ValladonPrzygoda - "Kto jest wszystkiemu winny?"

Wielki rozległe miasto, skupisko ludzi, jak i innych ras. To miejsce odwiedza wiele istot, istot niebezpiecznych, magicznych ale także przyjaznych. Znajdziesz tu towary z całego świata, skarby i tajemnicze artefakty. Jeśli czegoś potrzebujesz znajdziesz to tutaj
Awatar użytkownika
Shakirkhe
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Przygoda - "Kto jest wszystkiemu winny?"

Post autor: Shakirkhe »

        Wieść o wszystkich dziwach rozlała się po mieście, jak fala zalewająca plażę, w postaci plagi plotek. Trzech postawnych synów kowala poszło w las rankiem, a wieczorem wrócili o połowę niżsi, niespodziewanie wszystkie kurtyzany pozachodziły w ciąże, więc zamknięto zamtuz, najpiękniejsze wśród arystokratek zgubiły przez noc urodę, a z rozpaczy większość popełniła samobójstwo. Przestępcy dobrowolnie przyznają się do winy, kupcy sami obniżają ceny. Silni i od zawsze zdrowi ludzie zaczęli ciężko chorować, a cherlawi przybierać na masie. Zawsze dbający o własne nazwisko, ostatnio zbyt często zataczają się w karczmach, a pijaczki i żule ostatnio zaczynają się dobrze zachowywać i lepiej ubierać. Po ludziach chodzą pogłoski o wiedźmach z lasu, przyjaciółkach znachorki, która postanowiła się mścić na całym mieście, dlatego, że brutalnie zgwałcono i zabito jej córkę, a miejscowa straż nic z tym nie zrobiła. To by się zgadzało, bo wszystkich strażników brał świerzb.

- Co?! – białogłowa przekrzywiła głowę, spoglądając na szyld z tępo wyrytą nazwą „Qúra Przyemnozći”. Zachichotała, po czym pchnęła drzwi, do karczmy o zabawniej nazwie.
        Wąskie dziewczę na chudych i długich nogach o przeciętnym wzroście. Na jej śniadawej gładkiej twarzy znajdowała się para liliowych oczu i drobny nosek, a w krwisto czerwonych ustach czaiła się para bialutkich kłów. Gruby, popielaty warkocz opadał z prawego ramienia na kształtną pierś.
        Rozejrzała się po karczmie, która wystrojem mieściła się na granicy speluny. Za ladą stał chudy, ludzki karczmarz. Cała reszta gości nie była warta jej uwagi. Bez żadnych ceregieli zajęła miejsce przy pierwszym wolnym stole.
Ostatnio edytowane przez Shakirkhe 10 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Grimber
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grimber »

Siedzący w rogu karczmy Grimber bacznie obserwował salę. Nie żeby było tam cokolwiek ciekawego, mimo zamieszania w mieście nastroje tu w środku pozostawały te same. Tradycyjnie kupcy dyskutowali o towarach i cenach, kloszardzi na uboczu uparcie szukali okazji by zdobyć parę monet i kupić kolejny najtańszy trunek, chore kurtyzany z pobliskiego zamtuzu szukały naiwnych, a jakiś gnom niebezpiecznie blisko zaznajamiał się z klientami , a przede wszystkim ich sakiewkami. Elf przyuważył to szybko i pogroził mu palcem. Uważał złodziejstwo za plagę tych czasów, chodź za jego dzieciństwa pewnie też była popularna. Ale kto by tam się cofał czterysta lat wstecz...
Przy najbliższym stoliku siedziała hałaśliwa grupa mieszczan. Mieli już dobrze w czubie, można było to poznać po poziomie dyskusji, ale też po coraz śmielszych zakusach ich rąk, uparcie chcący uszczypać w pośladek karczemną dziewkę. Mag miał już udać się tam z interwencją, uważając zachowanie za karygodne i nie obyczajowe, jednak jego uwagę przykuł inny szczegół. Drzwi do karczmy otworzyły się, a do środka wkroczyła kobieta. Przyjrzał się jej uważnie, wyczuł że jest związana, tak jak on, z magią. Wiedział, że użyto sporej mocy, a w jej postaci było coś, co go niezwykle zaintrygowało. Wyczuwał że coś jest bardzo nie w porządku. Postanowił dyskretnie ją obserwować ze swojego stolika. By mieć argument do okupowania go, wezwał barmana, by ten przyniósł jeszcze trochę wina. Nie chciał siedzieć przy pustym stole, mając pod ręką tylko pusty kubek.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Kiedy Ven dotarł do miasta, od razu wyczuł, że coś jest nie tak. Jak dowiedział się od zaprzyjaźnionego strażnika, w mieście działy się dziwne rzeczy nieposiadające logicznego wytłumaczenia. Mieszkańcy zrzucili całą winę na czary, a Panterołak wiedział, że prawdopodobne jest, iż nie mijają się z prawdą. Poczuł jak coś poruszyło się na jego ramieniu.
- Dzień dobry śpiochu - odezwał się. - A raczej dobry wieczór.
Wróżka nic nie odpowiedziała.
Idąc ulicą, dotarli do karczmy. Ot - pierwsza lepsza karczma, żadne z nich nie umiało czytać, więc nie poznali jej nazwy. Mimo to z jakiegoś powodu weszli do środka.
Wnętrze jak wnętrze. Pełno ludzi i innych mało ciekawych stworzeń. Każdy był zajęty własnymi interesami. Kiedy Ventarion stanął w drzwiach, jakiś karzeł właśnie opuszczał przybytek. Wpadł na niego, po czym podniósł kapelusz i bardzo ładnie przeprosił. Nie zdążył jednak zrobić nawet swojego małego kroku, kiedy Panterołak z wrodzoną sobie szybkością chwycił go za nadgarstek.
- Oddaj co nie twoje, a może obędzie się bez problemów - wszeptał. Mały człowieczek chciał zaoponować, ale kiedy nie ujrzał twarzy, którą skrywał kaptur szybko wyciągnął sakiewkę i oddał prawowitemu właścicielowi. Zadowolony mężczyzna wszedł do karczmy i zdjął kaptur. Długie włosy opadły na ramiona uszy jednak cały czas były ukryte. Żaden stolik nie był wolny, ale nie sądził, by kompan, albo kompani byli dla niego problemem. Przy jednym stoliku dostrzegł siedzącego samotnie elfa i postanowił się przysiąść.
- Można? - zapytał. Tamten tylko wskazał krzesło ręką. Kiedy usiadł podszedł do niego karczmarz z pytaniem o zamówienie. Oto co usłyszał:
- Jakieś świeże mięso, oczywiście upieczone.
Awatar użytkownika
Grimber
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grimber »

- I dwa dzbany wina do tego, z łaski swojej właścicielu mniej rozcieńczonego niż ostatnio

Elf szybko zamówił napoje dla siebie i towarzysza, mógł sobie pozwolić, po ostatniej wyprawie zostało mu jeszcze trochę w sakiewce. Zwrócił uwagę na sytuację w drzwiach, poza obserwacją kobiety, nadal miał baczenie na to co się dzieje, nie lubił niespodzianek. Wiedział że obok nie usiadł zwykły śmiertelnik, sytuacja z sakiewką którą tamten odebrał wydała się oczywista, stwierdził że bez wątpienia warto wybadać kto się do niego dosiadł, a najlepiej zrobić to od razu, im szybciej zacznie, tym więcej czasu zostanie mu na reakcję.

- Wspaniały refleks, kto inny stracił by sakiewkę i obwiniał całe otoczenie, zgaduje że nie jesteś też ani tutejszy, ani też nie przyszedłeś tu po dniu w pracy jako strudzony rzemieślnik? Może opowiesz jakąś fascynującą historię, która przybliży mi co sprowadza Cię do ludzkiej siedziby?

To mówiąc lustrował twarz nowego, jednocześnie zauważając że nie może dostrzec jego uszu, włosy wydawały mu się zbyt bujne jak na zwykłe zapuszczanie, czyżby tamten coś ukrywał...
Awatar użytkownika
Shakirkhe
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Shakirkhe »

        Shakirke językiem policzyła wszystkie zęby. Ukuła się we własne kły, postanowiła schować je całkowicie. Ktoś mógł przecież pomyśleć, że jest wampirem, a nie każdy cieszy się na widok wampira. Po jakimś czasie podeszła do niej kelnerka, jednak Fenifen nie była zainteresowana jadłem dla ludzi, lecz ludźmi. Nie całą godzinę temu posiliła się na człowieku, który idąc przez wąską uliczkę, chciał skrócić drogę na urodziny swojego ojca. Nadgryziony i wyssany z krwi do cna, leżał sobie twarzą do ziemi.
         Westchnęła marzycielsko. Mogłaby trafić na kogoś, kto się lepiej odżywiał.
        Oparła podbródek na dłoni, zaczęła stukać palcami o blat. Czując, że miejsce zaczyna ją nudzić, rozejrzała się ospale po osobach w karczmie. W tym momencie natrafiła na twarz elfa. Rzuciła w jego stronę szelmowski uśmiech. Wydał się jej tak samo nudny jak reszta towarzystwa, ale uśmiechnąć się nie zaszkodziło.
        Miała zamiar wyjść, przyjście tutaj uważała za błąd. Już podnosiła się z krzesła, kiedy do karczmy wszedł rosły mężczyzna. – Kolos – przyszło jej na myśl... Ponownie oparła plecy o krzesło, kokieteryjnie założyła nogę na nogę, odkłaniając spod smukłej sukienki zgrabne udo. Była pewna, że wysoki mężczyzna przysiądzie się do niej. Bardzo się rozczarowała. Zgrzytała mocno zębami i zacisnęła pięści. Tyle czasu i trudu poświęciła, by z chaosu ulepić kobiece ciało. – Jak on mógł się nie oprzeć.
        Po chwili złości postanowiła, że powstrzyma się jeszcze przez chwilę i spróbuje jeszcze raz. Poprawiła włosy, nabrała powietrza w płuca, dłońmi sprawdziła jędrność piersi, uśmiechnęła się do jednego z gości, który przyuważył ją przy tej czynności, wypuściła powierzę, przewracając oczami na boki. Wstając, wygładziła czarną sukienkę wzdłuż wykreowanej cielesności. Odwróciła się, by płynnym chodem modelki podejść do kolosa, który wybrał do rozmowy elfa, a nie ją!
- Miejscowi, czy poszukiwacze przygód? – spytała, nim zajęła miejsce naprzeciw mężczyzn.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Uśmiechnął się do elfa i odrzekł:
- Jeśli w dzisiejszych czasach nie jesteś w stanie upilnować własnej sakiewki, to najlepiej dla ciebie, jeśli nie musisz opuszczać domu. Życie równie łatwo stracić, kto wie czy nie łatwiej. Każdy je posiada, co zaś tyczy się sakiewki... - Pokręcił głową i napił się wina.

- Jak słusznie zauważyłeś, nie jestem rzemieślnikiem, tak samo jak nie pochodzę stąd. Chętnie bym opowiedział ci swoją historię, jednak dziwnym zrządzeniem losu nie pamiętam swoich narodzin, a pamięć o kolejnych piętnastu latach nadal pozostaje niewyraźna. Przybyłem tutaj w jednym celu. Mianowicie, by poznać ciekawych ludzi. Zapytasz pewnie czemu. Otóż ten świat jest dziwny i na dodatek wrogi w stosunku do takich jak ja, sam widzisz co się dzieje teraz w mieście. Staram się więc czerpać z życia ile się da. Tak by na nowo zapisane wspomnienia był w miarę możliwości przyjemne. - Starałem się nie powiedzieć mu zbyt wiele, zresztą i tak nie miałem wiele do ukrycia.

Podeszła do nich i usiadła przy stoliku. Kiedy przechodził obok niej wcześniej wydała mu się całkiem normalna, jednak wtedy poczuł lekkie wibrowanie na piersi, więc wybrał inny stolik. Teraz jednak wibracje nasiliły się. Dla Ventariona sygnał był jednoznaczny, wolał jednak nic nie dawać po sobie poznać, bo na ogół przynosiło to zadowalające efekty.
- Miejscowy nie jestem, to wiedz na pewno. Czy zaś należę do poszukiwaczy przygód? To już raczej kwestia względna
- "Nie podobają mi się jej szare włosy i takie zbyt czerwone usta. Są takie... nienormalne, choć z drugiej strony piwo dla tego kto widział ostatnio coś normalnego."
Awatar użytkownika
Grimber
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grimber »

Elf uważnie słuchał przemowy nowo poznanego mężczyzny, mówił bardzo ciekawie, a w jego postawie i emocjach wyczuwał spokój i ład. Stwierdził, że być może kogoś takiego szukał. Postanowił skłonić go do pójścia z nim i zasięgnięcia języka u ludzi, może ktoś będzie miał więcej informacji o tym co się dzieje. Uważał, że mogli by stworzyć dobry zespół, więc odezwał się do niego.
-Ciekawie prawisz przyjacielu, czyli pewnie zauważyłeś, że dzieje się w tym mieście coś dziwnego? Niby nic a jednak, podejrzewam że faktycznie ktoś tu igra z ogniem, być może chciał uprzykrzyć komuś życie, a zrobił dużo więcej - stał się ofiarą swego błędu. Ale być może jest też to sprawka jakiegoś nikczemnika i wymaga to interwencji. Co powiesz na współpracę przy tym? Na pewno rozwiązanie kłopotu zostanie docenione przez wła...

W tej chwili przerwał ponieważ dosiadła się do nich nieznajoma, obserwowana przez niego kobieta. Była bardzo bezpośrednia, dziwna rzecz by dosiadła się do dwóch nieznajomych. Może przeczucia myliły Grimbera a ona szukała po prostu okazji do zarobku ? Nie zdradzając targających nim wątpliwości, ale też będąc ostrożnym (ciągle czuł magię), odpowiedział na jej słowa
- Nie jestem miejscowy, a przygód nie trzeba szukać, same znajdują się w najmniej spodziewanym czasie. Nie mogę wypowiadać się za innych, to moja opinia, a ty co odpowiesz tej pani ?

Zwrócił się do nowo poznanego, łapiąc się na tym że nie zapytał nawet o jego imię.
Awatar użytkownika
Shakirkhe
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Shakirkhe »

        „Pani”, to słowo wypowiedziane z ust maga było jak miód dla uszu. Pod jej prawdziwą postacią nikt nie nazwał jej nigdy panią. „O,Pani!”, jak to dumnie i pięknie brzmi. Mogłaby tego słowa słuchać długo i bez przerwy, a za każdym razem czułaby taką samą przyjemność.
        Na twarzy Shakirkhe pojawił się uśmiech wyrażający zadowolenie. Nie zauważyła, kiedy to mimowolnie oparła łokcie o ladę, a palce splotła w podstawkę, na której ułożyła podbródek. Zawiesiła marzycielski, liliowy wzrok na elfie. Westchnęła, wyraźnie zauroczona.
-A! Przyjezdni. Tak samo, jak ja – powiedziała, kiedy myślami powróciła do teraźniejszości. – Słyszeliście pewnie, że w okolicy dzieją się różne dziwy. Większość z tych, co wędrują i pakują się w różne kłopoty unikają kontaktu z magią, więc nikt nie chce pomóc cierpiącemu miastu. Może obiła wam się ciekawsza i świeższa nowinka, o której jeszcze nie słyszałam. Możemy też porozmawiać o czymś innym.
        Fenifen miała nadzieję, że usłyszy coś ponadto, co usłyszała wcześniej. Każdy nowy szczegół może okazać się przyjemny dla ucha. Nie pogardziłaby też rozmową na dowolny temat.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Ventarion zaczął jeść mięso, jednocześnie słuchał tego co mówiła dziwna kobieta. Może nie była dziwna w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale coś w niej mu się nie podobało. Poza tym pozostawała jeszcze kwestia naszyjnika. Rozważał także pytanie elfa. Z jednej strony nie uśmiechało mu się wtrącanie w problemy wieśniaków, ale z drugiej może być ciekawie, no i elf ów zaciekawił Panterołaka. Postanowił, że z nim porozmawia, ale dopiero kiedy będą sami. Nie ufał kobiecie i nie sądził by kiedyś był zdolny. Postanowił odpowiedzieć na pytanie. Miał nadzieje sprowokować ją by powiedziała coś więcej.
- Nie słyszałam za wiele. Szczerze mówiąc, jestem w mieście od jakiejś godziny, może troszkę dłużej. Wątpię zatem bym wiedział więcej od ciebie. W jednym na pewno masz rację. W grę wchodzi tu magia i zwykli ludzie nie są w stanie się jej przeciwstawić. Nie sądzę jednak bym ja mógł uczynić więcej w tych sprawach. Sam temat jednak mi nie przeszkadza. Chętnie bym usłyszał, co ty pani wiesz o całej tej dziwnej sytuacji. Wyglądasz na osobę dobrze poinformowaną, a i na taką, która ma własne zdanie, czyż nie?
Zmiennokształtny zerknął na elfa, który odwzajemnił spojrzenie. Wyglądało na to, że i jemu nie podoba się nieznajoma.
Ventarion był ciekaw co ona powie, co on powie, w końcu też może dorzucić swoje trzy grosze. Po chwili zadumy, zdecydował się kontynuować posiłek.
Awatar użytkownika
Grimber
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grimber »

Grimber uniósł kubek do ust i zaczął zastanawiać się nad odpowiedzią. Widząc jednak niecierpliwy wzrok rozmówców odparł:
- Widzicie, nie wniosę pewnie za wiele świeżych wiadomości do rozmowy. Jestem tu sześć dzień, a jedyne, czego się dowiedziałem, to to, że kapitan straży obiecuje hojną nagrodę za wyjaśnienie sprawy a wszystkich chętnych zaprasza na rozmowę. Uważam, że to on może nam wszystko przybliżyć, ponadto interesujący jest fakt, że zamtuz, mimo braku klientów i choroby pracownic wydaje się być ciągle pełny. Być może tam też należałoby się udać. Ale to tylko moje skromne przypuszczenia, Matka Natura nie natchnęła mnie, swego dziecka, niczym innym - tylko tyle słyszałem. Zgadzam się jednak z przedmówcą.
Właściwie jak cie zwą? Mnie możecie nazywać Grimber, Grimber Indorau z rodu elfów królewskich. Oczywiście liczę, że i ty, pani, zdradzisz nam swą godność.
...by zasięgnąć języka i sprawdzić co z ciebie za ziółko. Chyba ten podróżny, mimo swej tajemniczości, zgadza się tu ze mną... - dodał w myślach.
Awatar użytkownika
Shakirkhe
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Shakirkhe »

- Słyszałam to i owo, ale, po co mam się chwalić, skoro nic nie dostanę w zamian. – odpowiedziała panterołakowi, który najwyraźniej wiedzą nie błyskał. Choć był wysoki i w kapturze, to Shakirkhe uznała go, za zbędną, nudną i szarą materię. Jak można nic nie usłyszeć?...
- Burdel i koszary – rozbawiona, zaśmiała się na krótko. – Odwiedzenie obydwu miejsc będzie bardzo, bardzo ciekawe. Dlaczego ja na to nie wpadłam… Może będą tam moi niemili znajomi, to może bym szybciej się dowiedziała, o co z tym wszystkim chodzi. Informacja za informację to uczciwa cena. W nocy, na poświęconej ziemi, zaczynają budzić się zmarli. Nie lubię żywych trupów, dobrze, że jeszcze nie wychodzą za teren cmentarza. Możliwie, że obudził je spaczeń czy inny zaklęty przedmiot.
        Westchnęła ostentacyjnie. Sposób, w jaki przedstawił się elf, uznała za żałosny. Elf morski, elf pustynny, elf leśny, elf pstrokaty, elf truskawkowy i elf bez głowy. Shakirkhe uważała elfy wszelkiej maści za kundle i ścierwo, których istnienie jest pomyłką. Większość elfów, z którymi miała kontakt, opowiadało o czystej linii krwi swego rodu. Dlatego Grimber Indorau z rodu elfów królewskich, wydał się jej tak samo płytki i mętny jak reszta jego rasy.
- Chyba udam się do burdelu – powiedziała głośnio, zwracając na siebie uwagą kilkunastu gości.
        Przeciągnęła się, odchylając przy tym kark i ramiona do tyłu. Wypięła mocno piersi do przodu, jednak czarny materiał nie zsunął się i pozostawił kolor spiczastych punkcików nieznany. Mruknęła głośnio, nim splotła ręce za deskami oparcia krzesła. Założyła nogę na nogę i spojrzała zaczepnie na rozmówców.
- Z chęcią bym się wami zabawiła, ale okazuje się, że mam, co ciekawszego do zrobienia. Zaraz się rozstaniemy, więc nie ma, po co przedstawiać się, skoro więcej i tak się nie spotkamy.
        W sumie było jej obojętne i nigdzie się jej nie śpieszyło. Nie ma na świecie miejsca, gdzie witali ją z otwartymi rękoma. Mogła pójść sama i nie zależało jej na towarzystwie rozmówców.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Po raz kolejny musiała się zmagać z nieokrzesanym Gore. Nie dość, że zniknął jej na dwa całe dni, to w dodatku musiała upolować dzika by go wykarmić. Dobrze, że chociaż w jedzeniu ten nie jest wybredny. I tak ma z nim trzy światy, jak nie więcej. Zrezygnowana usiadła gdzieś z boku na kamieniu oczekując, aż jej towarzysz zje i nabierze sił. Po chwili podrapała mantykorę za uchem. Gore spojrzał na nią złośliwym wzrokiem, lecz nie minęło parę sekund, a do jej uszu dobiegł cichy dźwięk mruczenia. Och tak, ona wie jakie słabości ma jej przyjaciel...
Po chwili dogadzania zwierzęciu, ten pozwolił się dosiąść. Zaskoczona i zadowolona wsiadła na swojego niecodziennego wierzchowca. To prawda - mogła sama polecieć, ale skoro już Gore zaproponował jej przejażdżkę, to nie odmówi.
Skierowała zwierzę ku miastu pełnemu zwykłych ludzi, ale także i magicznych stworzeń. Lot nie trwał długo, zaś zwierzę wylądowało tuż obok jakiejś karczmy. Usłyszała krzyk kilku osób, które uciekają w popłochu, widząc jej towarzysza. Nie zareagowała na to jakoś specjalnie, jedynie wzruszyła ramionami. Samotność przez te parę lat dobrze jej zrobiła i nauczyła spokoju oraz cierpliwości.
Weszła do pomieszczenia zwanego karczmą. Mając na sobie zwiewną beżową suknię sięgającą kolan, swoje włosy pozostawiła rozpuszczone. W ręku zaś standardowo trzymała swoją magiczną laskę a u pasa dwa miecze.
- Dobry wieczór - przywitała się grzecznie stojąc u progu drzwi. Kątem oka dostrzegła swego towarzysza, który zaglądał niby to ukradkiem przez okno - cały jego pysk był doskonale widoczny. Prychnął, a następnie odszedł, a raczej - odfrunął. Do nozdrzy dziewczyny doszły nagle trzy zapachy tworzące tak ostrą mieszankę, że prawie zakręciło się jej w głowie. Spojrzała na trójkę osób siedzące u stołu. W dość krótkim czasie odróżnika kilka zapachów: siarkę, leśne poszycie oraz płonących polan. Dość szybko zdała sobie sprawę, iż są tutaj trzy całkowicie różne rasy. Jedna z nich to piekielna, druga jest elfem zaś trzecia osoba to zmiennokształtny. Podeszła do ich stolika powolnym krokiem.
- Witajcie mogę do was dołączyć ? - spytała się grzecznie, stojąc jakieś półtora metra od ich stolika. Widocznie byli zajęci rozmową, więc i jej osoby mogli nie zauważyć.
Awatar użytkownika
Ventarion
Błądzący na granicy światów
Posty: 24
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ventarion »

Kobieta była złośliwa. Tak, nawet bardzo złośliwa. Cyniczna? Ven już sam nie wiedział. W każdym razie jego zdanie na jej temat raczej się utwierdziło niż poprawiło. W tym momencie elf zapytał go o imię.
- Wyczuwam w nim dobro. Miło by było mieć jednego przyjaciela więcej w tych złych czasach, nie uważasz? - usłyszał cichy głos zaraz obok swojego ucha.
Kiwnął lekko głową bardziej dla siebie niż dla niej, po czym rzekł do elfa:
- Na imię mi Ventarion. Co zaś tyczy się rodziny, to rzekłem ci już, że nic nie pamiętam, więc nawet jeśli byłbym arystokratą, to należy założyć, iż tak nie jest.
Ventarion uśmiechnął się i skosztował wina. Nie umknęło jego uwadze, z jaką dumą elf wymienił swoje nazwisko, oraz pochodzenie. Nie przejął się jednak tym zbytnio z dwóch powodów. Po pierwsze, podobne rzeczy go na ogół nie dotykały, gdyż żył chwilą i nie przejmował się niczym, z wyjątkiem realnego niebezpieczeństwa. Wreszcie po drugie: ani jego nazwisko, ani ród elfów królewskich nic mu nie mówiły. Co zaś tyczy się wypowiedzi kobiety, to większość z niej raczej mu umknęła, bo w karczmie pojawiła się nowa postać, na której skupiła się jego uwaga. Kobieta, dosyć niska, aczkolwiek całkiem ładna. Przy jej ciemnych włosach cera wydawała się wręcz biała. Nie mógł się jednak dłużej wpatrywać, bo kobieta podeszła do ich stolika. Zapytała czy może usiąść.
- Proszę bardzo - odpowiedział panterołak odsuwając krzesło nogą. - Miejsca mamy dość, a że rozmowna z nas kompania, to każda kolejna osoba jest mile widziana.
Awatar użytkownika
Grimber
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Grimber »

Grimber szybko zlustrował wzrokiem nowoprzybyłą. Było w niej coś, co wyczuł wcześniej i u Vertariona, a co sprawiło,że elf wyczuł pokrewne dusze. Gdy ujrzał dodatkowo u niej atrybuty mocy, uśmiechnął się. Widok jej twarzy nasuwał mu skojarzenia z akademią, jednak nic konkretnego. Przyjrzał się jej dokładnie - ładna, jak na ludzką, twarz, spokojne i przemyślane ruchy. Widać, że miała naprawdę o wiele więcej lat, niż można przypuścić po twarzy. Sądząc po ubiorze i spokoju, oraz energii, jaka emanowała, zapewne kroczyła tak jak on ścieżką życia. Jasne było, że trzeba pozwolić jej się przyłączyć, a może i namówić na mała wyprawę...

- Oczywiście, zapraszamy. Tak jak już Ventarion zauważył, miejsca tu nie brakuje. Ja jestem Grimber, jego już znasz, a tu siedzi... Tak, ty też nie zdradziłaś nam swego imienia. Może obie panie się przedstawią, chyba że wam się gdzieś spieszy? Ja i Ventarion i tak ruszamy dopiero o jakiejś ludzkiej porze, teraz na pewno dowódca straży już nie jest na swym posterunku. Zgaduję, że ma swój dom i rodzinę, nietaktem byłoby go odrywać od niej. Zwłaszcza w takich momentach i chwilach, jakie mamy. Proponuję zostać tu do rana i tak robi się ciemno. Oczywiście panie zrobią co uważają. Nie chciałem sprawić nam złego wrażenia, nie mamy żadnych złych zamiarów. Poza tym, może nawet wieczorowa pora będzie lepsza, by wydobyć jakieś wiadomości od bywalców zamtuza?
Elf szybko przeszedł do rzeczy i przedstawił tak, jak to widzi. Był ciekaw, czy jego pomysł się przyjmie, czy też będzie budził wątpliwość w reszcie osób przy stole.
Ostatnio edytowane przez Grimber 10 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Awatar użytkownika
Shakirkhe
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Shakirkhe »

        Shakirkhe podniosła brew i spojrzała na czarodziejkę od głowy do stup i z powrotem. – Poszukiwacz przygód jak nic. Czarodziejka i to pewnie rasowa – pomyślała.

        Wybuchła głupkowatym śmiechem na ostatnie zdanie elfa.
- Jak to ładnie zabrzmiało. „Wybieramy się do burdelu poszukać informacji. Pójdzie panienka z nami?” – zachichotała – Droga do burdlu jest daleka, a jak pójdziecie w nocy, to jutro nasłucham się opowieści o waszych zwłokach. To będzie ciekawsze niż przebywanie z wami. Dwie kobiety i dwóch facetów idących nocą do domu publicznego. – zaśmiała się głośniej – Ciekawe, jakie poryte fantazje siedzą w elfiej głowie. Pokoje w karczmie są tańsze i dla każdego.
        Położyła dłonie na kolanie i zawiesiła rozbawione spojrzenie na nowoprzybyłej.
Awatar użytkownika
Margaret
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Margaret »

Oparła się jedną dłonią o swą laskę magiczną, patrząc na trójkę osób, które aktualnie się jej przyglądały. Mimowolnie przeczesała włosy w oczekiwaniu iż dosięgnie jej jakaś ciekawa informacja na swój temat. I doczekała się. Myśl potępionej wywołała u dziewczyny uśmiech. Ociepliła go w geście powitania całej trójki w milczeniu słuchała, co mówią. W międzyczasie usiadła między dwójką mężczyzn.
- Ciekawa z was gromadka. - Powiedziała spokojnie, jak gdyby nigdy nic. Lecz kiedy skończyli mówić, nie odezwała się. Dopiero po chwili otworzyła usta.
- Panowie wybierają się do straży, a panienka do domu publicznego? - spytała dopiero po chwili, układając rozmowę w głowie, co było całkiem logiczne według niej. Przez chwilę przeszła jej myśl, że może to pójść całkowicie odwrotnie. Założyła sobie nogę na nogę, zaś laskę oparła o swoje prawe ramię, a ręce ułożyła luźno na udach w oczekiwaniu co zajdzie dalej. Jeżeli nie spotka ją tutaj nic ciekawego, zapewne opuści to miejsce.
Zablokowany

Wróć do „Valladon”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości