Piaski CzasuZbójnicy w oazie

Tajemnicze strzelające w niebo białe obeliski otaczają portal w którym za pomocą zaklęć i tajemnych mocy można przenieść się w przeszłość... i przyszłość.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Nie spodziewał się u kobiety sarkazmu. Otworzył jej bramę i tak mu się odpłaca, ale nie potrafił się denerwować na kobiety i jeszcze tak ładne. Czyżbym się zauroczył nie to nie możliwe - pomyślał. Z zamyśleń wyrwał go głos kobiety.
-Wiesz gapię się na ciebie, bo raczej nie co dzień spotykam kobietę na pustyni. Jeszcze z tak ładną urodą - powiedział.
Jej koń pił wodę łapczywie. Jak zauważył nie był to zwykły koń miał po bokach skrzydła. Czyli coś podobnego do pegaza - pomyślał.
Zajął się zgadywaniem stylem walki dziewczyny. Na pewno posługuje się magią. Nie ma przy sobie broni żelaznej i wyczuwam przy niej moc magiczną - pomyślał.
Grzechem nie jest upaść. Grzechem jest upaść i się nie podnieść.
Awatar użytkownika
Lorlen
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf pół leśny, pół górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lorlen »

        I co mnie, u licha, podkusiło?, zastanawiał się Lorlen idąc przez pustynię. Wszędzie tylko piach, piach, piach i jeszcze... no tak, piach. W dodatku nawet nie miał czego kopnąć, żeby wyładować frustrację! Ach, i jakby tego było mało, to właśnie zbierało się na burzę. Jakoś w tym momencie fakt, że przez pustynię skraca drogę dwa razy, wydał się nader mało istotny.

        Jednak uśmiechnęło się do niego szczęście - dostrzegł obóz. Przyspieszył kroku, mając nadzieję dojść tam przed burzą. I znów łut szczęścia - brama akurat stanęła otworem! Do środka weszła kobieta, o której Lorlen musiał przyznać, że jest naprawdę piękna. W tym momencie jednak nie miał czasu tego roztrząsać - udało mu się dopaść bramy, nim ta się zamknęła i stanął twarzą w twarz z dwumetrowym wojownikiem. Lorlen był wysoki, ale i tak musiał sporo patrzeć się w górę. Nie zraziło go to jednak.
- Mam nadzieję, że dla mnie również znajdzie się miejsce? - spytał pogodnie. Użył uroku; nie łudził się, wiedział, że nie zadziała tak szybko, szczególnie, że olbrzym na głupiego nie wyglądał, ale co tam, a nuż choć troszkę pomoże!
Awatar użytkownika
Vergill
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergill »

Przez chwilę myślałem, że zawołała to do mnie - rzekł do siebie we własnej głowie mężczyzna mając na myśli słowa kobiety o gapieniu się. ale... rzeczywiście nawet na mnie nie zerknęła, nie mogła zauważyć, że się jej przyglądam... - dodał znów nie nagłos.
No cóż wyglądała ona Vergill'owi na pewną siebie i silną kobietę, żeby zachowywać się w ten sposób będąc goszczonym przez bandytów. Jednak z drugiej strony on sam myślał podobnie jak ona. Spodobała mu się przede wszystkim charakterem, ale musiał przyznać, że zewnątrz też jest niczego sobie.

No, ale z podpatrywania kobiety znów coś go wyrwało.
- No nie wierzę ! - zawołał na głos widząc kolejną osobę - jeszcze jeden, co tu się wyprawia ? Czy tak jest zawsze ? - zapytał jeszcze na głos samego siebie, już ciszej niż pierwsze słowa.
W każdym razie sytuacja wydawała się być coraz ciekawsza, więc czarnowłosy zdecydował się zostać tutaj i poobserwować co się będzie działo, zawsze to lepsze niż siedzenie samemu w namiocie.
Przysiadł sobie zdejmując miecz z pleców i oparł go o kolano, sam oparł się delikatnie o boczną ścianę namiotu i siedział obserwując rozgrywające się sytuacje. Kto wie, może ktoś jeszcze się tutaj zjawi.
Większą uwagę wciąż jednak poświęcał kobiecie, była dla niego bardziej interesująca od tamtych dwóch czy pozostałych "szaraków".
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Lentirowi szczęka opadła. Trzeba było widzieć jego minę. Zdziwienie osiągnęło ze nitu, gdy usłyszał pytanie;
-Czy znajdzie się dla mnie miejsce?
-Co ty sobie wyobrażasz, że to karczma, gdzie wynajmuje się pokój?! To obóz zbójecki! Jeśli już chcesz przenocować to należy się zapłata.
Jasne? - wykrzykiwał i oznajmiał nieznajomemu przybyszowi.
Westchnął ze zdenerwowania. Kto jeszcze przyleci? Może smok i poprosi o przenocowanie- pomyślał.
Hank! - zawołał do swojego człowieka.
-Przygotuj każdemu z tych przybyszów namiot do spania. Jakby co to odpoczywam u siebie w namiocie, a przydziel każdemu z nich mojego człowieka, żeby pilnował aby niczego nie dotykali. Wołać mnie tylko w pilnych sprawach - powiedział już nie co spokojniejszym tonem.
-Zamknąć bramę! - rozkazał. Za nim jeszcze ktoś przyjdzie do obozu i mnie zdenerwuje do ostatków sił - dokończył w myślach.
Odwrócił się napięcie i poszedł do swojego namiotu wypocząć. Po drodze zauważył nieznajomego mężczyznę, któremu wcześniej przydzielił namiot.
-No co każdy się może zdenerwować, gdy na głowę, a właściwie do obozu zwala tylu nieznajomych.
Grzechem nie jest upaść. Grzechem jest upaść i się nie podnieść.
Awatar użytkownika
Lorlen
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf pół leśny, pół górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lorlen »

        Wzruszył ramionami; w końcu dostał to, czego chciał - schronienie. Pogoda psuła się szybko, nie chciał choćby myśleć o tym, jak miałby spędzić noc na otwartej pustyni. Na szczęście go to nie czekało. Rozjerzał się z zaciekawieniem. Obóz zbójecki? Nie przeszkadzało mu to szczególnie, przynajmniej dopóki któryś z nich nie spróbuje go okraść. Wiedział jednak, że w takim wypadku intuicja go ostrzeże, choćby spał. A wtedy raczej nie chciał być w skórze tego zbója, którego przyłapie.

        Hank zaprowadził go do namiotu. Ku zachwytowi Lorlena, piękna kobieta dostała sąsiedną miejscówkę.
- Dziękuję - powiedział elf, na co zbój tylko ponuro skinął głową i odszedł. Lorlen powiódł za nim wzrkoiem, po czym wszedł do namiotu. Miał własny prowiant, w końcu nie wyruszył na pustynię kompletnie nieprzygotowany. Ku jego irytacji, woda w bukłaku wciąż była ciepła. Szybkim ruchem palców ochłodził ją. Teraz była o wiele lepsza, w dodatku nie smakowała tak paskudnie.
Awatar użytkownika
Midnight
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Demon: Przemieniony
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Midnight »

Zaśmiała się złośliwie, krótko, trochę przypominając szczeknięcie.
-Ta uwaga nie była skierowana do Ciebie, acz dziękuję za komplement.
Po chwili przez otwartą bramę wszedł elf leśny, któż go tam wie jak się tu znalazł. Bezczelnie zapytał, prawdopodobnie używając siły perswazji, czy nie znalazłoby się dla niego schronienie, ze skutkiem zamierzonym, choć w inny sposób. "Właściciel" obozu widocznie już miał dość co raz to nowych gości, toteż nakrzyczał na przybyłego i poszedł do swojego namiotu, dając kilka słów komentarza do cichego obserwatora Midnight, który tak jak przypuszczała Midnight, był człowiekiem.
-O, szpieg wyszedł z ukrycia - powiedziała zgryźliwie w kierunku mężczyzny, co wyszedł z namiotu.

Kiedy jeden z bandytów się do niej zbliżył, warknęła cicho, na co nie zareagował, tak samo jak na późniejszy syk. Był to błąd z jego strony, bo Midnight była dziś w takim nastroju, że zaatakowała go długimi paznokciami bez ostrzeżenia, przecinając tętnicę szyjną. Dziw, że starczyło jej na to sił, a bo nie jadła przecie przez kilka tygodni. Ostatnimi czasy uodporniła się na głód, nie przejmując się, że boli ją brzuch z tego powodu. Nie przejęła się zbytnio, że zabiła jednego ze zbójów, ale na wszelki wypadek czekała by odeprzeć gniew ze strony przywódcy obozu.
Where do you keep your pet werewolf?
In a were house.
Awatar użytkownika
Vergill
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergill »

Vergill wypościł całe powietrze z płuc powietrze nosem na słowa dziewczyny, że to nie do bandyty skierowała swoje słowa. Czyli jednak to o mnie chodziło... - pomyślał, z niewiadomej przyczyny kąciki ust meżczyzny przesunęły się ku górze malując na jego twarzy uśmieszek.
Ale w tym momencie jego spojrzenie powędrowało na "bossa" który już nieco zirytowany goszczeniem kolejnych gości udał się do swojego namiotu.
- Heh... nie dziwię się mu, sam pewnie zachowałbym się tak samo... - wymamrotał pod nosem, a jego uśmieszek przekształcił się w bardziej złośliwy.
- Szpieg ? - powtórzył cicho odwracając głowę ponownie w kierunku kobiety. Raczej nie powinna tego usłyszeć, bo podobnie jak stwierdzenie o zachowaniu szefa bandytów było zaledwie wyszeptane. Zmarszczył przy tym brwi okazując w ten sposób, że to określenie nie przypadło mu do gustu.
- Nie jestem żadnym szpiegiem...ale to nieważne. - odpowiedział po czym po szybkim zerknięciu na elfa z jednoczesnym zaczerpnięciem powietrza dodał, a raczej zapytał nieznajomą.
- Powiedz, skąd wiedziałaś ? - co mało konkretne pytanie ? Jednak Vergill był przekonany, że będzie ona wiedziała o co mu właściwie chodzi.

Jeśli chodzi o to co zrobiła kobieta z nieszczęsnym bandytą to nie zrobiło to na nim specjalnego wrażenia. Przyzwyczaił się już do widoku ludzkiej śmierci, no ale żeby zabijać gołymi rękoma. To do rzeczy powszednich nie należało. Tak czy inaczej zerknął na rzezimieszka, który został i jemu przydzielony To trochę wkurzające, kiedy taka wesz za tobą lata. - stwierdził w myślach po czym przemówił do owego człeka.
- Przypatrz się, bo jeśli nadepniesz mi na odcisk taki sam los czeka i ciebie. - mówiąc to wcale nie groził temu bandycie, a jedynie go ostrzegł. Swoją stroną miło z jego strony, że to zrobił, co nie ?

No, ale tak czy inaczej trzeba było powiedzieć, że ta kobieta miała silny charakter i coraz bardziej intrygowała czarnowłosego. Spoglądał na nią ze swojego miejsca, a w jego spojrzeniu była chyba nawet odrobina pożądania.
- Więc ? Odpowiesz mi ? - rzekł jeszcze raz do niej, przypominając o swoim pytaniu, zastanawiając się jednocześnie jak zareaguje.
Awatar użytkownika
Lorlen
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf pół leśny, pół górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lorlen »

        Wyjrzał z namiotu, kiedy usłyszał odgłos upadającego ciała. Zacisnął wargi, widząc ciało zbója. Przypuszczał, co się stało, i reakcja kobiety go nie dziwiła, ale jednak... żeby tak od razu zabić? Za zwykłe przystawianie się? Rozumiał pobić, obezwładnić itp. ale tak po prostu, ostatecznie zabić? Jemu też zdarzało zabijać, ale tylko wtedy, kiedy nie mógł tego uniknąć. Teraz kobieta zdecydowanie mniej mu się podobała, co innego charakterek, a co innego zwykła, wręcz zwierzęca agresywność...

        Cofnął się w cień namiotu, pozostając jednak przy wyjściu, czekając na reakcję przywódcy zbójów. Tymczasem wiatr na pustyni zawiał mocniej, uprzedzając o burzy, która uderzy o obóz już za kilka minut.
Awatar użytkownika
Midnight
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Demon: Przemieniony
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Midnight »

Zareagowała tym samym złośliwym śmiechem na pytanie człowieka. Jej oczy błysnęły, a na ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Ja czuję takie rzeczy.
Jej ucho wychwyciło jakąś wzmiankę o burzy piaskowej. Nie przejęła się specjalnie tą wieścią. Zmysły mówiły jej, że za chwilę pierwsza faza zjawiska. Zamknęła oczy i wyczuła kierunek wiatru. Odwróciła się tyłem do niego, a po chwili na obóz natarła fala piasku i wiatru. Nagle powietrze przeszył jej śmiech, trochę zagłuszany przez piasek sunący powietrzem.
-Całkiem silna burza-pomyślała i znowu roześmiała się, tym razem już ciszej.
Piach utrudniał jej oddychanie. Zaklęła pod nosem. Podniosła płaszcz po omacku, nie chciała by do oczu dostał się piasek. Otrzepała go z pyłu i założyła na plecy. Trzepanie nie za wiele dało, bo czuła, że mnóstwo pustynnej ziemi była jeszcze w zakamarkach płaszcza. Uklękła na piasku i skuliła lekko, żeby przetrwać burzę jako tako. W końcu jednak nie było to coś przyjemnego.
Where do you keep your pet werewolf?
In a were house.
Awatar użytkownika
Vergill
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vergill »

- Ehh... zaczyna się... - warknął pod nosem nadal nie ruszając się z miejsca. Czarnowłosy przypatrując się dziwnemu zachowaniu kobiety zaczął myśleć
Wydaje się dziwną osobą, ale może mimo to zaproponować jej, aby spoczeła ze mną w namiocie, w końcu jest całkiem spory... Ale co jak mnie też będzie chciała zabić ? - na to ostatnie pytanie tylko się zasmiał, a dokładniej mówiąc uśmiechnął, bo dźwięku żadnego przy tym nie wydał. No więc ostatecznie zdecydował się zaproponować to nieznajomej, ale to czy się zgodzi to już zupełnie inna sprawa.
- Hej kobieto ! Jeśli chcesz możesz schronić się przed burzą w namiocie wraz ze mną ! - zawołał zanim jeszcze nadeszło uderzenie wiatru. Dobrze, że się z tą propozycją pospieszył, bo jeszcze chwila i raczej by tego nie miała szansy usłyszeć owa pani. Ale jednak usłyszeć powinna więc Vergill podniósł swój miecz i wstał na równe nogi ostrze swej ukochanej broni opierając o prawy bark. No i w takiej pozycji ruszył do swego namioty schronić się przed wiatrem i piaskiem, kaptura nie zakładał bo nie opłacało się to zbytnio, do namiotu miał tylko parę kroków.

W namiocie przetrzepał sobie włosy starając się w ten sposób pozbyć piasku, a następnie rozwalił się wygodnie na jednym z dwóch hamaków - usiadł, nie położył. A ostrze jak zwykle miał blisko siebie, oparł je o lewe kolano.
Odprężając się zwilżył suche gardło wodą, spragniony nie był, po prostu było to dla niego nieprzyjemne uczucie.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Wyszedł wkurzony ze swojego namiotu miał serdecznie dosyć gości, którzy sprawiali kłopoty tym bardziej zabijając jego ludzi. Zauważył, że nawiązał się się jakiś dialog nawiązali nieznajomy i kobieta.
Czort ich tam wie o czym gadają - pomyślał. Przybliżył się energicznym krokiem przerywając wymianę zdań:
-Rozumiem twoja chęć zabijania, ale nie likwiduj moich ludzi bezkarnie. Pozwalam zostać ci w moim obozie, ale namiotu nie dostaniesz. Jak chcesz to nocuj z tym chłopakiem, który z tobą przed chwila rozmawiał.
Reszta to nie moja sprawa co się z tobą stanie - powiedział.
-Hank! - zawołał. Przyszedł jego człowiek. Udał się z nim do swojego namiotu.
U siebie w namiocie wydal mu polecenia dotyczące gości. Strażnicy mieli odejść od nich. Każdy z jego ludzi miał być zaopatrzony w broń. I pilnować porządku. Szczególnie mieli zwracać uwagę na lochy, skarbiec, wozy i swój majątek w razie czego zaatakować.


Znów wychodził z namiotu, gdy usłyszał śmiech i nagle burza piaskowa zawładnęła pustynią. Podszedł z oporami do bębna alarmowego i zaczął wydawać sygnały swoim ludziom. Mieli schronić się w jaskini.
Grzechem nie jest upaść. Grzechem jest upaść i się nie podnieść.
Awatar użytkownika
Lorlen
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf pół leśny, pół górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lorlen »

        Na kilka sekund przed nadejściem burzy wyczuł zbliżające się niebezpieczeństwo. Uczucie było zupełnie inne, niż to, kiedy ktoś zamierzał się na niego nożem. Większe, dziksze, bardziej... nieokiełznane. Natychmiast wycofał się wgłąb namiotu, na szczęście solidnie postawionego. Spośród huku wiatru wyłowił czyiś śmiech, prawdopodobnie kobiety, ale nie miał czasu się nad nim zastanawiać, bo namiot zakołysał się gwałtownie, grożąc odfrunięciem. Lorlen przytrzymał go, wiedział jednak, że nie ma szans w walce z żywiołem.

        Jego obawy sprawdziły się - namiot zakołysał się i wywrócił. Nie miał podłoża, więc tylko odsłonił lokatora, w którego natychmiast uderzył piasek i wiatr. Ze schronieniami obok stało się podobnie, ludzie dokądś biegli, najpewniej do tej jaskini, o której zawołał przywódca. Lorlen jednak nie słyszał tego - wiatr zbyt głośno huczał, poza tym był skupiony na osłanianiu twarzy. W którymś momencie jednak miarka się przebrała. Dość!, pomyślał na wpół świadomie i bez udziału rozumu sięgnął po magię. Nagle wiatr zniknął.

        Lorlen powoli otworzył oczy i na chwilę oniemiał. Znajdował się w czym w rodzaju niewielkiej bańki, chroniącej jego i najbliższy teren. Wiatr tutaj nie dosięgał, a piasek zmieniał się... w wodę. Po czym wsiąkał w podłoże. Lorlen roześmiał się swoim miłym śmiechem, kiedy kilka kropel dosięgło jego twarzy. Rozbroiła go niedorzeczność sytuacji, no ale z drugiej strony, kto szukałby jakiegokolwiek sensu w Dziedzinie Chaosu?
Awatar użytkownika
Midnight
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Demon: Przemieniony
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Midnight »

- Nie, dziękuję. Prześpię się pod palmą - odpowiedziała jednocześnie na dwa pytania.
To było jedynie pierwsze uderzenie burzy piaskowej, które po chwili ustało. Midnight to czuła. Jej decyzja pozostała jednak niezmienna. Z lekkim rozbawieniem zauważyła jaki klosz "wyprodukował" sobie elf. Po chwili i ją otaczała podobna bańka. Tyle, że piasek się przez nią dostający nie zmieniał w wodę, a w kolorowe motylki, które po wydostaniu się z bańki stawały się świetlikami. Komicznie to wyglądało, ale najważniejsze było to, aby nie dokuczał jej piasek. Trochę zużyła na to energii, a że akurat zmierzchało, bez pardonu położyła się pod palmą, zwijając w kłębek. Powoli zapadała w czujny sen.
Where do you keep your pet werewolf?
In a were house.
Awatar użytkownika
Lorlen
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Elf pół leśny, pół górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lorlen »

        Burza po kilku godzinach ustała. Lorlen zdołał się nawet trochę przespać (zaklęcie z Dzedziny Chaosu, raz rzucone, utrzymywało się już samoczynnie, miał tylko potem trochę problemów z tym, żeby go cofnąć). Przeciągnął się zatem i spojrzał na pozostałych, wynurzających sie właśnie z jaskini.
- Miło było, ale na mnie już pora - rzucił. Westchnął na myśl, o kolejnym piasku, piasku, piasku... a no tak, i jeszcze piasku, jaki go czekał. Niestety, nie posiadał zdolności teleportacji, czego wielokrotnie już żałował. Rad, nie rad, ruszył więc w drogę na piechotę.

Ciąg dalszy: Lorlen
Awatar użytkownika
Midnight
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Demon: Przemieniony
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Midnight »

Sen Midnight był niespokojny.

Wszystkich zabiła, miała ręce upstrzone ich krwią.. Oczy przesłonięte mgłą zdawały się nie widzieć niczego. Aż wreszcie biała zasłona opadła. Upadła na kolana, a z czarnych oczu popłynęły łzy. Ostatni ludzie wykrwawiali się.
- Przepraszam.. - szepnęła.


Z opętańczym wrzaskiem zerwała się na równe nogi. Marmurowy świt witał pustynię nowym dniem. Cała drżała, nie wiadomo czy od zimna pustynnej nocy, czy ze strachu. Najpewniej zbudziła wszystkich swoim krzykiem. Zakryła twarz rękoma i stwierdziła, że ma mokre policzki. Płakała w nocy..i płacze teraz.
Where do you keep your pet werewolf?
In a were house.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Lentir wyjrzał z jaskini po burzy. Jego ludzie poszli w jego ślady. Burza nie wyrządziła większych szkód. Zobaczył tylko, że elfa nie ma.
Była za to kobieta leżała po środku obozowiska zapłakana. Przynajmniej tak mu się zdawało. Skierował do niej we kroki.
Nie przepadał za kobietami, które sprawiają kłopoty. Zmienił wyraz swojej twarzy na obojętny.
-Co się stało, że ryczysz? -zapytał
-Pomyśleć, że taka duża kobieta, a płacze. Czy jej nie wstyd? Nie powinna okazywać bólu. - pomyślał.
Oczekiwał odpowiedzi.
Grzechem nie jest upaść. Grzechem jest upaść i się nie podnieść.
Zablokowany

Wróć do „Piaski Czasu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość