Równiny AnduriiWszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Wielka równina ciągnąca się przez setki kilometrów. Z wyrastającym na środku miastem Valladon. Wielkim osiedlem ludzi. Pełna tajemnic, zamieszkana przez dzikie zwierzęta i niebezpieczne potwory, usiana niezwykłymi ziołami i lasami.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Post autor: Lentir »

Demon odetchnął z ulgą na widok swoich włości. Nikt ich nie zaatakował podczas jego nieobecności. Widział z drogi znany już krajobraz. Zamek na planie prostokąta, w każdym z rogów stała wieża. Twarde mury zbudowane z granitu. Nad wieżami i bramą jak zwykle powiewały flagi z herbem jego rodu, na którym widniał dudek na zielonym tle. Poprowadził swojego wierzchowca, na którym siedziała przywiązana do niego elfka. Za nimi podążał nieumarły niedźwiedź ze śpiącym wilkiem na grzebiecie.
- Otworzyć bramę albo sam wejdę! - zakrzyknął do strażników.
- O panie! - krzyknęły straże. - Myśleliśmy, iż pan nie wróci. Już otwieramy - oznajmili usłużnie. Po chwili most zwodzony został opuszczony, a krata podniesiona. Halabardnicy stanęli na baczność, kiedy przekraczał bramę. Na jego widok natychmiast podbiegli służący.
- W czym panu pomóc?! - przekrzykiwali się nawzajem.
- Ty! - Wskazał pierwszego z brzegu chłopa. - Za chwilę rozkulbaczysz mojego konia. Jak zdejmę elfkę. Mięso zaniesiesz do kuchni, juki do stajni i rozpakujesz mój dobytek. Następnie moje rzeczy przeniesiesz do mej komnaty - rozkazał.
Służący pokiwali głowami na znak zrozumienia. Podszedł do konia, zdjął elfkę i przerzucił sobie przez ramię jak worek. Skierował swoje kroki do ukrytych komnat. Nieumarły niedźwiedź podążył za nim.
Lentir będąc w podziemiach swojego zamku otworzył drzwi prowadzące do lochu. Wszedł do środka tak samo jak zwierzę niosące wilka. Postąpił podobnie w tym przypadku z jedną różnicą, wysłał tam tylko nieumarłego niosącego pupila elfki.
Machnął ręką i po niedźwiedziu nie został ślad, tylko proch unosił się w powietrzu. Demon użył magii chaosu do zlikwidowania tego pyłu.
Wilk leżał w pustej komnacie w kształcie kwadratu o bokach długości jednego sznura. Obok śpiącego zwierza znajdowała się miska z owocami, mięsem i wodą. Poza tymi przedmiotami komnata była pusta.
- Obudź się - rozkazał wilkowi. Nim ten doszedł do siebie, demon zamknął drzwi ponownie po nieciśnięciu kawałka ściany w tym samym miejscu, to przejście można było otworzyć tylko od zewnątrz.
Musiał jeszcze uporać się z elfką i dowiedzieć czy stanowi dla niego zagrożenie. Nie wiedział co z nią uczyni. Uszedł zaledwie pół sznura. Nacisnął skomplikowaną kombinacje płytek na ścianie. Coś zgrzytnęło i wrota ustąpiły przed nim. Wniósł niewiastę do niezwykłego pomieszczenia. "Pokoju dla magików" jak go żartobliwie nazywał. Miał przed sobą pomieszczenie na planie kwadratu pół sznura na pół sznura. Na wprost od wejścia na ścianie znajdowały się para kajdan na ręce i nogi przymocowane do muru. Wykonane z obsydianu, metalu tłumiącego magię. Uwięziony czarodziej musiałby sporo się namęczyć, aby uwolnić się z tych kajdan. Takiego rodzaju mocowań było łącznie dwadzieścia przy ścianach. Ogniwa tego łańcucha ograniczały swobodę ruchu. Pośrodku tej komnaty stał mały stół z narzędziami do tortur, ale raczej na pokaz niż do użycia. Lentir może i był demonem, ale nie uciekał się do krwawych tortur fizycznych. Jeżeli musiał, używał przedmiotów magicznych wpływających na psychikę.
Rozwiązał elfkę, ale przytwierdził ją do ściany jednymi z takich kajdan. Starczyły akurat na jej wysokość. Dotykała nogami ziemi, ale nie mogła iść do przodu, stała w miejscu. Podłoga w pomieszczeniu była ciepła. Z prostego powodu. Pod podłogą biegło ogrzewanie. Wiele razy przekonywał się, że tortura temperaturą przynosi pożądane efekty.
Miał już wychodzić, ale zrezygnował z pomysłu. Pogrzebał pod stołem i wyciągnął obrożę na czarownice. Magiczny przedmiot przypominał zwykłą metalową obrożę dla psa z kilkoma wyjątkami. Obroża wpływa na osobę ją noszącą podczas czarowania, mianowicie otumania i nie pozwala się skupić na rzucaniu czaru. Poza tym dostosowuje się rozmiarowo do szyi osoby ją noszącej. Najważniejszą cechą przedmiotu było jednak to, że zmuszał uwięzioną w nim osobę do bezwzględnego posłuszeństwa. Obrożę na czarownicę zdobył spory czas temu. Zadawał się z taką jedną. Zobaczył, iż posiada jakąś dziwną rzecz. Nie wiedział jak działa, a kobieta tylko się zarzekała, że to zwykła obroża. Nie dał jej wiary i czmychnął razem z obrożą na czarownice. Teraz założył ją elfce. Obroża od razu dostosowała się rozmiarowo do jej szyi i zaczęła pozostawała w gotowości do ogłuszenia, jak elfka chciałaby zacząć używać magii Lentir cały czas nie wyjmował dziewczynie knebla z ust. Pstryknął palcami.
- Obudź się! - rozkazał. - Znajdujesz się w moich włościach - rzekł do elfki. - Masz knebel w ustach, wyjmę go jak obiecasz, że nie będziesz krzyczeć. Kiwnij głową jak zrozumiałaś. Będę zadawał ci pytania, a ty na niej odpowiadaj. Zrozumiano? - zapytał. Czekał na potwierdzenie.
Ostatnio edytowane przez Lentir 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Mela
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mela »

Cokolwiek mężczyzna spodziewał się zobaczyć po wybudzeniu biednej, poturbowanej po jeździe konnej Melki, musiał zaczekać jeszcze chwilę. Dłuższą, dużo dłuższą chwilę. Elfka o obciętych uszach półprzytomna otworzyła leniwie oczy. Matowoszarym spojrzeniem omiotła pomieszczenie raz, drugi, trzeci. Oczęta dziewczyny powiększyły się. Szarpnęła się, co okazało się być stanowczo zbyt bolesne. Jęknęła z bólu w knebel... Knebel... Jakież to musi być niehigieniczne! Och, jak wspaniale, wspaniale jest mieć amulet ochronny. Bez niego przecież nie umiała wylizać się z najzwyklejszej infekcji... Nieznośny - jak dla niej nieznośny - ból w barkach i szyi, zaraz nieprzyjemnym, ale szybkim dreszczem prześliznął się po kręgosłupie ku biodrom i kolanom. Oj, tak. Zdecydowanie przytomniała właśnie w tym momencie.

Boleśnie spanikowane spojrzenie omiotło pomieszczenie po raz kolejny, ignorując zupełnie gospodarza i sprzęt stanowiący milczącą groźbę. Wilk... Akumu... Aku... Zniknął! Kolejne pełne paniki szarpnięcie stało się źródłem bólu pulsującego palącymi promieniami po całym ciele. Niespokojne serce Melaneshy ogarniały ciemności. Była w obcym miejscu, a jej Wilk rozpłynął się w powietrzu. Po policzkach spłynęły łzy wywołane strachem i niepewnością. W tym momencie ostatnim, o co można ją posądzić jest chęć zaszkodzenia komukolwiek.

Przytomność nieprzyjemnie powracała ciągnąc za sobą świadomość, nie śpieszącą się ani trochę, by powrócić na swe zwykłe miejsce. Wraz z nimi wlokły się niesamowicie wszystkie zmysły. Wzrok, wyjątkowo roztargniony, zjawił się jako ostatni umożliwiając elfce poczynienie kolejnego iście traumatycznego odkrycia. Dopiero teraz bowiem biedaczka dostrzegła wystawę gustownych mebli mogących wywołać niesamowite wręcz cierpienie, a nawet śmierć w męczarniach. Dopiero teraz srebrnawe spojrzenie wpełzło leniwie i lękliwie na dłonie mężczyzny. Po dokładnym obejrzeniu ich z daleka przetoczyło się po jego ciele, by w niemym (nie tylko z winy knebla) przerażeniu widocznym doskonale dla każdego wokół wlepić się w twarz oprawcy.

Mówił coś. Mela zbladła. Nie była w stanie uświadomić sobie, jakie słowa wymówiły jego usta uzbrojone w szorstki głos. Cera elfki harmonicznie przeszła przez pełną gamę kolorów od zieleni, przez purpurę po fiolet i znów przeźroczystą biel. Oczy znów traciły bystrość pod wpływem ogromnego lęku, tym razem półprzytomna kobieta zachowała jednak świadomość. Trwała w bezruchu i dezorientacji, marząc o tym, by gospodarz okazał się łaskaw chociaż dla jej najukochańszego wilka.

Nie odpowiedziała w żaden sposób, mimo jako-takiej świadomości. Nie wiedziała, jak. Ba, nie wiedziała nawet, na co właściwie odpowiedzieć powinna.

W tym czasie wilk, wybudzony ze snu szukał nerwowo swojej pani. To drapał ściany i skomlał, to węszył, to znów warczał i rzucał się po więzieniu jak wściekły. Nie dostał polecenia od Melaneshy. To znaczy, że przebywa tu wbrew jej woli. To znaczy, że elfce może grozić niebezpieczeństwo, a tej myśli zwierzę nie mogło znieść.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Demon obserwował jak elfka powoli dochodziła do siebie. Była zdezorientowana, nie wiedziała gdzie się znajduje. Przez jej skórę przeszły chyba wszystkie możliwe kolory na świecie, aż uzyskała swoją dawną bladą karnację. Na początku szarpnęła się, ale ten ruch sprawił dziewczynie ból. "Trochę będę czekał jak wydobrzeje i będzie komunikować się ze światem" - pomyślał Lentir. Jego rozmyślania przerwała kobieta, jej oczy lustrowały pomieszczenie. Zwróciła uwagę na narzędzia tortur i na swojego oprawcę. Jej twarz wyrażała lęk. Wpatrywała się w demona, a on w nią. W milczeniu patrzyli na siebie dobrą chwilę, kiedy gdzieś w korytarzu dało słyszeć się zawodzenie wilka. Wył, rzucał się po ścianach. Prawie wariował z niepokoju.
- Do jasnej choler - zaklął, - Myślałem, iż się uspokoi - rzekł.
Chciał zadać elfce pytanie, ale przypomniał sobie jej brak reakcji na jego słowa. Nawet nie kiwnęła głową jak poprosił. Stał tak przez chwilę niezdecydowany co robić. Ponownie sytuacja zmusiła go do użycia magii hipnozy. Skupił swój wzrok na elfce i wszedł do jej umysłu. Zapoznawał się z jej historią, wspomnieniami dotyczącymi wilka, przeżyć emocjonalnych, jakie posiadała umiejętności. Odpowiedział na sobie pytanie: czy była w stanie mu zagrozić? Przecząca odpowiedź. Jedyna słuszna jak mu się nasunęła na myśl.
Przerwał szperanie w umyśle dziewczyny. Był cały spocony od wysiłku jaki musiał włożyć w rzucenie zaklęcia. Podszedł do elfki i bezceremonialnie wyciągnął jej z ust knebel. Mogła teraz mówić i spokojnie oddychać. Demon odpowiedział sobie na pytanie, ale nadal nie wiedział co zrobić z istotą przykutą do ściany. Rasa Nemorian była neutralna wobec innych ras. W jego głowie przemawiała czasem zła strona. Pełna niegodziwości, rozpusty i zepsucia, jak to u demonów bywało.
- Co ja mam z tobą zrobić? - zapytał. - Wiesz, jest sporo możliwości. Możesz zostać niewolnicą, służącą mogę również cię wypuścić - dodał.
Postanowił zdradzić Meli małą pocieszającą ją tajemnicę:
- Spokojnie, nie zamierzam używać tutejszych instrumentów tortur na tobie. Nie widzę w tobie zagrożenia - rzekł.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel w pośpiechu przemierzała zamkowe korytarze, poprawiając zapięcie na ułożonych w kok włosach. Ostatnie dni były dla Bryzy prawdziwą męką. Przedłużająca się nieobecność władcy sprawiła, iż coraz więcej osobników na zamku doszło do wniosku, że oto nadszedł najwyższy czas by wprowadzić zmiany w dotychczasowej hierarchii panującej wśród domowników. Ze wszystkich stron dochodziły oznaki niezadowolenia czy wręcz jawne zaczątki buntu, a rolą Awel było utrzymanie aktualnego porządku. I właśnie dziś był dzień, w którym czarodziejka miała odebrać nagrodę za swoją wierną służbę.
Fakt, iż w dalszym ciągu udało jej się pozostać na stanowisku nadzorczyni i kierować życiem na zamku w czasie nieobecności Pana, sprawił, iż nadal mogła „rezerwować” sobie przywilej przekazania mu złych wieści. Pozycja prawej ręki lorda Lentira była dość krucha i w dużej mierze zależała od humoru władcy, a informowanie go o licznych problemach wynikłych w czasie jego nieobecności, zdawało się najkrótszą drogą do sali tortur. Cała sztuka przetrwania polegała na wyczuciu odpowiedniego czasu i przekazania nawet najgorszych wieści, w miarę akceptowalnej formie.
Tymczasem kłopotów na zamku przybywało z każdym dniem. Najemnicy raz za razem domagali się kolejnych praw. Służba folgowała sobie w obowiązkach, dostawca żywności uznał, iż brak lorda to idealna okazja by negocjować ceny, część starego zamczyska zaczęła się psuć, a wezwany do wykonania napraw krasnolud nie tylko pił, ale również próbowała dostać się do skarbca. Faworyty Władcy narzekały na nudę i zaczęły oddawać się coraz to bardziej wyuzdanym atrakcjom. Jakaś ciężarna kobieta przybyła na zamek twierdząc, że ojcem jej nienarodzonego dziecka jest lord Lentir. Kilka dziewczyn poprosiło o zwolnienie ze służby. Dostawca gobelinów stanowczo upierał się, iż przybył tu na polecenie pana i nie opuści pałacu nim nie sprzeda swoich towarów, a mieszkańcy okolicznych wsi zaczęli donosić o olbrzymim niedźwiedziu nękającym ich domostwa. Jak do tej pory żadnemu z myśliwych nie udało się wytropić bestii, która rozszarpała już kilku wieśniaków. Podobnych spraw były dziesiątki, a Awel miała świadomość, iż mogła zginąć nawet za połowę z nich.
Przed wejściem do głównej komnaty Bryza zauważyła kilka służek, lokaja i strażnika, zaciekle walczących o dostęp do dziurki od klucza i z uszami przystawionymi do drzwi. Podpatrywanie władcy było tu rzeczą nagminną, jako że wiedza o nastroju pana była kluczową jeśli chodzi o przetrwanie kolejnego dnia na zamku.
- Co to ma być? Odsuńcie się albo oskarżę was wszystkich o szpiegostwo! – zagroziła Awel. – Marsz do środka i czekać pod ścianą aż Pan nie wywoła was gestem – poleciła krótko, po czym weszła do komnaty zaraz za grupką służby. W środku poza lordem, wciąż ubranym w podróżne rzeczy, znajdowała się nieznajoma dziewczyna będąca najprawdopodobniej jego jeńcem. Dla Bryzy fakt posiadania przez władcę więźnia nie był niczym szczególnym, tak więc postanowiła, że póki co nie warto przywiązywać do tego specjalnej uwagi. Gorzej jeżeli lord każe zamknąć kobietę w lochu, które na chwilę obecną były dość przepełnione, a skazańców zaczęto w nich upychać parami. Biorąc pod uwagę zamiłowanie Lentira do tortur, akurat ta wiadomość była jedną z lepszych jakie Awel miała mu do przekazania.
- Miłościwy Panie, witamy z powrotem. Jak minęła podróż? Kazałam przygotować dla lorda ciepłą kąpiel, wieczerzę oraz nagrzać w jego komnatach – przywitała się Awel lekkim skinieniem głowy. Czarodziejka pilnowała się by stać prosto, ze złączonymi stopami, rękoma skrzyżowanymi za sobą oraz wzrokiem wbitym w tors swojego pana. Wpatrywanie się bezpośrednio w oczy lorda Lentira mógł być odebrane za przejaw nadmiernej buty. – Mój pan życzy sobie czegoś jeszcze? – dopytała Bryza mając nadzieję, iż władca będzie na tyle zmęczony podróżą, iż zechce zaczekać przynajmniej kilka godzin zanim zażąda od niej raportu ze swojej nieobecności.
Awatar użytkownika
Mela
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mela »

Przerażona elfka nie była w stanie wydać z siebie nawet najcichszego dźwięku. Drżała cała jak osika. Strach potęgowało tylko zawodzenie wilka i dźwięk drapania pazurami o chłodne mury celi. Oczęta Meli znów zmętniały. Źrenice stały się niemal niezauważalnie małe, a po drobnym drobnym, przykutym do muru ciele przeszły lodowate dreszcze. Z ust wyrwał się cichy jęk wywołany nieprzyjemnym uczuciem. Coś obrzydliwie lepko-oślizłego wdarło się do jej ciała i penetrując żyły rozpierało nieprzyjemnie. Okropne, budzące wstręt uczucie rozpierania w żyłach: tych na policzkach i dalej, ku szyi i uszom. Słuch na chwilę postanowił odmówić posłuszeństwa i ustąpić miejsca kompletnej głuchości i pulsującemu piskowi. Jednocześnie uczucie rozpierania przemieściło się dalej: prześliznęło się po całym ciele chwilę zabawiło w sercu budzącą wstręt oślizłą obecnością. Dalej pulsującym krokiem rozpłynęło się po kończynach, by ostatecznie w jednej chwili wśliznąć się do mózgu. Z ust Melaneshy wydarł się jęk, który w jej czułych znów uszach zdał się rozdzierającym krzykiem.

W jednej chwili obecność w jej głowie wyparowała. Ot, skończyła się; zniknęła. Tym razem słowa były słyszalne. Choć niekoniecznie mogła wierzyć swemu oprawcy, uśmiechnęła się nieznacznie. Rozejrzała się nieprzytomnie po pomieszczeniu i poczyniła nadludzki wręcz wysiłek.

- Gdzie jest... Aku...? - odezwała się ledwie słyszalnym szeptem skierowanym gdzieś w przestrzeń - On... Boi się... - Oczęta Elfki, znów lśniące, przeszkliły się łzami. - Muszę... Uspokoić go... - Mówienie sprawiało jej ogromną trudność, co było wyraźnie widoczne. Zapomniała o wszystkim na rzecz znacznie bardziej zajmującego teraz wilczego zawodzenia.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Lentir kończył właśnie przesłuchiwanie małej elfki, kiedy do pokoju weszła jego "prawa ręka", której powierzył zarządzanie zamkiem pod swoją nieobecność. Do jej licznych obowiązków należało składanie raportów o sytuacji w jego włościach. Lentir spotkał się z Awel w momencie ogłoszenia przez niego konkursu na dołączenie do jego służby. Kandydaci musieli posiadać specjalne umiejętności i dodatkowym wymogiem była możliwość zaufania im. Wszystkim próbom podołała Awel. Demom w zamian obiecał spróbować zdjąć z niej klątwę, rzuconą przez czarodzieja. I do tej pory mu służy.
Spytała go o podróż, zaoferowała kąpiel oraz wieczerzę. Stała przed nim prosto, ze złączonymi nogami, rękoma skrzyżowanymi za plecami. Wzrok kobiety został skierowany na tors Lentira.
- Podróż jak podróż, minęła szybko - odparł wymijająco. - Zaraz udam się odświeżyć, wieczerzę każ podać w moim prywatnym pokoju, gdzie przy okazji zdasz raport. Jeżeli zobaczysz kogoś przy drzwiach mojego pokoju zanim wejdziesz, poobijaj go trochę. Wydaj polecenie służbie, aby przyniosła wodę, warzywa i owoce do pokoju gościnnego. Będziemy mieli dzisiaj gościa. Służbę, która podsłuchiwała zamknij w lochu i każ przygotować plac egzekucyjny. W razie oporu z ich strony zabij - polecił.
- Jeszcze jedno, na przyszłość zapukaj, tego wymagają dobre obyczaje. Możesz na razie się oddalić - dodał.
Demon zobaczył przerażenie w oczach służby. Nic nie zrobił sobie z ich strachu.

Odwrócił się w kierunku Meli, przykutej do ściany.
- Wybacz, że przerwano toczącą się rozmowę. Aku ma się dobrze, tak mniemam. Pozwolę za jakiś czas opuścić ci zamek. Będziesz moim gościem i nie możesz odmówić -powiedział do elfki. Podszedł do ściany i odkuł wątłą istotę, ale zostawił obrożę na czarownice, z obawy przed magią Meli.
- Pójdziesz do pokoju, gdzie zaprowadzi cię służba - rzekł używając magii hipnozy.
- Aha, o wilka się nie martw, niedługo do ciebie dołączy - dodał.

Po zażyciu kąpieli, znajdował się w pokoju spożywając posiłek. Nie miał obaw o zatrute jedzenie. Zanim sam coś zjadł u siebie w domu dawał do spróbowania jakiemuś zwierzęciu. Tak było i tym razem, zwierze nie zdechło, co oznaczało zdrową strawę.
Oczekiwał przybycia Bryzy i zdania przez nią raportu.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel ze spokojem przyglądała się jak władca opuszcza komnatę. Szybko oceniła nastrój lorda Lentira jako znacznie poniżej średniej. Ów humor najboleśniej odczuli służący, którzy przybyli tu wraz z Bryzą. Słysząc stanowczy wyrok lorda, kobiety i lokaj natychmiast padli na twarz błagając go o litość, jednak pan pozostał niewzruszony. „Jeśli w ten sposób zaczniemy traktować podwładnych wkrótce będziemy zmuszeniu rekrutować służbę z naprawdę odległych krain” – ironicznie pomyślała Awel. Wydawane przez władcę krótkie rozkazy, w samej realizacji potrafiły przysporzyć czarodziejce sporo problemów, z którymi teraz musiała się zmierzyć. Przede wszystkim należało zająć się więźniem, którego na potrzeby zachowania pozorów kultury, lord nazywał gościem.
- Witamy panienkę w naszych skromnych progach - czarodziejka zwróciła się do elfki. – Proszę udać się wraz ze służbą do pokoi gościnnych. Wkrótce przygotują dla panienki posiłek, kąpiel i jakieś nowe odzienie. Radziłabym odpocząć i nabrać sił przed kolejną rozmową z naszym panem. Władca przywiązuje dużą wagę w sprawach troski o swoich gości, także w razie gdyby panience czegoś zabrakło proszę mnie zawołać. Nazywają mnie Bryzą.
Następnie Awel zwróciła się do piątki skazanych.
- Co do was, to pójdziecie teraz do kata i poprosicie o zakwaterowanie was wszystkich w jednej celi.
- Ale myśmy tylko chcieli dowiedzieć się czy naszemu panu nic nie brakuje. Tak by móc jak najlepiej mu służyć – biadoliła jedna z kobiet.
- To nie jest najcięższe z przestępstw. Radziłabym poczekać i liczyć na lepszy humor naszego mocodawcy, być może zechce zamienić kare na kilkanaście batów. W każdym razie chyba nie muszę przypominać, że nieposłuszeństwem tylko pogorszycie swoją sprawę. I jeszcze jedno – będę wiedziała czy wykonaliście mój rozkaz – zakończyła Bryza, mając świadomość, że jakiekolwiek jej działania dla dobra mieszkańców i tak przynosiły jej więcej wrogów niż sojuszników.
Wydawszy stosowne polecenia reszcie służby, Awel zabrała swoje notatki i ruszyła do komnaty lorda zdać oczekiwany przez niego raport. Było tego tyle, iż spokojnie mogła zając mu całą noc. O ile w ogóle zechce słuchać. Lentira nie było w zamku dwa tygodnie, a domownicy najwyraźniej zapomnieli co to strach i dyscyplina. Ktoś inny na miejscu pana być może zacząłby od przemówienia do swoich ludzi, pokrzepienia żołnierzy, zapewnienia służby o ich bezpieczeństwie i rozwianiu wszelkich obaw, zamiast zamykać się w swoich komnatach, ale ich lord preferował rządy twardej ręki.
Przed osobistymi kwaterami Lentira, Bryza spotkała jedną z jego licznych faworyt. Młoda dziewczyna o długich czarnych włosach czekała pod drzwiami trzymając ze sobą tace po jedzeniu. Skąpy i nic nie zasłaniający strój służki jasno wskazywał na to, iż miała ochotę zaspokoić przynajmniej kilka z potrzeb swojego pana. Czarodziejka natychmiast przypomniała sobie wytyczne co do tego jak powinna postąpić w przypadku takiego spotkania. Ulubienice lorda nie przepadały za Bryzą, a jednocześnie były przekonane, że sypianie z władcą uprawnia je do jawnego prezentowania swojej niechęci.
- Co ty tu robisz? Nie powinnaś zaczekać aż pan sam po ciebie pośle.
- Nic ci do tego jak wypełniam osobiste polecenia lorda – odcięła się faworyta.
- No w sumie to nie, ale rzecz w tym, że ja również mam od niego rozkazy, można by rzec bardzo osobiste. A przy okazji rozmazało ci się to coś co masz na powiekach – odpowiedziała Awel, zataczając przy tym kręgi palcem wskazującym, tak jakby usiłowała dobrać odpowiednie słowo określające makijaż dziewczyny. Ulubienica lorda natychmiast pochyliła się nad stojącą z boku kolumna wypełnioną wodą, chcąc wykorzystać prowizoryczne lustro do usunięcia drobnych mankamentów w swoim wyglądzie. Czarodziejka nie czekając na dalszą zachętę chwyciła tamtą za włosy i uderzyła jej głowa o twardy postument. Na koniec poprawiła ciężkim obcasem depcząc wymalowane paznokcie młodej służki.
- Zapłacisz mi za to ździro! Pieprzona wiedźma! - odgrażała się faworyta wijąc się z bólu. Niewzruszona obelgami Bryza stanęła przed drzwiami i zapukała. Prywatne pokoje Lentira były ostatnim miejscem, gdzie odważyłaby się wejść nieproszona.
- Zakładam, że tylko tu stałaś i nie przyszło ci do głowy podsłuchiwanie – rzuciła za siebie Awel.
Awatar użytkownika
Mela
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mela »

Strach paraliżował elfkę jak chyba nigdy, kiedy słyszała, jakie okropieństwa wyczynia się w tym miejscu. Rozkuta, upadła na kolana i z cichym, bolesnym jękiem dźwignęła się na nogi, by pozwolić służbie gospodarza odprowadzić się do gościnnej komnaty. Idąc za jedną z przerażonych służek, rozglądała się bacznie w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu po wilku. Niestety, żadnego (poza ciągłym płaczem zwierzęcia) nie dostrzegła.

Zaproszona przez służkę do ciemnego, chłodnego pomieszczenia, skłoniła się grzecznie (co z racji poobijanego ciała nie było najprzyjemniejszą czynnością) i przeszła przez drzwi pierwsza, masując nadgarstki otarte więzami. W momencie, w którym wykonująca rozkaz kobiecina zaczęła rozbierać Melę, ta spanikowała.Odskoczyła od niej z cichym piskiem i poprawiła brudną, zniszczoną suknię na sobie.
- Ale Panienko... - zaprotestowała niepewnie staruszka. - Musi się Panienka...
- Sama - przerwała jej szeptem elfka. - Proszę... - dodała po chwili, jeszcze ciszej, ze łzami w oczach, nerwowo próbując pozbyć się drażniącej delikatną skórę obroży. Kobieta usłuchała. Odsunęła się posłusznie i nowe odzienie ułożyła na iście królewskim (w stosunku do standardów, do jakich przywykła podróżniczka) łożu. Skłoniła się i odeszła, pozwalając gościowi umyć się w samotności.

Podczas gdy Melanesha myjąc się próbowała przemówić do wilka i uspokoić jakkolwiek zwierzę, biedna zestresowana kobiecina stała pod drzwiami i nasłuchiwała. Koniec końców miała opiekować się więźniem Pana.

Toaleta elfki trwała zaskakująco długo, na koniec jednak elfka uchyliła niepewnie drzwi. Jej włosy nadal były wilgotne, a na twarzy zabrakło makijażu, co uczyniło z niej istotę urodą bliską zjawie czy człowiekowi martwemu. Wilgotne włosy elfki wyjątkowo pozostały rozpuszczone i opadały swobodnie na plecy starej, przepranej sukni. Ta, nadal mokra, schnąc na właścicielce nie tylko nie spełniała zadania okrywania ciała (prześwitywała bowiem i kleiła się do delikatnej skóry), ale też przyprawiała delikatną Melkę o dreszcze wywołane zimnem.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Demon spożywał wieczerzę, na którą składały się ziemniaki z udkiem kruczka i półwytrawnym winem. Wtem usłyszał pukanie do drzwi, w drzwiach stanęła Bryza rzucając niby przypadkiem zdanie:
- Zakładam, że tylko tu stałaś i nie przyszło ci do głowy podsłuchiwanie.
Wstał i wyjrzał za drzwi, koło nich leżała na ziemi z podbitym okiem jego nałożnica, obok niej znajdowała się tacka na jedzenie. Pokręcił w niezadowoleniu głową z powodu zachowania swojej faworyty. Wyraźnie ją odprawił, a nawet zastrzegł, aby poszła do kuchni.
- Widzisz z twojej winy muszę cię ukarać. - Na twarzy nałożnicy odrysował się strach. - I słuszny twój lęk - rzekł.
Nie czekał na reakcję kobiety. Jeden ruch ręki, a już trzymał ją w żelaznym uścisku przy swoim boku. Wprowadził ją do pokoju, i przywiązał do swojego łóżka tak, aby miała wypięty tyłek. Zdarł z niej odzienie i zaczął wymierzać silne razy po pośladkach. Zaczęła krzyczeć, a on nie przestawał aż zemdlała. Lentir wcale się jej nie dziwił, w końcu uderzał kijem bambusowym. Zostawił zemdloną faworytę przywiązaną do łóżka.
- Nie zwracaj na nią uwagi, zasłużyła sobie. Przychodzisz zapewne do mnie z meldunkami. Jak skończysz meldować dopilnuj, by elfce zdjęto obrożę na czarownice i odniesiono do lochu na miejsce, tobie powierzam to zadanie - powiedział.
Usiadł do stołu, dolał sobie wina. Rozsiadł wygodnie na krześle.
- Raportuj! - rozkazał.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel czekała w milczeniu aż lord skończy wymierzanie egzekucji. Okrucieństwo sceny jaka rozgrywała się przed nią nie robiło na Bryzie wielkiego wrażenia. Nie miała nic przeciwko przemocy, chociaż nie pochwalała rządzenia tylko przy pomocy strachu. Ironicznie uśmiechnęła się na wspomnienie faktu, iż dręczona faworyta, liczyła na to, że uda jej się zaspokoić inne potrzeby swojego pana. Zapewne nie miała na myśli potrzeby wyładowania agresji i sadystycznych zapędów. Czarodziejka nie miała jednak czasu by rozkoszować się tą zabawną myślą. Przede wszystkim musiała skupić się tym co zamierza teraz powiedzieć. W przeciwnym wypadku za chwilę dane jej będzie zająć miejsce ciekawskiej nałożnicy.
Po krótkim namyśle, Awel uznała, że najlepiej zrobi jeśli w jak najtreściwszej formie przedstawi wszystkie fakty, pozwalając Lentirowi by ten sam zadawał pytania co do wątków, które wzbudzą jego zainteresowanie. W ten sposób nie zostanie posadzona o przynudzanie, a rozmowa między nią a jej panem, skierowana zostanie rzeczy, które władca uzna za ważne.
- Przedstawiciele rodziny Barów złożyli propozycję rozejmu – zaczęła Bryza od wiadomości, która siłą rzeczy musiała zostać przedstawiona jako pierwsza. – Twierdzą, iż przedłużający się konflikt działa osłabiająco na każdą ze stron, co w dłuższej perspektywie każdemu przyniesie tylko straty. Przysłali tutaj jakiegoś chłoptasia, który ma w ich imieniu prowadzić negocjacje. Ma na imię Dhewar i należy do szlacheckiego rodu. Nieoficjalne wieści donoszą zaś, że jest to tylko gra na zwłokę, a w rzeczywistości twoi wrogowie próbują nastawić twoją służbę przeciwko tobie, panie. W miarę możliwości sprawdzamy wszystkich, weryfikując komu można zaufać.
Niestety owe działania już przynoszą niepożądane efekty. Ledwie kilka tygodni po twoim wyjeździe, po zamku zaczęła krążyć plotka o śmierci lorda Lentira. Mało tego, przybył tu też posłaniec z rzekomymi zwłokami naszego władcy. Rzecz jasna zwłokami tak sponiewieranymi, że mogłyby uchodzić za każdego, jednak pewne cechy budowy ciała i ubiór pasowały doskonale. W zamku zaczęły szerzyć się niepokoje i konflikty. Wielu natychmiast chciało wprowadzić nowy ład, uznając dotychczasowe zobowiązania za nieaktualne.
Kolejne plotki jeszcze bardziej zaogniały sytuację. Zwłaszcza ta o rzekomej niewypłacalności skarbca. Według informacji z źródła, pochodzenie którego właśnie staramy się ustalić, kasa zamkowa jest pusta, a wystawiane weksle nie mają pokrycia. – Awel, chociaż oficjalnie była zastępczynią lorda, nie dysponowała żadnymi funduszami. Mogła tylko wystawiać pokwitowania transakcji, które Lentir gotów był spłacić po swoim powrocie. – Kupcy i dostawcy zamkowi odmówili przyjmowania jakichkolwiek weksli. Wśród straży i służby zaczęły szerzyć się grabieże, bójki, gwałty i samowolne porzucenia pracy. Kilku śmiałków zdecydowało się osobiście sprawdzić zasadność nieszczęsnej plotki, usiłując dostać się do zamkowych skarbów.
Mimo tych drobnych niedogodności, zamek wciąż stoi, a główne krzesło w sali tronowej czeka na swojego pana – podsumowała Awel, jako potwierdzenie faktu, iż dobrze wykonywała swoją pracę. – Tylko lochy są nieco pełniejsze niż przed twoim wyjazdem.
Z ciekawszych rzeczy, niedawno przybyła pewna kobieta, która twierdzi że jej nowo narodzone dziecko jest twoim synem, a po okolicznych lasach grasuje olbrzymi niedźwiedź, nękający mieszkańców wiosek. Jak dotąd niewielu go widziało, jednak rozszarpanych ciał spaliliśmy już całe stosy. – Czarodziejka zakończyła swój raport. Przez chwilę zastanawiała się jeszcze czy nie dorzucić do niego kilka osobistych skarg, jednak ostatecznie uznała, iż zostanie to odebrane jako przejaw słabości. Jak by nie patrzeć – przeżyła, a zatem drobiazgi typu, iż zrzucono ją z zamkowych murów, czy oddano w ręce kata, nie miały w tej chwili znaczenia. Zamiast zawracać nimi głowę lordowi, powinna bardziej przyłożyć się do treningów w walce włócznią, o które poprosiła dowódcę straży, oraz przyspieszyć dostawę zabezpieczeń dzięki, którym uda się jej wreszcie wyspać bez stresu.
Awatar użytkownika
Mela
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mela »

- Panienko, miała panienka przecież nowe ubrania! - wykrzyknęła biedna kobiecina na widok gościa, który postanowił nie pozwolić o siebie zadbać.
- Wiem, przepraszam panią najmocniej... - wyszeptała Mela, unikając zarówno dotyku, jak i wzroku służącej. - Po prostu nie zwykłam chodzić w cudzych ubraniach. Proszę mi wybaczyć. - Elfka skłoniła się delikatnie, na znak pokory wobec kobiety.
Starowinka chciała jeszcze spróbować przekonać gościa do schludniejszych ubrań, poddała się jednak, widząc, że nic to nie daje.

Podczas, gdy służąca powróciła do swych obowiązków, Melanesha postanowiła zwiedzić miejsce, którego stała się przymusowym gościem. Głęboko w sercu elfka skrywała nadzieję na spotkanie ukochanego zwierzęcia. Dałaby w tym momencie wszystko za możliwość przytulenia wilczego łba do piersi i pogłaskania miękkiego, puszystego niczym śnieżny puch futerka. Ostrożnie, po cichu zamknęła drzwi i obróciła się do nich tyłem, kiedy nagle go zobaczyła, prowadzonego przez czterech mężczyzn i próbującego się wyrwać. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Na nic zdały się starania strażników, Aku puścił się pędem przez korytarz, ogonem zrzucając po drodze jakiś obraz ze ściany. Widząc ukochane zwierzę, Mela ruszyła w jego stronę ile sił w słabych nogach. Wreszcie, kiedy wpadli na siebie, mocno się przytulili. Ona jego drobnymi ramionami, on ją olbrzymim łbem.
- Tak bardzo tęskniłam, Aku... - wyszeptała elfka przez łzy. - Tak bardzo się martwiłam... - Na to w odpowiedzi otrzymała ciche parsknięcie i delikatne uszczypnięcie zębami w obcięte ucho. - Nieprawda, ani trochę nie miałeś większych powodów! - Prawie obraziła się na zwierzę.

Mężczyźni prowadzący dotychczas wilka nie mieli odwagi przerwać tej nietypowej, choć czułej sceny. Stali więc w oddaleniu, oczekując rozwoju wydarzeń.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Wysłuchał krótkich, zwięzłych raportów od Awel. Kiwał potakująco głową na znak, że przyjął do wiadomości. Skończył sączyć wino, wstał od stołu i począł chodzić to w jedną, to drugą stronę. Wydawał przy tym polecenia mające zaradzić całej tej kłopotliwej sytuacji panującej na jego zamku.
- Szlachcica od Barów odprawcie, mówiąc, że nie chcę mieć nic wspólnego z pokojem z ich rodem. Przekaż najemnym wojom moją decyzję w sprawie zwiększenia im płacy dwukrotnie i natychmiastowej wypłaty. Zaufanym ludziom każ mieć baczenie na podżegaczy. Z lochów wypuść i wygnaj zamku wszystkich z wyjątkiem morderców. Tych ostatnich każ powiesić. Trupa imitującego moją osobę każ spalić, a jego prochy puścić w cztery strony świata na wietrze. Zapowiedz, że spłacę natychmiast wszystkie moje zobowiązania. Odpraw tą dziwkę, która sugeruje, że mam dziedzica. Niech strażnicy jej pogrożą nie robiąc krzywdy. Ogłoś również, że zajmę się niedźwiedziem siejącym niepokój u wieśniaków jak tylko sytuacja na zamku się ustabilizuje. Zobacz, czy nasz gość otrzymał wilka z powrotem. Jeżeli tak, to jak chce może odejść. Zdejmij jej również obrożę na czarownicę - przekazał jej polecenia.
Machnął ręką odprawiając Awel. Zdjął swoją nałożnicę z łóżka i bezceremonialnie wyrzucił na korytarz razem z tacą. Może i był surowy, ale nauczono go dyscypliny.
W jego głowie zaświtała myśl, iż trzeba będzie ostatecznie rozprawić się z rodem Barów, paląc, zabijając wszystkich co do nogi. Zburzyć ich posiadłości, zrównać z ziemią. Pod jego nieobecność przysporzyli mu wystarczającą problemów.
Poszedł do łaźni zażyć kąpieli.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Awel nie była w stanie ukryć zdziwienia, gdy wysłuchiwała odpowiedzi Lentira. Sucha, lakoniczna, bez zaangażowania i jakiejkolwiek chęci zgłębienia przynajmniej jednego z tematów. Władca wydawał krótkie rozkazy sprawiając wrażenie, że jego umysł zajęty jest zupełnie czymś innym. Tak jakby przez cały czas był nieobecny. Niektóre z decyzji Pana mogły mieć katastrofalne konsekwencję, jednak Lentir nie zważał no to wszystko. Wyglądało na to, że jedyną rzeczą, która obecnie naprawdę go interesuje jest tajemniczy gość, z którym wrócił do domu. Chociaż nawet w tej sprawie Bryzie trudno było dopatrzeć się logiki. Czarodziejka nie miała pojęcia w jakim celu więzi się kogoś, cięgnie przez długą drogę do swojej siedziby, a następnie uwalnia bez słowa wyjaśnienia. Lentir postępował jak głupiec albo ktoś zakochany, a głupcem z całą pewnością nie był.
- Natychmiast zabieram się za powierzone mi obowiązki – krótko odpowiedziała Awel, kłaniając się przed mężczyzną i opuszczając jego komnaty. Będzie musiała zwołać radę i przekazać wszystkim wytyczne jakie dostała od Pana, ale najpierw czekało ją spotkanie z elfką. Bryza miała nadzieję dowiedzieć się od nieznajomej czegoś co mogłoby przynajmniej w minimalnym stopniu wyjaśnić dziwne zachowanie lorda Lentira. Zwabiona hałasem na korytarzu, Awel obejrzała się za siebie i zobaczyła władcę wyrzucającego nieszczęsną faworytę z swoich komnat. Bryza cofnął się do dziewczyny, ofiarowała jej płaszcz, po czym kazała udać się do medyka i nikomu nie rozpowiadać o tym co miało miejsce za drzwiami. Zawsze korzystała z okazji by zyskiwać na zamku sojuszników.
Odnalezienie dziewczyny nie było sprawą prostą, jako że członkowie służby wskazywali Awel sprzeczne kierunki na drodze do miejsca, w które rzekomo udała się czarnowłosa. Na szczęście pomocne okazało się podążanie za informacjami o wilku. Przed Bryzą ukazała się dziwna scena elfki wtulonej w swojego zwierzaka i zlęknionej służy, rozstawionej po kątach z obawą przed zbliżeniem się do drapieżnika.
- Dobrze jest wiedzieć, że u ciebie wszystko w porządku. Wyglądasz dużo lepiej – zaczęła Awel, kłamiąc przy tym w żywe oczy jako iż elfka przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy. „Mieli ja wykąpać, a zdaje się że ograniczyli się do wylania na łeb dziewczyny kilku wiader wody” – pomyślała czarodziejka.
- Mogę? – zapytała wskazując gestem na wilka. Bryza również nie zamierzała podchodzić do właścicielki nie będąc pewnej aprobaty zwierzęcia. – Nasz Pan przysłał mnie bym pomogła ci się pozbyć tej rzeczy, która z pewnością przysparza ci sporo problemów. Przyznaję otwarcie, że nie wiem jak to działa, ani tym bardziej w jaki sposób miałabym ją zdjąć, ale jeśli raczysz mi coś wyjaśnić, na pewno znajdziemy rozwiązanie – zaproponowała czarodziejka, mając nadzieję, że w ten sposób zachęci drobną dziewczynę do wspólnej rozmowy. – Może zechciałabyś mi opowiedzieć w jaki sposób udało ci się tu trafić? A przy okazji, właśnie zyskałaś statut prawdziwego gościa. Znaczy się takiego, dla którego drzwi zamku zawsze pozostają otwarte. Bez względu na to czy chcesz tu wejść czy tez nas opuścić. Chyba powinnam ci z tej okazji pogratulować.
Awatar użytkownika
Mela
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf górski
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Mela »

Czując zapach pana domu, nadal obecny (niemal niewyczuwalnie, ale nadal) w otoczeniu Bryzy, wilk nastroszył sierść i wyszczerzył kły, stając w obronie swej przyjaciółki. Dopiero kiedy elfka szepnęła mu czule do uszka wyrazy otuchy, schował kły, nie przestając jednak groźnie warczeć na przybyszkę.
- Nie wiem, co miałabym Pani wyjaśniać. - Głos Meli ledwo dawał się usłyszeć w towarzystwie "mruczenia" zwierzęcia. - Zemdlałam i zbudziłam się przykuta do ściany, bez jedynego przyjaciela. - Ze stoickim spokojem wyjaśniła czarnowłosa, ignorując zupełnie miłe kłamstwo, jakim poczęstowała ją kobieta. Co prawda Bryza mogła nie tyle usłyszeć krótkie zeznanie, co wyczytać je z ruchu sinych warg.
Kiedy kobieta uczyniła krok do przodu, Aku ledwo powstrzymał się przed skokiem w stronę intruza. Chwilę trwało, nim pieszczoty i szepty kierowane do wilczego ucha sprawiły, że ten położył się spokojnie u stóp elfki.
- Co do wspomnianych przez Panią problemów, nie wiem, jaki problem mógłby się wiązać z tym przedmiotem, nie licząc poczucia zniewolenia i bólu szyi. - Z jakiegoś powodu postanowiła sprostować elfka, nadal nie odzywając się na tyle głośno, by cokolwiek było w stanie dotrzeć do uszu Awel. - Dziękuję za nadanie mi mniej sztucznego statusu gościa. - To ostatnie zdanie nie tylko było słyszalne, ale też dało się z nim uczuć pogardliwą, smutną nutę.
Awatar użytkownika
Lentir
Senna Zjawa
Posty: 274
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemoraianin
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lentir »

Właśnie zażywał kąpieli w łaźni. Para tworzyła gęstą mgłę. Jego mięśnie wyraźnie się rozluźniły pod wpływem ciepłej wody. Odetchnął z ulgą, teraz dopiero odczuwał co przeszedł. Jego ciało domagało się snu. Nie mógł sobie jednak na niego w tej chwili pozwolić. Tyle rzeczy do zrobienia. Jeszcze ta Mela, którą przywiódł do zamku. Mogła sprawiać problemy, a tych ostatnio mu nie brakowało.
Wyszedł z basenu i przywdział świeże ubranie. Szable zwisały z tyłu na jego plecach. Dwa paski ze sztyletami do rzucania poprowadzone pionowo od pasa w górę aż do ramienia. W granatowej szacie, którą miał na sobie, poukrywał noże. Zielony pierścień zdobił jego palec serdeczny na prawej dłoni. Ubrał skórzane, brązowe buty. W takim stroju wyszedł na korytarz. Jego przenikliwe spojrzenie omiotło mijane pomieszczanie. Szukał Bryzy i Meli oraz patrzył za potencjalnymi kłopotami. Służba jednak odwracała wzrok od jego osoby starając się uniknąć kłopotów. Ludzie tu pracujący zdawali sobie sprawę z surowości pana zamku.

Poszedł w kierunku, gdzie powinna być przetrzymywana Mela, ale nie zastał jej w pokoju. "Jej status zmienił się na gościa, ale może przysporzyć mi kłopotu" - pomyślał.
Nie panikował - domyślał się, że Bryza zapewne panuje nad sytuacją. Usłyszał głosy na korytarzu. To rozmowa wyżej wspomnianych kobiet zwróciła jego uwagę.
- O tu jesteście - stwierdził bez emocji. - Mela, nie muszę cię już tutaj przetrzymywać. Jak chcesz możesz odejść lub pobyć tutaj. Domyślam się, iż nie pożądasz mojego towarzystwa, ale nie rób głupot - rzekł.
Spojrzał na wilka elfki, był w gotowości do ewentualnej obrony przed atakiem ze strony tego zwierzęcia. Szczerze wątpił, czy Mela zezwoliłaby na ten atak. "Ostrożności nigdy za wiele" - przypomniało mu się przysłowie.
Awel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 104
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje: Mag , Pirat , Złodziej
Kontakt:

Post autor: Awel »

Dziewczyna była nieufna, co zważywszy na sytuację było najrozsądniejszą rzeczą jaka mogła przyjść jej do głowy. Oczywiście nie licząc natychmiastowej próby opuszczenia zamku. Awel przekonała się na własnym przykładzie, że mimo spędzonych tu kilku tygodni, jej podejrzliwość wobec innych mieszkańców siedziby Klarów nie zmalała ani odrobinę.
- Chcesz powiedzieć, że nie pamiętasz nic sprzed tego… wypadku? – spytała Bryza mając nadzieję uzyskać jakieś informacje na temat miejsca i czasu, w którym dziewczyna spotkała jej lorda. – W każdym razie jakoś sobie z tym poradzimy, o ile tylko twój kudłaty ochroniarz pozwoli mi podejść. Zapewne nie lubi ciasnych, zamkniętych przestrzeni. Mamy tu też ogrody, w których wilk powinien poczuć się lepiej. Przynajmniej on, bo pozostali spacerowicze mogą mieć na ten temat inne zadanie. – Czarodziejka uśmiechnęła się nieznacznie. Lubiła gdy stawiano przed nią wyzwania. Jeśli tajemniczą obrożę ochraniał jakiś mechanizm lub zaklęcie, Awel chętnie podjęłaby próbę rozwikłania powyższej zagadki. Zdarzyło jej się kraść przedmioty zabezpieczane na najrozmaitsze sposoby i chociaż nie zawsze wychodziła na tym dobrze, pokonywanie barier wywoływało u Bryzy dreszczyk emocji.
Podobnie zresztą myślała o rozwiązaniu zagadki więzi łączącej lorda i dziewczynę. W tej relacji nic nie pasowało, co kogoś kto z natury lubi być dobrze poinformowanym, irytowało niczym kamyczek w bucie. Jakby na potwierdzenie tych przypuszczeń, Lentir kontynuował ciąg niewytłumaczalnych zachowań, pojawiając się w komnacie z zamiarem osobistego przekazania elfce informacji, z którą wcześniej wysłał Awel.
Czarodziejka z zaciekawieniem odnotowała fakt, iż jej pan zna imię dziewczyny. Wydawało się to trochę dziwne zważywszy, że przyprowadził ją do zamku związaną i z kneblem na ustach. W tym stanie raczej ciężko o dyskusję. Być może interesował się Melą już wcześniej albo zdobył tą informację wkradając się do jej umysłu.
„Trochę za duże środki jak na tak błahą sprawę” – pomyślała czarodziejka, jednocześnie z przerażeniem uświadamiając sobie jak marnie prezentuje się gość, o którego Pan kazał jej zadbać. Żebrak, którego wybatożono, przegoniono po rozgrzanych kamieniach, a następnie oblano lodowatą wodą, wyglądałby lepiej niż Mela obecnie.
- Mój Panie, dokładamy wszelkich starań, żeby sprostać oczekiwaniom naszego gościa – odważyła się wtrącić Awel, stając w obronie zarówno własnej, jak i przerażonej służki, której polecono zajmować się Melą. Lord Lentir przywykł by jego polecenia były wykonywane natychmiast, toteż fakt, że elfka wciąż miała no sobie nieszczęsną obrożę, nie stawiał Bryzy w najlepszym świetle. – W pozostałych sprawach również czynimy postępy. Miałam właśnie poinformować panienkę Melę, że zważywszy na bestię grasującą w pobliskich lasach, samotny powrót do domu może okazać się niebezpieczny – dodała czarodziejka.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Andurii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości