Strona 1 z 3

Re: Kotek i rybka

: Sob Lut 27, 2016 12:38 pm
autor: Drim
        Drim milczał wpatrzony w Mari, gdy ta odpowiedziała na jego słowa. Wyglądał na nieco mniej zagubionego niż wcześniej, a zarazem na bardziej ludzkiego. Gdy usłyszał krzyki wróżki oraz zauważył błagalny wzrok syreny, westchnął, po czym przemówił głośno.

- Oko, ta dziewczyna powiedziała, że potrafi magią przywrócić twój głos!

        Ledwie wypowiedział te słowa, a Oko przybrał wyraz twarzy, jakby ktoś obiecał mu przemianę w bóstwo. Puścił wróżkę, po czym podleciał do Drimilianosa, latając niczym naładowana energią mucha. To wszystko jednak przerwał Drim, który szybkim ruchem swej ręki złapał chochlika za skrzydła. Ten, nie wiedząc, co się dzieje, przemówił szybko z pomocą telepatii, zdziwiony, w końcu nie wiedział, czemu jego towarzysz tego dokonał.

“Coś nie tak? Kiedy przywróci mi głos?”

        Wtedy też, tygrysołak pokiwał głową z dezaprobatą, co jeszcze bardziej zadziwiło chochlika. Wtedy też, nagle niczym piorun z jasnego nieba, zmiennokształtny ryknął w twarz chochlika z całej swej zwierzęcej siły, przez co ten aż zaczął dyndać na boki, trzymany za skrzydła a szarpany przez ryk niczym przez wiatr huraganu. Być może cała wyspa usłyszała ten rozdzierający powietrze i odważne serca odgłos godny smoka.

        A gdy Drim skończył zastraszać swego towarzysza, Oko, najwyraźniej ze strachu, iż zostanie rozszarpany… Zbeszcześcił to, co pod sobą, bowiem jego pęcherz nie wytrzymał tych emocji. Pół tygrys aż spojrzał na niego z niesmakiem i zamlaskał.

- Aż nie wierzę, że się przyjaźnimy… - Po tych słowach spojrzał na Mari pływającą w wodzie. - Może być? Wróżka już nie jest atakowana, a i Oko ochłonął. Tylko trawy szkoda biednej...

Re: Kotek i rybka

: Sob Lut 27, 2016 9:02 pm
autor: Mari
- Czekaj… co?! – powiedziała w myślach syrenka – ale ja nic takiego nie mówiłam! – rzuciła Drimowi zdziwione spojrzenie – W sumie znam trochę magię życia… - powiedziała syrenka niepewnie, bo aż tyle nie umiała, z tej dziedziny

Wróżka zaś, odetchnęła z ulgą, gdy chochlik dał jej spokój. Jednak nie powstrzymała się od komentarza.
- Co za popapraniec, tak kobietę traktować, pfffff…– powiedziała pod nosem Lili.

Jej przyjaciółka większego wzrostu zaniepokojona obserwowała poczynania tygrysołaka. Trochę się obawiała, że może zrobić coś złego swojemu przyjacielowi. Gdy Drim ryknął Marielka musiała zatkać uszy, po prostu musiała, to było przerażające i przerażająco głośne. Na szczęście po chwili już mogła zabrać ręce, skąd mogła wiedzieć, iż pasowałoby w tej chwili zasłonić oczy. Widząc to, co zrobił naturianin mocno się skrzywiła.

- T…tak, może… - powiedziała nieco oszołomiona dziewczyna, a wróżka podleciała i wygodnie usadowiła się na jej ramieniu – Drim chciałabym ci coś pokazać, podejdź – zaczekała, aż to zrobi i wyczarowała wokół niego bańkę powietrza – Nie bój się, chce ci pokazać świat pod wodą – uśmiechnęła się promiennie.

Zaciągnęła go na głębokość, gdzie woda sięgała mu już nieco ponad pas. Tam się zatrzymała, by mu wszystko wyjaśnić.

- Dzięki tym powietrznym bańkom będziesz mógł się pod woda poruszać z taką swobodą jak na lądzie i dodatkowo oddychać, mogę twojemu towarzyszowi też taką zrobić, Lili już sama to potrafi – jak powiedziała, tak zrobiła, wróżka również nie próżnowała.

Wszyscy zanurzyli się pod wodę Pływały tu kolorowe ryby, rosły nadzwyczajne rośliny, wodorosty soczyście zielone wiły się niczym węże. Natomiast Mari w tym środowisku wyglądała naprawdę niesamowicie, promienie księżyca przenikały przez taflę jeziora, sprawiając, iż jej pomarańczowe łuski mieniły się niczym najdroższy skarb, jej zielonkawe włosy falowały na wszystkie strony.

- Czyż tu nie jest cudownie? – spytała Mari, niespodziewanie jednak im oczom ukazała się podwodna jaskinia – Płyńmy tam! – zawołała wesoło.

Wróżka poruszała się w wodzie jak w powietrzu, więc płynąc, podleciała do chochlika i zatrzymała go, uniemożliwiając jej ominięcie, chyba czegoś oczekiwała, możliwe, iż przeprosin. Za to istoty od nich większe i wyższe wpłynęły do podwodnej jaskini. Tygrys i syrenka przemierzyli długi, nieco ciemny korytarz aż wypłynęli we wnętrzu groty. Rosły tu kwiaty, których płatki przypominały języki ognia, o ironio dawały nawet takie światło, ciekawe czy wydzielały także ciepło…

Syrenka przybrała ludzką postać i wyszła na brzeg wołając Drima, mieli teraz chwilę prywatności, zresztą chochlik i Lili także.

Re: Kotek i rybka

: Czw Mar 10, 2016 7:19 pm
autor: Drim
        Od momentu, gdy zastraszył chochlika i wypuścił go ze swoich rąk, Drimilianos był w miarę cicho, słuchając tego, co ma do powiedzenia syrenka, a zarazem przyglądając się temu, co robi. W międzyczasie, gdy Oko splaskaczował sam siebie, co by opanować resztki swego strachu, tygrysołak tylko z odrobiną nieufności przywitał bańkę powietrza, Chochlik, nie chcąc zostać sam na sam ze swoją hańbą, także szybko dołączył, dzięki czemu cała czwórka skończyła pod wodą.

        A gdy już tam byli, cóż, każdy z przedstawicieli płci pięknej dawał z siebie wszystko, by ukazać swą prawdziwą naturę. Oko, by wszyscy zapomnieli ,co się stało, oraz by ponarzekać w końcu na coś,, telepatycznie przekazywał wszystkim takie oto słowa.

“Głupie ryby, głupia wodna roślinność, głupia woda, głupie powietrze pod wodą, jak ja nie cierpię wszystkiego!”

        Zmiennokształtny zaś… Cóż… przemawiał przez niego instynkt drapieżcy, bowiem ogonem machał dosyć intensywnie, a oczami śledził coraz to kolejne rybki. Czasami jednak przemawiało przez niego coś innego, i wpatrywał się on w rybi ogon Mari. Ot, tak, bo ładny a wręcz uroczy.

        Gdy on i Mari dotarli do uroczego, oświetlonego przez tajemnicze rośliny miejsca, wyszedł z wody, i już miał się otrząsnąć z tejże, gdy zrozumiał, że chroniła go bańka powietrza.

- Rrr… To takie… nienaturalne. Aż irytujące. W sensie… Bez obrazy, ale nie jestem przyzwyczajony do suchej przeprawy przez wodę.

        Uklęknął niedaleko kwiatów, po czym zaczął ręką muskać ich płatki.

- Ale masz rację, niesamowicie tutaj. Dziękuje. Za to spotkanie. I w ogóle za twoją życzliwość. Aż mam wrażenie, że długo będziesz zalegała mi w pamięci, gdy już rozejdziemy się w swoje drogi.

        Chochlik tymczasem, ledwo została zablokowana droga jego, a już był wkurzony. Zamiast zignorować ją, przeprosić lub uciec, wybuch gniewem.

“Mam dość ciebie! Mam dość tej przygodny, mam dość tej wyspy! Tylko tracimy czas razem z Drimilianosem. Powinniśmy szukać rozwiązania naszych problemów, a nie towarzyszyć jakiejś syrenie, co niby jest łowczynią głów, a zachowuje się niczym dobroczynna kapłanka oraz wróżce, co myśli, że jak jest kobietą, to ma prawo robić co chce!”

Re: Kotek i rybka

: Czw Mar 10, 2016 11:01 pm
autor: Mari
- Przymknij się, sam jesteś głupi! – krzyknęła wróżka – I do tego tchórz! FU!
Wróżka nerwowo aż szybciej machała swoimi skrzydełkami unosząc się w bańce.

Tymczasem Drim i Mari byli już w jaskini.

- Rozumiem, ale inaczej byś nie wytrzymał, wstrzymanie powietrza jest dobre na chwilę, jak chce się zanurzyć, a nie płynąć jakiś kawałek pod wodą. Tak, takie groty zazwyczaj obfitują w intrygującą roślinność – uśmiechnęła się, jednak gdy usłyszała to, co mówił Drim strasznie i widocznie posmutniała – Drim… Ja… a może… Gdybyśmy mogli… podróżować razem? Nigdy jeszcze… To znaczy, polubiłam cię, a zazwyczaj trzymam dość duży dystans do nowo poznanych, ty jednak jesteś inny – Dało się słyszeć delikatne drżenie w jej głosie, natomiast na jej bladej skórze pojawiła się gęsia skórka, niebędąca objawem zimna, ponieważ w tym miejscu panowała dość wysoka temperatura, możliwe, iż miało to związek z tymi kwiatami.

Wróżka wstrzymująca chochlika nie miała tak fajni, jak tamta wyrośnięta dwójka. Nie otrzymała przeprosin, tylko kolejny wybuch gniewu tego idioty, westchnęła zirytowana, słuchając, co mówi.

- MARI NIE JEST ŁOWCZYNIĄ GŁÓW! MARI WYZNACZA KARĘ ŚMIERCI MORDERCOM!! A TY JESTEŚ ŚWINIĄ! JAK MOŻNA TAK TRAKTOWAĆ KOBIETĘ?! JESTEŚ WSTRĘTNY I OBRZYDLIWY! EGOISTA! – wydarła się tak mocno, iż cała aż się zadyszała, a jej twarz przypominała, pod względem kolorystycznym, truskawkę – Teraz posłuchaj! Zostajesz tu… Daj im spędzić czas na spokojnie bez takiego wnerwiającego kaleki jak ty! – dopowiedziała, już nie tak głośno, ponieważ dostała chrypki.

Mari zaś postanowiła przekonać tygrysołaka, iż nie potrzebuję lekarstwa na to, kim się stał.

- Posłuchaj, wiem, że bycie zmiennokształtnym musi być trudne, ale… To nie są same wady, poza tym, jeśli ktoś cię lubił, kochał, jak byłeś człowiekiem, to, to nie powinno tego zmienić, chyba że uczucia nie były szczere. Jeśli jednak chcesz naprawdę znaleźć antidotum, to chce ci pomóc, połączmy cele. Oh, chyba ci o moim nie wspominałam… Otóż ja… wymierzam sprawiedliwość mordercom, bo ten, kto odbiera życie, na śmierć zasługuje – uśmiechnęła się lekko. Po chwili złapała Drima za rękę swymi obiema drobnymi dłońmi – Chcę ci pomóc, co dwie… no dobrze, cztery głowy to nie jedna – zachichotała.

- Może nie powinnam mu mówić o tym, może za szybko, co się ze mną dzieje, czuję taką dziwną lekkość w brzuchu, jakbym miała się wznieść w powietrze, tego jego błękitne oczy, błękitne jak ocean, mogłabym w nie patrzeć cały dzień… Ah Mari otrząśnij się! Co się z tobą dzieje dziewczyno? Aj, chyba tracę głowę… Jedno jest pewne, nie pozwolę mu tak sobie odejść… - takie też myśli przebiegały przez głowę Marielki a jej kolana delikatnie dygotały, nie mogła nad tym zapanować, nawet ciężko jej było określić, z czego to i dlaczego, ale teraz najważniejszym było zatrzymać Drima i nie dać mu odejść stąd bez niej.

Re: Kotek i rybka

: Wto Mar 22, 2016 6:19 pm
autor: Drim
        Tygrysołak dzielnie znosił pełną emocji, uczuć i wyznać przemowę syreny, nie rozumiejąc do końca, skąd nagle tak wielka dawka nieśmiałości oraz co wywołuje tajemnicze reakcje jej ciała. Przewracał oczami, myśląc, iż dziewczyna po prostu nie jest przyzwyczajona do pożegnań, jednak gdy chwyciła go za dłonie, przestał, bowiem skupił się na wpatrywaniu w jej oczy. Odpowiedział jej, gdy ta skończyła mówić.

- To, kim jesteś, tym bardziej przemawia za tym, byśmy poszli w inne strony. Jestem potencjalnym mordercą. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś zginie od moich łap. O ile wcześniej kogoś, w nieświadomym amoku zwierzęcych zmysłów, nie zabiłem.

        Postanowił zmiennokształtny, iż przemówi jej do rozsądku raz a dobrze. Nadal klęcząc, ustawił się tak, by jego twarz była na wysokości twarzy syreny. Przybliżył się do niej dosyć blisko, co niemal wyglądało niczym bardzo powolnie nadciągająca próba pocałunku. Już otworzył swój zwierzęcy pysk, gdy zamiast przemówić, powąchał ją kilkukrotnie, z każdym razem przybliżając swoją twarz do jej twarzy, przez co Mari mogła poczuć zarówno jego zimny nos, futro na pyszczku, jak i jego kotowate wibrysy.

- Rrrrrybkaaa...

        Stwierdził, odurzony przez zapach, który wybudził jego wewnętrzną bestię. Jak nigdy nic, zaczął… lizać ją po twarzy. Ale nie raz, a wielokrotnie, długimi pociągnięciami swego jęzora obśliniał Mari, smakując jej skóry. Raz po policzku, raz po nosku, a i nawet po jej ustach kilka razy przejechał. Był tak natarczywy, iż powalił ją na ziemie, przykładając swoje ciało do jej ciała, by kontynuować to dzieło obślinienia niewinnej, kobiecej istotki. Chyba ją polubił!

        Chochlik tymczasem wykorzystywał fakt, iż wróżce gardło siadało, co by mógł telepatycznie odpowiedzieć, czy też raczej, kontratakować, bowiem bardziej na walkę niż na rozmowę pokojową to wyglądało.

“Nie rozumiem, jak taka istota jak ty może tak się zachowywać?! Jesteś nieznośna i zarozumiała, a do tego chamska i hipokrytką do tego jesteś!”

        W czasie, gdy jego myśli docierały do rozmówczyni, on przybliżał się do niej z każdą chwilą, jakby mając nadzieje, że to wzmocni siłę jego argumentów, które w przypływie gniewu wypowiadał bez namysłu.

“Co z tego, że jesteś dosyć urodziwa. Co z tego, że odkąd cię zobaczyłem, mój wzrok zbaczał na ciebie, skoro nie potrafisz ani przez chwilę być dla mnie miła!”

        Dopiero po chwili dotarło do niego, co powiedział. Jego mina z gniewu przerodziła się w zawstydzone przerażenie, żądające zapadnięcia się pod ziemie. Lecz wkrótce po tym znów pojawił się gniew.

“I w dodatku przez ciebie gadam głupoty. GŁUPOTY!”

Re: Kotek i rybka

: Sob Mar 26, 2016 11:19 am
autor: Mari
- Słuchaj Drim, jeśli będziemy podróżować razem, będę mogła cię pilnować, byś nikomu nic nie zrobił – uśmiechnęła się dziewczyna – Poza tym, nie boje się ciebie – powiedziała mu prosto w oczy – Poza tym, jeśli zabiłeś to nie z twojej winy, tylko tej zwierzęcej części, dodatkowo widać, iż cię to nieco martwi, dlatego też nie mam powodu, by uważać cię za mordercę.

Nastąpiła chwilka niezręcznej ciszy, Mari bawiła się swoją złotą bransoletką, która tak naprawdę była kosą, która tak naprawdę była trójzębem. Ściągała ją i zakładała, przyglądając się temu. Nagle Drim znacznie się do niej przybliżył, syrenka nie wiedząc, o co chodzi, lekko się zawstydziła, co można stwierdzić po jej delikatnych rumieńcach na policzkach.

- Czy on chce mnie pocałować?! – pomyślała niemal już cała czerwona Marielka.

Jednakże to się nie stało, została obwąchana kilka razy. Wibrysy Drima sprawiły, iż dziewczyna połaskotana nimi przymrużyła oczy i wykrzywiła usta w grymasie podobnym do uśmiechu.

- Rybka? Co on wyprawia?! Ajj!!! Czy on mnie polizał? – naturianka przetarła policzek z tygrysiej śliny. Jednak zmiennokształtny nadal to robił, dziewczyna zaciekle starała się wytrzeć twarz, ale nagle została przewrócona.

- Hej! Przestań! Nie jestem jedzeniem! – powiedziała, ale nie było w jej głosie gniewu- Jak chcesz, mogę ci coś złowić – zaproponowała, po czym wskoczyła do wody i zanurzyła się, by umyć twarz.

Tymczasem wróżka i chochlik mieli swoje problemy. Lilian patrzyła okropnie oburzona na chochlika.

- A ty jesteś… okropnie obrzydliwy! Nie umiesz traktować khy khy kobiety!! – starała się drzeć bardziej, ale chrypka przerodziła się w kaszel.

Chochlik tak mocno przybliżył się do wróżki, iż wpadł do jej bańki powietrza, dziewczynie się to ani trochę nie podobało, usiłowała go kopnąć, uderzyć, a nawet ugryźć. Było tak, aż jej oprawca nazwał ją urodziwą. Wtedy Lili zdębiała zaskoczona jego słowami i patrzyła nań, nie wiedząc co odpowiedzieć.

- Co…? – wykrztusiła w końcu zachrypłym od krzyku głosem. Jednak widząc naturianina usiłującego jakoś sensownie się wytłumaczyć wybuchła śmiechem – No nie… Czy ja ci się podobam? Hahahah, a to dobre! No czego byś chciał całuska może? – przybliżyła się do niego i posłała mu całusa, po czym wróciła do umierania ze śmiechu.

Re: Kotek i rybka

: Wto Kwi 12, 2016 5:07 pm
autor: Drim
        Dzieło zniszczenia, czy też raczej, dzieło ślinienia, trwałoby nadal, gdyby nie to, iż syrena uznała to za dowód na pusty żołądek tygrysołaka. Niczym ryba, którą w połowie była, a którą zarazem została mianowana przez zwierzęcą część Drima, wywinęła się spod niego, wskakując zwinnie do wody. Jednak zmiennokształtny i jego język nie chcieli jeszcze jej odpuścić.

- Rrrybka! Wrrracaj rrrybka!

        Przepełniony entuzjazmem oraz pozytywną energią, zdziczały Drimilianos bez wahania wykonał potężny skok do wody, co by gonić za niedolizaną twarzą Mari. Niczym pies w wodzie, zaczął przebierać swoimi przednimi i tylnymi łapkami niczym wcześniej wymienione zwierzę, próbując swym niezgrabnie dużym cielskiem dogonić coś, co miało płetwiasty ogon. Trzeba było przyznać, iż pomimo nikłych szans, entuzjazm nie zanikał w tym koteczku ani na chwilę.

        W końcu jednak gdy dotarło do Drima, iż jest w ten sposób zbyt wolny, oparł się tylnymi nogami o pobliską skalną ścianę, po czym z całych sił odepchnął się od niej. W ten sposób bez trudu znalazł się tuż obok Mari, którą pod wodą obrócił tak, by była obrócona twarzą do niego, po czym dokonał zbrodni, jaką jest… polizanie jej pod wodą. Prawdopodobnie w tym też momencie dotarło do niego, że kończy mu się tlen, bowiem zaczął rozglądać się nieco nerwowo za najbliższym źródłem takowego. Jednocześnie ten impuls wybudził człowieczą wersję Drima, a co za tym idzie, nie chciał on już lizać Mari, przynajmniej nie teraz i nie w obecnych okolicznościach. W panice zapomniał całkiem, gdzie znajdowała się ta podwodna jaskinia z powietrzem, zdatnym do oddychania rzecz jasna.

        Tymczasem Chochlik, skoro już wskutek nerwów powiedział to, czego powiedzieć nie miał, zaryzykował, robiąc coś, co prawdopodobnie skończy się morderstwem, dokonanym przez wróżkę na biednym nim.

“Ta, haha, dobre. Ale szczerze mówiąc, to już nie. Ale mam wrażenie, że ta obślizgła podwodna ściana chętnie dozna dotyku twoich ust.”

        W czasie gdy to mówił, sprawił, iż mięśnie wróżki przestały się jej słuchać, co doprowadziło do tego, iż ściana, przy której byli, została przez nią namiętnie pocałowana, z języczkiem oczywiście, w końcu jak romans z przedmiotem nieożywionym, to na całego, a nie! Chochlik tymczasem odsunął się tak bardzo do krawędzi bańki, jak to możliwe, by w razie czego nie ucierpieć tak bardzo, a i by pośmiać się w myślach tak długo, jak to możliwe.

"No, i to to ja nazywam komedią! Ha!"

Re: Kotek i rybka

: Sob Kwi 23, 2016 9:12 am
autor: Mari
Marielka oczywiście będąc pod wodą nie usłyszała jak tygrysołak krzyczałby wracała. Dlatego też nieźle ją zaskoczyło, gdy nagle tuż obok niej pojawił się przerośnięty kotek. Dziewczyna oczywiście była szybsza, w końcu to w połowie ryba. Kilka machnięć ogonem i była spory kawałek dalej, jednak odwracała się, by popatrzeć na zmiennokształnego. To było zabawne, że starał się ją złapać na jej terenie. Uśmiechała się do niego lekko. Niestety to zatrzymanie się było błędem, Drim znalazł sposób jak dogonić naturianke i już po krótkiej chwili znalazł się tuż obok niej i ją złapał.

- Ej! – krzyknęła, bo skoro oddychała pod wodą, to mówić też mogła. Jej tonu głosu wyrażał raczej wesołość, lubiła tego futrzaka. Przymknęła oczy, by uchronić je przed jego językiem i westchnęła w myślach – Nie jestem do jedzenia – rzuciła mu zadziorne spojrzenie, które w połączeniu z uśmiechem zdawało się całkiem przyjacielskie.

Drimowi zaczęło brakować powietrza, syrenka przez chwilę nie mogła zrozumieć co się dzieje. Na szczęście szybko do niej dotarło, że zwierzołak potrzebuje pomocy. Mogła go wyciągnąć, co by chwilę zajęło albo stworzyć bańkę z tlenem w mniej niż sekundę. Wybrała więc drugą opcję i tygrys mógł zaczerpnąć powietrza.

- Już jest dobrze – powiedziała – Z syreną pod wodą nie zginiesz – powiedziała wesoło. Złapała go za rękę i popłynęła w stronę powierzchni. Jej ogon zmienił się w parę ludzkich nóg, więc mogła pomóc wyjść z wody przemoczonemu kocurowi. Usiadła obok niego.

W tym samym momencie wróżka nie bawiła się najlepiej.

- Ahh tak? Już nie? – powiedziała drwiącym tonem – Chwila? Ściana? Co ty gada...- w tym momencie Lilian poczuła zimną, szorstką skałę, do której zmuszona była przykładać swoje drobniutkie usta. Mała wzrostem naturianka aż poczerwieniała ze złości. Skrzywiła się, gdy jej język dotknął nieprzyjemnego kamienia. Domyślała się, że chochlik użył jakiejś magii. Co by wyjaśniało, czemu nie mogła przestać romansować ze skałą. Wyrywała się, ale to na nic. W końcu przestała się wyrywać i myślała, co zrobić by Oko ją uwolnił. Skoro on używa swojej magii, ona użyje swojej. Naturianin w jednej chwili zaczął obrywać wodnym biczem po dolnej partii pleców.

- UWOLNIJ MNIE, A PRZESTANĘ! – pomyślała, skoro mógł przesyłać swoje myśli innym, to pewnie też mógł je czytać.

Re: Kotek i rybka

: Nie Maj 01, 2016 10:58 am
autor: Drim
        Pojawienie się bański z powietrzem było nagłą i radosną ulgą dla Drimilianosa, który odetchnął tak mocno, jak tylko mógł, po czym postanowił przemówić.

- Właśnie widzę. Tak w ogóle, to wybacz, za wcześniej. Wiedziałaś, że smakujesz jak rrrybka? - Powiedział, z początku człowieczo, później nieco zwierzęco. Szybko jednak potrząsnął swoją głową, by doprowadzić swój umysł do ludzkiego ładu. - Agh, znowu to robię! W tym tempie to zostanie ze mnie twój zwierzaczek - rzekł wesoło. - Albo cię po prostu zjem. Ale oby nie.

        Gdy tylko dotarli ponad wodę i usiedli blisko siebie, tygrysołak spojrzał rozmarzony w wodę. Był dosyć szczęśliwy, było to widać, szczególnie po tym, jak radośnie wystawił jęzor, by polizać się po nosie kilkukrotnie.

- Od dawna nie miałem chwili wytchnienia takiej jak ta, którą z tobą tutaj przeżywam. Zupełnie, jakby zmartwienia odpłynęły w dal. Nawet chwile, gdy niemal się topiłem pod wodą, były, o ironio, niezwykle wesołe. Niezwykłe. Dziwne, co nie?

        Spojrzał na nią, na jej oczka konkretnie. Chciał popatrzeć w nie, jakby wkrótce miały one zniknąć na zawsze z jego życia.

- Chciałbym ci się odwdzięczyć. To znaczy, za pokazanie mi tego miejsca. Nie wiem, czy by ci się spodobało, ale moi rodzice uprawiają piękne kwiaty. Czarne róże, jedyne w swoim rodzaju. I to nie byle jakie czarne. Czarne tak, iż światło zdaje się przestawać istnieć obok nich. To takie fascynujące patrzeć na te kwiatki. Do teraz pamiętam to uczucie. - Przemówił, wspominając te wspaniałe chwile. - Kto wie, może kiedyś przynajmniej przyniosę ci choćby i płatek jeden, byśmy byli kwita po dzisiejszym dniu.

        Przybliżył swoją głowę do jej głowy, po czym, w pełni świadomy tego, co czynił, liznął ją, jednak tym razem była to precyzyjna czynność, wymierzona tak, by jedynie musnąć usta dziewczyny, tak delikatnie, jak motyl trzepocze skrzydłami. Po tym szybko odsunął głowę od niej, po czym nieco speszony zaczął mówić.

- To… Znów zwierzęca strona, słowo daję! - Powiedział marny kłamczuszek w tygrysim futrze. Po jego wzroku zanurzonym w jej oczach było widać, iż to była nieudana próba dokonania czegoś bardziej romantycznego.

        W międzyczasie, w podwodnej bańce rozległ się krzyk bólu chochlika, który już po pierwszym uderzeniu wodnego bicza przestał kontrolować wróżkę.

“Ty przeklęta skrzydlata pokuso ty!”

        Szybko jednak zaplanował zemstę, bowiem magią umysłu sprawił, iż wróżka swoją własną mocą magiczną użyła tego samego bicza na swoim zadku, przez co dźwięk wodnego klapsa rozległ się w bańce.

“Teraz jesteśmy kwita” - Przemówił telepatycznie, po czym zaprzestał jakiejkolwiek kontrolni nad nią. Zamiast tego, patrzył się na wróżkę nieco wściekły, ale nieco też, jakby to był jednie tymczasowy stan umysłu, co oznaczałoby, iż faktycznie planuje jej przebaczyć.

Re: Kotek i rybka

: Śro Maj 04, 2016 10:56 am
autor: Mari
Syrenka uśmiechnęła się tak szeroko, że aż przymrużyła lekko oczy. Cieszyło ją to, iż zdołała pomóc Drimowi.

- Oh, nic się nie stało, nie gniewam się. Rybka? No cóż, w połowie nią jestem – zachichotała – Zwierzaczek mówisz? – podpłynęła do jego bańki i do niej wpłynęła, w jednej chwili ogon zmienił się w parę ludzkich nóg. Stanęła tuż obok tygrysołak na palcach i starała spojrzeć mu prosto w oczy, niestety był za wysoki – Nie zjesz mnie, wiem to – uśmiechnęła się, ogarniając biały kosmyk włosów opadający jej na twarz.

Następnie naturianka poprowadziła bańkę, za pomocą magii, aż na ląd. Wyszli z wody i usiedli obok siebie, bardzo blisko. Na twarzy dziewczyny widniały urocze rumieńce. Patrzyła na zmiennokształtnego i to, że był szczęśliwy, cieszyło i ją. Nigdy do nikogo się tak nie przywiązała, dopiero teraz zaczynała rozumieć, jak to jest mieć przyjaciela, a może kogoś więcej? Szybko jednak się zganiła za tą myśl, za bardzo wybiega w przyszłość.

- Ja również tak się czuje, cały czas byłam zajęta moją misją, myślałam, że tylko to się liczy i to mi sprawia radość. Teraz jednak widzę, że to nie to samo jak przebywanie z kimś…takim jak ty – uśmiechnęła się nieco zawstydzona, a jej głos zdawał się delikatnie drżący. Po chwili oboje patrzyli swoje oczy, Marielka miała mocno rozszerzone źrenice swych dużych zielonych ocząt.

Syrenka słuchała tego, co mówił zwierzołak. Była zawstydzona, nie mgoła bezustannie patrzeć w jego niebieskie oczy dlatego co chwilkę jej wzrok wędrował gdzieś w bok, ale uśmiech nie zamierzał schodzić z jej delikatnej twarzyczki.

- Czarne róże? Zawsze mi się podobały te kwiaty, a czarne… To, co mówisz, musi być niesamowite, naprawdę chciałabym je zobaczyć. Kiedyś? Przecież możemy ruszać w świat razem, możemy wędrować po świecie razem i pewnego dnia odwiedzić twoich rodziców – niespodziewanie Drim się przybliżył, a syrenkę przeszedł dreszcz, nie ze strachu, nie z zimna, taki inny, przyjemny. Przymknęła jedno oko, gdy ją polizał, delikatnie wytarła usta i obdarowała tygryska uśmiechem – Mhm, jasne – powiedziała, lekko nie dowierzając.

Tymczasem u chochlika i Lili było nieco mniej przyjemnie.

- Pokuso? Hahahah, wiesz… pokusy są piękne, dziękuję ty pochlebco ty – drwiła.

Mina jej zrzedła, gdy zmusił ją, by sama się uderzyła wodnym biczem, krzyknęła na cały głos może nie tak z bólu, jak ze złości. Na szczęście nie kontrolował jej dłużej.

- Wrrr! Nie wolno tak dręczyć kobiety! Apff! – powiedziała czerwona ze złości naturianka.

Re: Kotek i rybka

: Czw Maj 26, 2016 6:17 pm
autor: Drim
        Moment po tym, gdy zasmakował tygrysołak ust syreny poprzez szybkie liźnięcie, nastała niezręczna cisza, a przynajmniej taka się wydawała dla zmiennokształtnego, który w międzyczasie starał się uporządkować chaotyczne myśli, przez które przeplatały się zwierzęce instynkty.

“Jest taka miła, nie chce tego zepsuć. Muszę trzymać bardziej futrzastą część na wodzy. Chociaż zawsze jestem futrzasty. Agh, odezwij się, piękna Mari. Nie wiem co powiedzieć, o co spytać, co polizać… Aaa! Nie, nie polizać, nie. Siad, zwierzęce instynkty, siad! Co z tego, że faktycznie mam ochotę ją nieco oślinić i faktycznie mam dylemat, gdzie tego dokonać… Drimilianosie, Potomku Czarnej Róży, ty idioto, panuj nad swymi myślami! O, wiem co zrobić. Zapytam o coś tak nietypowego, że ona także będzie czuła się niezręcznie, przez co mi będzie łatwiej! Tylko o co…?”

        Po chwili myśl kosmata przebiegła mu przez głowę, a była ona wprost idealna odnośnie tego, jak wykonać plan, który ułożył. Było to na tyle głupie, że idealne.

- Mari, tak właściwie, to… Skąd się biorą małe syreny? Słyszałem wersje, że z piany morskiej. Czy to oznacza, że, em, nie ma między wami bliskich, bliskich spotkań?

        Próbował użyć jak najmniej słów, które natychmiast doprowadziłyby do oburzenia przedstawicielki. Widać jednak było, iż on sam żałował mówienia o rzeczach tak bezpośrednich, bowiem błądził wzrokiem wszędzie, byle by z dala od Mari. W końcu jednak stres zmusił go do ponownego odezwania się.

- I nim cokolwiek powiesz, tak, jestem zdesperowany, by pozbyć się tej ciszy. Przez nią ciężko się… dekoncentrować. A bez tego ciężko czasami mi zachować panowanie.

        Tymczasem zaś, chochlik postanowił krótko, aczkolwiek treściwie upokorzyć rywalkę, z którą toczył bój słowno-czynowy.

“Niezwykle, nigdy nie widziałem tak dorodnie czerwonego buraka. Farmer, który wyhodował twoją głowę, wykonał kawał dobrej roboty!”

Re: Kotek i rybka

: Pią Cze 03, 2016 6:20 pm
autor: Mari
Marielka odgarnęła opadający jej na twarz biały kosmyk włosów i wbiła wzrok w ziemię zawstydzona tą nagłą ciszą.

- Drim powiedz coś, o czym myślisz? Jak to się dzieje, że cisza, która nieraz była mi towarzyszką teraz jest czymś, co okropnie mi doskwiera, atakuje. Me serce bije tak mocno, chyba cała aż drgam przez ten szybki puls.

W końcu tygrysołak się odezwał, przerywając ciszę, a naturianka słuchała bardzo uważnie. Każde jego kolejne słowo sprawiało, iż oczy jej robiły się coraz większe, i większe, a na twarzy pojawiło się rozbawienie połączone z delikatnym rumieńcem.

- O… A coż to za pytanie? Tygrysek ma kosmate myśli? – spytała z zawadiackim uśmieszkiem, chwile po tym jednak skarciła się, że powiedziała, nim przemyślała to, co jej na język ślina przyniosła i momentalnie wzrok wbiła w wodę, by przez spojrzenie w twarz zmiennokształtnego nie zawstydzić się jeszcze bardziej – Piana morska… Nie, jest to mit wymyślony przez ludzi. I em…no są…są bliskie spotkania syren i trytonów … Tak. – mówiła, choć język się jej trochę plątał z emocji – Rozumiem, mi też było trochę dziwnie z tą ciszą…

Dziewczyna z braku pomysłu co zrobić z rękami chwyciła złotą bransoletkę i się nią bawiła. Nagle przestała i spojrzała na tygryska.

- Drim, co ty na to, by gdzieś wyruszyć? Może do Alarani? Nigdy nie byłam w mieście… w sensie takim na powierzchni, może mógłbyś mi pokazać takie? Co sądzisz? W końcu nie będziemy tu siedzieć cały czas – rozpromieniła się na twarzy.

Tymczasem u wróżki i chochlika nadal nie było tak kolorowo.

- OGH! Jesteś wstrętny i obrzydliwy! Ty nieokrzesany dzikusie! Nawet ubrań nie nosisz… co za prymityw z ciebie! Pfff! Jesteś obleśny! – naturianka zajęła się pchaniem bańki w stronę jaskini, by wreszcie móc poskarżyć się syrence, na jakiego to niedojrzałego towarzysza ją skazała przez poświęcenie całkowitej uwagi tygryskowi.

Wściekła Lilli machała skrzydełkami tak szybko, że znaleźli się z chochlikiem w jaskini w parę chwil. Wróżka wyskoczyła szybciej na ląd, przebijając bańkę, przez co chochlik nieszczęśliwym trafem wpadł do wody.

- Ups! – powiedziała takim tonem, by sugerował, iż zrobiła to celowo z całkowitą premedytacją.
- Lili! – krzyknęła syrenka, zdając sobie sprawę, że dość długo siedziała tam z chochlikiem.
- Tak… Musiałam przechodzić straszne wprost rzeczy z tym… z tym obleśnym zboczeńcem! Słuchaj no tygrys… - podleciała do Drima – ogarnij tego swojego zwierzaczka, bo najwidoczniej nie umie sobie poradzić z towarzystwem kobiet.
- Em e… - Mari zdawała się zdezorientowana.
- Rety… najlepiej daj mi Arcavir! – złapała go i usiłowała ściągnąć go syrence z ręki.
- Ej, ej, ej! Spokojnie! Przecież on nikogo nie zabił!
- Zabił… moją dumę, humor, godność… czyż to niewystarczające? – wyrywała artefakt większej od siebie naturiance, istna głupota, ale pod wpływem gniewu ludzie i nieludzie robią różne rzeczy. W końcu udało jej się wyrwać bransoletkę, ale wpadła ona do wody.
- LILIAN! – skoczyła za Arcavirem.
- E… he, he… Ups? – tym razem wróżka już miała poczucie winy.

Re: Kotek i rybka

: Nie Cze 26, 2016 1:52 pm
autor: Drim
- Cóż, tak. “Tygrysek”, jak to go nazwałaś, ma takie myśli i to dosyć intensywne, a Drimilianos, czyli ja, stara się, by przypadkiem nie zaczął on, czyli “Tygrysek”, próbować, czy można spłodzić krzyżówkę tygrysołaka i syreny. - Dosyć ostrożnie, ale w końcu wydostał z siebie prawdę, dlaczego zadał to niezręczne pytanie, na które otrzymał równie niezręczną odpowiedż. - w każdym razie, dziękuje za tą informację, tak myślę.

        Po chwili jednak Mari znów się odezwała, mówiąc o podróży do miasta. Na początku tygrysołak wytrzeszczył oczy, skażone mieszanką przerażenia i całkowitej niezgody na ową propozycję. Tymi oczami wpatrywał się w syrenę przez dłuższą chwilę, lecz w końcu potrząsnął głową, po czym raczął rozmyślać, ciesząc się jednocześnie, iż rozmowa zeszła na tor daleki od spraw intymnych.

- Hmm. Normalnie, odmówiłbym kategorycznie. Zbyt duże ryzyko, ja sam boje się o konsekwencję tego, takie tam. Ale z drugiej strony, to byłby dobry test tego, jak bardzo twoja osoba potrafi mnie opanować. Dobra, niech ci będzie, ale trzeba być ostrożnym. Będę potrzebował dodatkowego płaszcza, co by móc ukryć moja głowe oraz moje oblicze. Przy okazji trzeba zdobyć statek, by dostać się do Alaranii. Jednocześnie, trzeba namówić Oko, by na czas naszej podróży i pobytu, miał mnie przypilnowanego. W razie czego jest on w stanie użyć magii, by mnie zniewolić, a nawet doprowadzić do omdlenia. Co powiesz na miasto portowe?

        Mówiłby dalej, gdyby nie to, co się stało. Mianowicie wróżka się zjawiła, pozostawiając chochlika na pastwę wody.

- Jak ludzkie dzieci. Aż rzeczywiście zastanawiam się, czy przynajmniej niektórzy nieludzie zasługują na takowy tytuł.

        Wróżka zaczęła mówić, i to nawet do tygrysołaka, ten jednak jedynie potrząsnął głową, tak jak robią to osoby starsze w obliczu dziecinnego zachowania. W końcu jednak uwaga małej naturianki skupiła się na mari i jej branzolecie, którą skutecznie wrzuciła wprost do wody. Mari już skoczyła w odmęty po swoją własność, gdy to Drim chwycił ją za nogi, bądź też ogon, zależy, co miała poniżej pasa, przyciągają ją z powrotem na suchy teren.

- Spokojnie. Twoja własność już tu płynie. Nadstaw uszy swego umysłu…

“Przeklęta wróżka, a żeby Drimilianos ją zjadł! I jeszcze ten przeklęty, pozłacany kawałek złomu. Jak tylko wypłynę na powierzchnię, to rzucę nim wprost w tą gładziusią, uroczą twarz uskrzydlonej!”

        Drimilianos uśmiechnął się, bowiem to, co przewidział, sprawdziło się, a po chwili chochlik wynurzył się na powierzchnię i wstał na suchy ląd, w rękach trzymając przedmiot należący do Mari. Po chwili, z pomocą magii telekinezy, wystrzelił on w stronę wróżki, lecz zamiast uderzyć ją, trafił tuż obok.

“Uznaj to za… ostrzeżenie”
- rzekła telepatyczna myśl chochlika.

- To… Mari, uczynisz honory, i wtajemniczysz tą uroczą parę w nasz plan? - Rzekł rozbawiony zwierzołak.

Re: Kotek i rybka

: Nie Lip 03, 2016 9:54 pm
autor: Mari
- Krzyżówkę tygrysołaka i syreny… - Marielka zarumieniła się, bo wiedziała co jest do tego konieczne, ale też roześmiała się, ponieważ wizja takiego mieszańca nieźle ją rozbawiła. Mimo wszystko po chwili ogarnęło ją zawstydzenie wraz z narastającym rumieńcem i nastała chwila ciszy

Widząc jego przerażenie w głowie naturianki pojawiło się pełno obaw. Tak bardzo chciała, by się zgodził, marzyła, by podróżować z kimś, a przynajmniej kimś, kogo wysokość nie jest równa od ziemi do jej kolana. Z niecierpliwością wyczekiwała odpowiedzi od zmiennokształtnego.
Pierwsze jego słowa sprawiły, iż serce zabiło jej mocniej w negatywnym sensie, na szczęście syrenki miał on pewne „ale”. Niemal podskoczyła ze szczęścia, słysząc, iż Drim się zgadza. Mógł on zobaczyć, jak na twarzy białowłosej promienieje szczery i szeroki uśmiech.

- Będziemy ostrożni, mamy przecież też dwójkę pomocników w razie czego – spojrzała z uśmiechem na wróżkę i chochlika. – Wszystko to się załatwi, Lili jest bardzo sprytna i cos wykombinuje – uśmiechnęła się, przymykając przy tym lekko oczy – Statek… mogłabym się tym zająć, albo znajdziemy portal… słyszałam, że tu na wyspie jest gdzieś świątynia, w której takowy ponoć się znajduje. Miasto portowe?, czemu nie, to świetny pomysł i będę mieć wodę w pobliżu! A… i myślę, że najlepiej będzie, jeśli ty namówisz Oko do tego, gdybym ja, albo Lili to zrobiła, to mogłoby nie wypalić…

Miłą rozmowę oraz ustalenia co i jak przerwała wróżka i chochlik, którzy wreszcie postanowli się tu zjawić. Niestety między nimi iskrzyło, jeśli można to tak nazwać, nieco inaczej niż w przypadku Marielki i Drima.

- O byciu ludzkim nie świadczy rasa, tylko charakter – stwierdziła syrena.

Wróżka natomiast miała twarz koloru dorodnej truskawki i machała tak wściekle i szybko skrzydełkami. Wyglądała przez to po prostu uroczo i zabawnie. Natomiast taka zniewaga ze strony tygrysa jeszcze bardziej ja oburzyła.

- NIE WIERZĘ! FACECI TO ISTNI IGNORANCI! ZWYKŁE ZWIERZĘTA! – krzyczała Lilianna, całkiem wyprowadzona z równowagi.

Ostatecznie artefakt należący do wyższej naturianki wpadł prosto do wody, a ta już rzuciła się do skoku, gdy tygrysołak złapał ją za nogi, które jeszcze nie miały czasu, by stać się rybim ogonem. W pierwszej chwili dziewczyna nieźle się wystraszyła, nie spodziewała się, że zostanie złapana. W każdym razie zdołała utrzymać równowagę i się nie wywrócić.

- … Płynie?

Gdy chochlik wyrzucił bransoletkę, Marielce udało się ją złapać i od razu ubrała ją na rękę. Naturianka odetchnęła, artefakt był dla niej bardzo cenny, w końcu nie na co dzień znajduje się coś, co może być kosą albo trójzębem i da się zmienić w biżuterię.
Wróżka natomiast słysząc owo ostrzeżenie naturianina roześmiała się ironicznie i pokazała mu język, po czym podleciała usiąść gdzieś bardziej w pobliżu swojej przyjaciółki.

- Oczywiście Drim – rzekła równie rozbawiona syrenka – Oko, Lili posłuchajcie. Postanowiliśmy się udać do miasta, tylko musimy albo zdobyć statek, albo wyruszyć do świątyni, w które może znajdować się portal do Alaranii. I ktoś musi załatwić dodatkowy płaszcz Drimowy, by w związku z tym, iż jest zmiennokształtnym, nie wynikły jakiejś nieprzyjemne sytuację. Co wy na to? Ruszamy od zaraz? Czy najpierw zdobędziemy ubranie?

Re: Kotek i rybka

: Wto Lip 26, 2016 4:40 pm
autor: Drim
        Gdy Mari wyjaśniła chochlikowi i wróżce swoje zamiary, tygrysołak oparł się wygodnie o najbliższą ścianę jaskini, po czym z podejrzanym uśmieszkiem obserwował, jak wyraz twarzy Oka zmieniał się z nieco wyprowadzonego z równowagi na niezwykle mocno wyprowadzonego z równowagi.

“Oh, no jasne, że tak! Oczywiście, że zgodzę się na tę kuszącą ofertę! Co nam tam, pójdźmy do miasta! A skoro już do miasta będziemy szli, co jest szczytem absurdów, to i więcej absurdów trzeba, więcej! Idźmy spacerkiem przez dno morza, co wy na to? Płaszcz drugi zaś uszyjemy ze skóry z moich pośladków, ale najpierw spędzimy kilkanaście lat na szukaniu pierwszego, bo jestem pewien, że nikt nawet nie wie gdzie ten się znajduje, bo tutaj na pewno go nie ma! A i wiecie co? Jak dotrzemy do miasta, choćby i w następnym stuleciu po tych wszystkich przygotowaniach, to zgłośmy się od razu do garnizonu straży miejskiej, niech upewnią się, że mamy drożne tyłki, poprzez nadziewanie ich na halabardy, smocza jego mać! Jesteście nienormalni, nielogiczni i niemożliwi! To tylko strata czasu, cała ta eskapada tylko bardziej opóźni już i tak o wieki opóźnione poszukiwania sposobu na odzyskanie głosu przeze mnie i ludzkiej, czysto ludzkiej postaci przez drimi-w-mordę-kopanego-lianosa, z rodu Debilnej Czarnej Róży, pochodzącego ze szlachetnego miasta Pierdolowa! Ależ oczywiście, że się nie zgodzę, kategorycznie odmawiam, nigdy, przenigdy, na prasmoka się zaklinam, że tak się nie stanie!”

- Okooo… - powiedział Drimilianos, który zabrzmiał o wiele bardziej zwierzęco, niż brzmiał wcześniej.

“Tak?!”

- Rrrrozszarpie cię, jeśli się nie zgodzisz. - Przemówił, a w słowach jego było słychać, iż tygrysiej wersji nie trzeba było przekonywać, nie wiadomo było tylko, czy to ze względu na Mari, czy też na obecność ludzi, którzy być może mogą być idealnym źródłem rozrywki i jedzenia.

“... Najpierw do miasta, tam ukradnę jakąś tanią tkaninę co by panicz Drim zakrył swe oblicze, panno Mari” - Telepatycznie przemówił oko, który był nie tyle co przerażony, ale dosyć wkurzony, iż prawdopodobnie po raz kolejny został do czegoś zmuszony w ten sposób.

- Rawr! - ryknął szybko i nie za głośno Drim w stronę syreny, a dźwięk ten był wesoły jak mina jego uśmiechnięta. Aż wystawił język, gdyż nie mógł się doczekać wycieczki, ale szybko sprowadził się do pionu, to znaczy, do bardziej ludzkiego rozumowania, chowając zarazem część ciała w ustach. - ekh… to jak, idziemy? Najpierw po zapachu, jak wyjdziemy z wody, odnajdę własny płaszcz, a potem ruszamy do statku, świątyni, czy porrrtalu, jak wolisz.

Re: Kotek i rybka

: Wto Sie 09, 2016 11:44 am
autor: Mari
Syrenka patrzyła na chochlika z lekko rozbawioną miną. Słuchała tego, co mówił, a wręcz wykrzykiwał telepatycznie naturianin. W miarę kolejnych słów dziewczynie coraz gorzej było powstrzymać wybuch śmiechu, dlatego cicho zachichotała.
Lilian natomiast przewróciła oczami i zaczęła dogadywać koledze podobnym do niej wzrostem.

- Mari umie tworzyć banki powietrza więc nawet dno morza wchodzi w grę! Ze skóry na twoich pośladkach? Raczysz żartować? Naprawdę myślisz, że ktokolwiek z tak rozwiniętym zmysłem węchu, jak Drim chciałby nosić takie coś?! – chochlik mówił dość szybko, więc w końcu wróżka dodała – TCHÓRZ! Może i wyglądasz jak facet z zewnątrz, ale wewnątrz to siedzi mała przestraszona dziewczynka, bojąca się pobrudzić rączki! Obyś nigdy głosu nie odzyskał! Już wystarczy, że nam w głowach się drzesz jak stare prześcieradło!

Syrenka złapała wściekle trzepoczącą skrzydłami towarzyszkę i niemalże zmusiła, by ta trochę ochłonęła, zatykając jej usta. Urażona Lili usiadła na jej ramieniu, nadymając czerwone ze złości policzki i zamilkła.
Tygrysołak nie pozostawił chochlikowi wyboru, grożąc rozszarpaniem. Syrenka delikatnie zakryła usta, powstrzymując śmiech, widząc tak szybką zmianę nastawienia tego małego stworka.

- Dobrze Oko. – posłała mu szczery uśmiech.

Teraz jednak zwróciła się do tygryska, widząc jego radość nie mogła się powstrzymać, by pogłaskać go za uszkiem.

- No to wychodzimy – syrenka stworzyła dla każdego, prócz siebie oczywiście, bańki powietrza, sama wskoczyła do wody, a podczas skoku przez ułamek sekundy zmiennokształtny widział jak para jej nóg, zmienia się w rybi ogon o lśniących, pomarańczowych łuskach.

Będąc już całkiem zanurzoną, poczekała, aż każdy wejdzie do banki i dzięki swą magią kierowała tymi, gdzie byli Drim oraz Oko. Wróżka sama potrafiła przemieszczać swoją. Nie minęła dłuższa chwila, gdy cała czwórka wynurzyła się ponownie na powierzchnie.
Oblały ich promienie słońca, które właśnie wschodziło, rozpraszając ciemności, będące pozostałościami nocy. Mari wyszła z wody, a jej ogon ponownie stał się parą zgrabnych nóżek.

- Dobrze Drim, to teraz zajmijmy się tym płaszczem, a potem myślę, iż pójdziemy do świątyni deszczu, jestem pewna, iż właśnie tam znajduje się portal – uśmiechnęła się do tygryska – Nim znacznie szybciej pojawimy się w mieście.