WodospadyGotowa, by zawrócić

Gdzieś na wyspie porośniętej gęsta roślinnością znajdują się niezwykłe wodospady, spadają one bowiem do jednego zbiornika.... W basenie pod wodospadami mieszkają bowiem tajemnicze syreny, podwodne tunele prowadzące do tego miejsca znają tyko one. Jeśli jednak uda cie się tutaj trafić, strzeż się, te mityczne istoty nie są przyjazne dla intruzów...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Delain
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Artysta , Służący
Kontakt:

Gotowa, by zawrócić

Post autor: Delain »

        Od dawna nie czuła się tak źle. Męczyły ją wyrzuty sumienia z powodu tego, co ostatnio padło w rozmowie z ojcem. Nie chciała tego powiedzieć, jednak za nic w świecie nie zamierzała ponowić spotkania. Jej rodzeństwo nawet ją nie odwiedziło, kiedy parę dni temu obchodziła urodziny. Właściwie, oprócz starej przyjaciółki Klary (niewątpliwie we dwie tworzyły dość mocną więź), nikt nie pofatygował się, by do niej podpłynąć i życzyć wszystkiego najlepszego. A niechby to! Wściekle ruszała uszkodzonym ogonem tam i z powrotem, nie mogąc pozbierać myśli. Co właściwie sobie myślałam? Jaka ja byłam głupia!, wyrzucała sobie, wypływając na powierzchnię i sadowiąc się na kamieniu.
        Nie należała do wrażliwych syren, o nie. Mało kiedy czuła smutek czy żal, a jej życie wyglądało pospolicie, wręcz monotonnie, niczym specjalnie się nie wyróżniając. Zdawała sobie sprawę, że tak dalej być nie może. Potrzebowała zmian, przygód, nowych znajomości. Mimo to nie potrafiła wyruszyć naprzód, zostawiając przeszłość daleko za sobą. Słowa ojca w dalszym ciągu, chociaż minęło od tego sporo czasu, wybrzmiewały w jej pamięci i niczym kolec raniły w samo serce. Słowa te brzmiały: "Nie jesteś już moją córką". Choć sądziła, że nic ojcu takiego nie zrobiła, by w ten sposób choćby pomyślał, długo nie mogła się po nich otrząsnąć. Również wtedy, gdy wygnał ją z domu i musiała radzić sobie sama, zaś łaskawa pomoc rodzeństwa wcale nie poprawiała jej nastroju. Od czasu do czasu widziała się z Charliem, do którego miała sentyment. Był jej starszym bratem i jako dziecko nie odstępowała go na krok, dlatego jej postawa nie powinna nikogo dziwić.
        A jednak dziwiła.
        - Na co się gapisz tyle czasu?
        Nawet nie odwróciła głowy w kierunku głosu. Dobrze wiedziała kto do niej mówi. To na pewno...
        - Ej ty! Brzydulo! Słyszysz mnie?
        Nie chciało jej się z nikim gadać, a już na pewno nie z tą wredną zołzą, która tylko czekała na okazję, by rzucać złośliwości wobec Delain. Oczywiście, nie pozostawała dłużna i najczęściej odpowiadała na zaczepki czy tego typu odzywki- jak nie krnąbrnym uśmiechem, to prychnięciem, mało kiedy artykułując swoją niechęć. Bywało, że jej nielubiana znajoma nie zjawiała się tygodniami, a wtedy Delain czuła prawdziwą ulgę. Jej nieprzyjaciółka miała rude włosy do pasa, lekko kręcone, acz pozbawione blasku. Cera blada, twarz podłużna i szczerze mówiąc, mało atrakcyjna. Nie kręciło się wokół rudej złośnicy sporo trytonów, acz nie przejmowała się tym i postrzegała siebie jako prawdziwą piękność.
        - Na nic - odparła w końcu od niechcenia.
- No jak to? Od pół godziny gapisz się na ten wodospad.
Westchnęła. Tak naprawdę ta rozmowa do niczego nie zmierzała, ale co miała do roboty innego? Może coś ciekawego się wydarzy. Przez wgląd na tę myśl odezwała się do rudowłosej.
- Daj mi spokój i spływaj, Samanto. - Starała się wypowiedzieć te słowa dobitnie i chłodno tak, by nie dać po sobie znać, że obecność Samanty jest jej nie na rękę i wolałaby, aby sobie już popłynęła gdzie indziej. Oczywiście, nie liczyła, że syrena sobie popłynie w siną dal, ale... co mogła więcej odpowiedzieć?
- Proszę bardzo. Odezwałam się, bo widzę, że nie masz towarzystwa. Ale skoro wolisz gapić się bez ruchu i rozmyślać o swojej porąbanej rodzince, to droga wolna! Dalej nie dotarło do ciebie, że nie chcą cię znać? A już najbardziej ten twój braciszek Charlie. Nawet nie patrzy w twoim kierunku i tylko z ciebie kpi. Zresztą nie tylko on. Twój głupi ojciec nawet nie podejrzewa kogo wychował...
Samanta nie spodziewała się, że wywoła gwałtowną reakcję na te słowa. Delain zbliżyła się i pewnym ruchem dłoni chwyciła ją za szyję. Szeroko otwarte oczy wyglądały równie groźnie, co jej wykrzywiona twarz oraz szybko ruszające się nozdrza wypuszczające głośno powietrze.
- Wara ci od mojej rodziny, idiotko! Słyszysz???!!! Wara! Zjeżdżaj i zajmij się swoimi sprawami albo się z tobą policzę tak, że zostanie z ciebie jedynie morska piana.
        Czas jakby się zatrzymał. Wszystkie spojrzenia syren, trytonów, nimf i innych morskich stworzeń skupiły się w tym momencie jedynie na Delain. Gapie wstrzymali oddech i popatrywali na siebie z wielkim zdziwieniem.
Awatar użytkownika
Siren
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Siren »

Wydarzenia ostatnich tygodni nie należały do najprzyjemniejszych. Pożar w stodole był raczej wydarzeniem z tych najgorszych doświadczeń. O mały włos a byłaby jak rybka usmażona na patelni, podana z czosnkiem i pietruszką. Na szczęście zdołała się wydostać. Spotkanie myszołaczki i tygrysołaka było dość specyficznym wydarzeniem. Ale w sumie miłym, nie licząc tego felernego pożaru. Tak czy inaczej się rozstali, każdy poszedł w swoją stronę i tyle. Siren przez jakiś czas bawiła w mieście. Bawiła to bardzo dobre słowo. A może raczej się zabawiła? No cóż, poznała pewnego bardzo przystojnego marynarza, z którym wdała się w romans. Jej śpiew uwiódł go natychmiastowo. Siren nie szukała niczego na stałe, potrzebowała rozrywki i taką znalazła. A kiedy się znudziła, po prostu zniknęła i wyruszyła w morze. Nie była złą istotą, po prostu stabilizacja nie była dla niej. Poza tym o jakiej stabilizacji mowa, jeśli jest się syreną związaną z człowiekiem? Nie. To nie miało racji bytu na dłuższą metę. Owszem, może kiedyś znajdzie odpowiedniego trytona i założy z nim rodzinę, a do tego czasu zamierzała korzystać z życia. Nie wyobrażała sobie związku z człowiekiem, do licha, była przecież syreną, nie mogła wiązać się na stałe z kimś kto nie miał rybiego ogona.

Kiedy miasto i romans znudziły jej się całkowicie, postanowiła odwiedzić wioskę jej ojca. Stęskniła się za rodziną, choć może jednak nie tak bardzo? W sumie pobyła w rodzinnej, podwodnej wioseczce kilka tygodni, a potem znów odpłynęła szukać nowych wrażeń i doznań. Udało jej się dostać na Wyspę Syren. Tutaj przy wodospadach mieszkała jej znajoma Isabel. Znały się od dziecka, Isa kiedyś mieszkała w jej wiosce, ale kiedy umarł jej ojciec wraz z matką przeniosły się do jej siostry na Wyspę Syren.

Wraz z Isabel, Siren wylegiwała się właśnie na plaży niedaleko wodospadów. Ogony miały zanurzone w wodzie, a górną część ciała opierały o złoty piasek. Było przyjemnie. Nie rozmawiały, po prostu delektowały się słońcem i bryzą wiejącą znad wodospadu. Nie musiały paplać bez sensu, po prostu dobrze czuły się w swoim towarzystwie. Na skałach niedaleko spadającej wody siedziała inna syrena. Ciemnowłosa zbytnio nie zwracała na nią uwagi. Ot jakaś przedstawicielka ich rasy siedzi sobie i tak jak one delektuje się wodą i słońcem. Nagle jednak ciszę jaka panowała wokół wodospadów przerwała kłótnia milczącej do tej pory syreny z pewną płetwiastą rudowłosą. Siren do tej pory miała przymknięte oczy, ale słysząc ów kłótnie otwarła je i spojrzała w kierunku skał. Przez moment przypatrywała się kłótni "przyjaciółek", ale kiedy zobaczyła, że jedna dusi drugą postanowiła interweniować. Wsunęła się do wody i w szybkim tempie dopłynęła do skał.
- Hej, dziewczynki, może już dosyć tego bałaganu, co? Syreny chcą odpoczywać, a wy tu wszczynacie kłótnie. Ty, Ruda, płyń gdzie pieprz rośnie i daj spokój, a Ty pięknotko może zostaw rudzielca i pogadaj ze mną. Jeśli coś cię trapi, wal jak w dym.
Awatar użytkownika
Delain
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Artysta , Służący
Kontakt:

Post autor: Delain »

        Zbliżało się popołudnie, aczkolwiek słońce świeciło dość mocno tak, że syreny mogły się opalać do woli. Towarzystwo sprawiało doprawdy urocze wrażenie, wszak syreny właśnie takie są. Dźwięk spadającej wody pieścił uszy, podobnie jak piękne śpiewy morskich stworzeń wokół czy ich rozmów. Doprawdy - istny raj.
        Wszyscy byli uroczy i mili, poza jedną. Czarna owca, jak zwykło się o niej mawiać za plecami. Ta gorsza, brzydsza, ta dziwna. Ewentualnie "to", ponieważ niektórzy nawet nie uważali jej za syrenę. Kiedy pyskata rudowłosa zaczęła obrażać jej rodzinę, Delain stanęło przed oczami wszystko to, czego doznała ze strony innych istot, zwłaszcza ładniejszych od siebie. Łzy stanęły jej w oczach.
        Puściła Samantę usłyszawszy, że pewna ciemnowłosa syrena coś do niej mówi. Nie dotarł do niej sens tych słów, była zbyt poruszona, zbyt wściekła, by cokolwiek zrozumieć. Ale była pewna, że niepotrzebnie zrobiła wokół siebie taki harmider. Nigdy w ten sposób nie postępowała. Zwiesiła głowę z poczuciem winy i usiadła tam, gdzie siedziała. W głowie jej huczało. Stopniowo złość opadała. Wówczas przypomniała sobie co mówiła do niej brunetka - ta, która rozdzieliła ją i Samantę. Swoją drogą, rudowłosa złośnica zdążyła uciec gdzie pieprz rośnie, rzucając kilka bluzg w kierunku Delain. Ale zaraz, chwileczkę... czy nieznajoma brunetka nie użyła wobec niej słowa pięknotka? Chwilę zastanowiła się nad tym faktem. Czy kiedykolwiek ktoś tak się do niej zwrócił? Powiedział, że jest piękna albo chociaż niczego sobie? Dobrze wiedziała, że nie należała do ładnych stworzeń - cóż, najwyżej obce siły miały wobec niej inne plany niż te, by uczynić z niej piękną istotą z chwilą urodzenia. Ktoś musi być brzydki - zwykła mawiać. Najczęściej zbywała uśmiechem komentarze na temat jej wyglądu, których nigdy nie brakowało. Wiele do powiedzenia miały zarówno obce syreny, jak i te dobrze jej znane. Często mówiły: "A cóż to za brzydactwo chce ze mną mówić?" w momencie, gdy szukała sobie znajomych. To nie było łatwe. Może dlatego nikomu nie ufała, nie zwierzała się ze swych trosk czy bolączek. Obawiała się oceny, ponieważ wciąż ktoś ją krytykował, mimo że nic o niej nie wiedział. Wydawało jej się to okrutne, lecz nic nie mogła z tym zrobić. Nikt nie zadawał sobie pytania co kryje się za tą zewnętrzną powłoką, jaka syrena? Dobra, zła, skromna, miła a może skąpa? Nikogo nie interesowało jej wnętrze i chyba właśnie ten fakt najbardziej smucił Delain, powodując, iż w obliczu tego stawała się bezsilna.
        Siren okazała się piękną syreną. Długie czarne włosy, ponętne spojrzenie, bujne piersi i biodra, ładne dłonie i smukła szyja. Ach, Delain chciałaby chociaż w połowie być tak urodziwa. Pozdrowiła skinieniem głowy nieznajomą i przysiadła się niepostrzeżenie. Słowa nowej koleżanki spowodowały, że na jej twarzy zagościł uśmiech. Pierwszy raz od dawna czuła się dobrze w czyimś towarzystwie. Uśmiechnęła się i odparła ochoczo:
- Dziękuję, jesteś bardzo miła. Zwą mnie Delain, choć tak naprawdę mam na imię Katja. A ty?
Rozmyślała na temat brunetki. Musiała być uczynna, skoro zainterweniowała i przegoniła wredną rudą syrenę. Samopoczucie Delain natychmiast uległo poprawie. Zamierzała dowiedzieć się trochę na temat Siren, lecz wstydziła zapytać. Może sama powie coś o sobie..., myślała z nadzieją.
- Wybaczcie, miłe panie za tę scenę. Samanta wie jak nadepnąć mi na odcisk. Nie mam pojęcia dlaczego tak zareagowałam, trafiła na mój gorszy moment. Nie musicie się mnie obawiać, nic wam złego nie uczynię. - Ponownie posłała ten swój zabójczy uśmiech odsłaniający ostre zęby. Przypominały wampirze kły, z tą różnicą, iż były o wiele krótsze, no i nie aż tak ostre, acz wzbudzały niemały postrach, gdy uśmiechała się w ten sposób, zwłaszcza w nocy.
Nigdy nie wiedziała jak zachować się w takiej sytuacji - czy wystarczy wypowiedzieć swoje imię, czy może wyciągnąć rękę? A może pomachać ogonem? Ach, te konwenanse! Delain z całą pewnością nie była najlepsza, jeśli chodzi o umiejętności społeczne, a szczególnie te dotyczące autoprezentacji. Zresztą kto normalny, wyczulony na estetykę, zaprzątałby sobie nią głowę? Nawet, jeśli zachowywałaby się niczym szlachcianka, i tak to nie przyćmi jej wizerunku. Z tego względu wolała unikać kontaktów z obcymi, jednak co do Siren miała pozytywne i ufne odczucia. Miała nadzieję, że jej nie skrzywdzi, nie sprawi przykrości naumyślnie albo nie zrobi czegoś, co mogłoby Delain skrępować.
        Siren była naprawdę piękna. Obca aż wahała się, czy nie patrzeć na nią bez przerwy, gdyż jej uroda przyciągała chyba każdego, a już na pewno kogoś, kto miał oczy. Nie szło od niej odwrócić wzroku.

        Tymczasem Samanta rzeczywiście uciekła w siną dal. Nikt o niej nie słyszał, ani nie wiedział dokąd się udała. Możliwe, że Delain na zawsze będzie mieć ją z głowy, choć wysoce prawdopodobne, iż kiedyś powróci, by się zemścić. Delain stanowczo musiała mieć się na baczności i uważać z kim przystaje, bowiem nigdy nie wiadomo co kryje się w umyśle wrednej rudowłosej.
Awatar użytkownika
Siren
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Siren »

Siren mówiła poważnie, nie było w jej słowach żadnej ironii. "Pięknotka" było użyte celowo i całkowicie naturalnie. Ona nie uważała, żeby dziewczyna, która przed nią siedzi była brzydka. Widziała już w życiu najróżniejsze syreny, owszem, była młoda, ale podróże sprawiły, że widziała już co nieco. Na swojej drodze spotkała już dużo dziwniejsze istoty. Ot choćby ten tygrysołak i jego przemiana, to było prawdziwie przerażające. To jak się zmieniał, jak mięśnie rosły i wydawały się rozdzierać tkankę. Och, to było okropne. Syrena, która przed nią siedziała była piękna. Nie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale była urocza. Miała piękne, różowe oczy. Choć jeśli spojrzeć pod kątem raczej czerwone... Nie, nie czerwone - rubinowe. Tak. Lśniły jak dwa szlachetne kamienie. Jej włosy miały ciekawy kolor, ni to turkusowy, ni to zielony, ni to niebieski. Coś jakby turkus pomieszać z lekkim seledynem i zielenią. Może nie były zbyt bujne, ale spływały jej ładnie po ramionach.
- Jestem Siren. Wiem, wiem, mało oryginalne imię jak na syrenę. Syrena -Siren. Znaczy po prostu syrenę. Ale cóż, moi rodzice są cudowni, ale nie mieli zbyt dużej wyobraźni jeśli chodzi o moje imię - uśmiechnęła się pogodnie. Co zaś się tyczyło uśmiechu Delain - on wcale nie przerażał syrenki, był raczej uroczy, choć jej zęby były przystosowane do rozszarpywania pokarmu,na pewno, to jednak nie wzbudzały u niej przerażenia.
- Delain - powtórzyła po kobiecie - dlaczego Delain, skoro tak naprawdę Katja? Nie lubisz swojego pierwszego imienia? - spytała zaciekawiona. Nim jednak syrena zdążyła odpowiedzieć Siren chwyciła ją za rękę i wciągnęła do wody.
- Chodź, poznasz moją przyjaciółkę - pociągnęła za sobą dziewczynę i obie popłynęły w kierunku brzegu. Siren wyskoczyła na piasek i usiadła obok Isabel. Ogon nadal miała w wodzie. Lśnił wszystkimi kolorami czerwieni i różu. Isabel była zupełnie inna niż Siren. Jej ogon był niebieski, intensywnie niebieski, wręcz kobaltowy. Była drobna, miała małe piersi przykryte niebieską szarfą. Wesoło rozchlapywała wodę swoim ogonem. Jej włosy były bardzo jasne i teraz, kiedy były suche widać było iż są kręcone. Sięgały jej za pośladki. teraz kiedy siedziała na piasku z głową odchyloną do tyłu zamiatały piasek na plaży.
- Chodź, chodź - zachęciła z uśmiechem.
- Isabel to Delain, Delain, to jest Isabel - przedstawiła sobie kobiety.
- Witaj - blondynka uśmiechnęła się szeroko witając syrenkę.
- Co właściwie masz na ramieniu - Siren zwróciła uwagę na czerwone pręgi na ręce Delain.
- Opowiesz co to? - zagadnęła.
Awatar użytkownika
Delain
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Artysta , Służący
Kontakt:

Post autor: Delain »

        Mijały minuty, a rozmowa między Siren a Delain kwitła w najlepsze. Dziewczęta rozmawiały o wszelakich babskich sprawunkach, powoli poznając siebie i swoje upodobania. Delain nie była mistrzem w konwersacji, od czasu do czasu chlapnęła coś nieumyślnie, ale brunetka nie przejmowała się tymi drobnostkami. Prezentowała postawę akceptującą, serdeczną wobec chyba każdego, więc łatwo było się z nią dogadać czy polubić. Trudno powiedzieć, czy Katja właśnie takie odczucia przejawiała względem nowo poznanej - na pewno chciała wypaść jak najlepiej, no i rozmawiać jak najdłużej, ale lubienie to inna kwestia. Potrzebowała więcej czasu, by polubić kogoś i zaufać, jako że zaufaniem i szacunkiem nie obdarzała wszystkich stworzeń. Nauczyła się pewnej gruboskórności, ale dobrze wiedziała, że to stanowiło tylko maskę, w rzeczywistości mogła przypisać sobie wrażliwość i oddanie.
        - Jeśli chodzi o te znaki na ramieniu, to wzięły się z pewnego plemienia, do którego należę. Ono jest bardzo małe, zaledwie trzy osoby, w dodatku stale podróżujące. To nie są syreny, tak jak my, ale ludzie, w dodatku tacy, którzy nikogo by nie skrzywdzili. Kiedy mój ojciec przepędził mnie z domu, tułałam się od zatoki do zatoki, aż wreszcie spotkałam przypadkowo kilkoro ludzi. Nazywali się Biała, Kori oraz Artur. Spędzałam z nimi mnóstwo czasu, oczywiście, pod postacią ludzkiej kobiety. Zajmowaliśmy się różnymi rzeczami, lubiłam z nimi przebywać, obserwować ich i podróżować na małe dystanse. Nie mogę za bardzo sobie pozwalać w kwestii spacerów, bo widzisz, mój ogon jest uszkodzony. To długa historia, pod postacią człowieka mam po prostu krótszą kończynę i poruszam się wolniej, używam laski do podparcia się.

        Delain mogłaby mówić godzinami na swój temat, przynajmniej w tej chwili. Za wiele o sobie nie opowiadała, dlatego cieszyła się, że mogła podzielić się swoimi losami z kimś innym, niż własne odbicie w wodzie. Nie ma co ukrywać, na co dzień czuła się trochę osamotniona, więc towarzystwo życzliwej syreny wprawiało ją w dobry nastrój i zachęcało do zwierzeń. Wytłumaczyła Siren dlaczego używa swojego pseudonimu, nie zaś prawdziwego imienia.
        - Nazywają mnie tak odkąd pamiętam. Słowo delain oznacza kogoś obcego, a z racji mojej brzydoty, ta nazwa do mnie przylgnęła i przyzwyczaiłam się do niej. - Spojrzała na Siren będąc ciekawa jej reakcji. Nie pamiętała kiedy ktoś zwrócił się do niej Katja czy Katje, bo właściwie, nie pamiętała już jaka forma jest poprawna, w sensie jakie imię faktycznie dostała przy narodzinach. W każdym razie nikt się tak do niej nie zwrócił od dawna, więc mogło coś ulecieć z jej pamięci. - Ale zejdźmy już z tematu mojego imienia i pomówmy o tobie. - Uśmiechnęła się ochoczo, zerkając na delikatną twarzyczkę znajomej oraz popatrując co jakiś czas na Isabel. Druga z syren również wydała się sympatyczna Delain, ale to Siren ją bardziej zaciekawiła i na niej skupiała większość uwagi. Może było to niezbyt grzeczne, iż nie mówiła za wiele do Isabel, lecz nie zważala na to. Poprawiła swoje trochę turkusowe, a trochę seledynowe włosy i sięgnęła po kilka muszli, by je ozdobić. Ach, czuła, że musi niedługo coś zmienić w swojej fryzurze. Marzyła, by udać się do podwodnej fryzjerki, która ujarzmi jej długo niedopieszczane kosmyki. Kolor nie podobał jej się wcale, lecz musiałaby użyć magii, by go zmienić albo natrzeć włosy specjalnymi wodorostami. Prawdę mówiąc, lenistwo w tym wypadku zwyciężało i nie chciało jej się szukać odpowiednich specyfików na zmianę odcienia.
        - Rzeczywiście, masz dość proste imię... - ciągnęła nieco rozbawiona - jednak to w tym tkwi twój urok. Proste i łatwe do zapamiętania. Od razu wiadomo o kogo chodzi, bo nie ma tu żadnej innej Siren. Za to kilka imion się powtarza, na przykład znam parę Isabel... takie przeciętne imię- mówiła w zamyśleniu, a tymi słowami sprawiła, że przyjaciółka brunetki spojrzała na nią z zaciekawieniem. Ach, powiedziałam coś nie tak?, zastanawiała się, ale postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy. Nie każdemu musi się imię Isabel podobać. Za to Siren naprawdę ładnie się nazywała.

        Zielonowłosa umilkła. Chciała być miła względem ponętnej znajomej i dlatego zabrzmiało to trochę niezręcznie, bo zarazem wprawiła w zakłopotanie Isabel, a przynajmniej tak podejrzewała. Nic na to nie mogła jednak poradzić, że to właśnie Siren zrobiła na niej wrażenie, nie zaś Isabel. Ale zamierzała zmienić taktykę i zacząć być miłą również względem niej, żeby nie powodować niezręcznej atmosfery. Zdawała sobie sprawę, że konwersacja nie należy do jej mocnych stron, więc niekiedy gubiła się w konwenansach czy dobrych manierach, o ile takowe imają się syren. Sądziła, że tak.
        - Opowiedz mi coś o sobie - zwróciła się do brunetki. - Ty, Isabel, tak samo możesz uczynić. Jestem was ciekawa, bo rzadko z kimś rozmawiam równie życzliwie, co z wami. Nie uważacie, że tutejsze syreny są wyjątkowo... yyy... no wiecie? Oceniają po pozorach i tak dalej. Źle mi z tym, bo mam niecodzienną urodę, jestem przez to krytykowana, śmieją się ze mnie. Widzę, że wy jesteście całkiem inne na tle pozostałych istot i bardzo mnie to cieszy. - Być może zabrzmiało to zbyt kurtuazyjnie, ale Delain nie potrafiła w sposób naturalny wyrażać podekscytowania czy uznania. Miała nadzieję, że w towarzystwie dwójki towarzyszek pozbędzie się kompleksów... a może nawet zyska dobre przyjaciółki? No, przynajmniej, jeśli chodzi o Siren, bo co do Isabel nie była tego pewna w stu procentach.

        Blondynka popatrywała badawczo w stronę Delain, a może tak jak się tylko wydawało? Zielonowłosej włączało się nieprzyjemne uczucie mrowienia na karku, kiedy delikatnie odwróciła wzrok od dziewczyn i rozglądała dokoła. Była obserwowana przez Isabel, a może to już przewrażliwienie na punkcie oceny? Nie zważając na nic, położyła wygodnie głowę na piasku i starała się tak ułożyć, by jeszcze promienie słoneczne mogły ją dosięgnąć. Musiała skorzystać z okazji opalenia się, bo za dwie godziny słońce będzie się chować.
Awatar użytkownika
Siren
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Siren »

- Isa! - rozbrzmiał nagle głos dochodzący znad wodospadu, a właściwie ze skał, które tam były. Blondynka odwróciła głowę i spojrzała w tamtą stronę. Uśmiechnęła się szeroko widząc piękną syrenę siedzącą na skałach. Była podobna do Isabeli. Miała długie blond włosy i piękną cerę, a jej ogon lśnił różnymi kolorami zieleni.
- Isa! Chodź! Wracamy! - krzyknęła raz jeszcze kobieta. Isabel odwróciła się do przyjaciółki.
- Jak widzisz, muszę już płynąć. Mama nie daje mi żyć. Przepraszam. Ciebie również - zwróciła się do turkusowowłosej.
- A co do mojego imienia. Nie gniewam się - zapewniła - znam wiele syren moich imienniczek. I masz rację, moje imię nie jest zbyt oryginalne - uśmiechnęła się delikatnie.
- Uciekam - zwróciła się znów do Siren. Pochyliła się i pocałowała syrenę w policzek.
- Trzymajcie się mocno - dodała jeszcze. Potem wsunęła się do wody i szybko znalazła się przy skałach. Pomachała jeszcze do obu kobiet, a potem razem ze swoją matką zanurkowały i popłynęły w tylko sobie znanym kierunku.
- Do zobaczenia - krzyknęła brunetka w stronę przyjaciółki na do widzenia.
- Nie powinnaś mówić tak o sobie - wróciła do rozmowy z Delain - nie jesteś brzydka. Jesteś inna, to prawda, ale tak jak ja jesteś piękna. Każda syrena jest piękna i każda z nas jest inna. Jeśli masz na imię Katja, to tak powinnaś siebie nazywać. Nie wiedziałam, że Delain oznacza brzydotę, nie powinnaś się tak czuć - powiedziała szczerze. Ona nie uznawała czegoś takiego, nie było brzydkich ludzi, syren, wilków, piękno znajdowało się w środku, nie na zewnątrz. Znała kiedyś kobietę, miała na imię Gabi. Kiedy była dzieckiem została poparzona. Połowa jej twarzy była oszpecona, nie widziała na jedno oko, ale tam w środku, była cudowną osobą. Pełną ciepła i miłości. Oczywiście bolało ją to, jak patrzyli na nią ludzie, bolało ją to, jakich obelg używali. Ale dla Siren była kimś wyjątkowym i póki z nią była próbowała przekonać ją, że piękno znajduje się w sercu, nie na twarzy.
- Całe nasze piękno znajduje się w środku. Czy gdybym wyglądała inaczej zachowywałabym się w inny sposób? Nie. Bo jestem taka, a nie inna - wyjaśniła. Kiedy Delain zaczęła wplatać sobie we włosy muszlę Siren wpadł do głowy pewien pomysł. Wysunęła ogon z wody i przysunęła się do Katji.
- Daj, zaplotę ci warkoczyk - oznajmiła i zaczęła palcami rozczesywać włosy syreny.
- Coś o mnie? Bo ja wiem co można by o mnie powiedzieć. Podróżuję. Byłam już w różnych miejscach, ale nigdy w głąb lądu. Boję się, że nie dotrę do wody na czas, dlatego trzymam się wybrzeża. Ale zwiedziłam już kilka miast - mówiła zaplatając na turkusowych włosach Delań drobny warkoczyk.
- Ostatnio spotkałam na swojej drodze tygrysołaka i myszołaczkę. Nigdy wcześniej nie widziałam kogoś takiego. Wiem, że są "ludzie" zmieniający się w lisy i koty, ale nie sądziłam, że mogą zmieniać się w mysz. Wiesz... rozmawiałam z nią wtedy o tym samym co z tobą. O tym, że jesteśmy inni. Powiedziałam jej wtedy, że ludzie na wszystkich dziwolągów patrzą z góry, nie ważne, czy ma się rybi czy mysi ogon. Tutaj jesteśmy jakby u siebie, ale tam, na lądzie, nie jesteśmy zwyczajne. Chociaż wiem, co masz na myśli mówiąc, że syreny tu są... no... właśnie... nawet nie wiem jak to określić - Siren zaplotła już jeden warkoczyk i zabrała się za drugi. Nie zamierzała zaplatać wszystkich włosów Delain, planowała po prostu zapleść na boku tylko trzy drobne warkocze.
- Siedzą tutaj, na swoje wyspie, nie wyściubiają nosa poza nią i myślą, że są najlepsze, najpiękniejsze. Taka już mentalność tych naszych rybek. Na wybrzeżu jest inaczej, przynajmniej dla mnie.
- Opowiedz co stało ci się w ogon - poprosiła.
Awatar użytkownika
Delain
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Artysta , Służący
Kontakt:

Post autor: Delain »

        Nie wiedziała w jaki sposób zinterpretować uczucie, które doznała, patrząc jak Isabel całuje Siren w policzek. Czy ją kiedykolwiek ktoś pocałował? Nie pamiętała. Być może Teresa – kiedyś. Ale jeśli tak, to dawno temu, gdyż nie potrafiła odtworzyć w pamięci takiej sytuacji. Isabel i Siren – dwie przyjaciółki, było widać, że łączy je silna i trwała więź. Czy Delain mogła pochwalić się czymś takim w swoim dziwnym życiu, najpierw jako wyrzutek, a później członek bandy? Chyba nie. Wszystko w jej egzystencji kształtowało się jako marne, powierzchowne, niewiele znaczące. Gdy zorientowała się, że właśnie zidentyfikowała owe uczucie na widok rozstających się przyjaciółek, nie mogła wyjść ze zdziwienia, bowiem odkryła, iż to zazdrość. A konkretniej: krótkie, acz intensywne ukłucie zazdrości. Czyżby zdążyła przywłaszczyć sobie Siren i w jej mózgu uruchomiły się jakieś trybiki mówiące, iż jej zdobycz jest odbierana? Nie, nic z tych rzeczy, nie chodziło wcale o nowo poznaną koleżankę, a o nieodgadnione reakcje na różne sprawy ze strony Delain. Nie potrafiła nazywać dobrze uczuć, bo nikt jej tego nie nauczył. Zawsze marzyła o oddanej przyjaciółce, a mając przed sobą obraz właśnie takiej przyjaźni, w jej sercu zaczął kiełkować żal i smutek połączony z – chcąc, nie chcąc – zazdrością w czystej postaci. Rada była z powodu zniknięcia Isabel, bo nikt już nie mógł przeszkodzić jej w rozmowie z Siren. Miała przeczucie, że jeszcze ktoś się zjawi, ale na razie nie zamierzała na tym się skupiać. Wolała poświęcić całą siebie dla jednej z nielicznych rozmów, jakie prowadziła z innymi istotami. Ach, więc to tak wygląda dobro?, zastanawiała się. Wydawało jej się, że Siren jest dobrym stworzeniem i nikogo by nie skrzywdziła bez potrzeby. Ale czas pokaże, czy ma rację, nie należało zbyt prędko kogoś osądzać, nawet jeśli są to pochlebne opinie. Mogą one przysłonić prawdziwy obraz danej osoby i zawięzić pole widzenia. Przynajmniej tak widziała to roztropna Delain, dlatego odciągnęła swoje myśli na bok odnoszące się do Siren i spojrzała nań z wdzięcznością.

        - Dziękuję – odparła w stronę brunetki. Tak po prostu. Przedtem, naturalnie, pożegnała się z Isabel tak, aby nikt nie podejrzewał jej o brak dobrych manier. Gdyby zignorowała pożegnanie, mogłoby to się odbić niekorzystnie na rodzącej się relacji z Siren, w końcu dziewczyny się przyjaźniły, a więc tyle mogła zrobić: pomachała ręką i uśmiechnęła się.

        - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy, Isabel! - krzyknęła za nią, acz nie będąc pewna, czy syrena ją usłyszała.
Dziękuję ci za to, że mnie nie oceniasz- dodała po pożegnaniu z Isabel. Na jej twarzy zagościła ponownie wdzięczność i jakby szacunek. Podziwiała Siren za postawę, którą reprezentowała. To, że nie patrzyła na innych z góry, tylko rozmawiała z każdym jak równy z równym budziło ciepłe uczucia i nawet lekkie niedowierzanie. Rzadko można spotkać kogoś tak wyrozumiałego i mądrego.

        - Ty też jesteś piękna, to fakt. Ale najpiękniejsze w tobie jest to, że nie oceniasz nikogo, nie wyśmiewasz się, jesteś sympatyczna i często się uśmiechasz. Twój uśmiech przywodzi mi na myśl milion małych słońc goszczących na twojej buzi. Wyglądasz wtedy promiennie i zdrowo, a twoja cera wówczas pokrywa się drobnymi rumieńcami, zaś oczy błyszczą. To jeden z ładniejszych widoków, jakie widziałam. Szczery uśmiech u każdego wygląda wyjątkowo, niezależnie kim jest i co o sobie sądzi. Masz rację, powinno się patrzeć wyłącznie na to, co ktoś ma wewnątrz siebie, a nie jak wygląda. Ale widzisz, syren nie zmienisz, one takie są. Musiałabyś toczyć długie rozmowy z każdą z nich na ten temat, aby coś wskórać, a i tak nie masz gwarancji, że to przyniesie oczekiwany skutek. Po prostu łatwej kogoś oceniać po wyglądzie, tak wygodniej, o. Nie ma innego wytłumaczenia na takie zachowanie. Tak już jest i nic tego nie zmieni. Możemy tylko wokół siebie mówić, że nie powinno się w ten sposób kogoś oceniać czy śmiać się z niego, ale wszystkich istot nie zmienimy. Jednak widzisz, ja już zaczynam inaczej myśleć na swój temat, zaczynam dzięki tobie siebie doceniać. A to już sporo. Masz niesłychany wpływ na inne syreny!

        Po tym monologu nastąpiło krótkie milczenie ze strony Delain. Z okolic wodospadu zaczęły odchodzić syreny, najwyraźniej znużone kąpielami. Niektóre płynęły sobie spokojnie, inne jeszcze gawędziły, ale znaczna większość udała się do swego podwodnego królestwa, do swojego bezpiecznego świata, do rodzin czy partnerów.

        Delain wyglądała uroczo w warkoczyku. Jej twarz zrobiła się bardziej dziewczęca i – co tu wiele mówić – po prostu wyładniała. Możliwe, że warkocze będą jej stałym uczesaniem, bo dlaczego nie? Czemu ma nie podkreślać swoich atutów i wiecznie chodzić w byle jak ułożonych włosach?
- Ciekawa historia z tą myszołaczką... nigdy kogoś takiego nie widziałam. W sensie, to jest mysz, która potrafi zamienić się w człowieka? Brzmi doprawdy niewiarygodnie. Nie sądziłam, że po lądzie chodzą takie stworzonka. - Zaśmiała się delikatnie i pogładziła nową fryzurę.

- Ach, jeśli chodzi o ogon, to nic wielkiego się nie stało... - zbyła uśmiechem lekkie skrępowanie. Już tak dokładnie nie pamiętała całego zajścia, jednak ochoczo podzieliła się z tym, co jeszcze tkwiło w jej pamięci z Siren. - Sprawcą wszystkiego był rekin. Podpłynęłam do niewłaściwego miejsca, zagłębiłam się w jakąś niebezpieczną czeluść oceanu i mnie zaatakował. Nie mam pojęcia co robił na Wyspie Syren, ale widzisz, pewnych spraw nie jesteśmy w stanie przewidzieć. One muszą się wydarzyć, tak sądzę, aby nasze życie przyjęło odpowiedni bieg. Inaczej być nie może. Gdyby nie atak rekina, nie byłabym dzisiaj tym, kim jestem. Tak to sobie tłumaczę i nie wyrzucam sobie: dlaczego tam płynęłaś, czemu byłaś wtedy sama, i tak dalej. To mnie nauczyło większej ostrożności, już nie zapuszczam się bez nikogo w dalekie głębiny. Mój ogon nigdy nie będzie taki, jak kiedyś, ale nie przejmuję się tym.
Awatar użytkownika
Siren
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Siren »

- Nie wszystkie takie jesteśmy. Są wyjątki. Ja jestem inna. Może to wyjątek od reguły, ale jednak. Dla mnie wygląd to jedno, wnętrze drugie. Nie ma brzydkich istot, są tylko istoty zaniedbane - tak mówiła moja mama. Wierzę w to. Bo czy brudna dziewczyna żebrząca na ulicy jest brzydka? Nie jest, jest tylko przybrudzona, ma stare ubrania, jest biedna, ale w środku może być najpiękniejszą istotą na ziemi. Bo gdyby ubrać ją w piękną suknię, upiąć jej włosy, założyć świecidełka na głowę czy ktokolwiek powiedziałby, że jest brzydka? Pomyśl, czy gdyby ciebie ubrać w balową suknię, założyć na szyję kolię, na głowę diadem, zamiast mokrych włosów zrobić loki, czy ktokolwiek pomyślałby, że jesteś brzydka? Ale to tylko powierzchowne wrażenie, każdego można przebrać w piękne szaty, a to co jest w środku może być różne. Bo ile jest pięknych szlachcianek w zdobnych szatach, które w środku myślą tylko o pudrze na twarzy i pieniądzach. Czy one tak naprawdę są piękne? Nie, są zepsute, wredne, powierzchowne. Można być pięknym na różne sposoby, ale najważniejsze żeby nosić piękno w sercu.

- Wiem, że większość z nas, syren ocenia po wyglądzie, bo i większość z nas wygląda jak wygląda, ale przecież są wyjątki od reguły. Nie tylko ty jesteś inna, jest przecież więcej syren, które odbiegają od kanonu tak zwanego "piękna". A na lądzie, och tam jest tyle różnych nieludzi, tyle różnych stworzeń. Większych, mniejszych. Miasta są pełne anomalii, pełne dziwów. Kiedyś widziałam wiewiórkołaczkę. Do miasta przyjechał cyrk. Och, gdybyś to widziała. Była taka piękna! Cała pokryta sierścią, rudą sierścią. Miała ogromny ogon, puszysty, gigantyczny. Zamiast normalnej twarzy miała pyszczek, wiewiórczy, słodki pyszczek. Widziałam też jeleniołaka o różowych włosach, z rogami wyrastającymi z głowy. Kotołaczkę, driadę, krasnoluda o wielkiej krzepie, z ogromną brodą i wąsem. Tam, na lądzie jest tyle różnych ras, tyle różnych odmiennych stworzeń. Powinnaś tam ze mną popłynąć. Zobaczyć to wszystko - zaproponowała. Potem zamilkła na chwilę słuchają opowieści o rekinie.

- Nie próbowałaś tego uleczyć? Magia życia ma tak wiele możliwości. Nie znam jej, ale wiem, że są uzdrowiciele, którzy leczą takie rany, Odbudowują tkanki, naprawiają to, co zabrały nam różne sytuacje. Może powinnaś spróbować?
- A co do myszołaczki. Tak, zmieniała swój wygląd, mogła być malutką myszką, albo hybryd człowieka i myszy. Miała malutkie, włochate, okrągłe uszka i ogonek. Była słodka. To znaczy jest słodka, bo przecież na pewno gdzieś tam jeszcze jest.
Zablokowany

Wróć do „Wodospady”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości