Świątynia Deszczu[Budynek Świątyni Deszczu] I co dalej?

Znajdująca się na wyspie świątynia już dano stała się tylko opuszczonym budynkiem. Jednak w jej wnętrzu kryje się wiele ciekawych przedmiotów i zwojów dotyczących magi powietrza i wody.
Awatar użytkownika
Iranthel
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Iranthel »

Poczuł dotyk i od razu spojrzał na wampirzycę nie zmieniając pozycji nawet w minimalnym stopniu.
- To, że jesteśmy w pomieszczeniu nie jest żadną przeszkodą. Ten łuk ma na prawdę mocny naciąg, przy użyciu odpowiedniej strzały dałoby się tutejszą ścianę przebić na wylot. Hmmm... może i jest to bez sensu, ale nie sądzę by ktoś tak przyuczony w skradaniu przybył to tulko po to, by się poszwendać i przy odrobinie szczęścia znaleźć coś fajnego. Ten ktoś na 300% przybywa tu w jasno określonym celu, inaczej nie zachowywałby takiej ostrożności i to jeszcze w nocy. Harpie są na tyle głuche, że by go tak czy inaczej nie usłyszały.
Zwolnił napięcie łuku. Opuścił go lecz strzała wciąż znadowała się na cięciwie. Poczuł przyjemne rozluźnienie mięśni na plecach i ramionach. Łuk pozostawałopuszczony, ale Iranthel cały czas był gotów do wystrzału. " No chodź, zobaczymy coś za jeden. Wkurzysz mnie a dostaniesz prosto w pusty łeb"
Awatar użytkownika
Izis
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Izis »

Usłyszawszy jego głos Izis przewróciła oczami. Sama potrafiła strzelać z łuku i troszeczkę się na tym znała, ale nie zamierzała dyskutować z nowo poznanym zmiennokształtnym. Niby wiedziała, że ma trochę racji, ale mimo wszystko coś podpowiadało jej, że ten kto tutaj idzie nie ma złych zamiarów. Pewnie przybył tutaj po to, po co przybywa większość istot- po klejnot albo stare księgi. Ona sama przecież szukała w nich zapisków, aby znaleźć cokolwiek na swój temat. Wzruszyła ramionami. Jej towarzysz był stanowczo narwany, a ona nie miała ochoty na dziecinadę i tak straciła już mnóstwo czasu bawiąc się w podchody z tym tutaj.
-No to w takim razie idziemy mu na spotkanie- rzuciła i zrobiła parę kroków do przodu. -No chodź. Zobaczymy co to za jeden i czego tutaj szuka. -dodała po chwili i popatrzyła towarzyszowi prosto w oczy. Miała wrażenie, że nowo przybyły może w jakimś stopniu jej pomóc, a po za tym była bardzo ciekawa po co tutaj przyszedł. Nie oglądając się czy Iranthel idzie za nią ruszyła do przodu w stronę tylnego wejścia.
Ascalon
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołaki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ascalon »

Z każdą sekundą słyszał jak padający deszcze co raz bardziej przybiera na sile, a po wąskich korytarzach hula rozochocony wolnością wiatr sprawiając, że wszystkie liście i kurz zaczynają wirować na posadzce. Przez pęknięcia w suficie skapywała woda, natomiast każda kropla upadająca w podłogę wydawała ciche klapnięcie, które rozchodziło się echem milknąc kilka metrów dalej, dziury w ścianach powodowały, że pędzący przez nie wiatr wył nieziemsko. Ktoś stojący na dworze mógłby pomyśleć, że to duchy pałętające się po świątyni wyją i potrząsają łańcuchami nie mogąc uwolnić swojej potępionej duszy, która już na wieki zostanie uwięziona w tej przeklętej budowli.

Każdy krok Ascalona był stawiany powoli i z wyraźną precyzją, wciąż poruszał się jak duch, jednak już od momentu dotarcia na teren budynku wziął pod uwagę możliwość, że ktoś mógł go zauważyć, a tym bardziej istoty, które się tutaj znajdowały. Nie miał pojęcia kim były dokładnie, ale udało mu się zdobyć podstawowe informacje...
"Pierwszy to mężczyzna, średniego wzrostu w dodatku znaleziony skrawek futra wskazuje na zmiennokształtnego, przynajmniej tak podejrzewam, potem jest druga bardziej zagadkowa postać, która porusza się jak duch i tylko tyle można było określić..."
Sampere z racji tego, że jest samotnikiem bardzo często rozmawiał w myślach sam ze sobą, a nie raz nawet się kłócić i podważał własne teorie, zupełnie jakby posiadał dwie jaźnie, ale o tym kiedy indziej. Teraz musimy skupić się na obecnej sytuacji, która nie co się zmieniła, ponieważ w oddalonej sali, gdzie przesiadywali potencjalni wrogowie zapanowało lekkie poruszenie...
"Albo ktoś jeszcze się tutaj pcha, albo skupili swoją uwagę na mnie. Tak, czy siak muszę dostać się do tego cholernego klejnotu i wiać nim przypuszczą szturm..."
Pomimo wewnętrznego pośpiechu, jego kroki nawet na sekundę nie przyspieszyły, głównie dzięki opanowaniu własnego ducha, a po za tym przez całe życie trwał przy maksymie...
"Pośpiech jest zaprzeczeniem prędkości, a więc nie spieszmy się."
Ratował go także fakt, że cała świątynia to labirynt korytarzy i pomieszczeń, a podziemia zdają się być jeszcze rozleglejsze niż parter, co dawało wiele opcji, w którą stronę się udać, żeby zmylić ewentualną pogoń. Teraz od przybyszy mogło dzielić go jakieś pięćdziesiąt metrów w linii prostej, ale przy pomocy zakrętów musieliby pokonać pewnie jeszcze raz tyle, a to dawało mu kilka dodatkowych sekund na reakcję, szczególnie jeśli zamierzaliby biec i robić niepotrzebny hałas... tak jak robili szum teraz zbliżając się.
Awatar użytkownika
Iranthel
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Iranthel »

-Na spotkanie? Chyba żartujesz. Wolę pozostawić sobie możliwość użycia łuku. Jakbyś stwierdziła, że przyda się pomoc to daj znać.
Podszedł do pobliskiego okna. "Deszcz... super..." Chwycił strzałę palcem wskazującym lewej dłoni unieruchamiając tym samym strzałę. Wyjrzał na górę. Nie ma piętra. Płynną serią ruchów wybił się prawą nogą z parapetu i wbił pazury we wcześniej upatrzoną belkę, spokojnie się wspiął i stanął na dachu. Drewno niebezpiecznie zaskrzypiało. Przykucnął i ujął cięciwę z powrotemw prawą dłoń. Oberwował. Wpatrywał się uparcie w jeden punkt. "Oko za dnia świetnie wyłapuje szczegóły, w nocy na tomiast równie dobrze wyłapuje ruch. No dawaj! Rusz się, a dostaniesz! Niech tylko wampir wyda rozkaz." Był gotów do strzału mimo opuszczonego łuku.
Awatar użytkownika
Izis
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Izis »

Kiedy usłyszała jego głos była już dość daleko. Miała ochotę wrócić do niego chwycić go za rękę i pociągnąć za sobą, ale jedynie machnęła ręką i przewróciła oczami. Szła dość wolno i rozglądała się dookoła. W korytarzach i labiryntach było dość ciemno, ale ona sama nie miała z tym najmniejszego problemu. Gdzieniegdzie na ziemi leżały rozbite butelki lub części starej zakurzonej odzieży. Natomiast na ścianach można było dostrzec jakieś znaki, których zupełnie nie rozumiała. Kierowała się zapachem, więc nie myślała zbytnio w którą stronę musi iść. nic tylko instynkt i zapach, który nasilał się z każdym kolejnym krokiem. Tak właśnie spacerując zamyśliła się. Właściwie dlaczego wybrała akurat to miejsce na swój mały azyl? Do tej pory nikogo tutaj nie widziała, po za tym brak słońca nic tylko ciągły deszcz i chłód. Tutaj czuła się zupełnie jak brakujący element układanki, zupełnie tak jakby pasowała do tych zimnych ścian i tajemniczego zapachu stęchlizny. Uwielbiała takie miejsca. Zatrzymała się na chwilę, stało się coś dziwnego- nie czuła już charakterystycznego zapachu tego drugiego. Czyżby go zgubiła? Obróciła się i przeszła parę kroków do przodu. Nic tylko zapach jakiś małych insektów, które akurat teraz jej nie interesowały. Oparła się o jedną z zimnych ścian i ponownie zapięła guzik. "Cholerna koszula" -pomyślała i z całej siły przywarła do lodowatego kamienia. Nagle poczuła jak leci do tyłu. "Jakieś przejście? Skrót." -zorientowała się, że ominęła kilka zakrętów i ponownie poczuła lekki zapach. "Mam cię" -stwierdziła z tryumfem i przygryzła wargę. Tym razem nieco szybszym krokiem ruszyła za zapachem starając się nie rozkojarzyć. "Tylko konkretne działanie" -mówiła sama do siebie w myślach. Po krótkiej chwili była ponownie na tropie. Zapach był coraz intensywniejszy, aż w końcu zobaczyła w oddali jakiś kształt. Ktoś dość wysoki poruszał się na tyle wolno i cicho, że Izis nie mogła go słyszeć, nawet dzięki doskonałemu słuchowi. Prawdopodobnie, gdyby nie ten zapach wcale nie wiedziałaby o jego istnieniu. Ten zapach. Zadumała się i próbowała go określić. Brudna krew. To jedyne co przyszło jej do głowy.
Awatar użytkownika
Iranthel
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Iranthel »

Czekał już dłuższą chwilę. Wampirzyca nawet nie wyszła."Co jest? Gdzie ona polazła?" Schował strzałę i zszedł dak samo jak wszedł. Wskoczył przez okno. Przełożył łuk przez ramię. Podążał śladami stóp. Szedł przez dłuższą chwilę. I nagle koniec tropu. "Co jest? Ech, pewnie zmieniła się w tego szczura albo ptaszysko. Nie ma co się szwendać i hałasować. Hmmm..." Udał się do najciemniejszego miejsca i przykucnął w spokoju. Jak wcześniej skupił wzrok na jednym punkcie i czekał. Nic innego już mu nie zostało. Sprawdził czy saksa lekko wydobywa się z pochwy. "Jest świetnie."
Ascalon
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołaki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ascalon »

"Jeśli dobrze pamiętam mapę to schody na dół powinny być gdzieś za następnym zakrętem..."
Wspaniała pamięć kotołaka bardzo pomagała mu przy takich podróżach, wystarczyło, że kilka razy przestudiował cały pergamin, a cała trasa i wszystkie boczne uliczki oraz pomieszczenia zostawały mu na stałe w głowie. Przez cały czas słyszał jak oddaleni intruzi wciąż trwają w swoim pokoju, zupełnie jakby nie mieli bladego pojęcia o jego istnieniu, ale Ascalon wolał nie ryzykować, wciąż spokojnie się poruszał jednocześnie obserwując całe otoczenie.

Czas wyraźnie odcisnął swój ślad na tej świątyni, zakurzone ściany pełne pajęczyn, szczury pałętające się przy rogach, a nawet nietoperze chowające się we wnękach powstałych w ścianach. Wiele pokoi było zamkniętych, ale przez drzwi tych otwartych było widać pomieszczenia pełne starych podniszczonych ksiąg...
"Niektóre z nich są pewnie sporo warte..."
Inne z kolei posiadały biurka z rozwalonymi pergaminami i kałamarzami obok nich, część pokoi wyglądała jakby opuszczano je w wielkim pośpiechu, ale dlaczego to już nie interesowało naszego bohatera.

Jego spokojna przechadzka skończyła się z chwilą, gdy usłyszał jak jeden z przeciwników zaczyna coraz bardziej się zbliżać, niestety drugi gdzieś zniknął z zasięgu jego słuchu co tylko jeszcze bardziej go zaniepokoiło.
"A więc zaczęli polowanie..."
Szybko ocenił swoje położenie i wzrokiem dostrzegł niewielką belkę stojącą praktycznie w samej ścianie, która jak się okazało podtrzymywała następną usytuowaną przy suficie, z prostej obserwacji wynikało, że brak bocznej beli spowoduje osunięcie się stropu.
"Niezbyt ciche rozwiązanie, ale nie mam teraz innego wyjścia..."
Wciąż nasłuchując zbliżającej się istoty wyjął kilka długich rzemieni i związał je mocno ze sobą tworząc długą i cienką linkę, ale za to nad wyraz wytrzymałą, spokojnie obwiązał jeden koniec u podstawy drewna, a następny koniec próbował zahaczyć o równoległy koniec korytarza, ale z rytmu wybił go nagły szum. Skupił przez chwilę swoje wszystkie zmysły na źródle dźwięku, chwilę później był już pewien, że ten raban to sprawka przeciwnika, który w tej chwili był bardzo blisko, dodatkowo jak na złość przy ścianie na przeciwko nie było wystarczająco solidnego miejsca na zaczepienie rzemienia co jeszcze bardziej opóźniło ucieczkę Samperego. Kilka sekund później gdy w jego oczy rzucił się wystający kamień o haczykowatym kształcie zza rogu wybiegł pościg...
"Znalazł mnie, przeklęte echo, przez ten pogłos źle oceniłem odległość... Szlag."
Nie było czasu na myślenie, ani ocenianie kim jest wróg, szybkie spojrzenie pozwoliło tylko stwierdzić płeć, a potem pociągnięcie za rzemienie wyrwało ze ściany kawałek belki. Niestety z powodu przegniłego wyżej drewna odleciał tylko kawałek co spowodowało, że zamiast zawalić się cały sufit uniemożliwiając dalsza pogoń, spadła zaledwie większa część, wciąż zostawiając niewielką lukę, którą można się było przecisnąć dalej.
"Cholera same problemy dzisiaj, niech przeklęty będzie ten klejnot..."
Ascalon nie zamierzał czekać na rozwój wypadków, szybko odbił się z podłogi i pomknął ku zakrętowi, gdzie powinny znajdować się schody do podziemi.
"Brać klejnot i w nogi. Tylko gdzie na Boga podział się ten drugi?" Pomimo zwiększonego tempa jego kroki wciąż był ciche, jak na prawdziwego kota przystało.
Awatar użytkownika
Iranthel
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Iranthel »

Nie musiał czekać długo jak usłuszał dźwięk. Coś spadło. Bez wahania ruszył w tamtą stronę. Biegł co sił w nogach wpadając w poślizg przy zakrętach. Teraz już słyszał niesamowicie cichy szelest ale to i tak wiedział dokąd biec. Jeszcze jeden zakręt. Minął go. Po swej prawicy widział jakieś schody a po nich właśnie zbiegał... kolejny sierściuch. Skoczył nań powalając postać na brzuch. Leżał tak, a Iranthel błyskawicznie dobył saksy i przyłożył obcemu do gardła przyklękając jednocześnie na jego plecach." A gdzie Izis? Pewnie zaraz przyjdzie i będzie znowu marudzić."
Awatar użytkownika
Izis
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Izis »

Szła wolnym krokiem obserwując kontur. Znajdował się bardzo daleko od niej, ale nie potrafiła oszacować odległości. Miała zamiar chwilę iść za "podejrzanym", kto wie może by jej nie zauważył? Jednak po chwili zorientowała się, że jej "ofiara" jest dużo sprytniejsza. "To dopiero ciekawe, poruszam się bezszelestnie" -a jednak myliła się, źle oceniła tego tutaj. Przystanęła na chwilę i otworzyła szeroko oczy. To co sie tutaj stało przechodziło jej wszystkie scenariusze, które ułożyła sobie w głowie. Ścigany działał błyskawicznie zobaczyła jak zwinnie radzi sobie z linami, a potem usłyszała głośny huk. "Kotołak" -oceniła i od razu zrozumiała skąd ten zapach, który ją tutaj przyciągnął. uśmiechnęła się szyderczo. "Chyba ktoś tutaj spanikował". Jednak to wszystko nie było jeszcze aż tak zaskakujące po krótkiej chwili, która trwałą zaledwie parę sekund zobaczyła kolejny kształt, a dopiero po chwili poczuła zapach znajomego już jej zmiennokształtnego. Nie czekała zbyt długo, bo niby czemu taka akcja miałaby odbyć się bez niej? Przez chwilę miała ochotę zmienić się w nietoperza, ale nie cierpiała tego; później długo nie mogła odzyskać sił. Taki los młodego wampira. Jednak kupa gruzu nie była jej straszna. Z wdziękiem przebiła się na drugą stronę odrzucając na boki kawałki kamienia. W powietrzu unosił się kurz, było go pełno.
-No ładnie -powiedziała gdy tylko zobaczyła obu zmiennokształtnych Iranthel trzymał, że tak można powiedzieć, nowo przybyłego w garści przykładając mu saksę do gardła.
-Mówiłam ci, że to nie będzie konieczne -dodała po chwili obserwując ich zaskoczone twarze. -Ale ty musiałeś zrobić po swojemu. -to mówiąc podeszła do kotołaka.
-Niech ja ci się przyjrzę -powiedziała po chwili i nachyliła się nad leżącym. -Ładniutki. -skomentowała przekrzywiając głowę.
Awatar użytkownika
Iranthel
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Iranthel »

"Wiedziałem! Po prostu wiedziałem, że zaraz przylezie i będzie mi tu marudzić."
-Nie ma za co i nie jest taki ładniutki. Ot sierściuch. Namiastka prawdziwego kota. Dobra. Mamy go, tylko co teraz?
"Heh, pewnie teraz każe mi go puścić..."
- A ty kociaku czego tutaj szukasz swoją drogą?- odpuścił nieco nacisk na gardło obcego i zwrócił się do Izis- pytam poraz trzeci: co tutaj chowasz, że tu przylazł? A może sama tutaj tego czegoś szukasz co?
Pod wpływem byle jak rzuconego stwierdzenia sam stwierdził, że to nie jest wcale takie głupie stwierdzenie. Może faktycznie czegoś tutaj szuka a on nie zdaje sobie sprawy z wartości owego czegoś. Tylko co to może być? Narazie odłożył na bok myśl o bogactwie i skupił się na aktualnym problemie: co zrobić z tym sierściuchem?
Awatar użytkownika
Izis
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Izis »

Izis wciąż nachylała się nad zmiennokształtnym. I właśnie wtedy spostrzegła, że tek guzik nadal jest odpięty. Zapięła go więc i właśnie wtedy usłyszała głos swojego towarzysza.
-Kim ja niby jestem, że mam decydować? -zapytała i przewróciła oczami. Po chwili się wyprostowała i zupełnie zignorowała pozostałe pytania. Wyglądało na to, że ich "ofiara" jak na razie też. Z doświadczenia wiedziała, że kotołak zastanawia się jedynie jakby tutaj sprytnie ich wykiwać, nie dbała o to. -Wiesz Iranthel, gdybyś na prawdę chciał wiedzieć co ja bym zrobiła to powiedziałabym, żeby go puścić -to mówiąc podeszła do wściekłego zmiennokształtnego. -Jednak oboje wiemy, że ty mnie nie słuchasz dodała po chwili i odgarnęła włosy do tyłu. Zaczęła wodzić wzrokiem dookoła odwracając się tyłem do obu panów. W pomieszczeniu było tyle belek, szczelin i linek, że kotołak mógł spokojnie wykonać kilka swoich sztuczek i spadać stąd, ale zapewne tego nie zrobi;. Miała taką pewność, ponieważ domyślała się po co tutaj przyszedł. Akurat tutaj. Schodki w dół potem kilka zakrętów i droga do klejnotu otwarta, a potem? Majątek, właściwości magiczne i te sprawy. Nie trzeba czytać w myślach, żeby to wiedzieć. Po za tym jej umiejętności teraz są nic nie warte. Gdyby tylko ten zmiennokształtny wiedział gdzie jest teraz jego upragniony przedmiot... Izis najchętniej przekazałaby swoją wiedzę Iranthelowi, ale nie ufała mu na tyle po za tym on tak zabawnie się denerwował.
Ascalon
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołaki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ascalon »

Znalazł się w nieciekawej sytuacji, zepchnięty do parteru z wielkim zmiennokształtnym na plecach i jak się okazało wampirzycą obok, musiał twardo kombinować w jaki sposób się stąd wydostać, nie zamierzał umrzeć w tym przeklętym miejscu, a już na pewno nie z ręki jakichś dwóch włóczęgów...
"Pieprzone pieniądze wiedziałem, że kiedyś wpędzą do grobu, w sumie to wprowadzały mnie już w gorsze kłopoty niż teraz..."
Słyszał jak mężczyzna coś mówi, a także jak zbliża się tutaj ta kobieta, ale przestał się nimi przez chwilę przejmować, gdyby planowali go zabić na miejscu to ten panterołak poderżnąłby mu gardło sekundę temu.
"Więc, czego ode mnie chcą? Łowcy głów, czyżby chodziło im o nagrodę za mnie? Ale w takim razie kto doniósł im, że tutaj będę? Chyba, że się mylę, że to zwykły zbieg okoliczności, a oni są po prostu jakimiś wędrownymi zbirami. Tak, czy siak dałem im się złapać jak dziecko..."
Sampere wbił wzrok w korytarz przed siebie i przypominał sobie skrupulatnie jak wygląda droga do klejnotu, a następnie trasa ucieczki stamtąd, w ułamku sekundy jego wyobraźnia postawiła całą trasę włącznie z bocznymi alejkami.
"Teraz będzie łatwiej..."
Mężczyzna postanowił wykorzystać chwilę nieuwagi naszych "przyjaciół" i gdy tylko nacisk na jego gardło zelżał, a siedzący na nim wróg zwrócił się do kobiety, poszły w ruch wszystkie mięśnie jego kociego ciała, a także ostre jak brzytwa ostrza...
Podczas upadku obie ręce wylądowały pod klatką piersiową dzięki, czemu Ascalon miał dodatkowe podparcie, potężnym i nagłym ruchem wybił się całą siłą do góry aby choć na sekundę zachwiać równowagą zmiennokształtnego, następne w kolejności poszła lewo noga, gdzie z pod pięty wystrzeliło krótkie ostrze wycelowane prosto w bark intruza.
"Jeśli wszystko wypali powinien spaść ze mnie pod siłą uderzenia, jak i przez zadaną ranę..."
Następna w kolejce była wampirzyca, niestety kotołak nie posiadał nic co mogłoby odstraszyć nieumarłych, ale każda rana da mu przewagę w starciu. Gdy tylko pierwszy wróg podbije się w powietrze Sampere szybkim obrotem położy się na plecy i dobywając ukrytego w rękawie ostrza wybije się do pionu aby zadać szybkie pchnięcie w twarz kobiety. Cała ta farsa nie zabije, ani nawet poważnie nie zrani oponentów, ale da kilka sekund na ucieczkę.
"Znam te podziemia, widziałem mapę jeśli nie posiadają żadnych wskazówek co do trasy powinno im zająć kilka długich chwil zanim mnie znajdą, a ja już w tedy będę daleko stąd..."
Awatar użytkownika
Izis
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Izis »

Z zamyślenia wyrwały ją odgłosy z tyłu. Izis widziała, że kotołak wykorzysta chwilę nieuwagi, gdyby tego nie zrobił byłby idiotą. "Biedaczek gdyby wiedział..." pomyślała i szybko oceniła sytuację. Iranthel już nie miał przewagi a ona sama nie chciała sobie pobrudzić rączek, ale takie sytuacje wymagają skrajnych metod działania. Obróciła się do towarzyszy przodem i przewróciła oczami. "Dlaczego ja"-pomyślała i wyobraziła sobie siebie kilka metrów nad ziemią. Rozłożyła ręce i wysunęła na wierzch dwa białe kiełki, jej do tej pory brązowe oczy zmieniły kolor na krwistoczerwony i wydała z siebie coś w rodzaju krzyku. Po kilku sekundach nie przypominała już kobiety z okrągłymi biodrami w obcisłych skórzanych spodniach, ale czarnego małego nietoperza z małymi czerwonymi oczami i naderwanym skrzydłem. Wydała z siebie dźwięk, który zatrząsł niezbyt wytrzymałymi ścianami. Z każdej strony leciały kamyki i jakieś drobne elementy a ona sama rzuciła się w stronę kotołaka. Uderzyła go skrzydłem w twarz nie zbyt mocno, ale wystarczyło żeby go zdezorientować. Potem swoimi szponami wpiła mu się w kark, ale z wyczuciem niezbyt mocno. Kiedy jej "ofiara" się zachwiała ona w locie zmieniła się z powrotem w kobietę i spadła na ziemię z całej siły.
-Dobra Iranthel koniec łaskawości- wydyszała.
Ostatnio edytowane przez Izis 10 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Ascalon
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Kotołaki
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ascalon »

"Sprawnie, ale nie tylko Ty potrafisz zmieniać postać..."
Krzyk kobiety był strasznie drażliwy szczególnie dla kogoś o tak czułym słuchu, ale nie byłby tak okropny jak to co planowała zrobić wampirzyca. W tej samej chwili co ona do transformacji przystąpił także Ascalon, jego wielkie ciało swobodnie i bezdźwięcznie zaczęło się kurczyć, z każdą chwilą co raz bardziej zaczęło przypominać czworonożne zwierzę. W momencie gdy skrzydło uderzyło w powietrze Sampere, już w formie kota stał o metr niżej i tylko szybkim spojrzeniem zlustrował unoszącą się wampirzycę oraz obecnego obok panterołaka.
"Nie dam się złapać jakiejś bandzie dziwaków, po za tym muszę znaleźć ten przeklęty klejnot..."
W tej samej chwili silnym wybiciem niewielki kot pognał ku pierwszemu zakrętowi.
"Na pewno będą mnie dalej ścigać, cholera nietoperz to pikuś, ale jeśli ten dzikus może przybierać formę pantery na życzenie, to mogę mieć przechlapane podczas starcia pazurów..."
Ostatnio edytowane przez Arayo 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: Proszę stosować się do regulaminu pisania postów.
Awatar użytkownika
Iranthel
Szukający drogi
Posty: 32
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Iranthel »

"Ała! To bolało!" Obserwował z wściekłością akcję między Izis a sierściuchem. Chwilę później przeciwnik nagle zmalał i po prostu odbiegł.
- O nie! Tak się bawić nie będziemy!- przyklęknął na prawe kolano uderzając jednocześnie rozłożoną dłonią w podłoże. Jego oczy płonęły gniewem. Wydał z siebie ryk pełen złości. Nienawidził tego z całego serca ale dlabdobra sprawyprzytąpił do transformacji w swą zwierzęcą formę. W tej bowiem formie był najszybszy. Niewiele szybszy od formy hybrydy ale jednak szybszy. Chwilę później był już w pełni panterą. "Jesteś mój! Niech cię dorwę!" Był co prawda troszeczkę zdezorientowany po niesamowitym wrzasku Izis ale nadal był w pełni zdolny do pościgu. Rzucił się w pogoń pełnym biegiem. Zakręt. Lekko skręciłwyskakując w powietrze. Ściana posłużyła za dodatkową przestrzeń do skręcania. Znów biegł najszybciej jak mógł. Znów wydał z siebie piekielny ryk.
Awatar użytkownika
Izis
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Izis »

Po nieudanym ataku Izis miała nadzieję, że impulsywność jej towarzysza nareszcie się do czegoś przyda. Popatrzyła na niego zachęcająco, ale jemu wcale nie były potrzebne zachęty. Zobaczyła jak z wściekłością uderza pięścią w ziemię. Wampirzyca podniosła się i położyła ręce na biodra. Cóż to była za upokarzająca sytuacja, żeby wykiwał ją jakiś tam kociak? Na całe szczęście jej towarzysz był o wiele większym kotem. Nagle poczuła, że to wszystko jest na prawdę chore i zupełnie niepotrzebne.
"Ale jeżeli on na prawdę szuka tego klejnotu to się bardzo zdziwi" pomyślała i właśnie to dodało jej otuchy. Uśmiechnęła się złośliwie i ze spokojem obserwowała dalsze wydarzenia.
Zablokowany

Wróć do „Świątynia Deszczu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości