Ekradon[Ulice miasta] Coraz bliżej celu

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

         „I co ja mam kurna załatwiać w nocy?” Szwendając się po mieście nie można było wiele załatwić czy czegoś dostać. No, chyba że była mowa o dostaniu po gębie. W tym kończącym się dniu było już wystarczająco dużo problemów, nie trzeba było dodawać sobie kolejnych. Konie w stajni momentalnie zareagowały na przybycie towarzystwa i zaczęły cicho rżeć. Brakowało tylko konia Teusa, co jeszcze bardziej zmartwiło Alestara, bo towarzysz mógł się jeszcze bardziej oddalić. Z drugiej strony ciężko było nie zgodzić się z Falkonem. Należało mieć nadzieję, że wszystko się ułoży.

        Część zapasów z juków należało już wyrzucić, jednak ogólnie stan jedzenia i napitków był zadowalający, szczególnie że kusznik dostał trochę produktów od Olafa. Wyglądało na to, że karczmarz był najbardziej niezadowolony z Teusa, bo Falkonowi pozwolił zostać na noc. Głowę łowcy nagród bardziej niż przygotowanie do podróży i poszukiwanie łucznika, frasowała pani porucznik. Łączyła ich trudna przeszłość, wspólny cel i wspólny wróg. Diana była trudnym orzechem do zgryzienia: na służbie twarda i nieustępliwa, a w obecności kusznika mówiącego o Wolfungu robiła się całkiem inna. To była świeża i bardzo krótka znajomość, jednak już można było wyrobić sobie zdanie o krótko ściętej brunetce.

        Siodła leżały obok wierzchowców, które do jutrzejszego poranka na pewno będą wypoczęte. Strzelec miał nadzieję, że Liois i złodziejaszek wykonali to, co mieli w planach. Po wejściu do karczmy okazało się, że ich plany były dużo bogatsze, niż by się można było spodziewać. Trzydziestolatek nie zastanawiając się długo, wziął kąpiel i ułożył się do snu, by z samego rana będąc wypoczętym zastukać w drzwi od pokoju bajarza.
         — Pobudka, dziś niedziela i nam Teus gdzieś spierdziela. Halo, obudź się pierdoło. Wstawaj do jasnej ciasnej, tej no… Wstaaaaawaaaać!!! — Brunet był nieustępliwy w swoich działaniach.

        Zanim drzwi się otworzyły Zenemar szybko umknął i po chwili był już na dole jedząc śniadanie i czekając na zaspanego towarzysza.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Falkon otworzył drzwi, ale Alestar zdążył już zbiec na dół.
        — Chyba się nawet nie domyślił, że...
        — Że odpoczywaliśmy — wtrąciła Liois. Oboje wymienili się znaczącymi uśmiechami.
        — To dobrze. Lepiej żeby o niczym nie wiedział. Czasami wydaje mi się jakiś sztywny i obawiam się jego reakcji... Na przykład gdy schodzimy na temat mojej pirackiej przeszłości. — Chłopak przeczesał włosy ręką i spojrzał z uśmiechem na elfkę. — Wyspałaś się?
        — Jak nigdy — odpowiedziała. — Pójdę się trochę ogarnąć, bo wyglądam nieco... niewyjściowo — dodała, wywołując śmiech u Falkona. — No co? Tobie też by się przydało!

        Po kilkunastu minutach cała trójka siedziała już na dole. Alestar dojadał śniadanie, Liois czesała włosy a Falkon przyglądał się jej, gładząc swój świeżo podgolony zarost. Był dumny, że udało mu się nawet raz nie zaciąć. Z zamyślenia wyciągnął go zapach gorącej owsianki, którą właśnie przyniósł Olaf.
        Gdy wszyscy już zjedli swoje porcje Falkon wybiegł z karczmy i udał się w stronę domu Izydora. Miał nadzieję, że nie spóźnił się za bardzo i jego znajomy nadal tam czeka.
        — Kopę lat, druhu! — Szczupły, czarnowłosy mężczyzna o nieco szczurzej twarzy potrząsnął energicznie dłoń Falkona.
        — Miło cię widzieć, Jon!
        — Chodź, usiądziemy. Jak widzisz posprzątaliśmy tu już — powiedział Jon nieco smutnym głosem.
        — Tak właśnie myślałem... Nie domyślasz się kto to mógł zrobić? — Falkon usiadł przy stoliku naprzeciw swojego rozmówcy.
        — Nie domyślam się. Ja po prostu wiem. Byli tu od kilku dni. Chcieli dołączyć, ale im odmówiliśmy — wyjaśnił mężczyzna. — Powinienem czuć się winny? — zapytał, oczekując poważnej odpowiedzi.
        — Czasu nie cofniemy. Czemu odmówiliście?
        — To była banda Henrika, tego zdrajcy. Pieprzonego elfa, tfu!
        Falkon odchrząknął.
        — Pamiętasz jak to kiedyś z nim było. Nie chcieliśmy ryzykować — kontynuował Jon. — Pocałowali klamkę i odeszli. Myślałem, że chociaż trochę się przestraszą i wyjadą z miasta, ale sam widzisz jak to się skończyło. Ale chyba nie po to chciałeś się ze mną spotkać. Co to za sprawa?
        — Życia i śmierci, dosłownie. Muszę odnaleźć jedną rzecz, którą ukradli — odparł Falkon.
        — Co to takiego?
        — Pewien magiczny przedmiot. Taki czerwony kryształ. — Falkon powstrzymał się przed zdradzeniem większej ilości szczegółów.
        — Wiem tylko, że ruszyli na południe. Może uda ci się ich wytropić.
        — Akurat mam po drodze. — Falkon uśmiechnął się z zadowoleniem. Wstał i uścisnął dłoń mężczyźnie. — Dzięki, Jon. Bardzo mi pomogłeś.
        — Polecam się. W końcu miałem dług do spłacenia. A, jeszcze jedno — dodał, grzebiąc w kieszeni. Wyjął magiczny pergamin i wręczył go Falkonowi. — Oddaję.
        — Co z ciebie za złodziej? — zapytał chłopak z szczerząc zęby. Obaj wybuchli śmiechem

        Po powrocie Falkon dowiedział się od Olafa, że Alestar i Liois zajęli się już przygotowaniami do podróży. Zastał ich w stajni, pakujących bagaże na osiodłane już konie. Podzielił się z nimi nowo zdobytymi informacjami. Przez chwilę miał nadzieję, że elfka również wyruszy, jednak jej mina wyraźnie temu przeczyła. Gdy nadszedł czas pożegnania rzuciła mu się na szyję.
        — Może jednak pojedziesz z nami? — zapytał z nadzieją.
        — Nie mogę. Przepraszam.
        Nie nalegał. Delikatnie pocałował dziewczynę, po czym wgramolił się na konia.
        — Niedługo się spotkamy, obiecuję — powiedziała Liois, tłumiąc łzy.
        — Mam nadzieję — odparł z uśmiechem. — Do zobaczenia.
        — Do zobaczenia.

Alestar i Falkon wędrują do: [Droga na południe] W poszukiwaniu zguby
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości