Histoffe zgodziła się z Marou. Zamierzała spytać o to jak się gdzieś zatrzymają, a sam anioł będzie chętny do rozmowy.
Anielica podrapała się po białej głowie. Nie mogła trafić do miejsca, które ostatnio odwiedzała czterdzieści lat temu. Wiedziała, że czarodziej na pewno jej pomoże, ale najpierw trzeba go odwiedzić.
- Nie… Nie wiem. Zabłądziliśmy… Ja zabłądziłam. Czarodziej mieszkał w jaskini, a nie w pagórku. Sprawdźmy, kto mieszka w środku. Może dowiemy się gdzie mieszka Suptim.
Harvor wyszedł przed anielicę, wąchając ziemię w poszukiwaniu ciekawego tropu. Po dłużej chwili uniósł pysk do góry, jakby chwytał zapach z powietrza. Spojrzał na pagórek, a następnie na anioły, przekręcając przy tym głowę.
Góry Dasso ⇒ [Od strony Szepczącego Lasu]Spotkanie "pobratymców".
- Histoffe
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Marou
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Marou miał dziwne wrażenie, że pozostałe pagórki też są zamieszkane, jednak mają sprawiać odwrotne wrażenie, a może to wrażenie było mylne i rzeczywiście tylko jeden pagórek jest zamieszkany. Ale przypuszczenia te są raczej mało prawdopodobne, w sumie to wolałby żeby były mało prawdopodobne i się nie sprawdziły.
-Trudno się mówi, każdemu może się zdarzyć.- odparł, gdy Histoffe powiedziała, że zabłądzili.
-Chodźmy. Może właśnie ta osoba będzie wiedziała gdzie mieszka twój znajomy czarodziej.- dodał i już miał ruszyć, gdy Harvor wyszedł przed nich i zaczął węszyć.
-Chyba mu się to nie podoba. Zawsze jest jakieś ryzyko, że osoba tam mieszkająca nie jest przyjaźnie nastawiona, zawsze też jest możliwość, że jednak jest nastawiona przyjaźnie.- powiedział po tym jak Harvor skończył już węszyć.
-W razie czego najwyżej znowu pomacham trochę mieczem.- dodał uśmiechając się przy tym lekko.
-To co? Idziemy?- zapytał przenosząc wzrok na Histoffe.
-Trudno się mówi, każdemu może się zdarzyć.- odparł, gdy Histoffe powiedziała, że zabłądzili.
-Chodźmy. Może właśnie ta osoba będzie wiedziała gdzie mieszka twój znajomy czarodziej.- dodał i już miał ruszyć, gdy Harvor wyszedł przed nich i zaczął węszyć.
-Chyba mu się to nie podoba. Zawsze jest jakieś ryzyko, że osoba tam mieszkająca nie jest przyjaźnie nastawiona, zawsze też jest możliwość, że jednak jest nastawiona przyjaźnie.- powiedział po tym jak Harvor skończył już węszyć.
-W razie czego najwyżej znowu pomacham trochę mieczem.- dodał uśmiechając się przy tym lekko.
-To co? Idziemy?- zapytał przenosząc wzrok na Histoffe.
- Histoffe
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Tak. Co szkodzi sprawdzić? – odpowiedziała Histoffe
Przeszli, dwa anioły i wilk, przez bialutki płotek, później dróżką przez zadbany ogródek, aż znaleźli się przy drzwiach.
- Czego!? – Krzyknął zrzędliwie
Drzwi trzasnęły z hukiem, a w drzwiach ukazała się ponad jednometrowa ludzka postać. Rudy bokobrody mężczyzna z kręconymi włosami. Za drobny, za chudy, za niski; jak na krasnoluda. W dodatku posiada śniadą cerę pełną piegów. Ubrany w stare i podziurawione szaty maga, których czerń wyblakła dawno temu. Spojrzał ze zmarszczonymi brwiami kolejno na Histoffe, Morou i Harvora.
- A cóż to za bestia! Zbierzcie go ode mnie! – Przestraszył się widoku wielkiego wilka.
- Harvor. – Powiedziała anielica i wskazała dłonią miejsce za płotem, w które wilk bez problemu się udał.
- Skąd masz takie posłuszne monstrum? Histoffe… tak? Dawno panny tu nie było.
- Jego właściciel uciekł, a on przypałętał się do mnie. Tak, a on… – Wskazała na anioła –… To Morou. Jakieś czterdzieści lat…
Suptim spojrzał na wyższego dwa razy od siebie białowłosego anioła. Otwierając usta ze zdziwienia.
- Wielkiś ty. Jak to się dzieje, że głową o korony drzew nie drapiesz?
Przeszli, dwa anioły i wilk, przez bialutki płotek, później dróżką przez zadbany ogródek, aż znaleźli się przy drzwiach.
- Czego!? – Krzyknął zrzędliwie
Drzwi trzasnęły z hukiem, a w drzwiach ukazała się ponad jednometrowa ludzka postać. Rudy bokobrody mężczyzna z kręconymi włosami. Za drobny, za chudy, za niski; jak na krasnoluda. W dodatku posiada śniadą cerę pełną piegów. Ubrany w stare i podziurawione szaty maga, których czerń wyblakła dawno temu. Spojrzał ze zmarszczonymi brwiami kolejno na Histoffe, Morou i Harvora.
- A cóż to za bestia! Zbierzcie go ode mnie! – Przestraszył się widoku wielkiego wilka.
- Harvor. – Powiedziała anielica i wskazała dłonią miejsce za płotem, w które wilk bez problemu się udał.
- Skąd masz takie posłuszne monstrum? Histoffe… tak? Dawno panny tu nie było.
- Jego właściciel uciekł, a on przypałętał się do mnie. Tak, a on… – Wskazała na anioła –… To Morou. Jakieś czterdzieści lat…
Suptim spojrzał na wyższego dwa razy od siebie białowłosego anioła. Otwierając usta ze zdziwienia.
- Wielkiś ty. Jak to się dzieje, że głową o korony drzew nie drapiesz?
- Marou
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Poszedł za Histoffe. Przeszli przez biały płot, a potem dróżką przez ogródek, aby w końcu znaleźć się przy drzwiach. Na szczęście obawy Marou odnośnie tego, że reszta pagórków jest zamieszkana i zakamuflowana nie sprawdziły się. Drzwi otworzył niski mężczyzna ubrany stare i podziurawione szaty maga, był za chudy na krasnoluda, więc ów mężczyzna musi być człowiekiem.
-Jakoś się udaje. Czasami muszę się schylać, żeby o nie nie zawadzać.- odparł do mężczyzny uśmiechając się lekko przy tym. Suptim nie był pierwszą osobą, której zaimponował wzrost Marou, upadły był nawet od wielu aniołów, które znał, a swój wzrost odziedziczył po ojcu, który był równie wysoki jak Marou jest teraz.
-A ty zapewne jesteś Suptim, tak?- zapytał bardziej dla pewności, bo już z krótkiej rozmowy między nim, a Histoffe upadły chyba trafnie wywnioskował, że ubrany w szaty maga mężczyzna i jego upadła towarzyszka się znają.
-Histoffe mówiła, że mieszkasz w jakiejś jaskini... ale widzę, że zmieniłeś miejsce swojego pobytu.- dodał po chwili.
-Jakoś się udaje. Czasami muszę się schylać, żeby o nie nie zawadzać.- odparł do mężczyzny uśmiechając się lekko przy tym. Suptim nie był pierwszą osobą, której zaimponował wzrost Marou, upadły był nawet od wielu aniołów, które znał, a swój wzrost odziedziczył po ojcu, który był równie wysoki jak Marou jest teraz.
-A ty zapewne jesteś Suptim, tak?- zapytał bardziej dla pewności, bo już z krótkiej rozmowy między nim, a Histoffe upadły chyba trafnie wywnioskował, że ubrany w szaty maga mężczyzna i jego upadła towarzyszka się znają.
-Histoffe mówiła, że mieszkasz w jakiejś jaskini... ale widzę, że zmieniłeś miejsce swojego pobytu.- dodał po chwili.
- Histoffe
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Tak, jam jest Wielki Suptim, niziołczy czarodziej. – Powiedział dumnie i ukłonił się jak na maga przystało.
- Niech to, racja! – Powiedział zdenerwowany tematem jaskini, Suptim. – Niegodny i plugawy Joskardrat przywłaszczył sobie, mi moją jaskinię! A ja go miałem za przyjaciela. Zdrajca i niech go czeluść pochłonie.
Po chwili ciszy stanął przy drzwiach do domu i gestem dłoni zaprosił gości, by weszli pierwsi, a on za nimi.
- Pewnie daleka podróż za wami, proszę rozgośćcie się. - powiedział zachęcająco
Dach w chatce znajdował się na stu siedemdziesiątej jednostce opracowanej przez gnomy. Przez to właśnie, Histoffe weszła wyprostowana do domu Suptima, a Marou musiał się schylać.
- Uważajcie na mój kryształowy żyrandol. – Upomniał niziołek.
Ściany, podłoga i dach były zrobione z dobrze obrobionego ciemnego drewna, tak samo jak wszystkie meble. Wszędzie były elfickie zdobienia, które elfy zwykły robić na bardziej szlachetniejszych kruszcach. Rozścielony czerwony dywan był zdecydowanie w lepszej kondycji niż szaty czarodzieja, chociaż posiadał kilka różnobarwnych plam. Przeszli przez hol, w którym stały półki pełne drogich ceramicznych zastawów z różnych zakątków Alaranii, stojaki z mieczami wykonanych przez rzemieślników różnych ras i państw, oraz pokazania domowa biblioteka. Histoffe niechcący stopą przewróciła kałamarz, który utworzył czarną plamę na dywanie. Czarodziej się tym nie przejął. Oprócz kałamarza na podłodze leżała znaczna ilość przeróżniejszych przedmiotów, o które mogłoby się przewrócić lub okaleczyć sobie nogi.
- Proszę, siadajcie.
Wskazał na krzesła przy stole zastawionym wielkimi stosami zapisków. Zgarnął część ręką, rzucając je na podłogę i tworząc znaczną górkę. Zrobił miejsce na oparcie rąk przez gości. Po chwili wszedł do innego pokoju, z którego zawołał:
- Wina czy piwa wam lać?
- Dla mnie wina. – Odpowiedziała głośnio Histoffe.
Harvor nagle odwrócił się i pobiegł w dal, wychodząc przez uchylone drzwi.
- Niech to, racja! – Powiedział zdenerwowany tematem jaskini, Suptim. – Niegodny i plugawy Joskardrat przywłaszczył sobie, mi moją jaskinię! A ja go miałem za przyjaciela. Zdrajca i niech go czeluść pochłonie.
Po chwili ciszy stanął przy drzwiach do domu i gestem dłoni zaprosił gości, by weszli pierwsi, a on za nimi.
- Pewnie daleka podróż za wami, proszę rozgośćcie się. - powiedział zachęcająco
Dach w chatce znajdował się na stu siedemdziesiątej jednostce opracowanej przez gnomy. Przez to właśnie, Histoffe weszła wyprostowana do domu Suptima, a Marou musiał się schylać.
- Uważajcie na mój kryształowy żyrandol. – Upomniał niziołek.
Ściany, podłoga i dach były zrobione z dobrze obrobionego ciemnego drewna, tak samo jak wszystkie meble. Wszędzie były elfickie zdobienia, które elfy zwykły robić na bardziej szlachetniejszych kruszcach. Rozścielony czerwony dywan był zdecydowanie w lepszej kondycji niż szaty czarodzieja, chociaż posiadał kilka różnobarwnych plam. Przeszli przez hol, w którym stały półki pełne drogich ceramicznych zastawów z różnych zakątków Alaranii, stojaki z mieczami wykonanych przez rzemieślników różnych ras i państw, oraz pokazania domowa biblioteka. Histoffe niechcący stopą przewróciła kałamarz, który utworzył czarną plamę na dywanie. Czarodziej się tym nie przejął. Oprócz kałamarza na podłodze leżała znaczna ilość przeróżniejszych przedmiotów, o które mogłoby się przewrócić lub okaleczyć sobie nogi.
- Proszę, siadajcie.
Wskazał na krzesła przy stole zastawionym wielkimi stosami zapisków. Zgarnął część ręką, rzucając je na podłogę i tworząc znaczną górkę. Zrobił miejsce na oparcie rąk przez gości. Po chwili wszedł do innego pokoju, z którego zawołał:
- Wina czy piwa wam lać?
- Dla mnie wina. – Odpowiedziała głośnio Histoffe.
Harvor nagle odwrócił się i pobiegł w dal, wychodząc przez uchylone drzwi.
- Marou
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 114
- Rejestracja: 10 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Wszedł za upadłą do domu niziołczego czarodzieja, jednak musiał się schylić, bo sufit domostwa był trochę za niski dla osobników z jego wzrostem. W pewnym momencie Marou prawie, że kucnął i odchylił głowę w bok aby nie uderzyć głową w kryształowy żyrandol. Przyznać można od razu, że w środku dom był bardzo dobrze urządzony. Meble zrobione z ciemnego drewna przez elfy, co można było poznać po elfich zdobieniach na meblach. Marou zwolnił kroku przy stojaku z mieczami i przypatrzył im się nieco dokładniej. Mimo, że dom był dobrze urządzony to panował w nim bałagan.
Upadły usiadł na jednym z krzeseł po tym jak Suptim wskazał je i odgarnął jakieś zapiski ze stołu.
-Dla mnie również wina.- odpowiedział głośno, gdy niziołek zapytał o napitek dla swoich gości.
Splótł swoje obydwie dłonie ze sobą i położył je na stole, opierając przy tym łokcie o jego blat. Ciekawiło go w jakiej sprawie Histoffe chciała udać się do Suptima.
***************************
Rozmyślał nad tym, czy aby na pewno chce pomóc Histoffe. Pogrążył się w tym i chyba uznał, że jednak za bardzo ceni sobie własne życie. Poza tym nie chciał znowu patrzeć jak ktoś kogo zna umiera.
-Przepraszam...- odparł tylko i wybiegł z domu, w którym siedzieli. Biegł jeszcze chwilę przed siebie, gdy na jego plecach pojawiły się czarne skrzydła o rozpiętości sześciu metrów. Zwolnił tylko trochę bieg, a potem wzbił się na nich w powietrze towarzyszyła temu fala uderzeniowa, która rozeszła się wokół Marou na kilka metrów, a Upadły znowu nie miał celu w życiu.
Upadły usiadł na jednym z krzeseł po tym jak Suptim wskazał je i odgarnął jakieś zapiski ze stołu.
-Dla mnie również wina.- odpowiedział głośno, gdy niziołek zapytał o napitek dla swoich gości.
Splótł swoje obydwie dłonie ze sobą i położył je na stole, opierając przy tym łokcie o jego blat. Ciekawiło go w jakiej sprawie Histoffe chciała udać się do Suptima.
Rozmyślał nad tym, czy aby na pewno chce pomóc Histoffe. Pogrążył się w tym i chyba uznał, że jednak za bardzo ceni sobie własne życie. Poza tym nie chciał znowu patrzeć jak ktoś kogo zna umiera.
-Przepraszam...- odparł tylko i wybiegł z domu, w którym siedzieli. Biegł jeszcze chwilę przed siebie, gdy na jego plecach pojawiły się czarne skrzydła o rozpiętości sześciu metrów. Zwolnił tylko trochę bieg, a potem wzbił się na nich w powietrze towarzyszyła temu fala uderzeniowa, która rozeszła się wokół Marou na kilka metrów, a Upadły znowu nie miał celu w życiu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość