Nizina Arkadyjska[Trakt Rododendronia-Rapsodia] Transport rannej

Niewielka, żyzna nizina, ciągnąca się od Północnej Bramy, przez tereny Rododendronii, Renidii, Rapsodii, aż za rzekę Nefarii i łącząca się ze Wschodnimi Pustkowiami. Niektórzy badacze uważają, że "podkowia nizina" sięga, aż do podnóży Gór Fellarionu. Uznaje się bowiem, że tereny należące do poszczególnych państw należą do niziny, te zaś, które są nie zamieszkałe to Wschodnie Pustkowia.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Słowa Azajasza uśpiły anielicę. Wsłuchując się w nie, powoli odpłynęła w objęcia snu, ten jednak nie przyniósł upragnionego ukojenia. Śniły jej się… rzeczy z przeszłości. Dobre, złe, neutralne. Pojawiały się w jej śpiącym umyśle a potem odpływały - niczym chmury przesuwające się po nocnym niebie nad nimi i tak jak one zdawały się przelatywać przez nią i znikać gdzieś w oddali za horyzontem. Anielica czuła się niczym na pokazie maga-iluzjonisty, pokazującego różne obrazy. Próbowała zrozumieć co one przedstawiają jednak nie potrafiła. W końcu wspomnienia się skończyły, a ona została sama, unosząc się w wielkiej, pustej przestrzeni nie mając pojęcia kim jest ani co tutaj robi.

Azajasz czuwał nad nią przez całą noc, nie mogąc nic wyczytać z pojawiających się na jej twarzy grymasów towarzyszących jej snom. Nie wiedział czy to jego paranoja, czy z każdą mijającą godziną anielica robiła się coraz bledsza, zimniejsza i oddychała płycej. W pewnym momencie zorientował się, że nie słyszy już bicia jej serca. Z przerażeniem zrozumiał, że Safira przestała oddychać.

- Nie, nie, nie. Nie rób mi tego - wyszeptał. - Tylko nie to. Proszę… zrobię wszystko - błagał, a oczy nieoczekiwanie zalały mu się łzami,

Nie wiedział czy to przez łzy, czy przez czarną rozpacz, która chwyciła go za serce, ale wtem zdało mu się, że drzewa wokół nich zafalowały i ugięły się niczym trawa, tworząc coś na kształt tunelu prowadzącego gdzieś w stronę serca kniei. Z utworzonej alei wyłoniła się, sięgająca niemal samych koron, czteronożna skrzydlata bestia o gadzim pysku i długim cielsku pokrytym szmaragdowymi łuskami, które porastał tu i ówdzie mech, oraz drobne kwiatki. Azajasz poruszył się chcąc coś uczynić, jednak gdy smok przechylił głowę i anioł spojrzał w jego ogromne ślepie, w którym odbijała się gwieździsta noc, zamarł w całkowitym bezruchu, zupełnie jakby ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Nie wiedział jak długo wpatrują się tak w siebie, w końcu jednak stworzenie mrugnęło i przesunęło swoje spojrzenie w stronę anielicy. Jego paszcza pękła na pół, otwierając się i ukazując wielkie niczym młode drzewka zębiska. Gdzieś z trzewi gada wydobył się głęboki pomruk, a potem chuchnęła w stronę dwójki aniołów.

Oddech może mieć różny zapach, zwykle jednak nie są one przyjemne i często mogą wręcz zwalać z nóg swoim fetorem. To co jednak poczuł Azajasz, przywodziło na myśl wilgotny las, po wiosennym deszczu, polanę pełną kwiatów i ozon unoszący się w powietrzu po potężnej burzy. Powietrze owionęło go i wpadło do wnętrza anielicy, unosząc jej klatkę piersiową od środka, po czym ją opuściło. Wkrótce jednak Safira sama zaczerpnęła znów tchu. Smok spojrzał znów na Azajasza, a ten usłyszał słowa, choć bestia wcale nie poruszyła pyskiem by je wypowiedzieć.

TWOJA PROŚBA ZOSTAŁA WYSŁUCHANA. UPOMNĘ SIĘ O TWÓJ DŁUG GDY NADEJDZIE PORA.

Niebianin nie widział jak smok odchodzi, stracił bowiem nagle przytomność.

***

Anielica zbudziła się z pierwszymi promieniami słońca przesączającymi się przez listowie. W głowie jej szumiało i dudniło, niczym po opróżnieniu piwniczki w przydrożnej karczmie. Prócz tego czuła jednak ogromną pustkę w głowie. Zmarszczyła z wysiłkiem czoło próbując przypomnieć sobie, gdzie się znajduje i… jak ma na imię! Wspomnienia powoli wtoczyły się do jej umysłu z gracją rozklekotanego wozu, ciągniętego przez starego wałacha. Przynajmniej te najnowsze wspomnienia. Safira rozejrzała się dookoła i dostrzegła śpiącego obok niej mężczyznę ułożonego w wyjątkowo niewygodnej pozycji. Wyglądał jakby upadł na ziemię i zasnął tak jak ułożyło się jego ciało. Azajasz - przypomniała sobie jego imię. Wyciągnęła w jego stronę rękę i wtedy zorientowała się, że ta już jej nie boli. Czuła w niej tylko lekkie mrowienie, jakby była ścierpnięta.

- Azajasz - powiedziała potrząsając niebianinem. - Chyba już mi lepiej…
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

Azajasz otworzył oczy i natychmiast usiadł, łapiąc powietrze tak głośno, jakby przez cały czas nie oddychał. Chwycił Safirę za ramiona i spojrzał na jej twarz. Wyglądał, jakby przed chwilą zobaczył coś co go przeraziło. Jego włosy były w całkowitym nieładzie, przy koszuli rozwiązały się troczki, jego buty leżały znacznie dalej, niż pamiętał, że je kładł. Patrzył na anielice i nie wiedział, czy znajduje się we śnie, czy na jawie. Posłanie na którym spali było zupełnie rozrzucone.

- Żyjesz… - wybełkotał, chciał ją objąć z całych sił, ale gdzieś z tyłu jego umysłu ciągle drzemał zdrowy rozsądek.
Ona też miała rozczochrane włosy, a jej ubranie było zmięte, ale jej twarz… Nie była już biała jak wapień. Jej policzki lekko się zaróżowiły, usta nie były sine. Anioł z trudem łapał powietrze.

- U… Ty… Umarłaś… Przestałaś oddychać… - Safira nigdy nie widziała go w takim stanie. Po śmierci rodziny nie był w szoku, był wściekły, gniew rozsadzał mu żyły. Teraz doznawał zupełnie innych emocji. Nie mógł pojąć, nie mógł zrozumieć… Nie sądził, nie spodziewał się, że jego modlitwy zostaną wysłuchane. Był pewien, że jedyną osobą, która mogła ją uratować był on sam. Mylił się, och jak bardzo się mylił. Nie był jednak w stanie w tej chwili znów się modlić i dziękować, bo nie dowierzał w to co się wydarzyło. Pan nigdy mu się nie objawił. Każdy niebiani wiedział, że czegoś takiego doznawali tylko nieliczni. Nie miał pojęcia czym on sobie na to zasłużył, ale rad był, że tak się stało. W tej chwili nie myślał o tym, że kiedyś będzie musiał spłacić dług, bo to nie było ważne. Najważniejsze było, że ona żyła.

- Jak to lepiej? - zapytał i spojrzał na lekko odsłonięte ramię kobiety. Przesunął rękę i odsłonił jej obojczyk i całe ramię. Po wielkiej, krwawiącej, nabrzmiałej i sinej rozpadlinie w jej ciele została tylko paskudna rana. Głęboka, ale zasklepiona wielkim strupem, bez zasinionych i ropiejących brzegów.

- A bok? - spytał. Safira spojrzała w dół i sama podniosła koszulę. Tam gdzie miała identyczną rozwarstwiającą się dziurę, ranę zasklepiał strup. Azajasz nie wiedział co ma powiedzieć.
- Pamiętasz co wydarzyło się w nocy? Wiesz co się stało? - spytał. Nigdy w życiu nie był tak skołowany.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Safira odsunęła się nieznacznie od niebianina. Bredził jak potłuczony. Jak to umarła? Chyba by o tym pamiętała. Czuła się wyjątkowo żywa, o czym zwłaszcza przypominał jej uciążliwy ból głowy. Na szczęście jej ręka wyglądała na sprawną. Ostatnimi czasy, chyba coś było z nią nie tak, choć nie potrafiła w tej chwili sobie przypomnieć dlaczego.

- Już dobrze, już dobrze - powiedziała uspokajająco. - Jestem cała. - Na dowód tego podniosła się ze swojego posłania i zakręciła wokół własnej osi, co nie do końca było najlepszym pomysłem, bo miała wrażenie, że wnętrze jej czaszki nie porusza się w tym samym tempie, co reszta jej ciała. Zdołała jednak zachować równowagę i zdobyła się nawet na uśmiech w stronę swojego towarzysza. - No już, nie rób takiej miny.

- Co stało się w nocy? - zamarła nagle, marszcząc czoło i próbując przypomnieć sobie wydarzenia z wczoraj. Ale nie mogła przypomnieć sobie wiele poza tym, że jedli kolację. Zerknęła w stronę porozrzucanego posłania i na wpół rozebranego mężczyzny. Safira wciągnęła głęboko powietrze, a jej policzki zapłonęły wściekłą czerwienią. Spojrzała gdzieś w bok i niepewnie powiedziała - Czy... czy, my spalismy ze sobą?
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

Nigdy nie przydarzyła mu się tak odrealniona, niezwykła i niezręczna sytuacja. Miał wrażenie, że nie jest sobą, że stoi gdzieś z boku i wszystko obserwuje, jak przez szybę. Niestety tak nie było. Znajdował się tu i teraz i musiał to wszystko wyjaśnić najlepiej jak potrafił. Był zszokowany, kiedy Safira wstała i zakręciła się niczym mała dziewczynka. Było to jednocześnie urocze i zadziwiające. Naprawdę chciał wyjaśnić jej sytuację, ale kiedy zadała mu kolejne pytanie oniemiał i wybałuszył oczy. Potem zamrugał kilka razy i wziął głęboki oddech, starając się stać sobą. Opanowanym, dojrzałym mężczyzną, choć gdzieś w głębi duszy wiedział, że po tym co zobaczył kilka godzin wcześniej nigdy nie będzie już taki sam. Azajasz wstał powoli i podszedł do dziewczyny.

- Nie - powiedział spokojnie, a jego usta wygięły się lekko w łuk ku górze.
- To znaczy tak, spaliśmy, ty spałaś, ale nic poza tym. Widzę, że coś jest nie tak Safiro i nie wiem, czy się cieszyć czy martwić - oznajmił
- Wczoraj wieczorem przez cały czas byłaś zmarznięta. Próbowałem rozgrzać cię zupą, ale nie pomogło. Stawałaś się co raz słabsza, moja magia nie pomagała. Przysunąłem twoje posłanie bliżej ogniska, żeby było ci cieplej, ale to też nie przyniosło żadnego rezultatu. Byłaś blada jak wapień i lodowata jak górski strumyk. Uznałem, że mimo całego wstrętu jakim mnie darzysz i tak jestem ostatnim źródłem ciepła w pobliżu. Usiadłem za tobą, oparłem twoje plecy o mnie i starałem się cię ogrzać. Przykryłem nas wszystkim czym się dało, ale przez długi czas nic się nie zmieniało. Bałem się, że.. Bałem się, że zaśniesz i się nie obudzisz. W końcu zrobiłaś się cieplejsza, więc położyłem się obok, żeby sprawdzać, czy ciągle oddychasz. Naprawdę bardzo, bardzo bałem się, że odejdziesz. I odeszłaś - wydusił z siebie w końcu.

- Safiro... Umarłaś, przestałaś oddychać, twoje serce przestało bić. Wcześniej, kiedy nie mogłem zrobić już nic tutaj, zacząłem się modlić. Chciałem żeby Nasz Pan cię ocalił, nie sądziłem, że moje modlitwy... - przerwał i spojrzał gdzieś w bok.
- To co powiem wyda ci się niemożliwe. Wiesz jak niewielu z nas, aniołów tego doświadcza, ale ja Go widziałem... Pod postacią smoka, widziałem Go. Oddał ci życie, tchnął je w ciebie ponownie. Nie... To mi się nie przyśniło i wiem, że było prawdziwe, tak jestem tego pewien. Bo wczorajszego wieczora twoja rany wyglądały jak kratery wulkanu wypełnione ropą i krwią. Nie mogłaś się sama poruszać, a teraz... Sama widzisz - jego monolog był długi. Zaczął zauważać, że odkąd jest sam na sam z Safirą nie dość, że się modli, to jeszcze mówi więcej niż czasem przez kilka miesięcy. Była to dziwna prawidłowość, ale chyba musiał przywyknąć.
- Teraz pamiętasz? - spytał.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Niebianka odetchnęła z nieukrywaną ulgą, gdy Azajasz oznajmił jej, że nie przespali się ze sobą. Może i nie miałaby nawet nic przeciwko takiemu obrotowi spraw, w końcu był całkiem przystojnym mężczyzną, wolałaby jednak pamiętać takie zdarzenie i nie mieć po nim potwornego bólu głowy. Przez chwilę zastanawiała się nawet czy nie odurzył jej czymś wczoraj i nie wykorzystał sytuacji, ale czuła się... nietknięta, choć przy tym czuła się również jakoś tak nieswojo. Musiał więc być szczery w tej kwestii. Rumieniec z jej policzków nieco zblakł, jednak nie znikł całkiem kompletnie.

To co jednak mówił dalej... nie miało dla niej żadnego sensu. Umarła? Anioły? Smoka? Go? Safira przez dłuższą chwilę marszczyła czoło i robiła skupioną minę, próbując wyłapać sens z jego słów, lecz nie potrafiła. Potem jednak jej twarz wypogodziła się nagle, a zmartwienie zniknęło z niej, zupełnie jakby zdmuchnął je powiew wiatru.

Kobieta zupełnie zapomniała o trapiących ją przed momentem rozterkach. Jak gdyby nigdy nic, zabrała się za zbieranie i pakowanie ich rzeczy. Spojrzała w stronę nieba, próbując ocenić godzinę.
- Już dość późno, chyba powinniśmy ruszać. Zaraz... gdzie to jechaliśmy - przeniosła spojrzenie na mężczyznę, nie mogąc przypomnieć sobie celu ich podróży.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

Do Azajasza szybko zaczęło docierać, że ciało Safiry w większej części zostało uleczone, ale coś stało się z jej umysłem. Była żywa jak skowronek, ale nie rozróżniała pory dnia (chyba? może mówiąc "późno", miała na myśli późny poranek... nie wiedział, był zbyt zaniepokojony) i nie wiedziała dokąd jadą. Siłą rzeczy nie wiedziała nawet po co. Do anioła dotarło, że to nie koniec ich problemów, a może to dopiero początek. Zupełnie nie odniosła się do jego słów o Najwyższym, a przecież to co mówił było wręcz szokujące. Jak mogła to puścić mimo uszu? W dodatku zaczęła zbierać ich obóz jak gdyby nigdy nic. Azajasz zmarszczył czoło i podszedł do niej powoli. Chwycił ją łagodnie za ramiona i spojrzał w oczy.

- Safira, jedziemy do Rapsodii. Zostałaś ranna, pamiętasz to? Trafiły cię zatrute przez piekielnych strzały. Jeden z członków drużyny Ananke przeteleportował cię do Żelaznej Twierdzy. Magowie i Alaja robili co mogli żeby cię uratować i zrobili co w ich mocy, ale twoje rany się jątrzyły i byłaś co raz słabsza. Nie byłbym w stanie przetransportować cię do Rapsodii lecąc, zbyt duży dystans do pokonania. Ty nie byłaś w stanie ustać na nogach, nie było więc mowy żebyśmy lecieli. Dlatego wzięliśmy konie. W Rapsodii czarodziejki miały się tobą zająć, tylko one mają tak potężną magię.

- Próbuję ci powiedzieć co się stało wczoraj w nocy, ale chyba mi nie wierzysz... Wiesz jak się nazywasz? Wiesz jak ja się nazywam? - spytał zaniepokojony.
- Co robimy? Gdzie mieszkamy? - miał wrażenie, że Safira nie była sobą i nie do końca rozumiał co się dzieje. Nie pytał jej o imiona, celowo powiedział "nazywasz", chciał sprawdzić, czy pamięta własne nazwisko.
- Kto jest naszym dowódcą? - to ostatnie przeszło mu przez gardło z trudem, jeżeli Safira miała czegoś nie pamiętać, to najlepiej byłoby gdyby nie pamiętała właśnie jego, ale cóż... Był w tej myśli bardzo samolubny, więc szybko się za to skarcił. Patrzył na anielicę uważnie, próbując wyczytać coś z jej twarzy, jednocześnie czekając na odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Jej towarzysz zachowywał się coraz dziwniej i powoli zaczynała się go bać, choć starała się tego nie okazywać po sobie. Gadał jak potłuczony, ale z tego co potrafiła wyczytać z jego zachowania, wyglądało na to, że autentycznie się o nią martwił. Starała się więc w spokoju znieść jego potok słów i spróbowała go jakoś uspokoić, gdyż wyglądał na roztrzęsionego. Odwzajemniła jego spojrzenie i delikatnie się do niego uśmiechnęła, by dodać mu otuchy. Spróbowała sięgnąć pamięcią do wydarzeń z ostatnich dni, chociaż odkąd wstała, za każdym razem gdy sięgała do wspomnień, głowa zaczynała boleć ją coraz bardziej.

- Już dobrze, mówiłam ci, że się czuję lepiej. Przynajmniej na ciele, bo strasznie łupie mnie w głowie. Może mnie przewiało w nocy - rzekła zamyślając się na chwilę.. W każdym razie, tak pamiętam, że napadnęli nas w lesie bandyci i oberwałam strzałą od jednego z nich. Potem ktoś mi ją wyciągnął i... - kobieta zamilkła na parę chwil, zastanawiając się nad dalszym wydarzeniami. Po chwili - podobnie jak wcześniej - jej twarz znów się rozpogodziła i kontynuowała, zupełnie zapominając o niedokończonym zdaniu.

- Jestem Safira Rise... przecież wiesz Azajaszu - powiedziała zaskoczona pytaniem o imię. - Kto nami dowodzi? Oczywiście Królowa Niara I Łaskawa. Ale czemu o to pytasz? Dlaczego miałaby się nami interesować. A mieszkamy w... mieszkamy... - anielica zamilkła na dłuższą chwilę, starając sobie przypomnieć gdzie ostatnio nocowała. Jak przez mgłę widziała korytarze i ludzi krzątających się po nich. Kobiety, mężczyzn. Oczami wyobraźni widziała ich kształty, jednak nie potrafiła przypomnieć sobie twarzy. Co oni tam robili.

Safira spojrzała w stronę Azajasza.
- Nie pamiętam - powiedziała, nie wyglądała jednak na szczególnie tym przejętą, a przynajmniej nie tak bardzo jak powinna. Zupełnie jakby jakaś zewnętrzna siła sprawiała, że czuła się wyjątkowo spokojna w zaistniałej sytuacji.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

- Wiesz kim jest Ananke i jej drużyna?
- Ananke… to… - Safira zamyśliła się na dłuższą chwilę marszcząc przy tym czoło. Po chwili przed oczami jej wyobraźni pojawiła się niewyraźna twarz, która wydawała się jej dziwnie znajoma, a jednocześnie obca. - Ananke… to nasza przyjaciółka? - powiedziała w końcu niepewnie.
- Powiedzmy - odpowiedziała Azajasz - Ananke to dowódca drużyny, która często pracuje razem z nami. Jest elfką, jej drużyna składa się głównie z ludzi i ich pseudosmoków.
- A Alaja, pamiętasz kim jest Alaja? - zadał kolejne pytanie.
- Też nasza przyjaciółka? - odpowiedziała niepewnie, ale potem się zreflektowała. - Nie… ona jest… zielarką? Medyczką? Chyba się mną opiekowała.

Azajasz kiwnął głową. Może nie było tak źle, może pamiętała więcej, niż się wydawało. Dziwne jednak, że uznała Ananke za przyjaciółkę. Wszyscy wiedzieli, że nie przepadają za sobą, ze zrozumiałych powodów. To co powiedziała o elfce świadczyło o tym, że najprawdopodobniej nie pamiętała uczucia, którym darzyła Malachiego. Azajasz podświadomie miał taką nadzieję.
- Alaja jest królewską medyczką, zajęła się tobą po tym jak zostałaś ranna, ona i najlepsi magowie z Żelaznej Twierdzy.
- Powiesz mi dlaczego uznałaś Anankę za naszą przyjaciółkę? - nie potrafił powstrzymać się od tego pytania, musiał się dowiedzieć co czuła do elfki i rozeznać w całej sytuacji. Po prostu musiał…

- Ponieważ wydaje mi się że ją znam? A nie powinnam jej lubić? Zresztą czy to ważne - odpowiedziała anielica wzruszając ramionami na znak obojętności. Przez całą rozmowę wydawała się niezbyt przejmować swoimi lukami w pamięci.

- Safira… Myślę, że wszystko jest ważne. Nie każdy kogo znasz jest przyjacielem. Poza tym… Nie widzisz, że coś jest nie tak? Nie pamiętasz większości swojego życia, ludzi w nim. Pamiętasz moje imię, a nazwisko? Wiesz jak się nazywam? Albo ile masz lat? Jakiej jesteś rasy?

- Jestem po prostu zmęczona, na pewno przypomnę sobie wszystko jak porządnie odpocznę. Nie wiem jak masz na nazwisko, a poza tym kobiety nie pyta się o wiek! Pozatym, co to za dziwne pytanie jakiej jestem rasy? Oczywiście, że jestem człowiekiem. A co myślałeś, że może elfem? Albo kotołakiem? - Safira zdawała się być oburzona ostatnimi pytaniami i uniosła się gniewem. Wzięła jednak głęboki oddech i spróbowała się uspokoić. - Słuchaj, wiem że ostatnie dni nie były dla ciebie lekkie i stąd te dziwne pytania, ale proszę przestań. Mam ich już dość.

Twarz Azajasza zmieniła wyraz. Było widać, że jest zaskoczony. Nie był typem, który otwierał usta ze zdziwienia, albo otwierał szeroko oczy, ale mimo oszczędnej mimiki dało się zauważyć, że jest w szoku.
- Nie - odparł w końcu, otrząsając się z pierwszego zaskoczenia - nie jesteś człowiekiem. Safira, jesteś aniołem. Niebianką. Jesteśmy razem w drużynie, bo oboje jesteśmy aniołami. Różnymi się tylko tym, że ja jestem aniołem światła, a ty aniołem ducha. Mamy skrzydła, potrafimy latać. Jesteś… Jesteś aniołem.
Minutę temu myślał, że może nie jest źle, teraz był przekonany, że się mylił. W głowie mu się kołatało. Nie rozumiał co się stało z jej pamięcią. Czy to była cena odzyskania życia, czy Pan tak postanowił. Jeśli tak, to dlaczego? Patrzył na anielicę najspokojniej jak mógł. Wiedział, że jej reakcja zapewne będzie gwałtowna, starał się więc przygotować na wszystko.

Safira stała nieruchomo i wpatrywała się przez dłuższą chwilę w oblicze Azajasza, starając się zrozumieć co miał na myśli. W końcu po dłuższej, pełnej napięcia i oczekiwania chwili poruszyła się i wybuchnęła… chichotem. Gdy w końcu udało jej się powstrzymać nagły napad śmiechu, od którego aż popłynęły jej łzy, odezwała się:
- To naprawdę ci się udało. I powiedziałeś to z taką poważną miną. Uhuhuhu… dziękuje, że próbujesz mnie rozbawić, ale czy nie powinniśmy już ruszać?

Azajasz uniósł jedną brew i westchnął.
- Ja nie żartuje. Mam ci to udowodnić? Na szyi, na rzemieniu, masz zawieszony Znak Najwyższego. Dzięki niemu twojej aury nie można odczytać, ale to nie wszystko. Zdejmij go, a przekonasz się, że masz skrzydła. Jego magia pozwala ci je ukryć. Mam taki sam - Azajasz wyciągnął spod koszuli wisior. Na czarnym rzemieniu wysiała dwunastoramienna, srebrna gwiazda, która w centralnej części miała wprawiony czerwony klejnot. Pokazał jej amulet, po czym zdjął go z szyi przez głowę. Odsunął się od Safiry, robiąc dwa kroki w tył. Za jego plecami zamigotały srebrne iskry, a jasne linie światła nakreśliły kształt skrzydeł. Po chwili na miejscu iskier pojawiły się śnieżnobiałe pióra, a wkrótce po tym, z pleców Azajasza wyrastały ogromne, anielskie skrzydła.

Safira cofnęła się zaskoczona, tym samym potykając się o wystający z ziemi korzeń. Przez ułamek sekundy próbowała złapać równowagę, jednak przegrała tą walkę i ostatecznie wylądowała na pupie oraz łokciach, zdzierając sobie te drugie w tym procesie. Kobieta jednak w tej chwili nie przejęła się tym zbytnio zbyt zajęta wpatrywaniem się w skrzydła stojącego przed nią mężczyzny, jakby widziała je pierwszy raz w życiu. W końcu zdołała z siebie wykrztusić:
- Dlaczego nigdy wcześniej nie powiedziałeś mi, że jesteś aniołem?

Thorn doskoczył do przewracającej się dziewczyny, ale była za daleko. Kiedy upadła szybko chwycił ją za rękę i podniósł. Skrzydła nie przeszkadzały mu w wykonaniu codziennych czynności.
- Nie rozumiem - zmarszczył brwi - jak to nigdy wcześniej nie powiedziałem, że jesteś aniołem? Przecież… - chyba po raz pierwszy zabrakło mu słów - jesteś nim i sama o tym wiedziałaś. Mówiłem ci, jesteśmy grupą aniołów, mieszkamy pod jednym dachem, cała nasza drużyna to aniołowie, na czele z naszym dowódcą. Poznaliśmy się, a ty już wtedy byłaś anielicą - próbował wyjaśnić.
- Safira, myślę, że nie powinniśmy wracać do Rododendronii, musimy jechać dalej, w Rapsodii to wszystko wyjaśnią, może wrócą ci pamięć. Ja nie potrafię. Twoje rany zaczęły się goić, ale coś nie pozwala ci przypomnieć sobie kim tak naprawdę jesteś.

Safira drgnęła mimowolnie gdy anioł przypadł do niej. Nie wiedziała jak ma się zachować w jego obecności, jako iż do tej pory wydawało jej się, że podobnie jak ona był człowiekiem. Zaraz, przecież on właśnie powiedział, że ona również
była aniołem? Ale to by oznaczało, że musiała w którymś momencie umrzeć! A może nigdy nie była człowiekiem? Może wszystkie jej wspomnienia były kłamstwem. Dziewczyna opadła na kolana i chwyciła się za głowę, próbując zrozumieć to wszystko. Jej twarz wykrzywiła się w niemym grymasie bólu.
- Nie… nie to niemożliwe. To nie może być prawda. Jestem… jestem… - zaczęła szeptać do siebie, jednocześnie kiwając się w przód i tył.

Ciemnowłosy starał się z całych sił panować nad sytuacją, ale chyba właśnie wszystko zaczynało wymykać się spod kontroli. Był typem, który większość spraw zbywał milczeniem, mówił tylko wtedy, kiedy musiał, a resztę załatwiał bronią, lub nie załatwiał wcale. Unikał rozmów, a w tej chwili miał tylko jedną strzałę w kołczanie i były nią właśnie słowa. Roztarł czoło i uklęknął naprzeciwko jasnowłosej.
- Safira - powiedział delikatnie i tak ciepło jak umiał - spokojnie. Wszystko się ułoży - nieśmiało położył jej ręce na ramionach - spójrz na mnie. Wszystko będzie dobrze, spróbuj się uspokoić. Albo… powiedz mi co mam zrobić, żebyś lepiej się poczuła…
Azajasz nie przypominał samego siebie. Miał wrażenie, że cofnął się w czasie i stał młodym aniołem, którego nauczono uczuć, a nie tym zbolałym, nieprzyjemnym i zimnym mężczyzną, którym był teraz.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Gdy poczuła na swoich ramionach dłonie mężczyzny, niewiele myśląc pochyliła się do przodu i wtuliła w jego tors. Jej oddech był przyśpieszony, serce dudniło jej w piersi i trzęsła się jak osika. Im bardziej starała się zrozumieć zaistniałą sytuację, tym w większą wpadała panikę. Czuła jakby jej głowa nie była w stanie pomieścić tych wszystkich informacji i miała za chwilę wybuchnąć. Miała ochotę wyrwać sobie włosy i wydłubać to co znajdowała się pod czaszką i nie zrobiła tego chyba tylko dlatego, że powstrzymał ją przed tym Azajasz.

W końcu, nie wiadomo skąd, przypomniała się jej stara piosenka, którą śpiewała jej mama. Zaczęła cicho nucić ją pod nosem i skupiła na niej całą swoją uwagę. W miarę jak powtarzała wersy, uspokajała się, a niepokojące myśli odpływały gdzieś w dal.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

Azajasz doznał szoku. Safira przytuliła się do niego. Była blisko z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie musiał przywiązywać jej do siebie liną. Nawet jeśli miał nikłą nadzieję, że kiedyś anielica przestanie go nienawidzić, to nie liczył, że kiedyś jej bariera pęknie do końca. Instynktownie jednak objął ją i położył jej głowę na swoim torsie. Zaczął gładzić ją po włosach. Czuł, że wali jej serce i pragnął z całych sił, żeby się uspokoiło. Jego skrzydła otoczyły ją chowając przed całym światem. Nie ściskał jej, w każdej chwili mogła się odsunąć. Ale wachlarz z jego skrzydeł był jak bezpieczny kokon, tarcza, dzięki której nikt nie mógł jej w tej chwili zrobić krzywdy.
- Już dobrze. Już dobrze. Wszystko będzie dobrze - powtarzał.
- Obiecuję, że wszystko się ułoży. Zaopiekuję się tobą - wyrwało mu się. Przez sekundę, żałował, ale potem usłyszał, że Safira nuci coś pod nosem, a chwilę później, że jej serce zaczyna bić wolniej. Mimo to nadal tulił ją do piersi. I choć wiedział, że to egoistyczne, to jej ciepło, na jego skórze było niesamowitym uczuciem i wiedział, że mogłby już tak zostać, jeśli tylko ona by tego chciała.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

W końcu Safira odsunęła się od niebianina. Czuła się uspokojona, lecz również i zmęczona niczym po ciężkiej walce. Głowa jej ciążyła i czuła się otumaniona, jednak przestało ją psychicznie boleć. Spojrzała w oczy Azajaszowi i chciała coś powiedzieć, jednak szybko się rozmyśliła. Odwróciła głowę jakby chcąc o czymś zapomnieć.

- Możemy już stąd iść? - zapytała wciąż nie spoglądając mu w twarz. Czuła, że musi się czymś zająć i skupić się na czymś prostym, inaczej nie zniesie całej tej sytuacji. Powoli podniosła się z ziemi i otrzepała ubranie, które w tej chwili po ostatnich przygodach nie wyglądało najkorzystniej.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

Azajasz odsunął skrzydła i złożył je za plecami, potem zabrał ręce i pozwolił Safirze wstać. Przez moment jednak patrzyła mu w oczy. On nie potrafił oderwać od niej wzroku i czuł, że tym razem to jemu wali serce. Jednak udawanie, że nic się nie dzieje miał opracowane do perfekcji, więc nie dał tego po sobie poznać.
- Tak, możemy stąd iść. Ale powinnaś coś zjeść, musimy sprzątnąć obóz i napoić konie przed drogą - wyjaśnił jej. Na początku chciał kazać jej odpoczywać, ale szybko zdał sobie sprawę, że Safira potrzebuje zająć czymś umysł. Poprosił ją więc, by wzięła konie i napoiła je nad strumieniem. On sam posprzątał obóz, zapakował ich rzeczy, a kiedy anielica wróciła z końmi dał jej kawałek twardego sera i trochę chleba, żeby zjadła choć trochę. On sam zajął się siodłaniem koni. Nie obciążał luzaka, ale nie mógł też nadwyrężać konia na którym podróżowali. Starał się rozmieścić ciężar tak, by żadne zwierze nie ucierpiało. Kiedy konie zostały odpowiednio przygotowane spojrzał na Safirę.
- Możemy ruszać - oświadczył spoglądając na osiodłanego wierzchowca.
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Safira poprowadziła konie do znajdującego się w pobliżu strumienia i pozwoliła im ugasić swoje pragnienie. Sama kucnęła nad płynącą wodą, zrobiła z dłoni miseczkę i ochlapała sobie twarz. Zimna woda nieco ja orzeźwiła i rozjaśniła w myślach. Kobieta spojrzała w stronę obozowiska i przywołała ponownie słowa mężczyzny: “Jesteś aniołem”. Dziewczyna sięgnęła do naszyjnika, który oplatał jej szyję. Ponoć po zdjęciu miał ukazać jej prawdziwą naturę. Przez chwilę wahała się nad tym co powinna zrobić, ale ostatecznie pozostawiła go na swoim miejscu. Nie była gotowa na zmierzenie się z prawdą.

Gdy wróciła znad strumienia Azajasz miał już wszystko przygotowane. Zaoferował jej jedzenie, które przyjęła. Szczerze powiedziawszy nie miała w tej chwili ochoty na posiłek. Jej żołądek zawiązał się chyba w ciasny supeł, jednak rozum podpowiadał jej, że powinna coś przełknąć. Zmusiła się więc do przeżucia chleba z serem. Właściwie to były nawet smaczne, jednak nie potrafiła się w tej chwili z tego cieszyć.

Gdy konie były już osiodłane… a właściwie jeden z nich, przez chwilę spoglądała to na niego, to na Azajasza, zastanawiając się nad zaistniałą sytuacją. Nie potrafiła sobie przypomnieć w jaki sposób przybyli tutaj wczoraj, ale wyglądało, że na jednym wierzchowców. Cóż to było w tej chwili jej najmniejsze zmartwienie. Wskoczyła więc na rumaka - z mała pomocą niebianina, gdyż jej ciało pozostawało osłabione - po czym zaczekała, aż Azajasz usadowi się za nią. Przejął lejce, więc nie musiała się kłopotać kierowaniem. Jechali przez jakiś czas w ciszy, w końcu jednak się odezwała:
- Skoro wygląda na to, że nie wszystko chyba dobrze pamiętam… opowiedz mi coś o sobie. Może to rozjaśni mi w głowie.
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

Cieszył się, że Safira nie stawiała oporu przy wsiadaniu na konia. Dopiero po chwili, po raz kolejny dotarło do niego, że oznaczało to ogromne luki w jej pamięci. Kiedy chwycił lejce siłą rzeczy objął anielicę z obu stron. Nie wiedział dlaczego, ale czuł dziwną ulgę. Koń stąpał równomiernie po trakcie. Jego kopyta wybijały w ziemi ślady. Musiał się uspokoić, zbyt wiele działo się przez ostatnie dni. Jednak jego chwilę “odpoczynku” przerwała jasnowłosa.
- Coś o mnie? - zdziwił się i wypuścił głośno powietrze.
- Urodziłem się w Planach, miałem rodziców i czterech braci:Davida, Micheasza, Izajasza i Ananiasza. W drużynie jestem zastępcą naszego dowódcy Malachiego. Właściwie to… Mało się znamy. Jakoś nie umiałem, nie umiem się przed nikim otworzyć. Chociaż próbuję. Wszyscy mają mnie za zimnego, wrednego, drania bez uczuć. Albo raczej za głaz, który umie tylko wykonywać i wydawać rozkazy. Może zadaj mi jakieś konkretne pytanie, co chcesz wiedzieć?
Awatar użytkownika
Safira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Ducha
Profesje: Uzdrowiciel , Żołnierz
Kontakt:

Post autor: Safira »

Safira przez chwilę zastanawiała się o co powinna zapytać. W tej chwili nie była pewna niczego. Jakąś cząstką siebie trzymała się nadziei, że to tylko sen.

- Od jak dawna się znamy? Wiesz… mówisz że jestem aniołem - kobieta spuściła głowę i zaczęła nerwowo gładzić grzywę konia. - Ale ja nie pamiętam jak umarłam. Czy wszyscy niebianie tak mają? Jak się poznaliśmy?
Awatar użytkownika
Azajasz
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Anioł Światła
Profesje: Żołnierz , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Azajasz »

- Niecały rok - odparł.
- Nie, nie wszyscy aniołowie tak mają.Tak, umarłaś - “dwa razy” dodał w myślach - Ale nie wiem jak, nie mam pojęcia jak to się stało. Kiedyś powiedziałaś mi, że mieszkałaś na wsi, wspominałaś pola i kwiaty rosnące w zbożach, ale nic więcej. Wiem, że aniołowie ducha często mają wybór. Niektórzy chcą pamiętać swoje ludzkie życie, inni nie, mogą więc prosić o usunięcie wspomnień, jeśli były bolesne. Ale ty pamiętałaś.

- Jak się poznaliśmy… Dostałem rozkaz stawienia się w Rododendronii. Byłem tu jako pierwszy z drużyny, nie licząc Malachiego. Wyznaczył mnie na swojego zastępcę. Następnego dnia w kwaterach zaczęli pojawiać się inni członkowie drużyny. Siedziałem w głównej sali czyszcząc broń. Weszłaś bocznymi drzwiami, choć nie mam pojęcia skąd wiedziałaś o ich istnieniu. Nie miałaś jeszcze naszyjnika, zdjęłaś granatowy płaszcz, a pod nim chowałaś skrzydła. Był wczesny ranek, rozpuszczone włosy miałaś zmierzwione przez poranną wilgoć. Spojrzałaś i uśmiechnęłaś się, chociaż oczy miałaś smutne. Spytałaś mnie o imię i o naszego dowódcę, a ja nie umiałem powiedzieć nic sensownego i po prostu odesłałem cię do Malachiego - westchnął.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nizina Arkadyjska”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości