ValladonGotlandzkie spotkanie, gotlandzki finał

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Zablokowany
Awatar użytkownika
Loring
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Gotlandzkie spotkanie, gotlandzki finał

Post autor: Loring »

[Dérigéntirh wraz z Loringiem w Leonii - turniej oraz wróż.]
[Jorge i Setian, czyli wspólny trening i nielegalne walki.]

Wkroczenie na teren miasta obyło się bez zbędnych komplikacji, grupka mężczyzn została dokładnie przeszukana, wypytana o cel podróży do Valladonu oraz uświadomiona w kontekście obowiązującego tutaj prawa oraz zakazów. Przy okazji strażnicy odpowiedzieli na kilka podstawowych pytań wojowników, jak to gdzie można się zatrzymać na noc oraz spędzić w dzień czas. Z początku chcieli dyskretnie wypytać o Setiana, jednak później zgodnie stwierdzili, że nie jest to dobry początek, gdyż żołnierze obawiając się zamieszek mogliby po prostu nie wpuścić ich do miasta.
Po znalezieniu się w środku miasta, wojownicy udali się do wskazanej przez jednego z żołdaków karczmy, położonej w centrum Valladonu i tętniącej cały czas życiem. Pierwszym co się czuło po wejściu do środka, był potężny buch gorąca, oznaka płonącego paleniska w głównej izbie karczmy, w której znajdowały się stoły jadalne oraz parkiet do tańca. W fazie wstępnego wieczoru w środku nie było dużo ludzi, a żaden z obecnych nie wyglądał na rozrabiakę który zjawia się praktycznie zawsze w środku nocy, dużo pije i w następstwie sprawia jeszcze więcej problemów.
Melmaro wynajęli sobie pokoje wraz z Darem i od razu uiścili odpowiednią zapłatę, po czym zamówili do stolika po grzanym piwie i dobrym mięsie, na które musieli chwilę poczekać.

- Moja hm… - Loring zawahał się chwilę, jakby dobierając odpowiedniego słowa i przy okazji rozglądając się uważnie po gościach. – „choroba” zatrzymała się, a ja nie czuję żadnego dyskomfortu. Sądzę, że jest to najpewniej działanie jego… Albo tego drugiego. W każdym bądź razie czuję narastającą ekscytację, coś jak przeznaczenie, jeżeli wiecie o co mi chodzi.
Blondyn zamknął oczy i zamyślił się na dłuższą chwilę, po czym pociągnął łyk z kufla i odgryzł kawałek mięsiwa. – Wy też czujecie to napięcie w sercu? Takie oczekiwanie, poczucie czegoś wielkiego? To nie jest już zwykłe tropienie i zemsta, to jakby coś więcej…
Przewodni kolejny raz zamknął oczy, a drzwi karczmy otworzyły się i do wewnątrz weszła pokaźna grupka osób. Wszystko wskazywało na to, że zaczyna się pora największych imigracji, a karczma już wkrótce wypełni się po brzegi.
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Revka westchnęła. Oparła wygodnie plecy o tył loży i przeczesała palcami włosy, by przestały opadać na jej twarz. Brązowa koronka, którą obszyte były rękawy jej sukni, ładnie wyglądała na tle rudych loków i jasnej cery. Carax z pewnością to zauważył, gdyż widać było, jak na moment zmienił się wyraz jego oczu, zdradzający uznanie i swego rodzaju fascynację, która jednak szybko zgasła. Bukmaherka była dla niego nietykalna i dobrze o tym pamiętał.
        - Przyznam, że liczyłam na dłuższą współpracę - oświadczyła Revka, spoglądając uważnie na Setiana. - Nieźle się ustawiłeś na tej arenie, mogłeś piąć się dalej. Naprawdę dobrze byś się na tym dorobił. Ale w porządku, rozumiem, to tylko przystanek w drodze do celu… Coś mi mówi, że chyba nie będzie nam już dane ponownie się spotkać. A w każdym razie spokojnie porozmawiać, bo liczę, że zobaczę jeszcze twoją pożegnalną walkę na kołowrotkach. Teraz wybaczcie, muszę wracać do pracy. Powodzenia.
        Revka nie musiała mówić nic więcej - po jej słowach Jorge wstał, pożegnał się z nią i zapewnił, że bardzo im pomogła. W odpowiedzi rudowłosa bukmaherka uśmiechnęła się z lekko kpiarską manierą i zastrzegła, że więc nie będzie pomagać szermierzowi, ton jej głosu był jednak wesoły, więc na pewno nie miała tego na myśli. Z Setianem pożegnała się bez dodatkowych uprzejmości ani przytyków. Gdy obaj mężczyźni odchodzili, ona rozłożyła przed sobą notes z zakładami i już była gotowa na przyjęcie osoby, która szła w jej stronę z zamiarem obstawienia kilku walk czy wyścigów. Katty nie wybrzydzała w kwestii zakładów, które można było u niej opłacić, zresztą głównie dzięki temu była w stanie pomóc melmaro.

        Już na zewnątrz Jorge przystanął z boku, czekając aż Setian również wyjdzie i przy okazji poprawiając ubranie. Dopasowane spodnie w towarzystwie wysokich butów o prostej formie i dwurzędowej granatowej kurtki ze srebrnymi guzikami tworzyły obraz dobrze urodzonego mężczyzny z wojskowymi korzeniami, co dodatkowo podkreślała zadbana szabla przy boku Caraxa i jego starannie zaczesane krótkie włosy. Skojarzenie było jednocześnie prawidłowe i błędne, bo jakkolwiek Jorge z pewnością dobrze radził sobie z bronią i mógł nazywać się wojownikiem, tak z wojskiem ani on, ani jego rodzina nie mieli nic wspólnego. Nazwisko “Carax” każdemu obytemu w towarzystwie Alarańczykowi kojarzyło się przede wszystkim z prawnikami, historykami, poliglotami, Jorge stanowił więc wyjątek od wielopokoleniowej reguły. Chwalebny czy haniebny, to było kwestią sporną.
        - Dzień jeszcze młody, szkoda jednak czasu, by iść do Żurawi - zagaił w końcu Jorge. - Lepiej wrócić do mnie, możemy urządzić sobie mały sparing na trawniku za domem, starczy nam miejsca. Albo będziesz mógł sobie odpocząć przed wieczorną walką, jeśli faktycznie zamierzasz się jeszcze wybierać na kołowrotki... Zamierzasz?
        Carax powoli ruszył z miejsca, gdyż początek trasy był dla nich taki sam bez względu na cel. Dopiero po chwili przyszło mu do głowy, że źle dobrał słowa - Setian nie znał pojęcia "odpoczynek", na pewno będzie chciał ćwiczyć. Słowo jednak się rzekło, a Jorge nie miał zamiaru naprostowywać swojej wypowiedzi, w końcu przekaz i tak był jasny.
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

Melmaro w spokoju wysłuchał tego co rudowłosa mu odpowiedziała, po czym zamilknął na chwilę, jednak nie w celu zastanowienia się, a po prostu tymczasowego zapanowania ciszy. Na jego ustach pojawił się słaby uśmiech, a oczy rozbłysły tyleż wesoło, co drapieżnie.
- Przegrać? Nie, raczej nie planuję, kusząca propozycja, ale chyba nie skorzystam – ton głosu mówiącego był spokojny, jednak uśmiech który się pojawił chwileczkę wcześniej mógł być niepokojący. Im więcej krwi Setian przelał, tym bardziej zaczęło mu się to podobać, czego nie mówił na głos, ale co z pewnością zostało zauważone przez Jorge czy też Revkę. Co prawda szatyn nie zmienił swojego podejścia do nich, pod tym względem niczym się nie różnił, jednak co innego kiedy chodziło o osoby trzecie. Przewodni znacznie chętniej odpowiadał na zaczepki i w brutalniejszy sposób udowadniał swoją wyższość. Epicentrum tego wszystkiego miało miejsce na kołowrotkach, tam stawał się prawdziwym potworem który był w stanie zabić człowieka który zbliżył się za bardzo w złym momencie, mimo że nie był jego przeciwnikiem. Jorge również mógł odczuć zmianę, zdarzyły się kilka razy sytuacje w których jeden bądź drugi byli zaczepiani, najczęściej w karczmie przez pijanych awanturników. Wcześniej melmaro po prostu uspokajał sytuację, a po zmianie po prostu rozwiązywał sytuację siłą. Oczywiście nie stał się niemyślącym agresorem, nadal jego umysł błyskawicznie oceniał sytuację i kalkulował, po prostu Setian rzadziej wybierał rozwiązanie pokojowe.
- Dorobiłem? Zależy o co ci chodzi, bo jeżeli o pieniądze, to te nie są dla mnie ważne. Ale masz rację, sporo zyskałem i jestem wdzięczny za pomoc. A co do pożegnalnej walki, to hm… nie wypada odmówić – Setian uśmiechnął się szerzej i wstał razem z Jorge, po czym pożegnał się z kobietą uściśnięciem dłoni i opuścił karczmę wraz z szermierzem. Na zewnątrz było jasno, jednak chłodno, mocny wiatr co chwilę chłostał odkryte części ciała.
- Tak, zamierzam. Mógłbyś na nią przyjść i zobaczyć mnie chociaż jeden raz, ubrałbyś się w długi płaszcz i maskę, wiele osób tam jest tak ubranych. Wystarczyłoby do tego byś się zgarbił i nabrał nierównego chodu, a nikt by cię nie rozpoznał, choćbyś stał naprzeciwko niego. Co do sparingu, to z chęcią, jest to bardzo miły i owocny trening.
Setian nie skomentował użytego przez szlachcica słowa „odpoczynek”, bo czy był jakikolwiek sens w czepianiu się szczegółów? Każdy z mężczyzn wiedział o co chodziło, poza tym Gotlandczyk nie był robotem i też musiał odpoczywać.
Przewodni swobodnym krokiem ruszył wraz z szermierzem w stronę jego posiadłości, wpatrując się w pochmurne niebo, jednak kiedy mijali jedną z ciasnych, ciemnych uliczek, zatrzymał się nagle i przykucnął, wyciągając rękę.
- Cicho! Słyszałeś to? – wojownik przyłożył palec do ust i skierował wzrok w stronę uliczki, a po chwili zamknął powieki. Z wnętrza dało się słyszeć bardzo ciche, przerywane odgłosy, coś na kształt szamocenia.- Coś się dzieje w środku.
Melmaro ruszył zgrabnym krokiem w ciemną uliczkę, a kiedy dotarł do zakrętu i końca, dojrzał źródło dźwięku który przykuł jego uwagę. Przy ścianie budynku zamykającej uliczkę znajdowała się kobieta we wdzięcznej sukni, a przy niej czwórka mężczyzn, która teraz w mało elegancki sposób próbowała się do niej dobrać. Jeden z nich trzymał mocno kobiecie nogi, a drugi zatykał jej usta, jednak na widok Setiana i Jorge obydwaj ją puścili i cała czwórka dobyła szybko noży, niczym zwierzyna nagle przyparta do muru.
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Dérigéntirh »

Dérigéntirh był w Valladonie nie raz, a pomimo tego mocno się zdziwił, gdy weszli do środka. Miasto rozwijało się o wiele lepiej, niż smok śmiał podejrzewać. Naturalnym jest, że miasta się powiększają i przeważnie zwiększa się także komfort życia w nich, lecz to tak rozkwitło, że było niemal nie do poznania. Zastanawiało go, co przyczyniło się do tego, ale to pytanie przełożył na drugi plan. Po wszystkim powinien mieć wystarczająco dużo czasu, aby zająć się wszystkim. O ile spotkanie dwóch melmaro nie przerodzi się w coś większego, co zwróci na nich uwagę straży. Nie chciał znowu opuszczać miasta w ten sam sposób.
        Karczma, w której się zatrzymali, była dosyć uboga w porównaniu do tej, w której gościli w Leonii. Ale to akurat niezbyt obchodziło smoka, co najwyżej cieszył się, że jego brat był tak niecierpliwy, że oddzielił się od nich. Gdyby Weihlonder tu był, awantura wybuchłaby przy samej bramie miejskiej.
        Gdy usiedli przy stoliku, zaczął się zastanawiać, jak tak właściwie melmaro mają zamiar odnaleźć tutaj Setiana. Miasto nie należało do najmniejszych, Dérigéntirh znał tę kolejność na pamięć, a w dodatku poszukiwany przez nich człowiek raczej nie będzie zbyt skłonny do ujawniania obecności.
- Jeżeli o mnie chodzi, to nie czuję niczego niezwykłego. - Smok zdecydował się odpowiedzieć na pytanie Loringa, choć podejrzewał, że skierowane było głównie do jego towarzyszy. - Choć to pewnie dlatego, że nie jestem jednym z was.
        Ano właśnie, pozostawała jeszcze ta kwestia. Dérigéntirh nie miał prawa osądzać Setiana, już dostatecznie się wtrącił, pomagając go odnaleźć melmaro. ”Cóż, problemy należy rozwiązywać, a nie przed nimi uciekać. Zresztą Loring ma prawo poznać prawdę. Właściwie, to już nawet mógłbym polecieć do Kryształowego Królestwa. Chyba tylko ciekawość mnie tutaj trzyma.”
- Nie uprzedzajmy faktów. Jak macie tak właściwie zamiar go znaleźć? Macie już jakiś pomysł?
Awatar użytkownika
Loring
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Loring »

Tak jak można się było spodziewać, krótką chwilę po tym jak wszyscy rozgościli się w karczmie, nastąpił etap kulminacyjnego przypływu, przez co w niewielkim odstępie czasu karczma wypełniła się po brzegi, co skutkowało zmniejszeniem paleniska i dostawieniem dodatkowych ław. Atmosfera która zapanowała była przyjemna i wesoła, a harmider głośnych rozmów, stuki towarzyszące odkładaniu kufli z piwem, odgłosy jedzenia oraz składane ochoczym krzykiem zamówienia skutecznie nie pozwalały ciszy na umiejscowienie się choćby na sekundę. Tańczący ogień co prawda został zmniejszony, jednak skupisko ciał spowodowało, że było jeszcze goręcej niż przed wkroczeniem tych wszystkich Valladończyków oraz najpewniej podróżników z najróżniejszych stron.
- Udało nam się uzyskać od jednego z tych ludzi którzy nas zaczepili adres miejsca w którym rzekomo odbywają się owe nielegalne walki i w którym ma gościć Setian – na pytanie smoka pierwszy odpowiedział Loring, jednak pozostali już mieli otworzone usta, by powiedzieć dokładnie to samo. – Sporo sobie za to zażyczył, ale to mało istotne. „Kołowrotki”, tak to się podobno nazywa. Wszystko zaczyna się późnym wieczorem, musimy się tam udać i wybadać, czy to wszystko jest prawda.
- Jeżeli tak, to jedynie jeszcze bardziej zasłużył na śmierć – wtrącił surowo Urgoth i zacisnął dłoń na uchwycie dużego kufla opróżnionego do połowy. – To doskonale wyszkolony wojownik, maszyna do zabijania, nie dziwnym jest, że stał się niepokonanym. W Gotlandzie są tylko najlepsi i są oni przez tylko najlepszych uczeni. Całe te lata ciężkiej pracy, morderczych treningów i wielu wyrzeczeń są po to, byśmy mogli służyć dla ludzi, bronić państwa przed wrogiem zza granic królestwa czy też w jego środku, eliminując wrogie królowi plemiona. Nie mogę w to uwierzyć, że cały ten dar który otrzymał wykorzystuje dla tak haniebnych celów, by zabijać. Został wyrzucony z Gotlandu, to prawda, ale ktoś taki jak on Gotlandczykiem będzie do końca życia.
Zapadła krótka cisza trwająca do chwili, kiedy blondyn odłożył opróżnione do końca naczynie i przetarł wargi wierzchem dłoni. Ostatnie kilka dni, poczynając od turnieju i poznania Kerrana – po którym ślad zaginął od momentu jego zniknięcia z areny – sprawił, że Loring zatracił tą całą młodzieńczą radość którą posiadał. Uśmiechał się coraz mniej, a śmiech stawał się prawdziwą rzadkością. Odszukanie pobytu ściganego od tak dawna wcale nie poprawiło jego nastroju, a co jedynie pogłębiło zachowania pesymistyczne.
- Nie możemy go tak łatwo oceniać. Wiele o nim słyszałem i chyba nie tylko ja. Jest podobno doskonałym strategiem i wodzem, przecież jako dowódca nie stracił ani jednego członka drużyny, czego zresztą nie można powiedzieć o mnie… Nic co robił bądź zrobił, nie robi bez przyczyny. Jak go odnaleźliśmy? Przez wróża, przyjaciela smoka, jednak co gdyby ten nie zdołał odszukać Setiana? Wtedy też byśmy go znaleźli, dowiedzielibyśmy się o nim od ludzi którzy nas zaczepili. A po czym to wszystko skojarzyli? Po tym – wojownik chwycił dłonią koniec płaszcza jednego z leśnych i podniósł, obracając tak, by każdy zobaczył wszyty wyżej, między łopatkami, znak klanu – po naszym herbie. Myślicie, że pokazywałby go podczas walki, gdyby tego nie chciał? Że nie przewidziałby, iż znak obcego pochodzenia wzbudzi w miejscowych ciekawość i stanie się jego znakiem rozpoznawalnym? Nie imię, nie budowa ciała, a właśnie ten znak – jedyny symbol którego autentyczności nie możemy podważyć. Długo nad tym myślałem w trakcie podróży do tego miasta i jestem prawie pewien, że Setian zrobiłby to wszystko w tylko jednym celu – byśmy go odnaleźli. Prawie, bo nie odgadnąłem jeszcze motywu, powodu dla którego mógłby chcieć to zrobić, bo oddanie się dobrowolnie raczej jest abstrakcją, skąd więc ta nagła zmiana decyzji…
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Jorge zaśmiał się pod nosem - płaszcz, maska, to brzmiało na swój sposób komicznie, jakby chodziło o jakiś bal przebierańców i to na dodatek jeden z tych gorszych. Niemniej arystokrata rozważał możliwość wyjścia na kołowrotki - tego wieczoru nie spotykał się z Mirellą i jakkolwiek wcześniej tylko przez zdrowy rozsądek nie chodził na walki Setiana, tak teraz ta ostatnia linia obrony z każdą chwilą topniała. W końcu jeśli to dobrze rozegra, może zobaczyć niezłe widowisko i nic przy tym nie stracić. Gorzej, jeśli jednak ktoś go rozpozna. Miał jednak czas się zastanowić, pozostawił więc pytanie Setiana bez odpowiedzi, zbywając je uprzejmym gestem odmowy.
        Z początku Jorge nie wiedział, o co chodzi melmaro - on nic nie słyszał. A w każdym razie nie słyszał nic niepokojącego. Ot, typowe miejskie odgłosy, odległy szmer rozmów, turkot kół na bruku. Szermierz wiedział jednak, że Setian w swej ostrożności nie osiągnął jeszcze granic paranoi i jeśli jakiś dźwięk zwrócił jego uwagę, znaczyło to, że faktycznie coś jest na rzeczy. Po chwili nasłuchiwania szermierz również usłyszał odgłosy szamotaniny dochodzące od strony zaułka, nie przejął się tym jednak. Gdy Setian ruszył, Carax chciał go złapać za rękaw i powstrzymać, melmaro jednak podświadomie uciekł spod jego ręki. Jorge skrzywił się lekko, po czym poszedł za szatynem, w duchu złorzecząc, że niepotrzebnie będą się mieszać w jakieś szczeniackie bójki albo kłótnie bezdomnych. To co zastali na końcu zaułka było jednak zupełnie inną sytuacją, taką, której szermierz już na pewno nie mógłby zignorować. Poczuł lekkie ukłucie gniewu podszytego wstydem na myśl, że wcześniej chciał zignorować nietypowe dźwięki i po prostu pójść dalej. Gdyby po czasie dowiedział się, co tu się działo i że na to nie zareagował, z pewności przez pewien czas nie mógłby patrzeć na swoje odbicie w lustrze.
        Syk dobywanej szabli sprawił, że wzrok wszystkich czterech mężczyzn skupił się przez moment na Caraxie. Szermierz już był gotowy do walki, a w jego postawie zaszła zmiana, którą Setian miał już okazję wielokrotnie obserwować. Wysoko podniesiona głowa, chłodne spojrzenie, nienagannie prosta sylwetka i równa linia ramion - cała jego aparycja świadczyła o tym, że jest lepszy od swych oponentów pod każdym możliwym względem. Nawet oddech miał spokojny, jakby to nie było nic wielkiego, w środku jednak cały wrzał.
        - Pożałujecie tego… - warknął cicho. Nie prosił o wyjaśnienia, sytuacja była jasna, odpuścił też sobie wołanie strażników, bo pewnie i tak nie zostałby usłyszany, zresztą, dla niego i Setiana ta czwórka to nie byli żadni przeciwnicy, można ich było załatwić nawet w pojedynkę i w razie czego zasłonić się obroną konieczną. Dlatego też Carax pierwszy ruszył się z miejsca, nim zrobili to jego przeciwnicy. Jeden krok, drugi, jednoczesne wyciągnięcie przed siebie ręki władającej ze zgiętym nadgarstkiem - dobra pozycje do ciosu. Nożownik, na którego zamachnął się arystokrata, chciał być szybszy. Zrobił wypad, pozostając nisko na nogach spróbował trafić szermierza w brzuch. Błąd. Carax złapał go za nadgarstek, przyciągnął do siebie, obracając się lekko bokiem. Ostrze szabli uniósł, po czym opuścił rękę. Głuchemu odgłosowi zadanego ciosu towarzyszył jęk nożownika. To nie była śmiertelna rana, Jorge uderzył przeciwnika koszem w głowę, pozbawiając go przytomności. Zaraz odskoczył od upadającego ciała, obrócił się tak, by przed sobą mieć resztę napastników, a za plecami napadniętą kobietę. Tak jak się spodziewał, nożownicy podświadomie podzielili się na dwójki i on miał na głowie jeszcze jednego z nich, resztą zajmował się Setian. Caraxowi zależało na tym, by załatwić swojego przeciwnika szybko, bez względu na styl. Postąpił krok w jego stronę i wykonał szybkie, gwałtowne pociągnięcie szablą w dół. Nożownik jak oparzony cofnął uzbrojoną rękę. Nóż wypadł mu z ręki razem z dwoma uciętymi palcami. Jorge nie pozwolił mu nawet krzyknął z bólu, zrobił kolejny krok i podciął go, a gdy już położył go sobie pod nogi, kopniakiem pozbawił go przytomności. Nie zabijał, nie lubił zabijać - niech pozostaną nieprzytomni i niech zajmie się nimi straż, on nie był chodzącym wymiarem sprawiedliwości.

        Po skończonej walce Carax schował szablę i obrócił wzrok na napadniętą kobietę, która kuliła się pod ścianą z dala od nich. Widać było, że nadal jest bardzo przestraszona, zauważalnie drżała, a twarz miała bladą jak śmierć. W oczach szermierza chłód i determinacja ustąpiły miejsca trosce. Natychmiast podszedł do niewiasty i przyklęknął przy niej. Poruszał się ostrożnie, aby jej nie wystraszyć.
        - Nic się pani nie stało? - zapytał, ujmując ją za dłoń. - Może pani wstać? Pomogę.
        Carax, jak na dobrze wychowanego mężczyznę przystało, instynktownie wręcz zatroszczył się o napadniętą kobietę. Pomógł jej wstać i doprowadzić się do porządku, zapytał czy nie potrzebuje medyka. W jego gestach była jedynie troska, niewiasta z pewnością nie mogła poczuć się przez niego napastowana. Gdy zaczęła gwałtownie płakać, Jorge pozwolił, by zrobiła to na jego ramieniu. Objął ją delikatnie, spoglądając nad jej ramieniem na Setiana. Ciężko było określić wyraz jego twarzy, był wyjątkowo neutralny.
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

Kiedy tylko Jorge zorientował się w sytuacji, dobył szybko ostrza, co spotkało się ze sztywnym spojrzeniem Setiana. On sam poza dziejącą się sceną, skupił się również na otoczeniu, nie przyjmując od razu postawy do walki. Czujne, wyszkolone oczy Gotlandczyka błyskawicznie przemieszczały się od jednej strony do drugiej, rejestrując pełną panoramę miejsca które stało się areną. Pod ścianą leżała sterta kartonów podobnych do tych w których dwójka towarzyszy chowała zbroje strażników miejskich, chcąc wydostać się z Turmalii, zwracając większą uwagę na ich rozłożenie można było odgadnąć, że wszystkie pierwotnie znajdowały się dokładnie przy tylnej ścianie budynku który zamykał uliczkę, a aktualnie były rozkopane przez czwórkę napastników w celu zrobienia sobie miejsca. Dwa pudła były otwarte, a z nich w połowie wysunięte płachty leżały na ziemi. Poza kartonami w kilku miejscach położone luzem były zużyte lampy, potłuczone lustra i strzaskane donice. Po prawej stronie, patrząc od strony wejścia do zaułka, na wysokości czubka głowy średniego wzrostu mężczyzny, znajdował się wystający, ostry pręt, prawdopodobnie w przeszłości w miejscu tym znajdował się wodopój, a uszkodzony pręt to pozostałość po obręczy do której pętano konie.
Podsumowując całą obserwację szatyn doszedł do wniosku, że w takim otoczeniu nóż jest bardzo dobrze dobranym orężem, jednak broń długa jak szabla szermierza już niekoniecznie. Sam Gotlandczyk noża nie posiadał, więc postanowił nie dobywać broni, a do szlachcica się nie odezwał. Carax może i dobrze ocenił sytuację, jednak i tak postanowił zdać się na oręż? Mało istotne, nie było wątpliwości co do tego, że mężczyzna bez problemu sobie z nimi poradzi.
Tymczasem Gotlandczyk, podobnie jak szermierz, postanowił pierwszy ruszyć na przeciwników, którzy mimo uzbrojenia nie wyglądali pewnie, dłonie im lekko się trzęsły, a ułożenie ciała wskazywało na to, że nie mają pojęcia jak zajmować się nożem inaczej niż machając nim dziko. Nie było wątpliwości co do tego, że nie chodzili na kołowrotki i nie poznali Setiana, jednak widać było wyraźnie ich strach, z pewnością zdawali sobie sprawę z tego, że stoją przed zaprawionymi wojownikami. Melmaro ruszył szybko do przodu, przechodząc w bieg, po czym wybił się obiema stopami i wpadł w pędzie na jednego z rywali, przewracając go i łamiąc mu żebra kolanem, a błyskawiczny krwisty kaszel mógł dać do zrozumienia, że odłamki przebiły narządy wewnętrzne. Zaskoczony błyskawicznym atakiem drugi z mężczyzn nawet się nie ruszył, kiedy Setian zerwał się już z miejsca, kopniakiem wybił mu nóż z dłoni, chwycił go za kark i pociągnął za sobą, nadziewając mu głowę na pręt.
Całość była błyskawiczna, a sam przewodni nawet nie zachlapał się krwią. Odwrócił się do Jorge i uratowanej kobiety, po czym przejechał wzrokiem po przeciwnikach szermierza.
- Chodźmy stąd, postanowiłeś ich oszczędzić, to będą paplać.
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Carax z cieniem zgrozy w oczach patrzył na to, co ze swoimi przeciwnikami zrobił Setian. Nadal nie umiał się przyzwyczaić do brutalnych metod szatyna, które na dodatek tylko wezbrały na sile po jego występach na kołowrotkach. Nie, żeby szermierz miał jakiś wybitnie delikatny żołądek, ale przecież przy tym wszystkich była kobieta, która teraz wypłakiwała się arystokracie na ramieniu. Naprawdę nie dało się tego zrobić bardziej... subtelnie?
        - Chodźmy stąd, postanowiłeś ich oszczędzić, to będą paplać - oświadczył melmaro, co spotkało się z cichym westchnieniem szermierza i pojedynczym skinieniem głową. Delikatnie dotknął twarzy kobiety, aby obróciła wzrok, po czym poprowadził ją między pokonanymi zbirami tak, by nie widziała ciał. Nie chciał przysparzać jej dodatkowej traumy. By zająć czymś jej uwagę, cały czas cicho do niej przemawiał, z reguły prosząc, by patrzyła pod nogi i zapewniając ją, że wszystkim się zajmie.
        - Jeśli będą paplać, wezmę to na siebie - oświadczył Setianowi, podnosząc na niego wzrok, gdy go mijał. Mógł dodać "o ile ty sam nie przestraszysz strażników" albo cokolwiek w tym stylu, ale może lepiej za wiele nie mówić przy świadkach. Istniała jednak możliwość, że to czempion kołowrotków będzie miał większy posłuch u strażników niż losowy arystokrata i to melmaro rozwiąże ewentualną nieciekawą sytuację.
        Gdy już zostawili za sobą zaułek, w którym leżały zwłoki i nieprzytomni oprawcy, Carax puścił napadniętą kobietę i pozwolił jej iść samodzielnie. Zaoferował jej swoją chusteczkę, co niewiasta przyjęła z cieniem wdzięczności na twarzy. Dopiero teraz Jorge poświęcił chwilę, aby przyjrzeć się, kogo to przed chwilą ratował razem z Setianem. Kobieta wyglądała na trochę ponad trzydzieści lat, w jego ocenie była dość przeciętnie urodziwa i odrobinę ponadprzeciętnie bogata, o czym świadczyła przede wszystkim jej suknia - teraz może będąca w nie najlepszym stanie, ale widać było, że nie uszyto jej z byle jakiego materiału. Carax patrząc na jej zapłakane oblicze nadal czuł gniew, myśląc o tym, co tamci chcieli z nią zrobić. I to w środku dnia, w samym centrum miasta! A w ogóle, gdzie był jakiś jej towarzysz? Mąż, brat albo chociaż jakaś kuzynka? Kobiety o jej statusie społecznym nieczęsto chodziło same po mieście, bądź co bądź to kusiło los i przez wielu było poczytywane za nieprzyzwoite. Carax podświadomie pomyślał w tym momencie o Mirelli - jego aktualna partnerka nigdy nie chodziła sama po ulicach, nawet gdy się poznali była w karczmie z kimś. To, że później wróciła do domu z szermierzem, to zupełnie inna sprawa. Jorge szybko wygonił z głowy myśli dotyczące Miri - to nie była pora i nie miejsce na tego typu marzenia, w końcu tuż przed nim stała roztrzęsiona kobieta, którą przed chwilą uratował razem z Setianem.
        - Jak się pani czuje? - zagaił. - Należałoby zgłosić tę napaść straży, czuje się pani na siłach? Mogę iść z panią, jeśli to coś pomoże.
        Niewiasta zdawała się być zaskoczona i zdezorientowana słowami Caraxa. Spojrzała na niego niepewnie, w palcach mnąc otrzymaną chusteczkę. W końcu westchnęła, otarła ostatnie łzy z twarzy i niemrawo skinęła głową.
        - Chyba ma pan rację - przyznała, po czym podniosła wzrok na obu mężczyzn. - Dziękuję wam. Gdyby nie wy... nawet nie wiem, jak mogę się wam odwdzięczyć.
        - To drobiazg - zapewnił od razu Jorge. Rzucanie tego typu grzecznościowymi zwrotami przychodziło mu równie łatwo, co oddychanie, o ile tylko miał ochotę zachowywać się jak dżentelmen. - Każdy na naszym miejscu postąpiłby tak samo. Życzy sobie pani więc, bym pani towarzyszył? Nalegam, wolę się upewnić, że będzie pani bezpieczna.
        - Nie, nie trzeba. To bardzo miłe, ale nie będę was już zatrzymywać, niedaleko mieszkają moi znajomi, pójdę do nich.
        Kobieta wskazała kierunek, w którym chciałaby się udać. Carax przez chwilę patrzył w tamtą stronę - to była raczej spokojna okolica, nic jej się nie powinno stać. Tym bardziej, że piorun nie trafia dwa razy w to samo drzewo, jeśli wierzyć starym wioskowym porzekadłom, ale jednak Jorge wolał mieć czyste sumienie i doprowadzić sprawę do końca.
        - To chociaż pójdziemy z panią do końca ulicy - zaoferował. - To i tak dla nas po drodze.
        Na te słowa kobieta nie znalazła już wykrętu i pozwoliła, by Setian i Carax jej towarzyszyli. Szermierz podał jej swoje imię i nazwisko na wypadek, gdyby było jej potrzebne w związku z tym napadem, jeszcze raz upewnił się, czy się dobrze czuje i czy na pewno chce dalej iść sama. Jej upór trochę go zaskoczył - większość kobiet wolałaby mieć po takich przeżyciach kogoś, kto by się nimi zaopiekował. Ta najwyraźniej była albo bardzo silna psychicznie, albo bała się swych wybawców tak samo jak zbirów z zaułka, dlatego wolała się od nich oddalić. Druga opcja byłaby dość dziwna, w końcu żaden z nich nie wyglądał na zakapiora i obaj zachowywali się jak rycerze, ale kto wie, co może dziać się w głowie kobiety? Jorge odpuścił sobie pomaganie jej i gdy doszli do rozwidlenia dróg, każde poszło w swoją stronę i tylko od czasu do czasu arystokrata zerkał za siebie, czy ona nadal tam jest.
Awatar użytkownika
Loring
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 134
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Loring »

Następne minuty minęły Gotlandczykom bardzo szybko, na dyskusji nad tym co zamierzają zrobić, jak dopaść Setiana, a przede wszystkim nad osobą poszukiwanego. Melmaro bardzo dokładnie przeanalizowali wszystko co wiedzieli o jego życiu w murach klanu jak i poza nimi, a także rozprawiali o motywach które mogą nim kierować i przede wszystkim, z czym wszyscy się bez wahania zgodzili, dlaczego postanowił się ujawnić, przyspieszyć swoje odnalezienie.
Wspólnie ustalili, że jutrzejszy dzień poświęcą na infiltrację środowiska społecznego miasta, oraz samych zabudowań. Rozkłady ulic, obiekty publiczne, godziny obchodów, wszystko co mogłoby im się przydać. Gotlandczycy byli perfekcyjnie wyszkoleni, więc kolejne pozycje do listy dawali niczym z automatu, dyskutując nad każdą z nich i planując odpowiednie posunięcia. Jutrzejszej nocy zamierzali udać się do kołowrotek, a raczej zrobić to połową grupy, reszta natomiast za zadanie miała mieć przyjrzenie się miastu, jak wygląda w nocy kiedy mają być walki, czy żadne podejrzane osoby nie są na ulicy, czy nic się nie dzieje. Jedną z istotniejszych kwestii jest to gdzie Setian mieszka, gdzie się chowa oraz plan jak to zakończyć, w które miejsce go zwabić, by nikt nie mógł im w niczym przeszkodzić.
- Jest już późno, a jutrzejszy dzień będzie pracowity, więc pora iść spać – odezwał się w końcu Loring i wstał z miejsca razem z pozostałymi melmaro, zwracając się jeszcze do Dara. – A ty? Idziesz z nami, czy chcesz jeszcze posiedzieć?
Awatar użytkownika
Dérigéntirh
Senna Zjawa
Posty: 260
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Mag , Mędrzec , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Dérigéntirh »

Dérigéntirh z początku przysłuchiwał się z uwagą wszystkiemu, nad czym dyskutowali melmaro, ale po części musiał się do tego zmuszać. Zaczynał czuć, że nie jest już im w żaden sposób potrzebny, wypełnił swoją część zadania i teraz nie było rzeczy, którą mógł jeszcze dla nich zrobić. Wydawało się, że od teraz sami sobie doskonale poradzą, o wiele lepiej od smoka. Rzeczy, o których rozmawiała kompania nie dotyczyła go, o ile wcześniej jeszcze wcześniej w jakiś sposób dotykały możliwości Dérigéntirha, to teraz nieco go przerastały. ”Szybko im idzie, nie brakuje im entuzjazmu. Chyba dostatecznie dużo im było mądrości, teraz potrzebują już tylko swojej młodzieńczej gorliwości. Ech, chyba zaczynasz rzeczywiście się starzeć, kiedyś nie przejmowałeś się takimi rzeczami. Teraz mogę jedynie obserwować, może rzeczywiście powinienem udać się szybciej do Kryształowego Królestwa? Tam przynajmniej miałbym komuś przydatny.”
        Na podobnych rozmyślaniach minęła większość czasu, podczas którego melmaro dyskutowali. W pewnym momencie całkowicie przestał zwracać uwagę na to, co mówią, więc gdy skierowali słowa w jego stronę, przez chwilę dosyć mocno się zdziwił. Szybko jednak zorientował się w tym, co czego od niego chcą.
- Ja? Ja chyba jeszcze tutaj posiedzę. Nie potrzebuję aż tak dużo snu jak wy.
        Cóż, gdy już naprawdę wzięło go na rozmyślania, to bardzo ciężko było go z tego stanu wyrwać. Siedział na miejscu, wpatrując się w płonące ognisko i przypominając sobie o sprawach, które już niemal zapomniał. Raz ktoś się do niego dosiadł, jakaś kobieta, ale po braku reakcji z jego strony odeszła. Dérigéntirh ledwo co to zauważył. Nie zauważył także, kiedy tak właściwie minęła większa część nocy. Zorientował się w tym dopiero, gdy dojrzał zgaszone ognisko i światło wpadające z okien. ”Na Prasmoka, ile ja tu przesiedziałem? Dobrze, że to nie ja muszę zmierzyć się z tym Setianem. Ech, to nieprzyjemne uczucie w kościach, ludzkie ciało bywa czasami naprawdę zadziwiające, zwłaszcza gdy się z nim eksperymentuje. Mam przynajmniej nadzieję, że Loring spał dłużej ode mnie.”
Awatar użytkownika
Setian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Setian »

Setian nie zwracał zbytniej uwagi na metody jakimi Jorge czarował uratowaną przez nich kobietę, by ta nie wpadła w panikę i nie zrobiła czegoś głupiego oraz, by po prostu nie zauważyła tego jak melmaro obszedł się z częścią bandytów. Zaserwowaną brutalność mogłaby odebrać w niewłaściwy sposób i sprowadzić im na karki straż miejską, co aktualnie nie było im do szczęścia potrzebne. Gotlandczyk nie obdarzył szlachcianki, za którą ją wziął po bogatej sukni, błyskotkach i perfumach, ani jednym spojrzeniem, tak samo nie dał jej okazji do spojrzenia sobie prosto w oczy. W jego głowie przez krótki czas gościły myśli krążące wokół tego co się właśnie wydarzyło. Dlaczego w ogóle zwrócił na to uwagę i interweniował? Bo nie ulegało wątpliwości, że gdyby nie zatrzymał Jorge i nie wszedł w uliczkę, kobieta ta w najlepszym wypadku skończyłaby okradziona i zgwałcona. Gdyby na jej miejscu w niebezpieczeństwie znalazł się jakikolwiek mężczyzna, przewodni po prostu odwróciłby wzrok i odszedł. Z kobietami od zawsze sprawa miała się inaczej, jednak w tej sytuacji nie wiedział o tym komu jest potrzebna pomoc, a niewiedza w przeszłości sprawiała, że nie badał problemu, zajmując się jedynie sobą. Czyżby coś się w nim zmieniło? Owszem, był znacznie brutalniejszy i jeszcze bardziej obojętny na granicę między życiem i śmiercią, jednak tym razem postanowił się zachować jak rycerz, pomóc. Metody co prawda zachował swoje, jednak sama postawa…
Zachowanie które dla Caraxa było najpewniej normalnością, Setiana wprawiło w takie zamyślenie, że nie zauważył nawet momentu dotarcia do posesji towarzysza, dopiero kiedy jego stopa przekroczyła bramę, ocknął się i ukrył duże niezadowolenie z siebie samego, które najprawdopodobniej malowało się na jego twarzy.
- Piekielnie dzisiaj gorąco, wezmę szybki prysznic, lepiej przeczekać najgorętsze godziny w środku, by żar nam nie zaszkodził. Tobie radzę to samo – odezwał się spokojnie melmaro do szlachcica i wkroczył wraz z nim do budynku. Od samego przekroczenia drzwi wejściowych można było poczuć znaczną różnicę temperatur i zawartości powietrza. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo parny, a teraz w dodatku nadchodził czas największego żaru, tak więc jeżeli komuś zdarzyło się spić do nieprzytomności i paść w nieocienionym miejscu, może już nie doczekać przebudzenia.

- Są w mieście! – maska drgnęła kiedy skrywana pod nią twarz uśmiechnęła się z mroczną satysfakcją, tak doskonale słyszaną w tonie głosu. – Wszyscy melmaro oraz jeden ze smoków, ten słabszy. Jego brat musiał się z nim rozdzielić w trakcie trasy, co znacznie ułatwia sprawę. W razie niepotrzebnych utrudnień znacznie łatwiej będzie wyeliminować nam jedną bestię zamiast dwóch.
- O ile owa bestia zamierza się wtrącić – spokojnie opowiedział najważniejszy z nich, od razu zaprowadzając w pomieszczeniu ciszę. – A nie sądzę, by rzeczywiście to zrobiła. To istota bardzo mądra, tej mądrości nie sposób jej odmówić. Zdaje sobie sprawę, że konflikt ten jej nie dotyczy, o nią nie musimy się martwić. Co innego nasi ludzie oraz wysłany do obserwatora członek drużyny. Odkąd wszyscy zapolowali na Kerrana, nie ma z nimi kontaktu. Ale to też jest sprawa drugorzędna. Teraz musimy się w pełni skupić, by doprowadzić powierzone nam zadanie do końca.
Awatar użytkownika
Jorge
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik , Kapłan
Kontakt:

Post autor: Jorge »

        Carax dość szybko spostrzegł, że Setian jest zatopiony w swoich myślach, przez co nie starał się wciągnąć go w rozmowę. Westchnął, przeczesał włosy dłoni i poprawił kurtkę, z nieba lał się jednak taki żar, a on po walce pocił się tak niemiłosiernie, że w końcu zdecydował się ją rozpiąć, a nawet zdjąć. Niósł ją nonszalancko przewieszoną przez ramię, wolną rękę zatykając za pas z szablą jak jakiś nieletni student albo adept i z pewnością niewiele osób uznałoby go w tym momencie za dorosłego mężczyznę na pozycji.
        - Nie musisz mi dwa razy mówić - odpowiedział na sugestię melmaro chwilę po tym, jak parsknął z rozbawieniem. Nie był wielkim zwolennikiem przebywania na słońcu i nie miało to wcale nic wspólnego z jego arystokratycznie białą skórą. Po prostu było mu za ciepło, zwłaszcza, gdy nie mógł założyć na siebie nic lżejszego, dlatego gdy tylko mógł, zostawał w taką pogodę w domu. Tym bardziej, że było u niego przyjemnie chłodno, bo chociaż ogród, a co za tym idzie duże tarasowe przeszklenia, były w ekspozycji południowo-wschodniej, w środku było całkiem przyjemnie. Wszystko dzięki ocieniającej budynek roślinności i grubym ścianom, które izolowały od panującego na dworze ukropu. Jorge aż odetchnął z ulgą, gdy zamknął za sobą drzwi. Odrzucił na bok kurtkę i rozpiął dwa guziki pod szyją oraz mankiety. Butów i pasa z bronią pozbył się chwilę później, a jego włosy jakby same z siebie oklapły i wysmyknęły się z eleganckiego ułożenia. Tym razem Carax już ich nie poprawiał.
        - Idź - zgodził się ze słowami Setiana, od niechcenia machnął przy tym ręką w stronę łazienki. Sam poszedł do kuchni, gdyż miał w ustach charakterystyczną suchość i niesmak, musiał to czymś spłukać i, o dziwo, miał w tym momencie na myśli wodę. Znalazł jednak coś dużo lepszego - wino z różowych śliwek, które stało w takim miejscu, że zrobiło się przyjemnie chłodne. Teoretycznie w taką pogodę alkohol był niewskazany, ale to konkretne wino należało do bardzo lekkich, a w połączeniu z zaprawioną w bojach głową Caraxa nie stanowiło najmniejszego zagrożenia. Jorge nalał sobie pełną szklankę i poszedł z nią do salonu. Z westchnieniem ułożył się na kanapie. Nim Setian doprowadził się do porządku, Carax prawie już osuszył szklankę z winem, która stała na podłodze obok jego zwieszonej ręki, on sam zaś wyglądał jakby spał, miał zamknięte oczy i miarowo oddychał, rozchylał jednak powieki za każdym razem, gdy słyszał ruch wkoło siebie.
        - Idę z tobą wieczorem na kołowrotki - oświadczył. - To tak dla jasności, wcześniej nie dałem ci konkretnej odpowiedzi.
        Po tych słowach Jorge aż do wieczora oddawał się słodkiemu lenistwu. Zaproponował Setianowi, by ten napił się wina śliwkowego, bo przyjemnie orzeźwiało, ale były to tylko miłe, nic nie znaczące słowa - wiedział, że spotka się z odmową. Oprócz tego nie zamienili wielu słów - w tak wielkim domu nietrudno było się mijać. Jorge zresztą dość wcześnie zamknął się w pokoju, by znaleźć jakieś odpowiednie ubranie i rekwizyty do pójścia na kołowrotki. Gdy wieczorem spotkał się z Setianem, niespecjalnie przypominał "codziennego" siebie. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to inna fryzura - wszystkie włosy były gładko zaczesane do tyłu, bez przedziałka, przez co jego twarz wydawała się być jeszcze chudsza niż zazwyczaj, nagle też jego uszy zrobiły się o wiele lepiej widoczne. Ubrania były bardzo proste - koszula i czarne spodnie, wiązane buty sięgające ledwo nad kostkę. Oprócz tego Jorge miał jeszcze obszerny płaszcz z szerokimi rękawami - coś takiego było modne kilka lat wcześniej i wielu mężczyzn do tej pory to nosiło ze względów czysto praktycznych. Jeśli ktoś nie znał Caraxa osobiście, widząc go w takich ubraniach pomyślałby, że ma do czynienia z najbardziej szarym obywatelem, jak to tylko możliwe.
        - Jako widz mogę wnieść swoją broń? - upewnił się. Nie zamierzał brać swojej żurawiej szabli, ale też nie chciał iść na kołowrotki z gołymi rękami, w końcu kto wie, jak to się mogło skończyć. Pytanie, co sobie o tym myśleli organizatorzy.
        - Jasna sprawa - odpowiedział Setian, nim oboje wyszli z domu.

        Jorge doszły swego czasu słuchy na temat tego, co gotlandczyk wyprawiał na Kołowrotkach i teraz, gdy miał okazję zrewidować te plotki, musiał przyznać, że albo szatyn tego dnia nie miał fantazji, albo ludzie jak zawsze przesadzali. Nie, żeby walka nie była brutalna, ale jednak brakowało w niej tego osławionego bestialstwa, zwłaszcza gdy wzięło się pod uwagę fakt, że pojedynek został zapowiedziany jako ostatni w karierze Gotlanda. Zakłady szybowały pod niebo - Katty była z pewnością zachwycona. Carax zaś stał gdzieś z boku i był jednym z wielu widzów, nie rzucał się w oczy i nie prowokował nikogo swoim zachowaniem. Z pewnością nie został rozpoznany, gdyż nikt nie poświęcał mu specjalnej uwagi, zainteresowano się nim dopiero, gdy szedł razem z Setianem na zewnątrz - ludzie uznali go za przyjaciela mistrza areny i nagle zapragnęli go poznać. Trochę się spóźnili, gdyż panowie właśnie wychodzili.
        - Idź do siebie - nakazał gotlandczyk, gdy byli już na zewnątrz. - Byliśmy obserwowani, gdy wchodziliśmy na kołowrotki, teraz też mamy kogoś za plecami. Nadeszła pora, bym wyrównał swoje warunki.
        - Jesteś pewien? - zapytał Carax. - Liczyłem, że zobaczę cię w akcji.
        - Nie, muszę załatwić to sam. Nie wiem, czy będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać...
        - Cała przyjemność po mojej stronie - roześmiał się Jorge, by oszczędzić sobie widoku Setiana dukającego podziękowania albo ckliwe pożegnania. - Serio, dobrze się z tobą bawiłem. Idź i pokaż, na co cię stać. Może jeszcze kiedyś nasze drogi się skrzyżują.
        Carax stanął naprzeciw szatyna i zrobił coś, czego trudno było się po nim w tej chwili spodziewać. Ukłonił się, głęboko, z szacunkiem, jakby stał przed nim sam Kostadinow. W końcu żegnał się ze swoim mentorem. Gdy już się wyprostował, zasalutował niedbale Setianowi i odszedł, nie obracając się. Słychać było, jak się cicho śmieje, chociaż nie była to oznaka wesołości.

Ciąg dalszy: Jorge
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości