Rzeka Motyli[U podnóża Gór Druidów] W poszukiwaniu sumienia

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Okami
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

[U podnóża Gór Druidów] W poszukiwaniu sumienia

Post autor: Okami »

Rubinowy wzrok białego wilka wynurzył się z cienia drzew okalających źródło rzeki zwanej Rzeką Motyli. Przez dłuższą chwilę zwierzę wpatrywało się nieobecnym spojrzeniem w wartko płynącą wodę, której wzburzona tafla - unosząc się i opadając w chaosie właściwym dla biegu źródlanego nurtu - połyskiwała w późnym zachodzie słońca. Roztrzaskiwana o skały, zdawała się mienić w powietrzu, kształtem kropli i grą świateł przypominając każda z osobna małą zagubioną ćmę. Piękne małe nocne motylki igrały z ostatnimi promykami słońca.

- Boże mój... - wśród szmaragdu przybrzeżnych drzew ozwał się kobiecy, pełen zachwytu, ale i przyciszony głos. Zupełnie jak gdyby właścicielka owego lekko ochrypłego tonu obawiała się, że nawet najsubtelniejszym wydanym z siebie dźwiękiem w stanie jest przerwać błogą melancholię tej magicznej chwili.

Nie było już bestii, nie było czerwonych dzikich ślepi ni ostrych pazurów, bezlitośnie przebijających spulchniony wieczorną rosą przyrzeczny grunt. Na wzgórzu wśród drzew siedziała kobieta. Wpatrując się czule w rzekę, wzięła głęboki wdech. Zdjęła z rąk skórzane karwasze, odpięła kilkoma ruchami okalający jej ciało gorset - luzując rzemyki i odczepiając kilka zbędnych pasków. Niedbale rzuciła na bok części lekkiego pancerza, pozostając w skórzanych spodniach, butach oraz okalających jej biust i część dekoltu przybrudzonych bandażach. Oparła ciężar ciała na rękach przypartych za plecami do ziemi.

Czarne kruczysko wylądowało na odzieży Zmiennokształtnej, wcierając łebkiem zapach wadery w swoje piórka - wykonując podobne ruchy jak gdyby taplało się właśnie w najlepsze w chłodnej kałuży.

- Zachrielu... Odpoczniemy tu troszkę, dobrze? - Odwróciła roziskrzony piętnem Klątwy wzrok na pierzastego przyjaciela. Ten widocznie struchlał, gdy tylko spotkał się swymi bystrymi czarnymi oczkami ze spojrzeniem białowłosej. Wiedzieć bowiem powinno się, że kobieta posiadała zdolność porozumiewania się ze zwierzętami, a jeżeli chodzi o więź ze swym przyjacielem można powiedzieć, że umieli wręcz czytać sobie w myślach. Myśli wadery w tej chwili były strasznie chaotyczne, przesiąknięte chęcią zaspokojenia głodu, lecz wciąż jeszcze chęcią opanowaną.
Coś targnęło młodą na żart i patrząc głęboko w ślepka kruka oblizała się nieznacznie z wręcz brutalnym, łobuzerskim uśmiechem. Wraz z gwałtownym trzepotaniem skrzydeł przestraszonego kompana, który zaalarmowany niepokojącym zachowaniem wadery wzbił się bezzwłocznie w powietrze, po równinach rozniosło się echo gromkiego śmiechu.

- Przepraszam, przepraszam, przeprahahahaaaaaaszam..! - wciąż rozbawiona, próbowała uspokoić ptasiego towarzysza, machając rękoma w jego kierunku, jakby chciała go złapać, gdy spłoszony latał jej nad głową. - Chodź tuuuuuuuu, zjeeeeem cięęęę! Grrrr..! Hahahah! - Fakt przekomarzania się w jakże niewłaściwy dla głodnego wilka sposób tak jej się spodobał, że nawet po przeprosinach nie oszczędziła sobie żartów, trwając w swym młodzieńczym - wręcz dziecięcym - rozbawieniu.

Przestała dopiero za kilka chwil, gdy zaniepokoiło ją dziwnie długo zachowanie spanikowanego przyjaciela. Przestała się śmiać, gdyż ptaszysko wcale nie zamierzało się uspokoić, a w jego umyśle zaczęły pojawiać się naprawdę brutalne, bestialskie wizje z Okami w rolach oprawcy. Bardzo możliwe, że z racji przemęczenia kruk tracił panowanie nad swoimi emocjami, co też w tej chwili zauważyła Zmiennokształtna.

- Zachrielu, spokojnie. No już, żartowałam. Jesteś zmęczony, prawda? To dlatego? - Wyciągnęła dłoń w stronę kruka, gdy ten jeszcze dłuższą chwilę zastanawiał się co robić. W końcu usiadł w bezpiecznej odległości od Zmiennokształtnej z trudem utrzymując równowagę. - Kochany... Chodź do mnie. - Czule uspokajała przyjaciela, próbując jak najdłużej utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Zaraz też kruczysko jak zahipnotyzowane zwolniło oddech i rozpościerając skrzydła, by utrzymać równowagę, zaczęło stąpać w stronę wyciągniętych dłoni Okami. Ostatni taniec kruka przed snem.

Ciemność zmierza nad całą Krainę,
A twoje zmęczone oczy otwierają się cicho...
Zachodzące słońce opuściło już najdalszy z horyzontów.


Śpiew białowłosej wplątywał się brzmieniem w plusk rzeki, przynosząc każdemu kto tylko raczył przysiąść chwilę dłużej w zdumieniu ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Młoda kobieta prowadziła z oddaniem swoją opowieść, gdy z jej dłoni jak krople skapywać zaczęły iskierki żywego ognia prosto na czarne pióra wymęczonego wędrówką towarzysza. Głaskała go z oddaniem po łebku, gdy z każdą chwilą stawał on w większych płomieniach. W końcu też ciałko straciło materialną powłokę, paląc się doszczętnie. Dym poświęconych w żywiole piór zdawał się roztaczać własną delikatną aurę, był przy tym zdecydowanie ciemniejszy niż przeciętny opar wydobywający z się z zajętego ogniem drewna.

- Odpocznij razem ze mną, nabierz sił - szepnęła cicho Okami, nie utrzymując z niczym czy też nikim konkretnym wzrokowego kontaktu, bowiem ciało jej przyjaciela - w tej chwili całkiem zwęglone - nie przypominało już powłoki jej kompana w nawet minimalnym stopniu. Z każdą chwilą jednak tkanka regenerowała się, wtórnie tworząc podobny Zachrielowi kształt. Odznaczały się powoli pióra zdecydowanie bardziej połyskujące i napigmentowane czernią aniżeli jeszcze przed chwilą, gdy wznosił się w powietrzu.

Koszmary się zjawiają, gdy podnoszą się cienie,
Zamykają oczy i zwalnia tętno.
Nie bój się tej nocy,
Nie zbłądzisz.
Mimo opadłych cieni
Gwiazdy nadal znajdują drogę...


Ową pieśń wraz ze Zmiennokształtną wyśpiewywały dziś nawet przybrzeżne skały...
Awatar użytkownika
Shankor
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shankor »

Jej śpiew nie ominął również uszu minotaura, który zaczął podążać w stronę źródła tej pięknej melodii, która wręcz wypełniała pobliski las w pobliżu Rzeki Motyli. Mimo swoich pokaźnych gabarytów, poruszał się on nie robiąc zbyt dużego hałasu, tak też udało mu się dostać na tyle blisko, aby w oddali ujrzeć sylwetkę śpiewającej białowłosej dziewczyny. Szczęśliwie, była ona odwrócona w drugą stronę, więc nie była w stanie dostrzec stojącego pół-byka za gęstymi drzewami i krzewami. Okoliczna zwierzyna wydawała się tolerować tenże śpiew, zaś niektóre stworzenia zaczęły się zbliżać lub nawet siadać w pobliżu kobiety, wsłuchując się w przyjemną dla ich słuchu pieśń. Sam też minotaur nie chciał przerywać wystąpienia, a i też nie miał obecnie pomysłu jak podejść do nieznajomej, aby ani nie przestraszyć jej, ni sprowokować do ucieczki, co byłoby całkowicie normalne po ujrzeniu kogoś takiego jak on. Ostatecznie, usiadł za drzewem, nieopodal miejsca, z którego przed chwilą obserwował dziewczynę, a z którego teraz wsłuchiwał się w śpiew...
Awatar użytkownika
Okami
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Okami »

I ty możesz być na zawsze niewzruszony,
Wnieś swój głos wraz z pierwszymi promieniami świtu.
Świt jest ledwie uderzenie serca stąd,
Nadzieja jest zaledwie świt stąd...


Śpiewała ostatnie wersy swej pieśni, zniżając słyszalnie ton, który dopiero w ostatnich słowach przywdział chropowaty i dość surowy wydźwięk.

- Do świtu jeszcze daleko, ale mógłbyś się już powoli budzić Zachrielu, samotnie mi w tę noc. - wypowiedziane słowa zadziałały niemalże jak życzenie. Okami zapatrzona w postać kruka, który wciąż nie okazywał znaków życia, znieruchomiała bardziej niż zwykle. Jej zmysły uderzyła silna woń nieczłowieka. Potężnego nieczłowieka, który jeszcze nie wyszedł z ukrycia. Jeżeli trwa on w ciszy znaczy to, że dopiero zaraz nastąpi atak. Zwierzęta spłoszyły się - kierowane jej gorączkowymi myślami, które chcąc nie chcąc pod wpływem stresu przelewała na sąsiednie umysły - rozproszyły się gwałtownie we wszystkich stronach.

Jej wyczulone zmysły szalały. Odwróciła się gwałtownie twarzą w stronę lasu, zapominając, że przyodziana jest tylko w skórzane spodnie i oplatające dekolt bandaże. Swoimi zaniepokojonymi szkarłatnymi oczyskami zaczęła lustrować pierwsze drzewa, oddzielające teren lasu od terenu wybrzeża Rzeki. W ludzkiej postaci jednak nie miała nieomylnego wzroku i patrząc, zauważyła tylko ciemną postać, która pokryta grubym futrem jak pancerzem skrywała się za krzewami.

-Czy ty też szukasz motyli..?
Awatar użytkownika
Shankor
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shankor »

Słowa skierowane w jego stronę dały mu jasno do zrozumienia, że został wykryty. Nim jednak odpowiedział na wezwanie, powoli zaczął się podnosić, nie chcąc się dłużej ukrywać. Ciemna figura zaczęła momentalnie rosnąć w oczach dziewczyny, a wkrótce z cienia wychyliła się futrzasta głowa zwieńczona dwoma potężnymi rogami.

- Motyli? - zapytał - Nie szukam motyli ni zwady, choć poszukiwaczem można mnie zwać. Tego czego poszukuję, na wschodzie u podnóży gór znajdę, tak mi jeden marynarz kroki temu powiedział w porcie. Tylko... Dlaczego właśnie motyli pragniesz szukać?

Choć minotaur posiadał olbrzymią wiedzę w wielu dziedzinach, zupełnie nieznany był mu świat, w którym się obecnie znajdował. Minął jego pierwszy tydzień od przybycia na Alaranśki Ląd i choć usilnie szukał map i książek w porcie, nie uzyskał niczego. Było mu zaś dane rozmawiać tylko z młodymi ludźmi, którzy nie byli w stanie sprostać jego pytaniom. I choć lekko przyodziana dziewczyna, wzbudziła jego zainteresowanie, mógł w tym momencie tylko zgadywać...
Awatar użytkownika
Okami
Zbłąkana Dusza
Posty: 8
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Okami »

W jednej chwili jej źrenice skurczyły się, gdy ona sama postawiła pierwszy krok w tył. Lustrowała potężnego przybysza, który zdawał się wciąż rosnąć w jej oczach przy najzwyklejszym w świecie wstawaniu z ziemi. Zrobiła drugi krok w tył, marszcząc delikatnie okolice nosa i policzków ostrzegawczo, jej czerwone oczy rozbłysły zagubionym w tej postaci dzikim blaskiem. Widmowa postać upodobniona do potężniejszego od niej wilka wyszła zza jej pleców, odkrywając przed Shankorem aurę młodej Okami. Wilk przez chwilę przybierał nawet bardziej materialną postać - żelazną i nieprzepartą. Zaś białowłosą stojącą za posągiem wydawały się dodatkowo obejmować, delikatnie muskające jej skórę płomienie.

Dziewczyna próbowała dopatrzeć się aury przybysza i to co zobaczyła wprawiło ją w zdumienie. Niemalże słyszała śpiew ludzi - wesoły, biesiadny. Żelazne skały rozbijały wyimaginowane oszalałe fale, ukazując wśród przyjemnej bryzy zacienioną postać nieznajomego. Szepty i nachalne prośby aury Okami, przyciągające bliżej swym ponętnym tonem każde żywe stworzenia, przypominały teraz, wśród majestatycznej emanacji potężnego nieczłowieka, pieśni przybrzeżnych syren. Zaintrygowały ją zjawiska, otaczające podróżnika. Płomienie jej niespokojnej duszy zdawały się przygasać z każdym tchnieniem bryzy ze strony Minotaura. Wtedy też usłyszała słowa.

- Motyli? - zapytał - Nie szukam motyli ni zwady, choć poszukiwaczem można mnie zwać. Tego czego poszukuję, na wschodzie u podnóży gór znajdę, tak mi jeden marynarz kroki temu powiedział w porcie. Tylko... Dlaczego właśnie motyli pragniesz szukać?

- Poszukuję ich, gdyż wraz z nimi uleciał mój spokój. Poszukuję swego sumienia, wśród cieni ich maleńkich skrzydeł. - w swej wypowiedzi zrobiła pauzę, bacznie obserwując przybysza.

- Twoja siła jest fascynująca.

Może zbyt odważnie skierowała ostatnie zdanie w stronę ledwo poznanego towarzysza, ale z tonu jej głosu jak i łagodnego już, zaskoczonego wyrazu twarzy mogłeś odkryć niekryjący się podziw.

- Z jak daleka przybyłeś? - wzrok zawiesiła na dwóch rogach poszukiwacza. W swojej ludzkiej postaci trwała przy nim niczym okruch, tak bezradna, słaba i drobna. Była cały czas czujna, więc miałeś wrażenie, że każdy gwałtowny ruch jest w stanie spłoszyć młodą zmiennokształtną.
Awatar użytkownika
Shankor
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Minotaur
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shankor »

- Ethera jest mym domem. Choć wątpliwe jest to, czy znasz nazwę mojej ojczyzny. Wśród starodawnych kronik nazywano ją kiedyś Et-Her albo w potocznej nazwie Herianem. Było to też jednak zbyt dawno, aby ta wiedza uchowała się w dostępnej dziś wiedzy czy w mojej ojczyźnie, czy tutaj w Alaranii. Być może mój ląd zwany jest tu inaczej, o ile świadomość jego istnienia nie wygasła, gdyż ongiś do brzegu Helven dobijały okręty z tego kontynentu. - Przerwał na chwilę, obserwując stojącą przed nim dziewczynę. - Odpowiedź jednak na twoje pytanie będzie o wiele prostsza. Kilkadziesiąt smoków w kierunku zachodnim musiałabyś przebyć, aby ujrzeć na horyzoncie miejsce, z którego pochodzę...

- Więc mówisz, że wraz z motylami uleciał twój spokój? Przecież jeszcze przed chwilą, gdy tak pięknie okalałaś tutejsze życie swym śpiewem, wydawałaś się tak wolna i spokojna, że nic nie byłoby w stanie tego zachwiać... Być może... Jestem w stanie ci pomóc?

Następnie odniósł się do jej podziwu na temat jego siły.

- Prawdziwa siła nie jest czymś możliwym do określenia po samym spojrzeniu na inną osobę lub po wyczuciu emanującej przez kogoś aury. Choć mięśnie i muskulatura może delikatnie odzwierciedlić fizyczną siłę innej istoty, tak nie zawsze jest to informacja, na której powinno się polegać. Istnieją przecież na przykład demony, których ciało może być mniejsze od twojego, zaś posiadać siłę, która zdecydowanie przewyższa moją. Emanacja również nie wydaje się być dobrym tropem do stwierdzenia siły. Powinnaś wiedzieć, że istnieją metody magiczne i niemagiczne do ukrycia lub zmiany swojej aury, która bezbłędnie w swojej przewrotności, będzie mylić przeciwników... Ostatecznie, zostają rzeczy, których nie jesteś w stanie przewidzieć, a które mogą być siłą samą w sobie. Doświadczenie, umiejętności, przedmioty... To wszystko i jeszcze więcej może być kolejnym wskaźnikiem zmieniającym. Tak więc, czy jesteś w stanie określić, czy rzeczywiście moja siła jest według ciebie fascynująca, czy też uległaś iluzji emanacji lub mięśni, aby tak stwierdzić? A jeśli tak naprawdę nie posiadam tej siły? - Zapytał kończąc swój monolog.

Chwilę po zadaniu pytania, minotaur zauważył w gęstwinie za plecami dziewczyny, grupę uciekających zwierząt. Na chwilę przestał obserwować dziewczynę, starając się wykryć cokolwiek, co mogło wywołać ową zawieruchę...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Okami mogłaby dużo mówić o pozornej wolności czy spokoju. Wątpiła też, by nieznajomy umiał jej pomóc, choć jego następne słowa, ułożone w długie zdania, a składające się na mały monolog świadczyły bezbłędnie o jego doświadczeniu tudzież wiedzy. Może nawet odrobinę za bardzo. Dużo, dużo słów jak na pierwszą rozmowę. Dziewczyna pokiwała głową, zamyślona. Na pewno było w nich wiele prawdy i zawsze lepiej zapamiętać to pouczenie niż o nim zapomnieć, ale nadal była zdania, że nie pomyliła się w swym osądzie.
Chwilę potem coś ją zaniepokoiło. Jakieś przeczucie, a także potwierdzające je swoim zachowaniem przepłoszone zwierzęta. Coś było nie tak i Okami czujnie zaczęła nasłuchiwać i wypatrywać niebezpieczeństwa. Doleciały do niej ciężkie kroki i trzask łamanych gałęzi, a może nawet całych pni, a także widok poruszających się nienaturalnie, jakby rozpychanych koron. Coś niewątpliwie wielkiego zbliżało się w ich stronę. Nie było na szczęście nad wyraz szybkie, a poruszało się względnie stałym tempem co, im było bliżej, łatwiej było poznać. Dziewczyna sprawnie założyła swoje rzeczy, a jej ptasi, zaalarmowany przyjaciel już wzbił się w powietrze. Jeszcze chwila, a jako biała wadera Okami była gotowa do drogi. Nie miała zamiaru ryzykować spotkania z czymś jeszcze większym od rogatego przybysza - instynkty ostrzegały ją przed tym.
Oddalając się rzuciła minotaurowi uważne spojrzenie.
- Nawet jeśli TY nie jesteś silny, to jestem przekonana, że ON tak. - Rzuciła krótko, sugerując niedawno poznanemu szybki odwrót, po czym zniknęła z jego pola widzenia kończąc ich krótkie spotkanie.

Minos jednak stał i czekał - chciał zobaczyć co za stworzenie wywołało taki popłoch. Nie musiało być w końcu takie groźne jak sugerowałyby jego niewątpliwe rozmiary.
Można powiedzieć, że oboje się nie omylili - po paru długich sekundach zza przetrzebionej ściany drzew i krzewów po przeciwległej stronie rzeki wyłoniła się pokryta czerwonymi i białymi łuskami gadzia głowa, za nią zaś długa szyja, szeroka klatka piersiowa, tułów ze skrzydłami i dość długi ogon. Smok w całej okazałości.
Nie wyglądał zanadto przyjaźnie i nie chodziło tu jedynie o ostre wyrostki pokrywające jego grzbiet - raczej o pełne jadu spojrzenie gadzich ślepi. Mimo tego podszedł do strumienia spokojnie i zaczął powoli pić zupełnie nie przejmując się obecnością minotaura. Nie był największym smokiem jakiego można było spotkać na alarańskich ziemiach - jak na swoją rasę był nawet pokurczem, jeszcze młodym, ale tym bardziej nieprzewidywalnym. Cechował się jednak taką pewnością siebie, że obojętne mu było towarzystwo innych stworzeń. Zaspokoiwszy pragnienie uniósł się więc spokojnie na przednich łapach i powoli ruszył przed siebie, mijając pokrytego futrem wojownika bez cienia wahania. Nie dał się zaczepić ani tym bardziej przestraszyć i wkrótce tak jak wilczyca zniknął samcowi z oczu.
Najwyraźniej ucieczka przed nim nie była konieczna, ale i nie szkodziła - w końcu zawsze mógł się rozmyślić i zaatakować.
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości