniósł miecz nad głowę w akcie trumfu i upadł na ziemię z przemęczenia. Utrzymanie takiej ilości magii w organizmie ogromnie go wykończyło, a w dodatku wyczyścił całą okolicę z mocy która była dla niego życiodajna. - Zaraza...
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Ilian podleciał do Thiandela oraz wilka. Demoniczna bestia wyglądała na zabitą, jednak Ilian dobrze wiedział jak to jest ze wszystkimi stworzeniami wyglądającymi niczym z piekła. Wskazał trzema palcami na potwora po czym wypowiedział egzorcyzm.

- Expulsio, exortis. Expulit ex omni, exortis. - Ciało demona wyglądalo jakby zaczęło się palić, a wśród płomieni skóra zaczęła się zachowywać jakby była obdzierana. Egzorcyzm trwał przez kilkanaście sekund zanim demon niemal całkowicie zniknął w płomieniach.

Następnie spojrzał w stronę Thiandela, który leżał nieruchomo na ziemi. Ilian przykucnął tuż obok niego.

- Ale tego tutaj - zwrócił wzrok w kierunku miejsca gdzie przed chwilą jeszcze leżała bestia - to raczej zaliczam jako swojego. Barghesty potrafią wstać bez połowy łba, a ty padłeś bezsilny. Co by było, jakby rzucił się na Ciebie? - westchnął i położył rękę na jego klatce piersiowej.

Potężna energia wypełniła Thiandela po brzegi a on sam w środku poczuł jakby płonął od wewnątrz. Ilian natomiast tylko odłożył rękę od niego.

- Tyle ci wystarczy? - zapytał po chwili - Poprzednim razem, miałeś szczęście, że nie zebrałeś energii blisko mojego otoczenia... Nie wiem czy wytrzymałbyś taki nadmiar mocy. - spostrzegł trafnie, wkońcu teren z którego pobrał energię, nie był zbyt duży, a i nie znajdowało się w nim prawie żadnych większych źródeł mocy, nie licząc Iliana.
- Masz szczęście, że ten Barghest był samotnikiem... Twoje uniki były fatalne i wolne... Zaś postawa chwiejna i niestabilna... Gdyby zaatakowały Cię dwa, byłoby już po tobie, zanim byś w ogóle dobiegł do pierwszego... - westchnął ponownie - Lubię odwagę, ale nie cierpię głupoty. Bez odpowiedniego przygotowania, szarża na taką bestię jest jak z rzucaniem monetą z nadzieją, że się uda. - skrytykował jego podejście - No cóż... Jest jak jest, powinieneś się cieszyć, że żyjesz.

Wstał na równe nogi i zabrał swój miecz, który po chwili przypasał po prawej stronie. Rozejrzał się jeszcze dokładnie w kierunku, z którego przyszedł Barghest.
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

Leżąc bezsilnie wysłuchał treści egzorcyzmu. "Jak on to robi? Wymowę przecież ma fatalną, a w dodatku to całe zaklęcie jest niegramatyczne. Cały ten egzorcyzm polega jedynie na skupieniu energii... Na Prasmoka, moja głowa!"

Poczuł jak wraca do niego życie gdy Ilian położył na nim rękę. Całe szczęście że nie próbował go uleczyć, bo jedyne co by osiągnął to chodzące warzywo. Przeciągnął się i wstał powoli. Cały był obolały.

- Spadaj, gdyby nie ja pewnie już dawno przestał by się gapić na twoje gołębie skrzydełka i kogoś zabił! - ofukał Anioła. Dokonał jednego z największych odkryć w swoim nudnym żywocie a ten go krytykował.

- Złe uniki, zła postawa! - parodiował Iliana. - Pierwszy raz w życiu trzymałem prawdziwy miecz. To jakieś osiągnięcie że to unieruchomiłem przynajmniej! I jakie to głupie niby było? Przecież wiedziałem że gdyby poszło coś źle cudowny rycerz na białym koniu mnie uratuje!

- Cholera, dziecko! Wywar! Trupy do posprzątania! Jak coś jeszcze tu przyjdzie to wiesz gdzie mnie szukać! - Pobiegł do swojej chaty ugotować wywar dla chorego. Na szczęście zawsze trzyma wszystko gotowe na nagłą sytuację i już po kilku minutach gotowało się lekarstwo. W międzyczasie obejrzał leżącego na łóżku chłopca. Toksyny docierały już do środka klatki piersiowej. Samo ugryzienie dzięki wygnaniu Barghesta zaczęło samoistnie się goić. Kiedy lekarstwo było już gotowe nalał je do szklanki, ostudził i dał do wypicia.
- Raz kozie śmierć...
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Anioł nadal stał w tym samym miejscu. Po chwili w całej wiosce zaczęto odczuwać przeraźliwy smród, bijący od miejsca w którym jeszcze przed chwilą spoczywalo truchło bestii.

- Przeklęty czarodziej, cholera... - niebianin schował swoje skrzydła, efekt przerażenia nie zadziała już na całą hordę potworów, która zaraz tutaj przyjdzie. I juz nie będą to tylko Barghesty, ale także inne bestie, które lubują się w spozywaniu padliny.

Ilian odwrócił się w stronę wioski, podniósł obie ręce i przez kilka sekund wypowiadał zaklęcie, które objęło całą wioskę zółtawą powłoką ochronną. Było to całkiem słabe pole siłowe, które spowodowało, że ukrył obecność jak i zapach wszystkich w wiosce. Objęcie całej wioski silnym polem siłowym, może i było w jego zasięgu ręki, ale nawet dla niego pochłonęłoby to sporą ilość energii. Odwrócił się następnie w kierunku lasu, z którego przyszedł pierwszy barghest... Jeśli potwory mają zaatakować, to tylko od strony lasu. Sięgnął rękoma w kierunku pleców, gdzie dobył dwóch elfickich zakrzywionych mieczy i czekał odwrócony tyłem w stronę wioski.

- Bezużyteczny w walce czarodziej, który pobiera moc z otoczenia niemalże zabijając samego siebie... Nie wiem czy udaje idiotę, czy naprawdę nim jest... W dodatku jeśli lewitacja torby była zamierzona, to z pewnością jest to... Dziwny mag. - westchnął, w rejonie Nowej Aerii nie powinno być potworów, które mogły by mu zagrozić, jednakże jeśli zaatakuje spora ilość, z pewnością będzie to dłuższa walka.

Czekał przez kolejne kilka minut, gdy z lasu zaczęły wychodzić czarne postury różnych bestii. Wśród nich nie były tylko Barghesty, ale także kilka innych monstrów, cechujących się pełna gębą ostrych kłów do żarcia padliny oraz kości po pozostawionym przeciwniku.

- Ves velocius quam tonitrui, lunges cor, interficiam in lectica.

Promień światła wystrzelił z ostrza elfickiego miecza, który przeszył gardziel jednego z Barghestów. Bestie nie czekały, od razu zareagowały na agresję i rzuciły się w stronę samotnego wojownika. Ilian również ruszył, stawiając czoła hordzie. Szybkim cięciem prawego ostrza ciął głęboko w okolicy brzucha najszybszego barghesta, następnie błyskawicznym odchyleniem ciąl lewym ostrzem przez szyję, odcinając bestii łeb bez najmniejszych oporów. Obrócił się tuż po cięciu i doskoczył do dwóch kolejnych stworów, całkowicie je dezorientujac. Dwoma cięciami, z dużą prędkością ciał w okolicach kręgosłupa bestii, które po chwili padły bezwładne. Inna bestia rzuciła się na niego z lewej strony, doskakujac do niego, chcąc ugryźć go z wysoka, Ilian natomiast wykazując się znacznie lepszym refleksem i szybkością uniknął ciosu i ciał brzuch kolejnej bestii, przedzielając ją na dwoje. Następnie odwrócił się w kierunku nadal biegnącej reszty stworów i ruszył na wrogów ponownie będąc całkowicie nie do dotknięcia dla jakiegokolwiek zwierza. Gdy padło trzydziestu wrogów, bestie zaczęły uciekać w przerażeniu z powrotem do lasu, Ilian jednak nie poprzestawał i ścigał je do lasu, dopóki ostatni z napastników nie padł pod ciosem jego ostrzy. Wracając w stronę wioski, egzorcyzmował każdego Barghesta jakiego zabił. Tym razem jednak, żadna bestia już nie wróci do wioski przez najbliższy czas, czując wiele zapachów padliny pozostawionej przez Barghesty.

Słońce było już całkiem nisko, gdy Ilian mógł wreszcie wrócić do wioski nadal otoczonej zółtawą powłoką. Krótkim gestem ręki, zdjął ją z wioski po czym sam do niej wkroczył. Ludzie nie byli chyba całkiem świadomi co wydarzyło się przed chwilą w pobliżu wioski, spora ilość była przerażona opłakiwała zmarłych chłopów. Przed powrotem do Nowej Aerii postanowił zobaczyć co z chłopcem. Wykrył więc ponownie aurę czarodzieja i ruszył w jej kierunku... Wkrótce zastał otwarte drzwi, widząc tam zarówno chłopca jak i Thiandela...
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

Chłoak zakaszlał i obudził się. Rozejrzał się po chatce, nie pamiętając gdzie się znajdował. Zauważył też klęczącego obok Thiandela.
- Tato, nie chce iść na pole... - wyszeptał słabo.
- Luke, nie jestem twoim ojcem!
- Co? Gdzie ja jest? Tata! Pomocy! - krzyczał coraz głośniej Luke.
- U mnie jesteś, potwór cie pogryzł, to cię leczę. A teraz siedź cicho. - Zatrucie powoli ustępowało i cofało się z powrotem do rany. Przykładał mu cały czas szmatkę do ugryzienia. Po jakimś czasie berbeć przestał płakać a trucizna całkowicie ustąpiła. "Nie takiego efektu się spodziewałem. Zwykle jad to się neutralizuje, nie wyrzuca z organizmu." Wyczuł po mieczu że wraca do nich Ilian. Zanim wszedł rzucił szybko zaklęcie które sprawiło, że z jego palców strzeliło konfetti.
- Jeśli ktoś tam w niebie wybiera zaklęcia, to musi mieć niezłe poczucie humoru - powiedział do siebie. Dał chłopakowi do wypicia taniego wina rozcieńczonego z wodą i usiadł na fotelu przy stoliku.
- Zapraszam do mojej ekskluzywnej rezydencji! Usiądź proszę, porozmawiamy i tak dalej. Popilnować trzeba młodzieńca aż wyzdrowieje do końca. - Odkorkował stojące na stoliku wino. - Nie mam pojęcia jaki to gatunek ani rocznik, sąsiad z niedaleka sprzedawał po okazyjnej cenie. - Powąchał korek. - Ale pachnie zacnie.
Rozlał burgundowy trunek do szklanek.
- Co to były tam za sztuczki z polem siłowym? Jeszcze jakieś potwory przyszły? Nie mogłeś po prostu, bo ja wiem... Odepchnąć wszystko w pizdu? Albo w powietrze wyrzucić żeby od upadku umarło? No i jeszcze ważniejsza kwestia, jakie chcesz wynagrodzenie? Zrobię zrzutkę z całą wioską na opłacenie obrony, ale za sam kwiat ja sam zapłacę. Ile?
Awatar użytkownika
Ilian
Szukający Snów
Posty: 161
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ilian »

Westchnął, podszedł do chłopca i obejrzał go z bliska, następnie zwrócił się do Thiandela.

- Przeczuwałem, że ten wywar może mieć taki efekt. Przez najbliższy tydzień będą go bolały mięśnie, jakby sam las wyrąbał...

Następnie spojrzał się w kierunku Thiandela i zgodnie z jego zaproszeniem, usiadł na fotelu z drugiej strony stolika. Wziął szklankę ciemnoczerwonego wina w dłoń i wypił z dwa łyki, po czym odstawił na stolik. Smak wina był lekko gorzkawy, ale można było poczuć wykwintność tego trunku. Nie było to może coś rewelacyjnego, ale po walce wszystko smakuje w miarę dobrze, co ma choć niewielki procent w sobie.

- Nie mogłem tego wszystkiego rzucić do góry i pozwolić grawitacji, żeby spadło, bo nie było by w tym żadnego efektu, oprócz mojego zmęczenia... Może na Alchemii się znasz, ale gdy widzisz bestię opisujesz ją jak na zwykłego chłopa przystało... - zmienił ton głosu - O Panie! A jakie kły on miał! Tak na pół metra, a i zwierz był większy od domu! - powrócił do swojego własnego głosu wpierw wzdychając - Mówiłem Ci, że Barghesty odporne są na różne rodzaje magii. Czary z dziedziny Mocy o krótkiej inkantacji nie są im w stanie praktycznie nic zrobić, oprócz krótkiego odepchnięcia. Inne zaawansowane czary z tej dziedziny wymagają dużego skupienia i dużej ilości czasu do przygotowania, a jak już wspomniałem w walce z Barghestami jest to niemożliwe... - ponownie wziął szklankę wina w dłoń - Nawet jeśli bym odepchnął daleko, to oprócz zniszczeń środowiska, nie miało by to żadnego efektu, a bestie ponownie by wróciły. - tym razem wypił do końca szklankę wina i odetchnął przez chwilę zanim ponownie zabrał głos - Pole Siłowe miało za zadanie ukryć Waszą obecność w wiosce, aby żaden potwór nie pomyślał sobie o zrobieniu tutaj masakry.

Przez chwilę zapadła cisza, Ilian odłożył szklankę na stolik. Mimo, że całkiem sporo czasu zajęło mu uporanie się ze wszystkimi potworami, nie wyglądał na jakoś przesadnie zmęczonego. Nie można też było ani usłyszeć jego ciężkiego oddechu ani gwałtownie unoszącej się klatki piersiowej by brać oddech. Jedyne co mógł zaobserwować Thiandel, to kropelki potu w okolicy czoła.

- Nie musisz mi nic płacić. - powiedział odwracając wzrok w stronę Thiandela - Ani za pomoc, ani za kwiat.
Awatar użytkownika
Thiandel
Błądzący na granicy światów
Posty: 19
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thiandel »

- Gdybyś tu trochę pomieszkał też zacząłbyś w końcu zachowywać jak chłop! - Wziął duży łyk wina, posmakowało mu.
- No przepraszam że nie doceniłem twoich zdolności potworobójczych! Jestem tylko zwykłym czarodziejem z wioski który nie umie sam się podetrzeć! Doceniam starania, ale nie traktuj mnie jak idiotę. Po prostu nie znam się na potworach. - Dopił wino ze szklanki i dolał sobie więcej.

- No cóż, wolę nie pozostawać ci winny. Może coś miałbym zrobić? Jakiś przedmiot? Jeśli chcesz możesz u mnie przenocować, chłopki też na pewno coś ci ugotują.
Zablokowany

Wróć do „Nowa Aeria”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości