Żelazna Twierdza[Żelazna Twierdza]Nie możesz zostać sam.

Twierdza wznosząca się na wzgórzu górującym nad miastem Rododendronia. Jej ściany w przeciwieństwie do większości tego typu budowli zostały wykonane z żelaza i kamienia. Twierdza jest bardzo stara, a sposób jej powstania ginie w pomrokach dziejów. Legenda głosi, iż mury twierdzy pamiętają jeszcze czasy świetności Środkowego Królestwa.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan uniósł głowę, gdy tylko usłyszał, że drzwi do komnaty otwierają się. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zobaczył, jak do komnaty wślizguje się nie kto inny jak Meredith. Złość na nią już mu przeszła, ale jakiś niesmak pozostał. Nie bardzo rozumiał po co przyszła. Słyszał co prawda, że Ais wściekła się na dziewczynę, ale nikt nie chciał powiedzieć mu dokładnie co się stało. Jakoś tym razem nie wypytywał i nie próbował na siłę dowiedzieć się co się stało. Uznał, że sprawa jest z jego strony zakończona, a resztą niech zajmuje się już sama Ais.
- Panienka Meredith - odezwał się w te słowa na powitanie. Nie było w tym ani goryczy, ani wielkiej radości, jego głos brzmiał niezwykle neutralnie. Nie wstał jednak. Nadal siedział na podłodze z córeczką, która właśnie próbowała zjeść drewnianego konia. Elowen natomiast, kiedy tylko zobaczyło obcą osobę, odłożył klocki, wstał i uciekł, chowając się za plecami ojca. Miał sześć lat, ale był dosyć niskim chłopcem, więc zza pleców Tristana wystawała mu teraz tylko głowa.
- Nie Prim, tego nie jemy - mężczyzna odezwał się do dziewczynki odsuwając jej od małej buźki drewnianego konika. Potem wolną ręką przygarnął do siebie jasnowłosego chłopczyka wyciągając go zza swoich pleców.
- Nie bój się - powiedział synkowi.
- To moje dzieci, Elowen - skinął na syna - przywitaj się - poprosił. Mały chłopiec skłonił się ładnie, tak jak go uczył ojciec, ale zaraz potem przywarł do Tristana wyraźnie przestraszony.
- A to Prim - ciemnowłosy przedstawił też swoją małą córeczkę, która znów pakowała sobie do buzi zabawkę.
- Nie, tak nie robimy kochanie - Tristan znów odsunął konika od ust córeczki.
- A to niania - lord odwrócił głowę i skinął na nianię siedząca przy oknie. Starsza kobieta uniosła wzrok i przywitała się powściągliwie po czym wróciła do książki.
- Nianiu, to Meredith - dodał.
- A więc, cóż sprowadza panienkę do moich komnat? - zapytała tak samo neutralnie jak się przywitał. Nie wskazał jej żadnego miejsca do siedzenia, uznając, że jeśli będzie chciała usiądzie, jeśli nie będzie stać. Nie zamierzał jej już nigdy, niczego sugerować.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka stała w miejscu przyglądając się poszczególnym osobom. Musiała przyznać, że widok dzieci ją rozczulił, malutka była taka śliczna, a chłopczyk? Przestraszył się jej. Gdyby mogła, podbiegła by do niego, żeby przytulić malca i powiedzieć, że nie zrobi mu krzywdy. Z zamyślenia wyrwał ją głos Tristana, na który od razu powędrowała swoim wzrokiem do jego spojrzenia. Wyglądało na to, że nie jest zły, ale żeby był jakoś zachwycony jej obecnością… Nie, tego też nie czuła.
Meredith zaśmiała się cicho, kiedy mężczyzna musiał upominać swoja córeczkę, gdy ta pchała konika do ust. Ta scena była niezwykle urocza w odczuciu Aven.
Tristan przedstawił jej swoje dzieci, chłopczyk ukłonił się jej, a ta skinęła głową, uśmiechając się do niego wesoło uśmiechem, którego nigdy wcześniej nie ujrzały oczy mężczyzny. Meredith skłoniła się również niani, która spokojnie siedziała i przyglądała się jej. Po wszystkich uprzejmościach, kobieta podeszła bliżej Tristana i jego dzieci, ale tak by nie przestraszyć ich swoją obecnością.
- Chciałam porozmawiać. – spojrzała na mężczyznę i odetchnęła cicho.
- Chciałam… Przeprosić za ostatnie spotkanie. – powiedziała w końcu, nie odwracając od niego spojrzenia. Było jej głupio, dotarło do niej też to, że naprawdę zachowała się jak rozwydrzone dziecko, które samo nie wie czego chce. Może i miała swoje zdanie, ale powinna przekazywać je bardziej umiejętnie, nie raniąc przy tym nikogo.
- Przykro mi, że zachowałam się w ten sposób. – dodała po chwili, w głębi serca licząc na to, że będzie chciał w ogóle z nią rozmawiać i przede wszystkim, że przyjmie jej przeprosiny. Co jeśli tego nie zrobi? Aven jeszcze nie wiedziała, co mogłaby zrobić więcej, ale był plus całej tej sytuacji, jej myśli nie krążyły wokół przyszłego ślubu, do którego wcale nie musi dochodzić.
- Chciałabym, abyś mi wybaczył, choć zapewne nie jest to łatwe. – spuściła wzrok, wlepiając go w podłogę.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tego się nie spodziewał. Była wybuchową i naprawdę, naprawdę charakterną osóbką, więc nie sądził, że przyjdzie go przeprosić. Spojrzał dziewczynie prosto w oczy nie wiedząc co myśleć.
- Lady Ais kazała ci przyjść mnie przeprosić?- zapytał. Nie dlatego, że był wredny, czy chciała sprawić jej przykrość. Po prostu jakoś trudno mu było uwierzyć, że dziewczyna z sama z siebie przyszła by do niego. Po pierwsze dlatego, że poprzednim razem zachowywała się jakby zjadła wszystkie rozumy i właściwie ich spotkania nie można było nazwać rozmowę tylko jakąś dziwna kłótnią, z wrzaskami i oburzeniem. A po drugie dlatego, że wyrzucił ją ze swoich komnat. Wątpił więc by ktokolwiek miał na tyle tupetu by przychodzić tu po czymś takim. Spodziewał się, że ktoś musiał kazać dziewczynie tu przyjść. Naprawdę szczerze wątpił, by sama miała nie tyle tupet, co odwagę, by stanąć z nim twarzą w twarz. Przecież mogła się spodziewać, że znów każe jej wyjść. Musiała więc zostać przez kogoś ośmielona.
- Nie musisz przepraszać, zwłaszcza jeżeli ktoś ci kazał, czy o to prosił - rzekł spokojnie, aż za spokojnie, jakby naprawdę tak myślał.
- Naprawdę nie musisz - dodał.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dziewczyna podniosła spojrzenie, kiedy usłyszała jego głos. Westchnęła cicho, bo znowu miała wrażenie, że każdy traktuje ją tak jakby sama nie potrafiła myśleć. Mimo wszystko jego głos był spokojny dlatego nie oburzyła się, wręcz sama była spokojna, dlatego na jej ustach zagościł delikatny uśmiech.
- Gdybym przyszła tutaj za rozkazem kogoś innego, byłabym tutaj zaraz po naszym spotkaniu. – powiedziała spokojnie, spoglądając mu w oczy, a w jej własnych nie było nawet cienia złości.
- Przychodzę teraz, z własnej woli, ponieważ potrzebowałam nieco czasu na przemyślenie pewnych spraw. Dlatego też nikt nie wie o tym, że tutaj jestem, a gdyby ktoś wysłał mnie, na pewno dostałbyś wcześniej wiadomość, że mam zjawić się w Twoich komnatach. – wyjaśniła mu, żeby miał jasność, że jest tutaj, bo chce uporządkować to co sama zniszczyła.
- I masz rację, nie muszę przepraszać, ale ja bardzo chcę to zrobić, ponieważ zachowałam się niepoprawnie, czułam, że postąpiłam źle, dlatego chciałam naprawić swój błąd. – dodała po chwili i nieco spuściła głowę. Tristan wyglądał tak inaczej niż wtedy, kiedy pierwszy raz go zobaczyła, gdy przyszła by go poznać. Nawet nie widziała tej złości, która z niego kipiała.
- Nie chcę przeszkadzać. – zerknęła na dzieci i uśmiechnęła się ciepło, bo wyglądały jak dwa aniołki. Meredith była ciekawa czy z charakterów będą podobne do stanowczego ojca. Patrząc na nie uświadomiła sobie, że naprawdę potrzebują matki, która zadba o to by nie brakowało im czułości i opieki, nie wszystko może dać im ojciec. Dziewczyna jakoś nieświadomie otuliła się mocniej swoim szalem, a jej spojrzenie powróciło do Tristana.
- Mam nadzieję, że przemyślisz moje słowa. – uśmiechnęła się do niego lekko, jakby chcąc przekonać go do tego, że wcale nie jest taką złą osobą na jaką wyszła.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Logiczne wyjaśnienie - przyznał. Miała rację, pewnie gdyby Ais ją zmusiła byłaby tutaj dużo wcześniej, nie po tylu dniach. Z resztą znając jej charakterek dałoby się poznać, że nie przeprasza szczerze. Pytanie brzmiało też, czy w ogóle dałaby się zmusić żeby to zrobić.
- Wierzę ci - dodał, by upewnić dziewczynę, że nie ma wątpliwości co do jej szczerości. Uśmiechnął się też szczerze, znów pokazując rząd ładnych, prostych zębów.
- Koń! - nagle do rozmowy wtrąciła się dziewczynka. Tristan nie opanował się i zaśmiał w głos.
- Tak, koń - powtórzył za dziewczynką, pochylił się nieco o podniósł z podłogi dwie inne drewniane zabawki. Jedną był pies a drugą kot.
- A teraz powiedz kot - wsunął dziewczynce do ręki drugą zabawkę i kazał powtórzyć.
- Koń! - zaśmiała się dziewczynka.
- Nie koń, kot, Prim powiedz kot. Kooot.
- Kooot - powtórzyła.
- Koot - zawtórował jej Tristan.
- I co? - odezwał się znów do Meredith podnosząc na nią wzrok i uśmiechając się.
- Jestem aż taki groźny? Chyba jednak nie, prawda?
- Koot! - wtrącała się Prim.
- Chyba nie trzeba się mnie bać, ani krzyczeć, ani traktować jak kogoś strasznego. Mówiłem ci, nie gryzę. Jestem zdecydowanie lepszy w uczeniu dzieci mówienia, niż w gryzieniu odwiedzających mnie panien - zażartował.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka wręcz odetchnęła z ulgą, kiedy Tristan uznał, że wierzy w jej wyjaśnienia. Cieszyła się, że wybaczył jej tamto zachowanie, mimo wszystko Lady Ais zapewne nie ugnie się i wymierzy Meredith odpowiednią karę, ale ta perspektywa nie wydawała się już taka straszna.
Wtem Aven usłyszała głosik małej Prim, która tak słodko powiedziała jedno słowo. Na ustach kobiety pojawił się uśmiech, wtedy też Tristan wziął kolejne zabawki by nauczyć małą innych słów. Poszło całkiem łatwo, a całość została podsumowana śmiechem Tristana, co było tak odmienne niż jego wcześniejsze warczenie. Sama Meredith roześmiała się nie mogąc powstrzymać tego odruchu.
- Nie, nie jesteś groźny, wcześniej też nie byłeś. – również i ona uśmiechnęła się żartobliwie, bo może faktycznie nie był groźny, a raczej irytujący, ale tego wiedzieć nie musiał.
- Dobrze, zapomnijmy o tym, po prostu taki mam charakter. – burknęła robiąc nieco urażoną minę, ale wszystko było w żartach. Atmosfera wyraźnie rozluźniła się i kobieta nawet czuła się lepiej w komnatach mężczyzny.
- Nauka mówienia idzie Ci całkiem dobrze. – pochwaliła go i spojrzała na malutką Prim.
- Ona jest taka śliczna. – powiedziała patrząc na małą dziewczynkę, która trzymała w rączkach zabawkę.
- Szybko się uczy. – zauważyła i podeszła jeszcze bliżej dziewczynki, po czym przykucnęła na chwilę.
- Witaj Prim, jakie Ty masz ładne zabawki! – powiedziała wesoło, uśmiechając się ciepło do dziewczynki. Tristan był odważnym mężczyzną, tak właśnie uznała, kiedy parzyła na dwójkę dzieci, które wychowywał zupełnie sam. Może faktycznie nie był taki zły jak się jej mogło na początku wydawać, zapewne był nieco zagubiony, ale raczej nie taki zły. Przez moment patrzyła na dziewczynkę zastanawiając się jaka dama z niej wyrośnie, kim kiedyś zostanie. Na pewno potrzebowała mamy, tak jak jej brat, ale czy Meredith potrafiłaby nią być? Tego zupełnie nie wiedziała, przynajmniej nie teraz.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Czy tak szybko to nie wiem - odparł - powtarzamy zwierzątka jakiś... setny raz? A może i więcej, nie tak łatwo nauczyć dziecko mówić - dodał.
- Ale cóż tam, już raz nauczyliśmy się mówić, prawda Elowenie? - odezwał się do synka i objął go ramieniem. Chłopczyk tylko pokiwał głową.
- Elowen jak widzisz jest trochę nieśmiały. Trudno mu się dziwić - najchętniej dodałby, że syn jest tak zamknięty w sobie, bo stracił już w swoim życiu dwie matki i nie ufał właściwie nikomu prócz ojca. Nie powiedział jednak tego na głos, wiedział, że to zabolało by chłopca, a to było ostatnie co mógłby zrobić.
- Nie bój się - przytulił jasnowłosego chłopczyka - to Meredith, nie gryzie - celowo użył powiedzenia "nie gryzie" i uśmiechnął się.
- Ale ty możesz ją ugryźć jeśli chcesz - zażartował i połaskotał chłopca. Elowen nadal był trochę skrępowany, ale zaśmiał się cichutko.
- Tak, Prim jest śliczna - przytaknął.
- Mała kopia swojej matki - westchnął smutno, wiedziała, że Prim już zawsze będzie przypominać mu o Tantris. Powoli zaczął się już do tego przyzwyczajać, jednak gdzieś w głębi duszy ciągle bolał go brak ukochanej. Postanowił jednak nie zamykać się na inne znajomości.
- Może usiądziesz? - zapytał w końcu.
- Podłoga, czy fotel - dorzucił i uśmiechnął się.
- A może herbaty? Zimno ci?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith zerknęła na Tristana, musiał mieć niezwykła cierpliwość by uczyć dzieci słów przez tyle czasu, ale chyba tego wymaga bycie rodzicem. Sama takiego doświadczenia nie miała, więc ciężko było jej ocenić, czy to dobrze czy źle.
Chłopczyk wyraźnie nie miał ochoty na jakiekolwiek kontakty z innymi, no chyba, że chodziło o Tristana, kobieta poczuła smutek, że taki malec jak on, musiał przejść tak ciężkie chwile. Miała nadzieję, że kiedyś pojawi się kobieta, która godnie zastąpi mu matkę i nigdy więcej nie opuści.
Tymczasem sytuacja z małą Prim była nieco inna. Tristan kolejny raz pokazał swoja sympatyczną twarz, rozśmieszając tym samym Aven, która zasłoniła usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Jak się okazało nie tylko ona była rozbawiona, bo chłopiec też zachichotał p swojemu, co rozczuliło Meredith.
- Będzie z niej piękna kobieta, będziesz musiał bronić jej przed natłokiem adoratorów. – zaśmiała się cicho i spojrzała na niego.
Mężczyzna tym razem nie chciał jej wygonić, wręcz przeciwnie… Pozwolił by została, co było całkiem dobrym znakiem.
- Hm, fotel. – powiedziała po chwili milczenia, po czym spojrzała na małą Prim.
- Nie będę straszyć Twoich dzieci, nie są przyzwyczajone do mojej obecności. – powiedziała z uśmiechem, po czym wstała i poprawiła sukienkę i udała się w stronę fotela.
Aven byłą pewna, że Tristan tęskni za kobietą, którą kochał i pewnie kocha nadal, wyczuła w jego głosi e tęsknotę, może on również nie był gotowy na jakikolwiek związek i dlatego nie naciskał na ślub? Póki co postanowiła nie myśleć o tym, ostatnim razem za dużo rozmyślania źle się skończyło.
- Dziękuję, chętnie napiję się herbaty. – skinęła głowa, posyłając mu lekki uśmiech.
- Już mi lepiej, chyba jestem mało odporna na te mrozy. Lubię kiedy jest ciepło, choć zima ma swój urok. – powiedziała cicho i usiadła w fotelu.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Nie są przyzwyczajone w ogóle do obecności innych osób - rzekł nieco gorzko. Taka jednak była prawda, mało kto go odwiedzał. Edgar przychodził, owszem, ale Elowen jakoś chyba tylko jego tolerował. Tristan sam nie wiedział czemu, ale jego syn był zafascynowany wielkim krasnoludem. Opowiadał o jego brodzie, o włosach, o głosie, o zachowaniu. Wręcz uwielbiał starego generała. Tymczasem Ais unikał jak ognia. Elowen wyraźnie bał się kobiet. Bał się, że go opuszczą, z żadną się nie zaprzyjaźnił i nie chciał się zaprzyjaźnić. Nie ufał kobietą, nawet swojej niani. Najlepiej czuł się wśród mężczyzn. Oprócz Edgara i Ais raczej nikt go nie odwiedzał. Rzecz jasna sam Tristan spotykał się z innymi arystokratami, ale raczej na przyjęciach i w oficjalny sposób. Mało kto przychodziło do jego komnat.
- Ach, jeszcze wiele lat minie nim będę musiał odpędzać od niej kandydatów - zaśmiał się.
- Na razie jest tylko moja - przytulił mocniej córeczkę i pochylił się by pocałować ją w policzek. Oj tak, teraz była oczkiem w głowie ojca. Odkąd uświadomił sobie, że nie ma prawa obwiniać tej małej istoty o śmierć Tantris stała się jego skarbem, tak jak Elowen nim był. Starał się poświęcać jej i chłopcu jak najwięcej czasu. Edgar odpuścił mu część obowiązków, w końcu sam dążył do tego by wreszcie Tristan zajął się dziećmi. Dzięki temu mógł więcej czasu spędzać z pociechami.
- W mojej ojczyźnie zimy są długie i mroźne - zaczął, międzyczasie wstając powoli z podłogi. Puścił Elowena, a małą Prim postawił na czworakach. Przeszedł przez pokój i chwycił szary pled przewieszony przez oparcie sofy.
- Za to dwory buduje się głównie z drewna - opowiadał. Podszedł do Meredith i okrył ją pledem, zakładając go jej na ramiona i szczelnie otulając
- Zimne mury trudniej nagrzać - ciągnął dalej - choć prawdę mówiąc większość życia spędziłem raczej w Pałacu Dziewięciu Wież, niż w dworze mojego ojca. Tam mury były tak samo zimne jak tutaj - wrócił do swojej córki i wziął ją na ręce. Przytrzymywał dziewczynkę na jednym ramieniu, a Elowena chwycił za rączkę i poprowadził ku sofie. Usiadł na niej sadzając sobie dziewczynkę na kolanach. Elowen sam wgramolił się na siedzisko i schował pod wolnym ramieniem ojca.
- Chcesz książkę? - mężczyzna zapytał chłopca, a ten w odpowiedzi pokiwał głową. Tristan musiał na chwilę przestać go obejmować, schylił się w stronę stolika i chwycił leżącą na nim niezbyt grubą książkę, po czym podał chłopcu. Nie była to bowiem taka zwykła książka. W środku nie było tekstu, a jedynie rysunki obrazujące różne sceny, które oglądane po kolei tworzyły spójną historię. Elowen zaczął oglądać obrazki, znów wtulając się w ojca.
- Wiosny są krótkie - ciągnął dalej opowieść o kraju swojego dzieciństwa - a lata jeszcze krótsze. Jesienie ciągnął się długo, a deszcz pada rzadko. A kiedy przychodzi zima to znienacka. Śnieg zasypuje drogi, a mróz skuwa lodem jeziora. Można przyzwyczaić się do zimna, zwłaszcza jeśli żyję się w dostatku, a ja nigdy nie mogłem narzekać na brak opieki.
- Nianiu - przerwał opowieść - przynieś proszę herbaty dla naszego gościa - niania bez słowa odłożyła książkę i podniosła się. W milczeniu przeszła przez pokój i na moment zniknęła za bocznymi drzwiami.
- Tutaj przynajmniej lato jest długie i bardzo ciepłe. Kwitnie dużo kwiatów, dzieci mogą bawić się na zewnątrz, bez strachu, że któreś zachoruje, a zima trwa tyle co inne pory roku. Prawdę mówiąc pogodę macie tu zdecydowanie lepszą - uśmiechnął się. W tym czasie niania zdążyła wrócić do pokoju. Niosła ze sobą ładną, białą filiżankę, zdobioną w czerwone róże. Postawiła ją na stole, podniosła dzbanek z nadal ciepłą wodą i zalała nią zielone listki spoczywające na dnie naczynia, po czym w absolutnym milczeniu wróciła na swoje miejsce, do czytania książki.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Przykrym był fakt, ze dzieci tak reagowały na obcych, a szczególnie jeśli chodzi o kobiety. Elowen na pewno miał uraz do płci przeciwnej, bał się odrzucenia po raz kolejny, takie małe dziecko, a już tyle musiał przejść w swoim krótkim życiu. Meredith współczuła małemu, miała nadzieję, że mimo wszystko jego życie odmieni się i już więcej nie będzie musiał cierpieć.
Tristan był wyjątkowo wesoły, co również udzieliło się Dwórce, która zaśmiała się z jego kolejnego żartu, oj tak, kiedyś Prim dorośnie i wtedy będzie naprawdę zabawnie, Aven była ciekawa czy Tristan będzie surowy wobec wszystkich adoratorów ubiegających się o rękę ślicznej dziewczyny. Gdy mężczyzna przytulał swoje dzieci i tak dbał o nie, zdawał się być niezwykle ciepłym i uczuciowym mężczyzną, w dodatku był dobrym ojcem, który dbał o to, by jego dzieciom niczego nie zabrakło. To był naprawdę piękny obrazek, bo wielu dzieciom brakowało kogoś takiego, kto będzie je kochać, wychowywać i otaczać opieką każdego dnia.
Tristan zaczął opowiadać o swojej ojczyźnie, przywołując tym samym spojrzenie Meredith, przy okazji wziął pled, którym okrył jej ramiona. Niby prosty gest, a jakże przyjemny. W tym momencie był tak inni niż wtedy, kiedy spotkała go po raz pierwszy, nie mogła sobie teraz wyobrazić, jak tak czuły mężczyzna mógł być niemiły. Aven otuliła się pledem i z lekkim uśmiechem słuchała opowieści o ojczyźnie mężczyzny.
- Ciężko przyzwyczaić się do takiej pogody, gdy tutaj wszystko wygląda inaczej, prawda? – uśmiechnęła się do niego. Niania została wysłana po gorącą herbatę, o tej porze roku taki napój był naprawdę idealny.
- Nie wyobrażam sobie tego, że mogłabym żyć w takim miejscu, może dlatego, że przywykłam do ciepła? Ale mimo wszystko, Twoja ojczyzna musi być piękna. – powiedziała szczerze, tym razem przyglądając się chłopcu, który z ciekawością przeglądał książkę, którą dostał od ojca.
- Tęsknisz za swoją ojczyzną? – zapytała nagle, będąc ciekawą czy jego serce zostało tam gdzie był jego dom.
- Zgadzam się, tutaj pod względem pogody jest bardzo przyjemnie. Każda pora roku jest wyjątkowa i piękna, nawet mroźna zima, choć bardziej wolę cieplejsze pory roku. Wiosna, kiedy wszystko budzi się do życia jest tak inspirująca, piękna… - uśmiechnęła się błogo, bardzo lubiąc początek ciepłych dni, były dla niej bardzo inspirujące.
Aven spojrzała na Nianię, która przyniosła herbatę, podziękowała jej uprzejmie, spoglądając na nią miło.
- Kiedy byłam mała, bardzo lubiłam zimę, uwielbiałam bawić się z innymi dziećmi, lepić różne rzeczy ze śniegu, albo ganiać się i rzucać śnieżkami. – zaśmiała się do swoich wspomnień, a później podniosła swoje spojrzenie na Tristana.
- Ale dobrze, że ta pora roku nie trwa przez większość czasu. – dodała po chwili.
- A Ty lubisz zimę? – zapytała całkiem swobodnie, może nie było to bardzo ważne pytanie, ale właśnie na takich zwykłych, z pozoru banalnych słowach można zbudować miłą atmosferę, pozbawioną wszelkich niepotrzebnych spięć.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Hmmm... prawdę mówiąc nie wiem czy tęsknię za ojczyzną. Sporo zostawiłem za sobą i chyba nie mam już do czego wracać. Dwór ojca przejął mój młodszy brat. Pracowałem jako dworski kasztelan w stolicy, potem kiedy pojąłem za żonę Annę, matkę Elowena wyjechałem na wojnę, po powrocie Anny już nie było, zastałem za to w mojej posiadłości Elowena i służbę. Przez jakiś czas nie mogłem wrócić do pracy, miałem tak poturbowaną rękę. Opiekowałem się więc synem. Praca kasztelana już nie była dla mnie, więc zostałem doradcą generała, tak jak tutaj, ale jakoś nie umiałem odnaleźć się ani w domu, ani w pałacu. Dlatego kiedy pojawiła się możliwość wyjazdu - wyjechałem.
- Nie mam tam nic co mogłoby mnie trzymać. Zostawiłem przeszłość za sobą i chyba nie szczególnie tęsknie za tamtym życiem i ojczyzną. No może z wyjątkiem języka, jednak mówienie we wspólnej mowie to co innego, niż wysławianie się w języku, którym mówiło się od początku życia. Raczej nie planuję powrotu do ojczystej ziemi.
- Czy lubię zimę, chyba nie szczególnie, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jako dziecko byłem raczej podobny do Elowena, niezbyt silny, raczej niski, chuderlawy. W bitwach, nawet na śnieżki byłem z góry przegrany, nie miałem szans z innymi chłopcami, więc ostatecznie leżałem w śniegu i byłem nacierany lodem. Nic przyjemnego.
- Później, gdy dorosłem zimy spędzałem przy pracy, z nosem w księgach i z atramentem pod ręką. Nie wychylałem się. Miałem dobrą posadę, najlepszą z całej rodziny, a jednak ojciec się mną nie chwalił, żeby nie powiedzieć wstydził. Wtedy zimy były mi obojętne. Inaczej widzi się pory roku, kiedy jest się na wojnie. Tam zima jest dużo bardziej mroźna, ognisko jest luksusem, a o ciepłym miejscu do spania można sobie tylko pomarzyć. Człowiek śpi w zbroi tam gdzie znajdzie kawałek suchego miejsca.W takiej sytuacji trudno jest lubić zimę.
- Podsumowując, nie, nie lubię zimy, choć jestem do zimna przyzwyczajony.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Tristan nie zawahał się i od razu odpowiedział na jej pytania. Meredith słuchała jego słów, na jej ustach malował się lekki uśmiech. Nigdy nie spotkała kogoś, kto kiedyś mieszkał tak daleko, chociaż może to dlatego, że sama nigdy nie wyjechała z Rododendronii , dla niej była jedynym domem jaki znała. Uśmiech zniknął z jej ust, kiedy opowiadał o matce swojego synka, nawet nie mógł pożegnać się z nią, zapewne przeżył w swoim życiu tyle przykrych chwil ,a mimo to miał w sobie siłę by wychowywać dzieci, które przypominały mu o tym wszystkim co miało miejsce, a co niekoniecznie było przyjemne. Aven postanowiła nie drążyć tematu kobiet, z którymi był związany, żeby nie przywoływać nieprzyjemnych wspomnień, sama nie chciałaby zapewne, gdyby ktoś wypytywał ją o coś, o czym nie chciała rozmawiać.
Gdy wspomniał o zimie, wyobraziła sobie małego chłopca, który obrywa od kolegów i zostaje zasypany śniegiem, z jednej strony było to całkiem zabawne, a drugiej, trochę smutne. Mimo wszystko postanowiła odezwać się w tym temacie i podzielić się z Tristanem swoimi wspomnieniami.
- Och tak, śnieg dostający się pod ubranie to nieprzyjemne wspomnienie, choć przyznam szczerze, potrafiłam celnie rzucać śnieżkami. – uśmiechnęła się do niego wesoło, a później wysłuchała reszty opowieści.
- Masz tak wiele różnych doświadczeń, nawet jeśli niektóre są nieprzyjemne, to dobrze mieć jakieś. – westchnęła cicho.
- Teraz jesteś silnym mężczyzną, który tak troskliwie opiekuje się swoimi pociechami. – przyznała szczerze, było to też swego rodzaju komplement, który chciała mu powiedzieć, w końcu zasłużył na niego, taka była prawda.
- Ja całe życie spędziłam tutaj, w Rododendronii, nigdzie nie wyjechałam na dłuższy czas, choć miałam nie raz okazję by podróżować. Głównie po to by zakupić nowe materiały, ozdoby. Lubię poznawać nowe kultury, tradycje, to bardzo pouczające. – powiedziała spokojnym tonem głosu. Chociaż tak naprawdę, nie było czego porównywać, Tristan przeszedł znacznie więcej niż ona, więc nie miała za bardzo czym się podzielić.
- Nie wiem czy byłabym w stanie opuścić swoją ojczyznę. – powiedziała po chwili namysłu, a jaj spojrzenie powędrowało do dzieci, wtedy na jej ustach pojawił się ciepły uśmiech. Po chwili sięgnęła po herbatę, by napić się trochę, ciepło napoju przyjemnie rozpłynęło się po jej ciele.
- Wiesz, że bardzo ciekawie opowiadasz? – zapytała po chwili, ponownie spoglądając na mężczyznę.
- Na pewno dzieci lubią słuchać jak opowiadasz im baśnie.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Kiedy nic cię nie trzyma w kraju, nie masz perspektyw, a każdy napotkany przechodzień uważa cię za durnia, ty sam robisz z siebie na każdym kroku pośmiewisko, to wyjazd jak najdalej wcale nie wydaje się tak zła perspektywą. W Lirien nie trzymało mnie nic prócz Tantris, mojej drugiej żony, ale ją wygnano. Moja matka zmarła, ojciec, gdybym nie był pierworodnym wyparł by się mnie. Moi bracia byli zgoła odmienni ode mnie. Królewski namiestnik uważał, że jestem największym pośmiewiskiem w kraju, a arcyksiążę trzymał mnie w pałacu, bo nikt nie znał się tak dobrze na dokumentach jak jak, ale gdyby nie to najchętniej dałby mi jakiś dwór z dala od stolicy, byle bym tylko trzymał się jak najdalej od niej. Przez długi czas sądziłem, że wszystko się ułoży, ale ostatecznie nawet nadzieja ma swój kres. Wtedy ojciec wydał mnie za Annę. To była dobra kobieta o złotym sercu, ale nie umiałem tego docenić. Teraz żałuję. Wyjechałem na wojnę z nadzieją, że zginę. Przynajmniej moja śmierć byłaby pochlebna. Anna odziedziczyłaby majątek i mogła wyjść za kogoś, kto byłby jej wart, a ja wreszcie przestałbym przynosić wstyd. Ale stało się inaczej. Wróciłem, Anna nie żyła, został mi tylko Elowen. Co więc miało mnie trzymać właśnie w tym kraju?

W czasie kiedy mówił Prim zaczęła przysypiać na jego kolanach. Wziął więc ją w ramiona i zaczął kołysać. Akurat była pora, by mała się zdrzemnęła. Niania zaaprobowana książką nie zauważyła, że dziecko śpi, pewnie gdyby to dostrzegła natychmiast zabrałaby małą Tristanowi i położyła spać w drugim pokoju. Tristan nie zamierzał jednak specjalnie wołać niani, wolał mieć Prim blisko siebie. Mężczyzna wstał na moment i sięgnął po fioletowy koc leżący na podłodze. Owinął w niego dziecko i położył je sobie na kolanach.
- To miło, że uważasz mnie za silnego - podziękował za komplement.
- Jaki widzisz nie mam chyba wyboru. Kiedy ma się dzieci człowiek zmienia swoje priorytety i nagle przestają być ważne te rzeczy, które były najważniejsze jeszcze całkiem niedawno. A co do opowiadania - uśmiechnął się - może dla ciebie to ciekawe, ale jak widzisz niektórych to nudzi - skinął rzecz jasna na śpiącą już Prim.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith przyglądała się Tristanowi, kiedy ten opowiadał o tym, dlaczego opuścił swoją ojczyznę. To postawiło mężczyznę w nieco innym świetle, jeśli chodzi o pannę Aven. Naprawdę współczuła mu, bo od samego początku nie miał łatwo, przy jego doświadczeniach fakt, że ona była sierotą, było niczym… Zupełnie niczym, wręcz wydawać by się mogło, że jej życie było szczęśliwe.
- A… Mogłabym zadać pytanie? – zerknęła mu w oczy, choć nie do końca była pewna czy to będzie na miejscu.
- Jeśli nie chcesz odpowiadać, ja naprawdę nie naciskam. Dlaczego pani Tantris została wygnana? – zapytała nieco cichym głosem, nie bardzo wiedziała jak Tristan zareaguje na to pytanie, bo nie chciała być wścibska.
- Często jest tak, że doceniamy to co mieliśmy gdy to stracimy. – uśmiechnęła się lekko, choć ze współczuciem, naprawdę Tristan przeszedł tyle nieszczęść w swoim życiu i tyle zawirowań…

Aven spojrzała na Prim, która zasnęła na rękach ojca, był to tak uroczy widok, że nie mogła powstrzymać czułego uśmiechu, kiedy tak patrzyła na tę małą rodzinkę.
- Dzięki temu wszystkiemu, teraz na pewno doceniasz swoje życie i to co ci ofiarowało. – tutaj spojrzała na małą Prim, potem na Elowena.
Meredith zachichotała cicho, słysząc kolejny żart padający z ust mężczyzny, gdyby ktoś powiedział jej po pierwszym spotkaniu, że Tristan jest zabawny i czuły, przewróciłaby oczami i pokręciła głową, mając takie słowa za jakiś dowcip.
- Prim ma specjalne względy. – uśmiechnęła się do Tristana.
- Ja senności nie czuję, jeśli to Cię pocieszy. – dodała po chwili, i otuliła się pledem, który tak przyjemnie ją ogrzewał.
- Mam wrażenie, że teraz jest Ci w życiu nieco lżej, prawda? – pokusiła się na kolejne pytanie, bo wydawało się, że Tristan pogodził się z wieloma sytuacjami, które miały miejsce w przeszłości, dzięki czemu teraz mógł żyć spokojniej. Przez moment w jej myślach pojawiło się pytanie: czy on kiedyś będzie w stanie obdarzyć miłością inną kobietę?
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Hahah - Tristan zaśmiał się kiedy usłyszał pytanie o Tantris - było to jak najbardziej szczerze i bez grama żalu.
- Widzisz Tantris była porywcza jak mało kto. Zanim zdążyła pomyśleć zazwyczaj było już za późno żeby ją wybronić. Ale może od początku - nie miał problemu by opowiedzieć dwórce jak to było z Tantris, ale nie chciał by słuchał tego Elowen.
- Nianiu, weź proszę Elowena - niania podniosła głowę i spojrzała na Tristana z Prim na rękach. Natychmiast wstała i podeszła do rodziny.
- Zabiorę też Prim - odezwała się.
- Może to i dobry pomysł - westchnął, bo nie lubił rozstawać się z córką. Jednak niania chyba miała rację, małą należało położyć w kołysce.
- Dobrze weź ją - podał niani zawiniętą w koc Prim. Potem przytulił mocno syna.
- Pójdziesz teraz z nianią, jeśli przyjdzie Elena możesz wyjść z nią pobawić się na dworze, ale krótko, dobrze - dodał i chciał puścić syna, jednak ten wtulił się w niego bardzo mocno.
- Niedługo przyjdę, obiecuje.
- Obiecujesz? - zapytał chłopiec.
- Tak, obiecuję - odpowiedział mu Tristan. W tym momencie niania chwyciła chłopca za rękę by ten puścił ojca.W końcu udało się i niania wyprowadziła dzieci z pokoju.

- A więc Tantris... - zaczął ponownie.
- Tak była porywcza, nerwowa, nie powiem żeby potrafiła nad sobą panować, bo nie potrafiła. Zakochałem się w niej gdy tylko ją zobaczyłem. Nie pamiętam ile miałem lat, dziewiętnaście, może dwadzieścia. Była uczennicą nadwornej medyczki w pałacu. A ja już wtedy objąłem stanowisko kasztelana.
- Niestety wtedy Tantris była żoną namiestnika królestwa. Mówili na niego Rzeźnik z Północy. Nikt nawet nie śmiał pomyśleć o nim źle. Każdy się bał, a do jego żony lepiej było trzymać się z daleka. Lata mijały, a ja jak uczniak wzdychałem do kobiety, której nie mogłem mieć. U nas jednak panuje inne prawo niż tutaj, jeśli ktoś chce może unieważnić małżeństwo i tak też się stało. Namiestnik nie wytrzymał z Tantris, która... no cóż... w kłótniach rzucała wszystkim co nawinęło jej się pod rękę, wrzeszczała, ciskała się, jak dziecko, któremu zabrano zabawkę. Właściwie ich małżeństwo przypominało wieczną wojnę. I tak się stało, że Tantris była wolna, jednak nie miałem u niej żadnej szansy.Poza tym Tantris miała już na pieńku z namiestnikiem, z Arcyksięciem i Arcyksiężną. Cud, że nie wygnano jej już wtedy. Nie potrafiła ugryźć się w język i na przykład obrazić arcyksiężną. A i mnie nie raz się dostało, dosłownie, bo prawie wybiła mi oko rzucając książką obitą w drewno. Nie musiałem jej tracić żeby doceniać to co siedziało głęboko w niej, bez tej otoczki niezrównoważonej kobiety. Niestety, któregoś raz przesadziła. Obraziła Arcyksięcia i nie było mowy o ułaskawieniu. Udało się jej uniknąć chłosty, ale wygnano ją poza kraj na zawsze - posmutniał.
- Nie wiem czy teraz jest mi lżej. Jest inaczej, ale czy lżej... Po prostu przyzwyczaiłem się do tego jak jest, że muszę sobie radzić sam. Nie mam wyboru, mam dzieci i muszę się nimi opiekować. Nie mogę sobie pozwolić na słabość. Nie mogę myśleć tylko o sobie, bo ode mnie zależy los dwóch innych istot. Prawdę mówiąc rzadko myślę o sobie, chyba nauczyłem się tego unikać i tak jest dobrze.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith uśmiechnęła się szczerzej słysząc szczery śmiech Tristana, był to całkiem miły dźwięk, zapewne wiele osób zwróciło na to uwagę. Dwórka poczuła się zaskoczona, kiedy usłyszała, że Tantris była porywcza, w takim razie ta dwójka musiała tworzyć naprawdę ciekawy duet, który iskrzył bardzo często, lecz ten komentarz kobieta pozostawiła dla siebie.
Niania zabrała dzieci ze sobą, teraz dwójka dorosłych została sama w pomieszczeniu, to był czas by usłyszeć opowieść o wygnaniu żony Tristana. Aven była całkiem ciekawa tego co tak naprawdę stało się, że Tantris została potraktowana w ten sposób.
W komnacie na chwilę nastała cisza, która w końcu została przerwana przez głos mężczyzny. Meredith podniosła na niego swoje jasne spojrzenie i postanowiła wysłuchać historii, bez przerywania mu swoimi pytaniami.

Dwórka momentami miała ochotę roześmiać się rozbawiona historią, którą usłyszała. To co powiedział Tristan było tak niecodzienne, że wyobrażając sobie jak Tantris ciska w niego księgą sprawiło, że rozbawienie pojawił się w tych fiołkowych oczach, ale Meredith skutecznie powstrzymywała odruch śmiechu. Mimo wszystko ta historia miała w sobie cień niepowodzenia, cierpienia, ale mimo wszystko było w niej coś co przywoływało uśmiech na twarzy.
- Naprawdę, godne podziwu. – powiedziała w końcu, komentując zachowanie Tantris, może i była porywcza, ale zapewne często miała rację i nie bała się jej przedstawić, nie przejmując się konsekwencjami. O mały włos a sama Aven zostałaby wyrzucona z dworu, bo skutecznie wyprowadziła Tristana z równowagi…
- A Ty? Jak znosiłeś porywczość? Często byłeś nerwowy w jej obecności? – zapytała z ciekawością, bo sam nie należał do najspokojniejszych osób, co pokazał jej przy pierwszym spotkaniu, z resztą sama Lady Ais wspominała co nieco.

- Kiedyś los na pewno wynagrodzi ci to poświecenie i sprowadzi na Twoją drogę osobę, która odmieni Twoje życie. – powiedziała szczerze, choć nie znała go, miała wrażenie, że po tym wszystkim co przeszedł zasługuje na to, by w końcu osiągnąć stabilizację przy boku kobiety, którą pokocha całym sercem, o ile jeszcze było to możliwe.
- Ja niestety nie uraczę Cię jakąś ciekawą historią z mojego życia. – zaśmiała się cicho, bo w porównaniu do niego, jej życie było całkiem.. nudne? Chociaż z drugiej strony, całkiem stabilne.
Zablokowany

Wróć do „Żelazna Twierdza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości