Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] W innym świecie.

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Nim służąca zapukała do jego drzwi, Tristan zdążył sam ubrać się i uczesać. Włosy związał w kucyk, który opadał mu na plecy. Założył czarne, proste spodnie, białą koszulę, a na nią granatową tunikę z ciemnymi guzikami. Wszystko spiął ciemnym, skórzanym pasem ze srebrną klamrą. Na nogi zaś wzuł czarne, skórzane buty sięgające za kostkę. Nie planował bowiem wychodzenia na zewnątrz.
Kiedy do jego komnaty weszła służąca bardzo się zdziwił. Zazwyczaj nikt nie prosił go o takie rzeczy. Był tu panem, a jedyną osobą, która odważała prosić go o to by przyszedł była do tej pory Saura. Ogromne więc było jego zdziwienie, kiedy dwórka poprosiła go by za nią poszedł. Zgodził się mimo wszystko. Nie miał powodu odmawiać, wreszcie mógł wyjść z pomieszczenia, które więziło go przez tak długi czas.

Stając przy oknie nie rozumiał o co chodzi służcej, spojrzał na nią pytająco, a ta tylko wskazała mu miejsce, w które powinien patrzeć. Zmrużył oczy by przyjrzeć się odgrywające się w oddali scenie. Dostrzegł Artura, potem nianię i służące. W końcu rozpoznał jeszcze jedną osobę... Meredith. Trzymała na rękach Prim, a niedaleko niej bawił się Elowen. Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Dlaczego? Zadawał sobie pytanie. Zupełnie nie pojmował o co w tym wszystkim chodzić. Lecz omijając to, patrzył teraz na urocze zdarzenie. Widział wesołego synka i Prim w ramionach kobiety, jakby była jej matką. Tak właśnie powinno wyglądać jego życie, być wypełnione śmiechem dzieci i ich radością. Westchnął i uśmiechnął się pod nosem. Przez dłuższą chwilę patrzył na plac zabawi i na to co się w nim działo. Na moment zapomniał o tym, że Meredith go odrzuciła. W końcu jednak odwrócił się i bez słowa odszedł w stronę swojej sypialni, nie informując służki dokąd idzie.

Kilkanaście minut później, szedł korytarzami dworu, ubrany w długie, zimowe buty i srebrne futro, to samo, w którym przyjechał do dworu. Na dłoniach miał czarne, skórzane rękawiczki, a jego włosy znów były rozpuszczone. Przemknął przez dwór, udając się do tylnych drzwi, wychodzących na ogrody. Tu zwolnił, związał dłonie za plecami i zaczął powoli iść w stronę zimowego placu zabaw, gdzie zabawa trwała w najlepsze. Gdy był już blisko dostrzegł go Elowen.
- Tata! - krzyknął chłopiec i zrywając się na równe nogi zaczął biec w stronę czarnowłosego. Tristan przykucnął i gdy synek znalazł się blisko niego chwycił go mocno pod pachy i uniósł do góry.
- Ach, ciężki jesteś rycerzu - powiedział do synka, choć nie było to do końca prawdą.
- Co robicie? - spytał.
- Bawimy się! - krzyknął wesoło jasnowłosy chłopiec.
- Widzę właśnie. Co to za zabawa beze mnie. Kto ci zrobił takie ładne figurki?
- Ona - chłopiec wskazał palcem na Meredith, która stała przy śnieżnym zamku trzymając na rękach czarnowłosą dziewczynkę...
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith patrzyła z uśmiechem na to jak Elowen szaleje w śniegu i bawi się na wszystkim co zostało przygotowane. Musiała przyznać, że taki dzień był naprawdę niezwykle odprężający, brakowało tylko jednej osoby…
W pewnym momencie mały zerwał się i pobiegł w kierunku kogoś, kto nadchodził od strony dworu. Nie ulegało wątpliwości kim był ten człowiek. Tristan w końcu wyszedł ze swojej komnaty i mógł zobaczyć jak jego dzieci spędzają czas, niedaleko za nim szła Mimi, wesoło uśmiechnięta, co dodawało jej uroku. Mimo to, wzrok dwórki skupiony był na Tristanie, który ani trochę nie przypominał tego rannego mężczyzny, który tyle czasu leżał w swoim łożu. Kobieta uśmiechnęła się i spojrzała na Prim, która patrzyła na nią tymi swoimi, dziecięcymi oczkami. Elowen witał się z ojcem, zobaczyła, że chłopiec pokazuje w jej stronę, dlatego postanowiła podejść do Tristana.
- Miło Cię widzieć w pełni sił – powiedziała z uśmiechem, patrząc na mężczyznę, który wyglądał naprawdę dobrze, aż odetchnęła z ulgą widząc go w takim stanie. Teraz była jeszcze bardziej wdzięczna królowej Niarze, która okazała swoją dobroć i tak bardzo im pomogła. Meredith nawet nie myślała o tym co wydarzyło się między nią a Tristanem, była bardzo zadowolona z tego, że z lordem jest wszystko dobrze.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? – zapytała i podeszła bliżej niego.
- Ktoś stęsknił się za Tobą – powiedziała i spojrzała na małą Prim, po czym podała ją jej ojcu, by ten mógł przywitać się również z nią.
- Jak Ci się podoba nasz zimowy ogródek? – zerknęła w stronę małego placu zabaw, po czym ponownie spojrzała na Tristana, zastanawiając się czy pomysł przypadł mu do gustu.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan nie miał pojęcia co powiedzieć Meredith. Nie spodziewał się jej tutaj, nie miał pojęcia, że jest we dworze. Nie wiedział ile tu była, czy przyjechała dziś, czy z królową, czy wcześniej. Nikt nie szepnął mu nawet słowa o jej obecności. W tej chwili jednak bardziej interesowały go jego dzieci. W końcu mógł je zobaczyć, będąc w pełni sił. Mógł wziąć na ręce Elowena i Prim, czekał na to bardzo długo. Przeniósł wzrok z synka na kobietę. Nie uśmiechnął się jednak, ale nie był też zły. Raczej skupiony, jego wzrok był pełen pytań i zaciekawienia. Odwrócił na moment głową by pocałować Elowena w policzek, a potem odstawić go na ziemię.
Uśmiechnął się dopiero spoglądając na Prim. Jego malutką, czarnowłosą królewnę o turkusowych oczach. Była piękna, wiedział, że wyrośnie na kobietę, której będą pragnąć mężczyźni. Widział to już dzisiaj. Wziął ją na ręce i pocałował w malutkie czółko.
- Witaj księżniczko - powiedział do maleństwa.
- Urosłaś. Rośniesz z każdym dniem - trzymając dziecko na jednej ręce, drugą pogładził różowy policzek dziewczynki. Miała na sobie prześliczną różową czapeczkę zrobioną na drutach i takie same rękawiczki. Chwycił maleństwo za rączkę obejmując jej małe paluszki.
- Ciepło ci? - spytał, choć wiedział, że nie otrzyma odpowiedzi. W końcu podniósł oczy i spojrzał na jasnowłosą.
- Witaj i ty Meredith - odezwał się w końcu, a w jego oczach nie było dziś cienia gniewu.
- Jest piękny - odparł w odpowiedzi jak podoba mu się zimowy ogródek.
- Ty go zrobiłaś? - spytał - Elowen mówi, że to Twoja sprawka. Kiedy przyjechałaś, od dawna tu jesteś?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka przyglądała się Tristanowi, był naprawdę stęskniony za swoimi dziećmi, po raz kolejny miała okazję zobaczyć jak ciepłym człowiekiem potrafi być. Od razu rzucało się w oczy to, że te dwa maluchy są dla niego całym światem. Meredith nie przerywała tego spotkania, stała spokojnie i czekała, aż mężczyzna będzie chciał z nią porozmawiać, w końcu po tak długim czasie należała mu się chwila z dziećmi.
Gdy Tristan zwrócił się do niej, uśmiechnęła się lekko i skinęła głową. Nie był tym Tristanem, który patrzył na nią ze wściekłością w oczach, tego dnia było nieco inaczej.
- To dobrze, że Ci się podoba. – uśmiechnęła się szerzej i spojrzała na ogródek. Artur właśnie poprawiał śniegowego misia, lepiąc mu nowe uszko.
Meredith ponownie spojrzała na Tristana, jej mina mogła przypominać wyraz twarzy małego dziecka, które właśnie coś nabroiło. Ale zaraz potem westchnęła cicho, choć nie było to spowodowane zawodem czy czymś, po prostu miło było wiedzieć, że ludzie, którym zaufała, dotrzymali słowa.
- O nie, poskarżyłeś na mnie – zmrużyła oczy, spoglądając na Elowena, ale zaraz potem zaśmiała się i pokręciła głową.
- Pomysł był mój, ale w jego realizacji pomagali mi inni, sama nie dałabym rady zrobić tego wszystkiego. – przyznała w końcu i zerknęła na Tristana.
- Chodź, zobaczysz jak wygląda. – powiedziała do niego i nie zwlekając, ruszyła powoli w stronę ogródka.
- Tristanie, ja byłam tutaj przez cały ten czas. – powiedziała, nie odwracając się do niego, tylko zmierzając w stronę zimowego ogródka, z którego była naprawdę dumna. Zatrzymała się dopiero kilka kroków przed nim i wtedy zerknęła na mężczyznę trzymającego swoją córkę.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan ruszył na kobietą, nadal trzymając w ramionach malutką Prim. Obok jego nogi kroczył dziarsko Elowen. Kiedy Meredith opowiedziała na jego pytanie, aż zatrzymał się na sekundę, ale szybko ruszył dalej.
Przez cały czas? Pytał siebie w myślach. Ale, dlaczego? Po co? Nie pojmował. Rozstawali się w gniewie, chciał, żeby zostawiła go w spokoju. Nie widywał jej, więc po co została? W jakim celu? I co wtedy robiła? Przecież zbudowanie zimowego ogródka nie trwało aż tyle czasu. Nie rozumiał.
Przeszli kawałek. Elowen wybiegł przednich i zanurkował z śniegowym zamku. Tristan uśmiechnął się patrząc na chłopca, ale jego myśli ciągle krążyły wokół pytania dlaczego Meredith została w Lawendowym Dworze.
- Tata! Chodź! - krzyknął chłopiec, bawiący się teraz w najlepsze. Mężczyzna spojrzał wymownie na Meredith. Chciał powiedzieć jej tym spojrzeniem, że ma wiele pytań, ale to nie czas i miejsce na nie, ale że szczera rozmowa ich nie ominie. Nadal nie był zły, raczej zaskoczony. Nagle poczuł jak synek ciągnie go za nogawkę.
- Już idę - odparł z uśmiechem.
- Weź Prim, proszę - rzekł do lawendowookiej i podał jej dziecko, choć kątem oka widział, że niania już rusza z odsieczą, zobaczywszy jednak, że Tristan podaje małą Meredith zatrzymała się w półkroku. Elowen pociągnął ojca raz jeszcze, tym razem za rękę, a Tristan nie miał już wyboru i musiał wraz synkiem zanurkować w śniegu.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka nie widziała miny Tirstana, gdy oznajmiła, że przez cały czas była w Lawendowym Dworze. Póki co wolała go nie drażnić, cieszyła się, że jest w dobrym humorze i nie kazał jej wynosić się stąd. Z dumą spojrzała jak mały Elowen z ogromną radością biegnie do ogródka, miło było sprawić komuś aż tyle radości, a szczególnie jeśli jest to dziecko, ona takich niespodzianek nie miała, więc teraz było to dla niej czystą przyjemnością.
Synek Tristana bardzo chciał by tata pobawił się z nim, Meredith spojrzała na mężczyznę w tym samym momencie gdy jego wzrok powędrował do niej, od razu zrozumiała, że wyjaśnienie mu całej tej sytuacji wcale jej nie ominie. Cóż, nic nie mogła na to poradzić, zapewne na miejscu Tristana również miałaby wiele pytań. Gdy podszedł do niej, od razu wyciągnęła ręce, by zabrać małą Prim.
- No już malutka. – powiedziała z uśmiechem, gdy dziewczynka przez chwilkę pomarudziła, ale wkrótce była już spokojna.
- Tylko nie zrób sobie krzywdy. – odezwała się do Tristana i już wkrótce mogła patrzeć na to jak bawi się z Elowenem, który naprawdę nie dawał mu spokoju. Obok Meredith pojawiły się służące, dwórka z uśmiechem spojrzała na nie, one również były zadowolone z tego, że cały plan wyszedł tak jak powinien.
Meredith przez dłuższą chwilę przyglądała się zabawie w ogródku, teraz Elowen i Tristan rzucali się śnieżkami, co prawda mężczyzna dawał fory swojemu synkowi, co było naprawdę zabawne. W końcu kobieta podeszła do Niani i z uśmiechem poprosiła by na chwilę wzięła Prim. Później przyłożyła palec do ust, spoglądając na obecnych, skradając się przy tym do chłopczyka i jego ojca. Mężczyzna stał do niej tyłem, zasłaniając tym samym małego chłopca, dlatego bez problemu pochyliła się, zebrała trochę śniegu i ulepiła w dłoniach całkiem ładną śnieżkę. Chwilę potem ta poleciała w powietrzu i uderzyła Tristana w sam środek pleców.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Nagle poczuł, jak zimna, mokra śnieżka uderza go w ramię. Zaskoczony odwrócił się gwałtownie robiąc wielkie oczy, bo dostrzegł, że to Meredith rzucała. Aż uchylił usta ze zdumienia. Czy ona naprawdę właśnie rzuciła w niego śnieżką? Nie mógł w to uwierzyć. Co, jak co, ale to jeszcze mu się nie zdarzyło, a już trochę w swoim życiu przeżył. Kobieta rzuciła w niego śniegiem! Nadal nie dowierzał! Przez kilka sekund patrzył na Meredith absolutnie zdumiony, lecz w końcu wybuchł tak gromkim śmiechem, że słyszeli go wszyscy zebrani na placyku. Przez dłuższą chwilę nie mógł przestać się śmiać. Elowen nie wiedział z czego śmieje się tata, ale skoro to robił, to chłopiec też zaczął chichotać. Tristana chyba nigdy w życiu nic tak nie rozbawiło. W końcu, w zemście, sam wziął trochę śniegu i ulepił z niego zimną kulkę, po czym rzucił w Meredith trafiając prosto w jej brzuch.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Tristan spojrzał na nią robiąc wielkie oczy, przez moment myślała, że to zaskoczenie na jego twarzy przerodzi się w solidną reprymendę, dlatego zrobiła minę niewinnej istotki, która nie zrobiła niczego złego. Jakie było jej zdziwienie, kiedy Tristan po prostu się roześmiał. Nigdy wcześniej nie słyszała tak szczerego śmiechu, właściwie nie potrafiła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek śmiał się w jej towarzystwie. Mały Elowen poszedł w ślady ojca, a cała ta sytuacją rozbawiła nawet ją. Służące spojrzały na siebie zdziwione tym co właśnie się stało, nawet niania była zaskoczona, ale na jej ustach pojawił się uśmiech. Jeden mały gest, a wywołał tyle radości.
W końcu przyszedł też czas na zemstę. Tristan nie zwlekał dłużej, uformował kulkę śniegu i Meredith dostała śnieżką prosto w brzuch. Nawet nie miała szans by wykonać jakikolwiek unik.
- A wiec to tak! – powiedziała po chwili i wcale nie miała zamiaru odpuścić Tristanowi, który zdecydowanie za długo leżał w łóżku. Po chwili w jego stronę powędrowała kolejna śnieżka, którą rzuciła.
- Zadarłeś z nieodpowiednią osobą! – powiedziała rozbawiona całą sytuacją, nie spodziewała się takiej reakcji ze strony Tristana, ale koniec końców, lubiła takie chwile, w których nikt nie przejmował się problemami, skupiając się na uśmiechu i dobrej zabawie.
A co do całej zabawy, Dwórka od razu pochyliła się by ulepić kolejną śnieżkę i raz jeszcze rzuciła w stronę mężczyzny, tym razem miała zamiar unikać jego rzutów, choć to wcale nie było łatwe.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan nadal nie mógł uwierzyć w to co zrobiła Meredith, ale szybko włączył się do zabawy. Bo co innego miał zrobić? Stać, jak nadęty, stary bufon, którego serce zgorzkniało już na dobre? Nie. Przecież taki nie był. Nigdy taki nie był i nie potrafił, ani nie chciał być. Trwonienie życia na sztywno określonych zasadach etykiety może i zostało mu wpojone, ale przecież nie było powodu by teraz miał trzymać się tych zasad. Oczywiście nie omieszkał znów oddać Meredith. Ulepił trochę większą kulkę ze śniegu i rzucił w jej stronę. Unikanie śnieżek rzucanych przez Tristana nie było łatwe, ponieważ jako wytrenowanych w boju rycerz celował dość dobrze. Na szczęście miał świadomość, że to tylko zabawa i czasem celowo jego śnieżki trafiały obok, a nie w dziewczynę. Elowenowi podobała się taka zabawa. Mógł rzucać kulkami i w ojca i w Meredith. I tak właśnie robił. Biegał po placyku i rzucał śnieżkami to w jedno to w drugie. A Tristan oddawał mu lekkimi rzutami, tak by nie zrobić ojcu krzywdy. Meredith natomiast rzucała co raz lepiej i co raz częściej trafiała w Tristana. No przecież nie mógł na to pozwolić! Wygrzebał się więc z lodowego zamku i zaczął biec w stronę jasnowłosej niczym młodzian, bawiący się w najlepsze. Nie zważał nawet na to, że wokół znajdują się służący i niania. No bo co obchodzili go teraz gapie? Meredith rzecz jasna próbowała przed nim uciekać, ale Tristan był szybszy. Mimo tygodni leżenia w łożu miał naprawdę dużo sił, a może właśnie dlatego. Dogonił lawendowooką i chwycił ją mocno w pasie.
- Mam cię! - wykrzyknął triumfalnie, śmiejąc się radośnie, po czym pociągnął Meredith do tyłu, przewracając się na plecy tak by on upadł, a ona wylądowała na nim. Zrobił to rzecz jasna celowo, żeby oboje wylądowali w wielkiej, śnieżnej zaspie.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Kolejna śnieżka poleciała w stronę Dwórki, tym razem znowu nie mogła uniknąć tego celnego rzutu. Czasem jednak Tristan nie trafiał w nią, nie zastanawiała się czy robił to specjalnie czy też nie. Z ochotą i uśmiechem na twarzy oddawała mu tym samy, a trafianie w mężczyznę szło jej coraz lepiej. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że Elowen również włączył się do zabawy, ze śmiechem rzucając śnieżkami to w tatę, to w Meredith, która nie pozostawała mu dłużna, ale rzucała w niego znacznie lżej niż w Tristana. Kobieta była dumna ze swojej celności, gdy mężczyzna oberwał śnieżką kolejny raz. Aven nie powstrzymała się i roześmiała się wesoło, lecz jak to bywa, ten się śmieje, kto się śmieję ostatni.
Meredith zrobiła wielkie oczy, gdy Tristan wygrzebał się z lodowego zamku zaczął biec w jej stronę.
- O nie, nie, nie! – zaczęła się śmiać i uciekać przed nim.
- Ani mi się waż! – biegła przed siebie, choć wcale nie było to takie łatwe, w tym momencie żałowała, że nie ma na sobie czegoś wygodniejszego, przynajmniej nie miałby ułatwionego zadania w łapaniu jej.
W pewnym momencie poczuła, że Tristan złapał ją w pasie, zaczęła śmiać się próbowała jakoś wyrwać się z jego objęć, ale to nie było takie łatwe.
- Nawet nie próbuj tego robić! – powiedziała ze śmiechem, ale do Lorda nic nie docierało. Złapał ją i nie miał zamiaru wypuścić, co poczuła gdy pociągnął ją do tyłu, po chwili upadając na wielką zaspę. Meredith nie potrafiła powstrzymać śmiechu, przez chwilę leżała na Tristanie, przyjemnie zmęczona nieco zdyszana, ale zaraz potem wygramoliła się z jego objęć i wkrótce to ona była górą, a mężczyzna leżał pod nią. Z jej twarzy nie znikał uśmiech, w tym momencie chciała wykorzystać swoją przewagę i zemścić się za takie schwytanie, ale kiedy próbowała wstać, niechcący nadepnęła na przód swojej sukni i ponownie upadła na Tristana. Kobieta roześmiała się z własnej niezdarności, która musiała wyjść w takim momencie. Szczerze rozbawiona podniosła się nieco i spojrzała na Tristana. Ich twarze były teraz tak blisko, spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich to czego nie widziała wcześniej. Byłą w nich szczera radość, nie było gniewu i nienawiści. Wpatrzona w jego oczy uświadomiła sobie, jak ładny mają kolor, czuła, że przyciąga ją do siebie całym sobą. Dotarło do niej, że przez ten długi czas i dzisiejszy dzień, Tristan zaczął budzić niej uczucia, które od lat były uśpione.
- Lepiej chodźmy, bo rozchorujesz się. – szepnęła do niego cicho, choć na jej ustach nadal widniał uśmiech.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan nie był z kamienia. Mimo wielu rzeczy jakie spotkały go w życiu ciągle był pełen uczuć. Najróżniejszych, od gniewu i nienawiści, po prostą radość i zrozumienie. Choć takiej prawdziwej radości nie czuł już dawno. Właściwie nie pamiętał kiedy miał w sobie tyle pozytywnych uczuć. Na moment zupełnie się zapomniał. Nie było służby w okół, niani trzymającej Prim, Artura, który zapewne teraz przyglądał się całemu zajściu. Był on i Meredith. Tak po prostu, bez natrętnych myśli o odrzuceniu i przeszłości. Uśmiechnął się do niej pogodnie wpatrując w jej lawendowe oczy. Była taka młoda i naturalna, pełna życia. Inne kobiety w jej wieku były raczej poważne i stateczne, najczęściej wdowy, albo stare panny z kompleksami. Meredith była inna. Wesoła, młoda duchem, pełna energii. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Zaśmiał się razem z nią, kiedy upadła chcąc się podnieść. W końcu przekręcił się na bok tak, by Meredith lekko zsunęła się z niego na miękki śnieg.
- Nie zamierzam chorować - odpowiedział jej wesoło. Pochylił się nad nią i jeszcze przez chwilę patrzył na jej uśmiech. Potem jednak podniósł się, chwycił Meredith za rękę i pomógł jej wstać. Wyciągnął do niej dłoń i zaczął delikatnie strzepywać śnieg z jej ramion.
- Bardziej martwię się, żebyś ty nie zachorowała - rzekł.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka była w wyśmienitym humorze, właśnie takiego czegoś było jej trzeba, zwykłych chwil spędzonych na takie zabawie i to z kimś takim jak Tristan. Gdy tak patrzyła w jego oczy, na jego uśmiech, czuła się całkiem dobrze, z jej ust nie znikał delikatny uśmiech, lecz gdzieś tam w głębi bała się tych uczuć, które zaczynały budzić się przy nim. Mimo to nie zaprzątała sobie tym głowy, przynajmniej póki co, z ogromną ochotą oddawała się ich małej zabawie, ciesząc się każdą pozytywną chwilą.
Meredith powoli zsunęła się z mężczyzny, gdy przekręcił się na bok, ponownie spojrzała w jego oczy i zaśmiała się cicho.
- To dobrze, bo przecież ile można leżeć w łóżku? – powiedziała rozbawiona, patrząc na niego gdy tak pochylał się nad nią. Musiała przyznać, że wyglądał o wiele młodziej gdy był taki uśmiechnięty, a w jego oczach widać było te iskierki.
W końcu oboje wstali ze śniegu, Meredith skorzystała z pomocy mężczyzny, zaraz potem chcąc strzepnąć z ubrania nadmiar śniegu, lecz Tristan ją uprzedził. Dwórka podniosła spojrzenie na niego i uśmiechnęła się lekko.
- Ja zdążyłam zahartować organizm, nic mi nie będzie. – to było naprawdę miłe z jego strony, że troszczył się o nią. Poza tym, kto by pomyślał, że po tym wszystkim będzie jeszcze żywić do niej tak pozytywne uczucia. Cieszyła się, naprawdę, nie miała zamiaru psuć tej relacji, nie tym razem.
- Masz ochotę na coś ciepłego do picia? – powiedziała stojąc blisko niego i zerkając mu w oczy.
- Wszyscy stęsknili się za Tobą. – dodała po chwili, choć nie powiedziała, że nawet ona tęskniła za rozmowami z nim, nawet jeśli bywały burzliwe i pełne emocji.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Też zdążyłem się stęsknić – odparł, celowo nie wymieniając nikogo z imienia, a jedynie mówiąc ogólnie. Interpretacja należała do Meredith. Nie chciał mówić wprost, żeby nie straszyć jasnowłosej. Choć szczerze miał nadzieję, że wreszcie jej mur został zburzony. Wydawało mu się, że przełamali pewną granicę i nie miał zamiaru stawiać jej na nowo. Dlatego kiedy ruszyli w stronę dworu objął ją jedną ręką za ramiona.

- Jesteś cała mokra i marzniesz. Najpierw musisz się przebrać, a potem spotkamy się na herbacie – ni to zaproponował ni oświadczył. Jednak nie było w tym nic nachalnego, raczej naturalne słowa, które kieruje się do kogoś z kim jest się blisko.
- Elowen! – odwrócił na moment głowę by zawołać synka, nawet nie musiał mówić, że wracają, jasnowłosy chłopiec od razu przybiegł do ojca. Tristan chwycił go za rączkę wolną dłonią, drugą natomiast cały czas obejmował Meredith. Nie mocno, ale pewnie, z czułością. Z jednej strony jakby chronił ją przed upadkiem, a z drugiej jakby celowo, nie pozwalając jej na odsunięcie się od niego tak mentalnie jak fizycznie.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith spojrzała na Tristana, jakby właśnie analizowała jego słowa, nie do końca rozumiejąc do kogo je kierował, kogo miał na myśli, ale zaraz potem uśmiechnęła się, lecz nie skomentowała tego, jedynie skinęła głową.
Oboje ruszyli w stronę dworu, mężczyzna objął ją, co było bardzo czułym gestem w jej odczuciu i tym razem nawet nie pomyślała o tym, by odsunąć się czy zrobić coś, co ponownie sprawi, że pojawią się między nimi nieprzyjemne spięcia.
- Dobrze, w takim razie jesteśmy umówieni. – odparła spokojnym tonem głosu, od razu spojrzała na Mimi, która uśmiechnęła się do niej, jakby zrozumiała o co chodzi. Nie tylko Tristan, Meredith i Elowen wracali do ciepłego wnętrza Lawendowego Dworu, cała reszta towarzystwa, która spędzała czas w ogródku zimowym, również powracała do budynku. Każdemu należała się gorąca herbata i odrobina odpoczynku po dniu pełnym niespodzianek.
Po przekroczeniu progu dworu, Tristan wypuścił Meredith z czułego objęcia, ta spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.
- Niedługo przyjdę do Ciebie. – powiedziała do mężczyzny, a potem spojrzała na Elowena, po czym pochyliła się nieco do niego.
- Do zobaczenia urwisie. – uśmiechnęła się do niego i puściła oczko, później wyprostowała się i raz jeszcze zerkając na Tristana, ruszyła do swojej komnaty, a razem z nią poszła Mimi.

- Panienka miała bardzo dobry pomysł. – usłyszała głos Mimi, gdy obie weszły do komnaty Meredith.
- Lord od bardzo dawna nie śmiał się tak szczerze i radośnie jak przy Panience. – dodała po chwili, a Aven spojrzała na nią z ogromnym uśmiechem na ustach.
- Cieszę się, naprawdę jestem tak zadowolona z tego, że mogłam sprawić wszystkim radość. Nawet sobie nie wyobrażasz. A do tego Mimi… Mam wrażenie, że coś się zmieniło, jeszcze nie wiem co, ale coś na pewno. – powiedziała do kobiety, próbując znaleźć odpowiednie słowa, ale nie było to takie łatwe. Natomiast Mimi spojrzała na Dwórkę tak, jakby doskonale zdawała sobie sprawę o co chodzi.
Po krótkiej rozmowie, służąca pomogła Meredith w pozbyciu się mokrego ubrania, zaraz potem Mimi wybrała suknię, którą Aven miała włożyć, lecz tym razem Dwórka postanowiła odrzucić wybór służącej, a wybrała suknię w lawendowym kolorze, którą tak bardzo lubiła, a Tristan miał okazję widzieć ją w niej. Włosy kobiety zostały dokładnie rozczesane i upięte w niskiego koka, kilka kosmyków włosów zostało wypuszczonych z przodu, by swobodnie opadały wokół twarzy Dwórki. Gdy wszystko było gotowe, kobieta podziękowała Mimi i od razu ruszyła do komnaty Tristana licząc na to, że właśnie tam go znajdzie. Po dotarciu do drzwi zapukała w nie i powoli otworzyła, by wejść do środka.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Niania zabrała Prim i Elowena do ich komnat, by dziewczynkę położyć w łóżeczku a chłopca przebrać w świeże ubrania. Prim miała długi spacer, była więc zmęczona i szybko zasnęła. Elowena zaś rozpierała energia, tak, że niania miała problem ze zdjęciem z niego mokrych ubrań i założeniem suchych. W końcu jednak nawet z chłopca zeszła energia i kiedy był już przebrany usnął zmęczony na kanapie. Niania przeniosła go do łóżka, a potem usiadła wygodnie w fotelu i jak to zwykle bywało zagłębiła się w lekturze.

W tym czasie Tristan udał się do swojego pokoju by tak jak inni uczestnicy zimowych zabaw, przebrać mokre ubrania. Na szczęście futro, które nosił było grube, a jego koszula i tunika pozostały suche. Musiał natomiast zmienić spodnie i buty. I tak też zrobił. Zajęło mu to niewiele czasu. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że kobiety na takie zabiegi potrzebują dłuższej chwili, dlatego został w komnacie, czekając aż ktoś poinformuje go o przybyciu Meredith. Zdziwił się, kiedy dwórka sama zapukała do jego komnaty. Uśmiechnął się jednak na jej widok.

- Ach, witaj – rzekł ponownie się z nią witając – sądziłem, że spotkamy się na dole – dodał od razu.
- Nic to – dopowiedział – chodź, zejdziemy razem – zaproponował i oboje wyszli z jego sypialni. Puścił Meredith przodem i wskazał schody, którymi ma zejść.

- Pokaże ci tutejszą oranżerię – oświadczył – mam nadzieję, że ci się spodoba.
Kiedy zeszli na dół i znaleźli się w głównym holu spotkali Laurę, Tristan od razu poprosił ją, by przyniosła im herbatę do zimowego ogrodu, przylegającego do dworu. Potem ruszyli dalej. Ttristan nie chciał poruszać żadnych poważnych tematów w drodze, poza tym nie zamierzał psuć atmosfery między nimi.

W końcu doszli do wielkich, przeszklonych drzwi, za którymi znajdowała się oranżeria. Tristan otworzył je przed Meredith i wpuścił ją do środka. Alejki oranżerii wysypano drobnymi kamieniami, w skrzyniach i na rabatach w tym ciepłym, oszklonym pomieszczeniu, rosły wszelkiego rodzaju rośliny. Kwiaty, rośliny ozdobne, pnącza i winorośle, które pięły się bo belkach wspierających konstrukcję i wzmocnieniach szyb. W dużych skrzyniach w głębi ogrodu rosły zaś warzywa, pomidory, świeża sałata, szczypiorek i inne zioła. Tuż przy szybie znajdowały się rabaty z aromatyczną miętą, a na prawo od nich w glinianych donicach pachniał świeży tymianek. Mniej więcej na środku pomieszczenia stał stół zrobiony z korzenia drzewa i kawałka jego pnia. Stół opierał się na rozłożystych zdrewniałych, szerokich korzeniach, a okrągły blat przytwierdzono do pieńka. Wokół stołu stały cztery wyściełane, czerwoną tkaniną, krzesła. Dalej za rabatami z ziołami znajdował się spory kawałek ziemi, a w nim rosły róże. Białe, czerwone, różowe i herbaciane. Rabata otoczona była murkiem z kamieni, a tuż przed nią stała drewniana kanapa obita czerwonym materiałem, a przed nią mały stolik, podobny do tego, który stał na środku, również zrobiony z pnia, lecz znacznie mniejszego.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

- Witaj Tristanie. – uśmiechnęła się na jego widok, jego reakcja na jej przybycie była równie miła, a to było coś naprawdę innego biorąc pod uwagę ich ostatnie spotkania.
- Wolałam zajrzeć najpierw tutaj. – usprawiedliwiła swoje wczesne przybycie i zgodziła się na to, by oboje poszli w inne miejsce.
- Och, naprawdę? – zerknęła na niego, słysząc gdzie chce ją zabrać.
- Jeszcze nie miałam okazji by tam zajrzeć, z przyjemnością zobaczę to miejsce. – przyznała szczerze i od razu poszła z Tristanem w umówione miejsce.

Dwórka uprzejmie podziękowała gdy przepuścił ją w drzwiach, droga do oranżerii upłynęła w milczeniu, ale to wcale nie przeszkadzało Meredith, czuła po prostu, że wszystko jest dobrze, a atmosfera między nimi uległa diametralnej zmianie, co od razu sprawiło, że było jej zdecydowanie lżej.
Gdy oboje dotarli do wspomnianego miejsca, po wejściu do oranżerii Aven przystanęła na chwilę i z uśmiechem na ustach zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, w którym było tyle zieleni. Z zadowoleniem spojrzała na Tristana, a potem zaczęła powoli iść ścieżką usypaną z drobnych kamyczków.
- Nie spodziewałam się takiego miejsca. – powiedziała szczerze, wszystko wyglądało na tak bardzo zadbane, każda roślina miała swoje miejsce, całość stwarzała niesamowity klimat, miejsce idealne na odpoczynek i schowanie się przed problemami dnia codziennego.
Aven przystanęła na chwilę i wzięła głęboki oddech.
- Czujesz ten zapach? Jest taki… Taki uspokajający. – powiedziała i otworzyła oczy, po czym jej lawendowy wzrok skupił się na drewnianej kanapie, która stała przy rabacie z różami.
- Te róże… - powiedziała urzeczona widokiem pięknych kwiatów i od razu podeszła do rabaty, by przyjrzeć się im z bliska.
- Ktoś wkłada sporo pracy w utrzymanie tego miejsca w takim stanie, jest naprawdę piękne. – powiedziała, przyglądając się kwiatom, a potem wszystkiemu w koło.
- Często tutaj przebywasz?- zapytała z ciekawością, bo gdyby to należało do niej, byłoby to jej ulubione miejsce do spokojnego odpoczynku, zebrania myśli.
- Tak tutaj spokojnie, człowiek od razu czuje wpływ tego miejsca na swoje emocje.
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości