Rzeka Motyli[Chatka Ellcory] Kąpiel

Rzeka wije się i przedziera przez najróżniejsze zakątki Andurii, Wypływa z gór i ciągnie się równiną, przepływając przez Valladon, oplatając lasy i pradawne kryjówki smoków. Odwiedza też miejsce gdzie mieszkają motyle, miejsce którego nikt nigdy nie widział a istnieje ono tylko w mitach... może Tobie uda się je odnaleźć.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

[Chatka Ellcory] Kąpiel

Post autor: Ellcora »

Ellcora dawno nie czuła się tak rześko, jak teraz. Promienie słoneczne sprawiały, że jej niesforne, bujne loki mieniły się na wszystkie odcienie rudości i złota. Pomyślała, że to idealna okazja na pozbycie się ciężkiego płaszcza. Było ciepło, nawet za ciepło, jak na warunki, którymi dysponowało ciało młodej wiedźmy. Nie przepadało ono za słońcem, nie umiało się opalić na brązowy, zdrowy kolor. Zazwyczaj nie korzystała z okazji do zażycia kąpieli słonecznych, ale tym razem postanowiła, iż zmieni swoje dziwne zwyczaje. Tej nocy spała smacznie i głęboko. Śniło jej się, że znajduje się w tym właśnie miejscu i kąpie się nieskrępowanie w rzece.

Co mi szkodzi spróbować?, odezwało się jej alter ego, sprawiając, że czarownica wdała się w zadumę. Przypomniała sobie bowiem czasy beztroskiego dzieciństwa, kiedy wszystko było jej wolno. Teraz, z racji wieku, pewnych rzeczy nie wypadało się robić. A jednak chęć przygody popchnęła ją do ściągnięcia sukni i zanurzenia stóp w chłodnawej wodzie. Po chwili zaśmiała się cicho, tańcząc w kółko pod ciepłymi promieniami słonecznymi. Nigdy nie czuła się tak dobrze, jak teraz. Do szczęścia potrzebowała jedynie... miłości. Miłości, która nie byłaby jedynie ciałem, a przede wszystkim duszą. Emocją.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Przeszłość

Od czasu przeprawy z wielo-cieniem, który niespodziewanie zaatakował go wyskakując z przełyku topielicy Aishele, Mesmer nie miał zbyt wiele czasu do wytchnienia. Wspominając teraz tamten czas upiór nie miał wątpliwości, że podjął dobrą decyzję. Jedyną drogą ratunku stała się bowiem konieczność opętania umysłu swojego dalekiego krewniaka z Otchłani. W ten sposób mógł przetrwać nawet wtedy gdy monstrum pożarło jego naczynie oraz wchłonęło prawie całą energię. Problem polegał na tym, że umysł egzotycznego stworzenia był zbudowany z tysięcy mniejszych. Trzymanie nawet niewielkiego fragmentu wielo-cienia na wodzy przypominało obserwowanie i prowadzenie dialogu z setką osób na raz.
Licz Megdar zniszczył demona, który ujawnił się w jego sali tronowej. Na szczęście dla Mesmera fragment istoty, w którym upiór przebywał, zdołał umknąć, wciekając między tworzące podłogę kamienie. Potem nie patrzył już, gdzie gnał obcy demon, był zbyt obolały. Niedługo potem wielo-cień odebrał mu władzę nad swoim umysłem, korzystając z faktu, że alchemik musiał rozdzielić swoją moc między wiele celów. Został zmuszony do przejścia do obrony. Teraz to on sam miał zostać uwięziony.
Stało się jednak inaczej. Upiór uciekł.

        Teraźniejszość.

Upiór uciekł, zaszył się w pierwszym napotkanym umyśle, przyczaił się, by lizać rany i odzyskiwać wydrenowaną energię. Przysnął a kiedy się obudził okazało się, że znajduje się pod wodą. Niestety, jego naczynie, pod wpływem jakiejś substancji zmieniającej świadomość, zjechało razem z koniem do rzeki i utonęło. Kiedy demon wychynął ponad powierzchnię zobaczył tylko odpływające z prądem cztery wyprostowane kopytka.
Podróżowanie w tym planie bez naczynia wyczerpywało go. Musiał znaleźć następne, dostać się do jakiegoś miasta, zakupić środek transportu.
Co mógł znaleźć w lesie? Zwierzęta. Ewentualnie nimfę albo dziada borowego. Nie ociągając się dłużej Mesmer ruszył na poszukiwania. Jak na złość ta część lasu wydawała się wyludniona i ogołocona z fauny. W końcu po pół godzinie bezwładnego lotu znalazł wiewiórkę. Posiedział chwilę w gryzoniu ale ostatecznie go porzucił ten pomysł. Gryzoń poruszał się zbyt wolno. W tym tempie upiór dotarłby do miasta za jakieś pół roku. Poleciał dalej, trzymając się w niewielkim oddaleniu od Rzeki, wypatrując stworzeń o większych gabarytach.
Po kolejnej pół godzinie zaczął odczuwać pierwsze trudy przebywania poza naczyniem. I wtedy na polance zamajaczyła mu chata. Chata Dziada Borowego, jak przypuszczał alchemik. Krótki rekonesans upewnił go, że dziada tam nie było. Była natomiast babka.
Pląsała.
- Nada się. – pomyślał upiór, przygotowując się do procesu opętania. Aura kobiety jednoznacznie wskazywała, że jej siła woli nie powinna sprawić mu problemów. Jego potencjalne naczynie nie odznaczało się też wygórowaną odpornością. Fioletowy obłok podpłynął w powietrzu w górę, zawisł nad pokrytą złoto-rudymi głową i kiedy nieznajoma na chwilę się zatrzymała spłynął do jej umysłu, wygodnie się w nim zagnieżdżając.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes.
(X)
Awatar użytkownika
Laila
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianie - Maie lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Laila »

Laila kolejny dzień spędzała na bezczynnym włóczeniu się po lesie - nie mając żadnego celu, do którego mogłaby zmierzać. W ciężkim, czarnym płaszczu, z kapturem na jasnych włosach, szła powoli dobrze wydeptaną ścieżką. Dopóki dostrzegała jakiekolwiek zwierzęta, na jej ustach kwitł szeroki, olśniewający uśmiech. Gdyby nie była tak nieśmiała, z pewnością zaczęłaby śpiewać jakąś skoczną piosenkę na całe gardło. Przez ramię miała przerzuconą torbę. Schowała w niej sakiewkę z monetami, a także kilka ciastek, które zakupiła w mieście - co prawda ona sama nie musiała jeść, w końcu była Maie, ale licho wie, kiedy człowiek natknie się na jakieś zagłodzone stworzonko. W końcu po drodze spotkała nawet wiewiórkę, tym samym pozbywając się jednego ciasteczka. Co prawda rude zwierzątko wyglądało jakby się upiło albo dopiero co przeżyło szok emocjonalny, ale na coś do schrupania zasługiwało jak każde inne.
Po jakimś czasie zeszła ze ścieżki, aby iść nieco bliżej rzeki. Stanęła jak wryta, kiedy dostrzegła smukłą dziewczynę stojącą w wodzie. Otworzyła na chwilę usta, żeby zaraz potem je zamknąć. Uważnym oczom Laili nie uszło widmo fioletowej mgiełki, krążące nad dziewczęciem. Znowu zaczęła iść, maleńkimi kroczkami zbliżając się do linii brzegu. W końcu zatrzymała się ponownie. Zdjęła kaptur z głowy, zastanawiając się, czy dziewczyna zdążyła ją zauważyć. W końcu stała przodem do niej... musiała ją widzieć. W oczach Laili przez chwilę można było dostrzec lekkie onieśmielenie. Życie nauczyło ją jednego - nie wszyscy są przyjaźnie nastawieni do otoczenia i w najgorszych wypadkach należy po prostu wziąć nogi za pas. Czując na sobie wzrok dziewczyny, postanowiła coś powiedzieć.
- Hej... - zaczęła cicho. Za cicho. Znowu zaczęła mówić, ale nieco głośniej. - Hej! Zgubiłam drogę - skłamała. Wolała kłamać niż przyznać się, że ma co do tej istoty pewne wątpliwości. - Wiesz może, gdzie jesteśmy?
Po tych słowach utkwiła w dziewczynie swoje brązowe oczy, pełne wahania.
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

Fioletowa poświata wzbudziła ciekawość, a zarazem podejrzliwość w Ellcorze. Nie wiedziała, z czym lub kim ma do czynienia i, wykorzystując swój wzrok, próbowała przeniknąć postać i wykazać się sprytem godnym wiedźmy. Nie zwracając większej uwagi na obłoczek dymu, nałożyła sukienkę (kąpała się w lekkiej halce) w obawie, że ktoś może ją obserwować. Między drzewami nie dostrzegła niczego, co mogłoby budzić jej niepokój, jednak wolała pozostać roztropna. Wiele się teraz słyszy o zbójach czyhających na świeżą, dziewiczą (w przenośnym tego słowa znaczeniu) krew.

"Pora skończyć kąpiel" - pomyślała, mrużąc oczy. Twarz nagle zaczęła ją piec. Dotknęła jej i poczuła, że jest zaczerwieniona. "To nie był dobry pomysł z tą kąpielą, ale dawno nie przeżyłam czegoś równie relaksującego". Od czasu, gdy Helga gdzieś zaginęła, nie czuła się dobrze. Tęskniła za swą wierną towarzyszką, ale zdawała sobie sprawę, że zaczęła się wiosna. Nawet kruki mają prawo do harców. Aczkolwiek brakowało wiedźmie tego przyjacielskiego krakania.

Kim jesteś, do diaska, ciemno- fioletowa poświato? Ukaż mi się albo nie ręczę za siebie! Jestem gotowa użyć najciemniejszej strony magii, byś tylko dała mi spokój! - krzyknęła, kiedy dziwna, niematerialna istota dotknęła jej włosów i poczęła niebezpiecznie się zbliżać. Ellcora zagryzła wargi. - Jeśli nie dasz mi spokoju, to... to... skieruję na ciebie złego ducha, słyszysz?! A poza tym... powinieneś się, kształcie, najpierw przedstawić! Gdzie twoje maniery? - Stanęła w śmiesznym rozkroku.
"Helga, gdzie jesteś?!" - zastanawiała się w duchu, mając żal do ptaka, że jej w tej chwili nie towarzyszy. - "Helga, czekam na ciebie!" - próbowała przekazać w myślach swoją ogromną pretensję. I w tym momencie jej prośby zostały wysłuchane. Z konarów drzew wysunęła się postać czarnego ptaka niewielkich rozmiarów. Pokazując swoje ostre szpony, zaczęła robić kółka nad wodą, momentami łypiąc spod oka na bezkształtną masę.

- Aaaa! Helga, do wszystkich diabłów, gdzie się podziewałaś, ty wstrętna kreauturo?! - rzekła zdziwiona, ale również szczęśliwa, że Helga już jest przy niej. Czuła się bezpiecznie przy tym niepozornym, wiernym, oddanym ptaku. Na dźwięk jej słów, ptak zakraczał złowieszczo- nie lubił, gdy się wrzeszczało w jego kierunku, zaś jego właścicielka robiła to nazbyt często.

Wściekła jak osa, Ellcora zwróciła uwagę na kobietę z jasnymi włosami. Gdyby nie kaptur, pomyślałaby, że jest jeszcze dzieckiem, jednak on dodawał jej wieku. Ellcora pomyślała, że liście w jej włosach wyglądają bardzo zabawnie i niewinnie. Z powodu okoliczności, nie była w stanie skupić na niej spojrzenia na dłużej.

- Jesteśmy u mnie. To moja chatka - wskazała nieduży drewniany domek. - Muszę iść wysuszyć włosy, gdyż przez swoją niezdarność przewróciłam się... Muszę też coś przekąsić, może wejdziesz do środka?
- I wyszła z wody.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Nie zamierzał opuszczać umysłu rudowłosej. Dokładny ogląd aury upewnił go, że nie dysponuje ona mocą wystarczającą do wyrzucenia go. Demon nie miał jednak w tej chwili ochoty na żadne magiczne walki i przepychanki. Nie w tym stanie, kiedy cały był posiniaczony i marzył tylko o cichym kącie w czyjejś głowie, chwili spokoju na złapanie drugiego oddechu. Jednocześnie chciał mieć pewność, że właściciel tejże głowy nie zginie w dziwnych okolicznościach przed całkowitym odzyskaniem przez upiora sił. Jak to miało miejsce ostatnio. Wymagało to zadzierzgnięcia nici porozumienia z nieznajomą. Ubicia interesu, w tym był dobry. W końcu każdy czegoś potrzebował, czegoś, co można przehandlować za obecność niezapowiedzianego lokatora. Złoto, pomoc w rozwiązaniu problemu, wiedza, przyjemności…
Lista była długa.
Nagle od strony lasu nadeszła istota, w której demon dopatrzył się znajomego śladu. Przez chwilę sądził, że to maie płomienia z odległej Doliny odnalazła go w tej głuszy. Szybko jednak się poprawił. Ta naturianka nie dysponowała mocą ognia.

        Naczynie, w którego umyśle zagnieździł się demon, wyszło z wody i zaprosiło zakapturzoną maie do chaty. To był dobry moment na nawiązanie kontaktu. Korzystając z magii pustki wygenerował w przestrzeni iluzoryczny obraz własnej osoby. Posiłkował się przy tym wyglądem ostatniego człowieka, w którego głowie przebywał. Mężczyzna w młodym wieku, z niewielkim zarostem na twarzy. Ubrany w ciemnobrązową koszulę, takiegoż koloru spodnie i płaszcz podróżny. Oczy skryte w cieniu rzucanym przez kapelusz z szerokim rondem.

Iluzoryczna postać alchemika ukłoniła się krótko naturiance, dogoniła nagą wiedźmę, zrównała krok.
– Przepraszam za to mentalne wtargnięcie, pani, ale mam tu sytuację kryzysową. Nazywam się Mesmer, jestem upiorem i potrzebuję humanoidalnego nosiciela na gwałt... – chrząknął. – Nie dosłownie. Jest mi potrzebny już teraz, natychmiast. Gdybym przebywał dłużej poza ciałem znacznie by mnie to osłabiło. Oczywiście potrafię się hojnie odwdzięczyć za okazaną pomoc. Więc... – uśmiechnął się przyjaźnie. - Może usiądziemy i porozmawiamy o waszej cenie? Powiedzmy za dwa dni użytkowania? Jestem otwarty na propozycje.
- Wóz albo przewóz. – pomyślał.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes.
(X)
Awatar użytkownika
Laila
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Naturianie - Maie lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Laila »

Z zapartym tchem czekała na odpowiedź rudowłosej kobiety. Czuła na sobie jej uważny wzrok, a przez chwilę rozpatrywała w głowie nawet pomysł ucieczki. A co by było, gdyby kobieta okazała się... no, nie wiem, jakimś strasznym kimś, który miota czym popadnie na prawo i lewo i uwielbia zadawać innym ból? Na szczęście, wbrew obawom Laili, kobieta przemówiła całkiem miłym głosem. Uśmiechnęła się szeroko, jakby zaraz miała opowiedzieć rudowłosej historię swojego życia.

- Yhm... jasne, pewnie, wejdę - powiedziała szybko maie, postanawiając wejść chociaż na chwilę. Jednak prawdopodobnie to chwila nie będzie, jeśli razem z rudowłosą zapozna się jako - tako i zaczną interesującą pogawędkę. To właśnie Laila najbardziej lubiła w wędrówkach - spotyka się wiele osób, niektóre są dziwne, inne złe, ale trafiają się czasem takie złote perełki, że... aż żal wypuszczać je z rąk. - Twoja chatka...? Hm, bardzo ładna. A właściwie, to jak się nazywasz?

Kiedyś ktoś bardzo mądry powiedział, że poznanie imienia drugiej osoby to jest pierwszy krok do nawiązania jakiejkolwiek znajomości. A taki Rumpelstiltskin? Przecież on nikomu nie chciał podawać swojego imienia! To był chyba jakiś niesympatyczny gostek. I na dodatek jadł dzieci. Może był Erklingiem?!

Nie jest źle, pomyślała sobie Laila, idąc za kobietą w kierunku jej chatki. No i akurat wtedy fioletowa mgiełka znowu dała o sobie znać. Maie nie wiedziała dlaczego, ale wzbudzała w niej dziwny niepokój. Nie lubiła niematerialnych mgiełek, ale... chwilę potem fioletowa mgiełka nie była już fioletową mgiełką, tylko jakimś młodzieńcem z zarostem na twarzy! Taka magia... Laila otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Kaptur opadł jej na ramiona, a ona spojrzała na tę postać. I co ta postać powiedziała? Jest upiorem. Zaczerpnęła gwałtownie powietrza. I jeszcze chciał się targować! Miała nadzieję, że nie z nią. Laila miała dobre serce, ale czasami miarka się przebierała i... no, nie wszyscy ludzie robią wszystko tylko dlatego, że są dobrzy.

- Na Świętą Matkę Naturę! Upiór! - zawołała niczym małe dziecko. Zresztą, w maie było dużo z dziecka. Urocze, słodkie, dziewiętnastoletnie dziecko. Wędrujące samo po świecie od dwóch lat. - To znaczy... nie miałam nic złego na myśli...

Policzki Laili przybrały lekko szkarłatną barwę. Przeklinała siebie w duchu za to, że była taka porywcza.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Mesmer przyjął histeryczny wybuch maie z lekką konsternacją.
- Upiór, ach, upiór. Chłopy, łapcie widły i pochodnie. – zażartował w myślach z tej reakcji, powstrzymał się jednak od wypowiadania sarkastycznych uwag na głos. Tak naprawdę nie złościł się na naturiankę. Był zły na sytuację, w której się znalazł. Utknął na tym bezludziu, którego kompletnie nie znał, czuł się podle i nie mógł się nawet swobodnie przemieszczać. Bezsilność… Ze wszystkich stanów ducha, tego nie lubił najbardziej.

- W porządku. – zwrócił się do Laili. - Przywykłem, że mieszkańcy Otchłani nie są darzeni na tym planie zbyt wielkim zaufaniem. Mam nadzieję, że w miarę rozwoju znajomości, uda mi się ten wizerunek nieco poprawić.

Koło głowy wiedzmy zatrzepotał skrzydłami kruk smolisty, naczynie nazywało go Helgą. Alchemik zapatrzył się na ptaka a w głowie wykiełkował mu nowy pomysł. - Z drugiej strony drogą powietrzną dostanę się do miasta dużo szybciej. Hmm...
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes.
(X)
Awatar użytkownika
Ellcora
Szukający drogi
Posty: 40
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Zielarz , Szaman , Żebrak
Kontakt:

Post autor: Ellcora »

Spojrzała na Mesmera wzrokiem mówiącym "w rodzinie wszyscy zdrowi?" i, kontynuując ubieranie sukienki, zapięła gorset na środkowym guziku. Słońce nie świeciło już tak mocno, jak podczas kąpieli, ale nadal czuła mrowienie na twarzy. Wyobrażała sobie, jak komicznie musi wyglądać rudowłosa dziewczyna z różowiutką twarzą... W tym momencie pożałowała, iż rozmawia z upiorem w takim kiepskim stanie. Ale chyba nie chodziło mu o nią. Odetchnęła z ulgą, to nie były umizgi, tylko interest. Odrzekła:
- Z przyjemnością ci pomogę, ale cóż będę mieć w zamian? Czy to będzie interes jednostronny? Jeśli tak, granice twojej podłości nie znają końca. Uhhh, skurcz w nodze, przepraszam - powiedziała, masując sobie obolałą, wygiętą od skurczu łydkę. Usiadła na ziemi i, nie przestając masować bolącego miejsca, rzucała pod nosem setki niewybrednych przekleństw.
Gdy skurcz minął, zwróciła się do Laili:
- Jestem Ellcora. Wybacz, nasza pogawędka musi poczekać przez tego oszołoma. Przeszkodził nam w rozmowie, nie daruje mu tego. Za moment będę do twojej dyspozycji. - Mrugnęła do nowo poznanej dziewczyny.
Jej głos zlał się z piskiem przestraszonej maie. Nie dziwiło ją to, w końcu nie codziennie spotyka się dziwne stworzenia. Na dodatek, będące tak blisko.
Awatar użytkownika
Mesmer
Szukający Snów
Posty: 185
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
Kontakt:

Post autor: Mesmer »

        Sądząc po sposobie, w jaki zmieniała się mimika oraz ton głosu, kobieta najchętniej wyciągnęłaby alchemika na zewnątrz i skopała mu siedzenie. Rudowłosa miała silny instynkt samozachowawczy i potrafiła o siebie walczyć. Dobrze. Zmniejszało to prawdopodobieństwo, że w przeciągu następnych dwóch dni wjedzie po pijaku koniem do rzeki. Czy ona w ogóle miała konia?
- Zanim zniknę, chciałbym coś uściślić. - przemówił do niej poprzez mowę umysłu. - Jeśli wszystko pójdzie bezproblemowo, to przez te dwa dni nawet nie zauważysz mojej obecności. Rozliczymy się po umówionym okresie i wszyscy będą szczęśliwi. Jeśli podczas mojego snu wyczuję, że ktoś próbuje dostać się do mnie poprzez magię lub egzorcyzmy, odetnę cię od władzy nad zmysłami i dokończę proces w bezwolnym warzywie. – maie nie mogła słyszeć jego słów. – Dla ciebie to podłość, Ellcoro, dla mnie konieczność. Ta regeneracja jest mi potrzebna i nie zamierzam ginąć tylko po to, by nie wyjść na sukinsyna. Znam na to lepsze sposoby.
- W porządku. – widmowa postać klasnęła w ręce. – Oddalę się teraz i udam się na odpoczynek, zobaczymy się za dwa dni. Przez ten czas zdecyduj czego potrzebujesz, Ellcoro, co chciałbyś otrzymać jako zapłatę. Jeśli nie będziesz chciała niczego, to nawet lepiej. – iluzja Mesmera zaczęła, falować, rozmywać się w powietrzu. – Aha, nie budź mnie, chyba, że to sprawa życia lub śmierci. Będę musiał rozpoczynać cały proces od początku.
Upiór skłonił się obu obecnym w chacie kobietom i zniknął. Przez moment oczy wiedźmy zaświeciły obcym blaskiem, najpierw lewe, potem prawe. Prawdziwa postać demona zanurkowała w głąb umysłu rozeźlonej nosicielki. Znalazł tam względnie bezpieczny fragment przestrzeni, zaszył się w nim.
I zasnął.

***

Dwa dni odświeżającej drzemki minęły jak z bicza strzelił. Tak jak się spodziewał, jego działania spotkały się z entuzjastyczną aprobatą. Wiedźma nie odezwała się do niego ani razu. Cóż, trudno się dziwić. Nikt nie przepada za występowaniem w roli energetycznej przegryzki, a i upiory zdołały wyrobić sobie na tym planie określoną reputację.
Miał teraz do wypełnienia drugą część umowy, jednak kobieta nie chciała w zamian niczego. Choć, rzecz jasna, on na jej miejscu zażądałby sowitej rekompensaty. Jako alchemik spisywał się nienajgorzej i mógłby przygotować pewnie niejedną cenną miksturę, ale, jak mówiła wiekowa maksyma handlowców: „nasz klient, nasz pan”.
Jak wyglądał plan na najbliższą przyszłość? Tego jeszcze nie wiedział. Na pewno musiał być prosty. Na pewno zawierać również będzie pewną dozę improwizacji. Im bardziej jego plany były skomplikowane, tym częściej kończyły się niewypałem. Jakkolwiek miało się potoczyć trzeba było opuścić chatę, nim jego niedawne naczynie zupełnie się ocknie.
Na stole spał smoliście czarny ptak.
- Dzień dobry panie kruku.

***

Cóż za widok! Czarne niebo usiane gwiazdami nade mną, korony drzew pod łapami w dole. A daleko, na linii horyzontu, wschodzi cieplutkie, czerwone słońce. Machaj skrzydłami, panie kruku. Niedługo zbudzą się powietrzne drapieżniki.

Ciąg dalszy: Mesmer
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes.
(X)
Zablokowany

Wróć do „Rzeka Motyli”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości