Opuszczone Królestwo[Niedaleko gór, w pobliżu pustyni] Sekrety przeszłości

Na równinie rozciągającej się od Mglistych Bagien aż po Pustynie Nanher znajduje się Opuszczone Królestwo, które kiedyś przeżyło Wielką Wojnę. Niestety niewiele zostało z ogromnych zamków i posiadłości tam położonych. Wojna pochłonęła większość ośrodków ludzkich. Dziś znajduje się tam tylko kilka ludzkich siedzib, odciętych od innych miast.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Sechmet
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

[Niedaleko gór, w pobliżu pustyni] Sekrety przeszłości

Post autor: Sechmet »

Teleportacja przeniosła cześć grupy w inne miejsce. Wszędzie wokół wiał silny wiatr. Żadnej trawy, choć właściwie to widać ją było w oddali, z drugiej zaś strony, nie tak daleko ziemia pokryta złotym piachem, przed wszystkimi zaś widniało pasmo gór, zapewne Gór Dasso. Stała tu niewielka ruina. Białe niegdyś ściany zdawały się być całkiem szare. Sądząc po kształtach niezniszczonej części, za czasów swej świetności musiała być to przepiękna willa. Obecnie tylko w połowie zdatna do użytku. Wiatr nie oszczędzał sił, kurz z suchej ziemi wpadał wszystkim do oczu. Dodatkowo słońce już zdążyło skryć się za górami, które teraz straszyły swym ogromem. Zrobiło się chłodno i nieprzyjemnie. Przez ten na szybko rzucony czar jakimś cudem trafili do tej części Opuszczonego Królestwa, gdzie znajdowało się niewielkie, zapomniane przed laty pustkowie. Sechmet dobrze znała to miejsce. Przypomniało jej się dzieciństwo, wychowywała się tu tylko z rodzicami, żadnych przyjaciół prócz jej kochanego pseudosmoka. Dziewczyna przyjęła ludzką postać, ponieważ gdy się tu znaleźli, wciąż jeszcze prezentowała się jako nie za duży czerwony smok. Wzięła Amiego na ręce i przytuliła lekko, drżała z zimna. Przynajmniej z pozoru, owszem chłód jej doskwierał, ale pamiętała też jedną rzecz. Demony i istoty piekielne. Pamiętała, jak rodzice każą jej uciekać. Nigdy więcej ich nie ujrzała, prawdopodobnie stało się najgorsze. Myśl o ich szkieletach, które nadal tu spoczywają, napełniała smokołaczkę strachem i smutkiem. Wiedziała jednak, iż to jedyne schronienie w tej dolinie, a trzeba wiedzieć, że noce w tych stronach bywały nad wyraz niebezpieczne.

- Znów w domu Ami… - powiedziała cichuteńko do swego towarzysza i ruszyła w stronę drzwi. Ostrożnie złapała za klamkę i chwile stała w milczeniu i niepewności. Przytłaczały ją wspomnienia oraz strach. Przemogła się jednak i weszła. Ami w przeciwieństwie do swojej właścicielki, postanowił pozwiedzać dawne miejsce zamieszkania. Wyrwał się zmiennokształtnej i poleciał omieść wzrokiem pomieszczenia.

Hol w znacznej części pokrywał gruz, przykrywał on bogato zdobiony dywan. Na ścianie wisiało lustro, zakurzone tak bardzo, że żeby dojrzeć w nim swoje odbicie, trzeba było się znacznie wysilić. Tuż pod nim komoda z ciemnego drewna z ośmioma szufladkami. Dziewczyna wyciągnęła rękę, by otworzyć jedną z nich. Mnóstwo kartek, notatek. To charakterystyczne pismo, jej ojca. Sechmet chciała już zacząć czytać, lecz przypomniała sobie o eugonie oraz czarodziejce. Wychyliła się zza drzwi i gestem ręki oraz delikatnym skinieniem głowy zaprosiła je do środka. Poczekała, aż wejdą i ruszyła do kolejnego pomieszczenia po prawej. Mały pokoik, wszystko pokryte kurzem, na podłodze leżały otwarte książki przeróżnej treści. "Pamiętam, jak je czytałam…" - pomyślała smokołaczka nieco zmartwiona, iż to wszystko tak tu zostało. Na łóżku wciąż leżał dziecinny rysunek jej rodzinki. Uśmiechnęła się nieznacznie i bezwiednie chwyciła swój medalik z malutkimi portretami jej rodziców w środku. Wezbrał w niej niepokój, pobiegła do salonu, gdzie sypiali mama z tatą. Krzyknęła przeraźliwie. Wszystkie meble poniszczone, kartki powyrywane z książek, otworzone najróżniejsze schowki i kuferki. Mnóstwo krwawych plam i notatek. Dziewczyna, gdy się uspokoiła, zaczęła je zbierać i czytać jakby szukała odpowiedzi, co się tu stało. W końcu poddała się i usiadła w kącie, cicho płacząc. Ami położył łebek na jej kolanie i nie zamierzał się ruszyć, póki Sechmet będzie w takim stanie.

Karlista zaś mogła wyczuć w tym domu bardzo silną aurę magiczną, dochodzącą z wszelakich stron. Wiatr zawiał mocniej, przez co zatrzasnął drzwi robiąc sporo hałasu. Jedna z kartek leżących właściwie wszędzie uniosła się wpadła karliście w ręce. Na niej widniał zapis: „Pustynia Nanher, Piaski Czasu. Pustynia Nanher, Piaski Czasu. Pustynia Nanher, Piaski Czasu”.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        Od czasu wylądowania tutaj za sprawą zakrzywionego czaru, Karilsta milczała. Była magicznie wykończona po raz kolejny, powoli miała serdecznie dość całej tej przygody. Co jakiś czas patrzyła gniewnie na Lullasy, która będąc w szoku za sprawą magii, która przepłynęła jej ciało, posłusznie pełzała u boku czarodziejki.

        Milczenie naturianki i pradawnej trwało przez dłuższy moment. Niewolnica po prostu pełzała blisko czarodziejki, której nienawistny wzrok sam w sobie był rozkazem posłuszeństwa. Sama czarodziejka zaś próbowała utrzymać się na nogach, w międzyczasie starając się ogarnąć wzrokiem jak najwięcej.

        Gdy w końcu trafili do pokoju, gdzie smokołaczka oddała się smutkowi, Karilsta padła tyłkiem na podłogę, jęcząc wściekle do eugony. Powoli puszczały jej nerwy, które jak dotąd pozwalały jej zachowywać się łagodnie wobec Sechmet.

- Służko, zróbże coś. Chce odpocząć w atmosferze ciszy, niezakłóconej żałosnym odgłosem rozpaczy.

        Lullasy kiwnęła głową. po czym korzystając z ogona, przysunęła się bliżej Sechmet. Pochyliła się, wystawiając dłonie w jej stronę.

- Panienko, nie wiem za wiele o tobie... Lecz łzy panienki są mi znajome. Dawien dawna, ten, któremu usługiwałam, utracił bratanka. Jego oczy także zaszkliły się smutkiem podobnym do twojego. Nie wiem, co panienka tutaj utraciła, lecz wiem, że panienka wciąż wiele posiada. - Lullasy przemawiała łagodnie niczym poranny wiatr. Każde słowo zdawało się idealnie wyważone, by było niczym głos zatroskanej matki, chcącej dobra swego dziecka. - Zwierzę, które panience towarzyszy, a które przypomina smoka, jest pani oddane bezgranicznie, z tego, co moje oczy potrafią dostrzec. Ja… Widząc łzy dawnego pana, to samo zrobiłam co ten smok. Byłam obok, nie odeszłam. To była moja powinność jako niewolnicy, lecz to zwierzę jest wolne, a tego samego dokonuje. Wśród osób wysoko postawionych, takie zachowanie zwane było “więzią potężniejszą od złota”. W imię tej więzi, błagam panienkę, niech panienka pozwoli otrzeć swe łzy. Panna Karilsta...o to prosi.

        Po chwili, gdy eugona wciąż pochylona była, z rękoma wyciągniętymi w stronę Sechmet, Karilsta zaklaskała.

- Brawo, BRAWO! Nic dziwnego, że sam książę Medard ciebie wykupił. Musisz być warta skrzynie złota, może dwie! Nie mogę się doczekać, gdy cię oddam za zawartość skarbca Karnsteinu. A teraz, morda, chce spać. - Ziewła, po czym spojrzała stanowczo na Sechmet. - Jeśli możesz, także...zastosuj się do moich słów. Rano wyruszamy, więc lepiej przestań się mazgaić do rana, rozumiesz?

        Gdy mówiła, miętosiła w rękach kartkę z tekstem, która sama wepchała się między jej palce. Nim przymknęła oczy, postanowiła jeszcze trochę pozostać przytomną, bowiem zadała pytanie do zmiennokształtnej.

- O co chodzi z Pustynią i Piaskami Czasu? Znasz to miejsce, więc dasz radę odpowiedzieć, prawda?
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Jeśli ktoś uważa, że los nie mógł skomplikować żywotu nadętej czarodziejki, zrozpaczonej smokołaczki i niewolnicy, której smycz zdaje się być niezdejmowalna, to grubo się mylił. ZAWSZE może być gorzej i znaczenie tego słowa poznają wszyscy tu zgromadzeni. Jeśli uważali tę noc za chłodną, teraz mieli podstawy bo temperatura otocznia momentalnie zmalała. Gdyby w tej chwili spadł śnieg, nie uległby roztopieniu, bo warunki były bardzo podobne do tych na północy. Przez kilka chwil każdy kto nie miał ciepłego ubrania, mógł bardzo tego pożałować. Wszystko to za sprawką magii, a konkretnie tworzącego się przed ruinami portalu. Moi drodzy, tam znajdował się jeden z największych koszmarów trójki bohaterów. Lullasy powinna doskonale pamiętać aparycję pokusy, która wyswobodziła ją z rąk okrutnego handlarza żywym towarem... i przy okazji wyrżnęła sporą liczbę ludzi. Jej krwiożercze ostrze, złota maska i złowieszcza zbroja ze zdobieniami Piekła nic się nie zmieniły. Ale, ale! Na prawej dłoni miała też pierścień, nagrodę za dostarczenie Eugony do Karnsteinu... Jeden by wszystkimi rządzić, a przynajmniej wiedzieć który człek lub elf już jej nienawidzi. Przynajmniej nie będzie ganiać za złodziejskim niziołkiem przez całą Alaranię, który zamiast sprzedać łup do wrzuci go do wulkanu, idiota. Sechmet za to miała więcej powodów do obaw, wszakże bała się takich jak Rayla bardziej niż ognia, tylko że nasza rogata przyjaciółka nawet o niej nie słyszała, więc nie ma powodów do ganiania za jej smoczym ogonkiem... jeszcze, wszystko może się zmienić. No i czarodziejka z wrednym charakterem, mająca się za królową. Teraz jednak jest niczym więcej jak skamlającym kundlem przy prawdziwej prawdziwym uosobieniu terroru. Tak, Rayla błyskawicznie zorientowała się w okolicy za sprawą rozwiniętego zmysłu magicznego i odczytywaniu aur, które mówiły wiele o poszczególnych osobach. Oczywiście jak na pokusę przystało, za sprawą Maski, jej była ukryta. "Niesforna Eugona." Ups... pamięta wężowatą służkę, tylko czy to dobrze...? Aż chciałoby się powiedzieć, że uprzejmie zapukała do drzwi, ale zamiast tego trzasnęła całą sobą nieco nad nimi. Jak by nie patrzeć, cel prawie wykonany i danie znać o swojej osobie tutaj również.

Co prawda ona pozostała "niewidoczna", ale dziesiątki potępieńców z ich diabelskim przywódcą na czele już nie. Blisko dwustu siepaczy gotowych zrównać z ziemią całą okolicę i czynić tej konkretnej pokusie co nikomu nie miłe, o ile ich pan wyrazi aprobatę. Ponad dwumetrowy diabeł w ciężkiej zbroi o zdobieniach w postaci czaszki na klatce piersiowej i ramionach, oczywiście czarnej. W ręku dzierżył miecz, który dla ludzi byłby dwuręczny, jednak on sam władał nim przy użyciu tylko jednej. Nienawidził Rayli i chciał ją zabić... chociaż nie, to by było za proste. Pobić, upokorzyć, zgwałcić, oddać do użytku swoim podwładnym i jeśli przetrwa, rzucić dalej do obiegu. Bardzo prawdopodobny scenariusz który sama by zrealizowała na jego miejscu. Jest jedno "ale", wpierw trzeba ją pokonać, a to nie jest takie proste.
Portal zamknął się w chwili, gdy ostatni piekielny z niego wyszedł, a temperatura wróciła do normy. Sam diabeł rozejrzał się i rzekł:
- Pojmać tych z budynku, w razie oporu zabić, ale tę sukę chcę mieć żywą. - Wtedy to kilkudziesięciu potępieńców ruszyło do willi od obu stron, tak czy owak zamykając w kleszczach jej mieszkańców. Walczcie o swoje życia, bo los przegranych może być bardzo okrutny...

No i jest jeszcze jej Izo! Lata tuż nad swoją panią, gotowy na rozpętanie ognia... Grr!
Awatar użytkownika
Sechmet
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Sechmet »

Sechmet była nieźle zaskoczona, gdy Lullasy do niej tak spokojnie podeszła, po tym, co było wcześniej bała się, by znów nie oberwać od eugony.

- I ja o tobie niewiele wiem, boję się, że znów zechcesz mi zrobić krzywdę… - mówiąc to zmiennokształtna delikatnie odsunęła się od naturianki – Utraciłam rodziców… -spuściła głowę w dół, wciąż słuchając słów swej towarzyszki. Mówiła ona o jej przyjacielu, Amim. Sechmet mimowolnie spojrzała na pyszczek swego pseudosmoka. Jej humor naprawdę się poprawił, lekko się uśmiechnęła – Może i między nami pojawi się taka więź? – liczyła, iż wężyca nie zrozumie tego jakoś negatywnie, smokołaczka chciała tylko się zaprzyjaźnić.
Głos Karlisty nieco irytował Sechmet, niewolnica, ale traktowanie kogoś jak zwierzę, wprawdzie eugona to w połowie wąż no ale w drugiej połowie człowiek.

-Nie wiem, o co chodzi a może wiem, w każdym razie jesteś niemiła. I jeszcze, każdy ma w sobie wartość przewyższają nawet największą możliwą ilość złot… - w tym momencie Karlista mówiąc wprost, kazała im się zamknąć. Dziewczyna westchnęła i złapała Lullasy za rękę.

- Chodź ze mną, pokażę ci pokój na strychu, tam mogłam się nieraz schować i wyciszyć – szepnęła i zaprowadziła ją do ukrytych w suficie schodów.

Na górze znajdowało się niewielkie pomieszczenie, w każdym kącie pajęczyna i tony kurzu. Dodatkowo w dalszej części podłoga miała wyraźne dziury i lepiej tam nie podchodzić. Po stronie zdatnej do użytku stały jakieś kufry, na ziemi leżał czerwony kocyk, poduszka oraz książka. Okno w dachu miało wybitą szybę i zostało przesłonięte jakąś starą szmatą. Przez co panował tu półmrok. Zwierzołaczka znała jednak rozwiązanie i wyciągnęła zza skrzynki pochodnię, dzięki swemu smoczemu oddechowi zapaliła ją i dała w specjalne miejsce na ścianie. Zrobiło się przytulniej. Teraz mogła strzepać z dłoni kurz i wystraszone pająki. Przerażali ją piekielni i demony a pająk to niegroźna istotka, czego tu się bać? Dlatego tez dziwiło ją jak ktoś mówił, iż się ich boi. Po chwili wleciał tu także Ami. Strasznie wesoły widząc coś znajomego, wślizgnął się pod kocyk i chwycił w paszczę ukrytą pod nim drugą, mniejszą poduszkę, podleciał kawałek dalej i się na niej usadowił, zwijając w kłębek. Ziewnął przy tym i postanowił uciąć sobie drzemkę.
Wszystko przerwał nagły trzask i krzyki, Sechmet zrzedła mina a na twarzy malowało się przerażenie. Miała przeczucie, miała piekielnie mocne przeczucie. Wiedziała, że może stać się coś złego. Znieruchomiała. Po czym dreszcz przeszył jej ciało. W akcie desperacji przytuliła się do Lullasy.

- Boję się – wyszeptała ze łzami w oczach, nie miała odwagi powiedzieć cokolwiek więcej. Mogła przyjąć smoczą formę i przegonić nieproszonych gości. Owszem, mogłaby. Tyle że ona nie umie walczyć i strasznie się boi.

No a pseudosmok niczego nie świadom spał sobie w najlepsze…
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        Gdy Sechmet powiedziała, iż zaprowadzi ją na strych, eugona spojrzała na czarodziejkę. Szukała czegokolwiek, zgody bądź sprzeciwu, choć nie miała ona prawa nic usłyszeć. Po chwili Lullasy sama dotarła do tego, co ma robić.

“Mam zapewnić ciszę nowej pani, a jeśli pójdę na strych razem z tą, która zwie się Sechmet, to przyczynie się do tego.”

        Z tego też powodu grzecznie przepełzła przez schody, z łatwością, której wyuczyła się wiele lat temu, by dotrzeć do miejsca, gdzie Sechmet chciała być. Wszędzie kurz i brud, niewolnica aż zakaszlała. Od dawien dawna nie była w tak niewysprzątanym miejscu. Gdyby nie to, że jest tutaj tylko dlatego, że ma być cicho, to posprzątałaby. Jednak to wywołałaby hałas, a tego czarodziejka nie chciała. Tyle dobrego, iż ogniste dmuchnięcie w świeczkę poprawiło nieco nastrój w pomieszczeniu. Pseudosmok, po nagłym pojawieniu się, nieco zaskoczył i niemal przeraził Lullasy, która jednak została spokojna, aczkolwiek zdziwiona, widząc, jak gad idzie spać.

- Tak brudno, a ten dziwny, malutki smok idzie spać, niczym dzikie zwierzę. Czemu nie poczeka, aż ktoś uprząta jego legowisko? - spytała, bowiem tylko takie zachowanie jak dotąd widziała w domowych zwierzętach szlachciców, które były rozpieszczone bardziej niż niejeden człowiek czy też nieludź.

        Nim ktokolwiek odpowiedział, coś się stało, w powietrzu rozniósł się hałas, niczym grzmot, wskutek którego ruiny zajęczały w języku upadających gruzów. Eugona natychmiast nadstawiła uszy. Usłyszała przez chwilę czyjś głos, pojedyncze kroki, a zaraz po tym stukot niezliczonych nóg otaczających budynek. Nawet głuchy by usłyszał to, co działo się pod resztkami budynku. W dodatku jakby dla spotęgowania poczucia zagrożenia, temperatura spadła, by po chwili znów wzrosnąć.

- Oby moja nowa pani, pani Karilsta, nie była zła… żądała braku hałasu, a jest, jak jest...- Powiedziała naturianka, całkowicie ignorując możliwe niebezpieczeństwo. Wtedy też Sechmet ją...przytuliła. Eugona, zszokowana tak nieoczekiwanym zachowaniem, wyrwała się z uścisku smokołaczki, niczym poparzona.

        Tymczasem, skoro o czarodziejce mowa, ta burknęła coś pod nosem, arogancko narzekając, iż nic jej nie da odpocząć, po czym krzyknęła z wnętrza budynku, pewna siebie, bowiem myślała, iż w razie czego magia teleportacji ją uratuje.

- Ktokolwiek jest na tyle głupi, by mi przeszkadzać, niech odejdzie! Jestem potężną czarodziejką, moja magia położyła całe miasta na kolana, a góry przemieniała w popiół!

        Nie umiała odczytywać aur, więc nie wiedziała, z kim bądź czym ma do czynienia. Zgadując, iż są to naiwni agresorzy, łatwi do wystraszenia, blefowała, jak tylko mogła. By spotęgować swe słowa, dokonała czegoś głupiego. Użyła czaru teleportacji na sobie i eugonie, by pojawić się tuż pod drzwiami ruin, dwa kroki od pokusy. Lullasy jak zwykle wszystko zepsuła, przez co Sechmet i Ami także się tam pojawili. W tym momencie cała pewność siebie wypłynęła z Karilsty niczym wymiociny z pijaczka pod tawerną.

- … - Czarodziejka milczała może z pół minuty, nim zaimprowizowała dalszy plan działania, mający na celu ocalenie jej rzyci przed rozpruciem mieczem większym od niej samej. - Jednakże...jako, iż wyczuwam waszą potęgę, mam dla was propozycje. Czy chcielibyście jej wysłuchać, nim przejdziemy do walki, w której tylko na marne przeleje się wasza krew?

        Gdyby strach był cieczą, kłamiąca w żywe, diabelskie oczy czarodziejka właśnie by się topiła, choć jej gra aktorska nadrabiała jej obecny stan psychiczny. Lullasy tymczasem właśnie zrozumiała, że została przeniesiona. Rozglądnęła się szybko.

“Panienka Sechmet, moja nowa Pani, Ami, przerażające postacie oraz...Panna Rayla…?”

        W jednej chwili przypomniał się niewolnicy ton głosu pokusy. Głos, który bezwzględnie żądał, bezwzględnie karcił. W dodatku zauważyła strach w oczach swej nowej pani, czy też raczej, nowej byłej pani. Jej wewnętrzny zmysł niewolnicy nakazywał służyć najpotężniejszej i najbardziej władczej istocie, jaka jest obok niej. Już miała zaproponować pomoc pokusie w powstaniu z podłoża, gdy też dotarło do niej, że jest ktoś prawdopodobnie równie adekwatny co Rayla. Głowę obróciła w stronę tego, co wydawał rozkazy wszystkim innym, obecnym tu demonom - nie licząc pokusy oczywiście. Bez wątpienia widać było w jego oczach żądzę mordu.

        Przez chwilę Lullasy była rozdarta, nie wiedziała, kogo w końcu ma słuchać. Karilsta się bała, Rayla wyglądała na pokonaną na obecną sekundę, a tego, co dzierżył miecz, nie znała całkowicie. Musiała dokonać wyboru, który uwzględniłby wszystkie możliwości. W końcu dotarło do niej, co jest jej obowiązkiem w danej chwili.

- Ty, który dzierżysz w ręku oręż, a który promieniujesz władzą... - Zaczęła powoli i ostrożnie pełzać w stronę diabła, który żądał śmierci Rayli, głowę miała opuszczoną na znak szacunku, a ręce rozłożone, by ukazać, iż nie dzierży żadnej broni. Gdy była w zasiegu broni istoty zła, jej ogon zwinął się w swoistą sprężynę, a ona sama pokłoniła się, twarzą niemal stykając się z ziemią. - Jestem niewolnicą, która została pchnięta w nieznane, z dala od tego, któremu miałam służyć. Żyje, by służyć władzy, ledwie ciebie ujrzałam, a władzę twą odczułam. Czy łaskawie pozwolisz, bym stała się twoją własnością?

        Choć wyglądać to mogło, jakby właśnie poddała się, to jednak to, co zrobiła, było w jej rozumowaniu strategią. Jeżeli nadal miałaby służyć Karilscie albo jeśli Rayli ponownie usługiwać miałaby, to tym czynem mogła poświęcić się, by, dać trochę czasu pozostałym i, być może, ocalić życie swej potencjalnej pani. Zaś jeżeli jednak żadna z nich, to diabeł przed nią pozostaje jedyną opcją.

“Cokolwiek się stanie, uczyniłam to, co mądry sługa by uczynił. Jeśli mam umrzeć, umrę jako posłuszna niewolnica.”
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Jeśli jest coś gorszego niż walka o przetrwanie z dwustoma i jednym przeciwnikiem... to była to z pewnością marudna czarodziejka. Całe jej przechwałki o potędze, a jednak aura nie kłamała, była słaba i żałosna. Rayla to widziała, Diabeł to widział... i to było na tyle, bo dalej dokładać do koszmaru nie było czego. Potępieńcy nie musieli, bo nie płacono im od myślenia... w zasadzie to pieniędzy nie dostawali, tylko sprzęt, żarcie i kwaterunek. Jeśli któryś miał obiekcje to na tortury... łupy albo wykazanie się drogą do bogactwa i awansu, nie było wielu innych opcji. Co do Smokołaczki i Eugony... wsparcie zbrojne o jakim pokusa mogła tylko pomarzyć. Już od pierwszego wejrzenia dostrzegała ich bezużyteczność, w końcu czary teleportacyjne jak najdalej stąd są takie trudne dla wszechmocnych jednostek...
Wstała bez problemu o własnych siłach, groteskowo ocierając przy tym prawe ramię, dzierżące magiczny mieczyk. Miała jeszcze siły do dalszej walki i na pewno nie podda się bo... bo nie, nie była tchórzliwą pokusą tylko cholernym diabłem w piękniejszej skórze. Mimo różnic poglądów piekielnych, wymieniła się spojrzeniami z wrogiem nr 1 i patrzyła z politowaniem na stawiające ultimatum truchło... Aż podrzędne sługusy wybuchły śmiechem. Jak widać jej charyzma wymagała dopracowania, ale ta informacja się jej nie przyda.

Kilku kuszników wycelowało w pełzającą Eugonę, jednak nie wystrzeliło, tym samym posyłając Lullasy na tamten świat. Diabeł wyczuwał jej "siłę", wiec nie wydał takiego rozkazu. Po prostu obserwował jej poczynania z uśmiechem na twarzy. Lubił władzę i jej hołd swojemu nowemu panu bardzo mu się spodobał. Wręcz zachichotał, co nie brzmiało przyjemnie dla tych, których serca topiły się w oceanie przerażenia.
- Widzę, że znasz swoje miejsce, to dobre. Wierna służba to klucz do długiego życia, zapamiętaj to sobie i nie zawiedź mnie, nie chcesz tego - powiedział, wskazując jej miejsce po swojej lewej stronie, za linią kuszników. Może i nierozsądne... ale za nimi stało jeszcze kilku wojowników, więc jeden zły ruch Eugony i zostałaby posiekana i upieczona nad ogniskiem. Bo z wężami i rybciami jest taki problem, ni to zjeść ni pochędożyć... z dwojga wątpliwości lepiej mieć pełny żołądek. - Powinnaś pójść za jej przykładem, Raylo, może byłbym bardziej łaskaw! - Krzykną w jej kierunku, na co ta tylko zacisnęła dłoń na rękojeści miecza. Dobrze wiedział, że na to nie przystanie, ale wszystko jest dobre na poprawę humoru.
- Co do ciebie, padako, oto moje warunki... - Zwrócił się do czarodziejki, wystawiając przed siebie lewą rękę... i po chwili przyciągając pyskatą kobietę do siebie. Zacisnął ją mocno ja jej gardle i przystawił bliżej oblicza. - ... stulisz pysk a później zobaczymy. - Skończył mówić i uderzył ją w głowę, tym samym ogłuszając wszechpotężną istotę.
- Pilnujcie jej dobrze i nie pozwólcie uciec, a nagroda was nie ominie. - Dobra zachęta dla dziesiątek potępieńców.
Tylko dlaczego nie zrobił nic dla Sechmet? Bo ta i tak była przerażona, słaby łup i niewarty jego uwagi. Co do Rayli... na jej ta sztuczka by nie zadziałała, magia chaosu mogła to zneutralizować, nawet na tak niskim poziomie jak "uczeń."

- Jaszczurko, zrób mi przysługę i maszeruj na górę, a następnie zacznijcie ziać ogniem do kurwy nędzy, jak przystało na gady. - Taki przekaz posłała do Smokołaczki, ta troska pokusy o życie innych... Jeśli posłucha to dobrze, a jeśli nie... to pośle ją tam magią umysłu. Łatwiej jest walczyć na strychu z niegodziwcami okrążającymi posiadłość ze strychu, gdzie mięli mniej dróg... spalić gnoi w korytarzu, ot co! Mieli oponentów na plecach, wiec wypadało się ich pozbyć.
Wykorzystywała ją to fakt, ale jakoś przeżyć trzeba było... a skoro w budynku ktoś był, to wszyscy nie rzucą się na jej osobę! Improwizacja na całego...
- Ty też, mały, na górę i inferno! - ten przekaz pomaszerował do Izo, który zaraz wpadł do budynku, tym samym omijając całą salwę kuszników, którzy posłali bełty bo smoczek zaczął "bardziej latać." A że to dobrze wychowana istota, pociągnęła za sobą Ami... we dwójkę raźniej! No i być może uratował życie swojego krewnego przed potencjalną, drugą salwą. Czy to spodobało się śpiącej kruszynie, przekonamy się...
Mieli kilka chwil na przygotowanie się na nacierające mięso armatnie... a po paru podmuchach ogniami mogli prysnąć na swoich skrzydłach i... robić to dalej z powietrza? "Obyście kurwa tylko zdjęli mi ich z pleców..." Rayla nie liczyła na tak wiele i nie dbała o myśli pozbawione przekleństw.

- Na co się gapicie? Żywcem ją! - Padł rozkaz i dziesiątki piekielnych ruszyło wprost do wejścia, gdzie stała bogu ducha winna pokusa. Widok mógłby złamać w przeciętnym człowieku ducha, albo i gorzej, sprawić że zesra się w gacie. Jednak dal niej to była wyśmienita okazja na deszcz ognia, prost na ich głowy. Momentalnie szeregi przeciwnika zostały przetrzebione, ale męski odpowiednik wojowniczki miał plan...
- Ach moja ukochana... przecież mam dla ciebie prezent... - i rozwiną na ziemi zwój, szepcząc przy tym nieznane dla Eugony słowa, w języku piekielnych... bo raczej go znać nie mogła. Nad całym terenem momentalnie powstała ogromna bariera, która nie dość, że nie pozwalała z niej wyjść to jeszcze... absorbowała WSZYSTKIE zaklęcia, więc istoty magiczne miały w tej chwili przekichane. Żadnego magicznego mieczyku ani więcej cierpień na odległość... ale smoczy ogień powinien raczej funkcjonować w miarę normalnie, niby naturalna czynność dla gadów...
Gdy tylko aura otaczająca piekielne ostrze pokusy zniknęła, ta zrozumiała, jak bardzo wielki ma w tej chwili problem. Nadal jednak nie zamierzała odpuścić walki i cięła nadbiegających przeciwników bez litości. Atakowali bez ładu i składu, bez przegrupowania po ognistym spustoszeniu i padali jeden za drugim. Może i przewyższali siłą człowieka... ale to nadal za mało wobec Rayli. Miała też przewagę w uzbrojeniu... tylko to zbyt mało wobec braków w liczbach. Siłą rzeczy musiała cofać się pod naporem oponentów, zbierając też kila uderzeń. Może i zbroję miała wytrzymałą, ale po paru uderzeniach w to samo miejsce, dość solidnych, traciła na wytrzymałości. W końcu przepuściła uderzenie na prawym boku i lewym ramieniu, wpierw od włócznika a potem topornika. Oczywiście załatwiła drani, ale walkę miała utrudnioną... i w końcu do akcji wkroczył sam Diabeł.
Kwestią krótkiego czasu było pokonanie osłabionej i rannej przeciwniczki, bo i bez tego by sobie poradził. Słabo czarował ale nadrabiał w bezpośredniej walce, a że magia pokusy nie miała prawa istnienia w tym momencie... wygrał. Udało mu się przygwoździć oponentkę do ściany, przyblokować broń i poddusić.
- Czyżbyś miała kłopoty? Pozwól, że podam ci pomocną dłoń... - i uderzył ją w miejsce rany na boku, po chwili odpuszczając uścisk. Nie dał jej czasu na nabranie oddechu ani podjęcie ewentualnego kontrataku, bo kopnął zamaskowaną w brzuch i położył nogę na krtani. Najwidoczniej lubił sprawiać, że kobiety z wrażenia traciły oddech.
Gdy uznał, że wystarczy, odpuścił, obserwując z satysfakcją jak to brała coraz to kolejne wdechy. Bardzo urokliwy widok... chociaż znał lepsze, ale wszystko w swoim czasie. Tym razem chwycił ją za głowę i trzasną nią o ścianę w celu oszołomienia Rayli. Zaraz ściągnął jej maskę i powtórzył to kilka razy. Skuteczna metoda na ogłuszenie i brak przytomności celu...
- Teraz możesz się przydać, niewolnico - zwrócił się do Lullasy, którą po chwili tu przyprowadzono. - Ma przeżyć, w przeciwnym razie będę bardzo niezadowolony... - Powrót do przeszłości, tylko tym razem to piekielna miała problem z krwawiącym bokiem, ramieniem, zapewne połamanymi paroma żebrami, być może wstrząsem mózgu i innymi mniejszymi ranami... ach tak, u Eugony były to wtedy tylko ręce. Tak czy inaczej mogła nie chcieć zawieść diabła, który musiał czekać na zniknięcie bariery. W Piekle mięli dużo gorsze narzędzia...

- A co do czarodziejki... miłej zabawy, panowie. - Czy wymaga komentarza, co też za chwilę działo się w jednym z pomieszczeń na parterze z kobietą i potępieńcami, którzy lubili zaspokajać swoje wynaturzone żądze...? No cóż, dało się to usłyszeć, bo nie byli wcale delikatni... przynajmniej nie było ich ogólnie dwustu, tylko coś koło pięćdziesięciu. No i tego haniebnego czynu nie dokonywali wszyscy, tylko paru, bo reszta wciąż musiała uporać się z lokatorami ze strychu albo pilnować terenu i czekać na swoją kolej.

Tymczasem na górze Izo zdołał dorwać jednego... ale zaraz miało ich być tam więcej i co dalej się stanie leżało w rękach Sechmet... poddać się i być może podzielić los czarodziejki, liczyć na łaskę jakiej doznała sama łuskowata niewolnica, walczyć, uciec... albo... hmm?
Jeśli zmiennokształtna obawiała się piekielnych, to teraz będzie miała jeszcze większy powód ku temu.
Awatar użytkownika
Sechmet
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Sechmet »

- On chce po prostu odpocząć, nie obchodzi go brud i kurz. I jest malutki, bo jest pseudosmokiem, to taka miniaturka – spokojnie wytłumaczyła smokołaczka.

Nagły hałas nieźle wystraszył zmiennokształtną, spojrzała ona na eugone. Licząc, iż ta powie coś kojącego nerwy. Tak się jednak nie stało. Naturianka przemówiła, a jej słowa zaskoczyły Sechmet.

- Jak możesz myśleć, o tym by hałas nie przeszkadzał tej czarodziejce? Czy obawa o życie nie powinna przodować? – spytała zdziwiona. Dodatkowo o negatywne odebranie uścisku przez Lullasy sprawiło, iż smokołaczka nieco posmutniała.

Niespodziewanie, ona, kobieta – wąż oraz Ami, wylądowali tuż przy drzwiach wyjściowych z tego domu. Zmiennokształtna przez chwilę bez ruchu, tępo patrzyła w ziemię, próbując zrozumieć, co się stało. Natomiast mały smok zbudził się, kłapnął paszczą i rozejrzał dookoła. Widząc piekielnych, zaczął się cofać natomiast jego pani, która właśnie doszła do siebie, wyglądała, jakby właśnie zobaczyła ducha. Widząc jak Lullasy idzie do tego potwora chciała ją zatrzymać, niestety strach sparaliżował ją i mogła jedynie stać w miejscu.
- Nie rób tego Lullasy! Proszę… - myślała cicho zmartwiona o los naturianki.

Dziewczyna biernie obserwowała wszystko, a jej serce biło, jakby miało zaraz wyskoczyć. Nagle pokusa odezwała się do Sechmet.

- Hy…? – wydusiła i przełknęła ślinę.

Ami nie wyglądał na zadowolonego, iż musiał sobie gdzieś latać z nieznanym mu innym miniaturowym smokiem. Wolałby się teraz schować pod jakiś koc wraz z właścicielką. Nieco zdezorientowany robił dokładnie to samo co Izo.

- Weź się w garść Sechmet, zrób coś – mówiła sama do siebie w myślach. Przymknęła oczy i wyszła nieco przed siebie. Po chwili miejsce uroczej i niewinnej dziewczynki zastąpiła pokaźnych rozmiarów gadzina potocznie zwana smokiem. Może nie była tak wielka, jak inne, ale smocza postać choćby nie tak duża to zawsze coś.

Dziewczyna zdecydowała, iż posłucha pokusy, choć jednej piekielnej nie będzie się narażać. Gdy już tam była, przymykając ślepia zaczęła ziać ogniem w losowych piekielnych nie wierząc, iż robi coś tak okrutnego nawet istotom, których się bała i których nienawidziła za zabicie rodziców.

- Może też powinnam magii użyć? Choć chyba nie umiem na tyle silnych zaklęć – pomyślała – Chwila co ten diabeł robi?!! – wystraszyła się. Po chwili widziała, jak ten potwór zadaje ból pokusie.

- Zostaw ją! – krzyknęła i zaryzykowała, podlatując, zionęła w niego ogniem, szybko odleciała na bezpieczną odległość, Ami widząc to, sfajczył kilku kuszników w ramach obrony jego pani. Szybko jednak wrócił do swego kolegi i zajął się spalaniem potępieńców.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        Lullasy, gdy usłyszała pozytywną, czyli nieoznaczającą rychłej śmierci, Powstała, oddała pokłon diabłowi, po czym posłusznie popełzła tam, gdzie wskazała ręka jego. Stamtąd, nie wadząc nikomu, obserwowała dalszy przebieg wydarzeń. Lecz ledwie skupiła swoją uwagę na otoczeniu, a już czarodziejka została spacyfikowana, w żałosny i godny hańby sposób.

“Ta bez wątpienia nie była tą, dla której miałam godnie służyć. Czyżby potężna istota dowodząca innymi była faktycznie tą, która od teraz będzie wydawać mi rozkazy?”

        W międzyczasie dwie niby smocze, oraz jedna pół smocza istota, wycofały się do budynku, a za nimi ruszyli potępieni. Ze środka buchały chmury ognia, które tylko jeszcze bardziej nadwyrężały już okropny stan ruin. Sądząc po odgłosach stamtąd dochodzących, Sechmet wraz z gadzimi towarzyszami dawała sobie radę, przynajmniej póki co.

        Ogień także ukazał się tutaj, poza budynkiem, bowiem pokusa postanowiła użyć go jako środka leczącego z najpospolitszych choroby istot żywych - z bijącego serca. Wtedy też, diabeł rozłożył nad okolicą magiczną barierę, która blokowała magię oraz powstrzymał dalszy potok magicznych ataków. Lecz tylko Lullasy odczuła efekt uboczny tej bariery, która bądź co bądź, sama w sobie też była magiczna, a co za tym idzie - reagowała z klątwą Lullasy, która deformowała działanie magii, często w dosyć fatalny sposób.

        Eugona czuła nieprzyjemne mrowienie, przepływające przez jej ciało, a które było spowodowane przez magię bariery, która zaczęła wsiąkać ciało eugony niczym w puste naczynie. Póki co był to dosyć powolny proces, a co za tym idzie niezauważalny do pewnego stopnia, lecz zarówno przepływ magii do ciała eugony, jak i to, co ona doświadczała, narastało z każdą chwilą. Niewolnica, by nie zrazić swojego nowego pana, trzymała to w tajemnicy. Jeszcze by pomyślał, iż użala się ona nad swoim losem, a tego jej bez wątpienia nie wolno było robić.

        Tak więc w nowo narastającym dyskomforcie obserwowała to, jak najpierw potępieńcy nacierają skutecznie na Rayle, by potem wielki i potężny dokończył sprawę, po kilkunastu chwilach pozostawiając ją zmasakrowaną niemalże. Lullasy drżała, patrząc na to, lecz to nie współczucie, a mrowienie powoli postanowiło przemienić się w kłujący ból. W końcu zostało wypowiedziane słowo w jej stronę, a wraz z tym słowem rozkaz tego, co ma uczynić.

- Mój panie, niech mnie gniew twój zgładzi, jeśli nie dokonam tego, czego żądasz tak, jak tego pragniesz i kiedy tego pragniesz.

        Ruszyła swe pół gadzie cielsko z pomocą zwinnych ruchów ogona, by dotrzeć do miejsca tuż obok rannej pokusy. I choć nie miała większego doświadczenia w tym, jak leczyć rany bitewne, nie przejmowała się tym faktem zbytnio, bowiem rozkaz to rozkaz, musi zostać wykonany.

        Przeglądnęła ją wzrokiem, by wiedzieć, co wydaje się najgroźniejsze. Postanowiła najpierw zatrzymać krwawienie z ran. Lecz by tego dokonać, najpierw pomęczyła się nieco przy strzaskanej zbroi piekielnej, którą przez dłuższą chwilę badała, by odkryć sposób na jej zdjęcie. Gdy pozbyła się stojącego między nią a pokusą złomu, rozglądnęła się przez chwilę, by znaleźć coś, co by nadawało się do obwiązania ranionego ciała. W końcu postanowiła, iż z braku wyboru oderwie spore pasma kiepskiej jakości materiału z czegoś, co nosi, a co prawdopodobnie jest prowizorycznym płaszczem.

        W czasie, gdy niewolnica korzystała z tkaniny, by powstrzymać dalszy rozlew krwi, skupiając się głównie na ranie w boku Rayli, czarodziejka była… Cóż… Zajęta. Zbyt zajęta, by wnikać w to, jak dokładnie zajęta była.

        Wracając do eugony, w czasie, gdy obie rany zostały prowizorycznie i z trudem zatamowane, na diabła spadła smocza kula ognia. Było to kilka kroków od Lullasy, która tak się wystraszyła, iż nie zauważyła, iż energia magiczna, którą pochłonęła, była już na tyle spora, iż powoli pozbawiała barierę swoich mocy, a zarazem sprawiała, iż trzeba było być ślepym magicznie, by nie wyczuć, że w eugonie nazbierało się sporo niekontrolowanej magii, która aż się prosiła o nagłą erupcję.

- Mój Panie?! - Spytała eugona, jakby nie będąc pewna, czy przeżył diabeł ten zrzut ognia, czy też nie. Chwilę po jej słowach nastąpiło z jej ciała pierwsze, bolesne i widoczne gołym okiem wyładowanie magiczne, które trafiło Rayle.

        Klątwa eugony robiła wszystko, by ta cierpiała, więc wraz z wyładowaniem, z eugony wypłynęła część energii życiowej, która zadomowiła się w ciele pokusy. Może nie uczyniło to cudów, ale prawdopodobnie było to w stanie wybudzić ranioną pokusę. Tymczasem wężowa dama z trudem utrzymywała się na swym ogonem, chwiejąc się na boki. Mimo tego dalej niczym grzeczna służąca, wlepiała ślepia w diabła oraz przemawiała w jego stronę, w czasie gdy jej klątwa szykowała się na kolejne wyładowanie nadmiaru życia z jej miernego ciała.

- W… Wszystko dobrze, panie mój?
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Niestety ale dobra passa diabła natrafiła na spore problemy, konkretnie takie związane z pewną... odsieczą. Bawiąc się w piekielną politykę wypada mieć dobre zaplecze... o czym Rayla mimo wszystko pamiętała, wiec swoje wojska miała, które w końcu zareagowały. Raptem trzydziestu wojowników o iście demonicznych aurach... pozornie niezbyt imponująco, no właśnie, pozornie. Bo instrukcja obsługi bariery mówiła jasno, nie ma czarowania wewnątrz ani wyjścia od tak. Problem tylko z tym, co z tym tworem na zewnątrz... bo to nadal tylko "przenośny badziew z kawałka papieru przywołany."
- Harak!
Niczym grom z jasnego nieba, coś trzasnęło w barierę, kilkukrotnie... co było wystarczającym znakiem do wycofania wszystkiego co zostało z piekielnej eskapady i przygotowania się do batalii, która zaraz nastąpiła. A raczej anihilacja każdej istoty zwanej potępieńcami w chwili zniknięcia magicznej kopułki. To niczym starcie chłopstwa ze smokami... Jeśli uznać walki między rycerstwem za krwawe, to jak nazwać przepołowienie kilku minionów na raz? Blisko dwu i pół metrowe kolosy, w pełni opancerzeni i dzierżący "królewsko wielkie" miecze, czyli to co Rayla lubiła najbardziej.
Zanim Diabeł pomyślał o wykorzystaniu w dalszym ciągu nie do końca chodliwej pokusy, było już za późno i dla niego. Nie potrzeba było kontaktu fizycznego, by padł na kolana przed dowódcą oddziału demonicznego, ta siła argumentu i "mocy." Któryś szeregowym w tym czasie podał leżący gdzieś w tej okolicy miecz dla swojej Pani, oczywiście ten należący właśnie do niej, ach te aury... Bez słowa komentarza, nawet Izo wyleciał ze swej kryjówki, bo tyle przyjaznych osobistości wokół...
- Powiedziałabym won do piekła, ale drugi raz to już nie zadziała, więc spieprzaj mi z życia. - Jakże dobrze wychowana pokusa... która uwaliła rogaty łeb, ale cenzura obowiązuje.
Zaraz też, bez słów wyjaśnień, zabrała się wraz ze swoim towarzystwem... do domku, pewnie na herbatkę, albo knucie kolejnych intryg. Przy czym żadna istota postronna, Eugona, Smokołaczka, zidentyfikowane obiekty latające, nie ucierpiały. O pewnej czarodziejce... no mogło być gorzej, ale przynajmniej niektóre z żądz powinna mieć zaspokojone na dłuuuugi czas.
Tylko kto tu teraz posprząta...

Ciąg dalszy: Rayla
Awatar użytkownika
Sechmet
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Sechmet »

Gdy szala zwycięstwa przechyliła się na stronę pokusy, i magiczna bariera padła, Sechmet westchnęła nadal będąc w smoczej formie co skutkowało tym iż brzmiało to, jak drobny ryk. Dziewczyna wylądowała na ziemi i odszukała eugony, po czym do niej podeszła, dało się odczuć drżenie gruntu pod stopami tak wielkiej istoty, aż strach pomyśleć co by było, jeśli miałaby wielkość prawdziwego smoka. Niespodziewanie Rayla gdzieś zniknęła. Niby to już koniec wszelkich kłopotów jednakże pojawiło się jakieś magiczne zaburzanie, w każdym razie coś wywołało otwarcie się portalu. I to nie byle jakiego! Wciągnął on pół wężyce, czarodziejkę, a nawet smokołaczka w jej najtrudniejszej do wciągnięcia formie!
Gdzie ich przeniosło? Cóż, to się okaże…

Ciąg dalszy (Sechmet i Lullasy):

http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=83&p=65208#p65208
Zablokowany

Wróć do „Opuszczone Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość