ValladonJabłka!

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Hiram
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hiram »

        - To dość mało informacji - mruknął, zaglądając do książki. Żadna z tych informacji nie poruszyła nic w głowie Hirama. Albo były to za słabe bodźce, albo faktycznie było to wszystko tylko zbiegiem okoliczności. Szczerze - rozczarował się. Z jej opisu ten Will wyglądał na całkiem porządnego człowieka, pełnego troski i dobra. To jednak jak dotykała swoich rąk podczas mówienia o nim wywołały podejrzenia, że nie mówi mu wszystkiego. Skoro jednak nie wyglądało na to, by dowiedział się czegokolwiek o swojej przeszłości, postanowił na chwilę porzucić temat. Był teraz na tropie czegoś ważniejszego, co potencjalnie mogło go teraz uratować.
Wysłuchał jej wykładu, zastanawiając się nad naturą tej magii. Mimo swojej mitycznego pochodzenia była całkiem do określenia i zamknięcia w pewne ramy. Można by powiedzieć, że była odpowiednikiem duszy, której brak jednak nie powodował śmierci, a jedynie mocne osłabienie. Czy było możliwe, że właśnie to mu dolegało? Brak magii?
        Skrzywił się. Wynikało z tego, że będzie się musiał stać jakimś cholernym wampirem by przeżyć? Odrzuciła go ta myśl, jednak odezwał się w nim od dawna tłumiony głód- mięsa na szczęście, nie krwi.
        Zamknął książkę, odkładając ją na stół.
        - Chyba wszystko już wiem - podsumował, wstając powoli z siedzenia. Żebra nie dawały mu się już tak we znaki jak przed chwilą, co było dobrym znakiem. - Wszystko wskazuje na to, że posiadam deficyt magii, który muszę uzupełnić. Może w mieście znajdę dawcę, który mi to umożliwi. - Przeszedł kilka kroków do drzwi, po czym przekręcił głowę, zerkając na lisołaczkę. - Dzięki za pomoc. Bywaj.
         Tymi słowami kończąc rozmowę, ruszył ku wyjściu.
Awatar użytkownika
Karo
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Karo »

        - Poczekaj! – Sama się zdziwiła swoją reakcją, ale poczuła, że nie mogła mu pozwolić tak po prostu odejść. – Pójdziesz do miasta, do losowej osoby z prośbą o użyczenie jej krwi? Pomyśl, czy to nie wygląda absurdalnie? W najlepszym wypadku wyrzucą cię za mury albo aresztują. Jesteś ranny, raczej daleko im nie uciekniesz... – Zawahała się, nie wiedząc jak to ubrać ładnie w słowa. – Potrzebuję twojej pomocy. Muszę… muszę się dowiedzieć co się dzieje z Willem. Pomóż mi, a ja… - Wzięła głęboki wdech. – Użyczę ci swojej energii - ściszyła głos i skuliła uszy. - Może to pomoże również tobie, może jeżeli nie ode mnie, to dowiesz się od niego czegoś o sobie. Proszę cię, muszę go znaleźć. – Powstrzymywała łzy, które napłynęły do jej oczu.
        Możliwe, że on był szansą na odnalezienie jej dawnego życia. Kto wie, czy jeżeli pozwoli mu tak po prostu odejść to czy znów natknie się na kogoś, kto byłby w stanie jej pomóc. Stanęła mu na drodze i wystawiła ręce w kierunku mężczyzny dokładnie odsłaniając blizny.
        - Jeżeli trzeba, powiem ci co mi zrobił. On trzyma klucz i do mojej przeszłości.
Hiram
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hiram »

        -Tak, dokładnie tak - powiedział przekornie. - Zakładam, że wielu z tamtejszych żebraków, których traktujecie jak psy, za kilka groszy zrobiłaby o wiele więcej niż podzielenie się krwią - dodał z goryczą. Był tu od niedawna, lecz zdążył już zauważyć kilka rzeczy. Choćby wyraźną różnicę między bogatymi a najbiedniejszymi. Zagotowało to w nim krew, jednak wiedział, że nie wystarczy pomachać kilku osobom mieczem przed twarzą, by to zmienić. Problem trzeba było ugryźć od innej strony. A przed tym wolał mieć pamięć o tym kim był. Kto wie - mógł równie dobrze być właśnie hipokrytą.
        Zatrzymał się, spoglądając na tarasującą mu drogę dziewczynę. Cóż na niebiosa było z tą jej huśtawką emocjonalną? Zamierzył się by ją wyminąć, wtem jednak zastygł, spoglądając na jej odkryte ramiona. Każde, choć blade, porzeźbione było starymi, wnioskując po kolorze, bruzdami, różnej szerokości i długości. Sam nie wiedział skąd, ale rozpoznał bicz, nóż, coś wąskiego ale bardzo twardego, a także grubsze, choć bardziej miękkie. Pogrzebacz i pałka.
        Zmarszczył brwi, przenosząc spojrzenie na oczy Karo. Po co ona szuka sprawcy tych blizn? Sama powiedziała, że prawdopodobnie zmarł, w czym był więc problem?
        Zawahał się, słysząc jej zobowiązanie. Zamyślił się. Prostsi do eksperymentów byli losowi ludzie z ulic. Choć zdawał sobie sprawę, że plotka o nieznajomym przybyszu, węszącym po mieście i płacącym za upuszczanie sobie krwi przez ludzi może nagromadzić nad jego głową niepożądane chmury.
        Wahał się jeszcze przez chwilę, jednak po chwili poczuł coraz bardziej znajome uczucie wycieńczenia. "Teraz albo nigdy" pomyślał, po czym w żarze chwili dopadł do dziewczyny, łącząc jej usta ze swoimi. Miała miękkie usta, choć na krańcach gładsze; prawdopodobnie od przygryzania w stresie. Były też niezwykle ciepłe. Nie cieplejsze jednak od palącej skóry na jego policzku, gdzie zaliczył trzaśnięcie jej dłonią chwilę później.
Awatar użytkownika
Karo
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Karo »

        - Odbiło ci! – krzyknęła. – Mówiliśmy o krwi, nie o ślinie! - Popatrzyła na jego zaczerwieniony policzek. - Mam nadzieję, że bolało.
        Gest, który wykonał Hiram w jej stronę nie tyle ją zdziwił, co prędzej zezłościł do tego stopnia, że zaczęła się trząść, a futro na jej ogonie całe się zmierzwiło. Podeszła do stołu stojącego pod ścianą, aby się uspokoić. Przetarła dwa razy ręką usta, aby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, a później wzięła głęboki oddech, aby ukoić nerwy.
        Mimo iż chciała go wyrzucić za drzwi za to co zrobił, musiała pamiętać co jest stawką. Otrzymanie paru informacji o Willu było warte więcej niż ten jeden pocałunek. Nie może również zapomnieć o trzymaniu swoich nerwów na wodzy, przecież nie chce stracić kontroli nad własnym ciałem poprzez przemianę, ale było to szczególnie trudne gdy się denerwowała. Dotknęła swojego diademu, tylko on ratował ją przed katastrofą. Jednak niepokoiło ją drobne pęknięcie kryształu. Nie powiększyło się ono od dość dawna, ale bała się co mogłoby się stać gdyby zmieniło swoje rozmiary. Odwróciła się do mężczyzny.
        - W sumie, teraz to już nie jest ważne – powiedziała cichym głosem. – Możesz poczuć lekkie osłabienie z powodu przepływu energii – mówiła bez żadnych emocji w głosie. – Rozumiem, że właśnie podpisałeś ze mną pakt. – Przez ułamek sekundy w jej kąciku ust pojawił się drobny uśmiech. – Teraz, pomóż mi go znaleźć.
Hiram
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hiram »

        Zdawało mu się, że Karo coś do niego mówi. Słowa jednak nie docierały do Hirama, w tej chwili zataczającego się do tyłu jak po uderzeniu alkoholu do głowy. Ciśnienie w jego uszach zagłuszyło dźwięki z zewnątrz do tego stopnia, że słyszał swój urywany zdyszany oddech jak dudnienie młota. Oparł się o blat, widząc mroczki przed oczami. Ścisnął krawędź, aż pobielały mu kostki. To miało mu pomóc. Co do...?
        Zamarł, czując, że się poci. Wydawało mu się, że krew pod jego skórą zaczyna się gotować. Podwinął rękaw kurtki - co przy skórzanej fakturze było uciążliwe - i rozszerzył z niedowierzaniem oczy. Wyglądem przypominające szalone skurcze, jego mięśnie falowały na ramionach i... bulgotały? Przypominając rozgrzaną wściekle wodę. Moment później wszystko ustało, a po chwili nicości poczuł jednak, jak palą go oczy.
        Uniósł oczy, napotykając swoje odbicie w szklanym dzbanie nieopodal. Wszystko się zgadzało, z wyjątkiem oczu - zamiast tęczówek i białek wydawało się, że ma w oczach jaśniejące niebieskie ogniki. Światła zawirowały wokół własnej osi, po czym ponownie oślepiły go. Zamrugał kilkukrotnie, a palące uczucie - wraz ze światłem - ustąpiło, jakby zagłębiając się w jego ciele.
        - ...Pakt.
        Odetchnął łapczywie, słysząc skrawek słowa. Powoli się wyprostował, jakby przesiedział ostatnie kilkanaście godzin, rozciągając rozognione mięśnie. Miał uczucie, jakby zerwano każdy mięsień w jego ciele po czym ponownie sklejono, jednak pozostawiając je mocniejsze. Odwrócił się do dziewczyny.
        - Jaki pakt... - zaczął, jednak urwał gwałtownie, zauważając coś.
        Nie miał wokół siebie bariery.
        Zaległa pusta cisza. Oddychał normalnie, a jego płuca nie rozcinały się od wdychanego powietrza, mimo, że nie roztaczał wokół siebie bariery. Magiczne uczucie, które stało się praktycznie jego autonomicznym odruchem....Czyżby przestało być mu niezbędne?
        Rozejrzał się gorączkowo, zauważając przyniesione przez Karo jabłka. Nie pytając o zdanie porwał jedno i wgryzł się w owoc. Sok zalał mu twarz, gdy w pospiechu przeżuwał kęs, po czym go połknął. Stał w bezruchu, jakby chcąc prześledzić tor jedzenia w środku. Minęły może dwie minuty. I nic. Otworzył szeroko oczy, po czym jego ramiona zaczęły się trząść, z mijającym czasem nabierając na sile. Zatoczył się do tyłu, prawdopodobnie chcąc oprzeć się o blat, jednak źle wycelował i rozłożył się na ziemi jak długi, śmiejąc się jak szaleniec. Wciąż z jabłkiem w ręku.
        Od tak dawna tego nie czuł. Smaku czegokolwiek poza wodą. Niemal zapomniał jak to jest cokolwiek jeść. Smak owocu skojarzył mu się z uczuciem, ciepłym uczuciem, jak gdyby stworzonym w letnim okresie. Siedząc nad jeziorem, obserwując przejeżdżające nieopodal rowery.
        Zamrugał oczami. Co... Co to było?
        Oparł się dłońmi o podłogę, rzucając Karo spojrzenie spod zmarszczonych brwi. To ona? Czy może jego pamięć odblokowała wspomnienie tak dobrze ukryte w jego głowie?
        Zaklął w języku, w którym spisywał swoje pamiętniki. Ten, dla odmiany dla wspólnego języka alarian, był niczym burza przy śpiewie gila - może nie tak zwiewny i melodyjny, jednak posiadający podskórnie grzmiącą moc.
        Zamrugał oczami, starając się w swojej euforii skupić na postaci lisicy.
        - Czekaj... kogo znaleźć?
Awatar użytkownika
Karo
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Karo »

        Miała ochotę powiedzieć jeszcze parę zdań, ale zamilkła, widząc, że Hiram całkowicie ignoruje jej słowa. Obserwowała jego dziwne zachowanie. Szczególnie zaskoczyła ją reakcje na jabłko. Wyglądał jakby pożywiał się czystą ambrozją. Upadł tuż pod jej nogami i zaczął się szaleńczo śmiać. Trochę nie rozumiała tej sytuacji. Widziała, że energia może wywołać lekki szok, ale nie spodziewała się takiej reakcji, chyba nawet ból żeber przestał się dla niego liczyć.
        Z drugiej strony był dla niej ciekawym przypadkiem naukowym. Nigdy nie spotkała nikogo z takim niedoborem energii. Nawet po całkowitym wykorzystaniu, sama się regenerowała, przynajmniej do stopnia, aby umożliwić normalne funkcjonowanie, a on albo nie posiadał możliwości regeneracyjnych, albo ten proces był u niego z jakiegoś powodu wstrzymany. Chciała poznać rozwiązanie tej interesującej zagadki, a im dłużej o tym myślała tym bardziej ją to ekscytowało. W efekcie można było to zauważyć, przez energiczne ruchy jej ogona, machającego z prawej na lewą stronę.
        Mimo wszystko porównując co jest dla niej ważniejsze - znalezienie Willa, czy opisanie ciekawego przypadku naukowego, odpowiedz była jasna. Sama się sobie dziwiła, ale odnalezienie oprawcy było najważniejsze, reszta traciła na znaczeniu.
Kiedy Hiram przestał tarzać się po jej podłodze i wrócił do rzeczywistości, podeszła do niego i kucnęła przed nim patrząc mu prosto w oczy.
        - Willa, miałeś mi pomóc go znaleźć. – Uśmiechnęła się. – Więc kiedy zaczynamy albo od czego? Myślisz, że będzie to trudne? Tropiłeś już kogoś? – zaczęła zadawać ogromną ilość pytań zbytnio podekscytowana tym, że może go znowu spotkać, ale zatrzymała się w połowie, a wyraz jej twarz zmienił się diametralnie ze szczęśliwej na przerażoną. Popatrzyła na niego, jakby chciała z jego oczu odczytać, czy w ogóle będzie skory do pomocy, czy za chwilę odejdzie mając ją w głębokim poważaniu. – Zamierzasz mi pomóc, prawda? – zadała podstawowe i najważniejsze pytanie.
Hiram
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hiram »

        Urwał kolejny kawałek jabłka i zaczął go żuć w zamyśleniu.
        - Pomogę. Choć musimy najpierw oszacować, czy jest na to w ogóle szansa - zauważył, wstając w końcu z podłogi. Podczas rozmowy zerkał dyskretnie w stronę kuchni. Gdy już czegoś zasmakował, to pojawił się w nim niewypowiedziany głód. Musiał go jeszcze przez chwilę wytrzymać. - Nie ruszymy jednak z niczym dopóki nie dowiem się czegoś więcej. Usiądźmy więc i porozmawiajmy.
         Podążając za swoją instrukcją podsunął drugie krzesło do stołu i usiadł na nim, wyczekująco wpatrując się w lisicę.
        - Zacznijmy. Od początku najlepiej. Kim jest ten Will? Gdzie go ostatnio widziałaś? I co takiego ci zrobił?
Awatar użytkownika
Karo
Błądzący na granicy światów
Posty: 13
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Lisołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Karo »

        Dziewczyna wstała i podeszła do kuchni. Dźwięk wydobywający się z brzucha mężczyzny nie pozostawiał złudzeń, że był bardzo głodny. Lisica złapała za miskę i włożyła do niej bułki, które dostała, i kawałek suszonego mięsa. Jedzenia postawiła przed Hiramem na stole, a sama usiadła tuż obok niego.
        - Jedz śmiało, jeżeli będziesz chciał więcej to czegoś poszukam. A wracając do sprawy… - zrobiła krótką pauzę. – Gdy byłam mała, na tyle by nie pamiętać tego zdarzenia, zostałam porwana. Will stał się moim właścicielem, a mnie na znak posłuszeństwa wobec niego nazwano Willy. Byłam jego niewolnicą, robiłam wszystko co mi kazał, zaczynając od sprzątania po zabawianie jego kolegów na różne sposoby. – Przerwała na chwilę, bo choć zdarzyło się to dawno temu, obrazy, które pojawiły się znów w jej głowie, nie były w żaden sposób przyjemne. Kiedy zauważyła, że jej ręce zaczęły się trząść, położyła je na kolanach chowając je przed wzrokiem Hirama.
– Szacuję, że spędziłam tam piętnaście lat. Przez ten czas wyrządził mi wiele krzywd, po których do dziś mam blizny na całym ciele, ale… ale nie mogę powiedzieć, że był potworem. Nauczył mnie też wielu przydatnych rzeczy, to dzięki niemu potrafiłam cię opatrzyć. – Popatrzyła na Hirama, ale na jego twarzy wciąż rysowało się pytanie.
– Przypuszczałam, że zginął sześć lat temu. Tamtego dnia ciężko mnie pobili. Straciłam panowanie nad sobą i przemieniłam się w lisa. Ja... ja sama nie kontroluję przemiany, to coś robi to za mnie. – Wskazała na diadem ozdabiający jej czoło. - Nie panuje nad tą formą i nie pamiętam co się wtedy stało. Obudziłam się w środku nocy na jakimś pagórku, z którego mogłam zobaczyć jak rezydencja płonie. Cała byłam skąpana we krwi i nie była ona moja. Jednak jest we mnie przeczucie, że wtedy nie zginął, że jakimś sposobem mu się udało uciec, czuję to.
        Miała przeczucie, że to co mówiła, było dla Hirama bez sensu. Wstała od stołu prosząc o chwilę cierpliwości. Poszła na górę do swojego pokoju i z szafki, z ostatniej szuflady wyciągnęła przedmiot owinięty białą chustką. Zeszła na dół i położyła na stole.
        - Nie wiem czy się to na coś się przyda, ale to jedyna rzecz jaka mi po nim została.
        Odwinęła rogi materiału, spod którego ukazała się żelazna obroża. Była gruba i niezwykle ciężka, a w większym stopniu już zaśniedziała.
        - Nosiłam ją przez całe moje życie, ściągnęła mi ją dopiero Livay, zielarka, która kiedyś mieszkała w tym domu. – Zaśmiała się lekko rozładowując stres. – Było z nią wiele problemów, ponieważ zaczęła wrastać mi w skórę. - Analizując to wszystko sama zaczęła powątpiewać i wierzyć, że to ma sens, ale…. Cały czas było to „ale” przez które brnęła dalej. - Sądzisz, że da się coś z tym zrobić, jest jakaś nadzieja?
Hiram
Rasa:
Profesje:

Post autor: Hiram »

        Odłożył ogryzek po jabłku, przyglądając się postawionej przed nim misie. Jego zastanowienie nie trwało długo, gdyż brzuch dość jasno wyraził, czego mu trzeba. Słuchając Karo zaczął więc skubać powoli bułki i mięso, jako że głos w jego wnętrzu ostrzegał go, że jeśli zje to naraz, to może się spodziewać niespodziewanych reperkusji.
         Czujnie skupiał się na wypowiadanych przez nią słowach, jednak nie umykały mu różne odruchy, które zdawały się wstrząsać jej ciałem podczas monologu. Pocierała mimowolnie ręce, przełykała nerwowo i ociężale ślinę, jakby przyzwyczajona do obroży, która wcześniej ściskała jej szyję, a teraz leżała przed nim na jej kolanach. Uniósł brwi słysząc zapewnienie o jego niebyciu całkiem złym, jednak pozostawił je bez komentarza. Zanotował jednak ten fakt w myślach, gdyż mógł się później okazać problemem.
        Większym problemem okazało się jednak to, co powiedziała po chwili. Niejasna historia o formie lisa, przemianie, niekontrolowaniu tego. Na początku myślał, że mówi to w przenośni, o walce z samych sobą i tak dalej... Jednak gdy pojawiła się krew na rękach zaczął podejrzewać, że mówi całkowicie poważnie.
        Zadrżał. Świat zaczął się niebezpiecznie szybko powiększać.
        Karo skończyła mówić, pozostawiając ją i zamyślonego Hirama w ciszy. Mężczyzna starał się to poukładać w myślach w jakąś logiczną całość. Informacji było dużo. Bezużytecznych informacji jeszcze więcej. Te istotne zamykały się w może dwóch zdaniach. Będzie ciężko.
        - Zerknę na twoją obrożę, jeśli pozwolisz - powiedział, biorąc metalowy pierścień do rąk. Ważył dobre dwa funty, zdecydowanie nie będąc najmilszą ozdobą kobiety. Hiram obejrzał go dookoła, przyglądając się łączeniom i wykonaniu. Metalowa, możliwe że żelazna, jednak nietypowa. Łączenia nie były z bolców, czego się spodziewał, ale zdawały się być całkowicie wtopione w konstrukcję. Tak samo łapki łączące - nie było tu zamka, jedynie klamry zaciskowe. Nie był nawet pewien jak miałby to otworzyć, jako że jedyne dojście było od środka, gdzie znajdowała się szyja lisicy. Zauważył jednak coś, co zmroziło mu krew w żyłach.
         Spojrzał na przypatrującą mu się pytająco Karo, następnie opuścił wzrok na jej szyję, a jego przypuszczenia potwierdziły się.
         Karo dostała tę obręcz będąc dzieckiem. Ona rosła, jednak obroża nie.
         Zapłonął w nim zimny gniew na sprawcę tego czynu. Przed oczami pojawił mu się nieokreślony człowiek, którego nie miałby skrupułów rozpłatać mieczem na....
         Opanował się, odetchnąwszy głęboko. Musiał być silniejszy niż takie żądze. Czuł, że tak trzeba.
         Ochłonąwszy po chwili słabości ponownie przypatrzył się obroży, zauważając teraz małą rycinę po wewnętrznej stronie.
        - Jest tutaj jakiś napis - powiedział, przysuwając się z krzesłem do lisicy. Stykali się niemal ramionami, gdy pochylał się w jej stronę wskazując mały, niepozorny rząd znaków przy dolnej obręczy wewnątrz koła. - Nie potrafię go jednak rozczytać.
        Wyostrzony instynkt dał o sobie znać, gdy kątem oka zauważył błysk przy oknie. Poderwał się z krzesła, w biegu łapiąc miecz i wybiegając przez niedomknięte drzwi na zewnątrz. Gdy tylko przekroczył jednak front drzwi, otoczyło go światło z nieznanego źródła. Zasłonił ręką oczy, powoli otwierając oczy, przyzwyczajając je do słońca. Gdy jednak ujrzał widok przed sobą, słaby dreszcz przeszedł po jego karku w stronę łopatek.
        To nie była okolica Valladonu.
         Stał na małym skalistym wzniesieniu, przed którym rozpościerały się polany usłane wystającymi z nimi ostro zakończonymi skałami wapiennymi. Gwałtownie obrócił się, chcąc zawołać Karo, jednak dom za nim również zniknął. Stał samotnie pośrodku pustkowia, trzymając w jednej dłoni miecz, w drugiej zaś gorączkowo ściskając jedyną rzecz pomagającą mu wierzyć, że lisica nie była tylko nieśmiesznym żartem jego umysłu.
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości