Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] W innym świecie.

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan nie był skrępowany sytuacją. Co do Meredith nie miał pewności. Niestety wiedział, że będzie musiała się do tego przyzwyczaić. Żyjąc we dworze i mając pod sobą służbę takie rzeczy zdarzały się i to bardzo często. Czarnowłosy był do tego przyzwyczajony. Tak się wychował. Miał już nawet nawyk niezwracania uwagi na pewne rzeczy. Od zawsze wokół niego kręcili się służący, to było na porządku dziennym i stało się normalne.
- Dziękujemy Lauro - dał znać służce, że może się oddalić. To, że znał imiona każdej osoby ze służby było ciekawym zjawiskiem. Zazwyczaj wielcy panowie znali zaledwie kilka imion, albo wcale. Tristan był inny. Szanował to, co ludzie dla niego robili. Pracowali na jego dobrobyt. A poznanie ich imion było w jego oczach oddaniem szacunku. Oni szanowali jego - on szanował ich. Jego ojciec nie był tak dobrym człowiekiem, ale matka zdążyła wpoić mu wiele zasad, które wziął sobie do serca.
Laura uśmiechnęła się pogodnie, po czym odwróciła i ruszyła do drzwi. Tristan zaś cofnął się od Meredith i wstał. Podszedł do stołu na którym służka postawiła herbatę. Podniósł z niego filiżanki i przeniósł na mniejszy stoliczek stojący obok kanapy, tak by nie musieli się przesiadać. Potem znów usiadł obok Meredith.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Laura opuściła pomieszczenie, ponownie zostawiając Tristana i Meredith zupełnie samych. Dwórka jeszcze krepowała się takimi sytuacjami, których w najbliższym czasie na pewno będzie więcej. Ale czy to miałoby ją zniechęcić? Niekoniecznie. Powiodła wzrokiem za Tristanem, który podszedł do stołu, by zabrać z niego herbaty, przyglądała się mu uważnie, był naprawdę przystojnym mężczyzną, co nie podlegało wątpliwości. Na jej ustach zagościł delikatny uśmiech, który odbijał się wesoło w jej oczach.
- Wiesz co bardzo lubię? Nie traktujesz służby jak byle pachołków. – przyznała szczerze, gdy usiadł ponownie tuż obok niej. Nie lubiła, gdy ktoś chełpił się swoją rangą, czy uznawał swoje miejsce w hierarchii za znacznie wyższe, przez co uważał, że ma prawo robić co mu się podoba. Tristan natomiast był dobrym człowiekiem, co można było wyczuć.
- Chciałeś wiedzieć, czy zamieszkam tutaj, prawda? – zerknęła na niego.
- Chciałabym, naprawdę. Przywiązałam się do tego miejsca, co jest dosyć dziwne, bo tyle lat spędziłam w Twierdzy, a tutaj… Po prostu poczułam, że to miejsce jest dla mnie. Czułam tak od samego początku, tylko nie przypuszczałam, że moje myśli nieco miną się z tym, co jest teraz. – uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Jestem przekonana, że wiele osób ucieszy się z tego, że tutaj zostanę. Wspominałam Ci o tym czego się dowiedziałam. – przypomniała mu jej rozmowę z Mimi, która to uświadomiła jak wielka nadzieja drzemie w sercach mieszkańców, którzy czekali na panią domu i panią serca ich Lorda.
- Zostaniesz tutaj ze mną? – zapytała nagle, jakby przez moment obawiała się tego, że jest bardziej przywiązany do Żelaznej Twierdzy.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Widzisz, nie mamy wpływu na to gdzie się urodziliśmy. Mimi nie miała żadnego wpływu na to, że urodziła się służącą, ani ja na to, że przypadło mi bycie lordem. Rodzimy się w określonych miejscach i tam zazwyczaj zostajemy. Mamy jedynie wpływ na to co robimy, czy jesteśmy dobrzy, czy źli. Wszyscy mieszkańcy tego dworu są uczciwi, pracują rzetelnie i od samego początku byli dla mnie życzliwi. Więc i ja taki jestem. Robią to co do nich należy najlepiej jak potrafią. Każdy z nas jest od kogoś niżej lub wyżej. Służba podlega swojemu panu, pan ma nad sobą innego możnowładcę, a ten kolejnego, aż do samego króla. A nawet ten ostatni ma nad sobą bogów. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tylko sługami. Każdy wykonuje jakieś zadanie, które ma służyć innym. Jeśli ktoś okazuje mi szacunek to odwzajemniam się tym samym - wyjaśnił. Mówił długo, ale niektóre sprawy, takie jak t,a uważał za bardzo ważne. Nie chodziło o to by chełpić się czymkolwiek. Po prostu uważał, że należą się pewne wyjaśnienia. Na koniec uśmiechnął się miło do Meredith.
- Jestem pewien, że wszyscy ucieszą się z wieści, że tu zostajesz. Oni na to czekali i mieli nadzieję. Są lojalni wobec ciebie, dlatego nikt nie powiedział mi o tym, że nie wyjechałaś. I nie, nie jestem zły, jakbym mógł być? Przecież gdybyś spełniła moja prośbę nie byłoby nas tutaj.
- Czy zostanę tu z tobą? - powtórzył pytanie zdziwiony, zastanawiając się czy "tutaj" oznacza szklarnię, czy też cały dwór.
- Zostanę, oczywiście, że tak, nie zależnie co masz na myśli - wyciągnął w jej stronę rękę i chwycił ją czule za dłoń.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith wysłuchała Tristana, był mądrym człowiekiem, który nie puszył się jak niektórzy z możnych,. To była jego zaleta, rozumiał ludzi, świat i wcale nie traktował innych gorzej tylko dlatego, ze mieli niższy status społeczny. Z resztą, tak samo było z nią, jej nie odrzucił dlatego, że nie miał tytułu, dobrego pochodzenia, wykształcenia, czy też przez to, że była zwykłą sierotą.
-Cieszę się, że masz takie podejście, niewielu ludzi potrafi przyjmować taką postawę wobec społeczeństwa. Myślę, że Twoje dobro jest odwzajemniane, ludzie mieszkający tutaj chcą dla Ciebie jak najlepiej i to jest piękne. – uśmiechnęła się do niego.
- Ja nie mam niczego co postawiłoby mnie wyżej niż innych, bo przecież to nie tytuł opisuje osobę, a robi to postępowanie wobec innych. – dodała po chwili.
- Tak, ta nadzieja, dało się ją wyczuć. Już pierwszego dnia uważali nas za parę.. Z resztą.. Wiesz, że Lady Dalia też tak myślała? Mówiła, że znam Cię lepiej, że wiem czego potrzebujesz, bo w końcu jestem Twoją ukochaną. – zaśmiała się cicho, bo wtedy sytuacja między nimi była bardzo chwiejna.
- Więc zamieszkamy w oranżerii. – roześmiała się wesoło, czując dotyk jego dłoni na swojej.
- Lubię ten dwór, naprawdę miło będzie tutaj zamieszkać. – spojrzała na niego, uśmiechając się ciepło. Po chwili oparła głowę o jego ramię, po prostu przyciągał ją do siebie, właściwie od samego początku tak było, tylko, że za pierwszym razem te burzliwe emocje brały górę, a jak wiadomo, z takiego płomienia często rodzi się coś z goła innego.
- Jestem ciekawa reakcji Lady Ais. – zaśmiała się pod nosem doskonale pamiętając jak bardzo wściekała się na nią.
- Wiesz, cieszę się, że tak zaczyna się układać. – podniosła głowę i ponownie spojrzała na mężczyznę.
- Wszystko w swoim tempie, bez zbędnych opinii innych i poleceń co trzeba robić. – delikatnie przesunęła drugą dłonią po wierzchu jego dłoni.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Wiesz, że nigdy nie chciałem cię do niczego zmuszać - powiedział obejmując ją ramieniem.
- Nie chciałem żeby Ais wydawała ci jakiekolwiek polecenia. Powiedziałem jej wyraźnie, że spotkam się tylko z taką kobietą, która też będzie chciała spotkać się ze mną. Nie wiedziałem wtedy, że Ais "przekonywała" cię do skutku. Ale dobrze... nie mówmy już o tym - dodał od razu. Nie było sensu znów tego roztrząsać. Już więcej niż raz pokłócili się z tego powodu, temat Ais i jej przekonywań lepiej było zostawić daleko za sobą.
- Co do jej reakcji to myślę, to nie mam bladego pojęcia. Ais jest dla mnie zupełnie nieodgadniona - rzekł kończąc temat mistrzyni. Zamilkł na chwilę, ale uśmiech nie znikł z jego twarzy. Dopiero po kilku minutach spędzonych w ciszy mężczyzna odważył się powiedzieć to, co gdzieś w głębi duszy go trapiło.
- Meredith... chcę tylko wiedzieć jeszcze jedną rzecz - odezwał się w końcu.
- Czy zdajesz sobie sprawę, że ja to także moja rodzina, moje dzieci, że biorąc mnie, weźmiesz na siebie też Prim i Elowena. To co powiedziałem ci wtedy, w bibliotece jest prawdą. Prim nie jest moją rodzoną córką... - mówił powoli i spokojnie, nie chciał wystraszyć Meredith, ale do tej rodziny nie należał tylko on.
- Jej biologicznym ojcem jest lord Ronan, ale nie chcę by to kiedykolwiek wyszło na jaw. Teraz to moja córka i nie zamierzam jej nikomu oddać. I chcę żeby tak zostało. O całej tej sprawie wie tylko Ais, Edgar i teraz ty. Nie chcę też żeby wiedziała o tym służba we dworze. Nie widzę sensu by to wiedzieli, ale tobie należy się szczerość. Chcę żebyś wiedziała jak jest naprawdę.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

- Wiem o tym, widocznie potrzebowałam więcej czasu, a Lady Ais nie odzywała się do mnie, zrobiła to tylko raz po naszym pierwszym spotkaniu. – wtuliła się w niego, czerpiąc przyjemność z jego bliskości i ciepła.
Po chwili cieszenia się wzajemną obecnością. Tristan odezwał się do niej, zdawał się być nieco poważniejszy. Od razu spojrzała na niego, zastanawiając się o co chodzi, ale temat szybko się wyjaśnił. Na ustach kobiety pojawił się uśmiech, który raczej nie powinien pozostawić wątpliwości co do tego, co o tym wszystkim myśli Meredith.
- Tristanie, ja wiem jak bardzo kochasz te maluchy. – powiedziała spokojnie, patrząc mu w oczy.
- Chcę postarać się być dla nich kimś ważnym, opiekować się nimi, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co mnie czeka. – uśmiechnęła się delikatnie.
- Nikomu nie powiem, dla mnie Prim zawsze będzie Twoją córką i to się nie zmieni. – dodała po chwili. Tristan zaufał jej, powiedział coś co na pewno kiedyś sprawiło mu wiele bólu, ale miała okazję widzieć jak bardzo kocha małą Prim, zdawała sobie sprawę, że nikt nie będzie w stanie wyrwać jej z jego ojcowskich ramion.
- Ode mnie nikt niczego się nie dowie. Dziękuję, że zaufałeś mi, cieszę się, że mówisz mi o tym. Zapewne musiało być Ci ciężko, nie rozumiem dlaczego ktoś mógł zrobić coś takiego.… Ale Prim to prawdziwy skarb, jest cudowną dziewczynką. – przytuliła się do Tristana, nie chcąc by myślał o czymś, co nie do końca jest dla niego przyjemne.
- Mam nadzieję, że oboje mnie zaakceptują. – powiedziała spokojnie.
- Myślisz, że tak będzie? – zapytała po chwili, spoglądając na niego z nadzieją w oczach.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- To nie wina Prim, ani Tantris, ani nawet Ronana. Tak się po prostu stało. Ronan nawet nie wie, że ona istnieje i niech tak zostanie. Tantris nie chciała mu mówić, a ja obiecałem zająć się nią i dzieckiem. Uważam, że dobrze się stało. Wierzę, że miała trafić właśnie do mnie. Choć początkowo nie potrafiłem jej kochać - wyznał.
- Nie potrafiłem sobie tego wszystkiego poukładać. Obwiniałem Prim o śmierć matki. Długo nie umiałem na nią spojrzeć. Potrzebowałem czasu, żeby zrozumieć, że ona nie ma nic wspólnego z tym co się stało, że nie jest niczemu winna. Edgar potrząsnął mną w końcu i wtedy zrozumiałem, że ma rację. Obiecałem sobie wtedy, że zrobię wszystko dla niej i Elowena. A Prim nigdy nie dowie się o tym, że myślałem o niej inaczej niż o mojej ukochanej córeczce.
- Jestem pewien, że Prim cię pokocha, jest jeszcze malutka, nie będzie pamiętać Tantris, myślę, że to dobrze, bo jeśli się kogoś nie pamięta, nie można za nim tęsknić. Ale jeśli zaś chodzi o Elowena... on wiele już przeszedł. Nie pamięta Anny, za to Tantris... Bardzo go zraniła - westchnął głośno.
- Elowen zapytał ją kiedyś, czy zostanie jego mamą. Odparła, że nie. Nigdy nie widziałem go w tak złym stanie jak wtedy. Płakał wiele dni i nie chciał widzieć Tantris. Z czasem trochę mu przeszło, ale nigdy jej nie zaakceptował, chociaż starała się naprawić tamten błąd. Obawiam się, że z nim nie będzie tak łatwo. Lubi cię, ale trudno się do niego zbliżyć. Jeden błąd i jego zaufanie może zniknąć jak bańka mydlana - opowiedział. Uznał, że skoro rozmawiali o dzieciach musi jej o tym powiedzieć. Zwłaszcza jeśli chciała by ją pokochały.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

- Jesteś człowiekiem o naprawdę dobrym sercu. Wielu mężczyzn zapewne postąpiłoby zupełnie inaczej, a Ty zostałeś, jesteś dla Prim prawdziwym kochającym ojcem. Przykro mi, ze musiałeś przeżyć coś takiego, ale teraz jak patrzę na Ciebie ,gdy trzymasz mała, ja po prostu widzę tę miłość. – powiedziała spokojnie, naprawdę tak uważała, ile by dała by mieć takiego ojca jak Tristan, który kocha mimo wszystko i robi co tylko może, by jego mała pociecha była szczęśliwa.
- Na wszystko trzeba czasu, do wszystkiego trzeba przywyknąć i oswoić się z sytuacją. Cokolwiek miało miejsce, dobrze, że teraz w Twoim sercu nie ma żadnych wątpliwości i ja będę Cię w tym wspierać. Nikomu nic nie powiem. – uśmiechnęła się lekko do niego, wyobrażała sobie jak ciężko musiał mieć w tamtym okresie, ale cieszyła się, że znalazł swoją drogę, której się trzymał i nie miał zamiaru zbaczać ani na sekundę.
- Biedny chłopiec… Tak mały i już tyle musiał przejść. Nie chcę go skrzywdzić i zrobię wszystko by do tego nie doprowadzić. To cudowny malec i kiedyś wyrośnie na wspaniałego mężczyznę, jestem tego pewna. – westchnęła cicho, bo nie sądziła, że dzieci mogą mieć tak źle, ona nie znała swoich rodziców, nie mogła tęsknić, ale zawsze zazdrościła tym dzieciom, które spędzały czas z bliskimi. A Elowen miał kogoś takiego, a ten ktoś zwyczajnie go odrzucił.. To nie mieściło jej się w głowie.
- Myślę, że sprawiłam mu ogromna radość taką niespodzianką. – odezwała się w końcu, choć na początku wcale nie traktowała tego jak wkupienie się w łaski małego chłopca.
- Chciałabym, żeby Twoje dzieci były szczęśliwe, tak samo jak Ty. Jesteś wspaniałym ojcem i jestem przekonana, że Elowen i Prim docenią to jaki dla nich jesteś. – spojrzała mężczyźnie w oczy, cała trójka wiele przeszła, choć nie każdy mógł zdawać sobie z tego sprawę.
- Postaram się o to, by wszystko było dobrze Tristanie. – obiecała mu, uśmiechając się delikatnie. Teraz nie był sam, ona również nie była już sama, ale do tych zmian musiała przywyknąć, a czy się bała? Przy Tristanie wszystko zdawało się być zdecydowanie łatwiejsze.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan patrzył na Meredith, a jego oczy były pełne ciepła. Trudno mu było uwierzyć w to wszystko. Nie było między nimi kłótni, a jedynie zrozumienie. Nie wiedział jak Meredith zareaguje na sprawy z dziećmi. Nie mógł przecież oczekiwać od niej, że tak z marszu po prostu postanowi je pokochać. A jednak. Jasnowłosa była pełna nadziei i determinacji. Tristan zdawał sobie sprawę, że z Elowenem może nie być łatwo, a jednak, gdzieś w głębi duszy czuł, że Meredith może naprawdę zostać jego matką. Lubił ją. Była pierwszą kobietą od bardzo, bardzo dawna, którą Elowen obdarzył pewnym zaufaniem. Zauważył to już jakiś czas temu, a dziś zobaczył, że chłopiec naprawdę nie jest do niej negatywnie nastawiony, tak jak do innych kobiet. Bawił się z nią, był radosny i pełen ufności. Musiał czuć się przy niej pewnie inaczej nie rzucałby w nią śnieżkami, nie włączył by się do zabawy.
Tristan wiedział, że do końca życia zapamięta ten zimowy dzień. W jego głowie już na zawsze miał pozostać obraz na którym jego syn bawił się wesoło, a Meredith trzymała w ramionach malutką Prim, jak prawdziwa, kochająca matka. Tego potrzebował on i jego dzieci. Tego właśnie chciał od bardzo dawna.
- Myślę, że jesteś jedyną osobą, którą Elowen jest w stanie pokochać. Jeszcze żadnej kobiety nie obdarzył takim zaufaniem jak ciebie. Wiem, że ono nie jest jeszcze duże, ale jest. Widziałem to dzisiaj. Gdyby traktował cię tak jak inne kobiety nie bawiłby się z tobą. Znam go, on nie przepada nawet za własną nianią. A ciebie lubi i wiem, że któregoś dnia pokocha - uśmiechnął się.
- Mieliśmy się napić herbaty - zmienił nagle temat. Po czym wstał, przeszedł przez oranżerie, chwycił filiżanki ze stolika i wrócił do kanapy, podając jedną z nich Meredith i siadając znów obok niej.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith widziała w oczach Tristana to, czego nie widziała w oczach żadnego mężczyzny, który kiedykolwiek pochwycił jej spojrzenie. W jego tęczówkach widziała ciepło, uczucie, które było przeznaczone dla niej, a którego nie spodziewała się w swoim życiu. Aven poczuła gęsią skórkę, gdy tak zerkała mu w oczy, jeszcze wielu spraw nie rozumiała, z wieloma zapewne będzie miała kłopot, ale wyznaczyła już sobie swoją ścieżkę, której miała zamiar trzymać się naprawdę długo. Jeszcze jakiś czas temu, gdyby ktoś powiedziałby jej, że teraz będzie siedzieć razem z Tristanem, jak para zakochanych nastolatków, a do tego będzie czekać ją wyzwanie , jakim jest opieka nad dziećmi tego mężczyzny, zapewne wyśmiałaby taką osobę i wróciła do własnych obowiązków. Ostatni okres również dał jej wiele okazji do przemyślenia pewnych spraw, poukładania sobie ich w głowie, może na chwilę schowała też to jak bardzo bywa uparta, tak bardzo zapierała się, że nie chce ślubu, że nie chce żadnego mężczyzny, że nie zauważyła tego co naprawdę jest ważne. Może właśnie oboje potrzebowali tak gwałtownych i niespodziewanych wydarzeń, by zrozumieć na czym to wszystko polega.
Meredith wysłuchała Tristana, uśmiechnęła się gdy przyniósł filiżanki i gdy otrzymała swoją, od razu upiła łyk gorącego napoju, który przyjemnie ogrzewał ją od środka.
- Cieszą mnie Twoje słowa. Liczę na to, że będę mogła choć trochę zastąpić mu prawdziwą mamę. Nawet nie wiesz ile przyjemności sprawiło mi to, że mogłam zrobić taką niespodziankę. – uśmiechnęła się i spojrzała na mężczyznę.
- Ja też lubię tego małego rozrabiakę. To jest niesamowity chłopak i kiedyś wyrośnie na wspaniałego mężczyznę, a kobiety oszaleją na jego punkcie. – zaśmiała się wesoło.
- A Prim jest najsłodszym dzieckiem jakie kiedykolwiek widziałam. Zobaczysz, wszystko będzie układać się jak należy, mamy na to ogromny wpływ. – upiła kolejny łyk herbaty, lubiąc jej przyjemny smak.
- Teraz już widzisz, że zima potrafi być piękna i zaskakująca? – zerknęła na Tristana, uśmiechając się odrobinkę zaczepnie.
- Niby jest taka mroźna, wszystko jest skute lodem, a mimo to jak odpowiednio do niej podejść, daje wiele radości i zabawy. – dodała po chwili.
- Wszyscy potrzebowaliśmy takiego momentu spokoju, uśmiechu. I mam nadzieję, że powtórzymy to któregoś dnia. - w jej oczach pojawiły się wesołe iskierki, zupełnie jak u małego dziecka, któremu obiecano coś niesamowitego.
Meredith odetchnęła głęboko, spokojnie i z lekkim uśmiechem na ustach. Zdecydowanie o wiele lżej było jej, kiedy wszystko miało swoje miejsce, zaczynało układać się bez zbędnych problemów. Czuła się o wiele spokojniej i nie bała się patrzeć w przyszłość.
- Masz jakieś plany na resztę dnia? – zapytała spokojnie, nie chcąc by przez nią odłożył na później jakieś ważne sprawy.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Widzę, że ty potrafisz być piękna i zaskakująca. "Niby taka mroźna, wszystko jest skute lodem, a mimo to jak odpowiednio do ciebie podejść jesteś radosna i zabawna" - sparafrazował jej cytat uśmiechając się lekko. Uważał, że wszystko co mówiła o zimie idealnie pasowało też do niej. Z jednej strony zimna, pewna siebie, uparta niczym lodowiec. A z drugiej pełna ciepła i dobra, które należało tylko dostrzec i wydobyć z jej wnętrza.
- W zasadzie chciałem pójść do gabinetu, sprawdzić dokumenty. Popracować. Ale to było zanim dowiedziałem się, że tu jesteś - czułym gestem pogładził ją wolną ręka po policzku, a potem zaczesał kosmyk włosów za ucho.
- Teraz nie mam już żadnych planów. Możemy robić co tylko zechcesz. Możemy zostać tutaj, albo iść do dzieci. Możemy pójść do biblioteki, a ja ci coś poczytam. Możemy wieczorem zjeść sami kolację na dole, albo w saloniku razem z Elowenem, pokaże ci jak karmię Prim - znów uśmiechnął się pogodnie.

- Wiem, wiem, może to śmiesznie brzmi, ale Elowena też karmiłem. Zdaję sobie sprawę, że lordowie zwykle powierzają takie rzeczy służącym i też zazwyczaj tak robię. Jednak są chwilę, kiedy sam chce uczestniczyć w tych prostych czynnościach. Kiedy mieszkałem jeszcze w Lirien miałem to szczęście, że Elowena przyjęła na świat ta sam kobieta co mnie. Moja niania. Ona... była jak moja matka. To ona wręcz zmusiła mnie do tego bym zajął się małym i go pokochał. Powiedziała mi, że muszę uczestniczyć w jego życiu, że nie wolno mi zostawić jego wychowania jej, ani nikomu innemu. Chciała żebym był dla niego takim rodzicem jak powinienem. Nauczyła mnie go karmić, przewijać, kąpać. Na początku nie chciałem tego robić, przecież jestem szlachcicem, nie znałem się na dzieciach. Ale potem, z czasem zrozumiałem co chciała uzyskać ucząc mnie tego wszystkiego. Chciała żebym był dla niego normalnym ojcem, nie tylko z nazwy. Chciała żebym nauczył się wszystkiego czego powinni uczyć się rodzice. Chciała żebym był dla niego i matką i ojcem.

- Dlatego dziś nie wzbraniam się prze karmieniem Prim. Dlatego potrafię ją kąpać i przewijać. Dlatego wiele nocy nie spałem, tylko nosiłem ją, kiedy płakała. Wiem, to nie jest normalne zachowanie kogoś takiego jak ja, ale nie obchodzi mnie co myślą inni. Najważniejsze, że jestem realną częścią życia moich dzieci od samej kołyski.

- Więc - przerwał opowieść - możemy nakarmić Prim - zaśmiał się łagodnie - zjeść kolację wszyscy razem. Mogę też wziąć cię na spacer. Możemy posiedzieć przy kominku i pobawić się ze Śnieżkiem, bo zapewne poznałaś już mojego kota, który panoszy się po całym dworze niby lord - zażartował.
- Chyba, że masz jakieś inne pomysły?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka uśmiechnęła się do Tristana, który idealnie zrozumiał jej słowa, co pokazał parafrazując to co powiedziała. Tak właśnie było, nawet pozornie nieprzyjemne sprawy, potrafią mieć w sobie coś dobrego, jeśli podejść do nich w odpowiedni sposób.
Gdy dotknął jej policzka, poczuła przyjemne ciepło, cały czas patrzyła mu w oczy, czerpiąc radość z każdej wspólnie spędzonej chwili.
- W takim razie, będę naprawdę zadowolona, jeśli spędzimy ten dzień razem. – przyznała szczerze, ciesząc się na samą myśl o wspólnym spędzani czasu.
Meredith wysłuchała w spokoju opowieści Tristana, wcale nie miała go za jakiegoś mięczaka, to wręcz zaskakujące, że mężczyzna z takim zapałem zajmował się swoimi dziećmi. Zauważyła, że wielu możnych nianie, które non stop opiekują się potomstwem swoich pracodawców, a ci raczej trzymają się z dala od tak prostych spraw jak karmienie, kąpanie czy przewijanie dziecka.
- To naprawdę niespotykane zachowanie. Jesteś naprawdę wyjątkowym mężczyzną, mało kto zajmuje się dziećmi z takim oddaniem jak Ty. Jestem mile zaskoczona tym, że nie oddałeś tych obowiązków komuś innemu. Mam wrażenie, że to miało wpływ na więzi, które łączą Cię z Prim i Elowenem. – powiedziała spokojnie i całkiem szczerze.
Meredith zamyśliła się na chwilę, ale potem ponownie spojrzała na Tristana, obdarzając go swoim miłym uśmiechem.
- Zróbmy wszystko. – zaśmiała się wesoło.
- Prim i Elowen odpoczywają, więc za ten czas możemy posiedzieć przy kominku. Poznałam i Śnieżka, i Iskierkę, Mimi przyniosła je, kiedy siedziałam zupełnie przybita, chciała poprawić mi humor i udało jej się. Potem możemy posiedzieć z dziećmi i zjeść razem kolację. Zdążymy zrobić to wszystko? - zapytała z wesołym uśmiechem.
- A jutro pójdziemy na spacer, ale tak, żebyś nie miał problemów przeze mnie, zajmiesz się swoimi obowiązkami, bo nie możesz ich zaniedbywać. – pogłaskała lekko jego dłoń. Nie mogła pożerać całego jego, wolnego czasu, wiedziała, że ma swoje sprawy na głowie, a na ich wspólne przyjemności na pewno znajdą czas.
- Jeszcze wielu rzeczy nie widziałam, Lawendowy Dwór na pewno skrywa jeszcze wiele ciekawych miejsc. Ale teraz będę miała całkiem dużo czasu, by poznać go lepiej. – zerknęła na Tristana odrobiną zaczepności w spojrzeniu. Teraz, kiedy sprawy zaczęły układać się miedzy nimi w ten sposób, nic nie wskazywało na to, że będzie musiała odejść z tego miejsca, wszystko wyglądało na to, że Lawendowy Dwór stał się jej domem.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Jeszcze przez jakiś czas siedzieli w oranżerii i raczyli się herbatą. To było miłe, siedzieć przy Meredith i czuć się spokojnie. Wreszcie nie zastanawiać się co dalej. Koniec niepewności, koniec gry, zabawy w kotka i myszkę. To było bardzo przyjemne uczucie. Po podwieczorku obuje udali się do dzieci. Meredith miała okazję zobaczyć jak Tristan bawi się z Elowenem drewnianymi rycerzami, konikami i innymi rzeźbionymi zabawkami. To było przeurocze. Mężczyzna opowiadał synkowi historię, budowali razem zamek z drewnianych klocków i wymyślali przeróżne opowieści. W tym samym czasie Meredith miała czas by poznać Prim. Siedziała wraz z malutką na dywanie obok Tristana i Elowena. Prim gaworzyła wesoło i pokazywała dwórce rożne rzeczy. Jasnowłosa dawała jej do rączek klocki, które mała z zaciekawieniem obracała w dłoniach, ucząc się ich kształtów. Dziewczynka chętnie chwytała tkaninę sukni Meredith, dotykała jej włosów i próbowała małymi rączkami dosięgnąć jej twarzy. Tristan wiedział, że obraz tego wieczoru pozostanie w nim do końca życia, cokolwiek by się stało w tej chwili byli szczęśliwą, pełną rodziną.

Po zabawie przyszedł czas na kolację, którą zjedli wspólnie. Tym razem Meredith miała okazje zobaczyć jak biedny Tristan próbuje karmić córeczkę, która za nic nie chciała jeść gotowanej marchewki. Jednak przy kolacji stało się coś niewiarygodnego. Mała Prim płakała, burczała i wypluwała jedzenie, nie chciała się uspokoić na rękach ani u Tristana ani u niani. Wszystko zmieniło się, kiedy na ręce wzięła ją Meredith. Dwórka przypadła dziewczynce do gustu, przytulona przez kobietę uspokoiła się bardzo szybko, a nawet dała się nakarmić. Tristan czuł w sercu ciepło, które nie gościło tam od bardzo dawna. Nie mógł uwierzyć, że to co widzi jest prawdą. Kobieta, w której zakochał się z wzajemnością, siedziała z dzieckiem na kolanach i karmiła je. Gdyby w jego głowie istniała galeria, pojawiłyby się w niej kolejny obraz. Nie sądził, że czeka go w życiu jeszcze coś tak pięknego. Myślał, że z Meredith wszystko skończone, że zapewne nie zobaczy jej już nigdy więcej, tym czasem ona została przy nim. I to dzięki niej odzyskał nie tylko dawną sprawność ciała, ale też ducha.

Po kolacji Tristan i Meredith długo rozmawiali. O wszystkim i o niczym. W tym czasie niania szykowała dzieci do snu, kiedy szkraby leżały już w łóżeczkach Tristan przyszedł do nich by utulić je na dobranoc i opowiedzieć bajkę. Meredith siedziała przy nim cichutko i przysłuchiwała się. Gdy usnęły Tristan odprowadził jasnowłosą do jej komnat. Nadszedł koniec dnia. Wojownik pożegnał się z dwórką i również udał do swoich komnat…

***

Był środek nocy. Cały dwór spał w najlepsze, a wokół panowała absolutna cisza. Nie spał tylko Tristan, jak zwykle nie mógł zasnąć. Siedział w bibliotece, w swoim szlafroku i czytał książkę. Mimo tak dobrego dnia sen nie chciał do niego przyjść…
Drzwi do komnaty Meredit nie były zamknięte na klucz. W tym dworze mieszkali ludzie, którzy znali się między sobą bardzo dobrze, nie było więc potrzeby zamykania się na noc. Wszyscy czuli się bezpiecznie, najwyraźniej Meredith również.
Tristan po cichu wślizgnął się do środka. W jednej ręce trzymał trójramienny świecznik, by zapalone na nim świece oświetlały mu drogę. Równie cicho przeszedł przez komnatę i przystanął obok łóżka jasnowłosej.
- Meredith – wyszeptał, pochylając się nad nią.
- Meredith… - miał nadzieję, że nie wystraszy się go, choć wizyta mężczyzny w jej komnacie z pewnością była nie na miejscu.
- Meredith… - leciutko dotknął jej ramienia…
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Czas w towarzystwie Tristana mijał całkiem przyjemnie. Meredith z ochotą słuchała jego opowieści, dzieliła się z nim swoimi myślami, przy tym cały czas piła pyszną herbatę, która rozgrzewała ją od środka. Dwórka była naprawdę bardzo zadowolona z takiego obrotu sytuacji, a przez to poczuła też spokój o przyszłość, nie tylko swoją, ale też Tristana i jego dzieci. Nie potrafiła uzasadnić tego uczucia, po prostu to ono zalało jej duszę, nie pozwalając na ani chwilę zmartwienia.
Po wspólnym spędzeniu czasu w oranżerii, oboje udali się do dzieci, by z nimi również spędzić trochę czasu. Meredith siedziała w fotelu, przyglądając się Tristanowi i jego zabawie z Elowenem, od razu było widać, że więź, która ich łączy jest naprawdę silna i nikt nigdy jej nie zerwie. Uśmiech nie znikał z ust Dwórki, która przysłuchiwała się opowieściom mężczyzny, który snuł je dla swojego małego syna. Aven również mogła zrobić coś dla dzieci, tym razem siedziała na dywanie z małą Prim i podawała jej kolejne klocki o różnych kształtach, a mała przewracała je w dłoniach, przyglądając się kształtom. Meredith sięgnęła również po drewniane figurki, którymi bawiła się razem z małą dziewczynką. Gdy tak patrzyła na nią, na Tristana bawiącego się z Elowenem odniosła wrażenie, że właśnie tworzą taką małą rodzinę, w której nie ma miejsca na jakieś smutki. Poczuła, że może liczyć na wsparcie Tristana, gdy tylko będzie miała problem, a i miała również przekonanie, że dzieci polubią ją i to szybciej niż się tego spodziewa.

W końcu czas zabaw musiał dobiec końca, przyszedł czas na wspólną kolację. Meredith była ciekawa jak Tristan radzi sobie z karmieniem dzieci, właściwie nigdy nie miała okazji by zobaczyć to na własne oczy. Aven nie potrafiła powstrzymać chichotu, gdy Prim stanowczo protestowała przed wzięciem marchewki do ust. Co te warzywa w sobie mają, że dzieci niekoniecznie za nimi przepadają? Dwórka westchnęła cicho, po czym z wesołym uśmiechem na ustach zaoferowała swoją pomoc w karmieniu małej. Prim najwyraźniej ucieszyła się z tego pomysłu, bo gdy tylko znalazła się na kolanach Meredith, zaczęła wcinać marchewkę. Dwórka mówiła do niej, a za każdym razem gdy Prim brała do ust kolejną porcyjkę warzyw, chwaliła ją z uśmiechem. Kobieta była dumna z siebie, cieszyła się, że mogła pomóc Tristanowi, a przy okazji mogła zauważyć, że dziewczynka naprawdę ją polubiła, co było największą nagrodą.
Ten wyjątkowy dzień zakończył się długą rozmową z Tristanem, który po wszystkim odprowadził ją do komnaty. Zanim odszedł, Aven pocałowała go czule i życzyła przyjemnej nocy, a gdy odszedł, zamknęła za sobą drzwi i po przygotowaniu się do snu, ułożyła wygodnie na swoim łóżku i z uśmiechem na ustach zamknęła oczy. Długo nie mogła zasnąć ogarnięta rozmyślaniami na temat tego wszystkiego co się wydarzyło. Jej życie uległo zmianie, a to był dopiero sam początek tego co ją czekało.

Meredith spała spokojnym snem, gdy coś poruszyło jej ciałem, lecz nie zbudziło. Dopiero po dłuższej chwili do jej świadomości dotarło, że ktoś delikatnie próbuje wyrwać ją ze snu, słyszała głos, który rozpoznała po pierwszym otwarciu oczu. Nieco oszołomiona i rozespana, zareagowała dopiero gdy dotarło do niej, że w jej komnacie był Tristan.
Aven zerwała się i usiadła na łóżku, lekko zdmuchnęła kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. Od razu spojrzała na mężczyznę, który stał tuż obok.
- Tristan? Co Ty tu robisz… Jest środek nocy. Coś z dziećmi? Coś się stało? Ktoś zachorował? – zaczęła wypytywać, już nawet próbowała zgramolić się z łóżka, bo przecież musiało się coś stać, skoro odwiedził ją o tej porze.
- Co się dzieje? – zapytała cichutko, jakby ktoś miał ich podsłuchiwać.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Tristan od początku wiedział, że to będzie dość dziwna wizyta, ale nie chciał z niej rezygnować. Rzecz jasna zdawał sobie sprawę, że będzie musiał się grubo tłumaczyć z takiego zachowanie, ale był głęboko przekonany, że warto.
- Nie, nie. Nic złego się nie stało. Wszystko w porządku. Nikt nie zachorował. Przepraszam, że cię obudziłem. Wiem, że to nieodpowiedni czas, ani miejsce. Ale... muszę Ci coś pokazać. I tak, wiem, że jest środek nocy, ale musiałem przyjść.
- Pójdziesz ze mną? - zapytał spokojnie i wyciągnął do niej dłoń.
- Zaufaj mi, wiesz przecież, że nie zrobię ci nic złego. Chcę tylko żebyś coś zobaczyła, obiecuję, że warto - Tristan był bardzo spokojny i opanowany. Starał się mówić z sensem i konkretnie, ale nie zdradzając tajemnicy. Chciał jej zrobić niespodziankę, choć wcale jej nie planował. Wiedział też, że bez choćby małych wyjaśnień Meredit z nim nie pójdzie. Mówił szeptem, jego głos był lekki i kojący.
- Proszę... - dodał.
- Nie pójdziemy daleko. Tylko na górę, do biblioteki.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith lekko przetarła oczy, po czym spojrzała na Tristana, najwyraźniej chodziło o coś bardzo ważnego skoro przyszedł do jej komnaty o tej porze. Po chwili przyszła jej do głowy jeszcze jedna myśl.. Może… Może on chciał… Na samo wspomnienie o tym, na jej policzkach pojawił się rumieniec, a Dwórka na chwilę spuściła wzrok, karcąc się za takie pomysły.
Gdy Tristan odpowiedział na jej słowa, rozwiał jej wszelkie wątpliwości, a chwilowe zmartwienia odeszły gdzieś daleko. Tym bardziej była ciekawa dlaczego przyszedł tutaj o tak późnej porze. Mimo wszystko, odetchnęła z ulgą, że nie chodzi o coś złego, ze wszyscy są zdrowi i nie dzieje się żadna tragedia.
- Zaskoczyłeś mnie. – szepnęła cicho, słuchając zachęceń mężczyzny.
- Chcesz iść do biblioteki o tej porze? – zapytała cicho, trochę nie bardzo rozumiejąc co się dzieje, ale ufała mu, dlatego chwilę później podała mu dłoń i zeszła z łóżka.
- Myślisz, że wszyscy śpią? Jak ktoś nas zobaczy… - zerknęła na niego, choć bardziej była podekscytowana tym co się dzieje, niż możliwością złej opinii, choć to pewnie przyjdzie później.
- Zabiorę jeszcze to! – powiedziała głośniejszym szeptem i raz dwa podbiegła do fotela, na którym leżał cieplejszy pled, nie chciała zwlekać, skoro Tristan przyszedł do niej by coś pokazać.
W końcu oboje podeszli do drzwi, Meredith szła blisko Tristana, który trzymał świecznik. Dwórka zachowywała się cicho, próbowała rozglądać się czy ktoś może nie snuje się po korytarzach, ale wszędzie panowała cisza.
- Zupełnie jak zakochani, ukrywający swój związek i wymykający się nocami ze swoich domów. – szepnęła cicho i zachichotała.
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości