Ekradon[Granica królestwa] Gdzie lecą drzazgi

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Skowronek
Senna Zjawa
Posty: 281
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Szpieg
Kontakt:

Post autor: Skowronek »

        Z żołnierzami jednak trzeba było się użerać. Okazało się, że z nudów czepiali się każdej okazji, by jakoś urozmaicić sobie czas, a nabijanie się ze służebnej dziewki albo zaczepianie jej stanowiło naprawdę świetną rozrywkę. Jedni próbowali więc bawić się z nią w zgadywanki, aby w końcu “przypomniała sobie” gdzie chce trafić, drudzy zaś kierowali ją tam, gdzie mogła znaleźć to o co zapytała, a niekoniecznie to, czego szukała. Dlatego raz trafiła do kuźni, później zaś do wozów z zaopatrzeniem, a potem znowu do kuźni, ale innej. Raz zdarzyło się, że została zrugana jak pies przez jakiegoś żołnierza, który chyba poczuwał się do znacznie wyższej rangi, niż faktycznie posiadał i uważał, że rozmowa z takim plebsem jak ona to ujma na jego honorze. Skowronek nie dyskutowała - przeprosiła dziesięć razy, cofając się kroczek po kroczku, aż w końcu odwróciła się i czmychnęła, bo nie miała czasu na pyskówki. Zbiegała pół obozu i zaczynała być naprawdę wkurzona i zdesperowana. Co więcej zaczęła przeczuwać, że jednak nie tędy droga, bo tak biegając w tę i z powrotem po obozie nie słyszała ani słowa o tym, jakoby ktokolwiek został pojmany, by gdzieś doszło do jakiejś bójki albo w ogóle by działo się jakieś zamieszanie. To zupełnie nie było w stylu tych ludzi, oni nie mogli wejść do tego obozu nie robiąc żadnego zamieszania… Coś więc musiało się wydarzyć. Albo Przyjaciółka popełniła jakiś błąd w swoich spekulacjach, albo oni tu jakimś sposobem nie dotarli, albo Cryf był sprytniejszy, niż na to wyglądał. Elfka zaczęła się zastanawiać, czy nie wrócić do medyka, u którego przesiadywał Sjans i nie porozmawiać z rannym drwalem co dalej, bo zaczęła ją ogarniać desperacja. W akcie tłumionej rozpaczy z rozmachem odstawiła swoją skrzynkę na ziemię i przysiadła obok na jakimś worku z gratami. Oparła ręce na kolanach i na dłoniach wsparła brodę, po czym zaczęła rozglądać się z niezadowoleniem po okolicy. Wszystko się pieprzyło.
        Przyjaciółka nie siedziała jednak długo, gdy zorientowała się, że w obozie narasta jakieś poruszenie. Jakaś plotka czy też rozkaz przekazywany z ust do ust sprawiał, że część z nich dopijała piwo i zbierała się od ognisk, inni rozchodzili się i roznosili wieści dalej. Takiej okazji elfka nie mogła przepuścić, wstała więc, poprawiła spódnicę i ze swoją skrzyneczką ruszyła dalej. Akurat mijał ją jakiś zaaferowany żołnierz, który chyba pędził dalej, by przekazać wieści - Skowronek poszła za nim, oczywiście zachowując odpowiedni dystans. Śledzić w takich warunkach akurat umiała, bo to było prawie to samo jakby podążała za ofiarą na rynku w dzień targowy - nie musiała się wcale starać by nikt jej nie widział, bo w tym tłumie i tak nie zwracano na nią uwagi. Była cały czas szturchana i popychana, bo nikt jej nie dostrzegał - była za mała i za mało ważna. Dzięki temu szybko miała okazję by usłyszeć o co chodzi.
        - Wyruszamy! - oświadczył krótko śledzony przez nią żołnierz.
        - Co, znaleźli drogę? - upewnił się jeden z jego kumpli gramoląc się z beczki, na której siedział ćmiąc fajkę. Entuzjazmu jakoś nie okazywał, bo gdy morale są tak niskie jak w tym obozie, żołnierze z radością reagują jedynie na żołd.
        - Wątpię, ponoć zawracamy…
        Skowronek prawie zgubiła krok. Jak to zawracają? Co się stało? Znaleźli jakąś okrężną drogę czy przypadkiem sobie odpuszczali? Nie, niemożliwe, by dali sobie spokój, to nie leżało w charakterze ich dowódcy - Cryf był uparty i już nieraz dał tego dowód. Musiał więc coś kombinować i to wcale nie wróżyło dla nich dobrze. Skowronek zdecydowała się zagrać za wszystko - zawróciła i poszła w kierunku serca obozu, gdzie według jej obserwacji znajdowały się namioty dowództwa - może bliżej tego leża węży dowie się czegoś konkretniejszego…
        - Hej, hej, ptaszynko!
        Wesołej zaczepce towarzyszyło szarpnięcie za chustkę na głowie.
        - No chyba sobie jaja robisz…
        Zaskroniec. Jego w najśmielszych snach nie spodziewałaby się tu zastać. Była pewna, że go zatłukli w Ekradonie, gdy opuszczali miasto... A jednak stał przed nią i co więcej wcale nie wyglądał na specjalnie poturbowanego. A wszelkie siniaki i strupy na twarzy ukrywał pod pełnym zadowolenia uśmiechem.
        - Wdepnęłaś w niezłe bagno, ptaszynko - oświadczył jej. - Szefowie są wściekli za to co wydarzyło się w Ekradonie.
        - Podziękują mi, gdy doprowadzę sprawę do końca...
        - Nie dokończysz - przerwał jej. - Po to mnie tu wysłano: masz natychmiast przerwać misję. Pod groźbą, że przestaniesz dostawać odtrutkę na Przywiązanie.
        - Ale przecież wiesz co grozi za przerwanie kontraktu...
        - Ktoś z naszych się tym zajmie. Nie będzie śladu po kontrakcie. Masz zniknąć i koniec... Mogę ci w tym pomóc.
        Elfka westchnęła. Wiedziała, że musi podjąć decyzję natychmiast. I wiedziała, że wokół jest co najmniej trzech żołdaków wtajemniczonych w sprawę, którzy pewnie mieli rozkazy, by ją zabić na sygnał dany przez Zaskrońca w razie gdyby się nie zgodziła... Nie mogła powiadomić Sjansa i reszty, jeśli chciała ocalić skórę.... A zresztą, czy ta gra była warta świeczki? Od dawna jej się to już nie opłacało, bo za wiele włożyła, a zbyt mało miała z tego wyciągnąć. Szła z nimi przez źle pojęte poczucie humoru i wrodzoną zawziętość. Należało w końcu odpuścić, bo już miała nóż na gardle.
        - Co mam robić? - zapytała. Zaskroniec jej nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i przełożył ciężar ciała z nogi na nogę, poprawiając sobie pasek przy spodniach. To był sygnał, tego Przyjaciółka była pewna. Tym bardziej, że zaraz po nim dostała w głowę obuchem tak mocno, że straciła przytomność...

        - Obudziła się już, e?
        Skowronek rozchyliła powieki. Słońce raziło ją w oczy, a głowa ją strasznie bolała. Powoli rejestrowała zapach siana i jego kującą miękkość pod plecami. Rżał koń, woźnica gwizdał, wozem z sianem delikatnie kołysało... Jechali porządną, kamienną drogą gdzieś daleko od Bagien - Zaskroniec dotrzymał swojej części umowy i zabrał ją z tamtego obozu. A co więcej na pożegnanie dał jej niewielką buteleczkę odtrutki z etykietką, na której napisane było tylko "za dobre sprawowanie".

Ciąg dalszy: Skowronek
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości