Ekradon[las w pobliżu miasta] Moje gardło to nie bufet

Warowne miasto położone u podnóża gór, otoczone grubymi murami i basztami, jego bramy zdobią dwa ogromne posagi gryfów. Miasto słynie z handlu, pięknych karczm i ogromnej armi. Armi niezwykłej, bo składającej się z wojowników i gryfów. Od setek lat ekradończycy udomawiają gryfy, które później służą w ich armi, stacjonującej w górach poza miastem.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Musiała przyznać Regoli rację. Patrzenie w górę było dobrym pomysłem; nie widziała ulicy, za to widziała kątem oka obie osoby, które znajdowały się na tym dachu poza nią. Po chwili gwiazdy, i tak niezbyt liczne w mieście,zostały przesłonione przez dziwaczne, latające rysio-orły, takie jak tamte z kamienia przy wejściu do miasta. To chyba oznaczało koniec tego widowiska.
Regola zapytała się mężczyzny, który przedstawił się jako Maeglin, jaki jest cel jego podróży. W sumie wampirzycę również interesowała odpowiedź na to pytanie. Człowiek, który pyta się z troską w głosie o kogoś, gdzie zostało mu wyraźnie zasugerowane,że ten ktoś jest martwy,a zakładała, że nie był przygłuchy, był dziwny i podejrzewała, że ta miarka odnosiła się również do elfów. Ale z drugiej strony, jeśli widowisko się skończyło, można było zejść, co było propozycją o wiele bardziej kuszącą, niż wysłuchiwanie dziwnych osób.
- A nie moglibyśmy już zejść i kontynuować tę rozmowę na ulicy? - Zapytała się, zanim Maeglin zdążył odpowiedzieć Regoli.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Jedno tylko słowo huczało w głowie elfa, zagłuszając nawet donośny głos wąsatego dowódcy miejscowych żołnierzy – wampir. Przez chwilę nieco nieprzytomnie przyglądał się, jak Regola siada obok swojej towarzyszki i próbuje pomóc jej w chwilowej niedyspozycji. Ktoś mógłby powiedzieć, że Maeglin został sparaliżowany strachem, obawą przed obecnością istoty powszechnie uważanej za groźną... Taki ktoś myliłby się niezmiernie. W oczach elfa dało się dostrzec jedynie bezgraniczną fascynację.
Setka pytań cisnęła mu się w tej chwili na usta: Jak to jest nie żyć, a zarazem żyć? Jak smakuje krew różnych ras? Jak to możliwe, że istota nieumarła odczuwa dyskomfort związany z przebywaniem na wysokości? Ile prawdy jest w powszechnej wierze ludzi na temat wampiryzmu? Mógłby sporządzić listę pytań, na które odpowiedzi zająć mogłyby wiele godzin. Ba, był przekonany, że prędzej czy później zwyczajnie je zada.
-Co za niezwykłe szczęście. – pomyślał – Tak wiele nowości w tak krótkim czasie.
Głos czarodziejki przywrócił go do rzeczywistości. Wspomnienie o rodzinnych stronach sprawiło, że zaczął się zastanawiać, czy nie mógł jej spotkać w przeszłości. Było to raczej niemożliwe, choć kto wie, może kiedyś minęli się nawet nie zwracając na to uwagi.
Chciał coś powiedzieć, ale odezwała się wampirzyca, przypominając mu, że musi dzielić uwagę pomiędzy dwie postacie, obie równie interesujące.
-Chyba faktycznie dobrze jej zrobi powrót na poziom ulicy.
Odwrócił się w stronę Regoli.
-No cóż, mam nadzieję, że jeszcze będziesz miała okazję podziwiać mury Kryształowego Królestwa, jeśli o mnie chodzi, nie powiem, aby spieszyło mi się z powrotem... - powiedział – Jeśli zaś chodzi o mój cel, to można powiedzieć, że jest mi po drodze z każdym i z nikim. Choć może to brzmieć banalnie: szukam przygód, no i przy okazji możliwości zarobku, jakoś w końcu trzeba się utrzymać.
Maeglin stanął naprzeciw obu kobiet, zadarł jeszcze na chwilę głowę, by spojrzeć na gryfy. Na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech. Przyklęknął na jedno kolano przed wampirzycą.
-Czy mogę służyć ci pomocą, Pani? - zapytał.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Regola zachichotała gdy elf klęknął przed jej towarzyszką. Cieszyła się widząc tak eleganckie, książęce niemal, zachowanie. Przez to całe złodziejskie towarzystwo zapomniała już, że takie istnieje jeszcze w Alaranii. Kolejny powód by kochać elfią rasę. Są tak otwarci i przyjaźni dla wszystkich. Anat jest być może wrażliwa i wygląda niewinnie, ale toż to przecież wampir! Mordujący ludzi potwór z kłami. Dziewczyna zastanowiła się nad tym przez chwilę obserwując pojawiającą się na bladej twarzczce uglę z bycia wreszcie na niskim gruncie. Nie potrafiła jej się bać, a przecież kiedy się spotkały z przerażenia prawie podpaliła las. "Taka z niej bestia jak z koziego tyłka trąba".
- Trzeba cię zwócić żywym.
An posłała jej zadziwione spojrzenie.
- Miałam na myśli wyprowadzić z lasu, do ludzi. Nie traktuj mnie zawsze tak dosłownie - powiedziała puszczając oko.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Po tym jak elf odpowiedział Regoli, podszedł do niej i przyklęknął, albo przykucnął, dziewczyna nie była pewna. Co wiedziała na pewno to, to że jego twarz znajdowała się na tyle blisko jej głowy, iż widziała ją bardzo wyraźnie , pomimo,że wciąż patrzyła się prosto w górę. Zaproponował jej pomoc.Wyraźnie usłyszała chichot czarodziejki.
- Nie dam rady sama zejść. Przynajmniej nie bez patrzenia w dół.
Z pomocą mężczyzny udało jej się zejść z tego niefortunnego dachu. Gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi osunęła się na kolana i oparła plecami o murek uśmiechając się z ulgą."To było żenujące." Była zła na siebie za swoje zachowanie na górze. Przez ostatnie lata naprawdę starała się coś zrobić ze swoim lękiem wysokości, już się jej udawało nawet siadać na niższych gałęziach drzew, ale dach budynku to było dla niej za wiele.
Z zamyślenia wyrwała ją Regola mówiąc coś o powracaniu do żywych. Na zdziwione spojrzenie wampirzycy zaczęła to tłumaczyć puszczając do niej oko, ale tłumaczenie było jeszcze dziwniejsze, niż pierwotna wypowiedź, więc Anat zrezygnowawszy z prób zrozumienia jej sensu, po prostu to zignorowała i zwróciła się do Maeglina, uśmiechając się do niego.
- Dziękuję. Nie powiem, że dozgonnie, ale jestem ci naprawdę wdzięczna.
Zauważyła coś za jego plecami i szturchnęła maginię.
- Chyba ktoś próbuje podprowadzić ci konia - powiedziała wskazując w głąb małej uliczki, gdzie na rogu czarodziejka pozostawiła swojego wirzchowca.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Maeglin pomógł wampirzycy znaleźć się na bezpiecznym, stabilnym gruncie ulicy. W jego głowie wciąż roiło się od potencjalnych pytań, które mógłby zadać jej czy Regoli. Miał wrażenie, że spędzi w ich towarzystwie nieco więcej czasu. Był z tego zdecydowanie zadowolony.
Anat sprawiała wrażenie, jakby powrót na ziemię sprawił jej wielką ulgę. Nie można było się jej dziwić, elf sam zastanawiał się, jak zareaguje jego organizm, kiedy po raz pierwszy opuści las. Na razie nie było źle, choć musiał przyznać, że w tak wielkim skupisku ludzi, w miejscu gdzie przetworzony kamień niemal całkowicie wyparł przyrodę usłyszenie zielonej mowy było prawie niemożliwe.
W pierwszej chwili sam też nie zrozumiał co miała na myśli Regola, gdy mówiła o zwracaniu wampirzycy żywym, nie był pewny, czy kobieta nie myśli o wydaniu Anat w ręce miejscowych. Jego... obawa była jednak nieuzasadniona, ot niewinny żart.
Skłonił się dwornie przed wampirzycą, gdy ta podziękowała mu za pomoc. Chciał jej odpowiedzieć, gdy ta zauważyła, że koń, który najwyraźniej należał do drugiej kobiety znajduje niebezpiecznie blisko zmiany właściciela.
-Cała przyjemność po mojej stronie, Pani. - powiedział podnosząc się powoli.
Jego wzrok na krótką, niemal niewidoczną chwilę powędrował we wskazanym przez Anat kierunku. Wyglądało na to, że ma rację, ktoś kręcił się przy wierzchowcu czarodziejki. Dla jego wyostrzonego zmysłu wzroku wystarczył rzut oka, aby stwierdzić, co dzieje się na drugim końcu uliczki.
-Dwóch mężczyzn, chyba że ktoś jeszcze czeka za rogiem. - powiedział cicho – Nie za duzi, ale i nie chuchra. Nie wyglądają na zbyt rozgarniętych, próbować kradzieży gdy wokół pełno wojska, choć motłoch może służyć za niezły kamuflaż.
Stał już wyprostowany, zwrócony plecami do potencjalnych rabusiów.
-Sugerował bym szybkie działanie, aczkolwiek próbował bym uniknąć otwartej konfrontacji i wzbudzania zbyt wielkiego zainteresowania...
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

Zagotowała się w niej krew. Nie myśląc nawet co robi, sięgnęla za plecy po łuk i wystrzeliła precyzyjnie jedną strzałę, która świsnęła tuż obok głowy mężczyzny wbijając się z dygotaniem w okiennicę. Czarodziejka ruszyła szybkim krokiem wrzeszcząc na całe gardło i zwracając na siebie uwagę przechodniów.
- Już nie żyjesz, parówo! Nawet nie wiesz z kim zadzierasz!
Zdawało jej się, że Maeglin mówił coś o uniknięciu konfrontacji. Regola była z natury spokojna, ale jej koń to co innego. To diabelnie inteligętne zwierze nie miało zamiaru dać się tak po prostu ukraść. Gdy złodzieje w pośpiechu odwiązali linę, Interpido rzucił się do przodu z dzikim rżeniem i wyrzucając tylnie nogi w górę kopnął jednego prosto w klejnoty. "To było coś!".
- Dobry konik! - powiedziała gdy dopadła wreszcie do porywaczy.
Na szczęście uciekali już w popłochu uznawszy najwyraźniej, że wredny koń nie jest wart takiego zachodu. Wiedźma wróciła do towarzyszy.
- Przepraszam was bardzo, powinnam była najpierw pomyśleć. Możemy zapomnieć o tym małym incydencie i iść na festyn?
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Anat poderwała się na równe nogi, gdy czarodziejka wystrzeliła strzałę w kierunku dwóch mężczyzn i zaczęła krzyczeć na całe gardło, totalnie ignorując Maeglina, który już zdążył wymyślić plan i wyglądał jakby miał w zanadrzu jeszcze kilka planów awaryjnych. Z lekkim zdziwieniem patrzyła jak koń atakuje tego, któremu nie świsnęła strzała nad głową, po czym oboje zniknęli za rogiem. Magini odwróciła się do wampirzycy i elfa proponując, żeby zapomnieć o całej sprawie.
Anat z rozkoszą by o tym zapomniała, ale Regola zdążyła zaledwie skończyć zdanie, gdy obaj panowie wyłonili się ponownie zza rogu. Tym razem towarzyszył im jeszcze jeden mężczyzna. " Chyba mamy pecha." O ile tamci mieli na sobie skórzane zbroje, to ten miał perfekcyjnie wypolerowany stalowy napierśnik, a do pasa przypiętą małą plakietkę z brązu, którą, gdy przyjrzała się uważniej, dostrzegła również u tamtych dwóch. Przedstawiała ona koronę otoczoną jakimiś znaczkami. Był definitywnie starszy od tamtych dwóch, lepiej umięśniony i choć u pasa miał miecz, to w ręku trzymał pióro i kawałek pergaminu. Zapewne był ich liderem albo coś w tym rodzaju. I wyglądał na wściekłego. Pokazała Regoli, żeby ta się odwróciła.
- Która to? - warknął do jednego ze swoich towarzyszy.
Tamten trzęsąc się ze strachu, nie wiadomo czy przed Regolą i jej koniem, czy może przed tym, że gniew tamtego skieruje się przeciw niemu, wskazał drżącym palcem czarodziejkę.
- Rozum postradałaś?! - Wrzask mężczyzny był o wiele gorszy od tego który wydała z siebie wcześniej Regola. Był cały czerwony na twarzy. - Po pierwsze zostawiasz swojego konia w miejscu niedozwolonym. Nie-doz-wo-lo-nym, słyszysz? Prawo wydane przez naszego miłościwego króla mówi wyraźnie, że konie można zostawiać tylko, powtarzam tylko i wyłącznie w miejscach do tego przeznaczonych, to znaczy w stajniach i przy wodopojach. Czy to panience wygląda na stajnię? Albo wodopój? No właśnie. I do tego jeszcze napaść na funkcjonariusza! Funkcjonariusza Straży! Co się tyczy ciebie i twojej kobyły! Ci dawaj mieli odwiązać konia, żeby zaprowadzić go do stajni straży, podczas gdy ja miałem wypisać notkę i zostawić na miejscu konia, że po uiszczeniu kary w wysokości 200 ruenów plus koszty, właściciel będzie mógł odebrać swoją zgubę w naszych stajniach. A tu utrudnianie pracy straży i napaść na funkcjonariusza! Może parę dni w areszcie sprawi, że panienka nabierze trochę rozumu. I kara za uwiązanie konia tutaj wciąż musi być zapłacona. A teraz panienka pójdzie z nami .
Wampirzyca była pod wrażeniem, głównie pojemności płuc człowieka, bo cała tyrada była wypowiedziana na jednym wydechu. Z ciekawością czekała na reakcję czarodziejki, gdyż wielokrotnie użyta "panienka" w ustach mężczyzny brzmiała jak najgorsza możliwa obelga. Do tego, choć znała wiedźmę zaledwie parę godzin, odnosiła wrażenie, że Regola prędzej wda się w konkurs na wrzaski z tamtym mężczyzną, a pozostałych dwóch spróbuje podpalić, niż pójdzie grzecznie za tą trójką do aresztu.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

-Albo możesz wzbudzić powszechny popłoch. – powiedział elf lekko wzdychając, gdy rozwścieczona czarodziejka wypuściła strzałę w kierunku złodziei.
-Niezły strzał. – pomyślał jeszcze – Będę musiał spróbować się z nią kiedyś w łucznictwie.
Z zainteresowaniem przyglądał się całemu zajściu. Koń Regoli wyglądał na równie rozwścieczonego, co jego właścicielka, siejąc popłoch wśród dwójki nieznajomych. Potężny kopniak, którym poczęstował jednego z nich wywołał na twarzy elfa nieprzyjemny grymas.
-Z tej mąki już chleba nie będzie. – rzucił żartobliwie w stronę wampirzycy.
Elf nie widział powodu, aby reagować, kobieta świetnie radziła sobie sama. Nie minęło kilka chwil, a wróciła do nich. Jej złość szybko uleciała.
-Z przyjemnością… - miał zamiar odpowiedzieć, gdy przerwało mu pojawienie trójki mężczyzn.
Dwójką z nich byli niefortunni złodzieje, wyglądający teraz jakby mieli ochotę zapaść się pod ziemię, kurcząc się za plecami tego trzeciego, który w przeciwieństwie do nich wyglądał na niesamowicie pewnego siebie. Jego prezencja, a przede wszystkim insygnia, jakie na sobie nosił, mogły dla nich oznaczać tylko jedno – kłopoty.
Strażnik rozpoczął swoją tyradę, jego głos dudnił, zwielokrotniony przez mury budynków, miedzy którymi prowadziła wąska uliczka. Z każdym wypluwanym przez niego słowem brwi Maeglina unosiły się w wyrazie coraz większego zdumienia. Był już pewny, że łatwo tej sprawy nie rozwiążą, tym bardziej że…
Mając na uwadze wcześniejsze, delikatnie mówiąc, wzburzenie czarodziejki postanowił, że tym razem sam spróbuje załatwić sprawę z, jak się okazało, funkcjonariuszami miejscowego prawa. Choć cała sytuacja bawiła go do pewnego stopnia, to nie uśmiechało mu się wchodzić w konflikt z miejscowymi. Wystąpił naprzeciw tego, który w donośny sposób wyrażał swoje niezadowolenie i artykułował konsekwencje czynów Regoli.
-Wielmożny Panie. – zaczął, a jego głos zmienił się nieco. Modulował go tak, aby wywołać u słuchacza wrażenie spokoju – Po co te nerwy, przecież nie stało się nic wielkiego. Proszę zważyć na nietypową sytuację, jesteśmy spoza miasta, nie możemy znać wszystkich praw nim rządzących, zwłaszcza, że nie widziałem wywieszonego ich spisu w okolicach bram, jak to winno robić się w cywilizowanych zakątkach świata. Proszę pomyśleć, jak dotkliwe mogłyby być konsekwencje gdyby ktoś dowiedział się, że takie niedopatrzenie miało miejsce. Ponadto, Panie, czy protokół obowiązujący służby porządkowe nie powinien zwracać szczególnej uwagi na to, by bezpośrednio poinformować właściciela wierzchowca o zmianie miejsca jego pobytu? Czy to nie przez to dostojni funkcjonariusze zostali wzięci za podrzędnych rabusiów? Ta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca lecz prawo musi być zrozumiałe i doprecyzowane. Zresztą po co o tym w ogóle wspominać, tak wysoko postawiony oficer z pewnością to rozumie, wszak to prawo odróżnia nas od zwierząt. Może zatem puścimy w niepamięć całe zajście? Noc taka piękna, a uroczystość doniosła, czy pozwolimy, aby takie nieporozumienie zepsuło wszystkim wieczór?
Miał nadzieję, że strażnik da się przekonać, że całe zajście wynikło z nieprecyzyjności prawa czy nawet z braku kompetencji jego podwładnych.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

"Ależ ten facet ma gadane", pomyślała czarodziejka gdy elf usiłował wybawić ją z opresji. Nie uśmiechało jej się spędzić nocy w areszcie więc miała nadzieję, że oficer uwierzy w niekompetencję swoich podwładnych i to na nich będzie darł swoją wielką mordę. Postanowiła dołączyć się do gadki-szmatki.
- Ja naprawdę bardzo przepraszam. Zobaczyłam dwie ciemne postacie próbujące ukraść mojego konia dlatego musiałam go bronić! To takie delikatne i bezbronne maleństwo.
Mężczyzna, którego "maleństwo" kopnęło z impetem w krocze popatrzył na nią z niedowierzaniem. Regola nie dziwiła mu się, sama ostatnimi siłami powstrzymywała atak histerycznego śmiechu. Nie miała tak wielkiego daru przekonywania jak Maeglin, ale cośtam przecież umiała.
- Jak by się pan oficer zachował? Pełno tutaj obcych przybyszów, sami nie jesteśmy z miasta. - Przyłożyła rękę do ust i szepnęła konspiracyjnie - Widziałam podejrzanych magów na placu, a proszę mi wierzyć znam się na czarnej magii. Nie wiadomo kto tu się jeszcze szwęda.
Stróż prawa oglądał się na boki jakby zaraz miały na niego wyskoczyć wszystkie oprychy z okolicy. Jednocześnie kiwał głową na potwierdzenie tej teorii. Naturalnie Reg kłamała jak z nut. Jedyna stwarzająca zagrożenie osoba, którą widziała to chłopiec niosący niczym trofeum dwa gigantyczne martwe szczury. "Dzieci ze wszystkiego potrafią zrobić zabawkę, ale to już przesada. A jak się zarazi jakimś świństwem?"
- No... - burknął tymczasem oficer. - Właściwie to mają pańswto rację, dosyć tu ciemno i... no, rozumiecie no. A może mi panna wskazać gdzie widziała tych magów?
Regola pokazała w stronę głównego placu.
- Dobrze, dobrze, dziękuję bardzo - powiedział odchodząc dokładnie w przeciwnym kierunku. - Tym razem tylko upomnienie!
Pomruczał coś jeszcze o robieniu cyrku i kuflu piwa po czym zniknął w ciemności. Dwaj pozostali ruszyli za nim niespiesznym krokiem.
- Policzymy się jeszcze, laluniu! - krzyknęli zamiast "dowidzenia".
Wiedźma odetchnęła z ulgą i położyła dłoń na ramieniu elfa.
- Nawet nie wiem jak ci dziękować. I jeszcze raz przepraszam... Zabieram was oboje na kolację, co wy na to? Bo ja potrzebuję się napić.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Anat prawie otworzyła usta z wrażenia. Maeglin mówił był bardzo przekonywujący, wyraźnie uspokoił strażnika. chyba naciągał fakty bo jak wchodziły z Regolą do miasta to na bramie, w bardzo ostentacyjnym miejscu, wisiał jakiś pergamin. Z drugiej strony mogło być cokolwiek, lub być może wszedł inną bramą? Czarodziejka również zaczęła przekonywać mężczyznę, który w końcu zrezygnował z ukarania jej za nieprzestrzeganie prawa.
Jak tylko funkcjonariusz i jego podwładni zniknęli z zasięgu ich wzroku odezwała się Regola proponując, żeby poszli zjeść kolację. Anat nie była pewna, czy czarodziejka nie zdawała sobie sprawy z tego, że wampiry nie jedzą, czy po prostu była tak zaaferowana, że zapomniała o tym drobnym szczególe. Ale nie odezwała się, żeby ją uświadomić.
Całą trójką wyszli na główny plac."O jejciu, jakie tłumy!" - przemknęło jej przez myśli. Tylu ludzi nie widziała nawet na dożynkach, a wtedy zjeżdżali się ludzie z trzech pobliskich wiosek."Tylu ludzi, tyle gardeł...Nie!" - potrząsnęła głowa próbując pozbyć się myśli o krwi. Wymagało to użycia sporych pokładów silnej woli, ale udało jej się nie rzucić na nikogo, głównie dzięki temu, że pamiętała jaką obławę udało się zorganizować mieszkańcom Menaos w tak krótkim czasie. "To wszystko wina Regoli. Bo musiała wspominać o kolacji!" Prychnęła cicho.
Gdy wreszcie przepchnęli się przez tłumy na placu, udało im się wejść do jakiejś gospody, w której panował niewiele mniejszy tłok i gwar niż na dworze, chociaż o ile tam panowała kakofonia zapachów: od zapachu jedzenia po dym i smród niektórych ludzi, którzy zapewne postawili sobie za punkt honoru nigdy się nie myć, to w szynku wyraźnie dominował zapach chmielu.
Rzuciła pytające spojrzenie swoim towarzyszom. W gospodzie była tylko raz, gdy ojciec poszedł do zajazdu i zapomniał czegoś ważnego, a ona jako szybsza od braci pobiegła mu to zanieść, ale nie miała czasu się rozejrzeć, bo musiała od razu wracać do swoich obowiązków w domu.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Prawdę mówiąc ulżyło mu, gdy czarodziejka dołączyła się do jego wywodu, próbując załagodzić sytuację miast wypuszczać kolejne strzały. Ulga zmieszana ze zdziwieniem, tak najdokładniej można było teraz określić stan, w jakim znajdował się Maeglin.
-Niewiarygodne... Kupili to. - mruknął bardziej do siebie niż do Regoli czy Anat.
Tak czy inaczej kłopoty oddaliły się od nich tak szybko, jak się pojawiły.
-Nie ma sprawy. - odpowiedział Regoli – W sumie spławienie strażników leżało w naszym wspólnym interesie, choć strawą nie pogardzę. - dodał uśmiechając się do niej.
Idąc w kierunku jadłodajni raz po raz spoglądał na wampirzycę, jakby chciał się upewnić, że w takim tłumie jej instynkty nie wezmą nad nią góry. Wyglądała jednak na opanowaną, więc był spokojny. Nie potrzebowali więcej problemów, przynajmniej tego dnia.
Lokal do którego trafili daleko odbiegał od standardów, do jakich Maegli przyzwyczaił się w rodzinnym domu, ba, nawet koszary, w których stacjonował wydawały się przy tym jak pałac. Mieszanina zapachów wydzielanych przez jadło i dużym stopniu przez bywalców tego lokalu tworzyła dość... specyficzny klimat. Elf nie zraził się jednak, mimo że kilku klientów już na wejściu obdarzyło ich spojrzeniem, które w dosadny sposób próbowało oszacować zawartość ich mieszków ze złotem.
Maeglin z dużą dozą pewności siebie postąpił naprzód i zaczął rozglądać się za wolnym miejscem. Wiedział, że w takich miejscach nie można się wahać, wyglądać na niezbyt pewnego siebie, takie zachowanie byłoby jak otwarte zaproszenie dla miejscowych zbirów.
W końcu wypatrzył wolną ławę, ustawioną w rogu sali, z dala od nieprzyjaznych oczu i szeptów.
-Jak poetycko... - mruknął i zajął miejsce wskazując swoim towarzyszkom miejsce.
Gwizdnął jeszcze na dziewkę, która roznosiła gościom piwo, wypadało by przecież złożyć zamówienie.
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

- Podobno Ekradon słynie z pięknych karczm - powiedziała czarodziejka gdy zamówili kolację. Miała przed sobą rozłożoną mapę, na którą patrzyła się leniwym wzrokiem. Anat odmówiła jedzenia co bardzo zafascynowało wiedźmę.
- Ale nie jesz nic bo nie lubisz, nie smakuje ci, czy po prostu nie możesz? Słyszałam kiedyś o takiej starodawnej zupie z krwi kaczki, ciekawe czy...
"... czy wspominanie o krwi przy wampirze w zatłoczonej karczmie nie jest czystą głupotą?". Regola zamilkła zażenowana. Taka sytuacja była dla niej nowa, ludzi nie można było urazić w podobny sposób. Bo niby jak? Ta pieczeń co ją wczoraj jadłeś... o, przepraszam? Byłoby dużo łatwiej gdyby wiedziała więcej o wampirach. Mogła sprawdzić czy piszą coś w księdze medycznej albo nazwyczajniej w świecie spytać. Praktyczni ludzie cenią praktyczne rozwiązania.
- Anat, nie chciałabym żebyś to jakoś źle odebrała czy coś, ale skoro jesteś wampirem - starała się wypowiedzieć to słowo jak najciszej nawet jeśli nikt ich nie słuchał - to opowiedz coś o swojej rasie. Cokolwiek, choćby czy jak pijesz krew to w żyłach masz też swoją własną? Albo czy jeśli twoje ciało jest martwe to nadal produkuje enzymy i hormony? Jak to możliwe że twoje serce nie bije, mózg działa, że wogóle możesz się poruszać? Ojej, dużo tego, przepraszam. Powiedz proszę co wiesz.
Regola pochyliła się by lepiej słyszeć, Maeglin również wydawał się zainteresowany. Na sekundę przerwała im tylko rumiana dziewczyna, która przyniosła parujące talerze.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Gdy już usiedli, jej towarzysze zamówili jedzenie, zaś ona odmówiła grzecznie. Oboje wyglądali za zaciekawionych tym faktem. Po krótkiej Chwili Regola zaczęła zadawać dziwaczne pytania. Maeglin również wydawał się zainteresowany odpowiedziami. "O zgrozo, oni nic nie wiedzą o wampirach!" Roześmiała się serdecznie.
- Fakt, trochę dużo tych pytań, szczególnie że nie mam najmniejszego pojęcia o co pytasz. Ale chcesz coś wiedzieć? To proszę bardzo. Po pierwsze... - Spojrzała na jedzenie które przed chwilą zostały postawione na stole przed czarodziejką i elfem. - Ja nie jadam. No chyba, że chcecie zobaczyć wymiotującego wampira i pozbawić jedną lub dwie osoby życia. Co prawda ja nigdy nie próbowałam, ale jeszcze jako człowiek udało mi się zmusić kiedyś Aleksieja do zjedzenia ciasta. To nie był przyjemny widok, szczególnie, że potem mnie ugryzł.
Po drugie, raczej nie sypiam. I gdyby nie ta błyskotka - Uniosła łańcuszek ze swoim medalionem, tak, żeby lepiej go widzieli. - Mój pobyt na słońcu mógłby mieć fatalne skutki. Co by tu jeszcze? Acha, i mogę się żywić zwierzętami, choć w teorii ludzka czy elfia krew jest lepsza. To wszystko, o czym w tej chwili pamiętam - zakończyła, wzruszając ramionami. - Właściwie to dlaczego nie jecie? Jedzenie wam stygnie.
Maeglin
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maeglin »

Maeglin z niecierpliwością oczekiwał pojawienia się strawy. Nigdy wcześniej nie miał w ustach ludzkiej kuchni i choć istniało duże ryzyko, że posiłek wyda mu się ohydny, to jednak nie mógł się doczekać nowego doznania, jakim będzie jego skosztowanie. Myślał już, że posiłek będzie jedynym, co zaprzątnie jego umysł przez najbliższe minuty, mylił się jednak.
Pytania Regoli padały jedno po drugim i prawdę mówiąc kobieta zamieniła na słowa większość jego myśli, które kłębiły się w głowie elfa tuż po tym, jak dowiedział się, że Anat jest wampirzycą. Skupił swoją uwagę na nieumarłej towarzyszce wyczekując odpowiedzi ze szczerym zainteresowaniem. Był bardzo ciekaw jak relacje, które zapisane były w starych księgach mają się do rzeczywistości. Gdy Anat przemówiła chłonął informacje jak gąbka, poświęcając wampirzycy całą swoją uwagę. Nigdy by nie pomyślał, że strawa żywych może mieć takie działanie jeśli zje ją niewłaściwa osoba, informacja o braku potrzeby snu również była dla niego znacznym zaskoczeniem. Swego czasu nasłuchał się o konieczności spoczynku wampirów na czas dnia, co więcej, był przekonany, że muszą zostać spełnione właściwe warunki.
Z niezwykłą uwagą przyglądał się medalionowi, który zaprezentowała Anat, nie sądził, że będzie mu dane oglądać artefakt, który w znacznym stopniu zadawał się łamać zasady natury. Miał rację, warto było pokręcić się w ich towarzystwie nieco dłużej.
Nawet nie zauważył kiedy na blacie pojawił się talerz, dopiero uwaga Anat zwróciła jego uwagę na posiłek. Z ciekawością zajrzał do talerza... i szczerze powiedziawszy zawahał się, nie będąc pewnym, czy warto w ogóle sięgać po łyżkę.
Zupa miała kolor żółtawy, konsystencję nieco wodnistą. Pływała w niej połówka marchwi, zdecydowanie surowej, kilka liści... zapewne ziół, choć doprawdy nie był tego pewien. Kucharz oszczędnie dorzucił kilka kawałków mięsa, którego pochodzenie również pozostawało słodką tajemnicą szefa kuchni.
Zastanawiał się jeszcze przez chwilę i sięgnął po łyżkę.
-Przyzwyczaiłeś się, oj, przyzwyczaiłeś do szlacheckiego jadła. – pomyślał – Czas zejść na ziemię...
Nabrał na łyżkę nieco dziwnej substancji i ostrożnie spróbował.
Jakież było jego zaskoczenie, gdy poczuł w ustach smak niemal fantastyczny, inny, to prawda, a jednak wyśmienity smak. Jeszcze przed chwilą myślał, że skosztuje polewki ze szczura, a tymczasem jadł całkiem smaczne danie. Uporanie się z posiłkiem nie zajęło mu wiele czasu.
-Wyśmienite. - powiedział w stronę Regoli – Nie sądziłem, że tak mi zaskakuje, a jednak.
Oparł się i wygodnie, zadowolony, najedzony, w miłym towarzystwie. Po chwili schyli się do swojego bagażu. Poza podręcznymi drobiazgami składały się na niego dwa większe przedmioty, łuk oraz lutnia. Sięgnął po tą drugą.
Oparty wygodnie, dostroił ją i zaczął cicho wygrywać jedną z klasycznych, elfickich melodii. Przy akompaniamencie dźwięków zapytał:
-Co was sprowadziło w te strony, jeśli to nie tajemnica, czy chcecie mi coś o sobie powiedzieć?
Awatar użytkownika
Regola
Szukający Snów
Posty: 184
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: czarodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Regola »

"Aleksiej, Aleksiej, ciekawe kto to", pomyślała Regola słysząc to imię już ktróryś raz. Postanowiła jednak zachować to pytanie na później. Nie wiedziała dlaczego, ale wydało jej się sprawą na tyle intymną iż chciała poczekać aż jej relacje z wampirzycą pozwolą na szczersze wyznania. Ona przecież nie pytała o mężczyzn w jej życiu. Na dobrą sprawę nie było co opowiadać, ot kilku czarujących elfów i jeden niezbyt jasno myślący złodziej. Zakochana była tylko raz, ale nawet to uczucie nie wystarczyło by zostać żoną i matką.
Maeglin zajadał się zupą z ulgą na twarzy. Fakt, jedzenie było bardzo dobre nawet jeśli karczma nie wyglądała na elegancką. Być może to miał na myśli autor opisów z mapy. Czarodziejka zaczęła podejrzewać, że elf pochodzi z wysoko postawionej rodziny, być może był właścicielem ziemskim? Na pewno przecudnie grał na lutni. Łagodne tony przyciągały spojrzenia z sąsiednich stolików i wprawiały w błogi nastrój. Zapytał czy chcą opowiedzieć coś o sobie. "Czemu nie", wiedźma nie należała do zamkniętych w sobie.
- Spotkałam Anat w drodze do miasta, w lesie właściwie. Żebyś widział jak mnie przestraszyła. Leżę sobie, patrzę w niebo, a ktoś zakrada mi się za plecy! Jak zobaczyłam, że to w dodatku wampir to pomyślałam, że chciała mnie zaatakować. Jeszcze chwila, a skończyłoby się pożarem. Na szczęście należę do ugodowych osób - trąciła Anat przyjacielsko. - Pokrzyżowałaś mi plany, tchórzu. Miałam wybrać się w góry, ale jak to zrobić z kimś, kto ma lęk wysokości? Jeśli macie jakieś pomysły na wycieczkę to jestem gotowa choćby zaraz.
"Cudowne jest życie wolnego podróżnika", przemknęło jej przez myśl gdy mówiła ostanie zdanie.
Awatar użytkownika
Anat
Szukający Snów
Posty: 186
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anat »

Muzyka była piękna. Palce Maeglina bez trudu tańczyły po strunach. Po chwili zapytał o to skąd się tu wzięły w tym mieście, nie przestając grać. Wiedźma dość szybko odpowiedziała. Opowiedziała jak to się spotkały, Anat prychnęła, gdy ta mówiła o ich "małej" sprzeczce. Powiedziała też, że chciała się wybrać w góry.
- Oj tam, mogłabym się założyć, że i ty się czegoś boisz, choćby wampirów - odcięła się Regoli za nazwanie jej tchórzem, uśmiechając się złośliwie. Zwróciła się do elfa - Co fakt, to fakt znamy się może godzinę lub dwie dłużej, niż znamy ciebie. a jeśli chodzi o pomysły, to nie mam żadnych. Większość życia spędziłam w lesie kawałek drogi stad, nawet nie wiedząc, że istnieje takie miasto jak Ekradon.- wzruszyła ramionami.
Zablokowany

Wróć do „Ekradon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości