Równiny AnduriiWszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awatar użytkownika
Mela
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mela »

Elfka, widząc lęk gospodarzy zamku, przytuliła wilka mocno.
- Spokojnie - wyszeptała, chcąc uspokoić tu obecnych. - Aku jest łagodny jak baranek... - Białe ząbki Meli błysnęły w niewinnym, uroczym uśmiechu skierowanym bardziej do Bryzy, niż do jej pana. Niestety, wyszczerzone kły wilka w połączeniu z niespokojnym powarkiwaniem ani odrobinę nie potwierdzały słów czarnowłosej. Dopiero po chwili, kiedy Melanesha odsunęła się nieco, wilk prychnął cicho i położył się na podłodze, nadal bacznie obserwując sytuację, by w razie potrzeby obronić swą kruchą elfią przyjaciółkę.
- Nie pamiętam niczego, co mogłoby dotyczyć tej sprawy - wyznała, nadal nie podnosząc głosu ponad szept. - Chociaż wolałabym wiedzieć, czemu znalazłam się tutaj i czym zawiniłam twemu panu. - Tu Mela skłoniła się nieznacznie w stronę Lorda, sprawiając wrażenie, jakby dopiero go zauważyła. - Jeśli chodzi o powrót, skoro stawiasz to w takim świetle - znów zwróciła się do Bryzy. - Wolę zostać tu, póki samotna droga nie stanie się bezpieczniejsza. Myślę, że Aku spodoba się propozycja spaceru po parku.

Wilk, który leżał i nasłuchiwał słów elfki, obserwując wszystkich obecnych na korytarzu, na słowo "spacer" uniósł łeb wyżej i trącił delikatnie dłoń swej przyjaciółki nosem. Zamerdał przy tym delikatnie ogonem, okazując w ten sposób nie tyle radość, co niecierpliwość. Nie spuścił mimo wszystko przy tym wzroku z osoby stanowiącej (w jego mniemaniu) największe zagrożenie dla jego ukochanej Meli - Lorda Lentira.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Lentir patrzył na małą elfkę i nim się spostrzegł, udzielał jej odpowiedzi na jej wątpliwości.
- Widzisz, znalazłaś się tutaj nie bez przyczyny. Kiedy wraz z moim nowo poznanym znajomym znajdowałem się w lesie, pojawiłaś się znikąd. Kiedy na ciebie wpadłem, byłem równie zdziwiony co ty. Zadziałem instynktownie, w momencie jak poczułem od ciebie magię. Przyznaję teraz, że nie posiadasz groźnej mocy magicznej, ale wolałem się co do tego upewnić. Nie wolno ignorować takich istot. Jeżeli chcesz możesz zostać w zamku dopóki niebezpieczeństwo nie minie. Proszę jednak, na razie po dobroci, byś nie sprawiała problemów - powiedział.
- Bryzo - powiedział chłodno. - Dużo mówisz, a mało robisz. Potraktuj to jako ostrzeżenie. Oprowadź gościa po zamku i zdejmij jej wreszcie tę obrożę. Kiedy oprowadzisz naszego gościa i pokażesz co gdzie jest, przyjdź do moich komnat, musimy porozmawiać - rzekł.
Odwrócił się obojętnie od swoich rozmówczyń i udał się do swojego pokoju, by myśleć nad rozwiązaniem problemów w zamku.
Wszedł do komnaty i usiadł na krześle. Po chwili wstał, aby otworzyć szafę. Wyciągnął z niej swoje znoszone ubranie podróżnicze. Przygotował szable i inną broń białą. Musiał najpierw uporać się z bestią nawiedzającą jego ziemie i nękającą chłopów. Lentir jako pan okolicznych ziem musiał zadbać o swoich poddanych. Oni dostarczali mu podatki, a on dbał o ich bezpieczeństwo. Usiadł na krześle i czekał na Bryzę.
Ostatnio edytowane przez Lentir 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel przygryzła się w język słysząc wyjaśnienie jakiego lord udzielił elfce. Z całym szacunkiem jakim darzyła Lentira była to najgorsza, najbardziej naiwna i dziecinna historia jaką dało się wymyśleć. Melę porównano w nim do grzyba, którego spacerujący po lesie lord ot tak sobie znalazł. Przecież gdyby władca zamku Klarów sprowadzał do swojego domostwa wszystkich od kogo „czuje magię”, wkrótce zrobiłoby się tu bardzo ciasno.
Drugą rzeczą, co do której Bryza wciąż nie mogła się przyzwyczaić, było impulsywne działanie Lentira, który to pojawiał się nieoczekiwanie, rzucał uwagę lub dyspozycję i natychmiast znikał bez słowa. Czarodziejka cały czas odnosiła wrażenie, że jej pan krąży myślami w zupełnie innej rzeczywistości, tylko co jakiś czas wracając do tego co dzieje się tu i teraz.
Oskarżeniami co do swojej osoby zupełnie się nie przejęła. Była zarządcą. Jej zadanie polegało w istocie na tym by dużo mówić. Poza tym w odróżnieniu od lorda, ona przynajmniej starała się zyskać zaufanie nieznajomej, chociaż z drugiej strony ponaglenie władcy mogła uznać za zgodę na przewrócenie elfki na ziemię i natychmiastowe zerwanie tej przeklętej obroży, bez liczenia się z koniecznością użycia siły. Wilk byłby tu problematyczny ale przecież Awel miała do dyspozycji całą pałacową straż. Jeśli coś obecnie przerażało Bryzę, to zapowiedź prywatnej audiencji i rozmowa z lordem w cztery oczy. Prawdopodobnie taka wizja wzbudzała strach w każdym z mieszkańców zamku.
- Jest trochę osobliwy – Awel zwróciła się do Meli, gdy lord zniknął za drzwiami. – Trzeba się przyzwyczaić i nie starać się zrozumieć wszystkiego o czym mówi – wyjaśniła dziewczynie, napominając jednocześnie samą siebie.
Czarodziejka cały czas wodziła wzrokiem to na Melę, to na jej wilka. Zapewnienia elfki jakoś nie napajały ją optymizmem czy ochotą do tego by nagle pogłaskać zwierzaka po łbie.
- Nie miałam pojęcia, że wilki mogą przywiązać się do ludzi albo w ogóle do kogokolwiek spoza swojego gatunku – uczciwie przyznała Bryza. - Od dawna ci towarzyszy? Zanim wyjdziemy proponuję włożyć na siebie coś ciepłego. Wieczory bywają to chłodne. Za to sam ogród powinien wam przypaść do gustu. Zamek wznosi się na skalistym gruncie, przez co nie wszystkie rośliny są w stanie tutaj rosnąć. No chyba, że w gigantycznych donicach. Niektóre z nich są naprawdę rzadkie, ale o szczegóły będziesz musiała spytać ogrodnika.
Po chwili Awel zmieniła temat przechodząc do meritum sprawy.
- Być może jak już pozbędziemy się tej obręczy, pozwoli ci to odzyskać wspomnienia. Powiedz tylko kiedy chciałabyś zacząć?
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Wstał z krzesła i zaczął przechadzać się po pokoju. Uważał, że czeka już wystarczająco długo na Awel. Myślał co mogło ją zatrzymać. Znała Lentira jakiś czas i wiedziała, iż lubi jak szybko i sprawnie wykonuje się jego polecenia. "Co ją zatrzymuje? Jest tyle spraw do zrobienia, które nie mogą czekać" - myślał zniecierpliwiony demon.
Chciał już chwycić za klamkę od drzwi i się do niej przejść w celu ponaglenia. Już wiedział co może powodować takie opóźnienie. Pohamował się przed tym czynem. Zamiast tego użył telepatii do skontaktowania się z Bryzą. Usiadł, skoncentrował się na wyszukani umysłu swojej podwładnej, co do najprostszych zadań nie należało z uwagi na dużą ilość ludzi w zamku. W końcu ją znalazł.
- Bryzo, z tej strony Lentir, jeśli masz problemy ze ściągnięciem antymagicznej obroży i nie wiesz jak tego dokonać... To już wyjaśniam, ściągasz jak zwykła obrożę. Jak skończysz przybądź do mnie natychmiast - przekazał telepatyczny komunikat do jej umysł.
Zerwał się z krzesła i zaczął ponownie porządkować rzeczy na wyprawę czekając na Bryzę.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Napastowanie za pomocą telepatii i niespodziewane glosy Lentira rozbrzmiewające w głowie czarodziejki nie były dla Awel niczym miłym. Bryza traktowała je niczym gwałt na swojej prywatności, ale w końcu była tu tylko służącą. Musiała liczyć się z szeregiem niedogodności. Najprawdopodobniej byłaby w stanie odciąć się od tej formy kontaktu, ale wówczas naraziłaby się na podejrzenia swego pana, jak również na jego wściekłość. A denerwowanie lorda było niczym budzenie niedźwiedzia.
Sama Bryza nie posiadała umiejętności by odpowiedzieć Lentirowi przy pomocy telepatii. Wyczuwanie innych umysłów i dobijanie się do nich było domeną demona. Czarodziejka mogła za to wykorzystać inną sztuczkę. Dźwięk, w tym wypowiadane słowa, to nic innego jak drgania roznoszące się w powietrzu, z kolei samo powietrze było tą częścią natury, w której ona dominowała. Za pomocą prostego triku, Awel potrafiła „zapakować” takie dźwięki i wysłać je w dowolne miejsce. W ten sposób zdanie wypowiedziane na dziedzińcu, mogło wybrzmieć w dowolnym pomieszczeniu tak jakby Bryza w nim stała. Minusem tej metody był fakt, iż czarodziejka musiała precyzyjnie określić miejsce gdzie owe słowa miały się rozpakować, nie koniecznie wiedząc czy będzie tam Lentir, a nie ktoś jeszcze może je usłyszeć.
Między innymi z tego powodu czarodziejka ograniczyła się do prostego stwierdzenia:
- Już idę.
Pozostałe informacje jeśli zechce lord sam wyszuka w jej głowie. Bryza kilkukrotnie była świadkiem jak lord przesłuchuje w ten sposób swoich poddanych. Była to dość brutalna metoda, która dla niewprawnych umysłów wiązała się z niewyobrażalnym bólem. Czarodziejka przekornie dbała o to by Lentir nie mieszał w jej świadomości, zwłaszcza że obrona przed tego typu inwazją nie była specjalnie trudna. Wystarczyło intensywnie myśleć o jednej rzeczy, która tym samym przesłaniała dostęp do głębiej skrywanych sekretów. Fakt że coś może w danej chwili całkowicie wypełnić twój umysł raczej nie powinien wzbudzać niczyich podejrzeń.
Podążając na górę, Bryza rozmyślała nad obrożą dziewczyny. Oczywiście, że samo zdjęcie tegoż mechanizmu nie nastręczało problemów. To wilk był problemem, jak również fakt, że zwierzę nie dopuszczało nikogo do swojej pani, a jeszcze większą trudnością było to co stało się bezpośrednio po zdjęciu magicznego przedmiotu. Konsekwencje tego, że blokowane do tej pory magia wróci do swojej właścicielki mogły być nieobliczalne. Na przykład takie, że dziewczyna straci przytomność.
Widząc protesty wilka, Bryza zdecydowała się pozostawić Melę tam gdzie upadła, przykazując jednocześnie służbie by poinformowali ją gdy tylko gość lorda odzyska świadomość. Tymczasem sama czarodziejka miała dużo poważniejsze problemy jakimi była audiencja u władcy.
Pamiętając o wcześniejszych przykazaniach, Bryza zapukała do drzwi od komnaty pana, czekając na pozwolenie wejścia.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

W trakcie swoich przygotowań do wędrówki usłyszał od Awel, że "Już idzie." Nie musiał długo czekać na Bryzę. Do dębowych drzwi rozległo się pukanie, zapewne jego podwładnej. Mógł to sprawdzić za pomocą magii, ale się powstrzymał.
Układał w głowie za jakie zadanie najpierw powinien się zabrać. Musiał poradzić się w tej sprawie Awel. Może i była jego podwładną, jednak to ona przebywała w zamku pod jego nieobecność i na pewno poradziłaby mu w tych sprawach. Gdzieś w głębi swojego umysłu demon zrozumiał, iż musi bardziej doceniać Bryzę, bez niej przez czas jego nieobecności ten zamek rozleciałby się na kawałki.
- Wejdź! - powiedział głośno.
Wrócił do pakowania ekwipunku na wyprawę.
Kiedy Awel weszła do pomieszczenia, zaczął mówić:
- Potrzebuję twojej porady. Od jakiego zadania powinniśmy zacząć, by sytuacja w zamku się ustabilizowała?
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel nie była w stanie ukryć zdziwienia, słysząc pytanie swojego lorda. Mimowolnie wstrzymała oddech, zacisnęła usta i otworzyła szerzej oczy cofając przy tym barki i tułów, tak jakby próbowała uniknąć wymierzonego w siebie ciosu. Spodziewała się wiele, ale na pewno nie tego, że pan będzie zainteresowany jej opinią. Z drugiej strony czarodziejka wyraźnie dostrzegła pakunki, wskazujące na to, że Lentir wybiera się w podróż. Bryza domyśliła się, że cokolwiek powie, sprawa bestii z okolicznych lasów i tak będzie rozwiązana jako pierwsza. Uśmiechnęła się widząc w tym męską potrzebę wykazania się, podjęcia wyzwania i udowodnienia swojej wartości.
Rzecz jasna potwór, niedźwiedź, czy cokolwiek innego co niepokoi mieszkańców, to jedna z tych rzeczy, którą lord musiał zająć się osobiście. Fakt, że dziesiątki myśliwych nic w owej sprawie nie zdziałało, dawał do myślenia. Lentir albo zatrudniał złych łowców, których należałoby natychmiast zwolnić, albo też ów szkodnik był czymś więcej niż zwykłym drapieżnikiem. W każdym razie Awel nie chciała być tą, która ogranicza się tylko do przyklaskiwania decyzją swojego pana i wychwalania licznych zalet Lorda. Uważała że doradztwo wiąże się również z mówieniem tych rzeczy, których zwierzchnik niekoniecznie chce usłyszeć. Chociaż w przypadku władcy takiego jak Lentir, z ewentualną krytyką należało być bardzo ostrożnym.
- Mój panie, pałac wygląda jak w przeddzień bitwy lub w czasie rewolucji. Ludzie się boją, a to nie pozwala im normalnie funkcjonować. W zamku na jedną krawcową, kowala, budowniczego czy rolnika, przypada trzech żołnierzy. A to zdrowe i silne chłopy, które w większości nic nie robią poza wypatrywaniem wydumanego wroga. Zagnaj ich do pracy. Nie potrzeba ci tylu najemników całymi dniami wspierających się na swoich włóczniach. Niech pomagają w codziennych obowiązkach. Integrują się z ludźmi, a może nawet osiedlą się tu na stałe. A tych opornych wyślij do granicznych strażnic. Jak zaczną sami sobie prać, gotować i starać się o żywność, to odciążą miejscowych, dla których ich utrzymanie jest nie lada wyzwaniem – zaproponowała Bryza, wybierając spośród wielu aktualnych problemów ten, który uważała za najważniejszy. Miała tylko nadzieję, że lord nie każe jej opracowywać harmonogramu kolejnych wymaganych działań, bo w tym przypadku nie wyjdzie z jego komnaty do rana. Zresztą Lentir miał na kogo scedować poszczególne zadania. Wystarczyło tylko zwołać Pałacową Radę, przedstawić wszystkim obecne problemy i po kolei delegować ludzi do rozwiązywania tych, które nie wymagały niczego więcej niż akceptacja władcy.
Tak naprawdę spełnienie propozycji Awel dla lorda oznaczało podpisanie jednego dekretu. W niczym nie opóźniało wyprawy łowieckiej, a dawało szansę by zamek zaczął funkcjonować normalnie, nie generując przy tym tylu wydatków. Oczywiście czarodziejka nie zamierzała się upierać. Jeśli pan powie „nie” to będzie oznaczało, że dyskusja jest zamknięta.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Wysłuchał, to co Awel miała mu do powiedzenia. Rozważył wszystkie za i przeciw. "Najemnicy na pewno będą niezadowoleni z takiego obrotu sprawy. W końcu przyzwyczaili się do wygód. No właśnie - wygód... Przyda się im szkoła życia w dalekich strażnicach na obrzeżach mojego terytorium. Sytuacja w zamku się poprawi. I od tego są doradcy, powinni dobrze radzić" - pomyślał.
- Uczyń tak jak mi poradziłaś. Wyślij najemników do dalszych strażnic. Jakby się buntowali, to już ja ich usadzę. Zwołaj także radę pałacową. Muszę uporać się z bieżącymi sprawami nim wyruszę na bestię. Aha, też szykuj się do wyprawy, będziesz mi towarzyszyć - stwierdził. - Jak masz coś do dodania, to chętnie wysłucham - dokończył.
Skończył szykować rzeczy na wyprawę. Teraz zostały już tylko sprawy na zamku, a potem ta chrzaniona bestia, która niepokoi okoliczne ziemie. Nie wiedział jak Bryza zareaguje na wiadomość o uczestniczeniu w wyprawie przeciw bestii. Nie zwierzała się mu ze swojej historii dokładnie. Mógł to sprawdzić używając telepatii lub innych umysłowych sztuczek, ale nie nadużywał swoich mocy względem niej. Może i był surowy, wymagający, lecz wiedział, że nadużywanie zaufania jedynej wiernej mu podwładnej może doprowadzić do jej zniechęcenia.
Ostatnio edytowane przez Lentir 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Słysząc nieoczekiwaną zgodę ze strony swojego władcy, Awel zawahała się na moment. Miała do wyboru iść za ciosem i jeszcze bardziej pogrążyć nielubianych przez siebie najemników lub odpuścić w obawie aby nie przegiąć i nie zrujnować tego, co już udało jej się osiągnąć. Wiedziała, że większość żołnierzy nie darzy jej sympatią, jawnie przy tym ignorując jakiekolwiek uwagi na temat zaangażowania w swoją pracę. Przez wojskowych Bryza była traktowana jako chwilowa zabawka lorda, której władza trwać będzie tak długo, jak długo czarodziejka nie znudzi się Lentirowi, natomiast najemnicy potrzebni będą mu zawsze. Między innymi dlatego grupka żołnierzy nie miała zahamowani by targnąć się na życie Bryzy.
- Panie, jeśli mogłabym dodać coś jeszcze w tej kwestii. Zanim zdążyłam przedstawić ci swoją propozycję, pozwoliłam sobie przejrzeć umowy jakie podpisujemy z dzielnymi obrońcami naszego zamku – zaryzykowała Awel. – Oczywiście nie chodzi mi o to ile im płacimy, czy to jakimi obdarza się ich przywilejami. Chciałabym tylko zasugerować, że w tejże umowie dość precyzyjnie wymienione są obowiązki jakie nakłada się na najemników. A są tam nie tylko zapisy o konieczności stanięcia w obronie władcy i jego poddanych, ale także te bardziej błahe, jak chociażby dbanie o swoją kondycję i regularne treningi. W końcu żołnierz, który nie jest w formie to żaden żołnierz. I jasne nie mnie oceniać czy mężczyzna dba należycie o swoją sprawność, ale tak się przypadkiem składa, że we wspomnianej wcześniej umowie znalazłam jeden bardzo konkretny zapis, który łatwo można zweryfikować. Chodzi mianowicie o to, że po ogłoszeniu alarmu, każdy najemnik ma pięć minut by w pełnym rynsztunku stawić się na dziedzińcu. Dlatego też mam sugestię czy zechciałbyś panie zadać w trąby? Sprawdź ilu z twoich podkomendnych spóźni się na apel. Ilu z nich w ogóle nie dotrze lub przybędzie tam bez spodni czy w niekompletnej zbroi, klnąc przy tym na co popadnie. Chciałabym się mylić, ale obawiam się panie, że możesz być po tym pokazie nieco rozczarowany.
„No to teraz już na pewno przesadziłam” – pomyślała czarodziejka. Przecież wojsko to był konik lorda, a mówienie o nim źle było jak proszenie się o nieprzyjemności. Awel chciała jakoś udobruchać władcę więc czym prędzej dodała do swojej wypowiedzi kolejne informację.
- Jak każesz, panie. Zwołam radę, poinformuję ich o bieżących problemach i nakażę by do twojego powrotu z polowania przygotowali rozwiązania najważniejszych spraw dla zamku. I oczywiście chętnie udam się z tobą na wyprawę przeciwko bestii. Pragnę tylko zaznaczyć, że posługiwałam się włócznią na długo przed tym nim pojawiłam się w siedzibie Klarów, a pod okiem kapitana Umtera poczyniłam tu znaczne postępy. Obawiam się, że niechcący mogłabym pozbawić cię tytułu mistrza polowania – zażartowała Bryza, uświadamiając sobie jednocześnie, że okazywanie wesołości w otoczeniu Lentira jest niczym poodrzucanie gniazda szerszeni. Według ogólnie przyjętych norm uważano, że władca zamku nie ma pojęcia co oznacza „żart”.
W postawie wyrażającą skruchę, Awel zdecydowała się wysłuchać odpowiedzi swojego pana wpatrzona w czubki własnych butów. I tak pogrążyła się już po same uszy, a jeśli jakimś cudem wyjdzie stąd tak jak stoi obecnie, to będzie mogła zaliczyć ów dzień do bardzo udanych.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Wysłuchał co powiedziała Bryza i zauważył jaką postawę po tym przybrało jej ciało. Głowę miała lekko pochyloną i patrzyła na czubki swoich butów. Demon nie zdawał sobie sprawy z tego jaki strach budzi u swoich poddanych. Na żart Awel tylko lekko drgnęły mu kąciki ust, tak jakby pojawił się na jego twarzy uśmiech.
Zaczął rozmyślać nad propozycją swej podwładnej dotyczącej wojska. "Moja służąca może mieć rację. Niećwiczone wojska to brak dyscypliny, przygotowania do nagłego ataku. Coś mi tutaj jednak nie pasuje, za bardzo przyczepiła się do tego wojska. Musi mieć z nimi jakieś swoje porachunki i chce wykorzystać okazję do odegrania się na moich żołdakach. Dobra, niech jej będzie, jednak tak łatwo jej nie odpuszczę tego tematu" - rozmyślał.
- Dobrze, masz rację, niech trębacze zadmą w trąby i dowiemy się wszystkiego o stanie kondycji naszych wojsk. Nim pójdziesz przekazać moje polecenia, mam do ciebie pytanie. Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym wojsku? Masz z nimi jakieś porachunki? Oczywiście cieszę się, że ze mną pójdziesz na polowanie. Możemy nawet urządzić zawody w polowaniu na bestię. Oczywiście spakuj swoje rzeczy na wyprawę. I teraz wyjaśnij o co chodzi z tymi wojakami? Masz mówić mi o swoich wątpliwościach. Aha, jeszcze jedna kwestia: czy wykonasz każde moje polecenie? - powiedział.
Zwracał się do Bryzy na ty. Nie tytułował jej jakoś specjalnie. Nie przejmował się etykietą. Mógł sobie pozwolić na taki to, kiedy nie było innych służących w pobliżu.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Bryza miała na sumieniu pokaźną ilość mniej lub bardziej niewinnych przewinień. Zauroczenie klejnotami, jak również skłonność do wplątywania się we wszelakie intrygi, bardzo często wprowadzało czarodziejkę w tarapaty. Wielokrotnie w swoim życiu Awel była aresztowana, więziona i przesłuchiwana, dzięki czemu doskonale potrafiła zorientować się kiedy subtelne wyrażenie swojego zainteresowania i niby przypadkiem rzucone dociekliwe pytanie, może sprowadzić się do bardziej brutalnego sposobu wydobycia informacji. Na tyle dobrze znała też lorda Lentira, by rozumieć, że jeśli ten oczekiwał przekazania mu wieści, to nie odpuści dopóki nie zaspokoi swojej ciekawości. Doświadczenie nabyte w tego typu sytuacjach kazało Bryzie mówić prawdę, a jednocześnie interpretować fakty według swojego rozumowania i przekazywać tylko tyle informacji ile ona sama uzna za konieczne.
- Mój panie, nie mam nic przeciwko wojskowym, o czym najlepiej dowodzi fakt, iż regularnie ćwiczę z twoim dowódcą. Kapitan Umter jest jednak żołnierzem, który walczy w obronie swojej ziemi i rodziny, natomiast w lojalność najemników śmiem powątpiewać. Wierność przypieczętowana złotem jest czymś co bardzo łatwo można przebić. Z założenia najemnik jest kimś, kto będzie dla ciebie walczył, ale nie będzie gotów w tej walce zginąć. To po prostu mu się nie kalkuluje. Podejrzewam, że część z nich sprzeda cię, lordzie, gdy tylko uzna sytuację za straconą. Poza tym co im szkodzi brać pieniądze z kilku źródeł? Z jednej strony za służbę zwierzchnikowi, a z drugiej za donoszenia na przykład na temat tajnych przejść w zamku – wyraziła swoja opinię Awel, zupełnie nie przejmując się faktem, iż ona sama po części jest najemnikiem. Bryza uważała, że akurat ją tłumaczy to, iż pracuje tu dla dużo ważniejszego celu niż samo bogacenie się. –Dlatego właśnie, mój władco, nie przepadam za nimi, a że niespecjalnie idzie mi ukrywanie własnych przekonań, czasami między nami zaiskrzy. Jednak gotowa jestem przyznać się do błędu i osobiście przeprosić każdego z twoich żołdaków jeśli tylko próba ogłoszenia alarmu przebiegnie bez żadnych incydentów – dodała czarodziejka.
Awel była pewna, że tak się nie stanie. Z otrzymanych dziś rano raportów wiedziała, że przynajmniej tuzin żołnierzy jest pijanych, drugie tyle przegrało swój ekwipunek w karty, znaczna część przebywała w okolicznych zamtuzach, a przynajmniej połowa z nich nie przeczytała wspomnianej wcześniej umowy dalej niż do kwoty spodziewanego zarobku. Prawdopodobnie mało kto zrozumie co oznacza dźwięk trąby nad zamkiem. Bryza mówiła zgodnie z prawdą, bez zagłębiania się w niepotrzebne jej zdaniem szczegóły.
Dla czarodziejki dużo bardziej intrygujące było ostatnie pytanie wypowiedziane przez lorda.
- Oczywiście mój władco, gotowa jestem wykonać każde z twoich poleceń, jeśli tylko będzie ono w granicach moich możliwości. W pozostałych przypadkach mogę co najwyżej podjąć próbę wykonania powierzonego mi rozkazu, nie gwarantując, że będzie lord zadowolony z efektów takiego działania – nieco na okrągło odpowiedziała Awel, zostawiając sobie furtkę wyjścia. Bryza mogła łatwo się z tych słów wytłumaczyć. Przecież nie zabije smoka, czy nie weźmie zamku na plecy i nie przeniesie go w inne wskazane przez Lentira miejsce. Obawiała się jednak, że na samym pytaniu się nie skończy. Skoro ona sama powątpiewała w lojalność najemników, to lord mógł zechcieć dla odmiany sprawdzić motywację czarodziejki.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Wysłuchał tego co mówiła Bryza.
- Awel, posłuchaj, niezależnie od twojej motywacji co do wojska muszę przyznać ci rację. Niech zadmą w te trąby, a ja się będę wszystkiemu przyglądał w cieniu. Co do wykonywania moich poleceń, wiem, iż odpowiedziałaś wymijająco, ale uznam to za wystarczające. Dobrze, możesz już iść, musisz się jeszcze spakować do podróży. Masz dużo roboty, więc śpiesz się. Ja sam teraz wychodzę - powiedział.
Chwycił Awel za rękę i wyprowadził ją ze swojej komnaty przepuszczając ją w drzwiach. Demon nie lubił jak ktoś przebywał w sypialni pod jego nieobecność. Nie przejął się zbytnio tym co pomyśli o nim podwładna. Nie miał na to czasu. Zamknął swoją komnatę na klucz.
Skradał się po korytarzach, przemykał w cieniu, nie chciał, aby ktoś go zauważył. Miał być ogłoszony próbny alarm, a kiedy zobaczyliby go żołnierze, mogliby się czegoś domyślić. Dotarł wreszcie do stajni. Tornado był w swoim boksie, jadł owies. Na widok Lentira kiwnął głową. Zupełnie tak, jakby zwierzę go rozumiało. Lord wziął szczotkę do czesania koni i zaczął czesać sierść swojego ulubieńca. Po dziesięciu minutach pracę uznał za skończoną. Wziął siodło i założył je na grzbiet zwierzęcia. Przytoczył do niego juki. Spakował do jednej z nich paszę dla swoje wierzchowca. Kiedy skończył zabrzmiały trąby alarmowe. Wyjrzał zza uchylonych drzwi stajni jak będzie wyglądała zbiórka.
To co ujrzał po sygnale zakrawało na komedie. Część żołnierzy wybiegła i prawidłowo ustawiła się w szeregu, ale należeli do wojska zamkowego. Część najemników również dołączyła, pozostała część najemnych wojaków przedstawiała sobą komiczny widok. Wychodzili z różnych kątów. Zalani w trupa, ci ustawiający się bez ekwipunku, inni z kobietami u boku.
Demonowi nie było do śmiechu. Nie chciał tego przyznawać, ale Bryza miała rację. Nikt w tym momencie chyba nie zazdrościłby najemnikom. Z powodu tego, co ich czekało. Zdenerwowany władca zamku już zmierzał w stronę hołoty zwanej najemnikami. W późniejszych czasach opowiadano, że demon miał czerwone oczy zamiast swoich zielonych.
Ostatnio edytowane przez Lentir 7 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Odgłosy przerażenia, bólu i skomlenia o litość roznosiły się po całym dziedzińcu. Nieszczęśni najemnicy przekroczyli granicę, za którą nie istniało coś takiego jak druga szansa, a lord Lentir przypomniał im o tym w bezpośredni i dość brutalny sposób. Awel stała przy oknie na piętrze, obrócona plecami do wydarzeń rozgrywanych na dziedzińcu. Nie musiała oglądać rzezi i wcale nie miała na to ochoty. Musiała tylko upewnić się, że towarzyszący jej kanclerz zobaczy w jaki sposób władca weryfikuje jakość pracy swoich podwładnych. Kilkakrotnie Bryza zmuszona była przytrzymać szaty starszego mężczyzny, by ten nie wypadł przez okno, wymiotując na widok urządzonej przez pana masakry. W ten dość bestialski sposób, czarodziejka zyskała pewność, że zwołana przez kanclerza Rada Pałacowa skrupulatnie przyłoży się do pracy.
- Spójrz na to w inny sposób – przemówiła do trzęsącego się z strachu mężczyzny. - Nasz pan właśnie rozwiązał połowę z nurtujących zamek problemów. Wojsko jest może mniej liczne, ale za to bardziej zdyscyplinowane i oddane władcy. Handlarzom raczej nie przyjdzie do głowy by nadal upominać się o negocjacje cen, a ewentualne przejawy buntu na jakiś czas znikną jak mgła pędzona przez wiatr. W obliczu tego faktu pozostałe rzeczy to drobnostka. Mam nadzieję, że jak wrócimy z polowania, lordowi przyjdzie tylko wysłuchać raport z waszych skutecznych działań?
Kanclerz przytaknął nerwowym skinieniem głowy. Szał w jaki wpadł Lentir, miał dla Awel jeszcze jedną niezwykle ważną korzyść. Istniała szansa, że wyładowawszy nagromadzoną w sobie frustrację, władca nieprędko wpadnie w kolejna furię. Czarodziejka pożegnała Przewodniczącego Rady i zeszła na dół. Zgodnie z poleceniem musiała przygotować się do wyprawy myśliwskiej. W praktyce w przypadku Bryzy owo przygotowanie oznaczało zabranie z sobą ulubionej włóczni i co gorsze, jakiś skórzanych spodni.
Awel nie miała pojęcia co jeszcze łowcy robią przed wyruszeniem na polowanie. W swojej garderobie nie miała też żadnych męskich ubrań. W skutek oddziaływania rzuconej na nią klątwy, ciało Bryzy wyglądem przypominało nastolatkę, i to taką której wciąż daleko do etapu dojrzewania. Słabo zarysowane biodra i niewielkie piersi, sprawiały, że gdyby nie suknia i dłuższe włosy, czarodziejka równie dobrze mogłaby uchodzić za wychudzonego chłopaka. To właśnie ubiór był elementem, którego zadaniem było maskowanie niedoskonałości wyglądu dziewczyny. Poza tym Awel od zawsze uważała, że powinna ćwiczyć w sukni, z racji tego, że w przypadku nagłego ataku i tak nie będzie okazji by się przebrać. Dopiero nieco brutalne metody treningowe Umtera, uświadomiły jej, że jeśli można, to warto skorzystać z dodatkowej pary ochraniaczy.
Czarodziejka zeszła do zbrojowni wybierając dla siebie odzienie treningowe dla młodych rekrutów. Był to jedyny strój, który mogła włożyć nie wyglądając przy tym jak sztandar targany podmuchami wiatru.
Bryza wyszła na zewnątrz, gdzie na szczęście pałacowa straż kończyła już sprzątać ciała poległych, a raczej nie tyle ciała, co części, które z nich pozostały. Awel zauważyła, że wśród ocalałych dominuje raczej zapał niż strach wywołany pokazem siły ich pana. Za najemnikami powszechnie nie przepadano, a większość zgromadzonych na placu żołnierzy dopiero teraz mogła potwierdzić plotki o powrocie władcy. Na dodatek władcy długo oczekiwanego. Ludzie spodziewali się, że przybycie lorda rozwiąże wszystkie ich problemy.
- Miłościwy panie, pozwól proszę by w tej podróży towarzyszyła ci straż przyboczna. Nie godzi się, aby władca polował bez ochrony – prosił kapitan Umter. – Pokażemy ci lordzie, gdzie ostatni raz widziano olbrzyma i jakie wyrządził szkody. Przy okazji młodzi adepci mogliby sprawdzić się w polu jako naganiacze.
- Przychylam się do tej prośby, mój panie – dodała Bryza. – A to z racji, że sama nie umiem jeździć konno. – Czarodziejka powątpiewała, aby ten argument mógł zwolnić ją z obowiązku uczestnictwa w polowaniu, jednak wierzchowiec Lentira uważany był za świętość, a Awel nie w smak byłaby konieczność biegnięcia za jeźdźcem.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Z placu zbiórki dało się słyszeć krzyki bólu, rozpaczy i wszechogarniającego cierpienia. Wszystko zaczęło się kiedy Lentir stanął przed pijanymi oraz gołymi najemnikami, którzy sprzedali swój ekwipunek. Zaczął na nich krzyczeć różne interaktywnym, takich określeń nie powstydziłby się nawet awanturnik. Do ostatecznego wybuchy gniewu demona doprowadziły głupie komentarze żołnierzy wyśmiewające lorda. To przelało czarę goryczy. Demon automatycznie sięgnął za jedną ze swoich szabli, ściął głowę najbliższemu żołdakowi. Podświadomie już sięgał po magię chaosu. Kończyny najemników znikały w błyskawicznym tempie, jedynym śladem, że je kiedykolwiek mieli były krwawe kikuty. Cały plac zbiórki zalał się krwią najemnych wojowników. Kiedy Lentir skończył z ostatnim z obdartusów, doliczył się setki zabitych. Pozostała część najemników ocalałych z pogromu miała udać się na granice do strażnic. Jedynie straż zamkowa stała w miejscu udając, że niczego nie widzi. Lentir nie wiedział, czy to ze strachu tak stoją, czy z dyscypliny. Wolał, aby to był ten drugi powód. Jego poddani go znali i nieraz widzieli jak wpadał w niekontrolowany gniew. Stanął na chwilę w zamyśleniu i coś się mu jeszcze przypomniało. Popatrzył wzrokiem pełnym gniewu na kobiety, które doprowadziły do stanu nieużywalności jego najemników. Ich liczba sięgała dwudziestu, ponętne dla większości mężczyzn. Postanowił już co z nimi zrobi. Kobiety musiały się zorientować co zamierza władca zamku, więc szybko się rozpierzchły. Demon nie tracił ani chwili.
- Złapać wszystkie kobiety, które były z najemnikami i zgromadzić je na placu w jednym miejscu! - wydał treściwy rozkaz.
Sam dołączył się do poszukiwań współwinowajczyń. Wszystko zajęło trzydzieści minut. Kobiety poukrywały się w różnych miejscach: jedna za piecem, inne w stajni w słomie etc. Wszystkie one zostały zgromadzone przez straż zamkową w wyznaczonym miejscu.
Przygotował sznur i związał kobietą ręce z tyłu, zakneblował wkładając każdej do ust kawałek materiału i przywiązując kolejnym, aby ten w ustach nie wypadał. Poszedł jeszcze do więzienia po łańcuchy.
Przyszedł ponownie, łańcuchy pobrzękiwały w jego rękach złowrogo. Przykuł metalowe kajdany do nóg kobiet, każda z kajdan było połączone z łańcuchem. Na ich szyjach zabrzęczały obrożę również połączone z łańcuchem. Pociągnął za koniec łańcucha. Kobiety spięte gęsiego podążyły za nim. Przemówił do obserwatorów tego zdarzenia.
- Słuchajcie! To co się zdarzyło musi zostać zapamiętanie! Nie będę tolerował zaniedbań, a te kobiety zostaną ukarane za to, że sprowadziły najemników na złą drogę! - zakomunikował krótko.
Poszedł do swojego konia Tornada i wsiadł na niego łańcuch przywiązał do siodła.
- Możesz być zaskoczona, Bryzo, tym co zrobiłem, ale nie zamierzam się tłumaczyć z mych poczynań. Jak nie umiesz jeździć konno, to się nauczysz - powiedział zdecydowanym tonem nieznoszącym sprzeciwu, co było spowodowane jego dogasającym gniewem.
- Kapitanie, wybierz tuzin swoich ludzi i przyprowadźcie dla Awel odpowiedniego wierzchowca! Może to być nawet kuc. Zatrzymamy się jeszcze pobliskiej wiosce, gdzie są handlarze niewolników! Kapitanie, przygotujcie się do wyprawy razem ze swoimi ludźmi! - rozkazał.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Jazda na koniu okazała się dla Awel karkołomnym doświadczeniem. Bryza poważnie zastanawiała się czy właśnie tego polecenia nie powinna zakwalifikować jako „w miarę moich możliwości”. Wprawdzie kapitan straży wybrał jej najbardziej łagodnego wierzchowca z całej stajni, jednak natura zwierzęcia w niczym czarodziejce nie pomagała. Już samo wdrapanie się na koński grzbiet stanowiło nie lada wyzwanie. Awel nie miała pojęcia jak zmusić konia do ruszenia się z miejsca, zatrzymania, czy w ogóle podążania w wybranym przez nią kierunku. Cały czas prowadziła rozpaczliwą walkę by nie spaść z siodła, bolały ją wszystkie mięśnie, a w głowie robiło się niedobrze. Czarodziejka uznała, że cierpi na końską odmianę choroby morskiej.
Najgorszym w tej sytuacji był jednak fakt, iż tak naprawę wyprawa toczyła się w żółwim tempie. Z racji prowadzenia z sobą szeregu więźniarek, kolumna lorda Lentira poruszała się z prędkością mniejszą niż zwykle podróżują piesi. Awel wolała nie myśleć o tym co będzie jak jej pan zdecyduje się w końcu na prawdziwy galop. Czarodziejka nie miała odwagi komentować postępowania lorda. Większość złapanych przez niego dziewcząt i tak była niewolnicami, więc sprzedaż ich innemu władcy wcale nie jawiła się jako szczególnie okrutna kara.
Kapitan Umter okazał się być na tyle wyrozumiały, aby nakazać jednemu ze swoich podwładnych prowadzenie za lejce konia czarodziejki. Dzięki temu w czasie gdy dowódca jechał bezpośrednio przy boku swojego władcy, Bryza znalazła się na końcu oddziału wraz z grupą młodych rekrutów. Młodzieńcy i dwójka dziewcząt byli podekscytowani zbliżającym się polowaniem i możliwością wykazania się bezpośrednio pod okiem lorda, a jednocześnie cały czas przeżywali wydarzenia jakie rozegrały się na placu zamkowym. Dla większości z nich masakra jaką urządził Lentir, była pierwszym zetknięciem się z śmiercią. Młodzież rozmawiała z czarodziejką w swobodny sposób, jako że z racji nastoletniego wyglądu Awel, rekruci traktowali ją jako jedną z swoich. Ci bardziej zaradni co jakiś czas napominali pozostałych by nie podnosić głosu i nie prowokować tym samym gniewu władcy.
Z racji swoich wyczynów w siodle, Bryza od razu została zakwalifikowana do grupki wyjątkowych nieudaczników, w skład której wchodziła ona (Ślamazara), Nimfa, Ryczek, Zdechły i Krzywy Rębacz.
- Błagam, nie mówicie Borgowi. Zlałem się w gacie gdy wszystko się zaczęło. I pewnie długo nie zasnę na myśl o lordzie i tej całej jatce. Do teraz trzęsą mi się łapy - przyznał się piegowaty chłopak zwany Ryczkiem. Bryza potrzebowała trochę czasu by samej przestawić się na język rekrutów i rozumieć o czym mowa. Uznała, że przynajmniej ma doskonałą okazję przekonania się jakie nastroje panują wśród poddanych Lentira. O ile można było mówić o podsłuchiwaniu w warunkach nieustannej walki o utrzymanie się na wierzchowcu.
- Ty przynajmniej nie zemdlałeś – odpowiedziała mu Nimfa, nazywana ironicznie z powodu niedostatków urody.
- Dlaczego kapitan wybrał akurat nas? – ciekawił się chudzielec imieniem Zdechłym.
- Ej ty, niedorajda, a czemu to lord zwrócił się akurat do ciebie? – zaczepił Awel wspominany wcześniej Borg, mięśniak lubujący się w gnębieniu całej reszty, a przy tym o niezwykłych aspiracjach przywódczych. – Puka cię?
- Sam się puknij – burknęła Bryza.
- Podobno pozbywa się dziwek, bo zmienił swoją orientację. Kto wie, może cała wasza radosna grupka będzie wkrótce miała okazję bliższego poznania naszego pana - zaśmiał się Borg. – Czego właściwie chciał?
- Potrzebował kozy na przynętę. Ale mu odradziłam. Po co marnować zwierzę, które jest inteligentne i przydatne jednocześnie. Poleciłam mu ciebie – odgryzła się czarodziejka.
- Uważaj, Ślamazara, z kim zadzierasz – ostrzegł Borg, po czym podjechał blisko klaczy Awel i spłoszył jej zwierzaka, w skutek czego ten nieco szarpnął, a bezradna Bryza wylądowała na trawie.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Grupa demona poruszała się w wolnym tempie. Było to spowodowane obecnością niewolnic, które lord prowadził na sprzedaż. Obdarte z resztek godności, jeżeli jeszcze jakiekolwiek posiadały, szły pobrzękując łańcuchami.
Po lewej stronie Lentira jechał kapitan straży zamkowej. Na końcu kolumny podróżowali młodzi żołnierze i Bryza, rozmawiali między sobą o jakiś rzeczach, na które demon nie zwracał zbytniej uwagi, słyszał tylko śmiechy i ożywioną rozmowę. Nie pałał optymizmem, przez powolne tempo drużyny, ale za chwilę podróż miała rozpocząć się na dobre po sprzedaniu niewolnic.
Na rozwidleniu dróg pojawiły się namioty handlarzy niewolników. Największy namiot należał do zwierzchnika pozostałych kupców żywym towarów Jaroteka. Demom zsiadł z konia.
- Poczekajcie na mnie tutaj, zaraz wracam! - rozkazał drużynie.
Poszedł do kupca handlować cenę za kobiety od sztuki.
- Cześć Jaroteka, jak interesy?
- Jakie mogą być panie? Wybornie, wojny sprzyjają w tym biznesie, jest mnóstwo świeżego towaru. Chcesz coś kupić czy sprzedać?
- Sprzedać dwadzieścia młodych kobiet.
- Sporo, co zrobiły?
- Powiedzmy, że zawiodły mnie. Jak je wycenisz?
- Chodźmy do namiotu, moi ludzie przyprowadzą kobiety - rzekł Jaroteka.
Lentir wraz z handlarzem weszli do dużego namiotu. Od wejście po lewej stronie było posłanie, po prawej mata i narzędzia służące do badania towaru. Słudzy Jaroteka przyprowadzili skute dziewoje. Handlarz rozebrał każdą z nich. Dokładnie obejrzał, zważył, zmierzył.
- Za każdą z nich dam ci piętnaście sztuk srebra.
- To krzywdzące, dwadzieścia pięć sztuk srebra, są w dobrym stanie.
- Ranisz moje serce lordzie, były używane, nikt ich ode mnie nie kupi. Mogę dać dwadzieścia.
- Stoi.
Po zakończeniu transakcji kupiec wypłacił lordowi sumę za kobiety. Ukłonił się i życzył dobrej podróży. Demon wsiadł na swojego konia.
- Możemy wreszcie przyspieszyć. Przechodzimy w kłus, następnie do galopu.
Wędrówka stała się mniej męcząca. Niewolnice już nie przeszkadzały w podróży. Po nadrobieniu drogi Lentir zatrzymał na chwilę drużynę. Przywołał gestem do siebie Bryzę i kapitana. Zsiedli z koni i oddali się od reszty by odbyć naradę.
- Gdzie ostatnio był widziany niedźwiedź? - zadał pytanie.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości