Wybrzeże Cienia[Nad wodą] Noże i koronki

Niezwykle tajemnicze wody tego Morza Cienia, kryją w sobie wiele skarbów i niebezpieczeństw, już wielu zginęło w wyprawach poszukując przygód i bogactw. Największym jednak łupem dla każdego z nich było by odnalezienie legendarnej Wyspy Maar.
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

[Nad wodą] Noże i koronki

Post autor: Ailis »

        Ailis poprawiła starannie upięte loki i wplotła we włosy kilka białych kwiatków. Przyjrzała się krytycznie swojemu odbiciu w lustrze, wygładzając szeroką spódnicę. Miała na sobie suknię w kolorze bladego różu przyozdobioną czarnymi koronkami. Strój był naprawdę ładny, dość wytworny i na pewno kosztowny. Zabójczyni nieczęsto chodziła w sukniach, ale patrząc na swoje odbicie musiała przyznać, że wygląda słodko. Może nawet zdołałaby polubić suknie? Czuła się w tym ubraniu mała, drobna i delikatna, bo tak też wyglądała. Mocno zasznurowany gorset podkreślał wąską talię, przez co zabójczyni sprawiała wrażenie bardzo kruchej. Zawsze była drobnej postury i wręcz ciężko było uwierzyć, że pod tą delikatną, białą skórą kryją się twarde mięśnie. Teraz jednak nie poznawała samej siebie. Nie wyglądała jak zabójczyni, lecz jak dama. Poprawiła bladoróżowe rękawiczki, zerknęła po raz ostatni w lustro i opuściła pokój. Idąc długim korytarzem i schodząc po schodach z pięknie rzeźbionymi poręczami miała świadomość, że ogląda je po raz ostatni.
        Opuściwszy Arturon, postanowiła odwiedzić Trytonię, jednak nigdy tam nie dotarła. Zboczyła nieco z trasy, oddalając się od morza i trafiła w to miejsce. Do maleńkiej mieścinki, której właścicielem był pan tego domu. Ailis od razu spodobała się ta wiejska rezydencja, więc zdając się na swój urok osobisty, postanowiła tutaj trochę pomieszkać. Cały ekwipunek zostawiła w bezpiecznej kryjówce w lesie i przyjechała tutaj z bajeczką o tym że została napadnięta i okradziona. Okazało się, że Henry, właściciel, jest mężczyzną po pięćdziesiątce, całkiem sprawnym jak na swój wiek. Na tyle żeby dziewczyna wdała się z nim w mały romans. Zapewniła sobie w ten sposób luksusy, dach nad głową i trochę rozrywki.
        Minął prawie miesiąc odkąd tu przybyła. Jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie została tak długo w jednym miejscu i powoli zaczynało ją nużyć to sielankowe życie. Nadeszła pora aby opuścić ten mały raj na ziemi.
        Poinformowała Henrego, że idzie na małą przejażdżkę konno.
        - O tej porze? Nie jest na to za późno? – zapytał zatroskany, wyglądając przez okno.
        - Jeszcze nawet nie zmierzcha, poza tym nie będę wyjeżdżać z miasteczka – uspokoiła go, posyłając mu przy tym czarujący uśmiech.
        Wsiadła na konia i wbrew obietnicom pojechała na do lasu. Zatrzymała się przy rzece. Bez trudu odszukała miejsce w którym zostawiła swoje rzeczy. Odwiedziła je kilka razy podczas swojego pobytu tutaj w celu dołożenia kilku drobiazgów do swoich bagaży. Ostatnim razem przyniosła tutaj suchy prowiant na drogę, ale wcześniej przyniosła pakunek kilku sukienek, które bardzo jej się podobały i biorąc je w podróż, tłumaczyła sobie, że mogą się przydać. Ale najczęściej przychodziła tutaj by schować biżuterię lub inne kosztowności, które systematycznie wykradała z posiadłości.
        Teraz wyjęła cały bagaż ze skrytki i zaczęła mocować wszystko do końskiego siodła. Zajęcie to tak bardzo ją pochłonęło, że nie usłyszała, iż ktoś się zbliża.
        - Co robisz?! – rozległ się nagle zimny głos za jej plecami. Dziewczyna aż podskoczyła przestraszona. Zganiła siebie w duchu za nieuwagę, myśląc, że za długo tu przebywała i straciła czujność. – Nigdzie się nie wybierasz moja panno! – krzyknął Henry, łapiąc ją za nadgarstek i próbując zawlec z powrotem do domu. Ailis pierwszy raz widziała żeby się zdenerwował. I po raz ostatni. Zabójczyni wolną ręką wyszarpnęła sztylet z szerokiego rękawa sukni i wbiła go aż po rękojeść w plecy Henrego. Trafiła bezbłędnie, jak zwykle zresztą. Ostrze weszło miękko w skórę między żebrami dosięgając serca. Mężczyzna padł martwy na ziemię, a zabójczyni zastanawiała się przez chwilę co powinna teraz zrobić. Po chwili namysłu stwierdziła, że nie może go tak zostawić, więc sturlała ciało do rzeki. Silny prąd porwał zwłoki, niosąc je do morza. Nikt się nigdy nie dowie co się z nim stało.
        Zabójczyni obejrzała miejsce zbrodni i swoje ubranie i z zadowoleniem stwierdziła, że udało jej się nie ubrudzić. Tylko rękawiczki były do wyrzucenia, więc i one zostały wrzucone do rzeki. Słońce już prawie skryło się za horyzontem, kiedy zabójczyni najspokojniej na świecie wróciła do mocowania swoich bagaży. Nadszedł czas żeby w końcu opuścić to miejsce.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Życie najemnika, przyjaciela do wynajęcia, miało swoje zalety. Mnogość przyjaciół, a o ile jesteś dyskretny i dobry w swoim fachu, ciągły przypływ złotych monet. Niezaprzeczalnie miało też swoje minusy - kiedy lokalni baronowie rozpoczynali wojny, ci z większymi skłonnościami do paranoi dokładnie wiedzieli kogo należy się bać. Na nieszczęście Gersena, wyrobił on sobie w okolicy renomę i dla kilku wpływowych ludzi stał się zagrożeniem.
Nieświadom tego, na wezwanie właściciela okolicznych ziem, łotr zjawił się w jego rezydencji oczekując kolejnego zlecenia. W tym momencie należy wyobrazić sobie jego zdziwienie, gdy pojawiając się w zdumiewającym domu Henry'ego, został otoczony przez grupę żołdaków swego niedoszłego zleceniodawcy. Błyskawicznie analizując sytuację, na jego twarz wpełzł podejrzany uśmiech komentujący jego niespotykaną naiwność. Zardzewiał. Bez wątpienia. Pozbywając się jednego ze swych ukochanych stalowych noży, (który to bardzo chętnie znalazł sobie nowego właściciela i dumnie połyskiwał w ostatnich promieniach słońca, wystając z jego gardła), zasiał niepewność w szeregach niezbyt doświadczonych żołnierzy. Korzystając z chwili nieuwagi, pan Arhe zrobił dokładnie to czego można się spodziewać od rozsądnego człowieka postawionego w podobnej sytuacji, czyli oczywiście uciekł.
W celu zgubienia pościgu, brodził wzdłuż koryta niewielkiej rzeki, do czasu aż uznał za stosowne wyjść na brzeg i zająć wygodne miejsce wśród gałęzi jednego z pobliskich drzew. Gersen, jako człowiek przezorny, nie chciał alarmować wszystkich pobliskich wiosek swą obecnością, postanowił przeczekać tam najgorętsze chwile. Zapewne straciłby kolejne godziny na podziwianiu flory, gdyby nie podejrzanie wygodne zjawisko przepłynęło kilka metrów poniżej. Zjawiskiem tym był, co Gersen stwierdził nie bez trudu i zdziwienia, przepływający poniżej człowiek, który nie tak dawno wydał na bogu ducha winnego łotra, wyrok śmierci.
Instynkt samozachowawczy przegrał z wrodzoną i jakże upierdliwą ciekawością. Zeskakując swobodnie z konarów drzewa, stanął wreszcie na ziemi. Uważnie przyjrzał się okolicy - spokój typowy dla wieczoru na odludziu. Szumiące korony drzew w akompaniamencie wody opłukującej co większe kamienie nie zwiastowały niczego złego. Nawet ptaki wyśpiewując swe wieczorne pieśni zdawały się przekazywać mu wiadomość iż nie ma się czego obawiać. Przede wszystkim nie było słychać psów. Arhe nienawidził psów. Konkretnie psów gończych. Dobrze wytrenowanego psa niemal nie sposób oszukać, ale to opowieść na inną chwilę. Poddając się pokusie, chwycił przepływające powoli zwłoki i zbadał je dość pobieżnie. Brak pierścieni na palcach. Puste kieszenie. Tak, to zdecydowanie nie był najlepszy dzień łotra.
Wędrując chwilę w górę rzeki, ujrzał kobietę, która, co było oczywiste, nie chciała zostać zaobserwowana. Oczyszczanie skrytki z kosztowności i broni potwierdziło jednak dobre przeczucia człowieka przez niektórych zwanego piratem. Wyszedł z kryjówki, obwieszczając swe przybycie głośnym odchrząknięciem. Cóż, ryzyko było wpisane w jego pracę, a jak zostało już wspomniane, wciąż zżerała go ciekawość. Ostatecznie pozostaje też ucieczka.
- Przepraszam, że niepokoję w tak intymnym momencie. Chciałbym tylko poznać powody, dla których szanowna pani tak bardzo utrudniła mi życie swym niezbyt przemyślanym czynem.
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Ailis »

        Większość tobołków była już bezpiecznie przymocowana do końskiego siodła. Sztylety i noże oraz jej ukochana szabla zostały bezpiecznie schowane tak aby nikt ich nie dojrzał. Przełożyła jednak kilka ostrzy do innych bagaży. Błyskotki również rozmieściła w miarę równomiernie po tobołkach. Nigdy nie wiadomo co się może stać i czy nie będzie zmuszona uciekać w pośpiechu, porzucając konia. W takim wypadku nie miałaby czasu na szukanie właściwej torby z kosztownościami czy bronią. Życie zdążyło ją nauczyć, że lepiej jest dmuchać na zimne.
        Zabójczyni sięgała właśnie po ostatnią torbę i miała ją zacząć mocować, kiedy nagle ciszę przerwał tembr męskiego głosu. Ailis udawała przerażoną i podskoczyła na ten dźwięk, upuszczając przy okazji tobołek na ziemię. Z torby wytoczyło się kilka jabłek.
        - Nie wiem o czym pan mówi – wyjąkała, odwracając się w stronę przybysza i patrząc na niego niepewnie. Zrobiła swoją popisową minkę z wielkimi, niewinnymi i przestraszonymi oczami. Kto mógłby wątpić w jej niewinność kiedy patrzyła wielkimi oczami Bambi? Zapewne nikt rozsądny. Stała tak przez chwilę, rozglądając się bezradnie, jakby nie wiedziała co powinna teraz zrobić. W końcu przykucnęła, uważając by nie zniszczyć ubrania i zaczęła zbierać jabłka z powrotem do torby.
        - Przestraszył mnie pan – kontynuowała lekko drżącym głosem. – Zakrada się pan jak jakiś zbir albo złoczyńca… - urwała raptownie, spoglądając na niego zlęknionym wzrokiem. – Ale chyba nie jest pan zbirem? Znaczy nie przyszedł pan tutaj żeby mi zrobić krzywdę, prawda? – zapytała wyraźnie zdenerwowana, ściskając nerwowo tobołek który właśnie podniosła z ziemi.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Dziewczyna, której Gersen w charakterystyczny dla siebie, porzucający wszelkie konwenanse sposób, zarzucał morderstwo, wydawała się być rzeczywiście przestraszona. Zwątpienie wstąpiło na jego twarzy tak wyraźnie, że dziewczyna mogła je bez problemu dojrzeć z odległości dwudziestu kroków. Mimo kunsztu aktorskiego nieznajomej, Gersen pozostał jednak przy swoim zdaniu. Zbyt długo zajmował się tego typu działalnością, by uważać takie spotkania za zbieg okoliczności. A może zwyczajnie dostawał paranoi?
Przestąpił kilka kroków, wychodząc zza wysokiej trawy. Przyjrzał się swym mokrym i nieco ubłoconym nogawkom i westchnął głęboko. Dzieląc swą uwagę pomiędzy Ailis wypowiadającą melodyjnym głosem kolejne kwestie mające przekonać go o jej niewinności, a przeszukiwanie okolicy, Arhe upewnił się, że wśród krzaków nie czekają na niego żołdacy. Choć i ich wyposażenie było marnej jakości, miecze wyszczerbione - choć jak podejrzewał łotr, wcale nie od walki - a zbroje pordzewiałe i z trzeciej ręki, wciąż byłoby niemiłym spotkanie z całym oddziałem takich osobników. Nie wspominając już o tym, że w bujnych koronach drzew, lojalny żołnierz pana, cóż teraz już świętej pamięci, Henry'ego, celował w niego z kuszy.
- Zbirem? W żadnym wypadku! Choć jaśnie pan odbywający właśnie podróż korytem rzeki miałby inne zdanie w tej kwestii. Tak myślę.
Gersen po prostu nie mógł znać historii stojącej za postacią tak niewinnie wyglądająca lecz był prawie pewien, iż ta aparycja miała go tylko zmylić. Zresztą zawsze twierdził, że kobiety w tym fachu mają łatwiej. Jednak jak już wcześniej wspomniano, tak zwany pirat nie mógł mieć pojęcia o motywie kierującym kobietą stojącą naprzeciw niego. Zmrużył oczy w badawczym spojrzeniu. Przyglądał się ruchom kobiety, jej zachowaniu i instynktowi, tylko upewniając się co do teorii, którą stworzył rozpoczynając rozmowę. Cóż... nie wymagało to jednak specjalnie wnikliwego spojrzenia na sytuację. Gersen założył, że nieznajoma jest, a raczej miała być, kolejną ofiarą krucjaty, jaką Henry wymierzył w Gersena i jemu podobnych.
- W zasadzie myślę, że nawet w opinii wspomnianego pana, nie byłem w połowie tak ważnym łotrem jak szanowna pani, skoro wybrał się tutaj sam. Choć zawsze miałem go raczej za tchórza. Jestem zaintrygowany.
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Ailis »

        Ailis nie musiała uważnie analizować wyglądu swojego rozmówcy. Wystarczył jeden rzut oka żeby stwierdzić, że ma do czynienia z kimś, kto zajmuje się podobną, jeśli nie taką samą, profesją jak ona.
        - Ktoś płynie rzeką? Może pan Henry, nie widziałam go od śniadania – powiedziała, wspinając się na palce i wypatrując jakiejś łodzi. – Nikogo nie widzę – dodała, marszcząc brwi. A więc ten typek widział zwłoki Henrego i teraz pewnie będzie chciał ją szantażować. Ailis posłała w duchu bogatą wiązankę przekleństw pod adresem nieznajomego, ale nie wypadła z roli.
        Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia kiedy usłyszała ostatnie zdanie wypowiedziane przez przybysza.
        - Łotrem? Ja? Pan chyba żarty sobie ze mnie stroi. Mieszkam w pobliskim dworku, żaden ze mnie złoczyńca. – Obruszyła się. - Jeśli pan nie wierzy to proszę iść i spytać Henrego, właściciela posiadłości. Z pewnością potwierdzi moje słowa. – Zapewniła gorąco. – Zresztą czy ja wyglądam na kogoś kto byłby w stanie przebiec chociaż staję? Albo utrzymać w rękach miecz? Proszę się zastanowić. To niedorzeczne – kręcąc z dezaprobatą głową, odwróciła się od nieznajomego i wróciła do mocowania ostatniego worka.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

- Miecz to tylko jedno z mniej subtelnych narzędzi, jestem pewien, że taka dama ma bardziej bujną wyobraźnię.
Gersen nie mógł powstrzymać się przed dodaniem tego jednego komentarza, który tak naprawdę nie wniósł niczego nowego do rozmowy. Zastanowił się chwilę. Przestał, łapiąc się na tym, że nerwowo drapał czubek głowy. Spojrzał na swoją rozmówczynię, lecz ta stała do niego plecami, zajmując się wiązaniami skórzanych worków. Oparł się plecami o pień najbliższego drzewa i zakładając ręce na klatce, zwrócił rozbawiony wzrok ku Ailis. W tym czasie ostatnie już promienie słońca przedzierały się pomiędzy konarami drzew, znacznie zaciemniając miejsce spotkania tej dwójki. Na gałęzi w pobliżu kruk oznajmił swe przybycie charakterystycznym powitaniem. Arhe tylko na moment odwrócił wzrok.
- Zupełnie niewinna dama, spotykając faceta wyglądającego podobnie jak ja - tutaj Gersen dość teatralnym gestem wskazał swój wygląd, który nie prezentował się zbyt okazale. Przemoczone spodnie z grubego materiału, powycierana i nawet nieco przypalona na prawym mankiecie kurtka narzucona na coś co ledwie można było nazwać koszulą i wysokie buty wyposażone w rdzewiejącą klamrę na cholewie. Cóż... Gersen był w drodze od pięciu tygodni, należy mu wybaczyć. Choć można było też zwrócić uwagę na przewiązaną na udzie opaskę z wsuniętymi nożami. A każdy z nich błyszczał nawet w delikatnym świetle gwiazd. W każdym razie nawet i to nie pomagało wizerunkowi Gersena. Z oczywistych względów.
- ... nigdy, absolutnie nigdy, nie odwróciłaby się do niego plecami.
Odbił się plecami od konaru drzewa i niespodziewanie szybko pokonał drogę dzielącą go od nieznajomej. Było oczywiste, że kobieta za moment odjedzie, w końcu to w jego interesie było, by ją zatrzymać. Miała konia, a i parę podróżującą do chorej ciotki w Arturonie trudniej jest o coś podejrzewać. Mężczyzna powoli wysunął prawą rękę w kierunku Ailis.
- Wypadałoby się przedstawić. Wyszkolona zabójczyni, czy nie- nadal jest pani damą. Gersen Arhe. - skwitował powitania delikatnym i chyba najbardziej czujnym ze wszystkich ukłonów w historii świata. Było w niej coś, co dziwnie budziło jego instynkt i powodowało niepokój.
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Ailis »

        Słysząc jego komentarz, uśmiechnęła się pod nosem. Mężczyzna nawet nie zdawał sobie sprawy z jej pomysłowości. Kiedyś zabiła używając łyżeczki do herbaty - wbiła ją głęboko w oko napastnika.
        Nieznajomy dalej gadał. Kto to widział żeby tak się przyczepić do kogoś spotkanego w lesie? Ona pewnie by go minęła i poszła dalej. Dziewczyna westchnęła i przewróciła oczami, czego jej rozmówca nie mógł zobaczyć, bo dalej była odwrócona do niego plecami.
        - Zapomina pan, że jesteśmy na wsi. Tutaj wszyscy są umorusani od błota, a większość mężczyzn jest uzbrojona. – Odparła lekceważąco, zaciągając mocno pas podtrzymujący bagaż. W końcu skończyła i może się stąd wynieść.
        Ailis drgnęła, słysząc za sobą szybkie kroki. Wszystkie mięśnie się napięły w gotowości na atak. Ku jej zdumieniu nic takiego się nie stało. Mężczyzna trochę zbyt ostrożnie i wolno wyciągnął w jej stronę rękę, kłaniając się lekko. Było to dziwne zachowanie jak na kogoś kto zaczepia samotne kobiety i włóczy się uzbrojony po lasach. Ailis zmierzyła go nieco zdziwionym, ale bacznym spojrzeniem.
        - Panie Arhe, ciągle mnie pan obraża. Dlaczego sądzi pan, że jestem zabójcą? – spytała urażonym tonem. – I zdaje się, że sam pan nie wierzy w to co mówi. Gdyby rzeczywiście uważał mnie pan za zabójczynię, nie podszedł by pan tak blisko. – Dodała ze słodkim uśmiechem. Zbyt słodkim. W tym uroczym uśmiechu krył się cień groźby. Tym bardziej, że jej oczy się nie uśmiechały. Były jak niezmącona tafla ciemnego jeziora. Nie ukazywały niczego co kryło się pod powierzchnią.
        Nie mogło ujść uwadze Gersena, iż zignorowała uprzejmy gest z jego strony i ani nie podała mu ręki, ani też się nie przedstawiła. Ręki nie podawała ponieważ wiedziała, że może to być podstęp, który mógłby skończyć się nieprzyjemnie dla którejś ze stron. A imienia nie ujawniała nikomu. Jeszcze tego brakowało żeby na listach gończych widniało jej prawdziwe imię. Im mniej osób je znało, tym lepiej.
        - A teraz pan wybaczy, ale robi się późno, powinnam wracać. – Odparła chwytając uzdę konia. – Miło było poznać.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Przydługa, jak na jego gust, rozmowa z nieznajomą zaczęła się robić mało przyjemna. Gersen zaczynał układać w głowie inny plan ucieczki. Kobieta wydawała mu się nieco zbyt arogancka i pewna siebie, by przetrwać w tym fachu tak długo. Z drugiej strony mogła wiedzieć coś, czego Gersen nawet nie podejrzewał. Szybko rzucił okiem po zaciemnionej już okolicy- nic się nie zmieniło. Cholera, może to wariatka? Arhe po chwili wrócił myślami do rzeczywistości, gdy kolejne zdania wypływały z ust nieznajomej.
- Jeżeli ktokolwiek tutaj powinien czuć się urażony, byłbym to ja. Ktoś musi uważać mnie za idiotę, skoro tak skrupulatnie próbuje wmówić mi to wszystko, mając torby wypchane pozłacanymi świecznikami.
Tak się złożyło, iż Gersen miał pewną dziwną przypadłość, a raczej nawyk. Nim zaczął rozmawiać w środku lasu z nieznajomą osobą, którą podejrzewał o co najmniej jedno morderstwo, lubił się jej najpierw przyjrzeć. Paskudny nawyk, lecz przydatny.
- Choć zapewne się mylę i świeczniki te wiezie pani prosto od nadmorskich kupców, bo żadna służka nie ma odpowiedniego poczucia estetyki, by wybrać te pasujące do sypialni. Tak samo jak ma pani pojęcie, iż chłopa stać na to, by trzymać miecz przy boku.
Twarz łotra przybrała nieco dziwnego wyrazu, gdy podniósł prawą brew i przyglądał się młodej kobiecie przez dłuższą chwilę. Chłód przeciskał się przez liście i wysokie trawy, dosięgając ich oboje. Najwyższa pora, by sprawdzić blef młodej panny. Lepiej pominąć tylko fakt, iż by odkryć jej kłamstwo, sam będzie musiał porządnie zaryzykować.
- Jednak... skoro mieszka pani w dworku mości Henry'ego, bardzo chętnie zabiorę się tam razem z panią. Jestem bardziej niż pewien, że strasznie ucieszą się tam z mojego powrotu.
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Ailis »

        Mężczyzna praktycznie nie odrywał od niej spojrzenia brązowych oczu, jakby chciał przebić ją wzrokiem na wylot i poznać wszystkie tajemnice, które starannie skrywała przez lata.
        Słysząc propozycję mężczyzny, oczy zabójczyni niebezpiecznie pociemniały, a na jej ustach pojawił się złośliwy uśmiech.
        - Skoro pan tego chce. – Odparła, wzruszając ramionami i ruszając w stronę posiadłości. Nie było to zbyt daleko, ale marsz przez las w długiej sukni okazał się bardziej upierdliwy, niż sądziła. Przeklinała Gersena w myślach. Gdyby nie on, byłaby już w drodze do Trytonii. Nie odzywała się do mężczyzny podczas tej przechadzki. Już wystarczająco ją zdenerwował.
        Tymczasem zrobiło się całkiem ciemno kiedy las zaczął się nieco przerzedzać. Do uszu Ailis dobiegły głosy mężczyzn, którzy coś do siebie wykrzykiwali. Nagle zza drzew wyłonił się Trevor, jeden ze strażników posiadłości pana Henrego.
        - Panna Sophie! Już zaczynaliśmy się o panią niepokoić… - urwał raptownie na widok mężczyzny podążającego tuż za nią. Ailis nie zdążyła odpowiedzieć, bo Trevor rzucił się na Gersena, odpychając ją po drodze. Na swoje nieszczęście stała blisko rzeki, więc kiedy mężczyzna ją pchnął, osunęła się z błotnistego brzegu i z okrzykiem zaskoczenia wpadła do wody. Cokolwiek się działo później na brzegu, dziewczyna tego nie zarejestrowała. Porwał ją zadziwiająco silny prąd rzeki. Zabójczyni bardzo kiepsko pływała. Jej umiejętności w tej dziedzinie ograniczały się praktycznie do zdolności utrzymania na powierzchni i przepłynięcia ledwie kilku metrów. Okazało się jednak, że w zaistniałej sytuacji nawet utrzymanie się na powierzchni było dla niej ogromnym wyzwaniem. Silny prąd rzeki i ciężka, mokra suknia uparcie próbowały ją ściągnąć na dno. Udało jej się złapać korzeni jakiegoś drzewa, które wystawały z błotnistego brzegu. Gdyby nie to, z pewnością utonęłaby.
        Spróbowała wydostać się z wody. Niestety pierwszych kilka podejść zakończyło się niepowodzeniem. Ręce zaczynały jej już drętwieć z zimna, usta zsiniały od lodowatej wody i chłodnego nocnego powietrza. Mimo to ponowiła próbę wydostania się na brzeg.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Choć zupełnie pozbawiony jakiegokolwiek planu, Gersen czuł się zwycięsko. Udało mu się nawet wmówić sobie, że od tej chwili będzie tylko lepiej. Przed dotarciem do dworku, szczęśliwie- cóż z pewnością nie dla samego siebie- zza krzaków wyjrzał przemoczony i z wyrazem wściekłości na twarzy, strażnik. Trevor, bo takie było imię tego biedaka, od dłuższego już czasu poszukiwał Ailis. Arhe zwątpił, czyżby naprawdę tam mieszkała? To nie miałoby sensu. Jego przemyślenia nie mogły trwać długo, bo naturalną koleją rzeczy było to, że Trevor przyjrzy się jej kompanowi, który aktualnie jest prawdopodobnie priorytetem dla strażników i łowców głów stąd aż do Trytonii. Wyjaśnienia byłyby też całkowicie zbędne. Rozsierdzony strażnik ruszył ku Gersenowi z niespodziewaną szybkością. Zdołał uchwycić i powalić go na ziemię. Jak przystało na zawodowego oszusta, mordercę i szumowinę, Arhe nie zamierzał trzymać się zasad uczciwej walki. Zamiast tego, wolną ręką- czyli tą, którą aktualnie nie bronił się przed uduszeniem, wyszukał garść piasku. Wilgotny, ale powinien zadziałać równie skutecznie. Zamykając oczy i odwracając głowę na bok, cisnął strażnikowi piach w oczy. Zatoczył się, uwalniając Gersena spod siebie. Ten z kolei wstał, otrzepał się i litościwie skrócił cierpienia Trevora poprzez eleganckie skręcenie karku. Być może był to nieco przesadzony ruch wobec wykonującego rozkazy żołdaka, ale Arhe nie znosił bycia duszonym.
Uwagę zwycięzcy pojedynku zwróciły dźwięki dochodzące znad rzeki. Kobieta znana teraz Gersenowi pod imieniem Sophie prowadziła zażartą walkę z nurtem rzeki, mając za swego pomocnika korzeń pobliskiego drzewa. Spod ściągniętych brwi przyglądał się przez moment tej, jakby nie było, zabawnej sytuacji. Ostatecznie postanowił ulec tej miękkiej stronie jego osobowości i wskoczyć do wody za panną, która jeszcze przed momentem uważała go za idiotę. Niezbyt rozsądnie wskoczył do wody i nim prąd mógł nim szarpnąć, objął dziewczynę w pasie.
- Puść, popłyniemy z nurtem rzeki jeszcze kilkaset metrów, gdzie prąd jest znacznie słabszy i bez problemu można przez nią przepłynąć.
Coś w głowie Gersena mówiło mu, że dziewczyna nie polubi jego rozkazującego tonu głosu. Teraz nie to było najważniejsze. Jeżeli uda mu się ją wyciągnąć na brzeg wciąż oddychającą, może dostanie choć część niemałego skarbu schowanego w jukach. Oczywiście mógł też zadbać, by z rzeki nie wyszła, ale ta myśl niespodziewanie obrzydziła mężczyznę.
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Ailis »

        Ailis drgnęła zaskoczona, kiedy Gersen objął ją w pasie. Była tak zajęta próbami wydostania się z rzeki, że nie zauważyła kiedy mężczyzna wskoczył do wody.
        - Kilkaset metrów?! – jęknęła. – Przeceniasz moje zdolności w tej dziedzinie.
        Plan Gersena miał dwie zasadnicze wady: po pierwsze musiałaby zaufać, że jej nie utopi. A z zaufaniem zawsze miała problemy. Nie ufała nikomu, dlatego też tak bardzo mierziła ją myśl o tym, że mogłaby powierzyć swoje życie temu dziwnemu mężczyźnie. Po drugie musiałaby przełknąć swoją dumę, która nakazywała jej radzić sobie samej ze wszystkimi trudnościami. Nie uzależniała się od pomocy innych ludzi, bo ci zadziwiająco szybko znikali z jej życia.
        I chociaż pomysł płynięcia z nurtem rzeki bardzo jej się nie podobał, była boleśnie świadoma swojego kiepskiego położenia. Palce miała już całkowicie zdrętwiałe z zimna i było kwestią minut, kiedy mięśnie się poddadzą i puszczą korzeń drzewa.
        Z trudem przełknęła ślinę przez ściśnięte ze strachu gardło. Zacisnęła mocno oczy i puściła korzeń drzewa. Przez ułamek sekundy nic się nie działo, jednak chwilę potem oboje z Gersenem zniknęli pod powierzchnią wody.
        Walka z żywiołem okazała się cięższa niż przypuszczała i chociaż bardzo starała się utrzymać na powierzchni o własnych siłach, musiała przyznać, że pomoc Gersena była nieoceniona. Mężczyzna kilka razy musiał ją wydobywać spod powierzchni, gdy nurt okazał się dla niej za silny. Kiedy w końcu znaleźli się w miejscu gdzie prąd był nieco słabszy, z wysiłku bolały ją wszystkie mięśnie. Z niemałą pomocą ze strony Gersena, wydostała się w końcu na brzeg. Nie kryła nawet swojej radości z tego powodu. Kolana jej drżały z wysiłku, tak że ledwo stała na nogach. Mimo to nie pozwoliła sobie na to by usiąść.
        - Nie cierpię wody – wysapała, starając się uspokoić walące młotem serce i wyrównać oddech. Teraz była niemal pewna, że Arhe znowu zacznie sypać sarkastycznymi uwagami i to nie bezpodstawnie. Żadna dama nie dałaby rady przepłynąć takiego kawałka drogi, nawet z pomocą. Zwyczajnie nie miałaby tyle siły. A już na sto procent nie dałaby razy ustać po tym na nogach. Jednak zabójczyni się tym nie przejmowała. Stojąc, miała większe szanse na odparcie ewentualnego ataku. I mimo iż Gersen właśnie uratował jej życie, nadal mu nie ufała.
        Wyrznęła mokre włosy, które już dawno się rozplątały i teraz swobodnie opadały na ramiona i plecy. Zaciskając szczękające z zimna zęby, rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu konia. Okazało się, że zwierzę swobodnym kłusem przemieszczało się wzdłuż rzeki. Wciąż było jednak dość daleko, musieli więc poczekać aż rumak ich dogoni.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Walka z prądem rzeki była znacznie trudniejsza niż Gersen mógł to kiedykolwiek przewidzieć. Porywające wody, wydawać by się mogło, małej rzeki, były strasznie zawzięte. W teorii wystarczyłoby się poddać rzece i spłynąć w dół, lecz szalejące pod nogami prądy często znosiły parę to na jedną, to na drugą stronę. Pirat, osłaniając nieznajomą, sam natrafił plecami na wystające i uparcie przeciwstawiające się rzece głazy. Po jakimś czasie, gdy chaos przerodził się w płynny i spokojny ruch, mogli wygrzebać się na brzeg. Wygrzebać się- bardzo dobre określenie. Niemal wyczołgując się z mokrego piekła, z niesamowitą ulgą przywitał błogie uczucie suchego piasku wciskającego się pomiędzy palce. Usiadł dopiero, gdy odszedł kawałek od plaży. Wydawać by się mogło, iż pirat obawia się, że wody mogą upomnieć się i porwać go z powrotem.
Brzeg, na który udało im się wydostać wyglądał jak niewielka plaża. Skrawek piasku, który w nocnym świetle wyglądał jak rozsypane drobinki srebra, otoczony był przez wysokie drzewa. Miejsce wyglądało dość urokliwie i zapewne przyjemnie byłoby tam spędzić noc, gdyby tylko chłodny wiatr nie przypomniał Gersenowi, że dopiero wynurzył się z rzeki, a przyklejone do skóry przemoczone ubrania były teraz jak plastry lodu przykładane do ciała w ramach jakiejś chorej tortury. Wtedy też usłyszał głos Ailis.
- Nie umknęło to mojej uwadze. Rozpal ognisko. Niewielkie. Być może nas nie znajdą.
Po chwili, zupełnie spokojnie na plaży pojawił się koń Ailis, który najwidoczniej podążał za nimi wzdłuż rzeki. Zarżał głośno i pirat mógłby obiecać, że było w tym coś z histerycznego śmiechu na widok dwójki przemoczonych ludzi. Skarcił konia spojrzeniem, ale ten niezbyt się przejął, gdyż skubał już źdźbła trawy wyrastającej pod drzewem.
- Teraz jesteś mi coś winna i obojętnie skąd pochodzisz i czym się zajmujesz, takie sytuacje należy rozwiązywać z honorem. Zatem... poznałaś już moje imię, a ja jestem niemal pewien, że twoje imię nie brzmi Sophie. Jak mogę się do ciebie zwracać?
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Ailis »

        Ailis obrzuciła Gersena krytycznym spojrzeniem.
        - Sam rozpal ogień. Od tego w końcu są mężczyźni. – Prychnęła. – Co by nie było nie jestem twoją służką ani niewolnicą.
        Powoli, na drżących z wysiłku nogach, podeszła do konia i zaczęła szperać w jukach. Po chwili wyciągnęła z nich dwa koce, z których jeden rzuciła Gersonowi.
        - A co jest złego w imieniu Sophie? - Zabójczyni otuliła się kocem, dygocząc z zimna.
        - Masz naprawdę optymistyczną opinię na temat ludzi skoro uważasz, że wszyscy mają jakiś honor. – Mruknęła, ni to do siebie, ni do nieznajomego. Poklepała konia po szyi. Jej twarz nieco złagodniała, w oczach błysnęło coś, co można by niemal uznać za czułość. Zdążyła się przywiązać do tego zwierzaka. Jeszcze nikt nie był z nią tak długo jak ten rumak. To znaczy niemal rok. Kupiła go w jakiejś mieścinie i od tej pory podróżowali we dwójkę. W tym momencie jednak zawiał chłodny wiatr, a dziewczyna znowu zadygotała z zimna. Obrzuciła wściekłym spojrzeniem przemoczoną suknię i ponownie zajrzała do juków. Wyciągnęła z nich jakiś pakunek i nie oglądając się za siebie ruszyła w pobliskie, co by tu nie mówić, dość liche, krzaki.
        - Ailis – rzuciła, odchodząc. – Jeśli już koniecznie musisz wiedzieć.
        Przytrzymując koc zębami, by choć trochę osłonić się od wiatru, zaczęła rozsznurowywać gorset sukni. Mimo zdrętwiałych palców nie zajęło jej to specjalnie dużo czasu. Szybko ubrała i zasznurowała suchą suknię. Ta, w przeciwieństwie do poprzedniej, była kompletnie zwyczajna. Szara, z czarnymi dodatkami w ogóle nie rzucała się w oczy. To było im teraz potrzebne, zważywszy na to, że Gersena szukali żołnierze. A i ona nie miała ochoty na powrót do rezydencji. Spojrzała na swoją, jeszcze niedawno piękną, suknię. Teraz była mokra, ubłocona, delikatny materiał koronki został porwany niemal na strzępy. Zabójczyni kopnęła suknię dalej w krzaki i otulając się ciaśniej kocem, wróciła do miejsca w którym siedział Gersen. O bagaże i konia nie musiała się martwić. Zwierzę bowiem było jeszcze bardziej nieufne niż jego pani i miało wspaniały nawyk kopania nieznanych mu osób kiedy te podeszły za blisko.
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

W międzyczasie, Gersen zrzucił z siebie przemoczoną kurtkę i koszulę. Wylądowały na krzaku w pobliżu. Mógł owinąć się suchym kocem. Dookoła było już całkiem ciemno i jedynie delikatne światło księżyca zapewniało jakąkolwiek widoczność. Ignorując niemal krzyczące z bólu plecy, łotr wstał i zaczął krążyć po piasku, wytaczając w nim coraz wyraźniejsze koło.
- Miałem zamiar złapać rybę. Nie miałem okazji zjeść czegokolwiek od wczorajszego wieczora. Rozpalenie ogniska naprawdę uwłacza twojej kobiecości?
Tym razem jego ton brzmiał nadzwyczaj poważnie. Był przemoknięty, na nieznanym terenie i w dodatku poszukiwany przez straż w kilku najbliższych miastach. Do tego czasu nawet na całym wybrzeżu. Głód doskwierał mu dotkliwie już od kilku godzin, a na domiar złego musiał zostawić swój dzban samogonu wraz z resztą zapasów. Zdecydowanie nie był to wieczór jego marzeń. Z drugiej jednak strony- bywało już znacznie gorzej.
- Jeżeli więc możesz, przydaj się. Albo wracaj do posiadłości. Teraz naprawdę nie mam na to czasu.
Mężczyzna podszedł do najbliższego drzewa i po chwili zastanowienia ułamał gałąź. Trzymając ją wciąż zdrętwiałymi z zimna dłońmi, zaczął obracać kawałek drewna niczym stolarz badający surowiec przed przekształceniem go w dzieło sztuki. Porównanie oczywiście zostało przesadzone, ale Gersen lubił dodawać swym akcjom nieco dramaturgii. Z opaski na udzie wysunął nóż i kilkoma szybkimi ruchami wystrugał ostre zakończenie. Przyjrzał się stworzonej przezeń broni z dumą. Zrzucił z nóg buty, szarpiąc się przez chwile z klamrą jednego i z widoczną w oczach odrazą, ruszył ku rzece.
- Przy odrobinie szczęścia coś tutaj dojrzę. Woda jest całkiem przejrzysta.
Choć to zdanie skierował do siebie, próbując się upewnić niż by poinformować Ailis. Stanął na dwóch mniejszych kamieniach, kilka stóp od brzegu i starając się zignorować chłodną wodę opłukującą jego palce, wyszukiwał przyszłej kolacji.
Awatar użytkownika
Ailis
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Ailis »

        Uwagę zabójczyni przyciągnęły koszula i kurtka niedbale zarzucone na jeden z krzewów. Ona sama czuła się niemal jak nowonarodzona mając na sobie suche i ciepłe ubranie. W dodatku o niebo wygodniejsze od poprzedniego. Suknia była prosta, lekka, bez zbędnych falban czy krępującego ruchy gorsetu. W końcu mogła odetchnąć pełną piersią, z czego była rada.
        - Może odrobinkę. Do posiadłości nie wrócę, nie łudź się.
        Przyglądała się chwilę jak mężczyzna stoi w wodzie z zaostrzonym patykiem w dłoniach i naiwnie wierzy, że uda mu się w nocy złapać jakąś rybę.
        - Och, dajże sobie spokój i wyłaź z tej lodowatej wody. Zimno mi się robi od samego patrzenia na ciebie. – Westchnęła, przewracając oczami. Wydobyła z juków dwa jabłka, chleb i kawałek sera. Rzucając jabłko mężczyźnie, usiadła na ziemi. Owoc przeleciał łagodnym łukiem, pokonując dzielącą ich odległość. Trochę poniewczasie zorientowała się, że nie każdy potrafi tak celnie rzucać. Westchnęła w duchu, ale nie przejęła się tym zbytnio. Gersen i tak nie dawał się przekonać o jej niewinności. Milczeli jedząc ten niezbyt zachwycający posiłek. Zawsze jednak było to coś, co zapełniało żołądek. Dziewczyna właśnie kończyła swoją ćwiartkę chleba, kiedy nagle w oddali dostrzegła jakieś światełka. Najwyraźniej patrol przesuwał się powoli wzdłuż rzeki, oświetlając sobie drogę za pomocą pochodni. Dziewczyna zesztywniała i powoli podniosła się z ziemi. Spojrzała na Gersena.
        - Patrol się zbliża – westchnęła. Była zmęczona po walce z rwącą rzeką i jedyną rzeczą jakiej teraz pragnęła był sen. Najwyraźniej jednak nie było jej to dane.
        - Będę się zbierać do drogi. Dziękuję za pomoc w wydostaniu się z rzeki – uśmiechnęła się lekko do mężczyzny i zaczęła zwijać koc by spakować go z powrotem do juków. – Orientujesz się może w którą stronę do Trytonii?
Awatar użytkownika
Gersen
Kroczący w Snach
Posty: 247
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czlowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gersen »

Co nie podlegało absolutnie żadnej dyskusji, na świecie istnieli ludzie- i było ich całkiem sporo, którzy w sytuacji takiej jak ta, unieśliby się dumą i stali na środku rzeki do czasu aż łaskawa natura podesłałaby im marną rybę do złowienia. Nie on. Gersen, jeżeli już stosował się do jakichkolwiek zasad, ta w skrócie brzmiąca "bierz, jeżeli dają", zajmuje zaszczytne miejsce wśród wartości, według których warto żyć. Z widoczną na twarzy ulgą, Gersen zręczne przeskakiwał z jednego kamienia na drugi, ostatecznie lądując na brzegu. Podziwiana jeszcze przed momentem naostrzona gałąź poleciała teraz w ostrokrzewy. Wyszukując wygodne miejsce wśród traw, pirat rozsiadł się, przygotowując do posiłku. Pozostała tylko jedna formalność. Z uwagą przyjrzał się Ailis. Potem powąchał, a nawet polizał kawałek sera, ubezpieczając się tylko od ewentualnego zamachu na jego życie.
Chleb, choć nieco już czerstwy, przypomniał mu o lepszych chwilach w jego życiu. Zapach niemal zabrał go do jednej z miejskich gospód, która tak utkwiła mu w pamięci, iż przedstawiała teraz obraz absolutnie każdej wyimaginowanej knajpy. Ciepło buchające z rozgrzanego kominka, przed którym stał podróżny bard, częstując gości swymi balladami. Atrakcyjne, młode panny roznoszące gościom wino i on sam. Siedzący przy solidnym dębowym stole, wygrywający kolejną pulę od coraz to bardziej czerwonych ze złości lokalesów.
Jakiś bliżej nieokreślony głos przerwał mu to wspomnienie, a i chleb jakby stracił swój zapach. Przekręcając głowę w wyrazie rozczarowania, przyjrzał się towarzyszce w niedoli. Nawet bez większego trudu powstrzymał się od złośliwego komentarza. Wstał i ruszył natychmiast w kierunku rozrzuconych na krzakach ubrań. Nie spodziewał się, że do tego czasu wyschną, lecz machinalnie to sprawdził. Zawiedziony, wykręcił je dodatkowo. Otrzepał stopy z wciskającego się pomiędzy palce piasku i wsunął nań buty. Trzymając w dłoniach przemoczone ubrania, ruszył wzdłuż rzeki, omijając Ailis.
- Trytonia, owszem. Też idę w tamtą stronę... mniej więcej. Tak czy inaczej, najkrótsza droga do Trytonii jakimś nieznośnym- i tutaj już pirat pozwolił sobie na dośc charakterystyczny uśmiech- zbiegiem okoliczności, pokrywa się z moją trasą.
Zablokowany

Wróć do „Wybrzeże Cienia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości