OpowiadaniaIn the Shadow I/W Cieniu I

Opowiadania waszego autorstwa o dowolnej tematyce.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Tarilion
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 85
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Leonid
Profesje:
Kontakt:

In the Shadow I/W Cieniu I

Post autor: Tarilion »

Jest to mała seria, mojego autorstwa, którą publikuję już na jednym, również dość małym, literackim forum dla pisarzy-amatorów. To nic dużego, długość nie powala, ale jeśli ktoś chciałby poświęcić czas to zapraszam.
Ps. Nie wiem w jakich odstępach będą się pojawiać kolejne rozdziały, więc proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.
Na start pierwsze dwa rozdziały.

In the Shadow I

Była czwarta rano, kiedy rozbrzmiał dzwonek telefonu, zmuszający moje ociężałe powieki do powstania. Powstrzymując się od przekleństw, uwolniłem rękę spod głowy i przetoczyłem się na drugi bok, odkrywając, że cały czas spałem na krawędzi łóżka, które, na dobrą sprawę, miało ponad metr wysokości. Moje ciało z hukiem grzmotnęło o podłogę. Cholera.
Nim jednak zdążyłem cokolwiek zrobić, sponad materaca wyłoniła się burza rudych loków, a łagodny kobiecy głos zapytał:
- Wszystko w porządku?
Natalia. Księżniczka Wampirów. W moim łóżku! Nie, zaraza, przecież moje łóżko, wraz z mieszkaniem zostało zajęte przez bank z powodu moich licznych długów, których nie spłaciłem i nie miałem zamiaru nigdy spłacać. Przynajmniej dopóty, dopóki żyłem. A to oznaczało, że przebywałem właśnie w rezydencji rodzinnej państwa Olbryskich kilka kilometrów pod Warszawą, w pokoju, a co najważniejsze, w łóżku ich najmłodszej córki. Czyli wszystko w porządku.
- Tomek?
- Jest dobrze - zbyłem ją machnięciem ręki i sięgnąłem po telefon w tym samym momencie, kiedy jej duże, zielone oczy spotkały moje, przekazując mi krótki, acz treściwy rozkaz "wracaj do łóżka".
Odwróciłem się i odebrałem.
- Tak?
- Za godzinę w moim gabinecie! - usłyszałem, jednocześnie anazlizując skąd znam ten głos. - I lepiej żebyś się nie spóźnił, bo inaczej sobie pogadamy!
Nie zdążyłem nawet uronić słówka, kiedy rozległ się głuchy dźwięk odkładanej słuchawki, po którym trzy, krótkie sygnały poinformowały mnie o zakończeniu rozmowy. Westchnąłem z wysiłku, ciężko podnosząc się z zimnej podłogi.
- Twoja była? - zapytała Natalia, siadając na krawędzi łóżka.
Nie odpowiedziałem. Kiwnąłem tylko głową i sięgnąłem po moje ulubione, granatowe jeansy, które poprzedniego wieczoru rzuciłem niedbale na szafkę nocną.
Pokój wokół mnie był pogrążony w półmroku, a jedynym źródłem światła była mała świeczka na porcelanowym spodku, postawionym na samym środku pomieszczenia. Z kwadratowego okna po lewej stronie rozciągał się widok na ziemie otaczające posiadłość. Niekończący się ciemny pas lasu i górujące nad nim jeszcze ciemniejsze niebo. Gdzieś w oddali majaczyły światła zrujnowanego miasta. To Warszawa, a raczej jej resztki, w których żyli ocalali po Wielkim Wybuchu mieszkańcy. Całe szczęście, że katastrofa nie uszkodziła telefonów komórkowych i radiostacji, bo gdybym miał codziennie pokonywać tę odległość tylko po to, żeby usłyszeć z ust mojej byłej żebym się pierdolił, to szybciej strzeliłbym sobie w łeb. A tak przynajmniej mamy od tego telefon.
Podszedłem do okna i ostrożnie przyłożyłem czoło do zimnej szyby, wlepiając wzrok w czarnego Harley'a Davidson'a CVO Breakout'a stojącego na podjeździe. Nie było piękniejszej istoty na ziemi niż ten motor.
Kobiecy głos powrócił.
- Czego chciała?
No, chyba że ona.
- Mam być w biurze za godzinę - odpowiedziałem, zatykając za pasek swojego srebrnego Colta SAA z 1873. - Jest o coś wściekła.
- Zawsze jest - zamruczała Natalia, opadając na wypchane pierzem poduszki. - Od momentu, kiedy dowiedziała się o nas.
- Nie tym razem. Zawsze, gdy do mnie dzwoni słyszę w jej głosie chęć mordu. Dzisiaj była jakaś inna i zgaduję, że w biurze czeka na mnie bardzo nie miła niespodzianka.
- Więc zostań.
- Wiesz, że nie mogę - powiedziałem stanowczo, zapinając guziki białej koszuli, która momentalnie przykleiła mi się do pleców, podrażniając świeże zadrapania. Skrzywiłem się.
Oczywiście nie uszło to uwadze Natalii, która tylko uśmiechnęła się uwodzicielsko i wróciła pod kołdrę, zapewne z zamiarem kontynuowania błogiego snu, który jej przerwałem spadając z łóżka.
Sprawdzając jeszcze raz ułożenie broni, przeczesałem palcami swoje czarne włosy i trąciłem ukochaną łokciem, dając znak, że wychodzę.

In the Shadow II

Kiedy wyszedłem, księżyc stał już nisko, rzucając długie, bezkształtne cienie, tańczących na wietrze drzew. Jego blady blask oświetlał podjazd i niewielki palcyk przed rezydencją, wysypany żwirem, który teraz migotał słabą, srebrzystą poświatą. Zapowiada się ciekawa sobota, westchnąłem siadając na schodach z papierosem w jednej ręce i z telefonem w drugiej. Była czwarta dwadzieścia - czterdzieści minut do mojej śmierci.
Koszula wciąż drażniła moje plecy, a broń boleśnie wbijała się w lędźwia, budząc poważny dyskomfort. Muszę zacząć nosić kaburę, pomyślałem, gasząc niedopałek na swoim czole i rzucając go na stertę innych, zalegających w żelaznej kracie u podnóża schodów.
Wilgotne powietrze pachniało stęchlizną, potem i moczem, a na dodatek wszystko przenikał smród gnijącego mięsa. Chcąc jak najszybciej przerwać podtruwanie swoich płuc tym skażonym przez Wybuch powietrzem, podszedłem do swojej maszyny i pogładziłem ją po skórzanym siedzisku.
- W drogę - mruknąłem i już miałem odpalić silnik i zniknąć, gdy ktoś nagle położył mi rękę na ramieniu.
- Zaczekaj, synu - usłyszałem, nerwowo zaciskając zęby. - Porozmawiajmy.
Adam Ferdynand Olbryski, właściciel posiadłości, przewodniczący Radzie Nocy, jeden z najsilniejszych wampirów na świecie i ojciec dziewczyny, z którą kilka godzin temu uprawiałem namiętny sex. Tak, dokładnie w tej kolejności. Ciekawe jak bardzo mam przerąbane.
- Prosiłem, byś więcej tu nie przychodził. Twoja osoba nie jest mile widziana w tym domu.
- Przykro mi - odparłem, wzdrygając się niezauważalnie.
W końcu rozmawiałem z człowiekiem, który jednym ruchem nadgarstka mógł złamać mi kark, a powód, dla którego jeszcze tego nie zrobił spał właśnie w swoim pokoju, niczego nie świadomy.
- Ale nie przychodzę tu dla pana, tylko dla pana córki i gdyby był pan tak miły mnie puścić, byłbym wdzięczny. Śpieszę się do biura.
W tym momencie przygotowywałem się na najgorsze. Ojciec Natalii nie należał do osób tolerancyjnych, choć, jak mawiała, dużo potrafił zrozumieć i jeszcze więcej wybaczyć. Czy wybaczy mi zatem tę małą zniewagę? Tego nie wiedziałem.
- Idź - powiedział w końcu i zwolnił uścisk.
A potem zniknął, nim zdążyłem się odwrócić.
Nie miałem czasu zastanawiać się nad tym, co się właśnie stało, więc myślami wróciłem do rzeczywistości. Zegarek w telefonie wskazywał czwartą trzydzieści i jeśli wyruszę od razu, zdążę jeszcze przed otwarciem bramy.
Usadziłem tyłek na skórzanej tapicerce, a ręce położyłem na kierownicy. Jak zawsze lekko drżały. Zamknąłem oczy. Myślami byłem z moją byłą i niespodzianką, jaką mi zaserwuje gdy tylko stanę w drzwiach jej gabinetu. Chociaż zerwaliśmy trzy miesiące temu, wciąż się jej bałem. W końcu była moją przełożoną. Drżenie powoli ustępowało. Złapałem za kluczyk i przekręciłem go do końca w stacyjce. Usłyszałem cichy warkot dieslowskiego silnika mojego Harleya. Wrzuciłem jedynkę i wyjechałem na ulicę. Ruch na drodze był zerowy, ale i tak nie przekraczałem siedemdziesięciu na godzinę.
Jechałem bardzo ostrożnie często rozglądając się na boki, gdzie stały porzucone i częściowo strawione przez ogień samochody.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości