Szlak Ziół[Poza szlakiem] Zagubieni

Szlak którym podążają druidzi do swoich mieszkań położonych wysoko w górach. Pustelnicy zbierają tu najrzadsze zioła. Ten właśnie szlak jest miejscem gdzie znaleźć można rośliny których poszukują druidzi z innych cześć świata, jednak żaden z nich nie ma odwagi wypuszczać się z wyprawą w te niebezpieczne góry.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Cóż poznał już opinię swoich przyjaciół i jak zwykle nie mogło być za łatwo, Yastre najwyraźniej zapalił się do pomysłu pomocy kobiecie, ale Irme była niezadowolona z całej tej sytuacji. Zresztą tu akurat doskonal ją rozumiał, całe życie spędził wędrując, nie przywykł do siedzenia w miejscu, a tym bardziej nie z przymusu. Zwrócił się do łowczyni zdawkowym głosem, mówił mniej pewnie niż zwykle, bo wiedział, że jego spokój może jeszcze bardziej ją rozsierdzić.
- Mi też się nie podoba siedzenie tutaj, ale ta magia znacznie wykracza poza zasięg moich zdolności. Falion nawet zakładając, że w tym stanie zdołałby polecieć, wątpię by mógł się wydostać z tej polany. Jeżeli tamten mag znał się na rzeczy, a wszystko wskazuje na to, że tak, to umieścił na pewnej wysokości coś w rodzaju kopuły. Rozglądałem się uważnie i jak dotąd nie przeleciał nad nami ani jeden ptak.
Całe to miejsce na krótszą metę nie było takie złe, zewsząd tchnęło spokojem i harmonią jaka panuje tylko w naturze. Novus przysiadł na jednym z wystających korzeni, oparł się o pień drzewa, przymykając lekko oczy, aż w końcu widać było tylko lekki przebłysk źrenic spod rzęs. Zaczął nucić cicho piosenkę, której słowa dawno wywietrzały mu z głowy. Pamiętał tylko, że mówiła coś o leśnym strumieniu i śpiewie ptaków, jak zresztą większość pieśni elfów. Po krótkim czasie muzyka przyniosła mu ukojenie, wprowadziła w błogi stan i pozwoliła oczyścić umysł ze zbędnych myśli. Otworzył oczy, Yastre z Leną rozmawiali o czymś, towarzyszyła im Ullysandra. Za to Irme po drugiej stronie w ciąż ciskała gromy z oczu, krążąc nerwowo w kółko, bo też inaczej się tu nie dało. Podniósł się z ociąganiem i przeniósł na gałąź trochę bliżej dziewczyny, pochwycił jej gniewne spojrzenie, ale nic poza tym. Czekał jeszcze dobrą godzinę, zanim emocje opadły z niej na tyle by mogła usiąść. Kucnął przy niej, kładąc rękę na ramieniu łowczyni.
- Nie zadręczaj się tym, na co i tak nie mamy wpływu. Obiecuję, że jak tylko się stąd wydostaniemy jakoś ci to zrekompensuję. - Uśmiechnął się niemrawo. - Mam pomysł, wcześniej tak się zapaliłaś do tych podróży, więc ty wybierzesz dowolny zakątek Alaranii i udamy się tam razem z naszymi gołąbeczkami. Zwiedziłem prawie cały kontynent, oprócz właśnie gór druidów, dlatego nie będzie z tym problemu.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        - Na polanę weszliśmy w sumie przeze mnie... - przyznała się cicho Lena. - Wy chyba woleliście zostać w lesie.
        - Oj, nie martw się. - Panterołak zaraz wstał, przysunął się do swojej ukochanej i położył jej głowę na kolanach. - Damy sobie radę, co mamy nie dać, nie?
        Do Yastre nie docierała jeszcze powaga sytuacji, na razie wszystko wyglądało dla niego na niegroźne, nietrudne. Chciał tylko pocieszyć resztę, by również się nie martwili czymś, na co nie mieli wpływu. A tymczasem i Novus i Irme mieli straszne muchy w nosie! Każde poszło do swojego kąta i tam zajmowało się swoim nieszczęściem, a panterołak nie mógł się przecież roztroić, by pocieszać każde z kolei. Zdecydował się zostać przy Lenie i wcale nie udawał, że nie miało na to wpływu to, że był przez nią głaskany...

        Ullysandra, gdy wyszła ze swojej chatki, wyglądała na zaskoczoną obecnością mężczyzny, którego tu wcześniej nie było. Na dodatek mężczyzna ten był nagi i zupełnie tym nieskrępowany, leżał na trawie z rękami pod głową i mamlał jakąś trawkę rozmawiając z kotołaczką. Gdy tylko elfka przekroczyła próg swojego domostwa i stanęła na zewnątrz, on podniósł głowę i zastrzygł małymi kocimi uszami. Ullysandra odetchnęła - teraz wszystko jej się zgadzało.
        - Cześć! - zakrzyknął zadowolony mężczyzna gramoląc się z ziemi. - Ale miałaś śmieszną minę! Ta pantera co tu była wcześniej to ja! Jestem Yastre, miło mi! Co jest?
        Ullysandra uciekała wzrokiem byle tylko nie patrzeć na panterołaka, to wprawiło go w olbrzymią konsternację. Chyba się go nie przestraszyła?
        - Nie mógłby się ubrać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
        - Nie mam w co - odparł rezolutnie Yastre. - Przy przemianie wszystko ze mnie spadło i zostało gdzieś tam na ścieżce. A co, przeszkadza ci? No nie miałem nic poza tamtymi rzeczami... A tak lepiej?
        Zmiennokształtny niewiele się zastanawiając zasłonił krocze obiema rękami, bo wiedział, że to właśnie to miejsce najbardziej zawstydza kobiety. Jego wymuszona skromność była tak komiczna, że Lena nie wytrzymała i zaczęła się śmiać, czym wprawiła panterołaka w konsternację - co znowu zrobił nie tak?
        - Cały czas będziesz tak chodził? - zapytała kotołaczka, na co Yastre wzruszył ramionami, ale rąk nie zabrał.
        - Wam to nie przeszkadzało, to mogłem latać goły, ale jak jej przeszkadza, to przecież nie będę złośliwy - oświadczył. - I nie przemienię się, mowy nie ma! Nie będę miał jak z wami rozmawiać!
        - No dobrze, dobrze. - Kotołaczka westchnęła i uśmiechnęła się przepraszająco do Ullysandry. - Nie masz pewnie jakiś ubrań by mu pożyczyć?
        - Takich dużych nie... - przyznała elfka zerkając na panterołaka. - Ale poszukam czegoś tymczasowego. Później można coś uszyć porządniejszego.
        Ullysandra wróciła do swojej chatki, a gdy tylko zniknęła w środku, Yastre z ulgą zabrał ręce od swojego przyrodzenia. Klapnął tyłkiem na ziemię i bez słowa pozwolił, by Lena głaskała go po głowie. Mruczał, ale minę miał trochę zaciętą, jakby wcale mu się nie podobało, że każą mu się ubierać. Z czasem jednak rysy jego twarzy złagodniały, aż w końcu nawet się uśmiechnął, a jego uniesiony ku górze ogon wyginał się pod dziwnymi kątami w niemej oznace zadowolenia. W takim stanie zastała go Ullysandra, gdy wróciła z chatki z jakimiś tkaninami w rękach.
        - Pokaż - odezwała się zaraz Lena, która chyba cieszyła się na myśl, że mogła ubrać swojego chłopaka wbrew jego woli. Wzięła od elfki materiał i obejrzała go, nie było tego wiele, dlatego zaproponowała, by zrobić panterołakowi przepaskę, ten jednak zaraz zaczął jęczeć, biadolić i głośno protestować. W końcu stanęło na tym, że po prostu owinął biodra i zawiązał materiał na boku jak prowizoryczną spódniczkę - w tym przynajmniej było mu wygodnie, nadal jednak był niezadowolony. Kotołaczka szybko temu zaradziła, wystarczył buziak i smyranie za uszami, by Yastre znowu był przyjazny i zadowolony. Usiadł na ziemi między obiema kobietami i głównie słuchał tego, o czym obie rozmawiały. Lena bez chwili wahania opowiedziała elfce o tym skąd jest cała grupa i jakim sposobem trafili na Szlak Ziół. Gdy wspomniała o nauce zielarstwa, panterołak wyraźnie się ożywił.
        - Tak! - zakrzyknął. - Novus i Lena mnie uczą! Już całkiem sporo umiem, prawda, Lenuś, prawda? Pełno nowych rzeczy znalazłem na ścieżce, ale wszystko zgubiłem! Miałem taką fajną sakiewkę na zioła od Novusa, ale została razem z resztą na drodze. Niech to, szkoda, Novus się pewnie na mnie gniewa, że ją zgubiłem...
        Yastre zerknął na swojego nauczyciela, który razem z Irme siedział gdzieś na skraju polanki i razem cicho rozmawiali. Panterołak wyraźnie posmutniał na twarzy, zaraz jednak Ullysandra pośpieszyła mu z pomocą.
        - Może moje węże znalazłyby twoją sakiewkę - podsunęła. - Nie ręczę, że tak będzie, ale można spróbować.
        - Tak? - Oczy zmiennokształtnego były okrągłe jak księżyc, jego uszy powędrowały na sam szczyt czaszki, a ogon wił się jak szalony. Szczęśliwszy byłby chyba tylko wtedy, gdyby Lena powiedziała mu, że spodziewa się z nim kociaków. Zaraz zerwał się na równe nogi i zaczął klaskać z uciechy. - Zrób tak, zrób, pogadaj z nimi! Novus! Ullysandra powiedziała, że może uda się odzyskać moją sakiewkę, cieszysz się!?
        Szczęśliwy Yastre krzyczał przez całą długość polany i w nosie miał, czy w przypadkiem nie płoszy zwierzyny i nie przeszkadza łowczyni i elfowi. Miał nowinę i musiał się nią podzielić, już, teraz, natychmiast.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Niezadowolona Łowczyni zwyczajnie odłączyła się od ekipy i poszła usiąść gdzieś w samotności. Ale jak to bywa, nie byłą w stanie usiedzieć w jednym miejscu i co chwila przechadzała się w to jedną, w to drugą stronę ,co jakiś czas ciskając przekleństwem i czasem znowu próbując przedrzeć się przez las, lecz wszystko na nic. Jak można było wpakować ich w takie coś, bez wiedzy żadnego z nich? Wcale nie prosili się o taki los... A teraz? Tkwią tutaj jak te durnie i nie wiedzą co zrobić. Wściekła łowczyni kopnęła w jedną z gałązek, która leżała na ziemi.
- Co za bagno! - warknęła pod nosem, nie znosząc zamknięcia w jednym miejscu, szczególnie nie z własnej woli.
W końcu podszedł do niej Novus, który zapewne bał się jej wybuchu, temu odezwał się jak się odezwał, na co spotkał się z niezbyt przyjemnym wzrokiem Irme.
- W takim razie jesteśmy uwięzieni tutaj na zawsze. Bardzo pociągająca perspektywa - mruknęła pod nosem i westchnęła głośno zerkając gdzieś w bok.
- Umrę tu z nudów. - Usiadła na pieńku, co sprawiło, że teraz wyglądała jak naburmuszona nastolatka, z resztą... Jakby nie patrzeć nastolatką była. Przez chwilę siedziała tak zamyślona, zamknięta we własnym świecie, złość wciąż buzowała w niej, sprawiając, że najchętniej zabiłaby kogoś, rozszarpała na kawałki, a potem zamknęła w tym miejscu. Po dłuższym czasie Elf znowu podszedł bliżej niej, Irme jedynie spojrzała na niego ze wściekłością, po czym znowu usiadła na pniu, nie mając zamiaru z nikim rozmawiać. Minęło sporo czasu zanim irytacja i złość zaczęły uchodzić gdzieś z jej umysłu. W końcu Łowczyni odetchnęła głęboko, kiedy poczuła na ramieniu czyjąś rękę.
- Nie podoba mi się ta sytuacja - powiedziała spokojniej, kiedy usłyszała głos Novusa. Po chwili wstała i stanęła przed nim, choć jej wzrok nie ciskał gromów, wciąż wyglądała jakby obecna sytuacja nie była dla niej łatwa.
- Nie jesteś za mnie odpowiedzialny, nie mogę wymagać byś wynagrodził mi to co tutaj się dzieje. - Uśmiechnęła się do niego lekko, bo od dłuższego czasu starał się dbać o nią najbardziej jak potrafił, nawet teraz dał jej wolną rękę do wyboru miejsca, w które mogą się udać. Irme podeszła bliżej Novusa i przytuliła się do niego.
- Musimy się wydostać z tego bagna - powiedziała cicho i odsunęła się od niego, a potem rozejrzała się w poszukiwaniu dwójki towarzyszy.
- Widzę, że mają wesoło. - Zdążyła zauważyć dziwną minę gospodyni tego miejsca, nagiego Panterołaka i rozbawioną Lenę. Cały obrazek jasno dawał do zrozumienia o co chodziło...
- Chodźmy do nich, może ustalimy co dalej. - Pociągnęła Novusa za rękę i ruszyła w kierunku Leny i Yastre. Panterołak był wyraźnie szczęśliwy, a jego żywe reakcje na wiele sytuacji były ogromnie zaraźliwe, kiedy krzyknął co się stało, Łowczyni odruchowo uśmiechnęła się i spojrzała na Novusa. Zaraz potem przyspieszyła i w końcu dotarła do reszty towarzyszy.
- Jestem w szoku - powiedziała rozbawiona, patrząc na "ubranego" Panterołaka.
- To zapewne twoje dzieło? - Zerknęła z uśmiechem na Lenę, która na pewno wykorzystała swój dar do zmiękczania Yastre.
- Te węże są... dziwne... One nie są wiezione jak my - westchnęła i spojrzała na Novusa, jej mina stała się nieco poważniejsza.
- Musimy się wydostać stąd. Ja niestety nie znam się na magii, więc niewiele pomogę... Jedyne co mam to mój łuk. - Wzruszyła lekko ramionami, bo akurat jeśli o czary chodzi, na niewiele zda się jej pomoc.
- Ale za to wy macie możliwość wykorzystywania czarów... Gdyby tak wykorzystać węże i wasze moce? - Zerknęła na Ullysandrę, potem na Novusa i na swoich towarzyszy.
- Chyba, że ty znasz sposób, ale sama nie byłaś w stanie złamać tej klątwy? - Spojrzała na kobietę.
- Musimy coś zrobić, nie wiem jak wy, ja nabawię się tutaj fobii... - mruknęła pod nosem, średnio zadowolona, ale jej zły humor nie był już tak widoczny jak wcześniej.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Po prostu niemożliwością było powstrzymanie uśmiechu na widok Yastre w krótkiej przepasce biodrowej z kawałku płótna. Jednak radość elfa była spowodowana tym, że panterołak może odzyskać sakiewkę - wiedział, iż zmiennokształtny obwinia się za jej zgubienie, całkiem zresztą niepotrzebnie, gdyż stało się to w trakcie walki z wężami, kiedy ich życie było znacznie ważniejsze od kilku ziół. Novus przystanął razem z pozostałymi i zakołysał się na piętach, mimo zamyślenia, na ustach wciąż igrał mu uśmieszek rozbawienia, powróciła doń pewność siebie, a wątpliwości ulotniły się bezpowrotnie.
- Masz rację, Irme, dość użalania się. Ullysandro, muszę wiedzieć jak najwięcej o tych zaklęciach, próbowałaś coś przy nich majstrować?
- No tak, ale znam się tylko trochę na magii życia, a to jest złożona klątwa, więc nie mogłam w żaden sposób wpłynąć na te drzewa.
Elfka wydawała się zmartwiona, nic zresztą dziwnego, ponieważ jej słowa świadczyły o tym, jak trudno będzie przezwyciężyć klątwę. Mimo to długouchy wcale się nie zraził, ruszył dziarsko w stronę lasu i zaczął badać kawałek po kawałku czary rzucone na to miejsce. Jak się okazało, było ich wiele nałożonych warstwowo jedne na drugie, w ten sposób, że usunięcie jednej pułapki natychmiast aktywowało drugą. Pochłonięty pracą, dopiero po chwili zorientował się, że przyjaciele stoją za jego plecami w milczącym oczekiwaniu, przekręcił głowę i popatrzył na całą grupkę z ukosa.
- Lepiej jeśli dacie mi spokojnie popracować, to trochę potrwa.
W istocie przebadanie całości zajęło znacznie więcej niż tylko trochę czasu. Aczkolwiek w chwili, gdy słońce powoli niknęło za linią drzew, oblewając wszystko wokół pomarańczowym blaskiem, Novus uradowany wpadł do chatki. Najpierw klepnął Yastre w plecy, potem przebiegając obok Leny okręcił ją tak, że o mało nie upadła, potem skierował się do łowczyni, podniósł ją wysoko w górę, po czym sam wykonał obrót, cały czas trzymając dziewczynę w powietrzu i śmiejąc się. Zaraz potem odstawił ją, popatrzył na Irme mając iskierki radości, odbijające się w każdym calu błękitnych oczu.
- Znalazłem sposób, już wiem jak ominąć te zaklęcia! - wykrzyknął może trochę zbyt głośno. - Zaczniemy jutro, będzie mi potrzebna pomoc Ullysandry, ale damy radę.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Lena uśmiechała się szeroko, widząc jakie wrażenie zrobił na wszystkim ubrany za jej namową Yastre. Nachyliła się do Łowczyni, by odpowiedzieć cicho "czekaj, co mu jeszcze uszyjemy!". Widać kotołaczka już pogodziła się z myślą, że zostaną razem z Ullysandrą na dłużej i już planowała, jak spożytkuje ten czas. Niektórzy naprawdę mogliby rozdawać swój entuzjazm garściami - zmiennokształtni pod tym względem świetnie się dobrali.
        - Oj tam, oj tam! - zbagatelizował słowa łowczyni panterołak. - Nic nam nie będzie, to przecież tylko kilka dni będzie. No, może tygodni. No bo skoro jeszcze tego dnia w tym roku nie było, to wkrótce się pojawi, prawda? Damy radę!
        Elfka chyba nie do końca wiedziała, czy Yastre tak na poważnie czy tylko się z niej naśmiewa, dlatego jej twarz wyrażała niepewność. Zaraz mogła skupić myśli na czym innym, bo własnie Novus zagadał do niej w sprawie wydostania się z polany. A zmiennokształtny również zainteresował się czym innym. Przepaska uwierała go w ogon, więc starał się ją poprawić, kręcił się przy tym w kółko, bo nie umiał spojrzeć tak daleko za siebie. Z pomocą pośpieszyła mu Lena.
        - Stój, czekaj, poprawię ci to. No stój, no! - skarciła go, gdy uparcie jej nie słuchał. Yastre stanął w miejscu, miał jednak nabzdyczoną minę, bo pewnie chciał sobie poradzić sam. Gdy jednak kotołaczka rozdarła materiał w odpowiednim miejscu, robiąc w przepasce miejsce na jego ogon, panterołak był praktycznie wniebowzięty.
        - Dziękuję! - zakrzyknął, rzucając się na Lenę i zasypując ją pocałunkami. Niewiele brakowało, by trzeba było go od niej siłą oddzielać, całe szczęście do jego uszu dotarły strzępki słów Novusa - zainteresował się, co też elf wymyślił, by się stąd wydostać. Poszedł za nim, ciągnąc za rękę Lenę, która może niekoniecznie chciała przypatrywać się poczynaniom długouchego towarzysza, ale skoro już została zmuszona, to się nie opierała. Gdy Novus łypnął na nich i kazał sobie pójść, Yastre zaburczał coś z niezadowoleniem pod nosem, ale poszedł jak mu kazano.
        - Lenuś... głodny jestem - poskarżył się. W nadziei na to, że niedługo zapolują, panterołak zjadł z poprzedniego poczęstunku byle co i już praktycznie zapomniał, że cokolwiek miał w żołądku. Jego żale usłyszała Ullysandra.
        - Jeszcze na pewno mam trochę owoców i zupy - przyznała. - Może coś jeszcze się znajdzie... Wejdźcie. Ty również, chodźcie, nie przeszkadzajmy mu.
        Ostatnie słowa były skierowane do Irme. Ullysandra pierwsza weszła do chatki, zaraz za nią poszedł Yastre, a Lena poczekała na łowczynię. Gdy obie znalazły się w środku, Yastre już znalazł sobie miejsce na ławie obok paleniska i chłeptał zupę prosto z talerza, nie zważając na to, że Ullysandra proponuje mu łyżkę i pyta, czy nie wolałby, żeby odgrzać mu jedzenie.
        - Nie przejmuj się nim - zaśmiała się Lena. - To taki nasz mały dzikusek.
        Kotołaczka usiadła obok panterołaka. Z początku jej rozmowa z elfką się nie kleiła, Ullysandra co rusz spoglądała na zewnątrz, by przekonać się co robi Novus. Z czasem jednak obie się rozkręciły i gadały o różnych głupotach, jakby znały się już jakiś czas. Yastre nie umiał się między nie wtrącić, dlatego przysunął się do Irme i oparł brodę o jej ramię.
        - Novus jest mądry, na pewno coś wymyśli - zapewnił. - No i zrobi wszystko, byś ty była wesoła, więc będzie się starał dwa razy bardziej! Spokojna głowa, szybko stąd się wydostaniemy.
        Jakby wywołany słowami panterołaka, do chatki wpadł Novus. Jego radość udzieliła się wszystkim w środku, chociaż Yastre, gdy otrzymał cios w plecy, najpierw wydał z siebie pełne zaskoczenia "ała!", a później dopiero wstał i zaczął skakać razem z elfem, który trzymał w ramionach łowczynię.
        - Mówiłem, mówiłem! - zakrzyknął. - Novus jest najmądrzejszy, zawsze coś wykombinuje!
        Panterołak nagle poczuł, że ma dość emocji tego dnia - wszystko zmierzało ku szczęśliwemu zakończeniu, więc już naprawdę nie było czym się martwić. Z tego powodu zmiennokształtny postanowił pójść spać. Przeciągnął się, ziewną głośno i mlasnął, po czym głośno oznajmił swój zamiar. W maleńkiej chatce nie było miejsca, by wszyscy mogli w spokoju spać, dlatego on postanowił się przemienić i umościć się na ganku.
        - Co dokładnie odkryłeś? - zapytała Ullysandra. Na jej twarzy malowało się wzruszenie i nadzieja, ręce trzymała złożone przed sobą jak do modlitwy i wpatrywała się w elfa jak w święty obraz. - Zrobię co w mojej mocy. Nawet nie wiem, jak ci dziękować, sama nadzieja to dla mnie tak wiele...
        Kobieta obróciła wzrok, by nikt nie widział, jak bardzo się wzruszyła. Lena zaraz podeszła, by trochę ją uspokoić, a gdy już największe emocje minęły, oświadczyła, że również udaje się na spoczynek i że będzie spała z Yastre na dworze. Jeśli ktokolwiek później wyszedł na dwór, mógł dostrzec czarną panterę i małego kota o złoto-brązowej sierści, które spały razem zwinięte w kłębek. Był to bardzo romantyczny obrazek.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Łowczyni stała wśród swoich towarzyszy i zaczynało do niej docierać, że gdyby nie oni, na pewno byłaby niesamowicie wkurzona na całą tę sytuacje, a teraz? Yastre zawsze potrafił rozbawić, Lena była naprawdę sympatyczną i zabawną istotką, a Novus nie zwlekał i od razu starał się znaleźć wyjście z tej sytuacji. Biorąc to wszystko pod uwagę, Irme postanowiła nie wściekać się aż tak na to co się stało. Może też będzie mogła jakoś przyczynić się do pomocy?
Novus szybko postanowił zabrać się do pracy, młoda dziewczyna nie bardzo miała co ze sobą zrobić, szczerze mówiąc wolała pójść z Elfem, no ale w takiej sytuacji mogłaby go jedynie rozpraszać, dlatego zgodziła się pójść z resztą towarzystwa, niekoniecznie pokazując to, że nie do końca jest tym zadowolona. Kto wie, może bardzo myli się co do gospodyni, ale wciąż nie bardzo była przekonana co do tej kobiety, poza tym nieświadomie obwiniała ją za całe zło tego miejsca.
W końcu Irme ruszyła za reszta, uśmiechnęła się do Leny, która poczekała na nią, a przez myśl przemknęło jej, że bardzo pasuje do Yastre.
- Ciekawe co nas jeszcze czeka - zaśmiała się, nachylając do Kotołaczki, a potem obie weszły do wnętrza chatki.
Yastre od razu zabrał się za pochłanianie zupy, mając gdzieś wszelkie sztućce proponowane przez Ullysandrę, Irme musiała przyznać, że to całkiem zabawne, ale chyba nie każdy przywykł do takiego zachowania.
- Dzikusek, to bardzo trafione słowo - skomentowała z uśmiechem i powoli rozejrzała się po wnętrzu chatki, które wcale nie wyglądało jak mieszkanie jakiejś upiornej wiedźmy, która tylko więzi podróżników. Irme postanowiła usiąść na jednym z drewnianych krzeseł, teraz miała oko na wszystkich, ale rozmowę pozostawiła dwójce przyjaciół, choć z początku wcale nie szło dobrze i zdenerwowanie oraz niecierpliwość udzielały się całej czwórce.
- Jesteś zmęczony? - Łowczyni pogłaskała Panterołaka, który oparł się o jej ramie, Lena i Ullysandra były pochłonięte rozmowa, w której Irme nie czuła się tak swobodnie jak one, dlatego z reguły milczała, a towarzystwo Yastre okazało się całkiem przyjemne w tej sytuacji.
- Myślisz, że szybko stąd odejdziemy? - zadała pytania, na które nie było konkretnej odpowiedzi. Jednak słowa jej kociego towarzysza, nieco ją zaskoczyły, dlatego przez chwilę milczała, ale w końcu odezwała się do niego.
- Naprawdę sądzisz, aż tak się mną przejmuje? - zapytała, uśmiechając się nieco niepewnie, ale trochę bała się odpowiedzi Yastre. Przypomniała sobie o pocałunku, kiedy została sam na sam z Novusem, musiała przyznać, że utkwił jej w pamięci i zostawił ślad w jej sercu, do czego nie przyznała się ani Lenie, ani jej partnerowi.
Ta dość intymna rozmowa została przerwana przez elfa, który wpadł do chatki z taką radością, że szybko zaraził nią innych. Irme uśmiechnęła się wesoło, bo okazało się, że znalazł sposób, który pomoże im w wydostaniu się z tego miejsca. Kiedy wstała z krzesała, Novus porwał ją w ramiona i zaczął kręcić się, trzymając ją mocno w swoim uścisku. Łowczyni na początku chciała wyrwać się, uciec, zrobiła minę połączoną z grymasami irytacji, złości, a nawet strachu. Ale po chwili roześmiała się zadowolona i wtuliła w niego mocno.
- Jesteś niesamowity - szepnęła zanim ją wypuścił, chwaląc go za odkrycie, którego ona na pewno by nie dokonała, gdyby przyszła taka potrzeba.
To co najbardziej zaskoczyło Irme, to reakcja Ullysandry, która zareagowała tak szczerymi emocjami, że nie było w tym ani odrobiny miejsca na jakiekolwiek kłamstwo. Łowczyni widziała ulgę, wdzięczności i ogromną nadzieję na to, że w końcu będzie mogła wyjść ze swojego więzienia.
Irme nie chciała przeszkadzać w tej chwili ogromnego wzruszenia. Yastre poszedł spać, a Lena, po pocieszeniu gospodyni, udała się na spoczynek razem ze swoim ukochanym. Irme zostawiła na moment Novusa i Ullysandrę, chciała zobaczyć czy wszystko w porządku ze zmiennokształtnymi, ale obrazek, który zobaczyła mówił sam za siebie.
- Śpijcie dobrze - powiedziała cicho, przez chwile patrząc na swoich towarzyszy, którzy właśnie spali w swoich zwierzęcych postaciach. Swoją drogą, ciekawa była jak to jest żyć w takiej formie?
- Może też powinniśmy odpocząć, jutro czeka nas pracowity dzień - odezwała się, kiedy wróciła do środka. Zastanawiała się czy dobrym pomysłem było spanie w tym miejscu, ale innego wyjścia nie było, a wszystko wskazywało też na to, że kobieta nie zrobi im krzywdy...
- To był dzień pełen wrażeń - westchnęła cicho i odłożyła łuk oraz kołczan pod jedną ze ścian.
- Czy znalazłoby się miejsce na posłania? - zapytała uprzejmie, bo mogła nie ufać tej kobiecie, ale to była jej chatka, a grzeczność jako taka nie jest złym krokiem. Jej spojrzenie powędrowało do Novusa, którego po chwili obdarzyła całkiem miłym uśmiechem, zupełnie innym niż dotychczas. Zaimponował jej i to bardzo, przez co jeszcze bardziej zyskał w jej oczach.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Dwójka elfów spędziła większą część nocy na omawianiu zawiłości pomysłu Novusa, zasadniczo Ullysandra niewiele z tego wszystkiego rozumiała, ale była w stanie pojąć wyznaczoną jej misję, a to w końcu najważniejsze. Oboje kładli się spać zmęczeni, ale z nadzieją w sercach, które ogarnęła nagła lekkość. Zerwali się również bardzo wcześnie, o brzasku poranka rozpoczęli przygotowania. Powtórzyli sobie najważniejsze elementy wspólnego zaklęcia, po czym przystąpili do dzieła. Wprawdzie długouchy rzucał czary naginając rzeczywistość, dzięki sile umysłu, tym razem jednak wyśpiewywał na głos w mowie elfów, to co w danej chwili chciał osiągnąć. Słowa te nie miały faktycznej mocy, służyły głównie temu, aby Ullysandra wiedziała, w którym momencie ma się włączyć. Poza tym pozwalały lepiej skupić się na tym co pragnął osiągnąć zmniejszając ryzyko pomyłki, mogącej zakończyć się tragicznie. Cały czar był na tyle skomplikowany, że skończyli dopiero wczesnym popołudniem, a gdy tak się stało, Novus podszedł do grupki mocno już zaniepokojonych przyjaciół, walczył z opadającymi powiekami, zdołał wybełkotać tylko krótkie nieskładne zdanie.
- Zrobione... teraz... sen.
Zapewne upadłby twarzą wprost na twardy grunt, gdyby nie Yastre. Lena z kolei pomogła elfce, która była nie mniej zmęczona, ale uparła się, by najpierw sprawdzić efekty ich pracy. Wydała z siebie ciche jęknięcie, kiedy ku zgrozie wszystkich, drzewa zastąpiły im drogę. Pierwszym co spotkało Novusa, gdy przebudził się kilka godzin później, była lawina pytań. Szok nimi spowodowany sprawił, iż oczy stanęły mu w słup, ukazując białka, ponownie legł na posłanie i musieli odczekać kolejną godzinę, nim powrócił do siebie. Tym razem pozwolili mu najpierw zaspokoić głód oraz pragnienie. Warto zaznaczyć, że o ile po ostatnim takim wysiłku magicznym, skończyło się na bólach głowy i migrenie, to teraz elf nieznacznie, ale jednak dostrzegalnie schudł. Był to dość duży wyczyn przy jego smukłej sylwetce. Zanim zdołał się nasycić pochłonął ilości pokarmu, które wystarczyłyby grupie rosłych mężczyzn, na kilkudniowe racje podróżne. Takiego wyczynu, nie zdołałby powtórzyć nawet Yastre (po części dlatego, że posiłek składał się głównie z warzyw i owoców).
- No dobrze, a teraz mówcie, co aż tak was poruszyło, że nie mogliście dać mi wypocząć?
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Irme zapytała panterołaka o jego zdanie, chociaż bała się odpowiedzi. Może niesłusznie, gdyż zmiennokształtny jedynie uśmiechnął się szeroko, ale słowem się nie odezwał. Minę miał jednak zadowoloną, jakby spłatał komuś bardzo niecnego psikusa i nie został przy tym nakryty. A później nie było już jak wrócić do tematu, gdyż Yastre zaraz czmychnął spać na dwór.
        Rano, gdy Novus z Ullysandrą zasiedli do dalszego obmyślania planu wydostania się spod mocy więżącego ich zaklęcia, dało się słyszeć drapanie do drzwi. Gdy w końcu ktoś otworzył, Yastre wkroczył do środka w pysku niosąc przemienioną w kotkę Lenę, niczym mamusia swojego kociaka. Kotołaczka nadal spała, więc pantera była w stosunku do niej bardzo delikatna. Miękkim krokiem wkroczyła do środka i umościła się niedaleko pieca, rudą kotkę kładąc sobie między łapami. Na dworze było zimno, a panterołak bardzo nie chciał, by jego ukochana zmarzła, dlatego postanowił wrócić do chatki. Pilnował jej jak oka w głowie, a gdy tylko dziewczyna się obudziła, Yastre czule trącił ją pyskiem, po czym zaczął ją lizać. Kotka natychmiast prychnęła i pacnęła go łapą z ukrytymi pazurami. Zmiennokształtny odpuścił, a kotołaczka czmychnęła na dwór przez uchylone drzwi. Wróciła chwilę później, już w ludzkiej formie, jeszcze poprawiając na sobie sukienkę.
        - Czemu uciekłaś? - zapytał Yastre z wyrzutem, gdy tylko się przemienił. I znowu nie robił sobie przy tym nic ze swojej nagości. - Przecież ja cię tylko wylizywałem, no, lubię cię przecież...
        - Ale ty masz taki język, a ja mam taki łepek - odpowiedziała mu Lena, rozstawiając ręce raz szerzej, raz węziej, by zobrazować różnicę. - Zresztą... drapiesz. Masz drapiący język.
        - Ty też - odpowiedział Yastre i wystawił do kotołaczki rzeczony język. Mina była tak komiczna, że zmiennokształtna nie wytrzymała i się roześmiała, jej irytacja nagle prysnęła jak bańka mydlana. Poprawiła włosy, westchnęła i podeszła do panterołaka.
        - Daj, ubiorę cię - zarządziła. Gdy wiązała mu przepaskę na biodrach, zaczęła mówić do reszty. - Mam nadzieję, że ten wariat was nie pobudził? Nawet nie wiem, kiedy nas tu przeniósł...

        Gdy Ullysandra i Novus czarowali, zmiennokształtni wspólnie uznali, że najlepiej zrobią pozostając na werandzie. Zaprosili Irme, by razem z nimi posiedziała i po prostu zajęli się rozmową i wygłupami - to ostatnie było oczywiście domeną panterołaka. Cały czas tarzał się po trawie i dokazywał, czasami przemieniając się w kota, a czasami w człowieka. Ullysandra była zajęta czarami, a obu dziewczynom nie przeszkadzała jego nagość, nie było więc najmniejsze szansy, by zmusić go do ubrania się.
        - Też chciałabym się przemieniać tak często jak ty - westchnęła w pewnym momencie Lena.
        - To się przemień! - zaproponował Yastre, po czym wyplątał z włosów swoje koraliki i podał je kotołaczce. - Masz, będziesz mogła się przemieniać kiedy będziesz miała ochotę.
        - Tobie to się bardziej przyda - odpowiedziała z uśmiechem Lena i odsunęła od siebie rękę panterołaka.
        - Irme, powiedz jej coś! - oburzył się zmiennokształtny. Bardzo mu się nie podobało, że kotołaczka odrzuciła jego prezent, za to z jej oczu dało się wyczytać, że nie może przyjąć tak cennego przedmiotu i wręcz prosiła, by łowczyni to ją poparła.
        Niedługo później Novus i Ullysandra wrócili do chatki. Yastre zaraz zerwał się na równe nogi, byle jak obwiązał się przepaską i wyszedł im na spotkanie. Całe szczęście, bo gdyby nie on, elf rozkwasiłby sobie nos o ziemię, panterołak jednak zaraz go złapał, a gdy zauważył, że jego przyjaciel śpi, podniósł go z ziemi i przerzucił go sobie przez ramię jak worek ziemniaków, by zanieść go do domku. Czekał jednak, aż dziewczyny przekonają się o skuteczności czaru, a gdy zauważył, że nic się nie zmieniło, szczęka opadła mu do samej ziemi, uszy oklapły, a w oczach widać było wielką żałość.
        - Ale kicha - wymamrotał. Nie mógł jednak nic zrobić, więc powlókł się razem z Novusem do domku i tam rzucił go na posłanie, by elf wypoczywał. Lena wraz z Irme odeskortowały do łóżka Ullysandrę i teraz we trójkę musieli zająć się nieprzytomnymi elfami. Kotołaczce nie sprawiło to najmniejszego problemu, zaraz wszystkim się zajęła i rozdzieliła prace. Poprosiła Irme, by ta pomogła jej przygotować jedzenie i coś do picia, a Yastre... A Yastre kazała pilnować, czy tamci się nie budzą, no bo w końcu on w kuchni mógł tylko narobić bałaganu albo zjeść wszystko, co przygotują. Panterołak oczywiście nie wyczuł podstępu i z wielkim zaangażowaniem pilnował Novusa i Ullysandry.
        - Budząsiębudząbudząbudzą! - zawołał, gdy tylko elfowi zaczęły drżeć powieki. W pośpiechu zaczął relacjonować na wpół rozespanemu przyjacielowi co się stało i narobił tym tyle zamieszania, że ten znowu osunął się w sen. Zmiennokształtny był bardzo niepocieszony, ale pilnował dalej, w międzyczasie jednak Lena skończyła robić wszystko, co miała w planach i kazała mu się odsunąć.
        - Bardzo marnie wygląda - westchnęła zatroskana. - Przeforsował się. Pilnujcie ich, spróbuję przygotować coś, by szybciej wróciły mu siły.
        Po tych słowach kotołaczka wyszła na dwór, pewnie po to, by poszukać jakiś ziół. Yastre i Irme zostali sami i właśnie ten moment wybrał sobie Novus, by ponownie się obudzić. Panterołak pamiętał, że ostatnio nie wyszło mu najlepiej witanie towarzysza, zostawił więc wszystko na głowie łowczyni i tylko patrzył. Z zaskoczeniem obserwował, jakie ilości jedzenie pochłania Novus i w końcu podszedł do Irme. Wyglądał zza jej pleców, jakby bał się, że sam zostanie zjedzony.
        - To tak powinno wyglądać? - zapytał skonsternowany. - Nic mu nie będzie, jak tak się napcha?
        W końcu wróciła Lena, a gdy zauważyła, że elfy się budzą, szybko zakrzątnęła się, by sporządzić swój wywar. Nadal była jednak zajęta, gdy Novus zażądał wyjaśnień, a Yastre nie chciał nic zepsuć, więc to Irme musiała odpowiedzieć na jego pytanie.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Irme musiała zadowolić się swoim własnym towarzystwem, jako że na magii się nie znała, nie miała jak pomóc Novusowi i Ullysandrze. Łowczyni usiadła na posłaniu, chciała wytrzymać jak najdłużej, ale w końcu zmęczenie dało o sobie znać i zasnęła, nawet nie wiedziała kiedy. Noc minęła jej całkiem spokojnie, wczesnym rankiem otworzyła oczy i przetarła je delikatnie, po czym przeciągnęła się i ziewnęła leniwie. Irme nawet nie wiedziała ile spała, ale uznała, że musi być już całkiem późno, skoro Elf wraz z towarzyszką siedzą już nad planem. Dziewczyna przywitała się, nie chcąc im za bardzo przeszkadzać, chwile później usłyszała drapanie do drzwi, więc podeszła do nich i otworzyła je powoli, do środka wszedł Yastre, niosąc w pyszczku śpiącą jeszcze Lenę. Łowczyni pogłaskała go po głowie, witając się z nim w ten sposób, po czym zamknęła za nim drzwi.
Dwójka zmiennokształtnych wyglądała tak uroczo, że Irme siedząc niedaleko nich przyglądała się uważnie ich ruchom i zachowaniu. Niema roześmiała się, kiedy Paterołak został pacnięty przez niezadowoloną Lenę, która po chwili wybiegła z chatki po to, by przemienić się, natomiast Yastre nie krępował się zupełnie i przemiana dokonała się na oczach dziewczyny, która przywykłą już do jego nagości. Co jak co, na pewno wiele innych istot byłoby zmieszanych takim widokiem.
Czas dłużył się niesamowicie, dwójka towarzyszy przygotowująca plan pozbycia się zaklęcia wciąż była pochłonięta pracą, a Irme nie miała za bardzo co robić, dlatego z radością wyszła na werandę razem ze Zmiennokształtnymi, tam wydawało się być znacznie weselej i Łowczyni z chęcią przyłączyła się do wygłupów, żartów i luźnych rozmów.
- Właśnie, te przemiany nie męczą cię w żaden sposób? - zapytała Yastre, gdy ten ciągle zmieniał swoje formy.
- Może też tak możesz? - Zerknęła na Lenę, uśmiechając się do niej.
- Ciekawie musicie mieć, ja nie potrafię czegoś takiego. - Rozłożyła bezradnie ręce, była po prostu zwykłym człowiekiem.
Dla Yastre nie było problemu, uznał, że Lena może robić to kiedy chce, dlatego wyjął jakiś przedmiot, mały koralik ze swoich włosów i chciał go wręczyć swojej Ukochanej... Właśnie wtedy Irme została postawiona w sytuacji, gdzie musiała wybierać kogo wesprzeć.
- To jest magiczne? - zapytała nagle, bo tak wynikało ze słów Panterołaka.
- Myślę, że nie masz się czym martwić, każda kobieta lubi dostawać prezenty od swojego ukochanego. - Wyszczerzyła się wesoło do Leny, zachęcając ją do przyjęcia prezentu.
- I mnie nie mieszajcie w to, o! - roześmiała się, bo oboje zachowywali się całkiem zabawnie.

Niedługo potem Novus i Ullysandra wrócili do chatki, na co cała trójka zareagowała entuzjazmem, każdy chciał wiedzieć jaki jest efekt ich prac. Niestety nie dowiedzieli się zbyt wiele, bo powracający zwyczajnie padli... Łowczyni zrobiła zaskoczoną minę, kiedy okazało się, że oboje śpią. Pomogła swoim towarzyszom zanieść ich do domu, żeby mieli lepsze warunki na odpoczynek.
- Chodź, zobaczymy czego dokonali. - Pociągnęła Lenę za rękę, żeby pobiec w stronę drzew i zobaczyć czy usuwanie czaru przyniosło jakieś efekty. Jakież było rozczarowanie na twarzy Irme, kiedy okazało się, że wszystko jest po staremu. Z nieco naburmuszoną miną wróciła razem z Kotołaczką do chatki, gdzie cała trójkę czekało trochę pracy. Łowczyni z ochotą pomagała Lenie, przynajmniej tak mogła zapomnieć o rozczarowaniu, Yastre pilnował śpiących i nie omieszkał powiadomić dziewczyny, kiedy zaczęli się budzić.
- Do diaska... - burknęła, kiedy Novus znowu padł zmęczony.
- Sporo kosztowała ich ta praca - westchnęła do zmiennokształtnych i pokręciła głową.
Irme i Yastre zostali sami, kiedy Lena wybiegła po coś, co pomoże nabrać sił ich towarzyszom. W pewnym momencie Novus zaczął przebudzać się, młoda dziewczyna podeszłą do jego posłania i usiadła przy nim.
- Dzień dobry, Elfie - powiedziała spokojnym tonem głosu i zrobiła coś, co zaskoczyło ją samą... Pogłaskała go po głowie. Kiedy zorientowała się co zrobiła, zerwała się z posłania i podeszła do Yastre.
- No... chyba się obudził - rzuciła do niego, po czym uśmiechnęła się niepewnie.
Powrót Leny wyrwał Łowczynię z niezręcznej sytuacji, niedługo potem Novus i Ullysandra zostali poczęstowani naparem, który miał przywrócić im nieco sił. Najwyraźniej napój podziałał, bo Novus zaczął jeść jakby od tygodni głodował... Irme przyglądała się temu z otwartymi ustami.
- Mam nadzieję, że nic... - powiedziała do Yastre, który był tak samo zaskoczony zachowaniem Elfa jak Łowczyni.
- Może przydadzą się zioła na trawienie? - zerknęła na Lenę pytając pół żartem pół serio.
Novus chciał dowiedzieć się o wszystkim, a całe tłumaczenie sytuacji przypadło Irme, która nie umiała za bardzo mówić o czymś delikatnie więc...
- No coś poszło nie tak - przyznała od razu.
- Drzewa jak stoją tak stały, wszystko jest po staremu, a wy padliście nieprzytomni, wyczerpani całą tą zabawą. - Machnęła ręką, po czym zorientowała się, że delikatności to jej brak.
- Jesteśmy w punkcie wyjścia - zakończyła opowieść i coby nie dobijać wszystkich, postanowiła zamknąć się na ten moment.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Szumiało mu w głowie od natłoku myśli, a niepokój przyjaciół wcale nie pomagał się skupić. Nagle go olśniło, Novus zaczął śmiać się tak bardzo, że wylądował pod stołem, trzymając się za brzuch. Mimo nalegań pozostałych, jeszcze długo nie udało mu się uspokoić, gdy wreszcie atak śmiechu ustał, zdołał wysapać jakieś w miarę składne wytłumaczenie, swej wesołości.
- Zdecydowanie mnie przeceniacie, przecież od razu wam mówiłem, że nie mam takiej mocy by usunąć te zaklęcia. Ani przez chwilę to nie było moim zamiarem.
Wstał raźno od stołu, ale zrobił to zbyt szybko i musiał się przytrzymać blatu. Kazał Yastre znaleźć dwie solidne gałęzie, a on i Ullysandra zebrali kilka gałganków materiału, oraz oliwę. Z tych przedmiotów sporządzili prowizoryczne pochodnie, elf wziął jedną z nich, a drugą podał Lenie. Najpierw kotołaczka stanęła przed ścianą drzew, w następnej chwili ruszać zaczęły się pojedyncze pnącza, jednakże z każdym jej krokiem gęstwina się rozstępowała. Kiedy tylko zmiennokształtna przeszła, Novus ruszył za nią wziął od niej pochodnię, po czym zawrócił wręczając je Irme, powtarzali to dopóki wszyscy nie opuścili pułapki. Ullysandra przeszła jako ostatnia, gdyż elf nie był pewien co się wtedy może stać. Efekt był natychmiastowy, coś błysnęło, a zaraz potem po środku polany zamiast chatki, stało ogromne sękate drzewo, o pniu szerszym niż kilka mniejszych. Novus odwrócił się do przyjaciół z uśmiechem, wypinając do przodu pierś, a widząc że cała grupa wciąż nie może uwierzyć w to co się stało, odezwał się żartobliwym tonem.
- Wątpiliście kiedykolwiek, że mi się uda? - Po chwili jednak spoważniał, rozglądając się wokół. - No, a teraz pomyślmy jak wydostać się z lasu.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre wyglądał na zaskoczonego pytaniem Irme o zmęczenie wiecznymi przemianami, później zaś uśmiechnął się szeroko.
        - Nie! - odpowiedział zgodnie z prawdą, nim wrócił do wygłupów. Lena rozszerzyła jego wypowiedź, tłumacząc, że zmiennokształtni z reguły nie odczuwają zmęczenia podczas zmiany formy i jest to dla nich czynność bardzo łatwa do wykonania, prawie jak oddychanie. Czegoś więcej Irme dowiedziała się później, gdy Yastre próbował wcisnąć kotołaczce swoje koraliki.
        - Istnieje ryzyko, że w zwierzęcej formie zatraci się swoją ludzką część natury, jeśli będzie się w niej pozostawało zbyt długo albo przemieniało zbyt często - wyjaśniła Lena. - Przed tym chronią jego koraliki. Nie mogę ich wziąć, jemu są o wiele bardziej potrzebne.
        W słowach kotołaczki było wiele prawdy - gdyby Yastre nie był chroniony przez magię, pewien już dawno zapomniałby jak być człowiekiem, bo formę zmieniał kilka razy dziennie, a czasami zdarzały się dni, gdy w ogóle nie wracał do swojego ludzkiego ciała, bo wygodniej mu było na czterech łapach. Już i bez tego był dość dziki. Całe szczęście wystarczyła jakaś złożona szeptem obietnica Leny, by panterołak odpuścił sobie obdarowywanie jej na siłę koralikami, za to później przez pewien czas bardzo się do niej kleił, ale to było już do zniesienia - dziewczyna przyjmowała jego amory z naprawdę stoickim spokojem, jakbym faktycznie miała do czynienia z namolnym dużym kotem, a nie mężczyzną.

        Yastre z początku nie rozumiał wesołości Novusa - jego zaklęcie nie wyszło, a on śmiał się jak głupi. "Może coś mu się stało z głową przez to bawienie się magią?", uznał panterołak, poważnie kiwając głową. Jednak czas mijał, a elfowi nie przechodziło, więc zniecierpliwiony zmiennokształtny jęknął głośno "ej nooo!". Niestety, chociaż Novus coś im powiedział, Yastre nadal nie wiedział o co chodzi i powoli zaczynał odczuwać z tego tytułu narastającą frustrację. Całe szczęście znalazło się dla niego zajęcie: kazano mu znaleźć dwie solidne gałęzie. Panterołak długo się nie zastanawiał, gdzie najlepiej takie znaleźć - wyszedł na dwór i nadal w ludzkiej formie wspiął się na najbliższe drzewo z taką łatwością, jakby to była drabina. Nie minęła chwila, gdy zawołał "Leci!", a zaraz potem "druga leci!" i na ziemię spadły dwie solidne gałęzie, tak grube, że Lena miała problem złapać je w jedną dłoń. Yastre był z siebie bardzo dumny, chodził z wypiętą piersią, a jego ogon podrygiwał wyrażając w ten sposób zadowolenie. On swoje zadanie wykonał, więc już mu się humor poprawił i bez gderania patrzył, co też teraz wymyśli Novus. Nic nie rozumiał z tej całej pantomimy z pochodniami ("ej no, trzeba było od razu mówić, że to ma być drewno na pochodnie, mniejsze bym urwał!"), ale widział, że są efekty i to go bardzo ekscytowało. Przyjął od łowczyni płonącą żagiew i przeszedł między drzewami, łypiąc na nie podejrzliwie, później zaś oddał pochodnię Ullysandrze. Stał jednak cały czas blisko drzew i wyciągał do elfki ręce, asekurując jej przeprawę przez nieprzekraczalną do tej pory granicę - mógł ją w każdej chwili złapać i pociągnąć. Całe szczęście nie było takiej potrzeby, Ullysandrę trzeba było tylko złapać, bo z wrażenia prawie zemdlała i przewróciła się na leśną ściółkę. Macała grunt wokół siebie, jakby nie dowierzała w to, co właśnie się stało, zaś panterołak szalał wkoło, skakał, robił różnego rodzaju akrobacje i krzyczał. Cały czas klaskał w dłonie i śmiał się - całym sobą wyrażał zadowolenie.
        - Mówiłem, że się uda, mówiłem! Novus jest mądry, on zawsze coś wykombinuje! - oświadczył.
        - Ale... jak to zrobiłeś? - zapytała Lena, swoim pytaniem wbijając zmiennokształtnego w ziemię. Najwyraźniej Yastre do tej pory nie zastanawiał się nad tak prozaicznymi rzeczami jak sposób pokonania klątwy, liczył się sam fakt, że się udało
        - Właśnie, jak ci się to udało? - podłapał, wpatrując się w elfa wyczekująco.
        - A z lasu wydostaniemy się raz dwa! - powiedział później. - Co tam, przemienię się i zaraz znajdziemy drogę, nie? Co to tam dla nas. O, patrz.
        Yastre zgodnie ze swymi słowami zmienił formę i zaczął łazić wkoło, szukając pierwszego punktu zaczepienia do ustalenia trasy powrotnej. W końcu coś znalazł, pewnie jakiś zapach, gdyż bez ostrzeżenia wkroczył między drzewa i z determinacją parł przed siebie.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Irme miała okazję posłuchać co nieco o tym jak to jest być zmiennokształtnym. Wyraz jej twarzy zdecydowanie zdradzał zainteresowanie tematem, w którym zupełnie nie miała doświadczenia.
- To stąd Yastre w ludzkiej formie przejawia zachowania bardziej zwierzęce - powiedziała jakby właśnie wszystko zrozumiała.
- To naprawdę interesujące, chciałabym kiedyś poczuć jak to jest być kotem - zaśmiała się, choć wiedziała, że takie coś jest zupełnie niemożliwe, ale doświadczenie byłoby naprawdę dosyć nietypowe.

Irme stała osłupiała patrząc na zachowanie Novusa, który dosłownie tarzał się ze śmiechu na podłodze. Łowczyni spojrzała na Yastre, na Lenę, po czym wzruszyła lekko ramionami nic z tego nie rozumiejąc.
- To ja już nic z tego nie wiem. - Podniosła ręce w geście poddania, kiedy Elf oznajmił, że wcale nie miał zamiaru pozbyć się zaklęcia. Z każdą chwilą rozumiała coraz mniej, a Novus coraz bardziej ją irytował, przez chwilę miała ochotę podejść do niego, strzelić go w policzek, a potem zapytać czy ma zamiar ich wydostać, czy może raczej nie. Koniec końców powstrzymała się... Z westchnięciem pokręciła głową, natomiast Elf zaczął wydawać polecenia Yastre. Teraz tym bardziej nic z tego nie rozumiała.
- Dobrze... Mam nadzieje, że to nie będzie boleć - powiedziała, nie mając pojęcia co kombinuje Elf, ale również zaczęła pomagać w przygotowaniach, po czym wszyscy ruszyli w kierunku drzew. Nie żeby Irme nie wierzyła w Novusa, ale coś wątpiła, że będą w stanie ot tak przejść przez las...
W końcu przyszedł czas by przekonać się, czy pomysł Długouchego okaże się dobry. Lena z zapaloną pochodnią ruszyła przez las, drzewa powoli rozstępował się dając jej możliwość przejścia, co było dosyć zaskakującym widokiem. Irme zrobiła wielkie oczy i spojrzała na towarzyszy. Zupełnie nie spodziewała się czegoś takiego...
Łowczyni zabrała pochodnie od Novusa i sama powoli przeszła przez las, zupełnie bez problemu. W końcu wszyscy znaleźli się poza polaną, na której byli uwięzieni. Radość jaka zapanowała wśród towarzystwa udzieliła się również Łowczyni, która rzuciła się na szyję Elfa i przytuliła go mocno.
- Udało ci się! - powiedziała wesoło, bo w końcu nie była w pułapce i teraz mogła spokojnie odetchnąć. Mimo wszystko najbardziej zadowoloną osobą była Ullyssandra, na jej twarzy malowało się szczęście i niedowierzanie, że po tak długim czasie jest w końcu wolna. Irme odsunęła się od Novusa i spojrzała na swoich towarzyszy uśmiechając się szeroko, nawet kobieta, która była ich gospodynią, również mogła zobaczyć uśmiech Łowczyni.
Wśród tej radości przebiło się pytanie Leny, która zapytała o najważniejsza sprawę tego wydarzenia.
- Dobre pytanie. - Irme nieco spoważniała, spoglądając na Lenę, a później na Novusa.
- Co jak co, nie rzucasz słów na wiatr.- Zerknęła zaczepnie na Elfa.
Łowczyni spojrzała na Yastre, w którym radość wciąż brała górę nad rozsądkiem, co poniekąd było całkiem urocze. Panterołaka przybrał swoją kocią formę i ruszył przed siebie, wskazując im drogę przez las.
- Tylko nie wpakujmy się w kolejne kłopoty, dobrze? - powiedziała do wszystkich, bo wszelkich rewelacji w tak krótkim czasie było już za dużo jak na jej głowę.
- W końcu znowu będziemy mogli zapolować! - rzuciła wesoło do Pantery, która szła kawałek przed nią.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Novus również nie posiadał się z radości, że wydostali się z tej pułapki. Co więcej przynajmniej chwilowo mógł przebywać w towarzystwie kogoś z własnej rasy, a choć przywykł już do ludzi i teraz elfy wydawały mu się często po prostu dziwne, mimo to dobrze było od czasu do czasu, usłyszeć rodzimą mowę. Widząc panterołaka, który aż rwał się do dalszej wędrówki, postanowił nieco przystopować zapał zmiennokształtnego.
- Proponuję, abyśmy przeczekali tu do jutra. Wiem, jak bardzo chcecie się stąd wydostać, ale chociaż wyglądam lepiej niż wcześniej, wciąż nie uszedłbym daleko.
Zaraz potem skrzywił się z niezadowolenia, ale przede wszystkim bólu. ,,No pięknie załatwiłem sobie kilka dni wypełnionych migrenami.'' Szybko się zawstydził, zauważając, iż dla Ullysandry był to równie wielki jeśli nie większy wysiłek, biorąc pod uwagę, że dysponowała nikłym talentem magicznym. Pomógł elfce się podnieść i oboje usadowili się na jakimś zwalonym pniu, który nie zmurszał jeszcze do szczętu, dzięki czemu stanowił całkiem wygodne siedzisko. Tymczasem Lena zadała swoje pytanie, a Novus uznał, że wszystkim im należą się wyjaśnienia, szczególnie patrząc na to ile strachu najadła się cała grupa, wyłącznie przez jego tajemniczość. Podrapał się po swojej mocno zaniedbanej czuprynie. Całą sprawę musiał ująć tak, aby zrozumieli nawet ci, którzy nie mieli zielonego pojęcia o magii, zresztą sama Ullysandra również nie w całości orientowała się, czego właściwie dokonał elf. Wreszcie udało mu się ubrać całość w kilka składnych zdań.
- Sprawa jest w teorii względnie prosta, nie umiałem przełamać klątwy, ale też żaden czar nie jest doskonały, trzeba tylko wiedzieć jak szukać. Ja znalazłem jedną z takich luk i miast usunąć zaklęcie po prostu odpowiednio je spreparowałem, tak żeby drzewa pełniące funkcję strażników, stały się wrażliwe na ogień.
Rozłożył szeroko ręce, dając do zrozumienia, iż nic więcej się za tym nie kryje. Następnie zaproponował, by łowczyni razem z panterołakiem udali się na polowanie od razu, w końcu nie mieli zapasów żywności. Pozostała trójka zajęła się przygotowaniem obozu na jednej z rozsianych po całym lesie polanek, nie zajęło im to wiele czasu i wkrótce zajęli się rozmową na różne błahe tematy.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre był tak radosny i podekscytowany, że nie mógł usiedzieć w miejscu jeszcze bardziej niż zazwyczaj - łaził między towarzyszami i ocierał się to o jedną, to o drugą osobę, czasami cicho przy tym mrucząc. Zatrzymał się dopiero, gdy Lena przy nim przykucnęła, przytuliła go i zaczęła głaskać po głowie, wtedy przysiadł i dał się hołubić z wyrazem największego szczęścia wyrysowanym na mordzie. Gdyby kotołaczka nie przerwała smyrać go za uszami, pewnie przeoczyłby odpowiedź Novusa. Zaskoczyło go to, że elf jeszcze nie odzyskał sił, skoro tyle zjadł po przebudzeniu, powinien raz dwa stanąć na nogi! No chyba, że jeszcze chciał sobie poleżeć po posiłku, wtedy jego wymówka była w pełni usprawiedliwiona, Yastre też nie lubił biegać z pełnym brzuchem, bo dostawał wtedy kolki jak mały kociak.
        Panterołak zaburczał coś i mlasnął głośno - chyba nie do końca rozumiał co takiego zrobił elf, by ich wydostać. Czy przypadkiem drzewa nie były same w sobie wrażliwe na ogień? Chociaż z drugiej strony jeszcze nigdy nie widział, by jakieś drzewo uciekało przed pochodnią. A to ci dopiero, magia to była jednak fajna sprawa!
        - Oho, patrzcie na niego - zaśmiała się Lena, bo gdy tylko po raz kolejny zostało powtórzone słowo "polowanie", Yastre wręcz oszalał ze szczęścia. Zerwał się na cztery łapy i prawie wbiegł między drzewa. Zatrzymał się kilka kroków od reszty i z wyczekiwaniem zerkał to na Irme, to na ścianę lasu, drobiąc przy tym w miejscu. Przypominał trochę psa, który dawno nie wychodził na spacer i teraz aż szalał ze szczęścia. W końcu wrócił do łowczyni i otarł się przymilnie o jej nogi, zrobił to jednak z takim rozmachem, że przewrócił się na bok. Nic to! Był tak zadowolony, że tarzał się w ściółce i wywijał w powietrzu łapami jak chętny do zabawy kociak.
        - Jejku! - zapiszczała Lena. - Yastre, jesteś słodki!
        Kotołaczka pogłaskała zmiennokształtnego po odsłoniętym brzuchu, gdy tylko jednak zabrała rękę, jej chłopak oprzytomniał. Wstał, otrzepał się od czubka głowy aż po koniuszek ogona i już z godnością poszedł między drzewa, zerkając tylko co jakiś czas za siebie, czy Irme idzie z nim.

        Lasy Gór Druidów były gęstsze i dziksze niż te w okolicach Fargoth, czasami było więc trudniej przedzierać się przez gęstwinę krzewów i gałęzi, jednak dla pary doświadczonych myśliwych nie istniała przeszkoda nie do sforsowania. Yastre już po chwili zaczaił się i złapał królika, które zjadł na miejscu, nie zostawiając nawet jednej kosteczki. Irme mogła pomyśleć, że zmiennokształtny to samolub, ale przecież ona surowego by nie ruszyła, zresztą, on był młodym samcem więc potrzebował dużo siły, a taki królik to dla niego raptem przekąska. Takiej drobnicy musieliby nałapać naprawdę sporo albo też trafić na jedno duże, konkretne zwierzę.
        "Bażanty!". Yastre przystanął i spojrzał na dziobiące w oddali ptaki, później zaś przeniósł wzrok na łowczynię. Nie była to co prawda zdobycz, jaka chodziła mu po głowie, ale na samą myśl o delikatnym mięsie ptaków miał cały pysk śliny. Patrzył wyczekująco na Irme, samym wzrokiem prosząc "upoluj, upoluj". Ona z łuku powinna ustrzelić oba bażanty, nie było sensu, by on się w to mieszał.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Plany Yastre zostały gwałtownie przerwane przez dłoń Novusa, który zatrzymał Panterołaka, oznajmiając, że muszą przeczekać do jutra, by znowu ruszyć w dalszą podróż.
Irme nie miała nic przeciwko, w końcu byli już wolni i nic im nie grozi, nie są zamknięci w jednym miejscu, więc odpoczynek na pewno im się przyda po tym, co ich spotkało. Novus od razu zajął się Ullysandrą, na co Łowczyni zareagowała... No właściwie uznała, że wcale elfki nie polubi. Z kolei bardzo przyjemnie działało na nią głaskanie Panterołaka, który chodzi i łasił się do każdego - od razu można było wyczuć jego dobry humor. Irme uśmiechnęła się do Leny, kiedy znowu mogła pogłaskać Yastre, właściwie spojrzenie Łowczyni sugerowało, że Kot jest niezwykle uroczy w tym co robi. Słowa Novusa zignorowała, uznała, że nikt nie będzie jej rozkazywać co ma robić, a szczególnie on, niech tam się zajmie czymś co ma pod ręką. Dziewczyna fuknęła i skupiła się na przyjemniejszej części towarzystwa, niezawierającej Ullysandry.
Młoda Łowczyni zobaczyła reakcję Yaste, gdy tylko usłyszał wzmianki o polowaniu, od razu roześmiała się wesoło i zdjęła łuk z pleców.
- Ten to kocha polować. – Spojrzała na Lenę z rozbawioną mina, z drugiej strony cieszyła się, że ma towarzysza do wspólnych łowów.
Panterołak wyglądał jak pies myśliwski, który wręcz nie może doczekać się polowania, tylko w postaci pantery całość była całkiem komiczna w odbiorze. Te myśli szybko zemściły się na Irme, kiedy to Yastre podszedł do niej i tak mocno otarł się o jej nogi, że ta o mały włos a runęłaby na ziemię.
- Ale to nie na mnie to polowanie! – roześmiała się i pokręciła głową, to zachowanie Zmiennokształtnego zupełnie roztopiło Lenę, która nie powstrzymała się przed pogłaskaniem swojego ukochanego.
Po tych chwilach uroczej radości, Irme ruszyła za Panterołakiem w leśną gęstwinę, która tutaj zdecydowanie różniła się od tego, do czego Łowczyni była przyzwyczajona. Trzymając łuk i strzałę, ostrożnie stawiała kolejne kroki, rozglądając się na tyle, na ile miała ku temu możliwość. Niewiele czasu upłynęło do momentu, kiedy Yastre wypatrzył swoją pierwszą ofiarę, którą był królik, dziewczyna nie miała zamiaru przerywać mu łowów, podziwiała natomiast jego sylwetkę, bo w tym momencie wyglądał jak prawdziwy drapieżnik. Łowczyni podeszła do Kota, żeby po prostu zabrać królika, ale okazało się, że Yastre postanowił zjeść swoją zdobycz, nie dzieląc się z nikim. Irme zrobiła zdziwioną minę, zastanawiając się czemu nie chciał podzielić się z reszta, zachowując się tak samolubnie, ale koniec końców uznała, ze należy się mu coś normalnego do jedzenia. Poklepała go po głowie, po czym lekko podrapała za prawym uchem.
Dalsze polowanie przebiegło całkiem przyjemnie, szczególnie kiedy natknęli się na bażanty, a Yastre zrobił taką kocią minę, że Łowczyni niemal nie roześmiała się widząc te wielkie oczy i prośbę w nich.
- Polowanie z tobą to walka, wiesz? - szepnęła do niego, zerkając nieco zadziornie, a później postanowiła zakończyć żywot dwóch bażantów, posyłając w ich stronę strzałę, która ze świstem przecięła powietrze, a zaraz potem trafiła tam, gdzie powinna. Dziewczyna zabrała martwe ptaki i oboje ruszyli w drogę powrotną, lecz wtedy Irme usłyszała szelest pośród drzew, na co zatrzymała Panterołaka. Okazało się, że dźwięk był wywołany przez królika, który najwyraźniej nieco zbłądził, wiec Łowczyni wskazała Yastre kolejną ofiarę polowań, pozwoliła mu na upolowanie uszatego i dzięki temu mogli wrócić do reszty z dwoma bażantami i jednym królikiem.
W wyraźnie dobrych humorach dotarli do towarzystwa, Yastre wyraźnie dumny ze swojej zdobyczy od razu poszedł do Leny, a Irme odłożyła martwe zwierzęta i przeciągnę się z uśmiechem na ustach.
- Takie polowania to ja lubię – oznajmiła, zerkając na Yastre ze szczerym uśmiechem na ustach.
- Pomyśleć, że o mały włos, a stracilibyśmy okazję do takich wypraw - burknęła pod nosem, ale już nic nie było w stanie zniszczyć jej dobrego nastroju.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Puszcza dookoła była niezwykle gęsta, aż roiło się tu od wszelakiego rodzaju ziół, więc Novus bez problemów znalazł specjalną roślinę leczniczą, która mogła pomóc na uszkodzone skrzydło Faliona. Rzecz jasna miała ona jedynie przyśpieszyć zdrowienie i uśmierzyć ból. Przy tym okazało się, że Ullysandra również zna się na leczeniu. Elfa bardzo to ucieszyło, gdyż znalazł kolejną rzecz, nad którą mogli wspólnie rozprawiać, oczywiście Lena także posiadała taką wiedzę, nie była jednak jego rodaczką. Obie kobiety chyba przypadły sobie do gustu, szczególnie iż kotołaczka przejawiała duże zainteresowanie i zdolności, jeśli chodzi o piosenki elfów. Irme z Yastre wrócili jakiś czas później, niosąc pokaźny zapas mięsa, Novus pomachał do nich na powitanie. Z ulgą zauważył poprawę nastroju u łowczyni, gdyż wcześniej odniósł wrażenie, że w dalszym ciągu jest czymś zirytowana. ,,Pewnie tylko mi się wydawało.''
- Jak widzę, świetnie wam poszło.
Pomógł im poukładać wszystko we wcześniej przygotowanym miejscu, a następnie razem z Leną wspólnie przygotowali posiłek. Dzięki ziołom z puszczy mięso było doskonale doprawione, musieli jednak osłonić ognisko, aby wydobywające się z niego aromaty nie zwabiły dzikiej zwierzyny. Oczywiście Yastre zdecydowanie wolał surowe mięso.
- Chyba warto pomyśleć nad tym, gdzie udamy się po powrocie na szlak - zaproponował elf.
- Ja na pewno udam się do Chat Druidów - odparła Ullysandra.
Skinął głową, a potem zwrócił się z tym samym pytaniem do reszty. Po tym co przeżyli w lesie, wątpił, by któreś z nich chciało pozostać w tej okolicy. Novus osobiście nie miał pomysłu gdzie mogliby się teraz udać.
Zablokowany

Wróć do „Szlak Ziół”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości