Post miesiąca: PaździernikPost miesiąca - Funtka

Zablokowany
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post miesiąca - Funtka

Post autor: Sanaya »

AUTOR: Funtka
LINK DO TEMATU: [mieszkanie Kinalalego] Ja Cię kocham, a Ty...
DATA WPISU: 14.10.2016r
TEKST:

Trudno było nie zauważyć, że Funcia w towarzystwie Kinalalego chętniej niż przy innych okazjach okazywała zadowolenie, a rozmowy z nim miały na nią dobry wpływ (przynajmniej pod względem dobrego samopoczucia, bo kto może wiedzieć jakie treści i przekazy artysta zasiewał w jej młodym, niewinnym serduszku). Tak też i teraz po powrocie do środka dało się poznać, że młoda podopieczna poety znacznie się rozluźniła i z lekkim uśmiechem na ustach była gotowa stawić czoła reszcie zebranych towarzyszy. Poza jednym, którego się nie spodziewała.
Lantello uważnie obserwował poczynania Berlota odkąd ten pojawił się w progu, niekiedy przesuwając z niego wzrok na pozostałych gości, by zorientować się pobieżnie co oni sądzą o jego towarzystwie. Trochę też zakuło go, gdy zobaczył Lalego wchodzącego ze swoją (ach!) małą przyjaciółką - dlaczego przy sobie zawsze byli tacy zadowoleni!? Ona dopiero co wróciła do miasta i już zaabsorbowała niemal całą jego uwagę, a jemu nie udało się nawet chwili z nim porozmawiać (poza przywitaniem oczywiście). Naturalnie powinien winić sam siebie, w końcu to on siedział cicho w kącie sprawiając wrażenie, że albo go nie ma, albo nie chce z nikim rozmawiać. Problem tkwił w tym, że młoda malarka bardzo często robiła dokładnie to samo, a jakże odwrotny efekt to dawało! Nie chciał się do tego przyznać, ale miał chyba do niej jakąś niesprecyzowaną pretensję, żal, że tak bardzo się różnią choć na dobrą sprawę jej pozycja powinna być taka jak jego, a właściwie - dużo niższa...
Przyłapawszy siebie na takich zawistnych myślach zaczerwienił się i odruchowo, niczym małe dziecko, zakrył sobie usta rękami choć przecież nie powiedział ani słowa na głos. Rozejrzał się też panicznie jakby bał się, że mimo wszystko ktoś mógłby to usłyszeć... och, jaka marna była z niego kreatura, tak wyżywać się na bezbronnej dziewczynie! Choć gdy tylko znów o niej pomyślał zasępił się, bo stwierdził, że nijak nie może jej polubić. Nie dawało mu to jednak prawa do takich wewnętrznych wybuchów i doskonale o tym wiedział. O nie! Ścisnął pięść na znak powziętego postanowienia i skinął głową. Tak! Nie będzie jej więcej obrażał! Nawet w myślach! Nie wolno mu!
Znów popatrzył na Berlota i zorientował się, że obiekty poprzednich jego obserwacji (czyli Funtka i Lali) znajdowali się już tuż obok niego. Zdziwił się troszkę i stwierdził, że nie powinien się tak często zamyślać - najwyraźniej szkodziło mu to na wzrok.
Po kilku chwilach widok zasłoniła mu para odzianych w luźne spodnie nóg. Zaraz przeszły raz jeszcze, a potem kolejny, nieco go irytując. Mimo to nie podniósł głowy, choć materiał wydawał mu się znajomy i nasuwał mu dziwne skojarzenia. Skupił się jednak na - jak to nazywał - zadaniu. Kinalali jak zwykle serdeczny przywitał "nieproszonego" gościa co wzbudzało podziw Lanta. Ech, maie był taki... taki wspaniały! Elf o mało nie westchnął rozmarzony, ale owo zrelaksowanie szybko zastąpił nagły, nieprzyjemny dreszcz, kiedy zobaczył nieporadne przywitanie zmiennokształtnego z niosącą naczynka malarką. Pominąwszy - wydawało by się całkiem miłe - słowa gościa skierowane w jej stronę, osoba pokroju Lantella doskonale wiedziała jak niekomfortowo musiała się poczuć dziewczyna będąc narażona na tak bliski kontakt fizyczny, i to w dodatku w okolicach twarzy!
Młodzieniec odruchowo pochwalił ją w myślach za to, że nie upuściła niczego przy tej okazji, choć prawdę mówiąc byłoby to dość trudne - tak wbiła palce w nieszczęsne czareczki, że aż jej paliczki zbielały. Lant mógł być o nią... ekhm... delikatnie zazdrosny, ale w takich chwilach nieśmiali introwertycy trzymają się razem! Dlatego też odetchnął z ulgą, kiedy Berlot znów zwrócił swą uwagę ku gospodarzowi i zostawił Funcię w spokoju.
- To typek, no!
Zadziorny głos nad jego głową potwierdził jego mgliste przypuszczenia co do spodni - chodziła w nich Mimi, jego kochana współlokatorka, a by być już całkiem dokładnym - stała w nich tuż obok niego i skrzyżowawszy ręce na piersiach śledziła wzrokiem Berlota.
- Co masz na myśli? - zapytał elf łagodnie, udając zdziwienie. Choć myślał różne rzeczy, kiedy się z nim rozmawiało nigdy się z nimi nie zdradzał. Był bardzo ostrożny w tym temacie.
- Jak to o co!? - Miminetta ze zniecierpliwieniem wskazała dyskretnie najnowszego gościa i zmarszczyła brwi. - Mówię o zachowaniu naszego księciulka! - Machnęła ręką z typową dla siebie pełną energii szybkością i tupnęła lekko, schylając się ku Lantowi. - Ty widzisz jak on nas traktuje? - spytała niemal sycząc, ale zanim usłyszała odpowiedź, wyprostowała się gwałtownie i znów zaczęła tupać - I jeszcze Funcię... ale miał rację, kiecka jest świetna!
- Netta!
- No co? - spytała autentycznie zaskoczona jego reakcją. - Przecież jest śliczna! Nie sądzisz? - zapytała, a głos jej niebezpiecznie zadrgał na granicy groźby i oburzenia.
Lantello szybko pokręcił głową szybko zaprzeczając jej domysłom, ale ona już chwyciła go za policzek i zaczęła tarmosić kucając przy nim jak rasowy oprawca:
- Czy Funcia nie jest ś l i c z n a w swojej n o w e j s u k i e n c e ? - zapytała cedząc słowa przez zęby, a biedny chłopak kiwał głową na ile tylko mógł, byleby tylko uwolnić się od podejrzeń (i trzymającej go dłoni).
- No, i tak ma być! - skwitowała malarka i znowu się podniosła, podając elfowi rękę:
- Chodź tu, nie skończyłam mówić - wyjaśniła zachęcająco, a rudzielec uśmiechnął się zrezygnowany. Chyba nie miał wyboru.
- No dobrze, mów - westchnął życzliwie, opierając się o ścianę i chowając ręce za plecami. Wyglądał przy pełnej wigoru i obfitej w kształtach Miminećcie jak zawstydzony chłopaczek, który opowiada o swoim pierwszym zauroczeniu. Nie pomagał w tym fakt, że był parę centymetrów od niej niższy i nagminnie się garbił.
- A ty co, sam nie słyszałeś!? ,,Nie gryzę, przynajmniej nie w tej formie" Co to za tekst do Sofii!? - Miminetta wydawała się oburzona i zaraz zaczęła cytować co tylko jeszcze pomieściła jej kobieca pamięć, na koniec zaś jęknęła:
- O prześladowaniu Tanaj nie wspomnę... A Funcia!... Nie, w sumie niech ją chwali. Przyda jej się na przyszłość. Tylko za tego buziaka muszę mu w mordę dać.
- Netta!
- No co?
- Od kiedy przeszkadza ci taka forma powitania?
- Mi? - zdziwiła się. - Mi w ogóle! - Machnęła ręką, już nie wiadomo, który raz z rzędu pokazując, że świat kręci się dla niej zbyt wolno i najchętniej wszystko by przyspieszyła, łącznie z rozumowaniem niektórych ludzi. - Ale moją Funcię mogę całować tylko ja! I Kinalali w policzek, jak ładnie poprosi.
- Pocałował ją w policzek? - Teraz to elf był zdziwiony.
- No pewnie, że tak, przecież on zawsze tak robi! Nawet mnie całuje na powitanie, ślepy jesteś czy co?
- Chyba... tak... - jęknął młodzieniec załamany i znów osunął się na swoje wygrzane poduszki. Pięknie, jego idol w rękach tylu niepoprawnych niewiast! I jak on ma teraz się do niego dopchać i choć odrobinę zbliżyć!?
- Co ci? Też byś chciał, co? - Mimi zaśmiała się odgarniając loki. - Jesteś taki grzeczny, dam ci to w prezencie - Powiedziała klękając obok i składając na lego rozgrzanym policzku przyjaznego buziaka.
- Masz, lepiej ci? - zagadała czochrając mu włosy, ale on załamał się jeszcze bardziej.
- To nie ciebie chcę... - jęknął nieopatrznie, opierając głowę na podciągniętych do piersi kolanach. - Nic mi nie pomożesz...
- Spadaj, niewdzięczniku! - Poirytowana wstała, kopnęła go w żebra i znowu kazała mu się podnosić. Ale nikt się temu nie powinien dziwić. Takie rzeczy często im się zdarzały...
- Ej! Gdzie Berlot? Zniknął mi! - Kiedy już doszli ze sobą do ładu, Miminetta rozejrzała się i dostrzegła braki w towarzystwie. - Gdzie on się podział?
- Z Tanaj... - westchnęła melodyjnie Sofia, która w międzyczasie podeszła bliżej. - Mam nadzieję, że ona jakoś doprowadzi go do ładu...
- A powinna! - Brunetka energicznie pokiwała głową. - To ostra baba, nie na darmo się z nią kłócę jak u mnie nocuje!
- Jak ktoś się z tobą kłóci to faktycznie nie da sobie dmuchać... - przyznał Lantello zerkając w bok, by nie prowokować kolejnego ataku. Sofia zachichotała lekko słysząc tą uwagę. Zaraz też odsunęła się od ściany i grzecznie przywitała się z elfem, którego nie zauważyła wcześniej, tłumacząc łagodnie swoje niedopatrzenie.
- No, no, ale wracając do tematu - Mimi zirytowała się, gdy przestali skupiać na niej uwagę. - Jak sądzicie, Berlot zrobi dzisiaj coś głupiego?
- Netta!
- Phi, już zrobił! - obruszyła się Sofia dumnie unosząc głowę. - Ten mężczyzna jest nieprzewidywalny!
- I jaki ma tupet! - podłapała malarka. - Zwraca się do pań tak, jakby każda była nim nie wiadomo jak zainteresowana!
- Mówisz tak, bo z tobą akurat się nie przywitał. - Lantello ośmielony znów wtrącił swoje trzy grosze, a kobieta zgromiła go wzrokiem.
- To nie ma nic do rzeczy! - stwierdziła unosząc się dumą, tak jak poprzednio śpiewaczka, ale po chwili zmiękła:
- No, ale trzeba mu przyznać, że jest przystojny - dodała szczerze, gdyż nie miała w zwyczaju zbyt długo ukrywać tego co myśli. Lecz mimo tego zawsze ze wszystkiego potrafiła wyjść z twarzą.
- M-może... - Sofia zawahała się, ale ostatecznie musiała przyznać jej rację. - Może tym gorzej dla niego... gdyby był mniej urodziwy mógłby nauczyć się być także skromniejszym - stwierdziła mądrym, spokojnym głosem, poddając Berlota głębszej analizie.
- No i ostatecznie ma całkiem dobre wejścia... - Mimi także zagłębiła się w temat. - Umie się wysłowić i przywitać. Może nie są to specjalnie wysokich lotów przemowy, ale przyjaźnie traktuje innych znajomych mężczyzn... zazwyczaj. I gdyby nie przesadzał, uchodziłby także za uprzejmego wobec kobiet.
- On jest po prostu nachalny! - niemal krzyknęła oburzona artystka robiąc dziwną, niezbyt uroczą minę.
- Ależ ja nie mówię, że nie Sofiu! Ja tylko twierdzę, że gdyby nie przesadzał... ale nie, w sumie racja... I nawet do mnie nie podszedł!
- Ha! Mówiłem, że o to chodzi! - stwierdził triumfalnie Lant czym zasłużył sobie na solidny cios w ramię, ale także kolejny przychylny chichot powściągliwej zwykle śpiewaczki.
- Mniejsza z tym! - ucięła temat brunetka starając się zachować spokój. - Lepiej powiedzcie mi co sądzicie o niedawnej wystawie rzeźby...

Funtka tymczasem, nadal czując na policzku resztki aury Berlota, zmywała z siebie nieprzyjemne wrażenie myjąc dokładnie czarki. Tym razem nie miał jej kto odpędzić od roboty, tak więc przy okazji zajęła się paroma brudnymi talerzykami, wazonem bez wody, poplamioną poduszką... w międzyczasie wymieniając luźne uwagi z Arillenem. Już wcześniej zgodziła się z nim, że Lali, ale przede wszystkim Bassar za bardzo się przejmują. Jej zdaniem Tanaj była osobą, której żaden mężczyzna nie wejdzie w drogę, a jakby spróbował marnie by skończył. Wszystkie damy tutaj zgromadzone miały w sobie ten hardy pierwiastek, który nie pozwalał żadnej z nich lekceważyć, ale niestety - zauroczenie zaślepia i nie pozwala trafnie ocenić sytuacji. Z drugiej strony, choć nie czuła się dobrze w towarzystwie Berlota (zbyt bliskim dodajmy, bo z daleka nawet ciekawie było czasem obserwować jego poczynania) nie sądziła, by mógł posunąć się zbyt daleko. Nie ufała zbytnio jego wyuczonym manierom i porywczemu charakterowi, ale pokładała duże nadzieje w jego instynkcie samozachowawczym, który u zmiennokształtnych raczej nie powinien zawodzić.
- Na długo przyjechałaś? - Malarz z uśmiechem wrócił do przerwanej rozmowy podając dziewczynie suchą szmatkę i przyglądając się jak wprawnie osusza różnokształtne naczynia, a z jej drobnych rąk nic nie waży się wypaść, czy choćby tylko obsunąć.
Funcia wydawała się skonsternowana przez chwilę, ale szybko się opanowała i odparła:
- Nie jestem pewna. Szczerze mówiąc nie planowałam zbyt długo tej wizyty, a tym bardziej tego co potem... - Zamilkła na parę sekund skupiając się na swoich myślach. - Ale to Efne, prędzej czy później coś się wymyśli! - dodała obdarzając mężczyznę szczerym uśmiechem pełnym dziwnej pewności i niewinnej wiary.
- Dobrze to słyszeć - Arillen poklepał ją lekko po ramieniu i nawet jakoś specjalnie jej to nie przeszkadzało. Lubiła go i wydawał jej się jakiś taki... przyjemny.
- Potrzymasz to? - spytała wkładając mu w ręce do połowy osuszony talerz pomalowany w niebieskie róże i ścierkę, którą go wycierała. - Naleję Bassarowi uspokajającej herbatki. Z tego co pamiętam zawsze mu pomagała. - Chwyciła wysoką filiżankę i bez dalszych wyjaśnień zaniosła parujący napar rzeźbiarzowi.
- Proszę się nie martwić, kobiety umieją sobie poradzić i nie w takich sytuacjach - powiedziała strapionemu mężczyźnie uśmiechając się porozumiewawczo, bo spostrzegła, że nadal nie daje mu to spokoju. Chwilami strasznie przypominał jej jej własnego ojca. Obaj byli podobni pod wieloma względami i przy tym po prostu kochani. Kolejna osoba w towarzystwie, przy której Yuumi czuła się naprawdę dobrze i co ważniejsze, którą na swój sposób starała się opiekować - bo czasem nadopiekuńczy panowie potrzebowali więcej wsparcia niż młode kobietki.
- Poza tym ręczę, że Berlot nie posunie się za daleko - powiedziała stanowczo i ze zwykłym spokojem i gestem wprawnej kelnerki zabrała pusty kieliszek. - Jeżeli tak, wszystkie zgromadzone tu dziewczyny rzucą się na niego i wydrapią mu oczy. - Uśmiechnęła się nieco przerażająco, choć bardzo delikatnie i lekko się skłoniwszy wróciła do swoich zajęć i rozmowy z Arillenem.
Zablokowany

Wróć do „Post miesiąca: Październik”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości