Dolina Umarłych[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara

Post autor: Megdar »

Gdzieś na południowym krańcu Doliny Umarłych zebrały się burzowe chmury. Niebo raz po raz przecinały błyskawice rozświetlając na moment swoim upiornym blaskiem okolicę. Na niewielkim wzgórzu otoczonym urwiskami i niedostępnymi rowami które wykopały rzesze nieumarłych, stał fort służący niegdyś zapewne ludziom. Od tamtych czasów minęło wiele lat. Deszcz padał rozmiękczając ziemię i wiele martwych kościstych stóp zamieniało ja w breję. Pomimo późnych godzin i wciąż lejącego deszczu u stóp fortecy trwała gorączkowa praca. Dawno nieżyjące istoty wznosiły dodatkowe umocnienia, poprawiały stan jedynej drogi wiodącej na południe i umacniali mury starego fortu. Chociaż pogoda nie nadawała się do lotu, w górze unosił się olbrzymi zeszkieletowany wywern, patrolujący nieustannie okolicę z powietrza. Wielu uzbrojonych wojowników których oblicza już dawno zostały zjedzone przez robactwo, trzymało warty w okolicy i w samym forcie. Wewnątrz, niedaleko wieży która wznosiła się wysoko ponad okolicę i ściągała co rusz błyskawice, stał szwadron martwych centaurów, gotowy do wypadów w każdej chwili, na jedno skinienie swojego mistrza, króla i władcy. Medgar stał w jedynym oknie wierzy ogarniając soja potęgę martwym wzrokiem. Do okna podleciał kruk, którego życie już dawno ustało, usiadł na parapecie okna i pozwolił się ująć kościstym dłoniom Licza. Martwy mag uniósł go w górę na wysokość swojej pustej twarzy i połączył się na moment przez wymiar śmierci z jaźnią kruka. Przejrzał pamięć swojego zwiadowcy i pozwolił mu odlecieć na dalszą misję. Obrazy które przyniósł kruk potwierdziły jego magiczne wróżby. Miał już tych którzy chcą go powstrzymać. Odwrócił się powoli w stronę kamiennego postumentu, na którym leżała połowa Talizmanu Kolorów. Położył na nim swoją dłoń i pieszczotliwie pogładził jego pokryta starością pęknięć powierzchnię. "Gdzie jest twoja druga część?" pomyślał. Jak do tej pory nikt z jego sługów nie pomógł mu w odnalezieniu nawet cienia wiadomości gdzie go szukać. Jego martwi posłańcy do tej pory nie znaleźli również nikogo, kto by chciał mu służyć i odnaleźć pożądany przez niego artefakt.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Zapadał zmrok. Oślepiająco jasne pioruny uderzały raz po raz w ziemię z suchym trzaskiem, a w ślad za każdym z nich toczył się ponury grzmot. Deszcz, dotąd lekki, choć i tak dokuczliwy, teraz przybrał na sile. Zerwała się ulewa.
Wąską ścieżyną u stóp ruin fortu szła dziewczyna. Jej bose stopy po kostki brodziły w błocie, po ziemi wlókł się skraj jej szarej sukni, przemokniętej już na wskroś, a kosmyki czarnych włosów, wymykających się upięcia pełnego zwiędłych kwiatów, poszarpanych wstążek i resztek jakichś błyszczących koralików, lepiły się do jej policzków. Pomimo tego, dziewczyna zdawała się nie odczuwać chłodu. Brnęła przed siebie ze spuszczoną głową i z jakąś ponurą determinacją, choć - jako żywo - nie miała przed sobą żadnego celu.
Burza. Tak jak wtedy. To musiała być taka sama noc jak ta, która przywróciła ją do świata żywych. Powiedzmy, że żywych. Topielica sama właściwie nie umiała sobie odpowiedzieć - życie to, czy nie życie? Ponure snucie się wśród mgieł i szukanie skrawków zagubionej świadomości.
Kolejny grzmot musiał chyba zatrząść posadami budowli na wzgórzu. Aishele poczuła, jak przeszywa ją dreszcz. Burze wzbudzały w niej niezdrową ekscytację, ale i lęk.
Gdzieś w górze, między skłębionymi chmurami majaczyła chyba skrzydlata postać. A może to tylko złudzenie?
Niespodzianie z okna wieży wyfrunął ptak. Miotany na boki burzowymi podmuchami wichru leciał chwilę, a później przysiadł na gałęzi martwego bezlistnego drzewa, ponad głową dziewczyny. Spojrzała na niego ciekawie. Kruk był przemoczony, wychudzony, spod marnych resztek piór i przegniłego mięsa połyskiwał trupią bielą jego szkielet. Oczy miał pokryte bielmem, a jednak widzące dużo i daleko, więcej niż to normalne. Aishele przystanęła i niezgrabnym ruchem wyciągnęła do niego rękę. Ptak spojrzał na nią ciekawie, przekrzywił głowę i zbliżył się nieco.
- Hej, ptaszyno - wychrypiała. - Gdzie twój dom? Gdzie twój pan?
W jakiś intuicyjny sposób zrozumiała jego odpowiedź. Tym sposobem kruk, którego życie już dawno ustało, przywiódł utopioną dziewczynę przed wrota siedziby martwego maga.
Zastukała.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Ociekające deszczem wrota drgnęły. Powoli odkrywając upiorną tajemnicę wnętrza wieży tkwiącej nad fortem niczym oskarżycielsko wzniesiony w niebo palec zmarłego. Pasy z ludzkiej skóry i resztki jelit które otworzyły podwoje teraz zwisały z pordzewiałych sztab luźno i bez ruchu. Wszechobecny zapach otwartego grobu otoczył Aishele. Jedyny strażnik pilnujący wejścia na schody prowadzące gdzieś w górę, wyglądający jak połączenie ludzkiego i zwierzęcego szkieletu olbrzym, stał nieruchomo dzierżąc we wszystkich trzech kończynach żelazne pałki. Droga na górę po stopniach, obmywanych wciąż przez strużki lodowatej brudnej wody, nie trwała długo. Kiedy dochodziła już do końca, wyraźnie poczuła barierę która miała wysysać energię życiową. Pojedyncze drzwi otworzył jej zniszczony i mocno rozkładający się zombi i przekroczywszy próg znalazła się w komnacie której dach w wielu miejscach pozwalał podziwiać niebo. Komnata usiana pojedynczymi kośćmi i czaszkami wielu istot, a wewnątrz stały tylko trzy elementy które były jedynym umeblowaniem tej jednookiennej sali. Po prawej stał stół którego nogi dawno przestały dawać mu stabilność, na nim leżała Księga o pożółkłych stronicach i obłożona ludzką skórą. Z lewej, bliżej centrum stał kamienny postument, na jego nierównej powierzchni leżała połowa spiżowego koła. Krawędź przedmiotu, nierówna i pokryta licznymi rysami, świadczyła o tym że jest to połówka a runy wskazywały na zaklętą w nim starożytną moc magii kolorów. Wreszcie na wprost drzwi, zniszczony wiekiem i pogodą, która nie oszczędzała wnętrza sali, stał tron. Na nim siedziały zniszczone zwłoki. Zeszkieletowana dłoń leniwymi ruchami palców pieściła kulę energii unoszącą się tuż przed nim. Uniósł powoli czerep i jego wzrok przed którym zdało by się nic nie jest w stanie się ukryć zatrzymał się na topielicy.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Pada - stwierdziła zdawkowo topielica w ramach powitania. Przeszła kilka kroków, dość nieszczęśliwie potykając się o stertę kości. Przekrzywiła głowę, by spojrzeć na gospodarza tego miejsca, a przegniła róża wypadła z jej włosów i z obrzydliwym odgłosem pacnęła o posadzkę.
Licz był równie odrażający, co jego siedziba. Dziewczynie przemknęło przez myśl, że gdyby była żywa, to przez tę, tak gęstą tutaj, aurę śmierci, postradałaby pewnie zmysły. Ale cóż - nie była. Pociągnęła nosem, jej delikatny węch wyczuł trupią woń - ohydną, a jednocześnie paskudnie pociągającą i bliską. Za oknem ulewa ani trochę nie straciła na sile.
- Tyle wody. Za dużo, za dużo... - jęknęła nagle, gdy jakieś zagubione wspomnienie znalazło drogę do jej umysłu. Tyle, tyle wody nad jej głową. Za dużo, za duszno, za cicho. Ciemność...
Ciemność rozświetliła błyskawica. Dziewczyna zadrżała.
- Pozwól się schronić.
Groźny pomruk burzy przetoczył się przez komnatę. Gdy umilkł, Aishele odezwała się znowu:
- Twój kruk mnie tu przywiódł. Tchnie stąd dziwną energią - dodała, znów przekrzywiając głowę i śledząc wzrokiem świetlistą kulę, której iskry jakby w pieszczotliwym geście przeskakiwały na skraj szaty umarłego, po czym gasły, znikając bez śladu. - Jesteś potężnym magiem, prawda? Bardzo potężnym?
Topielica spojrzała za siebie. Mokre ślady jej stóp zalśniły w blasku kolejnego pioruna. Uwagę dziewczyny przykuł postument, który przed chwilą minęła, i dziwaczny runiczny amulet, który na nim spoczywał. Podeszła bez pardonu, by przyjrzeć mu się z bliska, oczekując jednocześnie odpowiedzi lisza.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Głos Megdara rozbrzmiał niczym dźwięk otwieranego wieka od trumny. - Ma padać. Ziemia musi być miękka aby moi słudzy mogli ją opuścić. - jego wzrok badał przybyłą. - Schroń się. Przed deszczem możesz. - ponownie poruszył palcami na energetycznej kuli i deszcz wyraźnie się nasilił. Powstał i ruszył w stronę dziewczyny. Zatrzymał się koło niej i uchwyciwszy jej dłoń położył na amulecie kolorów. Aishele świat zawirował w oczach. W głowie wybuchły wszystkie barwy tęczy, zmieniając się jak w kalejdoskopie aby powrócić na miejsce i ponownie zawirować. W jej myślach pojawiły się dwa elementy bliźniaczo podobne do siebie. Seans gwałtownie ustał i przed dziewczyną znajdował się tylko jeden kawałek, leżący na postumencie tuż przed nią. Gdy świat wracał na miejsce, Megdar mówił, a jego słowa docierały powoli jakby z dala. - Talizman kolorów. Starożytny artefakt. Jego moc staje się niewyobrażalna kiedy jest cały. Władza nad magią to jest to co można otrzymać posiadając ten artefakt. Właśnie trzymasz dłoń na jego połowie Aishele. - stał przy oknie wyglądając przez jedyne okno. Wtem na parapecie usiadł jeden z kruków których życie już dawno ustało. Megdar uniósł go w martwych dłoniach na wysokość oczodołów, chwilę tak trwał bez ruchu po czym uwolnił swojego sługę pozwalając mu odlecieć. - Jakieś śmieszne istoty chcą zniweczyć moją pracę. Od wielu dni utrzymuję ten deszcz aby zmiękczyć ziemię i uwolnić smoka którego szkielet leży na północ stąd. - powolnym krokiem podszedł do połówki talizmanu kolorów. - Nie pozwolimy im na to. Prawda Aishele? - jego kościste dłonie dotknęły powierzchni artefaktu. Światła w wielu barwach przebiegły po jego powierzchni. Megdar szeleszczącym głosem wypowiadał starożytne zaklęcie. Płynnie, bez pośpiechu, dokładnie słowo za słowem. Wreszcie uwolniony czar popłynął w dół ku ziemi, a potem rozszedł się kręgiem wokoło fortu, poruszając ziemię i wyrzucając z niej kości, gnał z szybkością galopującego konia, aż dotarł do uśpionej armii i kości smoka. Czar zaczął działać.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Och... Nie pozwolimy. - topielica powtórzyła bez zastanowienia.
Drgnęła, gdy czar licza rozszedł się wokoło. Magiczne wibracje zdawały się zresztą wprawiać w drgania wszystko dookoła, łącznie z konstrukcją samej wieży nieumarłego, aż zaklekotały kości stojącego przy drzwiach szkieletu, a samej dziewczynie zadzwoniły zęby. Po kilku chwilach wrażenie to ustało, ale czuć było, że zaklęcie działa. Działało z pewnością, gdzieś w oddali.
W jej głowie wszystko wciąż jeszcze trochę wirowało. Uchwyciła się kurczowo krawędzi postumentu, by nie stracić równowagi i przymknęła oczy.
Ze śmiertelnej czerni znów wyłoniły się wszystkie barwy jednocześnie. Zapłonęły, paląc powieki żywym ogniem, drażniącym i pięknym, lecz wnet przepadły. Ciepła czerwień domowego paleniska, bukiet żółtych wiosennych jaskrów i czyjś donośny śmiech, purpurowa łuna znikającego za horyzontem słońca, jakieś błękitne oczy, tak blisko, malinowe owoce na drżących gałązkach, świeża zieleń liści na tle nieba. W czasie krótszym, niż uderzenie serca, wszystko to zbladło, została tylko zimna niebieska szarość, taka cicha, znikająca pod całunem martwo białych kwiatów.
- Śmierć jest bezbarwna. Kolor to życie, prawda? - rzuciła z namysłem, otworzywszy oczy. Oczy pozbawione koloru, co licz dostrzegłby, gdyby na nią uważniej popatrzył.
- Jeżeli amulet jest tak potężny, dlaczego masz tylko połowę? Masz władzę nad hordą martwych ciał, nad umarłym smokiem, nad pogodą nawet... A nie starcza jej na odnalezienie tej dziwnej magicznej blaszki?
Dziewczyna zabębniła palcami w wykuty z kamienia blat i ostrożnie szturchnęła starożytny artefakt. Tęczowy wir przemknął znów gdzieś między jej powiekami, a resztą świata. Cofnęła dłoń.
- Co zamierzasz?
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Uchwycił je rękę i odwrócił do siebie. - Aby zdobyć tę połowę artefaktu poświęciłem swoje życie. Ktoś będzie musiał poświęcić swoje aby zdobyć drugą jego część. - puścił ją i odwrócił w stronę lewitującej kuli energii. - Śmierć nie jest bezbarwna. Śmierć to największa siła tego i każdego innego świata. Kiedyś wszyscy będą do niej należeć. podszedł do przodu i dotknął powierzchni opalizującej kolorami kuli. Jego palce dotknęły delikatnie powierzchni magicznego cudu i ponownie deszcz przybrał na sile. Jakby w odpowiedzi przyszło uderzenie pioruna który byłby w stanie ogłuszyć każdą żywą istotę. Gdzieś z góry dobiegł ich okrzyk martwego wywerna. - To zależy Aishele co zrobisz ze swoją drugą szansą. - popatrzył na nią. - Pytasz co zamierzam zrobić. - wydobył garść energii z kuli i cisnął ją w górę gdzieś gdzie unosił się pomiędzy burzowymi chmurami jego sługa. - Ja już robię to co zamierzam. Na zachodzie zniszczyłem potężny i wojowniczy klan centaurów, teraz robię to z klanem na południu. Później zamierzam zmusić do posłuszeństwa Ostatni Bastion. - stał tak bez ruchu i milczał, kiedy ponownie się odezwał jego głos brzmiał niczym kamienie spadające do studni. - A ty co masz zamiar zrobić? -
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Zaskoczyło ją to pytanie. Topielica odwróciła się tyłem do nieumarłego i odsunęła się nieco. Nie mogła patrzeć zbyt długo w jego puste oczodoły, roziskrzone zielonym światłem. Pod jego przenikliwym spojrzeniem zaczynała czuć się niepewnie.
- Ja? A jakie to ma znaczenie...? Śmierć to nie siła, to pustka. Brak. To nie żadna druga szansa, to tylko mrzonki.
Przeszła kilka kroków, usiadła na podłodze, opierając się plecami o zimny kamienny mur. Od ściany wionęło wilgocią i stęchlizną. Nadal unikając wzroku licza, Aishele mówiła cicho:
- Teraz już nic nie ma sensu. Czyjś kaprys albo przypadek przywrócił mi ten cień egzystencji. I po co? Teraz nie mam nic. Nie mam tożsamości, nie mam wspomnień, poza kilkoma oderwanymi od siebie obrazami, nie mam do czego dążyć, nie mam nawet życia, o którego zachowanie mogłabym zabiegać, albo poświęcić je w imię czegoś. Jedyne, co mi zostało, to sny. Trochę to niewiele...
Z włosów topielicy wypełzł maleńki ślimaczek, nie większy niż najmniejszy paznokieć u jej dłoni. Przesunął się po policzku i szyi dziewczęcia, pozostawiając ledwo widoczny srebrny ślad, a potem zniknął pod mokrą tkaniną jej sukienki. To małe zwierzątko było chyba jedyną żywą istotą w wieży. Trudno jednak byłoby posądzać je o wystarczająco skomplikowaną jaźń, by podziałała nań aura lęku i śmierci, jaką rozsiewał umarły mag.
- A ty? Po co to wszystko? Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy? W imię czego? Co dalej?
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Wycelował palec w stronę jej głowy. - Pozostała świadomość istnienia. Aishele, istniejesz, choć twoje ciało dąży do rozpadu. Wolisz niepewność dnia codziennego? Kochasz to, kiedy wszystkie twoje plany legną w gruzach po raz kolejny? Życie mija. Każde kiedyś się kończy. Jeżeli śmierć jest pustką co tu robisz? Dlaczego istnieję ja? - podszedł do okna w wieży i wyjrzał za nie lekko się pochylając. - A oni wszyscy? Czy nie istnieją? Zapytaj ich, czy śmierć to pustka. Co ci odpowiedzą? - powrócił ponownie do energetycznej kuli i kolejnym dotykiem skierował chmury bardziej ku centrum Doliny Umarłych. - Masz własną świadomość, więc istniejesz. - Choć znam kogoś, kto by mógł ci przywrócić czucie, ciało i życie jakie znałaś. Tylko po co przechodzić całą drogę po raz wtóry? I tak w końcu dotrzesz do tych samych drzwi na końcu drogi. - Kolejny kruk przysiadł na parapecie. Medgar powoli podszedł do niego i uniósł na wysokość oczodołów, aby po chwili go uwolnić. - Sny to domena świata umarłych. Każdy sen to mała śmierć. Nie dziwne że masz sny. Wspomnienia? Zapewne były bolesne, po co do nich wracać? -
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Ponurą i dostojną ciszę przeszył śmiech, prawie serdeczny. Aishele podniosła się i stanęła w oknie obok Megdara.
- Oni? Oni wszyscy?
Wychyliła się na zewnątrz i spróbowała ogarnąć wzrokiem rozległą przestrzeń zalaną strugami deszczu, błotnistą i brzydką. Uwijały się tam dziesiątki, a może setki szkieletów, które wcale nie wydawały się cieszyć specjalnie z faktu swojego istnienia. Zapewne ledwo zdawały sobie z niego sprawę.
- Mówisz o swoich sługach-ożywieńcach? Doprawdy, sądzisz, że ich obecna egzystencja nie jest pusta? Że pociesza ich świadomość tego, że są? Śmiem nawet wątpić w możliwość uzyskania od nich odpowiedzi, gdybym o to zapytała... Ale nie odpowiedziałeś mi - dodała, spoglądając na licza poważnie. - Po co ci ten amulet, władza, potęga, ożywiony smok? Do czego ma to wszystko doprowadzić?
Gdy niebiosa rozdarła następna błyskawica, z gęstej zasłony deszczu znów wyłonił się martwy kruk i z donośnym krakaniem wylądował na parapecie. Topielica pogładziła go w zamyśleniu i niespodziewanie wyrwała mu jedno z ostatnich ocalałych piór, matowoczarne jak najgłębsza noc bez gwiazd. Ptak najwyraźniej tego nie zauważył, bowiem nie zareagował w żaden sposób. Widać zbytnio skupiony był na misji, jaką powierzył mu jego pan.
- Być może po części masz rację... - podjęła znów, obracając w chudych palcach pióro kruka. - Świadomość istnienia to już coś. Ale za mało. Nie wierzę, żeby mógł istnieć ktoś obdarzony tak wielką władzą nad życiem i śmiercią, aby przywrócić to, co stracone. Mamisz mnie mrzonkami, prawda?
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Powoli odwrócił wzrok w stronę Aishele. Jego oczodoły spotkały się z jej martwymi oczami. Zielone światła rozbłysły i Aishele poczuła wdzierającą się w jej umysł świadomość Lisza. Obraz pojawił się gwałtownie, lecz bez przykrych niespodzianek. Kiedy kruk wystartował z parapetu, wzrok Aishele przywykł do strug deszczu i powoli dostrajał się do widzenia ptaka. Po chwili wypadł ze ścian wciąż lecącej z nieba wody i w dole roztoczyły się Mgliste bagna. "Patrz." usłyszała głos Megdara. W dole dostrzegła parę ludzi. Kiedy skupiła wzrok, obraz się wyostrzył, dostrzegła kobietę i mężczyznę. Szli przez bagna podążając na północ. "Ona ma taką moc." obrazy wróciły na miejsce. Ponownie patrzyła w zeszpeconą rozkładem twarz martwego czarodzieja. - Ona ma moc, która wystarczy by ożywić każde ciało. - Uwolnił kruka aby odleciał. - I idzie tu. Idzie tu, aby mnie zniszczyć. - Powoli powrócił na swoje krzesło i pozwolił ciału tam spocząć. - Nie mam powodów, aby mamić czy kłamać. Pragnę zemsty na Alaranii. To mój cel. -
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Topielica potarła skronie i zamrugała kilka razy ciężkimi powiekami. Nie spodziewała się tej nagłej ingerencji w jej świadomość. Obcy obraz rozwiał się równie prędko, co pojawił, pozostawiając po sobie ulotny zapach magii i zaskoczenie.
- Ależ moje ciało już ożywiono. Nie wierzę, by dało się ożywić umarłą duszę. Nie tak naprawdę. Nie wierzę, by dało się cofnąć ten rodzaj rozkładu.
Monotonny szum deszczu przycichł, lecz swoim nieustającym drażniącym tonem jakby próbował zagłuszyć wszystkie myśli.
Dziewczyna skrzywiła swe zsiniałe usta i zmrużyła oczy. W świetle następnej błyskawicy wyraźniej widać było, jak mocno są podkrążone. Wciąż bezwiednie bawiła się kruczym piórem, obracając je nerwowo, i drapiąc jego ostrą końcówką wierzch swojej dłoni.
Zupełnie nie przekonywały jej słowa licza. Mimo to zapytała, nieco zaintrygowana, lecz z pewnym ociąganiem w głosie:
- Kim jest ta kobieta?
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Lisz zastygł w bezruchu kiedy dziewczyna zadała pytanie. "Kim jest ta kobieta?" powtórzył pytanie w swojej jaźni. Pamięć wróciła. Obrazy z przeszłości. Ból straty ponownie uderzył w jego martwe serce. Zgrzytnął zębami w uczuciu bezsilności. Światło w oczodołach zapłonęło intensywniej a dłoń zacisnęła się powoli w pięść. Wspomnienie odległe niczym początek świata powoli przesuwało się przed oczami Megdara. Góry, wioska, lawina, śmierć... . Pamiętał jej twarz tak podobna do twarzy jego żony. Żony...teraz to słowo było puste. Pozostała chęć zemsty za śmierć ... . Powoli przeniósł spojrzenie na Aishele, w jego oczach rozbłyskały światła, zaciśnięta pięść dotknęła piersi. - To moja córka. A przynajmniej była nią kiedy żyłem lichym życiem. - Ciałem umarłego wstrząsnął dziwny dreszcz. - Matka nauczyła jej tej sztuki. -
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Córka? A zatem twoja własna córka chce cię zniszczyć? Dlaczego? Czy za to, czym się stałeś?
Drążenie tego tematu nie było z pewnością najbardziej uprzejmym i delikatnym, co można było teraz zrobić, ale topielicy brakowało zupełnie takiego wyczucia. A może było jej wszystko jedno. Zresztą, licz nie sprawiał wrażenia kogoś o czułym i tkliwym sercu, kogoś, kto jest w stanie odczuwać ból, nawet wskutek najbardziej tragicznych wspomnień.
- Wspominałeś przedtem o zemście. Czy to ma związek z nią, z twoją córką? Z jej matką?
Aishele stawała się coraz bardziej dociekliwa, ciekawa przeszłości i wspomnień licza. Najpewniej dlatego, że nie miała własnych.
Deszcz tracił na sile z każdą chwilą już od jakiegoś czasu, teraz był już tylko szepczącą mżawką. Zupełnie, jakby jaźń nieumarłego maga przestała go podtrzymywać, zaabsorbowana czymś innym.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

- Jej zapytaj. - opuścił głowę i ponownie dotknął kuli. Deszcz ponownie przybrał na sile a błyskawice jakby chcąc nadrobić chwilę ciszy zaczęły bić częściej. Nie chciał wracać do wspomnień. Nie lubił swojego poprzedniego życia ani tego wszystkiego co pchnęło go do poświęcenia się nekromancji i zmiany samego siebie. Dążył do celu i tylko to się liczyło. Nie interesowało go niczyje zdanie ani opinie. Aishele była tylko jednym z tych co przychodzili do jego siedziby szukając celu dla siebie. Wielu z nich Medgar zmienił w swoich sługów. Dziewczyna nie nadawała się do tego więc nie interesowała go w tej kwestii. Posłał swoją wolę do otaczających fort rzesz umarłych aby zdwoili swoje wysiłki. - Chcesz aby wróciły twoje wspomnienia? - idź do niej. Nic nie ryzykujesz, przecież już jesteś martwa. Nic się nie stanie jeżeli zniszczy twoją jaźń. A może unieszczęśliwi ciebie powrotem do marnego życia. - ponownie dotknął kuli i wydobył z niej malutką iskierkę. Światełko płonęło na jego palcu hipnotyzująco. - Masz. Dam ci siłę na tę drogę jeżeli chcesz i odeślę do niej. Chcesz tego Aishele? -
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Czy chcę? Ja... nie wiem, poczekaj - wyjąkała, starając się nie zdradzać kiełkującego na dnie jej serca podekscytowania. Instynktownie cofnęła się pół kroku przed dziwnym światełkiem, którym nieumarły machnął jej przed oczami. Maleńka iskierka pobłyskiwała zwielokrotnionym szeregiem odbić w jego złotej koronie i pierścieniach zdobiących dłonie. A raczej to, co kiedyś było dłońmi.
- Niechętny jesteś do snucia opowieści, co, liczu? Opowiedz chociaż, z czym wiąże się przystanie na twoją propozycję. Bo pewnie nie jest ona bezinteresowna, hm?
Nie przerywając rozmowy, topielica odsunęła się znów dyskretnie kawałek od nieumarłego, oparła się ramieniem o ścianę i zaczęła piłować skradzione krukowi pióro o ostrą krawędź jakiegoś nadłupanego kamienia. Najwyraźniej starała się uzdatnić je do pisania, z marnym efektem niestety.
- Masz tu jakiś nożyk?
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości