Trytonia[Trytonia] Tawerna "Pod Zbutwiałą Dechą"- Morze Śmierci

Wielkie miasto portowe. To tutaj poszukiwacze przygód wynajmują statki, wyładowują je po brzegi i wypływają na niebezpieczne wytrawy. Miasto położone na szlaku handlowym, roi się tu od przybyszów z innych krain. Tutaj spotykać mażesz wszystkie istoty chodzące po ziemi... i nie tylko...
Zablokowany
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

[Trytonia] Tawerna "Pod Zbutwiałą Dechą"- Morze Śmierci

Post autor: Froksendh »

Froksendh cierpiał.
Opuścił chłopaka, nie dlatego, że chciał jego śmierci, czy żywił wobec niego jakiekolwiek negatywne emocje. Wręcz przeciwnie...
Życie Nekromanty nauczyło go, że nie należy rezygnować z realizacji postawionych sobie celów. Trzeba pozbywać się przeszkód.
A Dorian, ku wielkiemu ubolewaniu Czarnoksiężnika, był taką przeszkodą.
Opuszczając Dolinę Umarłych, Froksendh otoczył się kolejną grupą nieumarłych, tym razem nieco silniejszych. Za ochronę posłużyły mu znalezione w Dolinie zwłoki, w liczbie sześciu.
W towarzystwie sześciu Ożywieńców, Nekromanta wyruszył w dalszą drogę.
Po drodze zawitał do paru wiosek, gdzie uzbroił swoich ożywieńców w oręż, taki jak miecze, czy topory, oraz wyposażył ich i siebie samego w długie, czarne szaty. Stary płaszcz Nekromanta pozostawił Dorianowi, podobnie jak wóz zamordowanych bandytów, aby chłopak mógł sam opuścić Dolinę.
Czarnoksiężnik zawędrował nad Wybrzeże Cienia, jedną z krain Alaranii. Jego celem było wynajęcie statku i wyruszenie na głębokie wody, w poszukiwaniu artefaktów i zapomnianej magii. Teraz, gdy miał już ochronę, mógł pozwolić sobie na handel z kupcami, a raczej na ich zastraszanie, co mogło okazać się pożyteczne w poszukiwaniach statku.
Czarnoksiężnik trafił do miasta portowego, Trytonia, które, w jego opinii, było najlepszym miejscem do wynajęcia, lub porwania statku.
Zmęczony mozolną wędrówką, Nekromanta zakwaterował się w jednej z większych tawern miasta, o jakże uroczej nazwie "Pod Zbutwiałą Dechą".
Zamówiwszy u karczmarza solidny, nierozwodniony kielich wina, Froksendh Ezechiel Valdronya spokojnie zajął miejsce w rogu karczmy, wzbudzając przerażenie pijaków i karczemnych dziewek, ze względu na otaczające go postacie w płaszczach i nieznikającą aurę zgnilizny i śmierci. Zostawiwszy kostur tuż obok siebie, oparty o ścianę, Mag Śmierci oparł dłonie o drewniany blat stołu i rozmyślał.
O Dorianie...
Awatar użytkownika
Fox
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:

Post autor: Fox »

Elf wszedł do przybytku, od razu powitała go obca aura. Miejsce gdzie powinny zderzać się niewyraźne okrzyki upitych mężczyzn i śmiechy chętnych kobiet, zastąpiły głośne pomruki i niedyskretne szepty. Fox chrząknął, złapał się na chwilę za gardło, w którym suszą wiało zdecydowanie zbyt długo, po czym ruszył w stronę lady:
- Piwa, karczmarzu, piwa – oznajmił zmęczonym głosem.
Gdy usiadł, do jego nozdrzy wdał się słodki zapach miodu i pieczonego mięsa, który tak naprawdę stanowił delikatną nutkę w odorze zgnilizny. Nie był pewien, czy to wina zawartości miski człowieka obok, czy tego, że ktoś na środku sali zwrócił swoją tygodniową dietę. Fox spokojnie napił się piwa, kiedy zaczęto sprzątać podłogę, na dłuższą chwilę pogrążył się nad sensem istnienia gwiazd i jak odnosi się astrologia do kolei losów, aż mu się czoło zmarszczyło.
Minęło tyle czasu, ile staruszek potrzebuje, by wejść z dziewką do pokoju i nacieszyć się widokiem gołych cycków i z błogim wyrazem twarzy zejść z tego świata.
Fox w końcu odwrócił głowę w kierunku siódemki osób, które zajęły róg karczmy:
- Przyjemnie – mruknął pod nosem. - Nie dość, że jest, do kogo gębę otworzyć w podróży, to w każdej karczmie znajdzie się spokojne miejsce. Żeby jeszcze zabawić się z kim było bez potrzeby uszczuplania mieszka.
- A ty co, filozof?! – dmuchnął Foksowi w twarz pijaczyna obok.
- Tak – odpowiedział spokojnie, natychmiast łapiąc nieszczęśnika za tył głowy i równając jego nos z drewnianym blatem. Oszołomiony zsunął się z hukiem na podłogę, tego wieczora już się nie obudził.
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Obserwował zachowania pijaczków w karczmie, gdyż nie miał zbyt wiele do roboty. Jego nieumarli stali bądź siedzieli wokół niego, tępo wpatrując się w różne, tylko im znane punkty. Wtem do stołu Nekromanty podeszła przestraszona dziewka, niosąc dzbanek i kielich z winem. Postawiła go niepewnie przed Czarnoksiężnikiem, a ten w odpowiedzi tylko zmierzył ją niechętnym spojrzeniem i niedbale skinął głową, dając jej do zrozumienia, że ma natychmiast usunąć się sprzed jego oblicza, jeśli nie chce przedwcześnie zejść z tego padołu.

Gdy dziewka czmychnęła, Froksendh pozwolił sobie utkwić swoje spojrzenie, ukryte przed światem pod materiałem kaptura, w dobrze zbudowanym, dumnie prezentującym się elfie, siedzącym przy barze. Nie wyglądał on na tutejszego, chociaż skórę miał ciemną, jakby całe życie spędził na morzu, opalając się w promieniach słońca. Gdy elficki mężczyzna rozwalił nos siedzącemu obok niego pijakowi, Nekromanta cicho zaklaskał, prychając spod kaptura.
- Cóż za temperament, doprawdy. Przyprowadźcie go do mnie - wyszeptał w kierunku swoich zombie. Dwóch z nich powoli wstało z siedzeń i pokuśtykało w kierunku elfa, prawie całkowicie ukrywając swe postacie pod płaszczami.
Stanęli z jego obu stron i jeden wycharczał bezbarwnym tonem.
- Nasz pan chce się z tobą porozmawiać, elfie. Chodź - wymamrotał zwłoki, nie ruszając się, czekając na reakcję ze strony elfa.
Awatar użytkownika
Fox
Zbłąkana Dusza
Posty: 3
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:

Post autor: Fox »

- Ktoś zwrócił uwagę na moją nieskromną postać. Wyśmienicie.
Pił powoli zawartość swojego kufla. Goście w czarnych szatach wyglądali na takich, co lubią długo stać. Ogólnie, to wyglądali na takich, co lubią nie jeść, nie pić, nie chędożyć, a z zamiłowania śmierdzieć zwłokami.
Fox położył kilka monet obok pustego kufla. Następnie wstał, przeciągną się, dając wszystkim znać, że przy piwie siedziało mu się dobrze. Poprawił pas, podrapał się po kulkach i kozackim krokiem ruszył w stronę pana tej szóstki tropików, nie czekając na posłańców. Podszedł do stołu, na przeciw nekromanty:
- Czego sobie życzy pan? – Zapytał, jakby miał ważniejsze rzeczy obecnie do roboty, a sam nekromanta zakłócił mu ważna czynność.
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Skrzywił się lekko, słysząc bezczelne słowa i ton elfa. Skinął na dwóch nieumarłych posłańców, którzy stanęli za elfem.
- Grzeczniej, elfie - wyszeptał, a nieumarli chwycili Foxa za ramiona i siłą posadzili pomiędzy resztą ożywieńców, po czym sami usadowili się na swoich miejscach.
- Na imię mi Froksendh. Jestem wędrownym czarnoksiężnikiem. Spodobało mi się twoje wystąpienie, elfie, i dlatego cię wezwałem. Moich ożywieńców już miałeś okazję poznać. - Cicho się zaśmiał, upijając powoli łyk z kielicha, lubieżnie oblizując krawędź naczynia.
- Powiedz, jakie masz plany związane z pobytem tutaj? Może zechciałbyś mi potowarzyszyć? I tak, to nie była propozycja. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej, odstawiając naczynie z głośnym stuknięciem i bawiąc się rąbkiem szaty.
Dorian
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dorian »

Drzwi od tawerny cicho skrzypnęły, uchylając rąbka świata znajdującego się po drugiej stronie progu. Stanął w nim wysoki młodzieniec, tak dobrze znany Froksendh'owi z przeszłości...
Wyglądało na to, że mu się powodzi. Ładna, czysta, biała szata lśniła w niestałym, migocącym świetle świec, przewiązana ciasno w pasie srebrzystą wstęgą, dobrze komponującą się z kolorem długich, związanych w koński ogon włosów.
Wyglądało na to, że pojawił się tutaj, aby nieco odpocząć. Duma, która od niego biła, przysłaniała zmęczenie.
Podszedł do karczmarza pewnym krokiem i wyciągnął z mieszka kilka ruenów.

- Proszę o wygodny pokój na poddaszu... Na jedną noc - mówiąc to, palcem przesuwał kolejno po blacie, po jednej monecie w stronę mężczyzny, który prześliznął po nim zaintrygowanym spojrzeniem, dopiero po chwili zwracając uwagę na złoto, które od niego otrzymał. Uroda Doriana była tak uniwersalna, że często podobał się również mężczyznom, niekoniecznie tylko tym, którzy mieli skłonności ku swojej własnej płci.
Karczmarz zgarnął złoto z blatu do jednej ręki i wepchnął je niedbale do własnego mieszka, uczepionego przy pasie.

- Chwileczkę... Hilda! Chodź no tutaj, kobieto... - zawołał swoją żonę, która mrucząc coś pod nosem, strzepnęła swój fartuch. Pył z mąki wzbił się w powietrze niczym kurz zdmuchnięty ze starego rupiecia.

- Czego znowu? Robotę mam... - fuknęła na niego nieprzyjemnie.

- Pokażesz temu młodzieńcowi jego pokój? Nie mogę odejść od lady...

Kobieta dopiero teraz zdawała się dostrzec Doriana, który posłał w jej stronę nieco niepewny, niewinny uśmiech, który z miejsca sprawił, że zniknęła ta cała oschłość, która od niej biła.

- Oczywiście... Tędy, chłopcze... - Mówiąc to odpowiedziała na jego uśmiech, po czym zwinnie wyminęła swojego męża i ladę, wychodząc na salę. Ruszyła przez nią na drugi koniec, gdzie znajdowały się schody na poddasze. Chłopak poszedł za nią. W momencie, w którym przecinali salę, czuł na sobie mnóstwo spojrzeń.
Nie znosił tego uczucia.
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Przez dłuższą chwilę, z powoli rosnącym znużeniem, obserwował twarz elfa. W końcu, gdy mężczyzna przestał mu odpowiadać (wpływ Trytońskich cienkuszy na elfickie umysły), gestem głowy nakazał ożywieńcom odnieść elfa do jakiegoś kąta. Gdy został już sam, jego zimne, przenikliwe spojrzenie powoli spacerowało po całej sali. Nie było na niej nic godnego jego uwagi.
Paru podśpiewujących pijaków, grupka marynarzy zajadająca się pieczenią, prostytutka kusząca ludzi swym pomarszczonym udem, staruszek rzygający w kącie, młodzieniec o srebrnych włosach powoli podążający na górę za karczmarką...
Froksendh niemalże zachłysnął się powietrzem, gdy jego wzrok wbił się w plecy chłopaka, którego parę dni wcześniej pozostawił w Dolinie Umarłych z dwoma trupami i wozem. Młodzieniec wyglądał o wiele lepiej, niż podczas ich ostatniego spotkania, był bardziej zadbany i lepiej odżywiony, a przez to... Jeszcze bardziej kuszący w swej niewinności i urodzie.

W tym czasie, gdy nekromanta obserwował plecy Doriana, nieumarli wrócili, gotowi dalej służyć swemu panu. Czarnoksiężnik bez słowa wstał z miejsca i szybkim krokiem podążył za karczmarką, która to, razem z chłopakiem, zniknęła na schodach prowadzących na górę.
Po szybkiej wspinaczce po zbutwiałych deskach schodów, znalazł się niedaleko poddasza. Wyglądało na to, że chłopak musiał wynająć tu pokój. Ożywieńcy powlekli się do przodu, skryci w swych fałdach swych czarnych szat, zaś Nekromanta chował się za nimi. Kobieta pierwsza dostrzegła postacie w czerni i lekko odsunęła się pod ścianę. Czarnoksiężnik powoli wyszedł przed szereg jego nieumarłych i zmierzył spojrzeniem karczmarkę, oraz swego niedoszłego ukochanego.
- Odejdź, kobieto. Nie chcę twej krzywdy - wysyczał zimnym głosem Nekrus i powoli podszedł w kierunku chłopaka, nie okazując żadnych uczuć. Nieumarli powlekli się za swym panem, ignorując karczmarkę z jego woli.
Froksendh powoli uniósł dłoń, jakby chciał mocno zdzielić chłopaka, jednakże nie mógł. Powoli dotknął opuszkami palców jego policzka i szybko zabrał rękę.
Dorian
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dorian »

Dorian w pewnym momencie usłyszał jak karczmarka zachłystuje się powietrzem z wrażenia, więc czując lekkie dreszcze przebiegające po kręgosłupie, odwrócił się powoli, dostrzegając postaci skąpane w czerni.
Tak jak myślał.
Skądś kojarzył te dziwne dźwięki, które wydawała horda żywych trupów... A tuż za nimi...

Wzrok chłopaka wbił się w postać, która się przed nim znajdowała. Wyglądał na zaskoczonego. Zamknął oczy akurat w tym samym momencie, w którym nekromanta podnosił swoją dłoń. Dotyk kościstych palców prześlizgujących po gładkim, ciepłym policzku był dziwnie... pokrzepiający.
Dorian otworzył oczy i unosząc wzrok, prześliznął nim po jego twarzy.

- Froksendh... - szepnął prawie bezgłośnie.
Żona karczmarza wyglądała na przerażoną i zdezorientowaną, jednak milczała, nie chcąc się nikomu narażać. Szybko złapała materiał swojej długiej sukni, by nie potknąć się o niego na stopniach, zbiegając na dół. Na salę, gdzie czuła się o niebo bezpieczniej...
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Kąciki ust Nekromanty drgnęły nieznacznie, gdy Dorian wyszeptał jego imię. Czarnoksiężnik podszedł jeszcze bliżej chłopaka, zaś jego nieumarli zastawiali praktycznie całe przejście, na wypadek gdyby chłopak chciał uciec. Froksendh lekko odgarnął czarne i potargane włosy ze swej wychudzonej twarzy i poprawił czarny płaszcz, który jeszcze przed chwilą zwisał bezwładnie z jego ramion.
- Zaiste - wyszeptał nieco rozbawiony Nekromanta - Cieszy mnie, że pamiętasz moje imię, chłopcze. Zapewne jesteś na mnie wściekły i jesteś ostatnią osobą, która chciałaby to zobaczyć - Nekromanta zrobił krótką przerwę, spoglądając znacząco na drzwi do pokoju wynajętego przez Doriana, po czym kontynuował. - Jak widać, los jest zdania, że powinniśmy się spotkać ponownie. Mam nadzieję, że bez problemu opuściłeś Dolinę, w końcu poczyniłem wszelkie starania, żeby ci się udało - Na usta Froksendha powrócił lekki, kpiący uśmiech, gdy chwycił chłopaka za ramię i siłą pociągnął do wynajętego pokoju. Nieumarli pozostali na korytarzu, zapewne z rozkazu Nekromanty, aby pilnować, by nikt nie przeszkadzał ich panu.

Będąc już w pomieszczeniu, Froksendh puścił ramię chłopaka i rozejrzał się po pokoju, rejestrując łóżko, a właściwie siennik wzmocniony drewnem, oraz szafkę nocną, stół i dwa krzesła. Na stole stała butelka wypełniona jakimś płynem, prawdopodobnie piwem. Przez chwilę nie patrząc na Doriana, Czarnoksiężnik sięgnął po butelkę i odkorkował ją, smakując trunku. Na szczęście, nie był on tak cienki jak to, co karczmarz wydawał gościom na dole. Nekromanta powoli odstawił butelkę i z powrotem odwrócił się w kierunku Doriana. Oparł się plecami o blat stołu, patrząc prosto w oczy chłopaka.
- Mam nadzieję, że nie będziesz teraz krzyczeć, co? Zawsze byłem zwolennikiem konwersacji, ponad przemoc - wyszeptał, znowu się lekko uśmiechając.
Dorian
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dorian »

Dorian dostrzegł ten lekki, jakby triumfalny uśmieszek Froksendh'a i cofnął się o krok, kiedy mężczyzna się ku niemu zbliżył. Z początku słuchał go w milczeniu, nie chciał wdawać się z nim w żadne dyskusje.

- Odejdź, chcę wejść do środka - powiedział nagle zdecydowanym głosem, choć niekontrolowany, nieco zagubiony wzrok chłopaka, prześliznął się nerwowo po ożywionych trupach tarasujących mu drogę ucieczki, co zdradzało, iż jego dusza jest podszyta strachem. Wtedy mężczyzna złapał go za ramię, siłą wciągając do wnętrza wynajętego pokoju. Dorian nawet przez chwilę próbował się opierać, ale na nic mu się to nie zdało.
Nagle, kiedy drzwi się zamknęły, zdał sobie sprawę, że skoro już był w potrzasku, nie mógł stracić godności. Uniósł więc nieco brodę ku górze i z typowym dla siebie chłodem oraz powagą, spojrzał mu odważnie prosto w oczy.

- Nie zamierzam krzyczeć... Czego ode mnie chcesz? - zapytał, lustrując go wzrokiem zdradzającym jego nieco nadszarpnięte nerwy, choć mimo wszystko nie przestawał być ostoją spokoju. Dobierał słowa ostrożnie, zarówno pod względem treści jak i tonu, którym je wypowiadał. - Myślałem, że na zawsze rozstaliśmy się tam, w dolinie...

"Zostawiłeś mnie..." pomyślał i wzrokiem, wyrażającym jego myśli, wywiercił w miejscu między oczami nekromanty niewidzialną dziurę.
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Nekromanta, słysząc zimny głos chłopaka cicho westchnął, po czym oparł kostur o ścianę i powoli usiadł na sienniku.
- Też mi się wydawało, że już nigdy się nie zobaczymy. Ale widzisz sam, jaki los bywa przekorny, mój drogi Dorianie - uśmiechnął się do niego, tym razem bez kpiny. - W tym musi być jakiś większy przekaz, że się tak wyrażę. Nie możesz mnie przecież, aż tak bardzo nienawidzić, w końcu uratowałem ci życie co najmniej dwa razy... - Zniżył swój głos do delikatnego szeptu, mówiąc te słowa, po czym powoli wstał z siennika i podszedł do chłopaka, uśmiechając się, bez jakiegokolwiek śladu złośliwości.
- Och, już nie gniewaj się na mnie tak, przecież pasujemy do siebie, nie udawaj, że nie. Przecież wiem, czułem i widziałem, że mnie polubiłeś - położył dłoń na ramieniu Doriana i przybliżył się na odległość paru centymetrów.
- Dzięki mnie nie jesteś karmą dla trupów. Pozwól, że zacznę rozpakowywanie swej nagrody... - wyszeptał mu do uch, delikatnie obejmując go w pasie i schodząc swymi dłońmi w interesujące go regiony.
- Tęskniłem, Dorian.
Dorian
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dorian »

- Nie było słowa o nienawiści, Froksendh... - powiedział w końcu młodzieniec i nic nie robiąc sobie z jego obecności, zaczął powoli szykować się do odpoczynku. Podchodząc do naszykowanej misy z wodą, nachylił się nad nią, po czym nabierając cieczy w ciasno stulone przy sobie dłonie, przez chwilę przyglądał się jej w skupieniu, by ostatecznie obmyć nią swoją nieskazitelną twarz. Zerknął na niego, wciąż pochylony nad misą.

- Nie schlebiaj sobie zanadto... Uratowałeś mnie, to prawda, ale zabiłeś przy tym człowieka... - Mimo, że słowa były oskarżające, ton jego głosu był wprost przeciwnie: miękki i zamyślony, kiedy chłopak spoglądał niepewnie w stronę podnoszącego się z siennika nekromanty. Wyprostował się wówczas, a pojedyncza kropla z jego twarzy, staczając się leniwie po smukłej szyi, zniknęła za połami jasnej szaty w okolicach jego piersi.
Może i dłoń położona na ramieniu w żaden sposób na niego nie podziałała, ale kolejne kroki, które podjął Froksendh, wprawiły go w osłupienie.

- Ktoś może wejść... - powiedział niemal natychmiast, łapiąc go za nadgarstki. Nie wyglądał jednak na zdecydowanego. Sprawiał wrażenie pogrążonego w chaosie, jakby jedna jego część pragnęła tego mężczyzny, a druga nie mogła znieść jego obecności.
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Wbrew sobie, ale zgodnie z wolą chłopaka, puścił go i odsunął się nieco od niego, patrząc z mieszanymi emocjami prosto w jego oczy. Po chwili otworzył usta, nieświadomie oblizując górną wargę.
- Dobrze wiem, że tego chcesz. Ale skoro wolisz się tego wypierać... W każdym razie, jesteśmy tu bezpieczni. Moi ożywieńcy nie przepuszczą nikogo, bez mego pozwolenia. Jeżeli nie zmienisz swego nastawienia do mnie do świtu, to odejdę. Jednak wierzę w to, że twoje ciało i umysł ci na to nie pozwoli. - Odwrócił się do niego plecami, powoli podchodząc do siennika i zdejmując swój czarny płaszcz, składając go w przyzwoitą kostkę. Usiadł na posłaniu i zaczął lekko błądzić palcami po swoim magicznym kosturze, delikatnie gładząc popękaną powierzchnię. Mimo zajęcia, nie spuszczał spojrzenia z chłopaka, uśmiechając się jednocześnie ciepło i niecierpliwie.
- Jaka jest więc twoja decyzja? W Dolinie Umarłych jakoś się nie wstrzymywałeś przed moim dotykiem... - przerwał, powoli rozwiązując górną część swej tuniki, pokazując odrobinę lekko umięśnionego torsu. - Widać, masz zmienne humory. Ale ja poczekam i będę cierpliwy... Do świtu. - Oparł się dłońmi o siano i ponownie wykrzywił wargi w kpiąco-łagodnym uśmiechu.
- Raz już dotykałeś mojego kostura. - Znacząco spojrzał na magiczną laskę. - Czemu więc nie zrobisz tego znowu?- Specjalnie użył dwuznaczności, by sprowokować, zawstydzić, ale i rozluźnić chłopca.
Dorian
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dorian »

Dorian przyglądał się z uwagą temu, jak nekromanta bez pośpiechu odkrywa swoje nagie ciało. Zawrzała w nim jakaś dziwna emocja. Mimo, iż nienawidził bliskości, ponieważ bardzo źle mu się ona kojarzyła, teraz zapragnął, by ten mężczyzna znów go objął. Musiał podjąć decyzję, która nie była dla niego łatwa. Jego największą wadą było to, że z niewiadomych dla niego samego powodów, miał słabość do tego mężczyzny i nie umiałby od tak z niego zrezygnować. Zwłaszcza, że już rozstali się na dłuższy okres czasu i nie czuł się z tego powodu dobrze.

Chłopak zrozumiał dwuznaczność w wypowiedzi Froksendh'a. Przez chwilę przyglądał mu się bez jakiegokolwiek wyrazu na twarzy, prócz zamyślenia. Milczał jak zaklęty i nie poruszał się. Zupełnie, jakby zmienił się w posąg przez kpiące spojrzenie oczu "bazyliszka". Jego policzki wolno okryły się lekkim rumieńcem, kiedy odwrócił wzrok, wbijając go w ścianę koło posłania. I trwał tak przez kilkanaście minut, nie ruszał się zbytnio chyba, że chodziło o zmianę pozycji w jakiej się znajdował. Nie mówił, nie patrzył na niego. Wydawałoby się, że Dorian podjął już decyzję, niekoniecznie taką, która zadowoliłaby Froksendh'a. Ale każdy, kto by tak pomyślał - pomyliłby się.
W końcu chłopak ruszył w jego stronę, lekkim, niemal bezszelestnym krokiem, przykucając tuż przy nim, kładąc obie dłonie na kościstych kolanach mężczyzny, przy czym spojrzał mu w oczy. Nadal milczał, ale wyrażał swoimi gestami przyzwolenie na bliskość.
Awatar użytkownika
Froksendh
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 51
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek, Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Froksendh »

Froksendh również nie odpowiedział na działania podjęte przez młodzieńca. Po prostu milczał, z lekkim uśmiechem obserwując każdy jego ruch. Powoli odłożył kostur, opierając go o ścianę i lekko nachylił się w kierunku klęczącego Doriana. Chwycił jego dłonie i uśmiechnął się, tym razem naprawdę szczerze i ciepło.
- Chyba nie zamierzasz spać na podłodze, co? - zaśmiał się nekromanta i chwycił przeguby Doriana, wciągając go na siennik. Niezbyt mu to wyszło, gdyż w ostatecznym rozrachunku chłopak wylądował na nim. Przez chwilę spoglądał na młodzieńca, ciągle się uśmiechając. Po chwili jego punkt obserwacyjny przesłoniły srebrne włosy ciągle rumieniącego się chłopca. Froksendh odchrząknął, delikatnie odgarniając "srebrną kurtynę".
- Wszystko powoli, mój drogi. Bez popadania z skrajności w skrajność. - Zachichotał prawie bezgłośnie i objął delikatnie młodzieńca w pasie, pomagając mu tym zejść z siebie.
- Lepiej mi opowiedz, co wydarzyło się dalej w Dolinie Umarłych. Jeżeli okażesz się dobrym gawędziarzem, to może ci zapłacę. - Znowu zachichotał i delikatnie, prawie niezauważalnie musnął ustami policzek chłopaka. - No więc? Jak rozumiem ukarałeś bezczelnego zbira, który śmiał nam w nocy przeszkodzić? - Śmiech Nekromanty potoczył się po całym pomieszczeniu.
Zablokowany

Wróć do „Trytonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość