Żelazna Twierdza[Żelazna Twierdza] Namiestnik z Dalekich Krain.

Twierdza wznosząca się na wzgórzu górującym nad miastem Rododendronia. Jej ściany w przeciwieństwie do większości tego typu budowli zostały wykonane z żelaza i kamienia. Twierdza jest bardzo stara, a sposób jej powstania ginie w pomrokach dziejów. Legenda głosi, iż mury twierdzy pamiętają jeszcze czasy świetności Środkowego Królestwa.
Awatar użytkownika
Evanlyn
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanlyn »

Iv uniosła głowę znad robótek i uśmiechnęła się ciepło widząc wchodzącego do komnaty męża. Dzieci bawiły się wesoło, biegając po pomieszczeniu. Ellestil wyglądał na niezadowolonego, więc uśmiech zszedł szybko z twarzy jasnowłosej kobiety. Odłożyła robótki na stolik. Dzieci podbiegły do ojca i zaczęły męczyć go o wyjście do ogrodów. Iv wiedziała, że Ellestill nie chce wychodzić.
- Zabierz je do ogrodu, proszę - odezwała się, jak zwykle miło, do niańki.
- Niech się wybiegają - dodała.
- Len - odwróciła się w stronę parapetu do dziewczynki czytającej książkę.
- Chodź tu córeczko - poprosiła bardzo delikatnie. Len zeskoczyła z parapetu, odłożyła na niego książkę i ruszyła w stronę Evanlyn.
- Mamo? - zapytała. Była niezwykle spokojną i bardzo ułożoną dziewczynką, mimo tego co przeżyła zanim trafiła do Iv i Ellestilla.
- Chcesz iść z rodzeństwem, czy wolisz poczytać tutaj? - zapytała matka.
- Pójdę - odparła dziewczynka.
- Dobrze, ale chodź tu jeszcze do mnie - Evanlyn rozłożyła ręce, pokazując córce, że chce ją przytulić. Len z chęcią usiadła mamie na kolanach i wtuliła się w nią. Miała już jedenaście lat, ale potrzebowała więcej czułości niż pozostałe dzieci, ponadto rodzice musieli sami pokazywać jej, jak bardzo ją kochają. Len nie była dzieckiem, które samo przyjdzie i poprosi by ją przytulić. Dlatego Evanlyn starała się jej okazywać swoje uczucia jak najczęściej.
Len miała ogromne szczęście, że Ellestill zabrał ją z Nowo Brawen. Gdyby nie on, już by nie żyła. To, że jej matką została Iv też było niezwykłym zbiegiem okoliczności. Inna kobieta pewnie nie zaakceptowała by obcego dziecka, przywiezionego z wojny, kiedy pod sercem nosiła już swoje. W dniu kiedy dowiedziała się o dziewczynce była bardzo zaskoczona, jednak nawet wtedy przez myśl nie przeszło jej, by ją odrzucić. Od razu pokochała małą jasnowłosą, przestraszoną dziewczynkę i od tamtej pory z całych sił próbowała jej pokazać, że ma rodzinę i to co się stało w jej wiosce nie wróci.
Iv pocałowała Len w czubek głowy i puściła ją, dziewczynka wstała i ruszyła w stronę niani próbującej przywołać do siebie wszystkie dzieci. W końcu gdy cała czwórka była przy niej, niańka opuściła pokój. Iv i Ellestill zostali sami.

- Od początku sądziłam, że to coś więcej niż tylko romans. Tristan jest poważnym człowiekiem, nie ściągałby na siebie plotek. Nawet gdyby miał romans z Tantris utrzymywałby to w wielkiej tajemnicy. Cała ta sprawa musiała mieć drugie dno - powiedziała spokojnie.
- A teraz słucham, cóż za prośbę ma do mnie Tristan? - zapytała, w całej wypowiedzi ominęła fakt, że Ellestil się z nią nie przywitał przychodząc do komnaty.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

Ellestill siedział chwilę w milczeniu, po jego obliczu widać było, że zastanawia się nad czymś. Marszczył brwi, opierając podbródek na pięści.
- Tris nosi dziecko pod sercem - w końcu odezwał się spoglądając wprost na żonę. Kiedy mężczyzna marszczył brwi i był nie zadowolony, blizny na jego twarzy były szczególnie widoczne.
- Z romansu oczywiście, ale nie z Tristanem. Zasięgnąłem języka i domyślam się o którego z Lordów chodzi. W każdym razie, w swej głupocie postanowiła wychowywać owe dziecko sama. Nie wiem co ona sobie wyobraża, ale to nie mój interes. Rzecz w tym, że dowiedział się o tym Tristan. Znasz jego słabość do tej kobiety. Postanowił jej pomóc, roznieść plotki o jakoby to oni mieli romans, by ojcem dziecka okazał się on sam. Mówi że w rzeczywistości między nimi do niczego nie doszło.
Wojownik z irytacji cicho prychnął pod nosem, jakby cała ta historia nie mieściła mu się w głowie.
- Na domiar złego, Tristan postanowił się żenić z Tantris. I zostać tutaj, w Rododendronii.
- A mi się to nie podoba - odezwał się, wiążąc ręce na piersi - a akurat ja mam prawo się odezwać w tej sprawie. Jestem psia kość, namiestnikiem. Mogę o takich rzeczach decydować jak mi się spodoba.
Jego głos nabrał warczącego tonu. Wydawało się, złość w nim wzbiera i zaraz wybuchnie równie nagle, jak burza w letni dzień. Blask jego oczu nabrał nieprzyjemnego błysku. Zerwał się z krzesła, ruszając w stronę okna. Gdzieś w połowie zmienił zdanie i ruszył w przeciwną stronę. Evanlyn już dawno nie widziała go w takiej złości. Owszem Ellestill zwykł się szybko irytować, już taki miał charakter. Jednakże im dłużej byli małżeństwem, tym mężczyzna spokorniał i uspokoił się. Chwilę krążył po pomieszczeniu ze związanymi z tyłu dłońmi. Jego krok był pewny, nerwowy i szybki.
- Nie podoba mi się to, nie podoba - mruczał pod nosem.
- Co on myśli sobie... - oparł się o krzesło na którym wcześniej siedział - że ot tak można zostać w obcym kraju? Bo jakaś... - zamilkł zagryzając zęby. Uderzył dosyć mocno pięścią o górną część fotela. Ból jaki przeszył jego dłoń, rozlał się po ręce falą mrówek i pulsowań krwi. Spojrzał na żonę, jak zwykle opanowaną i spokojną.
- Nie wiem co mam o tej całej sprawie myśleć - obszedł znów fotel siadając w nim - rozumiem że Tristan chce dobrze, to.. miłe z jego strony. Ale nie mam ochoty zostawiać go tutaj, kiedy potrzebujemy go w Lirien. Do tego ma umowę z nią, małżeństwo odbędzie się tutaj, by nie było możliwości rozwodu. Kobieta ma mu dać jeszcze jedno dziecko, tym razem z nim. A w razie zdrady, odbierze jej dzieci i nigdy się nie zobaczą. Uważasz że dobrze zrobił? Bo ja nie jestem pewien tego. Dlaczego z wszystkich kobiet świata, musieliśmy spotkać właśnie ją?
Czarnowłosy o kwestiach syna Tristana i jego prośby wolał powiedzieć później. Dlatego teraz zupełnie ominął ten temat.
- Co o tym wszystkim myślisz? - zapytał żony.
Awatar użytkownika
Evanlyn
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanlyn »

- Sądzę, że Tristan ją kocha i nigdy nie przestał. A romans Tantris, jej dziecko, umowa między nimi, to tylko pretekst by z nim została - rzekła spokojnie. Oczywiście wcześniej cały czas obserwowała jak Ellestil chodzi wściekły po pokoju, jednak nie raz już widziała go w złości. Wiedziała, że musi po prostu odczekać, aż Elest się wyszaleje.
- On nigdy o niej nie zapomniał, a cała ta sytuacja jest mu na rękę. Oboje wiemy jaka jest Tantris, wiedzieliśmy, że prędzej czy później urodzi komuś bękarta. Ma ogromne szczęście, że znalazła się akurat tutaj i akurat teraz spotkała Tristana. Czy będzie go kiedykolwiek kochać, czy nie ma naprawdę ogromne szczęście, żaden inny mężczyzna nie zrobiłby dla niej tego co chce zrobić Tristan. Ale on od początku taki był, dał by się dla niej zabić.
- Nie zmusisz go do powrotu - westchnęła - jest tak samo uparty jak Ty. Nie zostawi Tantris, skoro przyrzekł jej ożenek, a ona do Lirien wrócić nie może. Niestety obawiam się, że my też nie będziemy mogli wrócić do domu przez jakiś czas - powiedziała poważnie.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

- Zapewne masz rację - Ellestill pokiwał głową powoli - od początku ją kochał. Ta miłość trwała wiele lat i szczerze mówiąc kiedy pojął Annę, wątpiłem by to małżeństwo przetrwało. Właściwie to bardzo romantyczne, tak silne uczucie do kobiety.
Spojrzał na Evanlyn, nic nie mówiąc. Blask gniewu zniknął z jego oczu, teraz można tak było ujrzeć coś zupełnie innego. Evanlyn znała to spojrzenie, aż za dobrze. Widywano je tylko, kiedy wojownik spoglądał na swoją żonę. Była w nim mieszanina uczuć, pożądania, czułości i płonącej niczym ogień miłości.
- Właściwie nie dziwię mu się. Ja spaliłbym całe Lirien, gdyby mi ciebie odebrano - słowa te brzmiały równie czule co groźnie. Usiadł bardziej na brzegu fotela, by dosięgnąć dłoń kobiety. Ujął ją delikatnie w swoją i pocałował.
- Wykradłem największy skarb z Lirieńskich ziem i nigdy go nie oddam.
Teraz patrzył wprost na nią. Nie mniej rozmowa którą prowadzili miała poważny ton, dlatego po chwili znów spoważniał.
- Ważne że się spotkali, los im sprzyjał. Może masz rację, dam Tristanowi wolny wybór, będę jednak żałować jeśli kopyta jego konia nie skierują się na południe, ku naszej ziemi. Być może taka jest wola Bogów, więc muszę ją uszanować.
- Jak to nie możemy wrócić? - zmarszczył brwi i czoło zastanawiając się co ma na myśli.
- Wytłumacz mi bo nie pojmuje. Coś nas zatrzymuję? - zapytał zaniepokojony.
Awatar użytkownika
Evanlyn
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanlyn »

- Tristan może chcieć wrócić, ale z Tantris nie wpuszczą go w granice Lirien, chyba, że znajdziemy jakieś wyjście, choć póki co nie wiem jakie. Być może jednak za kilka dni rozwiązanie samo przyjdzie nam do głowy - rzekła. Była dość poważna, mimo komplementów Ellestila. Dziś, w tej rozmowie czuła się mniej pewnie niż zwykle. Ellestill chodził ostatnie dni wściekły na wszystko i wszystkich, a Iv spokojnie wysłuchiwała każdego wieczora pretensji i żali rzucanych w stronę Tristana. Oczywiście wszystko znosiła ze zwykłą cierpliwością i opanowaniem. Trzeba było jednak przyznać, że atmosfera w komnatach była niezwykle napięta.
Nie tak Iv wyobrażała sobie tą rozmowę, ale zwlekanie nie miało już sensu, kiedyś musiała mu powiedzieć.
- To chyba nie jest dobry moment na taką, ale wyd rozmowę, ale wydaje mi się, że lepszego nie będzie - zaczęła powoli unosząc wzrok na męża.
- Powinnam Ci powiedzieć już wcześniej, właściwie miałam taki zamiar już przed balem koronacyjnym, ale nic z tego nie wyszło. Potem sporo czasu spędzałeś z Tristanem, a ostatnie dni chodziłeś zły. Uznałam, że to nie czas by Ci mówić.
- Nie mogę wrócić do Lirien, przez jakiś czas nie będę mogła podróżować. A droga do domu jest długa.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

Ellestill patrzył na swoją żonę, szukając czegoś w jej oczach. Dziś jednak tego nie znalazł. Na jego twarzy znów zapanowała powaga ale i spokój.
- Może coś wymyślę - odpowiedział - na razie Bogowie igrają ze mną, nie dając mi ani jednego rozwiązania. Ale mamy jeszcze czas go szukać. Tak jak zauważyłaś, może to kwestia dnia, lub kilku.
- Każdy moment na rozmowę jest dobry - odpowiedział. Zaczął się jednak poważnie zastanawiać, co ma na myśli jego żona.
- Istotnie powrót potrawa wiele dni... - usiadł bardziej na brzegu fotela, pochylił się w stronę żony i skupił na jej słowach.
- Dlaczego jednak nie możesz podróżować?
- Jesteś ranna? - to był pierwsze co przyszło mu do głowy. Spoważniał, a wręcz przestraszył się, że żona mu czegoś nie rzekła.
- Coś z twoim zdrowiem Iv? - zapytał łagodniejszym znacznie tonem. Chodź jego twarz była napięta jakby spodziewał się złych wieści.
Awatar użytkownika
Evanlyn
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanlyn »

- Nie Ellestill, nie jestem chora, ani ranna. Z moim zdrowiem wszystko jest w porządku - zapewniła. W komnacie panowała niezręczna, dziwna i krępująca cisza, która otaczała zewsząd ich oboje. Nawet Iv czuła, że atmosfera między nimi jest niezwykle zdystansowana. Nie chciała tego. Znała etykietę, w tym zamku trzeba jej było bowiem przestrzegać znacznie bardziej niż w Lirien. Jednak w tej sytuacji mentalna odległość między nimi nie była sprzymierzeńcem. Kobieta westchnęła cicho. Wstała powoli ze swojego fotela. Miała na sobie jasnozieloną suknię, a jej włosy zapleciono w długi warkocz przypominający złoty kłos zboża.
Iv zrobiła krok i znalazła się przy mężu. Pogładziła dłońmi długą suknię, stanęła bokiem do mężczyzny, a kiedy ten usiadł prosto, ona usiadła mu na kolanach obejmując go za szyję. Owszem, Ellestill nie należał ani do pięknych, ani do młodych, ale Iv kochała go takim jakim był. Oparła czoło o jego skroń.
- Niedługo powiększy się nasza rodzina, jeśli będziemy chcieli wracać do domu, to to stanie się w drodze. Nie chcę ryzykować - powiedziała.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

Ellestill nie czuł się najlepiej w tej rozmowie. Coś wisiało w powietrzu. Nie wiedział dlaczego, ale dawno już nie rozmawiało mu się tak dziwnie z żoną. Pomyślał po chwili, że może to jego wina, ostatnio miewał same gorsze dni.
Kiedy kobieta wstała, domyślił się że chce usiąść mu na kolanach. Mężczyzna poprawił się na fotelu i objął ją ramionami. To nieco rozbiło ciężką atmosferę. Byli blisko siebie, okazując sobie nawzajem czułość. Wojownik pogładził ją delikatnie po policzku.
- Dziecko... - znów przywołał uśmiech na swoją twarz.
- Nie myślałem... to cudownie - nie umiał się nie cieszyć. Przychylił się do kobiety i pocałował ją namiętnie, przyciskając do siebie. Zaraz jednak rozluźnił uścisk, nie chciał ją w końcu udusić z radości. Emocję wzięły jednak nad nim górę, poderwał się, chwytając pewnie i silnie Evannlyn. Miał ją teraz na rękach, bez większych problemów trzymając. Wydawała mu się wyjątkowo lekka i delikatna.
- Moje ty szczęście - powiedział czule, Całując jeszcze raz, ciepłe, miękkie kobiecie usta.
- Od jak dawna wiesz? Czemuś mi nie powiedziała? - zapytał znów patrząc w jej oczy. Nie miał jednak do niej o to pretensji, radość zupełnie mu ją zasłoniła.
Awatar użytkownika
Evanlyn
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Evanlyn »

Iv zaśmiała się mimowolnie. Ellestill chodził ostatnio zbieszony, nie wiedziała, jak zareaguje. Choć powinna się już tego domyślać. Przecież nie pierwszy raz przekazywała mu ta informację. Jednak teraz było inaczej. Wyjechali. Byli z dala od domu,długie miesiące drogi od Lirien. Wiedziała, że nie będą mogli wrócić, nie chciała jechać konno przez tak wiele tygodni nosząc dziecko. Nie wyobrażała sobie nawet co by było gdyby je straciła. Pamiętała jeszcze poprzednie ciąże i okresy w których czuła się bardzo źle.
Mocno objęła starego wojownika za szyję. Tego potrzebowała. Tak jak potrzebowała usłyszeć, że jest jego szczęściem. Kiedy powiedziała mu za pierwszym razem, że jest przy nadziei usłyszała to samo.
- Od dawna - przyznała - bardzo dawna - dodała.
- Myślę, że to już trzeci miesiąc. Chciałam Ci powiedzieć, ale wiesz jak było, podróż tutaj, potem problemy z Tristanem, nie chciałam Ci mówić, kiedy byłeś zły.
Awatar użytkownika
Anarloth
Zsyłający Sny
Posty: 310
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anarloth »

- Trzech miesięcy - uśmiechnął się chociaż wydawał się mocno zaskoczony.
- I nie rzekłaś ani słowa... oj nie grzeczna byłaś Pani Namiestnik - zażartował całując po raz któryś już swoją żonę. Wojownik nigdy nie spodziewał się, że będzie miał tak liczną rodzinę, tak bardzo będzie cieszyć się z kolejnych dzieci. A jednak po latach wielkich wojen, musiał przyznać przed sobą, że lubi domowe zacisze, rozmowy z dziećmi, zabawy i aż tak bardzo nie tęskni do wojaczki. Nie usiadł znów na fotel, przeszedł pokój podchodząc do kamiennego parapetu. Usiadł na nim, tak by plecami mógł opierać się o ścianę, zaś kobietę położył sobie na kolanach. Tak siedzieli blisko siebie, nie jak na początku rozmowy, w dużej odległości.
- Trzeba cię będzie jakoś za to ukarać - spojrzał figlarnie na kobietę przytulając ją do siebie - a może sama sobie coś wyznaczysz?
- Zostaniemy - powiedział poważniejąc - nie zaryzykuję w takim przypadku podróży. Teraz rozumiem dlaczego mówiłaś, że nie możemy wrócić. Pomówię z królem o naszym pozostaniu tutaj, oraz wyślę posłańca do Calisi. Niech wiedzą że mogą się nas spodziewać znacznie później.
- Jak je właściwie nazwiemy? - zapytał znów zmieniając ton głosu, na ciepły i żywy.

Ciąg dalszy: Evanlyn
Zablokowany

Wróć do „Żelazna Twierdza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości