EkradonTen tajemniczy list

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Blyth
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Ten tajemniczy list

Post autor: Blyth »

Blyth szedł przez Ekradon, rozglądając się nerwowo, jakby czegoś oczekiwał. Zawsze taki był w nowych miejscach. Wydawałoby się, że idzie tak bez celu. Jednak miał cel. Szukał elfa, albo kogoś znającego język elfów. Chyba elfów. Chodziło o list znaleziony przy czarodzieju. Napisany był obcym Blythowi językiem, toteż pierwsze co pomyślał to elfy. Problem w tym, że mało kto chciałby pomóc osobnikowi o wyglądzie seryjnego mordercy sadysty. Ale Blyth się nie poddawał. Wszedł do pierwszej napotkanej karczmy. Szybki rzut oka. Sami ludzie. Zero magicznych istot. Dziwne. Podszedł do baru, ale nawet nie zdążył się odezwać.
- Wynoś się! - krzyknął pulchny mężczyzna. Blytha aż wryło. Zwykle budził strach, a tu zwykły człowieczek każe mu się wynosić. Jak na choleryka przystało, Blyth się trochę wkurzył. Włosy/sierść zrobiły się czarniejsze, kły jakby się wydłużyły, a oczy zaświeciły złowieszczo.
- Coś ty powiedział?! - warknął.
- W...wynoś się... - odwaga chyba opuściła karczmarza.
- Twoje słowa są niegrzeczny, a ty wypowiadając je mnie jesteś głupi. Sytuacja zwróciła uwagę dwóch osiłków, którzy podeszli do Blytha.
- Chyba miałeś się wynosić dziwolągu - powiedział jeden z nich.
- Jednak ludzie w tym mieście są głupi - odpowiedział Blyth.
- Co?! Ja jestem głupi?! - krzyknął osiłek i zamachnął się na wilkołaka. Szybki unik i metalowe szpony utkwiły w brzuchu napastnika. Ruch ręka w dół i tkanka rozerwała się pod naporem ostrzy. Wszyscy jak na komendę zareagowali, rzucając się na Blytha jednocześnie. Ponieważ poziom walki i inteligencji w tym pomieszczeniu był dosyć niski, wilkołak radził sobie świetnie w rozszarpywaniu kolejnych głupców. Kilku nawet przez okno wyleciało. To zaalarmowało strażników. Blyth usłyszał krzyki. Otrząsnął się trochę z morderczego szału. Stały, cały we krwi, pośród rozszarpanych ciał. Nie da się złapać. Wyskoczył przez okno i pognał w stronę obrzeży, oddalając się od krzyków. Dobiegł do jakiejś alejki i dał w nią nura. Schował się za skrzyniami i czekał.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Bezksiężycowa gwiaździsta noc, piękna jak każda następna i każda poprzednia. Wiatr ledwo poruszał koronami drzew. W oknach wielu domostw paliło się światło, a ulice rozjaśniały latarnie. Tych, którzy nie mogli spać nocą i błąkali się wśród budynków, można było policzyć na palcach. W gospodach panował większy tłok.

Kiedy krzyki dobiegły z głównej izby, Histoffe zerwała się ze snu. Bardzo źle znosiła samotność, a w dodatku czuła rosnący głód na czyjąś duszę. Mimo licznych modlitw, w których błagała o łaskawszy los, nie dostała żadnego znaku. Odcięta od Nieba musiała zaczerpnąć energii z innego źródła. Zeszła na dół. Spojrzała na zamordowanych, lecz choć przez myśl przeszło jej ich wskrzeszenie, to wolała zaoszczędzić na mocy. Wyszła z karczmy. Postanowiła przejść się i porozmyślać na męczące ją tematy, chociaż polowanie na duszę byłoby jej na rękę.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Noce, w trakcie których niebo nie pokrywała żadna chmura, a księżyc i towarzyszące mu gwiazdy były barzo dobrze widoczne, zawsze były dla niego pięknie. Przeleciał nad Ekradonem raz czy dwa razy, zauważył, że po ulicach nie włóczy się wiele ludzi, co było do przewidzenia zważywszy na porę dnia. Wreszcie zdecydował się spikować w dół, a dokładniej to w jakąś ciemną alejkę, w której stało kilka skrzyń. Wylądował na ziemi, jeszcze z widocznymi, czarnymi skrzydłami, więc przy lądowaniu towarzyszył mu silny podmuch powietrza. W uliczce na pierwszy rzut oka nie było nikogo widać, jednak upadły przez chwilę miał wrażenie, że z ukrycia ktoś go obserwuje. Obejrzał się jeszcze raz, a gdy nikogo nie zauważył to lekko wzruszył do siebie ramionami, docisnął pas z pochwą miecz, który spoczywał na jego plechach i wyszedł z alejki.

Wyszedł chyba na jedną z głównyvh ulic, bo ulica ta była dość dobrze oświetlona. W Ekradonie był tylko raz w życiu, w czasach gdy jeszcze podróżował z grupą najemników. Szedł ulicą i przy okazji zabrało go na wspomnienia dotyczące tejże grupy, z którą kiedyś podróżował, a której wszycy członkowie już nie żyją.
Awatar użytkownika
Blyth
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Blyth »

Wielu przeraziłby widok mężczyzno o śnieżnobiałych włosach i wielkich, czarnych skrzydłach, lądującego niespełna metr od ciebie. Ale Blyth zachował spokój. Nie mógł teraz poddać się emocjom. W każdej chwili mógł transformować, a nie chciał w tej rozszarpywać połowy miasta. Oczywiście, była to kusząca wizja, ale przybył tu z pewnym celem. Pościg za nim już dawno odpuszczono, toteż wyszedł spokojnie z ukrycia. Ulica wydawała się pusta, mimo to wilkołak dostrzegł jakąś postać. To był owy osobnik ze skrzydłami. Był wysoki i wydawał się dobrze zbudowany i do tego te skrzydła. Przynajmniej wiedział już, że nie jest człowiekiem. Dobrze. Chyba nie spodobałem się miejscowym. W obecnej chwili nie wiedział co właściwie ma robić. Postanowił się przejść. Może i zdawało się to dosyć ckliwe, ale innego wyboru nie miał, a liczył na to, że może jednak spotka kogoś wyjątkowego. Z powodu nieznajomości miasta, jego spacer polegał na błądzeniu wśród ulic i uliczek. Czasami też musiał się ukryć przed pojedynczym patrolem, działo się to jednak sporadycznie. Nie w smak mu było błądzenie bez celu, toteż wspiął się zwinnie na jeden z niższych budynków, aby uzyskać lepszy widok. Tak lepiej. Chyba kogoś widzę... W oddali dostrzegł kolejną postać sunącą wzdłuż ulicy. Bo szybki rozpoznaniu zorientował się, że jest to niedaleko karczmy, w której miał przyjemność dokonać masakry. Ciekawe czy coś słyszała...Może nawet mnie widziała...Jeśli tak, może być niebezpieczna. Chodziło oczywiście o możliwość przekazania straży rysopisu, a to by skutecznie utrudniło, wystarczająco trudne już zadanie. Blyth zeskoczył na ziemię i transformował bezdźwięcznie w wilka. Szybko pobiegł w kierunku postaci. Dzieki czułemu węchowi łatwo ją zlokalizował i zaczął śledzić. Może po prostu wyszła na spacer...Najłatwiej będzie po prostu spytać. Nie powinna się przestraszyć dwumetrowego wilkołaka, pochlapanego krwią... Czasami Blyth silił się na żart, rzadko mu to wychodziło. Chowając się w w cieniu polimorfował w wilkołaka i ruszył za dziewczyną, ciągle trzymając się cienia. Gdy był już na wyciągnięcie ręki od celu, chrząknął stanowczo, chociaż bardziej zabrzmiało to jak warknięcie.
Awatar użytkownika
Histoffe
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 74
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:

Post autor: Histoffe »

Chcąc czy nie chcąc, widok wilkołaka nie zrobił żadnego wrażenia na anielicy, nie licząc tego, że znalazł się trochę za blisko. Histoffe spojrzała na niego, a oko skryte za grzywką rozjarzyło się zauważalnie. Już wiedziała, z jakim typem istoty ma spotkanie i jakoś tym się nie zmartwiła. Obojętnie zmierzyła stwora, bardziej dla zasady niż rozeznania bowiem bardziej ufała zmysłowi magicznemu, niż każdemu innemu.
- Wróg czy przyjaciel? – spytała spokojnie.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Dalej szedł główną ulicą Ekradonu. Szedł w miarę szybkim tempem, czyli takim jakim zawsze poruszał się kiedy był sam. W pewnym momencie zauważył... wilkołaka? Tak, to zdecydowanie był wilkołak i rozmawiał on z jakoś dziewczyną. Marou od razu zaczął mieć wrażenie, że już spotkał gdzieś tą białowłosą dziewczynę... Wiele czasu nie zajęło mu przypomnienie sobie, że to Histoffe- upadła anielica, którą spotkał nad jakimś jeziorem gdzieś w Górach Dasso, a po dłuższej wędrówce zmuszony był ją opuścić i tym samym nie pomóc jej. Podszedł kilka kroków bliżej i wzrokiem zlokalizował ławkę stojącą gdzieś na poboczu ulicy, a następnie usiadł na niej. Nie patrzył w stronę wilkołaka i Histoffe, patrzył się w górę na nocne niebo, jednak siedział na tyle blisko, że uda mu się usłyszeć o czym rozmawiają i może czegoś przy okazji dowiedzieć. Podejdzie, ale później, chyba, że upadła zauważy go pierwsza, jednak szczerze mówiąc miał co do tego wątpliwości, bo ławka stała w cieniu, więc nie było widać jego twarzy.
Awatar użytkownika
Blyth
Zbłąkana Dusza
Posty: 5
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Blyth »

- To zależy, czy zaufasz mordercy - powiedział Blyth. Oczywistym było, że jak na razie ma zamiary pokojowe, ale nigdy nic nie wiadomo. Zauważył wyraźnie błysk w oku nieznajomej. Miał bardzo słaby zmysł magiczny, toteż musiał polegać na innych zmysłach. I tak słuch i węch powiedziały mu, że ktoś znajduje się za nimi. Wilkołak postanowił na razie to zignorować. I wrócił myślami do nieznajomej.
- Dlaczego chodzisz sama nocą? To może być bardzo niebezpieczne. Ktoś mógłby ci zrobić krzywdę...Na przykład rozszarpać. - Blyth powiedział to z naciskiem na ostatnie zdanie, chcąc sprawdzić reakcję dziewczyny. - Oczywiście ja nie mam takiego zamiaru. Zatrzymałem cię, bo wydajesz się bardziej odważna od innych w tej mieścinie.
Mówiąc to, wyjął list i pokazał go dziewczynie.
- Nie znam tego języka, a zależy mi na przetłumaczeniu tego listu. Potrafię się odwdzięczyć. - obnażył kły w krzywym uśmiechu. - Wydaje mi się, że to język elfów...- przerwał i obrócił lekko głowę w lewo. - Nie chowaj się za nami, tylko podejdź, jak cywilizowana istota.
To ostatnie było wypowiedziane do osobnika czającego się za nimi w cieniu.
Awatar użytkownika
Marou
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 114
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Marou »

Spojrzał w stronę wilkołaka i Histoffe. Likantrop odezwał się do niego i jakby wybił go z zamyślenia.
- A skąd pomysł, że chowam się za wami lub przed wami? - zapytał retorycznie. Można by było nad tym dywagować, gdyż Marou w rzeczywistości siedział jakieś trzy metry od rozmawiającej ze sobą dwójki.
- Nie podsłuchuję was, gdyby to przyszło wam do głowy. Wybrałem to miejsce, gdyż jest w miarę dobrym miejscem do obserwacji gwiazd - dodał i z powrotem spojrzał w nocne niebo. Nie kłamał, jeżeli szło o obserwacje gwiazd, bo z miejsca, w którym siedzi właśnie dobrze je się obserwowało, bo po drugiej stronie ulicy był spory plac, który pozwalał na dogodną obserwację nocnego nieba. Domyślił się też tego, że Histoffe może rozpoznać go po głosie, o ile w ogóle zapamiętała jego głos. W każdym razie miał plan ponownego przywitania się z nią, jednak chciał to zrobić gdy załatwia by już sprawę z tym wilkołakiem. Mimo rozmowy ze zmiennokształtym, Marou nie wyszedł z cienia, co więcej nie wstał nawet z ławki, na której siedzi.
- Ale... jak chcecie to was zostawię - odparł i wstał z ławki, a następnie swoje kroki skierował w stronę przeciwną niż ta, po której stała Histoffe i wilkołak.

Ciąg dalszy: Marou
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości