Strona 1 z 2

[Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 2:04 pm
autor: Wrath
        Jeden z wielu budynków zbudowany w szeregu z innymi. Niczym szczególnym się nie wyróżnia, dach ma wysoki, zrobiony ze słomy. Front karczmy jest ładnie przyozdobiony bluszczem, które dodaje mu uroku. Szyld gospody wisi nieco nad sporymi dębowymi drzwiami, przedstawia zaś krzywo i niezwykle szkaradnie oddany smoczy pysk. W środku, cały budynek był podzielony na dwie izby, nieco nędzną i słabo oświetloną dla biedniejszych podróżnych czy też kupców. Druga zaś, o wiele większa, z wielkimi drewnianymi stołami i ławami dostosowanymi do bogatych uczt. Tutaj też był główny szynk, za którym z reguły czaił się łysawy karczmarz, z drewnianą, sztuczną szczęką. Mimo tego że wygląda bardziej na tłustego, pijanego wieprza (a już na pewno taki wieprz jest od niego przystojniejszy), to zaprawdę trudno o lepszą od niego obsługę - zarówno w postaci kucharza jak i piwowara. Ku uciesze gości potrafi też grać na garnkach, a robi to z takim zaangażowaniem i skupieniem że wart jest każdy taki występ sakiewki ze złotem.

        Do budynku wszedł trzaskając, wyjątkowo głośno, drzwiami podróżny w niebieskich szatach i szpiczastym kapeluszu - jakby wyjęty z bajki o czarodziejach, istny stereotyp magika. W ręku dzierżył długaśny posoch zakończony pięknie uformowanym korzeniem, przy boku zaś kołysały mu się dwie, sporej wielkości podróżne torby wykonane ze utwardzanej skóry. Skinął na karczmarza ręką, który niemal od razu do niego przypadł węsząc złoto, tak jak pies węszy kość. Brzęknęło złoto przekazywane z ręki do ręki, gospodarz zaś w ukłonach zaczął prowadzić podróżnego do większej, wciąż o tej porze pustej, izby. Gdy już byli na miejscu, podróżny jeszcze rzucił kilka słów, z których dobry słuchacz mógłby usłyszeć "piwo", "chleb" czy nawet "ser".
Przybysz rozsiadł się przy jednym ze stołów bliższemu oknu, które niemal od razu otworzył. Po chwili wyciągnął z torby kilka zwojów, i mając w zamiarze zaczytać się w nich przy kilku kuflach piwa.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 7:51 pm
autor: Edward
Niewiele potem do karczmy wkroczyła kolejna osoba. Mniej osobliwa, bardziej swojska, jednakże widać było, iż nie był to żaden miejscowy. Przybyszem był młody, wysoki mężczyzna, o średniej długości ciemnych włosach, przytrzymywanych płócienną opaską. Na twarzy widniał zawadiacki zarost. Przy pasie przytroczony miecz, a ramiona, tors i uda okryte kolczą tuniką. Na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka - najemnik. I faktycznie, był najemnikiem.
- A niech mi ktoś tylko do konia zanadto się zbliży, a nogi powyrywam! - krzyknął za siebie, po czym już z uśmiechem raźnie wkroczył do gospody, kierując się bezpośrednio do lady. - Witajcie, gospodarzu! Piwa i ciepłej strawy, ale proszę chyżo, bom głodny jak stado wilków!
Po chwili odszedł od lady z kuflem piwa w ręku, by w ustronnym kąciku jednej z izb poczekać na zamówioną strawę. Pił powoli, spode łba patrząc się na innych obecnych gości. Wtem jego wzrok natrafił na dziwnego jegomościa, widać czarodzieja, wertującego jakieś zwoje pergaminu. Rzecz jednak niecodzienna, przy czarowniku stało piwo. Żaden, ale to żaden z czarodziejów poznanych przez Edwarda, bo tak najemnikowi było na imię, nie odwiedzał karczm, a już na pewno nie po to by zwyczajnie napić się piwa. Zazwyczaj uważali je za zbyt chamski napój na wyrafinowane kubki smakowe, które woleli łechtać winem w przezacnych zajazdach, nie zaś zapijać piwskiem w podłych szynkach. Dlatego też patrzyła na maga z niemałym zaciekawieniem. Zresztą... Cóż lepszego miał do roboty?

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 9:25 pm
autor: Wrath
        Czarownik - bo jakże inaczej nazwać kogoś kto włada magią? - zanim wszedł kolejny przybysz zdążył wypić pierwszy kufel i poprosić o dolewkę. W międzyczasie dotarły do niego chleb i ser - prosta strawa, ale świetnie trafiająca do żołądka znużonego wędrowca o niezbyt wytrawnym poczuciu smaku. Wszakże i te miał nieco przytępione, pomijając słuch i czucie. Za to wszystko nadrabiał okresowo wzmacniając je magią - o ile mu się chciało.
        Magik odłożył jeden ze zwojów chwilę po przybyciu uzbrojonego osobnika. Ukradkiem rzucił na niego leniwe spojrzenie, dokładniej mu się przyglądając, jednak raczej nie zainteresował go na tyle by podejść i zapoznać się. Czasem tak czynił o ile wyczuwał, że w kimś "grała" magia, tudzież wydawał się interesującym towarzyszem do rozmowy czy popitki. Przerzucił kilka pergaminów do torby, która leżała obok na ławie, po czym wziął się za posiłek. Miał wrażenie, że on sam jest obserwowany, lecz się nie przejął.
Chwycił chleb, ser w garść, i jedno zagryzł drugim. "Jak wieśniak podczas śniadania", pomyślał i parsknął cicho śmiechem.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 9:33 pm
autor: Edward
Edward uśmiechnął się bezczelnie, gdy mag od niechcenia rzucił na niego znużone spojrzenie. Co by tu dużo nie mówić, jego obecność całkiem go zaciekawiła, kto wie, może wie coś pożytecznego? A może nawet da mu jakieś zajęcie? Magowie często zapuszczali się w różne niebezpieczne miejsca, gdzie potrzebna była im zbrojna eskorta... Może tu będzie podobnie? Zawsze warto spróbować. I raz kozie śmierć, jak to mawiają, przecież go nie spopieli wzrokiem. Najemnik powoli wstał od stołu, chwycił swój kufel piwa i ruszył w stronę miejsca zajmowanego przez maga.
- Można? - zapytał z promiennym uśmiechem, znącząco wskazując na jedno z wolnych krzeseł.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 9:47 pm
autor: Wrath
Mag popatrzył na niego znużonymi oczyma, odłożył strawę.

- Ależ proszę... - rzucił do zbrojnego krótko. Jednocześnie zgarnął wszystkie swoje pergaminy i zwoje do torby, coby przypadkiem nie podkusiło go do czytania nieswojego. Skinął na karczmarza prawą ręką, lewą zaś zdjął swój kapelusz, ukazując w całej okazałości oszpeconą bliznami twarz.

- Gospodarzu, antałek piwa dla mnie i tego tu... - dodał ciszej gdyż w zasadzie nie znał imienia przybyłego. A piwa szkoda by skąpić.
Kiedy karczmarz pofatygował się z zamówionym trunkiem, i nieco dziwnie spojrzał na magika, ten tylko rzucił mu monetę. Ten nadzwyczaj szybko i zręcznie złapał ją, a drewnianymi zębami sprawdził czy aby prawdziwe. Po chwili zapomniał nawet o wyglądzie czarodzieja, i z szerokim uśmiechem na twarzy zawędrował za szynk.
Czarownik zalał swój kufel po sam brzeg, wskazując na naczynie, aby i przybysz sobie polał bez zbędnej krępacji. Sam zgarnął jedną ręką gliniak i przyłożył go niemalże chciwie do ust, drugą zaś pogrzebał w torbie w poszukiwaniu kałamarza i pióra. I jakiegoś czystego pergaminu.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 9:57 pm
autor: Edward
Gdy Edward chciał rzucić okiem do zwojów nieznajomego, ten błyskawicznym ruchem zagarnął je z powrotem do torby. Uniósł spojrzenie w jego kierunku, ukazując naznaczoną bliznami, straszliwie oszpeconą twarz. Najemnik wzdrygnął się lekko, gdyż czarownik przypominał przez to bardziej upiora niż człowieka. Szybko jednak odzyskał fason i na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech.
- Tego tu Edwarda. Edwarda Blackmore. - dokończył za maga, jednocześnie mu się przedstawiając. Usiadł obok niego. - Dziękuję, choć nie trzeba było, mości... magu? - powiedział, zawierając w swojej wypowiedzi również pytający ton i spojrzenie. Czekając na odpowiedź, czy jegomość faktycznie jest magiem, w nadziei iż pozna również jego imię, bezceremonialnie polał sobie złocistego, pienistego trunku, aż co nieco skapnęło na stół.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 10:05 pm
autor: Wrath
- Alvenar Wrath Temeraire... - mruknął w odpowiedzi, czując na sobie jego spojrzenie - wystarczy Wrath - dodał, wiedząc że rozmówca może nieco się strapić długością mienia, choć do najdłuższych nie należało.
Odłożył kufel, po czym zaczął szukać w torbie czystego pergaminu, wcześniej wyłożywszy pióro i kałamarz. Po chwili zaczął coś na nim skrobać, tak drobnym pismem, że raczej nikt by tego nie odczytał. Wydawał się być niezwykle pochłonięty tą czynnością, mimo tego odezwał się.

- Jakieś szczególne interesy sprowadzają cię tutaj? - rzucił od niechcenia jakby, jednak był tym szczerze zainteresowany. Choć była to duża wieś, to zbrojni rzadko się tu zapuszczali, a jedynymi przy broni była milicja wiejska, uzbrojona w krótkie pałasze, tarcze i skórzane kaftany.
Zamaszyście zakończył tekst na pergaminie, i odłożył pióro zwijając kartę.

- Oczywiście o ile to nie tajemnica - dodał na zakończenie.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 10:12 pm
autor: Edward
Edward zanotował w pamięci imię czarownika, a także jego preferowany pseudonim. Chwilę po przedstawieniu się, mag wyciągnął pergamin i zaczął coś zawzięcie pisać drobnym maczkiem, niemożliwym do odczytania z odległości w jakiej znajdował się najemnik. Cóż, nie będzie mu przecież bezczelnie gapił się i nachylał przez ramię, więc nie zwrócił już na to większej uwagi.
- Żadna tajemnica. Szczególne interesy? Samo życie. Jakoś trzeba wyżyć, więc włóczę się tu i tam w poszukiwaniu czegoś do roboty, czym mógłbym zarobić sobie na to życie. - wyjaśnił i spojrzał znacząco na maga, dość jednoznacznie dając mu do zrozumienia, iż nie pogardzi zatrudnieniem.
W międzyczasie, nadobna dziewka karczemna, tak bardzo niepodobna do świńskiego karczmarza, położyła przed nim michę parzonego grochu. Edward uśmiechnął się promiennie i nie powstrzymał się przed puszczeniem oczka do panny, gdyż naprawdę wyglądała przemile. Momentalnie jednak z powrotem przeniósł spojrzenie na maga.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 10:24 pm
autor: Wrath
- No cóż... Powodzenia więc życzę, duża to wieś, więc może i się zatrudnienie znajdzie - rzekł rozwiewając jego nadzieje. Zwiniętą kartę schował za pazuchę. Dolał piwa do kufla, i zgasił ponownie pragnienie. Przez chwilę zastanawiał się czy aby na pewno nie znalazłby dla tego zbrojnego zajęcia i po krótkim namyśle postanowił podzielić się z nim swoim pomysłem. Przed tym jednak sięgnął po gliniak, i zwilżył gardło ponieważ nieco do powiedzenia miał. A na sucho to i świniak nie zachrumka.

- Jednak... Może coś by się znalazło, o ile wierzysz waść w skarby, tudzież artefakty... - powiedział naprędce coby dziewka nie usłyszała.

- Odcyfrowałem jeden ze swoich pergaminów i cóż rzec mogę, jest starej jak jasna cholera daty. Jest tam kilka wskazówek co do do tarcia do miejsca które kryje owy "skarb" - wyrzekł to słowo z pewnym zwątpieniem, gdyż owo miejsce było raczej skarbnicą wiedzy niźli złota.

- Zaznaczyć musiałbym, że złota na wstępie dać nie mogę, gdyż zbyt wiele go nie mam. Lecz o ile znajdzie się ten skarb i miejsce, o tyle się waćpan wzbogacisz, gdyż jedyny skarb dla mnie jest tutaj - w tym momencie wskazał własną skroń, mając na myśli własny umysł.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Pią Gru 24, 2010 11:59 pm
autor: Edward
- Artefakty. - powtórzył dość niedyskretnie, nie zwracając uwagi na przebywającą w karczmie tłuszczę. - Wzbogacisz. Brzmi nieźle. - musiał przyznać najemnik, jednak to należało jeszcze obmyślić. Wypił kilka sporych łyków piwa, zakąsił strawą, popił piwem i znowu zakąsił, w międzyczasie prowadząc rozległą analizę zysków i strat. Artefakty. Wiadomo, kuszące, jednakże taka wyprawa na pewno nie należała do najbezpieczniejszych. I tych mało ryzykownych... Z drugiej strony bez ryzyka nie ma zabawy. A starożytne artefakty zawsze cieszyły się wzięciem co bogatszych pasjonatów. Głośno przełykając resztki jedzenia, popatrzył magowi w oczy.
- Wchodzę. - stwierdził nagle. - Choćby od zaraz.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Sob Gru 25, 2010 3:43 pm
autor: Wrath
Wrath przez moment patrzył się na najemnika. Po chwili gruchnął cichym, przerywanym śmiechem. Ale szybko się opanował.

- Wybacz waćpan, nie myślałem że tak prędko się zgodzisz... ktokolwiek się zgodzi.
Wylał z antałka resztki piwa, a w zasadzie samą pianę. Ujął prawicą kufel i pociągnął zdrowo z niego.

- Mam mapę ze wskazówkami, jednak mam dylemat... Nie znam waszmości i nie jestem pewien czy mnie na dudka nie wystrychniesz. W każdym razie - jeżeli miałbyś taki zamiar, uwierz mi od razu bym się dowiedział...
Zakończył wypowiedź, i zaczął szukać w jednej ze skórzanych torb. Schował kałamarz i pióro, wyciągnął zaś pergamin który przysunął do Edwarda.

- Przyjrzyj się, na pewno lepiej się zorientujesz w niej niż ja, słabym mam wzrok, z wiekiem coraz trudniej mi cokolwiek dostrzec.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Sob Gru 25, 2010 4:25 pm
autor: Edward
- Bez ryzyka nie ma zabawy. To moje motto. - uśmiechnął się szeroko i znacząco mrugnął okiem do przechodzącej obok dziewki. Ta w odpowiedzi obdarzyła go tylko pogardliwym spojrzeniem. No cóż. Nie wszystkie kobiety są miłe... Edward westchnął i sięgnął po piwo, pociągając kilka tęgich łyków.
- Szczerze, to ja mógłbym to powiedzieć o tobie, proszę waszmości. - prychnął, aczkolwiek niespecjalnie wrogim tonem, z powrotem przenosząc wzrok na czarodzieja - Nie ma obaw. Jeśli dotrzymasz swojej umowy, ja dotrzymam swojej. Proste. - zapewnił go, po czym zaglądnął w podsunięty mu pergamin, zapewne wspomnianą mapę.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Sob Gru 25, 2010 5:32 pm
autor: Casper
Drzwi karczmy dzisiaj niezwykle często skrzypiały otwierane przez coraz to nowszych wędrowców, którzy byli wielce różni od siebie, a pochodzili z każdej strony świata, wpuszczając do środka mroźne powietrze, które bujało płomieniami świec. Znów ktoś je pchnął niedbale i wszedł do środka. Był to mężczyzna ubrany w czarne wilgotne szaty, opadające po jego mizernym ciele, nieodpowiadające na tą pogodę, nie chroniąc przed zimnem wędrowca. Przepasana była białym sznurem, który miał przyczepiony po jednej stronie wyszukany różaniec wykonany z obsydianu. Na zmarzniętych nogach miał drewniane sandały, aż na język pcha się pytanie, kto przy zdrowych zmysłach ubiera się w tak lekki strój takowego miesiąca. W dłoni, na której palcu serdecznym spoczywał duży złoty pierścień z czerwonymi zdobieniami, trzymał zwykły drewniany kij, który pełnił mu funkcję podpory, kiedy przebywa następną kilkudniową podróż do następnego miasta. Na plecach zaś ciężki skórzany plecak, po którego boku zwisała drewniana buława i latarnia. Twarz mężczyzna miał srogą i zmęczoną, nie był to jednak trud spowodowany wyprawą lecz koniecznością patrzenia na nędzne dusze ludzkie, które przy każdej okazji grzeszyły. Oberża, w której winno się posilić i odpocząć, wykorzystuje się do pijactwa, bitek i lubieżnych spotkań z niezamężnymi pannami, które zarabiają na swoje życie wbrew prawu Najwyższego.
- Wody i chleba proszę – powiedział tonem rozkazującym, jakby wygłosił oczywistość, która nie została nazbyt prędko spełniona. Spojrzał po ludziach ostro, wyrażając swoje niezadowolenie z widoku podchmielonych ludzi i gdyby owo spojrzenie byłoby jak ostrze, od razu wszystkich pocięłoby na drobne kawałki. Usadowił się w okolicach, jakiś dwóch ludzi, jednym z nich był czarodziej, drugi najemnikiem. Był to zwykły przypadek. Zrzucił z swoich zmęczonych pleców bagaż i wygodnie usiadł na drewnianym krześle przy stoliku. Laskę oparł o blat. Położył złożone ręce na stole i zaczął modlitwę wyciszając się na wszystkie hałasy karczmy. „Najwyższy i najwspanialszy. Panie waszego dobra i czystości. Strażniku cnót ludzkich i naszych nędznych losów. Ojcze łaskawy, miłosierny. I tym razem przepraszam Cię za słabości mężczyzn i kobiet obecnych tu w miejscu obłudy, gdzie według myśli prostoty twe wszechogarniające oko niedowidzi. Najwyższy i najwspanialszy. Panie waszego dobra i czystości. Strażniku cnót ludzkich i naszych nędznych losów. Ojcze łaskawy, miłosierny. Dzięki Ci, chwała Ci za hojne dary. Za miejsce, gdzie spocznę przy ciepłym piecu, gdzie spożyję posiłek i napoję się czystą wodą. Dzięki Ci i chwała Ci.” W czasie modlitwy przyszedł karczmarz niosący zamówienie. Bochenek chleba i dzban wody. Spojrzał tylko na mężczyznę chłodno i dokończył rozmowę z bogiem by następnie chwycić w swe dłonie pożywienie i rozłamać je. Włożył kawałek do ust i zaczął przeżuwać. Na wszystkich patrzył uważnie, jakby podejrzliwie, jakby nieufnie. Zerknął na siedzących w pobliżu dwójkę nieznajomych. Wytężył wzrok by dojrzeć twarzy odzianego w niebieską szatę mężczyzny. Było to wielce niedyskretne. Nic jednak nie powiedział.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Sob Gru 25, 2010 5:58 pm
autor: Wrath
- No cóż... Racja, panie Blackmore - dopił swoje piwo, po czym odłożył gliniak na stół. Jednocześnie, kątem oka zaczął obserwować przybyłego co dopiero... Kapłana? Mnicha? Bóg wie... Dopiero po chwili, gdy całą jego postać uznał za niezbyt interesującą, choć musiał przyznać nie chciało mu się wysilać by nawet szczątkowo odczytać myśli "srogiego" klechy. Wrócił jednak do rozmowy z najmitą.

- Hmm... Tak. Jeśli się nie mylę, przedstawia fragment Smoczej Przełęczy i wskazówki jak dotrzeć do... Miejsca skrytego wśród skalistych wzgórz. Ale nie jestem ekspertem w dziedzinie geografii i kartografii. Mogę się mylić.
Jeszcze przed zakończeniem swojej wypowiedzi, zdawało mu się że usłyszał fragment modlitwy. Musiał podświadomie sięgnąć do jego głowy, i już całkiem nieświadomie podsłuchać o czym myśli. Jednak od razu zerwał połączenie z umysłem klechy, bo znał i takich co potrafią wyczuć takowe manipulacje. Ponieważ piwo się skończyło, nie pozostało mu nic innego jak dokończyć własny chleb i ser, za co zabrał się z zapałem. Jednocześnie obserwował dziwnego mnicha, co jakiś czas zerkając znów kątem oka na niego.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Sob Gru 25, 2010 6:10 pm
autor: Edward
Z braku innych pomysłów pokiwał przytakująco głową, gdy mag wyjaśniał mu swoje przypuszczenia co do mapy. Szczerze mówiąc, on sam, niewiele z niej rozumiał. Czytać niby umiał, analfabetą bynajmniej nie był, ale mapa była jakoś dziwnie rozrysowana. Choć, gdy tak czarodziej powiedział o tej Smoczej Przełęczy... Nabrało to jakiegoś kształtu i zyskało ręce oraz nogi. Po chwili nagle go oświeciło. Chwycił mapę i odwrócił ją tak, jak miało być. Teraz widział Smoczą Przełęcz i to nawet nie we fragmencie, ale w całej okazałości. I wszystko stało się jasne.
- No, teraz widzę! - mruknął z triumfalnym wyrazem twarzy.
Zdał sobie sprawę jednak, że czarodziej raczej pobieżnie go słucha, usilnie zerkając w stronę jakiegoś nowo przybyłego mężczyzny. Ów również nie omieszkał zresztą obdarzać go badawczym spojrzeniem i wychodziło na to, iż przez pewien czas obaj zawzięcie, wzajemnie świdrowali się wzrokiem. Dopiero po chwili czarownik przestał i w milczeniu zabrał się do pałaszowania strawy.
- Myślę, iż to faktycznie Smocza Przełęcz. Ale teraz chciałbym się dowiedzieć, mości magu, co to za ARTEFAKT - wyraźnie zaakcentował to słowo - po który się udajemy.

Re: [Karczma] Pod Smoczym Łbem

: Sob Gru 25, 2010 6:48 pm
autor: Casper
Jadł powoli, jakby delektował się jedzeniem, przy okazji podsłuchując, może specjalnie, a może całkowicie przypadkiem rozmowy dwójki mężczyzn. Chleb był jego podstawowym posiłkiem, zazwyczaj nie jadał nic po za nim, a popijał go wodą. Nigdy w życiu nie miał w ustach wina, czy piwa. Uznawał to za szatańskie trunki, które mieszały w rozumie i powodowały, że jest bardziej podatny na działanie złych mocy. Gdy byłeś tak pod wpływem chmielu, do Twojej głowy, niezauważony wślizgiwał się czarci pomiot i prowadził twa duszę do autodestrukcji. Stąd też, według niego, wszystkie agresywne zachowania osób pijanych i lubieżne gesty kobiet nietrzeźwych.
Włożył właśnie kawałek puszystego białego pieczywa do ust, gdy najemnik, który przed chwilą bez krzty kultury wpatrywał się bezceremonialnie w niego, wspomniał coś o artefakcie. Słowo to kojarzyło mu się zawsze z czarną magią, przedmiotami, które prawowicie miały działać dla dobra człowieka lecz ostatecznie okazywały się zgubą, gdy trafiły w nieodpowiednie ręce. Pamiętał historię nekromanty, którego zapamiętał jako hienę cmentarną, a za śmierć którego zyskał propozycję wstąpienia do Rycerzy Najwyższego, wśród najbardziej wybitnych kapłanów i najbardziej poważanych. Jego klątwa wzięła się z ksiąg, które czytywał. Gdyby nie ta czarna mowa, która całkowicie odebrała mu możliwość kierowania własnym życiem, byłby teraz żywy, miałby szczęśliwą żonę i trójkę małych dzieci, chodź wizja rozbestwionych dzieci mnicha nie zachwyca. Są równie podatne na podszepty diabelnych istot, jak Ci bez wiary. Słuchawszy tak słów nieznajomych ujrzał białe pióro swobodnie spadające z sufitu na stół rozmówców, zaiste go tutaj nie było, to znów oznaka choroby psychicznej kapłana, która jakby chciała potwierdzić jego przekonanie, że jego obowiązkiem będzie zagłębienie się w sprawę poszukiwania, jakiegoś prawdopodobnie niebezpiecznego przedmiotu. Przysięgał przecie przed radą, iż będzie pomagał niewinnym i biednym, a ze złem zawsze będzie toczył walkę, aż do swej śmierci, a nawet po niej, gdy Najwyższy weźmie go do siebie. Kaszlnął kilka razy i wstał. Oczy jego surowo spojrzały na czarodzieja, to on wydawał się tutaj najbardziej intrygującą osobą. Mógłby pomyśleć mężczyzna o oszpeconej twarzy, że odczuł jego sztuczkę gmerania w cudzych myślach i wzrokiem gani go, lecz to nie było to, po prostu jego wzrok był z natury oschły.
- Witajcie Panowie – rzekł podszedłszy do stołu i oparł się o niego dwoma rękoma. Wtedy dokładniej można było przyjrzeć się jego niezwykłemu drogiemu pierścieniowy. Dookoła, wyrytego na środku gołębia, który symbolizował czystość, niewinność i anielskie zastępy, wiło się kilkadziesiąt bardzo małych run, które zawierały w sobie modlitwę ochronną przed złymi urokami i istotami nieumarłymi. Pełen sprytu o niezwykle bystrym rozumie zaczął skrzętnie rozmowę – Przypadkiem dosłyszałem, że nie najlepiej czytacie mapy, a tak się składa, że przez długi czas wędrówek, nauczyłem się podstaw kartografii i mógłbym wam z pomóc, bo Najwyższy każe przecie sobie pomagać. Właśnie zmierzałem w stronę Smoczej Przełęczy, ale będę mógł zboczyć z drogi… - zachowywał się tak, jakby wścibskie wtrącenie się do rozmowy i proponowanie swoich usług, było czymś normalnym.