Sady[Wieś Sady] Będę na ciebie czekała

Niewielka wioska leżąca z dala od dróg handlowych i dojazdowych do większych miast. Otaczają ją niskie pagórki i pola z drzewkami owocowymi, a w niedużej odległości od wioski znajduje się także las. Tutaj także ma swój dom alchemiczka Sanaya Tai.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Spryciarz - oceniła, gdy Fenrir zdradził jej jaką strategię obrał podczas podkradania się do niej. - A w kwestii śniadania nie dyskutuj, bo jak by to świadczyło o moich uczuciach względem ciebie, gdybym tak po prostu dała ci miskę pomidorów? Chcę o ciebie dbać... I lubię, gdy komplementujesz moją kuchnię - dodała, nim smokołak ją pocałował. Jego czułości sprawiły, że z tym większym zaangażowaniem wróciła do przygotowywania posiłku.

        - Wyspała - zgodziła się, gdy i Fenrir ją o to zapytał. - I spokojnie, nie zrywałam się skoro świt ze względu na mikstury, tak po prostu udało mi się wcześniej wstać. Nie miałam z nimi zresztą dużo roboty, bo najgorsze zrobiłam wczoraj - dodała. - A wszystko wyszło podręcznikowo, po prostu jestem w tym dobra - pochwaliła się, po czym ugryzła spory kęs grzanki. Chwilę jedli w milczeniu, lecz Sanaya uznała, że nie ma sensu czekać na nie wiadomo co z poinstruowaniem smokołaka w kwestii stosowania mikstur. Alchemiczka wytarła więc dłoń o ścierkę, którą wcześniej zaatakowała swojego ukochano, po czym sięgnęła po kartkę i przysunęła bliżej siebie cały stos fiolek.
        - Tutaj masz napisane co jest do czego - wyjaśniła, pokazując spis. - A w razie czego butelki też są opisane. Te najmniejsze to ta odtrutka, o której wczoraj rozmawialiśmy. Podzieliłam ją na porcje na jeden raz, dostosowane do twojej wagi. Na słabe zatrucia bierzesz jedną porcję, na silniejsze dwie, a na takie najgorsze trzy. Tylko uważaj, bo przy braniu trzech mogą wystąpić skutki uboczne w postaci gwałtownego detoksu... Domyślasz się pewnie o co chodzi - zauważała by nie zagłębiać się w ten temat. - To tutaj jest na dezynfekcję ran...
        Sanaya przygotowała dla Fenrira poręczny przegląd najbardziej niezbędnych mikstur przydatnych w podróży, włącznie z taką, która poprawiała wzrok w ciemności czy ze zwykłą rozpałką w płynie. Świetlika barwy złota, którego zażyczył sobie poprzedniego wieczoru, również przygotowała, lecz nie zaprezentowała jego działania, bo za dnia i tak by niczego nie dostrzegł, obiecała jednak, że na pewno daje odpowiedni odcień światła. Wyjaśniła, że gasi się go wodą, ale lepiej pozwolić, by sam zgasł, bo rozcieńczony zaczynał słabiej świecić.
        - I jeszcze mam dla ciebie prowiant - oświadczyła, sięgając po pakunek, który został gdzieś na blacie roboczym. W środku był kawałek chleba, niepsująca się sucha kiełbasa, ser, trochę suszonych warzyw, kandyzowane owoce. Gdyby Fenrir żywił się tylko tym, starczyłoby mu na jakieś trzy-cztery dni.
        Gdy już smokołak pozbierał wszystkie swoje rzeczy i stał przed alchemiczką gotowy do drogi, ona wyraźnie posmutniała, ale mimo wszystko starała się uśmiechać.
        - Rozumiem - zgodziła się wychodząc mu naprzeciw i mocno go przytulając. - Powodzenia, najdroższy, obyś szybko odnalazł to, czego szukasz. Będę czekała... na wieści i na twój szczęśliwy powrót. Kocham cię - dodała na koniec i pocałowała go na pożegnanie. Później w milczeniu odprowadziła go do drzwi frontowych. Stojąc przed domem powiedziała jeszcze kilka miłych słów na powitanie, a gdy jej ukochany odchodził, jeszcze jakiś czas nie wracała do środka tylko odprowadzała go wzrokiem, machając jeśli obrócił na nią wzrok. Była trochę smutna, że odchodził, ale jednocześnie szczęśliwa, że mogła go zobaczyć i że on jeszcze do niej wróci. Bała się o niego i w myślach zaklinała rzeczywistość, by wszystko dobrze się skończyło.
        - Powodzenia, najdroższy - szepnęła jeszcze ostatni raz, gdy Fenrir znikał za drzewami, po czym weszła z powrotem do domu.

Ciąg dalszy: Sanaya
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

         – Alchemia nie jest jedyną rzeczą, w której jesteś dobra – odparł, uśmiechając się do niej. Chwilę przed tym zjadł kolejny kęs śniadania, a nawet sam fakt tego, że powiedział to właśnie teraz, mógł dość dobrze świadczyć, że chodzi mu także o umiejętności kulinarne Sanayi.
Po śniadaniu oboje udali się w miejsce, w którym alchemiczka wcześniej zostawiła mikstury. Oprócz nich była tam też instrukcja, jak Fenrir ma je używać. Poza tym, gdy był w trakcie chowania ich do torby podróżnej, dziewczyna zaczęła tłumaczyć mu to, jak ma stosować tą, która przeciwdziała truciznom. Osobiści wątpił w to, żeby znalazł się w sytuacji, w której będzie musiał użyć trzech porcji, jednak zawsze warto było mieć je w zanadrzu. Lepiej być przygotowanym na najgorsze, żeby później nie mieć do siebie pretensji, gdy rzeczywiście dojdzie do sytuacji określonej mianem tej najgorszej.
         – Zapamiętam to. A w razie, gdyby zdarzyło mi się zapomnieć, to jest to opisane w instrukcji użycia. Prawda? - zapytał dla pewności. Właściwie nie sprawdzał co też Sanaya napisała na pergaminie, który później określiła instrukcją, więc nie wiedział też, co się na nim znajduje. Fenrir miał zamiar sięgnąć po niego dopiero wtedy, gdy będzie musiał używać jednej z mikstur, który dla niego przygotowała. Wyraźnie uśmiechnął się też, gdy alchemiczka powiedziała mu, że w jego ręce trafił także świetlik o kolorze, o którym wspomniał jej wczoraj. Prowiant także przyjął. Teraz nie będzie musiał zahaczać o jakieś miasto lub wioskę po drodze, aby uzupełnić zapasy jedzenia. Chociaż najpewniej będzie musiał zrobić to w drugą stronę, gdy już będzie podążał drogą powrotną. Cały czas starał się być dobrej myśli, więc liczył na to, że wszystko się uda i sama wyprawa także nie będzie się przedłużać.

Był już gotowy do drogi, a jedyne co pozostało mu przed wyruszeniem, to pożegnanie się z Sanayą. Widział, że dziewczyna posmutniała, chociaż i tak starała się tego nie okazywać. Objął ją smoczą łapą, gdy przytuliła się do niego.
         – Ja ciebie też… Postaram się wrócić jak najszybciej – powiedział szczerze, zapewniając ją. Specjalnie przedłużał pożegnalny pocałunek, aby on także dał jej do zrozumienia, że Fenir do niej wróci. Podziękował też za miłe słowa, którymi uraczyła go chwilę przed tym, jak ruszył. Będąc w połowie drogi między linią drzew a domem alchemiczki odwrócił się jeszcze w jej stronę, a gdy pomachała do niego, on odmachał jej smoczą łapą. Później wszedł pomiędzy drzewa i zniknął z oczu Sanayi. Nie był uradowany tym, że ją opuszcza, jednak musiał to zrobić. Nie chciał mieć sobie za złe tego, że nie spróbował odzyskać tego, co stracił.

Ciąg dalszy: Fenrir
Zablokowany

Wróć do „Sady”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości