Rzeka Motyli[Nad brzegiem rzeki] Spacer po śnieżnym kwiatów dywanie.

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Kiedy mężczyzna przycisnął ją do pnia drzewa, po czym zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość, przekraczając świętą granice, Białogłową wstrząsnął kolejny spazm wściekłości ustępując jednakże po krótkiej chwili miejsca bezbrzeżnemu strachu, który niemalże sparaliżował Jasnowłosą. Ujęła delikatnie jego dłoń, malowała się w niej historia, palce były szczupłe i długie, w dotyku zaś miękka, choć szorstka, szczególnie opuszki wewnętrznej części. Hestia zatrzymała wzrok na pierścieniu, dotknęła go niepewnie ujmując w dwa palce i próbują zsunąć, cofnęła jednak ostatecznie dłoń, zaciskając ją na przedramieniu mężczyzny, nieudolnie próbując go od siebie odsunąć. Była po prostu słaba i sama tą swoją słabość jeszcze pogłębiała. Zerknęła na Saitaver'a kątem oka i ponownie próbowała go od siebie odsunąć pchnąc dłońmi w jego stalowy tors.
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Hestia, była przerażona. Widział to nie tylko w jej oczach. Jednak ani przez chwilę nie przeszło przez myśl Saitaverowi, że źle czyni, że to może zniszczyć ich relację. W końcu ona normalnie się go zapytała kim jest, a on może to zniszczyć i nawet jeśli będą razem podróżować, to już może ani razu się nie otworzy. Nie, w ten sposób ani przez chwilę nie myślał. Był potworem, bestią, w której krążyła dzika krew, a ona odzywała się właśnie teraz. Strach kobiety wręcz pobudzał i napędzał go. Podświadomie sycił się nim. Chwycił ręce kobiety. Wyprostował je nad głową i przygwoździł je jedną dłonią do chropowatej kory. Zbliżył się jeszcze bardziej do kobiety. Hestia mogła poczuć na swoim ciele jego nogi, biodra, brzuch, nawet klatka piersiowa mężczyzny przyciskała ją do drzewa. Znowu pokazał jej swoją dłoń i wręcz warcząc odpowiedział –trzeba było go ściągnąć, sama tego chciałaś- był zły na nią, widziała w jego oczach pogardę, oraz wściekłość, gdyż sama go zmusiła do tego co uczynił. Obracając dłonią starał się chwycić pierścień zębami i ściągnąć go. Jednak był zbyt zirytowany. Puścił na chwilę jej dłonie i szybkim szarpnięciem pozbył się obrączki, po czym łatwo złapał jej opadające ręce i ponownie przycisną z boku do drzewa. Nie martwił się, że mocny chwyt może ją zaboleć, że w nadgarstki tuż obok jej ramion, może wbijać się trzymany w dłoni pierścień. Zresztą i tak ucieknie gdy zobaczy jego oczy, jak wszyscy. Spojrzał w jej oczy i wywarczał –patrz- jestem bestią, potworem z dalekich krain. Jego oczy były niczym płynne srebro, które przeszywała czarna niczym otchłań, pionowa źrenica. Po czym puścił ją i cofną się o krok, odwrócił się i ruszając dalej w drogę powiedział już spokojnie i chłodno. –a teraz możesz uciekać.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Jasnowłosa miotała się jeszcze przez chwilę niczym słabnący z czasem motyl zaplątany w pajęczej sieci, usiłując wydostać, dopóty nie groźny rozkaz mężczyzny, który kazał przenieść jej wzrok prosto w jego oczy. Z każą kolejną chwilą czuła jak emocje przybierają na intensywności, czuła jak jej ciało początkowo aż wrze życiem niczym gotująca się woda, a potem słabnie, w miarę tego jak napełnia je przerażenie, komórka po komórce. Nie potrafiła z tym walczyć... Trawił ją strach który sprawił iż nie była w stanie myśleć o niczym innym, niż ucieczka, jednakże nadal stała sparaliżowana, oparta o drzewo nie będąc w stanie się ruszyć z miejsca. Nawet nie widziała jak długo to trwało, w rzeczywistości chwilę, ale dla niej zdawało się to przeciągać w godziny. Zapadła kolejna cisza, w której słychać było nic innego jak coś na kształt napięcia. Dziewczyna wpadła w histerię, przymykając oczy i poczynając desperacko miotać się i zderzać z twardym niczym marmur torsem mężczyzny. Po kilku długich minutach spostrzegła, że mężczyzna odwrócił się i odszedł w stronę którą jeszcze niedawno oboje się kierowali. Białogłowa wyglądała jakby chciała coś wykrzyczeć lecz toczyła ze sobą wewnętrzną walkę. Hestia stała tak jeszcze chwilę lekko zamroczona, jednak zaraz otumanienie zelżało a wściekle pulsująca w żyłach posoka uspokoiła się. Odsunęła się gwałtownie od kory drzewa, która drażniła jej wrażliwą skórę i wybiegła niczym przerażona sarna na szlak którym podążał wolno Saitaver. Światło prawie ją oślepiało, zmysły otępiały, fala przerażenia która w nią niedawno uderzyła, teraz dotknęła ją z potężniejszą siłą powalając na kolana. Słyszała masę legend i historii o tychże istotach, krwiożerczych, napawających się krwią, które z łatwością zmiażdżyłyby krucze ciało Jasnowłosej. Przed jej oczyma pojawiła się wizja żyjącej jeszcze ofiary smokołaka który rozdziera jej skórę a następnie wyłamuje kilka żeber i wyciąga w końcu jeszcze ledwo bijące serce...
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Nie chciał, naprawdę nie chciał tego pokazywać kobiecie. Nigdy nic dobrego nie wyszło z bycia smokołakiem. Nawet w rodzinnym mieście nie patrzono na jego rodzinę przychylnie pomimo, że wiele zrobiła dla ludzi mieszkających w okolicy. Jeszcze gorzej było w podróży. Nie mógł nigdzie na dłużej zagrzać miejsca, gdyż zawsze coś wychodziło, albo rasa, albo umiejętność magii. Dlatego przestał szukać miejsca w którym mógł spokojnie zamieszkać. Podróżował z miejsca na miejsce, uciekając zanim odkryto jego tajemnicę. Dlatego też zdenerwował się na kobietę. Akurat złorzeczył pod nosem na to że cały dzień będzie miał zniszczony. Gdy usłyszał jak Hestia zeczęła biec. –Już uciekasz?- zapytał ironicznie nawet się nie odwracając głowy. Jednak gdy usłyszał upadek nie mógł tego pozostawić bez ironicznego komentarza. Po mimo zaskoczenia drogą którą wybrała kobieta. Saitaver powoli, ociągając się, zbliżył się do kobiety. Krok za krokiem, buty jego chrzęściły o piach. Wreszcie staną przy nie i pochylił się nad Hestią. –Szybciej, bo ciebie zjem- żartobliwy ton jednak przeważył nad jadem i ironią, które były jednak dostrzegalne.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Wciąż oszołomiona, nie była w stanie podnieść się z ziemi. Dłonie drżały jej nieustannie, a wzrok utkwiony w glebę, nagle uniósł się ku górze zatrzymując na twarzy Saitaver'a. Mężczyzna nie doczekał się jednak odpowiedzi, a kiedy po raz kolejny się do niej zbliżył - zadrżała jeszcze bardziej, uciekając wzrokiem w stronę przeciwną. Zdawało się iż jej serce zaraz przebije jej cienką skórę i wyrwie się z maleńkiej piersi. Białogłowa uniosła ponownie głowę racząc mężczyznę bezradnym pełnym niewinności spojrzeniem. Była niczym rozpaczliwie bezradne zwierzątko osaczone przez mrowie jadowitych istot, zdecydowanie potężniejszych. Jej oczy były nieskazitelnie czyste, stały się bowiem wilgotniejsze niż powinny, niczym dwa kamienie szlachetne osadzone w jej twarzy, mieniąc się śnieżną bielą i purpurą wpadającą w błękit przepasany fioletem. Hestia trwała tak przez kilka długich chwil przeszywając Saitaver'a hipnotyzującym wzrokiem. Negatywne emocje poczynały z niej ulatywać a ona uniosła się zrywając sprzed siebie niebieską roślinę kształtem przypinającą kwiat lotosu, wonią zaś goździka i konwalię. Zapach był intensywny, podobnie jak kolor. Jasnowłosa ujmując kielich w obie dłonie, złożyła go w rękach Saitaver'a. Strach opuścił białogłową, była jednak pewna, iż nigdy nie będzie mogła zaufać w pełni tejże istocie. Jeden gwałtowny ruch smokołaka z łatwością sprawiłby iż życie z Hestii uleciałoby. Jeszcze nieco się chwiejąc utrzymała w końcu pion. Jad oraz ironia zamknięta w jego wzroku zabolała ją, to w jaki sposób odezwał się do niej, sprawiło iż na jej twarzy zjawiło się ukryte zniechęcenie którego nie można było początkowo dostrzec. Jej głębokie spojrzenie znów zawirowało po twarzy mężczyzny. A jakże głębokie ono było...niemalże usiłowało wydobyć obraz wnętrzności mężczyzny. Zraniona odkryciem kolejnego lądu w którym mieszkał jad, zamknięty w oku Saitaver'a sprawił że dziewczyna westchnęła w sercu, starając się dostrzec teraz w nim coś ciepłego, wydobywającego się z jego wnętrza, zawiodła się jednam, bowiem postać jego w chwili obecnej emanowała nieprzyjemnym chłodem który był istotą negatywnych emocji spowijających białogłową.

- Przy Tobie słońce
się Panie chowa,
Przy Tobie trel
słowiczy milknie,
gwiazdy na niebie
nocy nikną...
Przy Tobie rzeka
krwią się pieni...
Powiedz dlaczego,
przyćmiewasz słońce
I w sercu Twoim
smutnie zamknionym
szron zamieszkuje?

-Hestia przyjrzała się dłonią Saitaver'a na których spoczął kwiat zerwany i wciśnięty bezwiednie. Jasnowłosą owionęły aksamitne wstęgi wiatru który spowił także postać smokołaka i przybierając na sile począł trącać desperacko liście kwiecia. Jeden płatek po drugim wiatr ciągnął ku glebie, pozostawiając w dłoniach mężczyzny zaledwie łodyżkę. - Jesteś niczym ten wiatr który z łatwością uśmiercił szafirową, lichą roślinę. Cóż Ci po straceniu niewinnego kwiecia? - Przerwała po czym podjęła dalej - Te legendy... one... Nie mówią o Waszej łaskawości... Opisują jako bestie uśmiercające na oślep...
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Chrzęst, chrzęst, chrzęst. Krok za krokiem Saitaver zbliżył się do Hestii, która nie miała szans uciec w ten sposób w jaki się cofała. Przerażenie jakie powodował napawało go w pewnym stopniu smutkiem, lecz niedostrzegalnym już nawet dla niego samego. Przyzwyczaił się, że powodował paniczny strach i obrzydzenie. Dopiero gdy udało się ludziom zebrać w grupę, nawet prowizorycznie uzbrojoną stawali się odważniejsi. Jakby czuli, że mają większą szanse przeżyć. To jednak była złudna nadzieja, gdyby nie niechęć do zabijania, która uratowała już sporą liczbę osób. Nie było, ani jednego razu, gdy ktoś wyciągnął do niego przyjazną rękę. Może wtedy wszystko inaczej by się potoczyło. Może nie spotkałby Hestii. Może…
Jednak był już do tego przyzwyczajony. Dodatkowo zaczęła się odzywać w nim krew bestii. Strach, płacz, zadany ból, pobudzał go. Pierwotny instynkt łowcy i zabójcy budził się, powodując chęć pastwienia się nad ofiarą, tak jak robi to kot bawiący się złapanym gryzoniem. Jednak to uczucie zatrzymało się, cofnęło, tak samo jak cień nocy przed wchodzącym słońcem. Spowodowane to było zmianą emocji u kobiety. Wstała i co zaskoczyło Saitavera, wcale nie uciekła. Szok pogłębił się jeszcze gdy wcisnęła mu roślinę do rąk. Jakieś zwykłe zielsko, do którego normalnie nie przywiązałby uwagi.
Jej zuchwałość zdenerwowała Smokołaka. Powinna się bać, uciec z krzykiem, a później ze wstrętem opowiadać o tej przygodzie wszystkim, którzy zechcą ją słuchać. Jej serce powinno bić jak szalone, chcąc rozerwać żebra i skórę, by uciec z tej klatki stojącej tak blisko potwora. Nie potrzebował litości, wmawiał sobie, że nie potrzebuje nikogo. Po co zresztą towarzysz dla bestii.
Jej oczy były tak głębokie, pełne trudnych do odgadnięcia uczuć. Jej głos sam w sobie był muzyką, a rymy które układała mogłyby brać udział w konkursach na dworach cesarskich.
-Sama sobie odpowiedz. Dasz radę, jeśli choć trochę znasz ten świat- Gdy odpowiadał odwrócił się i zrobił dwa kroki, aby zwrócić głowę do tyłu i dokończyć odpowiedź. Nie odpowiedział jednak na następne pytanie. Ścisnął jedynie mocniej łodyżkę kwiatu, nie chciał jej puścić. Co więcej miał zamiar schować ją później do sakiewki, aby przez jeszcze jakiś czas poniewierała się wśród złota, przypominając o spotkaniu. Ostatnie pytanie dało mu szansę, którą wręcz musiał wykorzystać. Musiał choć trochę złamać towarzyszkę. Najpierw odwrócił głowę. Patrząc prosto w oczy kobiety ocenił odległość. Dzieliło ich około trzech żołnierski kroków, które łatwo pokonał w trzech szybkich susach, tuż po tym jak gwałtownie się odwrócił. Zbliżając twarz do jej ucha wysyczał–ludzie widzą to co chcą dostrzec- kątem oka mogła zobaczyć iskierkę wesołości w jeziorze płynnego srebra, przeciętego wąską źrenicą. Jednak raczej to, tak samo jak kolejne słowa nie uspokoiły jej. –Wczoraj zjadłem kolację, dziś śniadanie. Masz więc dużo czasu do ucieczki- po czym puścił ją, chcąc napawać się jej paniką.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Pokaż dar ognia, to wszystko o czym mówią... - Tylko tyle zdołała z siebie wydusić, zważywszy na to, że mogły to być ostatnie słowa jakie wypowiedziała. Na jej twarzy pojawiła się obojętność. Pomimo owego grymasu, jej nieskazitelne oczy płonęły iście żywym zainteresowaniem. - Jednak uważam iż moja egzystencja, jaka ona by nie była jest piękna. - Zmarszczyła brwi i została tak na kilka chwil uświadamiając sobie że ostanie zdanie brzmiało raczej jakby je wypowiedziała sama do siebie. Wokół panowała nieprawdopodobna cisza, a jej oczy zamgliłby się odtwarzając sen minionej nocy.
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Nie zrozumiał Hestii. –Dar ognia?- naprawdę nie wiedział o czym mówiła. Przecież nie posiadał żadnego daru ognia. Chociaż może jej chodzi o to, że w legendach smoki znane są z swoich ognistych oddechów. Zresztą ukazywane są jako wielkie spasłe jaszczury kradnące skarby krasnoludom, a ludziom księżniczki, zabijając przy okazji tłumy biednych ludzi i rozkoszujące się ich mięsem. Najlepiej jeszcze jak taki smok przypiecze sobie ofiarę za pomocą podmuchu ognia. Ciekawe który smok tak robi. Chyba jedyny tego powód istnienia takiego delikwenta, to swoiste hobby.
-Nie posiadam ognia- odpowiedział sucho. Jednocześnie ściągnął płaszcz, który wcisnął w ręce Hestii i odwrócił się. Zrobił kilka kroków dla bezpieczeństwa, po czy w jakimś dziwnym bólu zgarbił się i z jego pleców zaczęło coś wyrastać. Najpierw wyglądało jak dwa wybrzuszenia, które chwilę później przedarły koszulę ukazując małe skrzydła, które zaczęły rosnąć, aż każde osiągnęło pokaźne rozmiary. Zabrzmiał strzał, jakby ktoś uderzył z grubego bicza i rozłożyły się ukazując błonę przypominającą barwą wieczorne niebo, poprzecinane srebrnymi żyłkami. Składając skrzydła wyprostował się. Kobieta, mogła dostrzec, że nie tylko skrzydła pojawiły się. Całe ciało pokryte było łuskami, zaś głowa przypominała łeb smoka. -nie posiadam ognia- wysyczał, a jego głos był nienaturalnie niski. –Nie każda legenda mówi prawdę, często zwykłe plotki są wyolbrzymione, a co dopiero opowieści o bestiach- gadzi język utrudniał mówienie i był jeszcze bardziej sykliwy, ale jednocześnie nie ukrywał ironii w głosie, gdy była mowa o ludziach, a właściwie ich wymysłach.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Na widok przemiany Hestia odskoczyła upuszczając wcześniej wciśnięty w jej dłonie płaszcz. Jej oczy skierowały się w stronę ciała Saitaver'a zatrzymując później na jego wzroku, emanującym grozą i budzącym respekt. Stała tak, nieruchomo, przez dłuższą chwilę by następnie zbliżyć się na niebezpieczną, nieumyślną wręcz odległość. Wyciągnęła do niego dłoń, powoli, z wahaniem przysuwając ją coraz bliżej by dotknąć jego skóry, była nieprzyjemna a zarazem budziła w niej fascynacje, tonęła smukłymi palcami po jego twardej, łuskowatej łapie, pnąc się ku górze, aż w końcu zatrzymała rękę, nadal doń wciśniętą i kładąc twarz poczuła ciepło które z niego emanowało. Zmrużyła oczy, nie zważając na głupotę swoich czynów, nie miała zamiaru przerywać kroków, została zamroczona poznawaniem. I tak w końcu, co przyszło jej niezmiernie ciężko - odsunęła się nieco na chwiejnych nogach by ponownie zatonąć w srebrzystym spojrzeniu smokołaka, przechyliła delikatnie głowę w bok, eksponując szyję i opierając się o niego niewinnie dłońmi, jak gdyby nie zdając sobie sprawy z jego potęgi i siły.
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Zaciekawienie, wręcz fascynacja Hestii była bardzo miłą odmianą po tych wszystkich atakach ze strony ludzi. Wręcz czuły dotyk na piersi był tak obcy, a jednocześnie tak przyjemny, że Saitaver aż przymkną z błogości oczy. Chciał zatonąć w tym uczuciu. Jednak jedna niepotrzebna, całkowicie niepożądana myśl ukuła i rozbiła to miłe uczucie jak igła niszczy balon. To uczucie powodował ktoś obcy, ktoś kto przed chwilą tak jak wszyscy panicznie się bał, a on dawał się jej dotykać. Był potencjalnie bezbronny i gdyby chciała to mogłaby go zabić. Nie miał takiego zaufania do Hestii dlatego otworzył oczy. Jego towarzyszka odsłoniła szyję, tak jakby mu ufała. Choć może nie sama nie wiedziała dlaczego to robi.
-Kim jesteś?- zapytał, a w jego syczącym głosie zabrakło już ironi.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Głos Saitaver'a sparaliżował białogłową, która natychmiastowo odskoczyła od niego, oddalając się ponownie na bezpieczną odległość, kiedy jednak dotarło do niej pytanie, spojrzała po raz kolejny na niego spod długiej firanki rzęs i odpowiedziała niechętnie - Tajemnicą. - Spoczęła na jednej ze skał i westchnęła przesuwając dłońmi po swoich śnieżnych włosach. - Wyczuwam że... Kryje się w sercu Twoim dobro, skrzydlaty jaszczurze... Albowiem po wizji was, potężnych, bezdusznych bestii coś jednak szeptało w moją stronę - poznaj. - I chcę Cię poznać, Bestio... Nawet jeśli to tylko ułuda, nawet jeśli mnie rozczarujesz lub skrzywdzisz. Łaknę prawdy, odkrycia tego co kryje się pod tą twardą, szorstką skórą. - Powiedziała półszeptem i zmarszczyła brwi - Jestem tajemnicą - powtórzyła wstając z miejsca i ponownie zbliżając się do smokołaka. - Tajemnicą... - Białogłowa ponownie przysunęła dłoń w stronę Saitaver'a i delikatnie opuszkami palców wodziła po jego łuskach, jak gdyby dotykała najwspanialszej struktury kwiecia. Ciepło jakie wytwarzał, otumaniało ją, i coś bliżej nieokreślonego co wydobywało się z jego ciała, mgiełka która ciągnęła ją w jego stronę.
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Sam zainicjował zwierzenie się. Mógł tego nie robić, ale miał nadzieję, że przestraszy irytującą go wtedy kobietę. Teraz było inaczej. Gdy okazała zainteresowanie zaczął chcieć by się otworzyła. Jednak ta nadal nic o sobie nie mówiła. Saitaver zauważ, że przynajmniej odpowiedziała na pytanie, więc jakiś postęp był. –Lubię tajemnice- odparł, starając się uśmiechnąć kącikiem warg, co na smoczym pysku dziwnie wyszło. Charakter jego pyska przypominał kota, który zadowolony, z podniesionym ogonem szedł z upolowaną zdobyczą w pysku, aby złożyć ją u nóg właścicielki.
To jak Hestia dotykała Saitavera powodowało było miłe, bardzo miłe, lecz także w pewien sposób intymne. Musiał się cofnąć. Czuł niejasne pobudzenie, chciał rzucić się na Hestię, przewrócić ją, przygwoździć do ziemi, obezwładnić, aby był jego. Jednak się opanował, a przynajmniej częściowo. Hestia poczuła jak coś ją popycha mocno w stronę smokołaka i ten ją łapie w objęcia chroniąc przed upadkiem. Nie trzeba chyba mówić, że ogon smoków jest prawie jak piąta kończyna i nadaje się do takich celów wręcz idealnie.
-Będziemy musieli za raz ruszać- powiedział do jej ucha, dodając jedynie swym sykliwym głosem –oczywiście, jeśli nie chcesz spać w tej głuszy.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Hestia zdezorientowana wbiwszy paznokcie w skórę smokołaka, odwróciła machinalnie głowę oceniając sytuacje po czym uspokoiwszy się, odsunęła dłonie usiłując uwolnić się z objęć Saitaver'a. Po krótkiej jednak chwili zrezygnowana uniosła wzrok ku górze a następnie dociskając twarz w szyję bestii wymruczała niechętnie i z trudem - Bije z Ciebie ciepło, i coś przyzywającego samotną duszę - coś czego po raz pierwszy doznaję. Jestem przerażona a jednak...spokojna i ufna wobec Ciebie Jaszczurze...Wobec tak potężnej istoty która była moimi nocnymi koszmarami... - Przerwała i odsunęła się ponownie - Wędrujesz tak po świecie... za czym? Nie posiadasz stałego miejsca, które mógłbyś nazwać domem?
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Ta drobna i delikatna istota, która była w jego silnym, wręcz barbarzyńskim objęciu, wydawała się tak krucha i zwiewna niczym mgła, ta która osadza się tuż nad trawami witając poranek i rozmywając się od gorących promieni słońca. Jemu było dane trzymać ją, napawając chęcią obrony jej przed wszelkim złem tego świata. Sam doskonale wiedział jaki on jest i zastanawiające było jak coś tak delikatnego było w stanie przetrwać i rozkwitnąć, niczym delikatny kwiatek przebijający się przez śniegi na szczytach gór, zasiany tam przez kaprysy wiatru. Jej słowa napawały go ciepłem, może istniała szansa, że znajdzie gdzieś swoje miejsce, skoro ktoś taki jak Hestia czuł się przy nim bezpiecznie.
Jednak gdy się odsunęła, przypomniał sobie. Dostrzegł w swej towarzyszce człowieka. Wzrok Saitavera na powrót stał się zimny i twardy, tak samo głos, gdy po przemianie, która przeszła już łagodnie, odpowiedział –Uciekam przed zdradzeniem swojej tajemnicy.
Podczas zmiany zniszczonej koszuli zapytał chłodno –Idziesz ze mną? Czy raczej wolisz nie przebywać w moim towarzystwie- gdy skończył wyprostował się i zakładając z powrotem pierścień spojrzał w oczy Hestii czekając na odpowiedź.
Hestia
Szukający drogi
Posty: 35
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Fellarianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hestia »

Białogłowa była doprawdy zaszokowana nagłą zmianą zachowania swego towarzysza i odwróciła twarz w jego stronę lustrując go aż nazbyt głębokim spojrzeniem. Jego twarz spochmurniała, co spowodowało że i jej lico przyobkleił nagły smutek. Znów powoli przysunęła się do niego chcąc niewinnie wtulić się w ciepło jego skóry, takie zachowanie z pewnością było zachowaniem nieświadomego w pełni dziecka, łaknącego czułości z którym w pewnym sensie się utożsamiała. Jej dłonie nagle schowały się za plecami a głowa pochyliła powoli w dół, jakby w zamyśleniu...Wtedy niewinnym wzrokiem znów na niego spojrzała. Przez dłuższą chwilę milczała jakby niepewna swej odpowiedzi, następnie ciszę przerwał półszept – Podążę za Tobą, jeśli nie będziesz miał nic przeciw…- Jasnowłosa zbliżyła się do rzeki, stając w miejscu którym się kierowali, z którego zeszła. Kątem oka spojrzała raz jeszcze na mężczyznę i ominęła go kierując się w niewiadomą, przed siebie, szelest wiatru przerywając swym śpiewem ;

Podążę za Tobą, jeśli nie będziesz miał nic przeciw…
I w stronę Twą się uśmiechnę,
By radość Ci dać w tej pielgrzymce,
I promyk słońca śpiewem - zerwać z błękitu,
By złożyć złocień w Twe ręce,
Jeśli mi tylko pozwolisz – Żegnaj nie powiem,
I przy Twym boku stanę,
Pójdę w nieznane z Tobą,
Ze Słońcem i Luną – Pozwól…
Awatar użytkownika
Saitaver
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Saitaver »

Zachowanie kobiety podobało się mu, jednocześnie powodowało pewnego rodzaju irytację i złość. Jednak nie na towarzyszkę podróży, a na samego siebie, nie trzeba jednak się dziwić. Saitaver był istotą, które takie zachowanie powodowało chęć opieki i dania czułości, jednak doświadczenie wskazało, że nie należy pokładać ufności i nadziei w ludziach, a tym bardziej obdarzać ich jakimś cieplejszym uczuciem. Ta więc sprzeczne uczucia powodowały jego irytację. Chciał być niewzruszony, nie potrzebować nikogo, uwielbiać samotność, lecz choćby nie wiadomo jak długo upierał się, że tak jest, to i tak nie udałoby mu się zmienić samego siebie. Chciał bliskości, kogoś kto go zrozumie, jednak tą osobą nie mógł być człowiek. Mimo to ucieszyły go słowa Hestii, a jej pieśń zachwyciła jego uszy. Melodyjny głos śpiewał treści o od których lekko się uśmiechną przez chwilę, aby następnie znowu powrócić do swojego normalnego wyrazu twarzy.
-Skąd pochodzisz?- zapytał, właściwie dla utrzymania konwersacji, niż z ciekawości, co można było zauważyć w jego suchym głosie. –Masz rodzinę, która na ciebie czeka?
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości