Góry Dasso[Pośród górskich szczytów]Szukaj, a znajdziesz.

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

[Pośród górskich szczytów]Szukaj, a znajdziesz.

Post autor: Elisa »

Pogoda była idealna. Słoneczna i bezwietrzna, co w górach nie zdarzało się zbyt często. Elisa wyruszyła z domu kilka dni temu, musiała uzupełnić zapas ziół, a przy okazji chciała poszukać po jaskiniach jakiś minerałów, które nadawałoby się do oszlifowania i wprawienia w nowy wzór kolczyków, które zaprojektowała. Nie wiedziała jeszcze co chce dokładnie chce w nie wprawić, więc postanowiła po prostu po szlajać się po jaskiniach. Z resztą lubiła po prostu chodzić po górach. Miała wtedy okazję pobyć sama, pomyśleć, pooddychać górskim powietrzem, odpocząć od ludzi z doliny, od obowiązków. Takie wyprawy traktowała jak rozrywkę, nie jak kolejny obowiązek. Schodziła właśnie dolinę, kiedy zauważyła stado kozic, zeskakujących po skałach. Uśmiechnęła się do siebie i przystanęła. Taki widok zapierał dech w piersiach. Długi czas stała i patrzyła jak te niby nieporadne istoty przeskakują zgrabnie z półki na półkę i całe stado porusza się powoli, schodząc w dół. Nie dało się opisać ile radości dawał jej taki widok. Dzikie zwierzęta, z dala od cywilizacji, z dala od wprawnych oczu łowców. Elisa nie zamierzała bowiem teraz polować, jak na razie miała wystarczającą ilość jedzenia. Poza tym i tak nie miałaby możliwości zejścia po swoją zdobycz, Wolała przyczaić się za krzewem kosodrzewiny i przypatrywać się tej pięknej wędrówce koziego stada.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Quetzalcoatl leniwie przemierzał górskie zbocza, włócząc się po nich bez większego celu. Chciał nieco odpocząć od zatłoczonych miast i ich mieszkańców. Mimo to zamiast wzbić się w przestworza, wciąż przebywał w postaci hybrydy, do której ostatnimi czasy przyzwyczajał się coraz bardziej. Wolałby przebywać w swej naturalnej postaci, wtedy tracił jednak okazję do podziwiania naziemnego życia. Większość stworzeń niestety uciekała w popłochu na widok wielkiego gada i chodź nigdy nie zamierzał im robić krzywdy, istoty te tego nie rozumiały i bezpieczniej dla nich było założyć, że stanowi śmiertelne zagrożenie. Wprawdzie postać hybrydy nie wyglądała wcale mniej groźnie, jednak przez to, że jego rozmiary w niej były w niej znacznie mniejsze, zwierzęta pozwalały mu na podchodzenie znacznie bliżej nim postanawiały się ulotnić. Ponadto przemiana zawsze wiązała się ze znaczną utratą energii, więc starał się ją ograniczać.

W pewnym momencie, na trajektorii swojej podróży, dostrzegł smukłą sylwetkę humanoidalnej istoty. Po krótkiej obserwacji stwierdził, że jest to samica elfa. Zapewne zmieniłby kierunek marszu by uniknąć spotkania, gdyby nie jeden drobny szczegół: dostrzegł przy jej pasku niewielki młotek zakończony z jednej strony dłutem. Takiego to narzędzia słabsze rasy używały do odłupywania minerałów. Smok bardzo cenił sobie górników, zapuszczali się tam gdzie on nie miał ochoty wchodzić i wydobywali nieraz naprawdę smakowite kąski, niedostępne zwykle na powierzchni. Niestety niechętnie się nimi dzielili. Jako, iż Quez stronił od przemocy, często musiał godzić się na jakąś przysługę dla nich by zdobyć upragnione pożywienie. O ironio, najczęściej proszono go właśnie o siłowe rozwiązania, którym oczywiście odmawiał.

W każdym razie, postanowił zapoznać się z nieznajomą. Tak się złożyło, że ta zapatrzona akurat w górskie widoki nie spoglądała akurat w jego stronę, nie widziała więc jak się zbliżał. Zastanawiał się czy nie powinien w jakiś sposób jej ostrzec o swoim nadejściu, ostatecznie postanowił jednak przysiąść na dużym, gładkim głazie do połowy schowanym pod ziemią, który mógł uchodzić za coś w rodzaju naturalnej ławki. Smok usadowił się na nim i czekał, aż elfka sama go dostrzeże, w międzyczasie obserwując jej ruchy, w których było pełno gracji, nawet jak na przedstawicielkę swojej rasy.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Coś przerwało wprawne obserwacje Elisy. Coś co mocno ją zaniepokoiło. Hałas łamanych gałązek, lekkie stąpanie po igłach obsypanych z drzew,szmer... gdzieś za nią. Przez długą chwilę nasłuchiwała udając, że ciągle obserwuje stado kozic. Coś czaiło się gdzieś za nią. Być może wilk, być może niedźwiedź, lub coś zupełnie odmiennego, jakaś górska bestia, która zamierzała ją zaatakować. Nie odwracała się, a w głowie analizowała co zrobić, by nie dać się zabić temu co właśnie za nią polowało. Przez plecy miała przewieszony łuk z napiętą cięciwą. Kołczan wisiał u jej pasa. Wystarczyło jednym wprawnym ruchem zdjąć broń i naciągnąć strzałę na cięciwę. Jednak by zrobić to odpowiednio szybko należało to przemyśleć. Skupiła swoje zmysły. Coś co było gdzieś za nią ucichło, jednak to wcale nie oznaczało, że zniknęło i przestało na nią polować. Jednym, szybkim, zgrabnym ruchem ściągnęła łuk z pleców i odwracając się założyła na cięciwę strzałę. Wszystko stało się w mniej niż sekundę. Teraz Elisa celowała wprost w istotę, którą słyszała za sobą. Lecz czym była ów istota? Nie miała pojęcia. Stała twardo na ziemi i wpatrywała się w coś co zupełnie beznamiętnie patrzyło na nią...
- Kim jesteś?! - krzyknęła będąc prawie pewną, że ma do czynienia z kimś rozumnym, nie opuściła jednak łuku, a strzałę miała ciągle wycelowaną w stworzenie.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Quetzalcoatl siedział spokojnie nie czyniąc gwałtownych ruchów. Nie chciał wystraszyć elfki jeszcze bardziej. Dziwne, elfy reagowały zazwyczaj przyjaźniej, z drugiej raczej nie nachodził ich samotnie. W ogóle mniejsze rasy zachowywały się niczym przestraszone pisklaki, gdy znajdowały się poza stadem. W tej chwili jednak było to nie istotne, smok odsunął od siebie te rozpraszające myśli i zastanowił się, w jaki sposób zwrócić się nieznajomej, by zabrzmiało to możliwie najprzyjaźniej. Jak zawsze w takiej sytuacji musiał zagłuszyć swój instynkt, a czerpać z doświadczenia jakie nabrał w kontaktach z pomniejszymi istotami. Zachowywanie się po smoczemu było bowiem tutaj nie na miejscu.

- Jestem mędrcem - spróbował, odzywając się niemal ludzkim głosem, w którym tylko trochę pobrzmiewało zawodzenie wiatru. Było to zgodne z prawdą, a i nie sugerowało, że jest kimś niebezpiecznym. - Nie musisz się mnie obawiać, nie mam złych zamiarów - kontynuował, chodź elfy podchodziły do takich zapewnień z dużo większą rezerwą niż smoki. Może dlatego, że te drugie niezbyt potrafiły oszukiwać siebie nawzajem.

Ostrożnie schował swoje dwie pary skrzydeł za plecami, by wydać się mniejszym. Szkoda że nie pomyślał o tym, zanim elfka odwróciła się w jego stronę. Z drugiej strony, lepiej, że zauważyła je od razu, przynajmniej nie będzie zaskoczona później.

- Proszę, opuść broń, to nie jest konieczne - ciągnął dalej. Wprawdzie nawykły był do takiego zachowania wobec niego, nie znaczyło to jednak, że je polubił. - Wybacz jeślim cię wystraszył. Nie przeszkadzałbym ci w twej wędrówce, jednak zauważyłem ciekawe narzędzie przy twym boku - nieznacznym ruchem głowy wskazał w kierunku młotka.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Elisa widziała w swoim życiu już nie jedną istotę, ale, tak, która znajdowała się tutaj nie była podobna do żadne, którą spotkała kiedykolwiek. Czytała jednak o smokołakach, o ludziach, którzy w swoje postaci przypominali bardziej jaszczury niż humanoidów. To co widziała było podobne do opisów z ksiąg. Ni to człowiek, ni smok, ni jaszczur. Jednak czy miał dobre, czy złe zamiary, trudno było określić. Elisa celowała strzałą prosto w oko delikwenta, czyli miejsce najsłabsze i najbardziej bolesne. Strzała w oku dawała praktycznie nieograniczony czas ucieczki. Powodowała dotkliwy ból, krwotok, a także oślepiała przeciwnika, dzięki czemu ten mógł uciec.
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?! - odkrzyknęła do istoty.
- Nie wyglądasz jakbyś był mędrcem. Z resztą w ogóle nie wyglądasz jak istota, która powinna tu być - słysząc te słowa Elisa skarciła się w myślach. Nie brzmiała elokwentnie. Raczej jak pusta dziecina z dzikich gór, która świata poza swoja doliną nie widziała. Kiedy wspomniał o tym jej sprzęcie górniczym zdziwiła się, jednak nie opuściła wzroku. Nie z nią takie numery. Co kogoś tak jaszczurzego mógł obchodzić kilof, młotek i dłuto?
- Odejdź, a nie stanie ci się krzywda - w zasadzie powinna powiedzieć, że nikomu nie stanie się krzywda, bo tak naprawdę to nie tylko ona mogła zaatakować, ale on również.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Quetzalcoatl roześmiał się. Nie był to śmiech prześmiewczy czy może złowieszczy - a śmiech szczery pełny rozbawienia. Smok wiedział, że nie było to odpowiednie zachowanie na rozpoczęcie znajomości, jednak nie potrafił się powstrzymać. Elfa naprawdę go rozbawiła. Nie wyglądał na istotę, która tu powinna być. Należał do pierworodnych dzieci Prasmoka, a tymczasem okazywało się, że nie pasował do tego świata! No, ale oczywiście samica nie mogła tego wiedzieć.

- Przepraszam - powiedział opanowując śmiech. Gdyby był bardziej podobny do człowieka, ocierałby zapewne teraz łzy z kącików oczu. - Ja nigdy nie kłamię - rzekł poważniejąc, a jego głos zmienił się. Wydawał się wydobywać jakby z głębokiego kanionu, gdzie echo niosło się daleko. Jednak gdy kontynuował, ten na powrót stał się prawie całkiem normalny - A jak według ciebie wygląda mędrzec? Jest stary, pomarszczony i ma siwą brodę? - zapytał podchwytliwie, podsuwając ludzkie przesądy. - W takim razie czy, którykolwiek elf jest mędrcem? A może jest obwieszony księgami? Ale czy w takim razie może nazywać siebie mędrcem, jeśli całą swoją wiedzę nosi spisaną na papierze, a nie wewnątrz swojego umysłu.

Quetzalcoatl mówił spokojnie, jakby zupełnie nie przejmując się wycelowaną w niego bronią. Wiatr powoli przybrał na sile, jednak stało się to tak płynnie, że trudno było uznać to za coś niezwykłego. Dął teraz spokojnie, tańcząc pomiędzy skrzydłami smoka, opływając kamień na którym siedział i głaszcząc pieszczotliwie źdźbła traw u jego podnóża. Przyczajony, gotowy w każdej chwili uderzyć i zmienić kierunek lotu strzały. Czekał jednak cierpliwie, nie chcąc przekreślać szansy na rozwinięcie się tej znajomości.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Elisa nie miała zbyt wiele cierpliwości tego dnia, więc nim wiatr się zmienił bez namysłu posłała strzałę w kierunku nieznajomej istoty. Jak się można była tego spodziewać - nie chybiła, a jednak strzała przeleciała tuż koło głowy jaszczura.
- Teraz jest ci tak samo do śmiechu jak wcześniej? - burknęła zła. Nie dość, że ją zaczepiał, to jeszcze bezczelnie śmiał jej się w twarz. W mgnieniu oka wyciągnęła z kołczanu druga strzałę i zahaczyła ją o cięciwę, jednak wkrótce opuściła łuk.
- Czego właściwie chcesz? - zmarszczyła czoło, ale zaraz zmarszczki na jej twarzy złagodniały, tak jaj złagodniał cały jej wyraz. Zupełnie jakby uszło z niej powietrze. Dotarło do niej, że jak na razie to ów nieznajomy nic złego nie zrobił, no prawie... Bo jedynie śmiał się jej bezczelnie w twarz i to właśnie dlatego posłała w jego kierunku strzałę - ze złości. Kiedy jednak dotarło do niej co nią powodowało uspokoiła się.
- Jestem Elisa, a Ty? - przedstawiła się łagodnie, ale nieco od niechcenia.
- I nie znam definicji mędrca, aczkolwiek nie znam też definicji tego czym jesteś. Tak jak nie znam wielu innych definicji, bo akurat tak się składa, że sama nie jestem mędrcem i wydaje mi się, że chyba nikt nim nie jest, bo właściwie kim jest mędrzec? Od ilu przeczytanych ksiąg można się nim zwać? Czy jest jakaś skończona liczba? Czy jeśli przeczytam tysiąc pergaminów to już nim będę, czy potrzebuje do tego miliona? A co jeśli przeczytam milion jeden ksiąg, czy wtedy będę mędrcem nad mędrcami, czy nadal pozostanę mędrcem zwyczajnym? Mędrzec, jak sama nazwa wskazuje to ktoś posiadający mądrość, ale jaką mądrość należy posiadać by mędrcem się zwać? Czy chodzi o doświadczenia i mądrość życiową, czy raczej o praktyczną? A czy jeśli jestem mistrzem w filozofii i literaturze, to już jestem mędrcem? Czy raczej powinnam posiadać wiedzę o wszystkim co mnie otacza? A co jeśli nie znam się na strategii wojennej, ale mam wiedzę o bytach i światach? Czy jestem mędrcem, czy też tylko ekspertem w jakiejś dziedzinie?
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Smok zafascynowany obserwował lot strzały. Jej wypuszczenia nic nie zapowiadało, jego rozmówczyni musiała być wytrawnym łucznikiem. Gdy pocisk przemknął już obok jego głowy, zastanowił się czy powinien się teraz wściec czy też nie. Poczuł się urażony czynem elfki, jednak ponieważ tak czy siak nie zamierzał robić jej krzywdy, wściekanie się było bezcelową emocją. Odsunął więc precz swoją dumę.
- Nie ładnie tak strzelać do kogoś - powiedział, bez większego wyrzutu.

Quetzalcoatl zsunął się z kamienia na którym siedział, lecz nie podszedł bliżej widząc, że elfka wciąż trzyma broń w pogotowiu. Stał teraz tyłem do niego opierając się o niego szponiastymi dłońmi i stopą.
- Możesz mi mówić Quez - przedstawił się swoim bardzo mocno uproszczonym imieniem, którym zwykły się do niego zwracać pomniejsze rasy. Jego całego imienia i tak zapewne nie byłaby w stanie wymówić. Ludzkie, czy też elfie gardła, nie są zwyczajnie odpowiednio zbudowane by móc dokonać takiego czynu.

- Ten konkretny mędrzec nie przeczytał zbyt wielu ksiąg - powiedział uśmiechając się na ludzką modłę. - Wiedzę czerpie raczej z innych źródeł. Chodziło mi też raczej o to czym się zajmuję, niż jakie mam zdolności. Rybakiem wszakże może nazwać się zarówno młody jegomość łowiący ryby nad górskim jeziorem, jak i ktoś kto na morzu spędził wiele, wiele lat. Po prostu słowo "Mędrzec" dobrze określa to kim jestem, chodź równie dobrze mogłabyś nazwać mnie poszukiwaczem, wędrowcem czy też odkrywcą. - Smok przekrzywił głowę po czym dodał - niektórzy nazywają mnie też potworem, chodź sam bym się tak nie określił.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

- Nie wiem czy potwór to dobre określenie - odezwała się Elisa. Broń miała już opuszczoną, ale nie zmieniła dystansu pomiędzy nią, a stworzeniem, które właśnie spotkała na swojej drodze.
- Pytanie brzmi znów kim jest potwór? Bo przecież potworem można nazwać zarówno człowieka, czy też elfa, jeśli dokonuje czynów złych. I nie mówię tu o kradzieżach, a o morderstwach, ludobójstwie, znęcaniu się czy gwałtach. Mówi się o ludziach takich, że są potworami. Wydaje mi się, że to określenie jest określeniem czynów, dokonań, charakteru, nieźli wyglądu. Znałam kiedyś pewną kobietę, którą dotknęła klątwa. W określonych warunkach jej ciało nabierało szczurzych cech, lecz czy mimo szpecącego wyglądu była potworem? Myślę, że nie. Nie wiem, czy jesteś mędrcem, ani czy jesteś potworem, ponieważ cię nie znam. Na razie jesteś tylko nieznajomym z gór, kimś kto potencjalnie może być groźny, dlatego jak widzisz mój łuk jest opuszczony, a jednak ciągle w gotowości. Błądząc samotnie po szczytach trzeba być przygotowanym na wszelkie ewentualności. Niestety nawet wśród, wydawałoby się, opustoszałych skał można spotkać kogoś, kto czyha na to by ograbić, zgwałcić, a nawet zabić.
- Tak więc oceniając po twoim wyglądzie i dość nietuzinkowym zachowaniu nie mogę powiedzieć, że jesteś potworem, czy mędrcem, dla mnie jesteś, póki co - wyraźnie zaznaczyła te dwa słowa - potencjalnym zagrożeniem.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

"Fascynujące" - pomyślał smok słuchając potoku słów wydobywającego się z ust kobiety. Z jednej strony wyglądało na to, że bała się jego osoby, z drugiej strony prowadzili właśnie całkiem ciekawą konwersację. Być może to spotkanie, przyniesie mu więcej korzyści, niż początkowo miał nadzieję uzyskać.

- Celne uwagi - odparł. - Zwykle nazywają mnie potworem, ze względu właśnie na mój dość drapieżny wygląd. Cóż, wygląda na to, że nie bardzo mam jak ci udowodnić, że nie chcę zrobić ci krzywdy, z drugiej strony nie chcę też po prostu odejść, mam bowiem nadzieję, że to dość przypadkowe spotkanie może przynieść nam obojgu wymierne korzyści. Mamy więc tu mały impas.

- Może, jeśli nieco lepiej się poznamy, pozwolisz sobie na zaufanie mi w pewnym stopniu. Mam nadzieję, że nie jest ci nigdzie śpieszno?
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

- Korzyści? Obopólne? Nie wydaje mi się. Jak na razie ty masz mnie chyba za głupią, a ja ciebie za zagrożenie. Nie sądzę by były z tego jakieś korzyści. Z resztą i tak już chyba za dużo powiedziałam. Dosyć tego gderania, gdybania i uprawiania filozofii. Siedzisz sobie na skale w środku głuszy z wyglądem dość przerażającym i sądzisz, że to dobry sposób na zaprzyjaźnienie się z kimś nieznajomym? - Elisa wydawała się być już lekko poirytowana tą sytuacją. Nie mogła tak po prostu odejść, to coś mogło sobie gadać ile chce, a potem ją zaatakować. Odwracanie się plecami do jaszczura ciągle było niebezpieczne. Nie bardzo jednak wiedziała co począć w tym, jak ładnie ujął to nieznajomy, "impasie". Pewnie gapiliby się na siebie jak dwa osły, gdyby nie to, że niebo właśnie rozdarł krzyk jakiegoś stworzenia. Elisa znała dobrze ten dźwięk. Gryf. Niestety w górach pełno było tych dzikich stworzeń. Zupełnie nieoswojone gryfy były śmiercionośne. Nijak miały się do tych Valladońskich, udomowionych i osiodłanych stworzeń. Te gryfy, które spotykało się w górach, chwytały w swoje ogromne szpony takie chude elfki jak ona i rozszarpywały, po czym zjadały ze smakiem. Eli wiele się nie zastanawiała. Biegiem ruszyła w stronę skał, na których siedział jaszczur. W tej chwili gryf był większym zagrożeniem niż nieznajomy. Minęła głaz na którym siedział "mędrzec" i schylając się wbiegła prosto pod wystającą półkę skalną.
- Kryj się! - wrzasnęła do jaszczurolodzia.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Nienawykły do kulenia się niczym śmiertelnik, zamiast rzucić się na ziemię czy chociaż przykucnąć, jak zrobiłaby każda inna istota przy zdrowych zmysłach, Quetzalcoatl odwrócił się po porostu, tylko by spojrzeć w pysk szykującemu się właśnie do skoku gryfowi. Bestia wyglądała pięknie i majestatycznie. Potężne więzadła mieści prężyły się gotowe do skoku, a futro falowało na wietrze. Na reakcję nie pozostawało zbyt wiele czasu. Stworzenie odbiło się i rozpościerając skrzydła - by skoczyć dalej - poszybowało w stronę swej ofiary.

Z gardła smoka wydobył się pojedynczy dźwięk, brzmiący raczej jak świst niż słowo. Wiatr nagle zmienił kierunek i dmuchnął prosto z góry, z ogromną siłą ciskając gryfa w dół o skalne zbocze i przypierając go do ziemi. Jednocześnie uratowało to bestię przed strzałą wypuszczoną przez elfkę, która to świsnęła w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się stwór.

Kobieta nie czkając, nałożyła na cięciwę kolejną strzałę i wycelowała. Widząc to Quez spróbował złapać strzałę w locie - co nawet częściowo się mu udało. Częściowo bowiem miast złapać ją, przeszyła jego przedramię i wbiła się w kość. Smok syknął z bólu, lecz zwrócił się z powrotem w stronę gryfa, który otrząsnął się w końcu po uderzeniu o ziemię. Złożył skrzydła i pomimo dmącego wiatru ruszył dalej, wczepiając się ostrymi jak brzytwa pazurami w ziemię i krzesząc iskry gdy natrafiły na kamień.

Quetzalcoatl wyprostował się na całą swoją wysokość, rozpostarł szeroko skrzydła po czym zaryczał - chodź słowo to nie oddaje dźwięku, który wydobył się z jego wnętrza. Zabrzmiało to bardziej jak uderzenie gromu, grzmot który przetoczył po zboczu góry, odbił od niego i poszybował w stronę innych szczytyów, wywołując może nawet gdzieś lawinę. Elisa miała szczęście, że stała za plecami smoka, inaczej jej słuch mógłby ucierpieć, chodź i tak zadzwoniło jej w uszach. Oszołomiony gryf natomiast potrząsnął głową jakby ktoś zdzielił go obuchem, spojrzał ostatni raz w stronę jaszczuroludzia, który wyszczerzył do niego ostre zębiska, po czym czmychnął w głuszę.

- Nie było potrzeby go zabijać - powiedział wyjaśniająco do kobiety. Z jego ramienia ściekała krew, w dziwnym czerwono-niebieskim odcieniu.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Nie rozumiała co właśnie się stało. Atakowało ich stworzenie zdolne zabić jednym ruchem. Chciała się bronić. Musiała się bronić, takie było prawo natury. Gryfy, majestatyczne i piękne, lecz zabójcze. Nie chciała go zabić, a odstraszyć, zranić, tak by uciekł, by znalazł się z dala od nich. Celowała w łapę, lecz stało się coś zaskakującego. Zamiast trafić w gryfa trawiła w nieznajomego. W strzelaniu była bezbłędna i nie było prawa, które mogłoby pokierować strzała tak by trafić w smokołaka, bo tak myślała o nim w tej chwili Elisa. A jednak, strzała wbiła się w jego ramię. Sam siebie ustawił jako tarczę! To nie była jej wina! Zamurowało ją. Po co stawał pomiędzy nią a gryfem? Po co? Zadawała sobie pytanie. Była oszołomiona biegiem wydarzeń, lecz to co stało się później oszołomiło ją jeszcze bardziej. Nagle z gardzieli nieznajomego, czy też z jego trzewi, a może z nieba, sama nie wiedziała z czego, dobiegł dźwięk, który sprawił, że upadła. Był tak przeraźliwy, że nie była w stanie go znieść. Odruchowo skuliła się i zasłoniła uszy. Zaczęło dzwonić jej w głowie. Przez chwilę zupełnie nie wiedziała co się z nią dzieje.
Awatar użytkownika
Quetzalcoatl
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mędrzec , Badacz , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Quetzalcoatl »

Smok spojrzał w stronę elfki i zrobiło mu się jej żal. Wyglądało na to, że oberwała znacznie bardziej niż się spodziewał, chyba nieco przesadził z tym pokazem siły. Zapominając na chwilę o strzale tkwiącej w ręce, zbliżył się do kobiety i uklęknął tuż obok niej. Jego lewa ręka zwisła bezwładnie wzdłuż tułowia i powoli ściekała po niej krew. Co dziwne jednak, nie docierała do koniuszków palców, gdzie mogłaby skapnąć na ziemię. Zamiast tego wyparowywała po drodze, tworząc błękitną mgiełkę.

Oczy smoka zaszły mgłą.
"Już dobrze" – gdzieś we wnętrzu głowy elfki rozległ się obcy głos nie należący do jej świadomości i przebijający się przez zasłonę strachu. "Nie musisz się bać" – odezwał się znowu, a z każdą wybrzmiałą sylabą spokój powracał do dziewczyny. Choć Quez nie posiadał mocy panowania nad emocjami, to jego telepatyczne zdolności pozwalały w pewnym stopniu wpływać na umysły pomniejszych istot, choć było to bardzo ograniczone, zwłaszcza, że prawie nigdy nie ćwiczył tych zdolności, uważając takie praktyki za zwyczajnie niegrzeczne. Tym razem postanowił zrobić wyjątek. "Przepraszam" – dodał, po czym obca obecność zniknęła z umysłu dziewczyny.
Awatar użytkownika
Elisa
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Elf (Szczep Elfów Księżycowych)
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elisa »

Leżała skulona, na skale, a rękami nadal zasłaniała uszy. Ten grzmot, ten hałas, zupełnie ją ogłuszył. Nawet nie wiedziała co się stało z gryfem. Oczy miała zamknięte z przerażenia. Kiedy je otworzyła potwora już nie było. Tymczasem w jej głowie zabrzmiał inny głos. Głos smokołaka. Doznała kolejnego szoku, nie spodziewała się, że ta istota wlezie jej do głowy. Nie chciała tego, choć głos stworzenia był ciepły i dobrotliwy. Otrząsnęła się nieco i odsłoniła uszy, a potem usiadła na skale.
- Nie właź mi do głowy - mruknęła. Nie chciał nic złego, ale ona nie mogła tolerować wchodzenia do jej umysłu. To była prywatna przestrzeń dziewczyny, jej i nikogo innego. Przez moment siedziała i przyglądała się otoczeniu, w uszach jeszcze jej dzwoniło od przerażającego ryku. Dopiero po chwili przypomniało jej się, że swoją strzałą trafiła w smoczą postać. Spojrzała na ramię gada, pocisk przeszedł na wylot. Należało ją złamać przy grocie i wyciągnąć, a resztę już mogła zaleczyć magią życia.
- Jesteś ranny - stwierdziła wstając powoli.
-Dlaczego wparowałeś prosto w strzałę? Życie ci nie miłe? Przecież bym go nie zabiła, chciałam go zranić, odstraszyć. To gryf, wyjąłby strzałę dziobem.

Ciąg dalszy: Elisa
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości