Wyspa Syren[Morskie Klify]Lądowanie

Mityczna kraina Syren, położona gdzieś w głębi oceanu. Pełna wodospadów, rzek i soczysto-zielonych dolin otoczona błękitną woda. Zamieszkała również przez nieliczna grupę Nereid, na których czele stoi królowa Aria.
Zablokowany
Kazimir
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: LOL?

[Morskie Klify]Lądowanie

Post autor: Kazimir »

Niesamowite turbulencje targały ciałem Kazimira, smoka i jeźdźca. Spadali z zawrotną prędkością w dół, jedynie pojedyncze machnięcia prawym skrzydłem jaszczura sprawiały, że jeszcze nie spadli całkowicie w dół. Przecięcie błony otaczającej skrzydła nie było dobrym pomysłem, Kazimir dobrze już o tym wiedział. Jednak chyba już nie będzie miał szansy na skorzystanie z tej refleksji. Jeździec rozglądał się na boki i zaczynał coś kombinować z uprzężą. Tuż pod nimi widać było wielki kamienny kolec, na który z pewnością za chwile by się nabili gdyby nie reakcja smoka, który rozciągnął prawe skrzydło zmieniając trajektorie. Kazimir w tym momencie nic zrobić mógł tylko krzyczeć, jednak jako wojownik po prostu nie wypadało tego robić. Chociaż? Kazimir widocznie widział brak jakiegokolwiek logicznego myślenia u chłopaka, który po prostu nie wiedział co robić. Barbarzyńca był bardziej zimnokrwisty od niego.
- Ej! Jeździec! Użyj jakiegoś zaklęcia! Bo nas zabije! Rachunki wyrównamy później!
Krzyknął do rudego chłopaka, który nagle drgnął i nagle zaczął myśleć.
- Użyjmy jej razem!
- Co?! Nie jestem magiem!
- Widzisz ten klif?! Z niego ma wyrosnąć ręka!
Barbarzyńca zmrużył oczy, jednak postanowił posłuchać nieznanego chłopaka. Kątem oka widział jak jeździec wyciągnął rękę i zaczął nią gestykulować. Wokół niej pojawiły się czarne pasemka, które co chwila bladły i znikały. Jednak im dłużej trzymał tym pasemek było więcej. On sam nie mógł tak zrobić gdyby puścił skrzydło smoka chociaż jedną ręką z pewnością spadł by morską toń, łamiąc sobie kręgosłup. Westchnął zaczynając myśleć o wielkiej ręce jaka miała za chwile pojawić się z klifu. Jednak pomimo trudów żadnych pasków wokół siebie nie widział, a jego tymczasowy sojusznik miał już ich całkiem sporą garść, która wyglądała jak płomień a nawet nim była. Gdy zaledwie dzieliło ich dziesięć metrów od wyznaczonego miejsca, rudzielec krzyknął.
- Barbarzyńco teraz!
- A niech Cię dunder świśnie kurewska marcho!
Krzyknął zdenerwowany Shengeli, wręcz grożąc wyimaginowanemu tworowi ręką, którą niespodziewanie uniósł u góry. Momentalnie z klifu wyrosły trzy wielkie pazury, które zacisnęły się na korpusie smoka, unieruchamiając go. W tym momencie momentalnie Kazimir znów złapał za skrzydło, które nienaturalnie wygięło się razem z nim z powodu głębokiego upadku. Barbarzyńca ledwo wytrzymał przeciążenia, dyndając na opuszczonym skrzydle. Od razu zaczął się po nim wspinać, jego ręce były jak dwa nieruchome badyle. Z każdą sekundą czuł, że ma coraz mniej siły...

Mężczyzna doczłapał się na szczyt padając na cielsko smoka.
Think of me wherever you are
When it seems like you're reaching the end
Call on me, know in your heart
One who will always defend
I am thy friend
Zablokowany

Wróć do „Wyspa Syren”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości