Dolina Umarłych[Środek Doliny Umarłych] Poszukiwania szczątków smoka

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Podłożyła obie ręce pod głowę i popatrzyła na ciemnowłosego. - To martwa strefa. Nie ma tu najmniejszego śladu życia, tylko kurz, pył i skały. Moja istota jest głęboko związana z naturą. Gdybyśmy znajdowali się na bardziej żyznych terenach, mogłabym się zregenerować znacznie szybciej, ale tutaj jedynym źródłem z którego mogłabym pobierać energię jesteś ty, smoku. Cała reszta jest... - przerwała na chwilę, szukając właściwego słowa - Wyschnięta. Opróżniona. Może gdybym była mistrzynią dziedziny energii, mogłabym czerpać siły nawet z tak nieprzyjaznych miejsc. - Zaśmiała się krótko i odgarnęła włosy z twarzy. - Jeżeli zgodzisz się poczekać kilka godzin, zejdę pod powierzchnię ziemi, prosto do jądra planety, gdzie płonie wiecznotrwały ogień. Tam odzyskam zapasy mocy w mgnieniu oka.
Popatrzyła pytająco na towarzysza.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

- Wróć tylko w trzy świecie, a nie będzie problemu.
Rzekł spokojnie. To miejsce mu śmierdziało rozpadem, zarówno materialnie jak i niematerialnie. Pustka była czysta, śmierć się rozpadała. Śmierdziała. Obrzydliwa. Z tego powodu to miejsce go irytowało.
- Jeśli uzyskasz połączenie z tym miejscem, może przez przedmiot... Dzięki moim sztukom może zapewnię ci stały dostęp do energii. Rozumiesz o czym mówię? Obaczy tunel w strukturze przestrzeni. Najlepiej abyś umoczyła coś niepalącego się tam razem ze sobą. Lub przyniosła mi tamten ogień na czymś. Ale nie ma za darmo.
Chrząknął śmiejąc się nawet sympatycznie.
- Nic zdrożnego. Po prostu otwarcie tunelu i piecza nad nim będzie moja.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Popatrzyła na ciemnowłosego podejrzliwie. Kiedy się uśmiechnął w wyrazie jego twarzy pojawiło się coś bardzo gadziego. Może chodziło o te ostre jak szpilki zęby, którymi wyłożoną miał całą paszczę? Wyglądał wtedy jeszcze mroczniej niż zazwyczaj. Tak czy inaczej potrzebowała zastrzyku nowej energii a tutaj raczej go nie dostanie. Meteor skutecznie wyjałowił okolicę z wszelkich śladów mocy.
- Będę za jakiś czas. Przyniosę ze sobą ogień.
Po tych słowach Maie zmieniła formę z ludzkiej na bezcielesną. Jako czysta energia przeniknęła najpierw przez swoje ubranie a następnie wsiąkła w skaliste podłoże. Ubranie, które nagle straciło miejsce oparcia, opadło bezwładnie na ziemię. Pusta, metalowa manierka wydała z siebie ciche stuknięcie.
W umówionym czasie Gardenia powróciła na powierzchnię a razem z nią pojawiło się niewielkie pęknięcie w ziemi, przez które zaczęła wypływać lawa. Energetyczna forma magini, jaśniejąca dużo mocniej niż przedtem, przepłynęła przez porzucone ubranie, wypełniła je i zaczęła nabierać ciała. W końcu przybrała swoją poprzednią postać. Rozlewająca się na boki, gorąca magma zabulgotała radośnie, kiedy Maie pogładziła ją niczym małe zwierzątko.
- Nadal uważam, że powinniśmy dołączyć do tej wyprawy. Być może dywersja jest bardzo popularną formą ataku ale to właśnie dlatego, że przynosi wymierne korzyści. Poza tym potrzebna jest nam osłona przed nieumarłymi szpiegami lisza, których jest tu pełno. W tłumie będzie łatwiej się ukryć niż na otwartym terenie.
- Tylko gdzie się teraz znajdują te wojska? - dodała w myślach. - Może teraz gdy tu rozmawiamy ostatnie ludzkie i elfie jednostki zostają rozgromone przez oddział nekromanty? Ile mamy czasu zanim ożywieńcy dotrą do głównych miast?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

Dumuzi czekał na Gardenię, zbytnio się nie niecierpliwiąc. Ów czas spożytkował na odpoczynek. Wracał mu hart ducha, zgasił pragnienie łykiem z manierki, a teraz rozmyślał. Nowa sytuacja wyrwała smoka z rozpamiętywania dawnych krzywd i pchnęła myśli na nowy tor. Kiedy jego towarzyszka powróciła, nawet nie podniósł się i nie zdjął kapelusza z twarzy. Mówił chłodno, stanowczo i pewnie swych racji.
- Chciałbym zauważyć jeszcze jedną zaletę naszej lokalizacji. Wspominałaś o drugim ogniu z nieba. Zauważ tylko, że w tej chwili skróciliśmy dystans do jego siedziby o połowę. Jeśli spojrzysz, zniszczenia ciągną się aż po horyzont, zapewne część tych sił musiała dotrzeć aż do niego. Czynienie rzeczy tak wielkiej tuż pod własna siedzibą wymusza albo jej osłabienie, albo – również osłabienie aby cześć sił przeznaczyć na jej ochronę. W obu wypadkach wychodzi na nasze.
Wreszcie powstał, przeszedł się koło szczeliny w ziemi, doglądając jej z wyżem pomyślunku na twarzy. Kilka razy przystanął spojrzał na wyrwę i towarzyszkę, potem znowu zaczął obchodzić lawę.
- Nasz przeciwnik to megaloman pod względem roztrwonionych środków, a jednak lubi wszelkie sprawy rozwiązywać bardzo szybko. Jeśli tylko na nas dwoje użył takiego zaklęcia...
Skrzywił się w gniewnym grymasie spoglądając na niebo jakby w oczekiwaniu kolejnego głazu. Lecz tego nie było.
- ...cóż może być skuteczniejszego od podobnego meteoru jako ciosu w armię? Jeśli będziemy kroczyć z armią wmieszani w tłum, to będziemy musieli chronić ich i siebie przed czymś takim, a zapewne siły innych magów skierują nasze wysiłki w główną tarczę która... Podejrzewam, że może nie dać rady. Natomiast idąc w cieniu będziemy musieli się bronić i to bez mocy ich magów, wszak nawet jak obronią przed nie meteorem, a ich deszczem armię, to my na uboczu pozostaniemy sami. Uważam, że od armii winniśmy się trzymać jak od trędowatego, zarówno w kwestii obszaru... Zarówno w kwestii sprzężenia działań. Przeciw nim wytoczy całą potęgę.
Zamilkł na chwilę, w trakcie mrugnięcia oczu w jego dłoni pojawił się mały sztylet uczyniony z jednego materiału – tylko srebra, sprawnie wykonany, niezbyt zdobny i lekki. Następnie pochwycił go oburącz i jakby zechciał go rozrywać, ciągnął w dwie strony. W otoczeniu wydzielił się zapach ozonu gdy kontury broni drgały, łamały się i wyostrzały. Minęło kilkanaście sekund gdy Pradawny rozerwał miecz, ale jakby – go powielił. Trzymał w dłoniach dwa takie same sztylety. Jeden wbił w lawę, a na drugim też pojawił się smolisty osad.
- To tak naprawdę jest jeden sztylet ale w dwóch miejscach się znajdujący. Weź drugi, poczyniłem przygotowania i w każdej chwili będę mógł między tymi domowa zawrzeć więź tak mocno, że nie mogąc się spotkać i wrócić, wypaczą rzeczywistość abyś czerpała energię. Wystarczy mi powiedzieć. Co do podróży... Sami też nie możemy. Uważam, iż winniśmy przyłączyć się do małej grupy, naprawdę małej, w której każdy wart jest siebie. I działać wojną podjazdową. My dla niego nie żyjemy i niech tak zostanie, nasza pomoc będzie ich działaniem. Masz obiekcje?
Mówiąc to pstryknął palcami w powietrzu, aby po raz kolejny utwierdzić maskujące ich zaklęcie.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Wzięła do ręki podany przez Dumuziego sztylet i zaczęła oglądać go ze wszystkich stron. Jej wyczulone zmysły pozwalały jej zobaczyć, jak wnętrze broni pulsuje silnym ładunkiem mocy. Zauważyła również ciągnącą się za nią energetyczną nić, łączącą rękojeść ze strumieniem lawy. To mogło zadziałać.
- Obiekcje? Nie. - Włożyła oręż za pasek i poprawiła ułożenie ubrania. – W małej grupie faktycznie łatwiej się poruszać. Zanim jednak ruszymy chciałabym się czegoś dowiedzieć. Czy nadal kieruje tobą wyłącznie chęć odzyskania szczątków brata, czy chodzi o coś więcej? Trudno mi uwierzyć, żebyś dla oddania czci poległemu krewniakowi wystawiał się na atak nieumarłego arcy-maga. – Założyła ręce na piersi i spojrzała uważnie na smoka. – A może kieruje tobą wyłącznie rodzinny sentyment, który tak skutecznie ukrywasz, hmm?
Spuściła luźno ręce i uśmiechnęła się krzywo. - Sprawy zaczynają się coraz bardziej komplikować. To już nie jest zwykła wizyta w rodzinnych stronach. Mogliśmy dzisiaj zginąć. Jeżeli mam ci dalej towarzyszyć, muszę wiedzieć w co się pakuję.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

Dumuzi spojrzał na kobietę bacznie. Przez sześć stuleci przestał się dziwić, że dla niektórych istot zagrożenie życia jest czynnikiem wnet podnoszącym rangę sprawy, sam nawet to wykorzystywał. Dla starego gada w ludzkiej postaci śmierć przyjdzie kiedy będzie mu pisane. Wszak kark skręcić ludzie mogą na mydlinach... Gdyby jeszcze wieśniacy zwykli się myć.
- Masz rację, płomienista. Masz rację. Wiele zależy od smoczej rasy i rodu, z którego ktoś pochodzi. Ja, moi bracia i ojciec nic sobie nie robimy z tergo typu rzeczy, a interweniujemy tylko dla utrzymania smoczej renomy... Problem w tym, że mój brat już powoli organizował skarbiec. Mówiąc skarbiec mam na myśli nie tylko bogactwa, ale przynajmniej dwa artefakty, sporo składników mikstur, kilka pomniejszych przedmiotów nad których działaniem spędził lata i się nic nie dowiedział... I prawie góry złota. Mając jego kość bez problemu mógłbym znaleźć skarbiec. Potem cały szkielet zniszczyć, aby nikt już nie miał doń mapy. Jeśli już teraz wiesz, to obliguje się wynagrodzić cię sprawiedliwie.
Uniósł głowę spoglądając się swymi oczyma w jej oczy, podał jej rękę.
- Przysięgam. Ty przysięgnij, że nie uczynisz mi ciosu w plecy.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Słuchała uważnie, nie odzywając się aż do końca opowieści. Jeżeli skarby zebrane przez smoka były choć w połowie tak bogate jak opisywał to ciemnowłosy, to gra była warta świeczki. Przez wieki Pradawny z pewnością zdołał zagarnąć dla siebie wiele artefaktów oraz wartościowych ksiąg z zaklęciami, którym warto by było się przyjrzeć. Kto wie, może jeśli uda się dogadać ze smokiem to zabierze kilka sztuk ze sobą. Z drugiej strony ich przeciwnik był nie lada wyzwaniem i nie należało go lekceważyć. W innych okolicznościach Maie nie wplątywałaby się w tak ryzykowne przedsięwzięcie ale, niestety, stary lisz stał na drodze do pożądanej przez nią mocy.
Moc. Gardenia uśmiechnęła się do siebie. Czy nie zawsze o nią chodziło?
Trzymając rękę Dumuziego swoją, spojrzała smokowi prosto w oczy i powiedziała spokojnym tonem:
- Przysięgam, że na czas naszej współpracy nie użyję przeciwko tobie magii ani nie podniosę oręża.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

Smok uśmiechnął. Albo i nie – wyraz twarzy nie przypominał niczego znanego z grymasów humanoidów. Dumuzi zastanawiał się na ile jego towarzyszka jest honorowa. Przysiągł jej część łupu i tego dotrzyma. Nawet jakby zwróciła się przeciw niemu – wtedy złożyłby to na jej grobie. Taki był Dumuzi.
- Wiesz gdzie można szukać towarzystwa? Mogę co prawda obejrzeć okolice Ale wiąże się to z otwarciem małego portalu na niebiosach i wolałbym tego uniknąć. Jak przed nieumarłym się ukrywają, przed nami też będą. Pamiętaj, skupiamy się na szczątkach Wurunkatte, mego brata.
Odwrócił głowę w kierunku, w którym trzeba było iść, aby dojść do siedziby przeciwnego im maga. Zakładał, że osłabienie tego będzie potrzebne do realizacji celu... I przetrwania. Oto stali się wrogami. Śmiertelnymi wrogami. Pradawny westchnął cięzko, było w tym coś z gadziego sapnięcia.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Smok przyjął jej przysięgę z właściwą sobie obojętnością. Gardenia wzruszyła wewnętrznie ramionami i ruszyła przed siebie, dotrzymując kroku ciemnowłosemu. Rozwiązała czar podtrzymujący wypływanie lawy na powierzchnię, pozwalając jej opaść wraz ze sztyletem z powrotem w głąb ziemi. Wraz za nią ciągnąc podążyła energetyczna nić łącząca magmę z drugim, bliźniaczym ostrzem. Do siedziby lisza wciąż pozostawał spory kawałek drogi. Mieli więc dużo czasu na obmyślenie planu działania. W najgorszym wypadku nekromanta wysłał szkielet Wurunkatte w jakiś odległe tereny. Wtedy będą musieli zdecydować, czy czekać na jego powrót, czy podążyć za nim. Maie obstawiałaby to drugie rozwiązanie. Im dalej od kryjówki lisza oraz od niego samego, tym trudniej będzie mu zareagować na ewentualną próbę zniszczenia jego podwładnego. Atak na samą siedzibę powinien pozostać ostatecznością. Tam czary zabezpieczające nekromanty działały z pełną siłą.
Wędrując przez nieprzyjazne tereny Doliny Umarłych Gardenia zastanawiała się nad tym, kto mógłby ich wspomóc w wyprawie przeciw wojskom nieumarłego.
- Zobaczmy... Książę Medard z Karnstein z pewnością byłby wartościowym sprzymierzeńcem, jednak z tego co zdążyłam się zorientować podczas ostatniej wizyty w Księstwie, miał ręce pełne roboty z własnymi przestępcami. Raczej nie będzie chętny do opuszczenia swoich włości dla zorganizowanej z dnia na dzień samobójczej krucjaty. Hmm... Jest magini Jenya, mistrzyni jednego z żywiołów. Mogłaby nam pomóc ale... - przerwała na chwilę, mieląc w głowie ten pomysł. - ...jakoś nie mam ochoty wystawiać ją na takie ryzyko. Kto jeszcze? - Popatrzyła w niebo. Jego barwa była niepokojąco karminowa. Zupełnie jak wypływająca ze świeżej rany posoka. Wtedy coś jej się przypominało. - Jest jeszcze ta elfka, która rekrutowała nas na wyprawę przeciwko liszowi. Tenisse. - popatrzyła na Dumuziego. - Ona zmaga się z nekromantą już od wielu miesięcy i mogłaby nam powiedzieć najwięcej zarówno na jego temat, jak i zabezpieczeń jakich używa. - "Zakładając, że wciąż żyje", dodała w myślach. - Myślisz, ze mógłbyś ją odszukać?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

Nie starali się zbliżać do siedziby ich przeciwnika linią prostą, a raczej spiralnie, aby mieć więcej czasu na wyczucie nasilających się efektów obronnych. Ponadto, Dumuziemu nie śpieszyło się aż tak do sprostania z nieumarłym magiem. Prawdę mówiąc, nie śpieszyło się mu wcale. Jak widać, nieśpieszne zbliżanie się do siedziby przyniosło skutki. Dumuzi przystanął, jego towarzyszka też musiała wyczuć emanującą magię śmierci. Magię zabójczą.
- Mamy powitalne zaklęcie. Ma zamiar niszczyć całe życie. Powinniśmy chwilę przystanąć. Każde zaklęcie ochronne wymusza na nas podwójne koszta, wszak i je muszę maskować. Dlatego się powstrzymajmy.
Zastanawiał się odnośnie sprzymierzeńców. Gardenia wymieniła kilka osób i okazała skrupuły. Kogoś nie chciała mieszać, gdzie indziej powątpiewała. Szukała wśród straceńców? Czy też oni mieli być straceńcami? Zastanawiał się.
- Przez ostatnie stulecia wypadłem z tutejszej polityki. Książę Medard nie jest mi nazbyt znaną osobą... Lecz powiedz mi, na ile jest biegły w sztukach osłony własnego ja? Ma od tego ludzi, trzyma ongiś popularne wśród władców pierścienie z tym efektem? Jeśli nie, to jest nasz. Jestem w stanie tak nagiąć jego umysł, że uzna całkowitą konieczność takiej wyprawy. Nawet na odległość.
Mówił chłodno, jakby manipulacja czyimś umysłem było zmianą obuwia, nikła rzeczą. Jakby pogrywanie innymi osobami były jednym z lepszych sposobów prowadzenia działań. Szczerze – tak było dla Pradawnego. Nawet głos i twarz mu nie drgnęły gdy planował takie pogrywanie cudzym życiem.
- Odnośnie znajdywania innych, to najlepsze są kotwice. Efekt magiczny użyty przez kogoś, może być jego przedmiot. Lub znajomość podmiotu. Sądzę, że nie chcesz mnie wpuścić do swojej głowy, prawda? Tedy pozostaje nam tylko to, abyś o tym, kogo mamy szukać myślała jak najwięcej. Spróbuje wychwycić to co ruszy struny rzeczywistości i tylko na tej podstawie poszukam śladu. Acz zajmie nam to dużo czasu. Mniej niżeli bez śladu, ale dużo. Chyba, że zechcesz mnie wpuścić?
Dumuzi wiele siły woli włożył aby jego głos nie zdradził pragnienia dostania się do umysłu płomienistej. Od kiedy weszli w układ chciał się zabezpieczyć, nie miał najmniejszego zamiaru jej ukrzywdzić, honor mu nie pozwalał, wszak on mu mu towarzyszyła – czym zasłużyła na dobre traktowanie. Lecz zabezpieczyć – tak.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Kobieta zaskoczona taką propozycją zrobiła szerokie oczy i odruchowo cofnęła się o krok.
- Nie. Za mało cię znam żebym pozwoliła ci zaglądać w głąb mojej duszy, Pradawny. – powiedziała zdecydowanie kręcąc głową. – Poradzimy sobie bez tak poważnych ingerencji. Nie wiem na ile złożona i wszechstronna jest formuła twojego zaklęcia wyszukującego ale postaram się ułatwić ci rozpoznanie właściwych osób.
Gardenia przyklęknęła na ziemi i przymknęła oczy dla lepszego skupienia. Z końcówek jej palców wyprysnął niewielki strumień ognia i uderzył w twarde, kamieniste podłoże. Wąska strużka płomienia rozdzieliła się na kilka mniejszych. Teraz wszystkie we wspólnym rytmie ślizgały się po skalistej powierzchni, zaznaczając w niej głębokie, wytopione rysy. Po chwili gorejące portrety wampira i elfki były gotowe. Maie wypaliła w ziemi obrazy ich twarzy, jakie zapamiętała z ostatniego spotkania.
- Teraz skoncentruję się na wspomnieniach tej dwójki. Możesz zaczynać...
Gardenia usiadła na ziemi w pozycji lotosu. Położyła dłonie na kolanach, wewnętrzną stroną do góry i nabrała powoli powietrza. Nie wiedziała ile potrwa cały proces więc dobrze było usadowić się wygodnie. Przywołała w pamięci widok elfki o mlecznobiałej cerze i kruczoczarnych, długich włosach. Ubrana była w skórzaną tunikę i spodnie a na plecach nosiła imponującej wielkości łuk refleksyjny. Stała na pokładzie statku i mówiła coś bezdźwięcznie, patrząc w stronę morza. Zaraz za wspomnieniem morskiej wyprawy pojawiły się obrazy z wnętrza karczmy z Karnsteinu. Przy jej stoliku siedział ciemnowłosy mężczyzna o pociągłej twarzy i ostrych rysach. Sączył jakiś trunek z kielicha i spoglądał na kogoś stojącego w oddaleniu, poza zasięgiem wzroku Maie. Oba wspomnienia pojawiały się w pamięci Gardenii jedno po drugim, za każdym razem uzyskując nowe szczegóły i detale.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Dumuzi
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 67
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dumuzi »

Dumuzi skupił się nie tylko na wypalonym obrazie, lecz również na rzeczach posyłanych w ogólną umysł-płaszczyznę, swoisty rezonans świata, wyłapywał go. In zastygł nieruchomo, lecz pod jego rozkazem struny świata, wca drgające, synchronizowały swe drgania z celem, a wiązkę splatał z tego, co mu podsyłała płomienista.
Gwałtowanie zamknął oczy, jakby szybko zareagował na nagłe wzburzenie pasm magii, jego ciało zadygotało. Gałki pod oczami poruszały się prędko.
- Tenisse znajduje się na Mglistych Bagnach. W pobliżu jest ktoś potężny. Poza tym jest tam jakiś … demon. I chyba nieumarła przy nim, bardziej... świadoma. Teleportować nas do Tenisse? Tego mężczyznę też mam... Orientacyjnie. Bez magii nie ucieknie mi z tego obszaru i... w... dowolnej... chwili będę mógł go poszukać dokładniej.
Domyślał się, że tak, a kontury świata nienaturalnie się wyostrzyły i zgięły w pól jakoby ktoś składał przestrzeń na pół.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Otwarła oczy i przerwała kontakt. Sądząc po reakcji, smokowi udało się skutecznie zlokalizować obu poszukiwanych przez nich magów.
- Demon? Nieumarła? I jeszcze jakaś potężna istota? - Zaśmiała się krótko i podrapała po głowie. Sprawy się komplikowały. - Wygląda na to, że Tenisse obraca się w co najmniej egzotycznym towarzystwie. Nie wiemy, czy ci nieznajomi osobnicy są przyjaźnie, czy wrogo nastawieni, dlatego proponuję najpierw nawiązać kontakt z księciem von Karnsteinem. Nie wyczuwasz w jego okolicy nikogo podejrzanego, prawda?

Ciąg dalszy
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości