Góry DassoSerce Gór

Rozciągające się od Równin Andurii aż po Równinę Maurat góry z wierzchołkami pokrytymi wiecznym śniegiem, przeplatane zielonymi dolinami i niebezpiecznymi przełęczami, zamieszkałe przez dzikie zwierzęta i legendarne potwory. Góry otaczają i chronią przed niebezpieczeństwami Szepczący Las, dając mu w ten sposób spokój.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Serce Gór

Post autor: Jonatan »

Sapnął cicho, zatrzymując konia przy wjeździe do zalesionej doliny. Od przemiany rzadko używał wierzchowców, jako że klątwa dała mu nieludzkie niezmordowanie, ale tym razem wiózł sporo ekwipunku, który zawadzałby mu w pieszej podróży.
Poklepał Nocną Marę po grzbiecie, poprawiając włócznie w olstrze. Do siodła, tuż przed nogami, przypięty był skórzany, płaski kołczan ze sztywnymi uchwytami, które obecnie zajmowało pięć wąskich, krótkich włóczni, a właściwie oszczepów. Jako, że dalej był Grimmem, chociaż potępionym przez własny ród, dalej znał wszystkie kontakty i ukryte składy swojej rodziny. Dwa dni drogi stąd wstąpił do jednego z takich, skąd "pożyczył" siodło bojowe, sieci, lampę i broń na otchłańce. Tak, na otchłańce. Tym mianem zwykli jego przodkowie nazywać wszystkie istoty, które nie należały do rasy ludzkiej. Demony, fellarianie, driady, duchy, elfy; wszyscy ci powinni lękać się tej broni. Jonatan dopiero teraz doświadczył, czemu powinien obchodzić się z nią ostrożnie; nawet gdy on ją trzymał, wyraźnie czuł obcą sobie energię, która oddziaływała na najgłębsze zakamarki jego duszy. Skoro jeżył się na sam jej dotyk, co dopiero, gdyby został nią dźgnięty? Miał nadzieję, że na ściganego podziała ona tak samo.
Warto nadmienić, że od dokładnie trzech dni, Grimm był w pościgu. Rozwiązywał sprawę nawiedzeń w pewnej wiosce na rozdrożach, gdzie z niewiadomego powodu młodzi ludzie dostawali szału, podczas którego dochodziło nawet do samo-rozerwania się na strzępy. Nie trzeba było długo szukać przyczyny; odmiana demona, po odpowiednim rytuale przyzwania, ukazała swą twarz, jednak na widok łowcy czym prędzej rzuciła się do ucieczki. Korzystając ze swojego węchu, umiejętności tropienia i ponadprzeciętnego wzroku, siedział na ogonie demona niemalże cały czas. Teraz już wiedział, gdzie jest konkretnie. A przynajmniej tak mu się zdawało.
Dolina zwana Sercem Gór miała to do siebie, że było do niej jedno wejście i wyjście. Skoro udało mu się zagnać ściganego aż tu, powinno pójść jak z płatka. Zazwyczaj starał się nie używać przemocy, jednak w tym przypadku z dziką radością oddał się polowaniu.
Zbliżał się wieczór, a nawet on nie ufał swoim zmysłom tak, by puścić się bezmyślnie w gąszcz. Potrzebował planu, i to dość dobrego, żeby nie zmarnować okazji.
Oswobodziwszy konia z rynsztunku, rozpalił małe ognisko w pobliżu wejścia do doliny, usadawiając się pomiędzy małymi drzewkami, tworzącymi pół otwarty gaj. Pachnące liście nadawały dymowi przyjemny leśny zapach, a ciepło płynące od żaru odciągało chłód nocy. Przysiadł się bliżej płomieni, masując zbolałe od wypatrywania śladów oczy.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        Camelia z szerokim uśmiechem na twarzy podążała za swoją ofiarą. Kobieta, niska, blond włosy, pokusa. W jednej z okolicznych wiosek torturowała innych ludzi, aby potem ich zabić, żeby odrodzili się jako istoty piekielne. Aidan tylko się zaśmiała, kiedy o tym usłyszała.
Tropiła pokusę już drugi dzień. Powoli zaczynała ją męczyć ta zabawa w kotka i myszkę, ale cóż mogła poradzić? Zaczynało się robić ciemno, kiedy w końcu natrafiła na jakiś porządny ślad. Strzępek ubrania, zaczepiony o gałąź, wskazywał na to, że tu była. Camelia wyszczerzyła białe ząbki w geście rozbawienia. Nie mogła jednak się śmiać. Jeśli jej cel jest w pobliżu, mogłaby niechcący zawiadomić pokusę o swojej obecności, co nie wyszłoby Maie na dobre.
        Wreszcie zauważyła ją. Natychmiast przemieniła się w kolibra i zbliżyła do kobiety. Blond-włosa zaczęła uciekać, lecz było za późno. Camelia zastawiła jej drogę, po czym przyjęła swoją naturalną formę i owinęła nogę pokusy czarnymi wstęgami. Uśmiechnęła się szeroko, widząc minę swojej ofiary. Kobieta jednak wzleciała w powietrze na skrzydłach, które skojarzyły się Aidan ze skrzydłami nietoperza. Zaklęła w myślach, gdy okazało się, że jest za lekka, aby utrzymać pokusę. Nie zamierzała jednak jej puszczać, nie po tak długim pościgu. Lecz to sprawiło, że wbrew woli wzniosła się ponad ziemię, zaczepiona wstęgami o nogę swojego celu.
„Nie ma mowy, nie pozwolę ci uciec!” krzyknęła w myślach. Chciała już przemienić się z powrotem w kolibra, ale wtedy nie mogłaby kontrolować artefaktu. Zmiana byłaby równoznaczna z uwolnieniem pokusy z więzów wstęg, na co Camelia nie zamierzała pozwolić.
Kobieta jednak zauważyła sytuację, w jakiej znalazła się Aidan. Specjalnie leciała nisko, aby jej napastniczka obijała się o skały i drzewa.
        Camelia syknęła, kiedy zahaczyła nogą o coś ostrego. Zapach krwi dotarł do nozdrzy Maie. W pewnym momencie jej nieuwaga zadziałała na korzyść pokusy, wstęga, która była zaczepiona o jej nogę, zaplątała się o jedno z pobliskich drzew. Wstrząs sprawił, że Camelia uwolniła kobietę z uścisku swojego artefaktu. Pokusa uciekła. Natomiast Aidan, rzucona na ziemię przez siłę rozpędu, zatoczyła się jeszcze kilkanaście metrów do przodu.
Gdy się zatrzymała, poczuła palący ból w nodze. Wcześniejsze zderzenia dały o sobie znać.
„A żeby cię potępieńcy porwali do piekieł i przez wieczność tam chędożyli!” w głębi duszy miała nadzieję, że pokusa jakimś cudem usłyszała jej przekleństwo.
        Rozejrzała się po okolicy. Było tu znacznie więcej drzew, lecz niekoniecznie to przykuło uwagę Cameli. Kilka metrów od niej rozpalone było ognisko, przy którym siedział mężczyzna.
„Ups...” przeszło jej przez myśl, gdy tylko odnalazła się w sytuacji.
Facet o kasztanowych włosach i spojrzeniu, przez które Camelia poczuła cień strachu. Koń, który znajdował się niedaleko, wierzgał, pokazując oznakę swojego przerażenia wobec obcej osoby.
- Przepraszam... - wydukała, uciekając wzrokiem.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jonatan »

Usłyszał ją o wiele wcześniej, niż zobaczył. Obserwował korony drzew, starając się zlokalizować źródło głosu, jednak niespodziewane pojawienie się nieznajomej wyrwało go z nasłuchu.
Zastanowił się szybko, czy wyciągnąć jedną z włóczni, w końcu po coś je wziął, jednak mrowienie w palcach, gdy tylko zbliżył dłoń do drzewca, skutecznie zniechęciła go do tego. Poza tym, wciąż miał swoje umiejętności.
Nie spiesząc się wstał lekko, otrzepując spodnie. Nocna Mara dostawała już lekkich konwulsji, i do niej skierował najpierw kroki, by uspokoić nerwy zwierzęcia.
- Nie masz za co przepraszać, póki co. - odparł spokojnie. Podszedł powoli do dziewczyny, zatrzymując się w odległości kilku kroków.
Miała na sobie prostą, czarną suknię, co było według niego dosyć dziwnym wyborem na podróż. Omiatała ona zgrabne, alabastrowe ciało. Uśmiechnął się pod nosem, jednak uśmiechnął zniknął z jego ust, gdy ujrzał jej twarz.
Jej twarz była tak idealna, że od samego patrzenia przechodziły mu ciarki po plecach. Było w niej coś pociągającego, jednak nie kojarzyło mu się to z ciepłym, radosnym pięknem. Jej uroda wydawała się zimna, przerażająca.
Ale wciąż.
- Mogę cię opatrzyć, jeśli chcesz - mruknął, przypatrując się jej nodze. - Dasz radę sama podejść do ogniska, czy mam cię ponieść?
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

Mężczyzna uspokoił wierzgające zwierzę, po czym podszedł do niej. Wstęga, zapleciona na jej prawym ramieniu, zacisnęła się. Sama odczuła pewnego rodzaju niepokój. Dopiero w chwili, kiedy mężczyzna do niej podszedł, mogła dokładnie mu się przyjrzeć. Wysoki, dobrze zbudowany... lecz w tym momencie Camelia miała pewność, że jego oczy na swój sposób ją przerażały. Chociaż mógł to być tylko niepokój...
Przełknęła ślinę. Musi być ostrożna, nieznajomy przecież może okazać się wrogiem. Już zamierzała nie przyjąć oferty pomocy od niego, lecz ból w nodze nie dawał za wygraną, przez co Camelia przemyślała wszystko jeszcze raz. Ostatecznie kiwnęła głową.
- Myślę, że nie jest jeszcze tak źle, żeby trzeba było mnie nieść – rzekła cicho. Z westchnieniem stanęła na równe nogi i chwiejnym krokiem podeszła bliżej ogniska. Ból był nie do zniesienia, lecz nie zamierzała dać po sobie tego poznać. Spięła się natomiast, widząc porozrzucaną wokół broń. Kilka włóczni, do tego jeszcze sieci...
Spojrzała jeszcze na mężczyznę pytająco.
- Jesteś jakimś Łowcą Nagród? - zapytała. Wiedziała, że nie powinna na dzień dobry wypytywać innych o ich sprawy, ale nie chciała również przemilczeć całej sytuacji, aby nie zapanowała niezręczna cisza.
Camelia przeszła obok konia, który wcześniej nerwowo zareagował na jej nagłe pojawienie się, po czym usiadła na ziemi niedaleko palącego się ogniska.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jonatan »

Skinął głową na znak zgody, po czym odsunął się na bok, robiąc jej drogę. Podążył za kuśtykającą dziewczyną wzrokiem, a następnie ruszył za nią. Zaimponował mu upór i wytrzymałość... no właśnie, kogo? Sięgając do pamięci, w której wyryte były słowa bestiariusza, miał już pewne podejrzenia. Szczególnie jego uwagę zwróciła ta zabójcza uroda...
- Łowcą? - uśmiechnął się krzywo, klękając przy nodze nieznajomej. - Byłem nim, dopóki sam nie stałem się zwierzyną dla takich jak ja. Teraz jestem czymś pomiędzy, niespecjalnie lubianym przez obie strony.
Zgrabna noga wydawała się cała, a przynajmniej kości. Zdecydował się jedynie na nałożenie chłodnej maści i owinięcie jej bandażem. Zrobił to sprawnie i szybko, starając się na delikatność, mimo wyraźnej chęci, by postawić na praktyczne gospodarowanie czasem.
Skończywszy z raną, szybko pozbierał rozrzucone dookoła narzędzia, układając je równo przy jednym z drzew. Zajrzał do torby, czy nie ma tam czegoś do jedzenia. Był tam całkiem świeży chleb, solona ryba i powidła w szklanym słoiku, które kupił u miejscowej zielarki.
Zaniósł wszystko w zagięciu swojego ramienia, na drugi zarzucając sobie pled podróżny. Rozścielił go blisko ogniska, by oboje mieli gdzie usiąść, a resztę rzeczy położył na środku.
- Częstuj się - zaproponował, zerkając na nią przenikliwie. - Ludziom na szlaku nie odmawia się pomocy.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

Słuchała odpowiedzi mężczyzny bardzo uważnie, podczas której nieznajomy bandażował jej nogę. "Zwierzyną? Czyli..?" nie chciała jednak wypytywać go o wszystko na raz. Opatrzył ranę szybko i sprawnie. Camelia uśmiechnęła się lekko w podzięce, po czym obserwowała dalsze poczynania mężczyzny, lecz w pewnym momencie odleciała gdzieś myślami. Przez głowę przechodziły jej kolejne plany, jak złapać swój wcześniejszy cel. Pokusa mogła być teraz wszędzie, natomiast Aidan nie zamierzała jej śledzić następne kilka dni. Westchnęła cicho.
Spojrzała w kierunku konia, który wcześniej nie wydawał się zadowolony z jej nagłego przybycia. „Dawniej zwierzęta mnie lubiły...” przeszło jej przez myśl. Nagle usłyszała słowa mężczyzny, który zaproponował jej posiłek. Kiwnęła głową powoli, po czym wzięła do dłoni kawałek chleba. Tak naprawdę nie potrzebowała jedzenia, jako maie prawie nie musiała jeść, ale chętnie skorzystała z tej oferty.
Odłamała kawałek chleba, lecz nim wzięła go do ust, ukradkiem oka obserwowała nieznajomego. Po chwili jednak przyjrzała się jedzeniu. „To nie jest zatrute..?” pomyślała. Wstrzymała oddech, po czym szybko włożyła kawałek do ust. Nie wyczuła nic niepokojącego, dlatego też z wielką ulgą przełknęła jedzenie.
W tym momencie spojrzała ponownie w stronę nieznajomego. Wydał jej się bardzo ufną osobą.
„Ludziom na szlaku nie odmawia się pomocy, tak?” wspomniała jego słowa w myślach. I nagle ją olśniło. Lustrując go wzrokiem mogła stwierdzić, że jest bardzo przystojny. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tamta pokusa go zobaczyła, kiedy uciekała przed Camelią. Jeżeli Aidan przez pewien czas zostanie z nim, jest również możliwe, że jej ofiara prędzej czy później sama do niej przyjdzie. Tak, to był dobry pomysł. W sumie jedyny, dzięki któremu maie nie będzie musiała bezsensownie latać za pokusą.
- Jestem ci bardzo wdzięczna za pomoc – zaczęła spokojnie, próbując ułożyć następne zdania w głowie, aby nie palnąć czegoś głupiego. - Zgubiłam się w podróży. Wspinałam się na drzewo, chcąc zorientować się w terenie, jednakże jak sam widzisz, nie najlepiej mi to wyszło – powiedziała, wskazując wzrokiem na ranną nogę. Próbowała uśmiechać się przyjaźnie, starając się przy tym uwiarygodnić swoje małe kłamstewko.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, mogę ci w czymś pomóc. Chyba nie powiesz mi, że wyruszyłeś tutaj na wycieczkę? - zapytała rozbawionym tonem. - Po co tak właściwie tutaj przybyłeś?
Nie spuszczała oczu z mężczyzny. Próbowała również nie okazać swojej niepewności i dziwnego strachu, który towarzyszył jej za każdym razem, jak patrzyła na ekwipunek nieznajomego, do którego należały również bronie. Wydał jej się dość niebezpiecznym typem.
- Ach, gdzie moje maniery... - rzekła, po czym z uśmiechem mówiła dalej. - Nazywam się Camelia – oświadczyła, podając mężczyźnie dłoń na powitanie. „Kwiat bez zapachu” dodała od niechcenia w myślach.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jonatan »

Ukłonił lekko głowę, przyjmując podziękowanie. Nie było to dla niego niezwykłe, że okazał pomocną dłoń na szlaku; sam ją często dostawał, nie widział więc przeszkody, by samemu się wykazać. Nie osłabiło to jednak jego czujności.
- Nazywano mnie już różnie, ale zaczynałem od imienia Jonatan.
Uśmiechnął się, gdy usłyszał historię Camelii. Naturalnie wierzył, że spadła. Jednak jeśli go pamięć nie myli, to drzewa nie lecą przez niebo, szurając o skały oddalone o kilkadziesiąt metrów stąd tylko po to, by pojawić się w pobliżu jego obozowiska, skąd jego wilcze uszy nasłuchiwały całego zdarzenia. Zatrzymał dla siebie te uwagi, nie widząc powodu, by się z nimi zdradzać.
Ujął delikatnie jej dłoń nie łapiąc za nadgarstek, jak wyglądałoby męskie powitanie. Chociaż tego nie wiedział, wpadł na pomysł bardzo podobny do planu nowo poznanej dziewczyny. Demonica, za którą podążał, lubowała się w manipulowaniu - a potem dobijaniu- niewinnie wyglądających niewiast i silnych, młodych mężczyzn.
- Rzeczywiście, mogłabyś pomóc - odparł po krótkiej chwili, po czym puścił jej dłoń. - Szukam kogoś. Osoba dość wyróżniająca się na tle gęstwiny, a jestem przekonany, że tu jest. Siedząc na drzewie - zapanował nad drgającym mięśniem w policzku. - całkiem miłym zaskoczeniem byłby fakt, gdybyś ją dostrzegła. Wysoka, chuda, o włosach w kolorze jasnego miodu, o urodzie bardziej przystojnej niż pięknej.
Złapał jej spojrzenie, uparcie wędrujące od niego do broni, którą niedawno złożył pod drzewem.
- Wiozę jej kilka połyskujących prezentów. Z dostawą do rąk własnych, oczywiście. Widziałaś ją?
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

Jonatan, jak przedstawił się mężczyzna, uścisnął jej dłoń. Camelia uśmiechnęła się szeroko. „Udało się! Teraz tylko czekać na tę jędzę!” przeszło jej przez myśl. Motywacja do złapania pokusy wzrosła, lecz Aidan nie dawała tego po sobie znać. Po prostu słuchała słów Jonatana.
- W takim razie się cieszę – wtrąciła, po czym przysłuchiwała się dalej. Gdy zapytał, czy widziała kogoś, siedząc na drzewie, niechcący drgnęła. „Tak, miałam czas podziwiać widoki...” pomyślała. Westchnęła, po czym spojrzała na twarz mężczyzny.
- Nie widziałam – odparła krótko. - Skupiłam się tylko na terenie, nikogo nie zauważyłam – dodała. Oczywistym jest, że kłamanie nie wychodziło jej najlepiej, ale przynajmniej jej słowa były całkiem wiarygodne. „Błagam, żeby nie okazał się kimś, kto potrafi czytać w myślach!” na tym świecie było pełno osób wszelakiego rodzaju, nie zdziwiłaby się, gdyby ktoś miał taką umiejętność.
- Połyskujących przedmiotów, tak? - upewniła się. - I na taką wyprawę zabrałeś ze sobą pełno broni? - nie wytrzymała, po prostu musiała o to zapytać. Nie była pewna swoich słów, ale za późno już, aby je cofnąć. Nagle wstęga na jej ramieniu zacisnęła się mocniej, co oznaczało, że musi być ostrożna. Obawiała się, że w pobliżu znajduje się ktoś jeszcze. To nie mogła być ta pokusa, nie wróciłaby tak szybko. Camelia szybko jednak pozbyła się tych myśli, mając nadzieję, że to tylko jej wyobraźnia.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jonatan »

Przyglądał się zmianom następującym na jej twarzy po jego słowach, zastanawiając się, co dziewczyna może ukrywać? Domyślał się, że chodzi o tego samego demona, którego tropem podążał przez ostatnie dni; wspomnienie jasnowłosej spowodowało drgnięcie, które nie umknęło jego spojrzeniu.
Musiał jednak przyjąć do wiadomości, że nie jest skora do podzielenia się z nim wiedzą. Wciąż miał jednak nadzieję na wcielenie swojego planu do życia.
Nie widział jednak powodu, by spieszyć się z jego realizacją. Dolina była całkiem spora, a Nocna Mara mogła być już całkiem poważnie zmęczona. Na dodatek instynktownie przyjął rolę opieki nad Camelią, chociaż sam się do tego przed sobą nie przyznawał. Co ma się wydarzyć i tak się wydarzy, nieważne, jak długo by to odwlekał.
Podążył za jej wzrokiem.
- Tak, a zastanawiam się, czy nie wziąłem za mało - mruknął rozbawiony. - To nie są zwykłe włócznie. To...
Zauważył to co dziewczyna, ale o wiele za późno.
Zdarzają się w życiu chwile, gdy czas niesamowicie zwalnia, prawie się zatrzymując. Można zaobserwować każdą setną sekundy dookoła, lecz myśli pędzą w swoim zwykłym tempie. Gdy dokonało się to przed oczami Jonatana, zauważył błysk ogromnych kłów, wynurzających się z gęstwiny za plecami Camelii. Oblał go zimny pot, gdy przypomniał sobie, przed czym przestrzegali go okoliczni mieszkańcy. Ta dolina nosiła nazwę od czempiona, który tu rezydował. Siedlisko Kabana.
Nie zważając na cenę, porwał najbliższą włócznię. Rzucił się na przeciw ogromnego dzika, wyłaniającego się spośród drzew. Odepchnął w procesie dziewczynę, stając między nią a bestią. Wydawał się śmiesznie mały w porównaniu do prawie dwumetrowego w kłębie odyńca, ewidentnie szarżującego w ich kierunku. W głowie Jonatana zakłębiło się od pytań, ale czując wibrującą od natężenia energię w broni, zdecydował się na najbardziej ryzykowne z wyjść. Ruszył na dzika, odciągając go od ogniska.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

„Za mało?!” zdziwiła się. Nie wypowiedziała jednak tego na głos, za co w duchu dziękowała. Jak dla niej taszczenie ze sobą kilku rzeczy to norma, ale broni..? Ona miała swój ukochany artefakt, który w zupełności jej wystarczył.
Słuchała dalej słów Jonatana, lecz po chwili on zaprzestał i zaczął wpatrywać się w jakiś punkt za nią. Nim zdążyła się obejrzeć, została odepchnięta na bok przez mężczyznę, który chwilę wcześniej, w okamgnieniu, chwycił jedną z włóczni. Najpierw się oburzyła, lecz potem ujrzała powód takiego zachowania u mężczyzny. Ogromny na dwa metry dzik szczerzył swoje kły, natomiast mniejszy od niego Jonatan stał przed nim z włócznią. Camelia szybko oceniła sytuację.
Spojrzała na bestię, po czym z przerażeniem stwierdziła fakt, że ciężko będzie ją pokonać. Na dodatek nie była pewna, czy użyć wstęg. Co mógł sobie pomyśleć nowo poznany przez nią mężczyzna?
W sumie nie przejmowała się tym za bardzo, kiedy spostrzegła, jak dzik szarżuje w stronę Jonatana. Przełknęła ślinę, po czym już bez wahania wykorzystała swój artefakt. Przecięła okoliczne drzewa, które po krótkiej chwili zwaliły się na zwierzę. Starała się również, aby nie ucierpiał przy tym mężczyzna. Lecz to nie wystarczyło, żeby powstrzymać dzika. Camelia prychnęła. Oplotła pozostałe drzewa, po czym z każdej strony uniemożliwiła bestii wykonanie jakiegokolwiek ruchu, dając tym Jonatanowi szansę na wykończenie zwierza.
„Pośpiesz się!” pomyślała, mając w pewnym sensie nadzieję, że ją usłyszy. Utrzymanie tego dzika nie należało do prostych zadań.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jonatan »

Zamarł, wpatrzony w czarne wstęgi. Czym była ta magia? Nie spotkał się z czymś podobnym w swoim życiu, przez co stanął wryty, a jego myśli gwałtownie przeskoczyły na nowe zjawisko, całkowicie zapominając o niebezpieczeństwie.
Zwrócił się twarzą do dziewczyny. Zasadniczo, gdy spotykał nowe rodzaje umiejętności, poprzez szereg dopasowań w jego pamięci, dochodził kim jest nowo poznana istota. Camelia pojawiła się zadziwiająco niespodziewanie podczas jego polowania, ewidentnie coś ukrywała, gdy wspominał o demonicy, na dodatek władała dziwnym rodzajem oręża...
Większość tych poszlak wskazywała wyraźnie na to, o czym właśnie myślał. A jego myśli pochłonęło rozważanie decyzji, w kogo powinien rzucić włócznią.
Podejrzewał, a dużo na to wskazywało, że dzielił ognisko ze swoją ofiarą. Chciałby ją oszczędzić, ale ciążyła na nim świadomość, że ona nie przestanie, a ludzie dalej będą w niebezpieczeństwie. To był jedyny wyjątek od reguł jego działania, gdy decydował się za morderstwo.
Podjął ostateczną decyzję. Zmarszczył brwi, w skupieniu przypatrując się trzymającej czarne pasy Camelii. Cofnął nogę, ujmując pewniej drzewce połyskującej włóczni. Zamachnął się, po czym siłą wszystkich mięśni, wspomaganych klątwą, cisnął ostrze, które pomknęło przed siebie, rozcinając powietrze z głośnym piskiem. Srebrna strzała wśród mroków nocy, odbijając światło księżyca, z impetem wbiła się w ciało, a w tym samym momencie cała postać mignęła w świetle i błyskawicy, zabijając ofiarę na miejscu. Wyładowanie było tak potężne, że zwłoki w chwilę stanęło w płomieniach. Już po chwili Jonatan poczuł zapach palonej skóry.
- Te włócznie potrafią zabić jednym draśnięciem. Nie bez powodów uważano je niegdyś za narzędzia boga - powiedział do Camelii, odrywając wzrok od od truchła palącego się dzika. W tym świetle jego twarz wyglądała jeszcze upiorniej. - To bardzo kruche narzędzie. Nie da się wykorzystać go drugi raz - ponownie urwał, rzucając krótkie spojrzenie spopielonej broni, która ewidentnie zniszczona wystawała ponad pożogę. Grimm potarł się po karku.
- Chyba właśnie zabiłem miejscową legendę.
Porzuciwszy obalonego wroga, spokojnym krokiem udał się do złożonej przy drzewie broni, ostentacyjnie nie zwracając uwagi na wstęgi. Ujął kolejną włócznię, obracając się ku dziewczynie.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

Wstęgi szarpnęły dzika, gdy tylko ten próbował się uwolnić. Niestety to również oddziaływało na Camelię. Ciężko było utrzymać tak ogromne zwierzę w ryzach. Spojrzała zniecierpliwionym wzorkiem na Jonatana, który przypatrywał się jej. „Na co czekasz?” pomyślała. Wstęgi na jej ciele zacisnęły się mocniej, co było spowodowane szamotającym się dzikiem.
Zrobiła zaskoczoną minę, gdyż wiele rzeczy wydarzyło się w trzy uderzenia serca.
Jedno, Jonatan rzuca włócznią w uwięzioną bestię.
Drugie, nagły błysk i drażniący uszy ryk zwierzęcia.
Trzecie, palący nozdrza zapach spalenizny.
Camelia spoglądała na to wszystko nie wiedząc, jak ma na to zareagować. „Jakim cudem..? Jedną włócznią..?” choćby ile myślała, nie mogła poskładać tego w logiczną całość. W tym momencie przytłaczająca siła mężczyzny przeraziła ją. Kim on mógł być?
- Narzędziami... boga..? - wymamrotała, bardziej do siebie niż do Jonatana. Poczuła na sobie gęsią skórkę, kiedy mężczyzna spojrzał w jej kierunku. Już wcześniej uważała jego oczy za straszne, lecz w tej chwili jej bojaźń wzrosła kilkukrotnie. Na tle palących się zwłok bestii wyglądał, jak urodzony zabójca. Nie mogła zaprzeczyć, że w pewnym sensie to przerażające spojrzenie podobało się jej.
- Co za przytłaczająca moc – skomentowała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Ledwo powstrzymała się od niego. Nie wypadało teraz wybuchać śmiechem, zwłaszcza, że Camelia stała niedaleko mężczyzny o niezwykle potężnej sile.
Drgnęła jednak, kiedy Jonatan podszedł do drzewa i chwycił leżącą obok włócznię. Czy w okolicy jest ktoś jeszcze? A może chce mieć jedną przy sobie? Starała się nie skupiać na jedynym sensownym rozwiązaniu, które było dla niej przerażające. „Czyżby uznał mnie za wroga?” Zaczęła się trząść, a wstęgi na jej ramieniu zacisnęły się.
- Po co ci kolejna włócznia? - zapytała, starając się zapanować nad drżącym głosem. - Nie zamierzasz chyba mnie zaatakować? - zaśmiała się. Jednakże obojętny, a zarazem przerażający wzrok mężczyzny wiele jej powiedział.
- Słuchaj, nie zamierzam z tobą walczyć – rzekła sucho, sprawiając, iż jej głos brzmiał nisko i przekonywająco. - Mówiąc szczerze szukam pewnej pokusy – prychnęła. - To przez nią tutaj jestem. Dlatego czy mógłbyś odłożyć ten nóż na patyku? -
Nie miała pewności, czy Jonatan przypadkiem nie rzuci w nią orężem, dlatego też korzystając z faktu, że on całkowicie ignorował jej wstęgi, oplotła jego nogi i zacisnęła na nich pasma. Nie powstrzymała śmiechu. Była pewna, że to może się źle dla niej skończyć, ale uwielbiała takie sytuacje.
- Ech, nie chcę cię zabijać – powiedziała, przecierając łzy w oczach, powstałe w nagłym wybuchu śmiechu. - Obiecaj tylko, że nic mi nie zrobisz, a cofnę wstęgi. Przysięgam. Od razu ostrzegam, że nie da się ich przeciąć.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jonatan »

Drgnął zaskoczony. Pokusa? Czyżby ścigała to samo stworzenie, co on? Jaki miała interes w ukryciu tego?
Wiele pytań przemknęło mu przez myśl. Na wszystkie chciał znać odpowiedź, a nawet wypomnieć jej, że to przed nim ukryła; mógłby już dawno podążać w dobrym kierunku. Klocek w jego głowie wskoczył na miejsce, i chyba już zrozumiał, co mogło przydarzyć się Camelii gdy ją spotkał.
Obejrzał się gwałtownie w kierunku, gdzie leżała, przypatrując się gęstwinie. Była tu niedawno, czyli musiała zostawić świeże ślady. Tracąc zainteresowanie dziewczyną chciał ruszyć w tym kierunku, jednak w tym samym momencie coś oplotło jego nogi.
Miał nieciekawe i bardzo bolesne wspomnienia z wszelkimi kajdanami, a widok czegoś podobnego na nim zasadniczo go zdenerwował. Poczuł jak krew przyspiesza w jego żyłach, wzrok się wyostrza a w uszach zaczyna dudnić. Zaczynało się.
Za dzieciaka często widział w jego rodzinnym mieście dzieci, które bawiły się małymi bączkami. Te konkretne były dość płaskie, z ząbkami dookoła tarczy. Chłopcy urządzali małe walki, polegające na strąceniu zabawki przeciwnika. Wprawiali je w ruch sznurkami i napuszczali na siebie, ostro, jak na dzieci, obstawiając. Widok kręcącego się bączka mocno zapadł mu w pamięć, gdyż czuł jeden w środku, gdy nadchodziła przemiana.
Żyły na jego ramionach nabrzmiały pod kurtą, a paznokcie zaczęły się wydłużać. Poczuł również, jak przydługie zęby ranią mu usta od środka. Wbił paznokcie w dłoń, aż do krwi by się uspokoić. Dla zwykłego wilkołaka przemiana nie byłaby problemem. Każdy przechodzi forma po formie, jednak Jonatan, nie wiedzieć czemu, potrafił niekontrolowanie przejść od razu do postaci, która była sporym problemem do kontroli.
Urósł przynajmniej o kilka cali, co jeszcze bardziej spotęgowało jego sylwetkę, ale przez usilne żądlenie się ostrymi paznokciami w dłoń, z której krew kapała gęsto na ziemię, trzymał się jeszcze ludzkiej formy. Puścił włócznię - chcąc nie chcąc - by jej przypadkiem nie złamać w uścisku. Samokontrola stała się jego codziennym towarzyszem, lecz i ona czasem zawodziła.
W końcu ryknął śmiechem. Może była to bardziej próba wyładowania się, jednak po chwili zwrócił na nią jeszcze mniej ludzko wyglądające oczy. Nie miał ochoty iść na jakikolwiek układ, teraz z pulsującą czerwienią w kącikach oczy myślał jedynie o wyzwaniu. Nie ważne jakim kosztem.
- Nie igraj ze mną, demonie. Nie ciebie tym razem szukam - zmrużył oczy. - Domyśliłem się kim jesteś. Mam lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z każdą...
Urwał, wpatrując się uparcie w sobie znanym kierunku. Pociągnął cicho nosem, po czym wyciągnął paznokcie z dłoni. Nieznośny wir w środku ponownie się rozszalał. Zauważył jasne włosy.
- Puść mnie - powiedział cicho, jednak w tej ciszy zabrzmiało to jak podniesiony głos. Nabrał powietrza.
- Szybko.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

Jak bardzo przerażającym można być? Na jej oczach Jonatan wyraźnie się w coś przemieniał. Jego paznokcie wydłużyły się, a oczy wydawały się teraz dzikie, wręcz szalone. Widząc to Camelia zacisnęła mocniej wstęgi na nogach mężczyzny. W tej chwili obawiała się o swoje życie.
- Nie nazywaj mnie demonem! - ledwo się powstrzymała, żeby nie krzyknąć. Wstęga, która obecnie wiła się bezcelowo w powietrzu obok maie, uderzyła powietrze niczym bicz. Aidan nigdy nie przyjęła do świadomości faktu, że już nie jest jedną z naturianek. Nienawidziła tego. Każda z jej ofiar nazywała ją potworem. Camelia nigdy nie chciała zostać tym, kim jest obecnie. Dlatego również ludzie, którzy klasyfikowali ją do demonów, działali jej ostro na nerwy.
Jonatan puścił włócznię, co nieco uspokoiło dziewczynę. Jednakże szaleństwo w jego oczach ciągle podsycało jej niepokój.
- Powiedziałam już – rzekła spokojnie. - Nie cofnę wstęg, jeżeli nie będę mieć stuprocentowej pewności, że mnie nie zaatakujesz – zmarszczyła brwi. Mężczyzna jednak ciągle wpatrywał się w jakiś punkt. Podążyła za jego spojrzeniem.
Niespodziewanie zza drzew wyfrunęła dobrze znana jej sylwetka i rażący oczy zarys skrzydeł. Camelia uśmiechnęła się szeroko, pokazując swoje białe ząbki.
- Znalazłaś się! - nie pohamowała radości. Ukradkiem oka obserwując Jonatana, uwolniła go z więzi jej artefaktu i skupiła się na pokusie. Blond włosa kobieta ze strachem wymalowanym na twarzy próbowała odlecieć jak najdalej, lecz Camelia nie zamierzała na to pozwolić. Szybko skierowała jedną ze wstęg w kierunku swojej ofiary. Pamiętając sytuację, która miała miejsce nie tak dawno, maie spętała tym razem skrzydła kobiety, uniemożliwiając jej dalszy lot. Pokusa spadła na ziemię kilkanaście metrów dalej, bliżej drzew.
Uśmiechnięta Aidan nie traciła czasu i błyskawicznie pobiegła w kierunku swojego celu. Wstęga, która nadal przeszkadzała pokusie w ucieczce, zacisnęła się na skrzydłach kobiety. Camelia zaśmiała się, co w ciszy towarzyszącej tej nocy zabrzmiało aż nadto szalenie.
- Poćwiartować? Udusić? A może poodcinam ci kończyny, co? - powiedziała łamliwym głosem. Niedługo się nad tym zastanawiała, po czym zacisnęła kilka wstęg na szyi kobiety.
- Murdoch... - krztusząc się pokusa mamrotała coś. - m..mie... pomści... - powieka Cameli drgnęła. „Murdoch? Warto będzie zapamiętać to imię” pomyślała, przyglądając się twarzy kobiety, która próbowała się jeszcze uratować ostatkiem sił.
Jonatan
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jonatan »

Jak pies zwolniony ze smyczy, ruszył ku swojej ofierze, lecz zahamował gwałtownie, widząc rzucaną pokusę na ziemię. Zerkając na reakcje Camelii, zastanawiał się, kim ona właściwie jest. Zauważył dosyć sadystyczne podejście do spraw, nasunęło mu się więc skojarzenie z bardzo zatwardziałym mordercą. Rozumiał swoją chęć mordu, powodowaną ogromnymi stratami wśród chłopów, ale czym ten demon jej zawinił?
Patrząc na podduszanego demona, sam się dziwiąc, zaczynał ostygać z rodzącego się gniewu. Nie, nie tak to sobie wyobrażał. Miał chronić istoty, a nie dążyć do pozbawienia ich życia. Czym się teraz różnił od tych, których ścigał?
Myśli te ostudziły jego zapał do walki, przez co jego ciało zaczęło wracać do naturalnego stanu. Już po chwili wyglądał w miarę normalnie, jeśli nie liczyć bladej skóry i podkrążonych oczu, jakby nie przespał całej nocy. Krew na ręce szybko zakrzepła, przez co nie tracił już krwi. Dla pewności jednak zacisnął dłoń.
Lekko chwiejnym krokiem wrócił się po włócznie, a następnie podszedł do demonicy. Również usłyszał jej złorzeczenie i również chciał dowiedzieć się czegoś więcej.
W obecnym stanie pokusa nie mogła wycharczeć za dużo. Obejrzał się przez ramię na swoją towarzyszkę.
- Puść już jej gardło. Udusi się, zanim zdąży cokolwiek zaśpiewać - mruknął cicho, po czym odwrócił się, klękając obok leżącej. Przyłożył ostrze włóczni do jej gardła. Srebrna broń zawibrowała, czując obce ciało.
- Powiedz więcej o tym... Murdochu, na którego imię liczyłaś pewnie, że się zatrzęsiemy. Zrób to, a... - zawahał się, jakby licząc szanse. - a może puszczę cię wolno.
Awatar użytkownika
Camelia
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 76
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Wędrowiec , Mag
Kontakt:

Post autor: Camelia »

        Camelia drgnęła, kiedy tylko obok niej przeszedł Jonatan z tą niszczycielską włócznią w ręku. Wyglądał już normalnie, przynajmniej tak się jej wydawało. Mimo wszystko postanowiła być ostrożna. Nigdy nie wiadomo, czy nie rzuci w nią włócznią.
Zmierzyła go wzrokiem, kiedy tylko obrócił się i nakazał jej cofnąć wstęgi z szyi pokusy. Chciała się upewnić, że on już w stu procentach nad sobą panuje. Wcześniej Jonatan wyglądał, jakby mógł rozszarpać pierwszą lepszą napotkaną osobę...
        Zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się, że kazał jej puścić kobietę, w końcu to jej ofiara. Miała ją zabić. Ale w sumie, przydałoby się wypytać ją o kilka drobnych informacji.
- Wątpię, że cokolwiek powie po dobroci – skomentowała, po czym poluźniła uścisk. Jednakże wstęga płasko krążyła wokół szyi blondynki. - Jeśli spróbujesz jakiś sztuczek, utnę ci łeb – rzekła groźnie, wpatrując się prosto w oczy swojego celu.
Wówczas Jonatan przyłożył włócznię pokusie go gardła. Camelia cofnęła się o kilka kroków, żeby przypadkiem nie zostać ofiarą tej destrukcyjnej mocy.
- Wolno? Wybacz, ale ja nie mogę na to pozwolić – powiedziała głośno. - Dostałam zlecenie, ta kobieta mordowała niewinnych mężczyzn i małe dzieci w tak okrutny sposób, żeby powiększyć siły rasy piekielnych. Jeśli teraz dam jej odejść, może zginąć więcej osób – zatrzęsła się. Nie wiedziała, czy to przez jej słowa, czy przez przeszywający chłód nocy.
- Nie jestem takim mordercą, za jakiego mnie można posądzać – założyła ręce na piersi. - Nie zabiję nikogo bez wyraźnego powodu. A tutaj, tych powodów mam aż nadto – dodała cichym, ledwo słyszalnym tonem. Dobrze wiedziała, że te słowa przeczą jej wcześniejszemu zachowaniu, lecz to była prawda.
        Pokusa, widząc wyraźną okazję, spróbowała się wydostać. Chciała uderzyć mężczyznę obok, lecz Camelia szybko zareagowała i oplotła jej dłoń. W tym czasie drugie pasmo jej artefaktu pofrunęło ku ręce kobiety i szybkim, precyzyjnym ruchem, odcięło jej palec wskazujący. Blond-włosa krzyknęła głośno, ukazując swój ból. Aidan jedna trzymała jej skrzydła, nie pozwalając jej na ucieczkę.
- Ostrzegałam – powiedziała Camelia obojętnie. - Za każdą próbę ucieczki pozbawię cię palca, co ty na to? – uśmiech wkradł się na jej twarz.
        Po chwili jednak podeszła bliżej i przykucnęła obok pokusy. Przestraszona kobieta skuliła się, lecz wstęga, która była zaczepiona o jej dłoń, w mocnym uścisku skierowała jej rękę w stronę Camelii. Maie objęła ją, po czym bez zbędnych ceregieli uleczyła. Odcięty wcześniej palec z powrotem wrócił na swoje miejsce. Oczywiście, jeśli pokusa będzie dalej stawiać opór, Camelia nie zaprzestanie powtarzać tej czynności, choćby w nieskończoność. A ból będzie, z całą pewnością, potworny.
- A teraz gadaj. Kim jest Murdoch?
Pokusa milczała. Maie uniosła wstęgę, pokazując tym, że może zrobić kobiecie kolejną krzywdę. O dziwo, podziałało.
- To smok! - pisnęła pokusa. - Przemieniony, jest teraz demonem... jest silny... bardzo silny... - Camelia drgnęła.
- To ktoś ważny? - dopytywała się.
- Jeden z władców piekieł... - wymamrotała w odpowiedzi blond-włosa. - On zostanie królem... na pewno...
Aidan prychnęła, po czym spojrzała na Jonatana.
- Czy teraz mogę już ją zabić?
Zablokowany

Wróć do „Góry Dasso”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości