Dolina UmarłychKu bezpieczeństwu i szaleństwu

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Wiladye
Szukający drogi
Posty: 33
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Wiladye »

        Zniknięcie Elisy jakoś umknęło rozemocjonowanej nastolatce, która łypała wzrokiem na łaciatą centaurzycę. Dodatkowo rozdrażniło ją podejście Leny. Starsza od niej towarzyszka patrzyła na nią, jak na opętaną, ale tutaj nikt nie chciał słuchać Wil! Zdaniem innych, jej pomysły nie były godne uwagi, a przynajmniej tak to odbierała młódka, która za wszelką cenę pragnęła posłuchu i uznania. Szczególnie tak narwana buntowniczka Wil.
        - Przecież mówię – momentalnie sparowała wypowiedź Leny, po czym syknęła czując dotknięcie na swojej nodze.
        Dziewczyna obróciła się i rozjuszona zerknęła pytająco na siostrę. Nastolatka wydęła usta mamrocząc pod nosem, że nie trzeba, że ona nie chce. Najnormalniej w świecie poczuła ogromny wstyd przed innymi i teraz jej frustracja powoli przenosiła się na Nadeyę, która w przypływie rozsądku chciała pomóc swojej młodszej siostrze. Problem jednak polegał na tym, że od rozważnego działania były ważniejsze rzeczy – na przykład pokazanie się przed innymi. Przed Nessusem, jako harda wojowniczka zdolna do wielkich czynów oraz przed Leną, jako lepszą partię, zdolniejszą dziewczynę, utalentowaną naturiankę. A teraz? Teraz jej siostra zasklepia jej ranę, której tak się wstydziła! Że też w ogóle dała się drasnąć!
        Stąd też Wiladye ledwie wymamrotała coś na wzór podziękowań, ale jakiś takich niesłyszalnych i mało zrozumiałych. Zawstydzona dziewczyna skuliła się i obróciła plecami do reszty przełykając wielką gulę w gardle święcie przekonana, że straciła w oczach pozostałej dwójki i ponownie zwątpiła w wyższość ponad Leną.
        Mimo tego uczuciowego zamieszania od razu wyłapała niepokojący dźwięk. Oczy Wiladye pociemniały z napięcia jakie urosło w jej ciele. Rozejrzała się dookoła. Z ciemności wyłonił się potężny mężczyzna. Zlękniona nastolatka przyłożyła dłonie do piersi zdając sobie sprawę, że ów stwór stoi najbliżej niej. Strach jednak szybko ustąpił na rzecz zdenerwowania. Wil wypięła pierś do przodu mierząc stwora wzrokiem, była gotów się na niego rzucić z gołymi rękoma, ale gdy w tle pojawili się tubylcy to zrezygnowała z tego planu. Jeszcze miała odrobinę oleju w głowie by łatwo oszacować tak nierówne siły.
        A co gorsza!
        Ten zmutowany typ podszedł do Leny!
        Mina Wil zrzedła. Co w niej takiego jest, że zawsze wybierają ją?! Nawet taka paskuda zawsze kieruję się w stronę Leny!
        Dziewczyna opuściła ramiona i westchnęła zaczepnie, ale jej depresja z każdą chwilą się pogłębiała. Świetnie! Lena po raz kolejny wpadła komuś w oko, Nadi była wyjątkowa przez swoje uszy, a Nessus nadawał się do reprodukcji (oj, na pewno się nadawał!). A ona? Będzie zapomnianym, jednym z tysiąca eksperymentów by zrobić coś z niczego. Znając jej szczęście byłaby pierwszym zanotowanym, nic nie znaczącym zgonem na liście.
        - Łapy precz – wytknęła palcem potwora, gdy ten pstryknął Nadeyę w ucho.
        Kolejne słowa sprawiły, że Wiladye spojrzała na Elisę. Nie z wyrzutem, ani z wściekłością, raczej z zamyśleniem i rozkojarzeniem. „Ale jak to?”, zastanowiła się młódka, która nie odrywając spojrzenia od wampirzycy dała się poprowadzić do jaskini.
Potem Wil tajemniczo długo milczała słuchając rozmów dorosłych i nie wtrącając ani jednego zdania. Spoglądała na Zapomniane Miasto z góry. Migoczące światełka wyglądały przepięknie na tle ciemnego miasta, jakby teraz znajdowali się w przytulnie ustrojonym pokoju, w którym panuje romantyczny nastrój. Kilka świec oraz rozległa przestrzeń opętana przez jedna osobę – Boga Próżności.
        - Ale... - zająknęła się Wiladye odrywając spojrzenie od miasta a kierując je na resztę stada.
        - Ja... nie... - bełkotała, aż jej wzrok nie wlepił się w nowy punkt. Taki, który przyspieszał puls i sprawiał, że serce wyrywało się z klatki piersiowej – rozwścieczony, ociekającym męskością Nessus.
        Na twarz Wil wstąpił lekki rumieniec, który zniknął pośród panującej wrzawy. Wyrwana ze świata przemyśleń, centaurzyca musiała szybko dobyć broni by odepchnąć od siebie pierwszych tubylców. Było z nimi coś nie tak, jakby nie myśleli sami za siebie przez co nastolatka miała mieszane uczucia, gdy ją atakowano. Niestety czas analiz przeminął i teraz musiała działać. Dała ponieść się instynktowi przetrwania, bo czy opętani, czy nie – atakowali ją. Póki byli trzymani na dystans radziła sobie bardzo dobrze, ale gdy przekroczyli pewien próg zaczęło być gorzej. Jeszcze gorzej, gdy Lena przebiła któremuś z nich łeb, jakby musiała ją ratować! Prychająca młódka zaciskała pięści na włóczni sprawnie nią wymachując i zabijając, bez względu na własne opory.
        Oczywiście nie wyszła z tego bez szwanku. Dorobiła się kilku ran, zadrapań i rozcięć, a gdy wszyscy wokół leżeli martwi, ona ciężko dyszała ledwo utrzymując włócznię w dłoniach. Kilka brązowych kosmyków przylepiło się do jej czoła, a na polikach pojawiły się zaczerwienienia z powodu zmęczenia. Zlana potem i zaplamiona krwią spojrzała na Elisę, tym samym wzrokiem co wcześniej. Padło hasło „Za mną”, ale młódka opierała się temu poleceniu. Patrzyła to na odbiegająca grupę, to na wampirzycę, aż w końcu syknęła zrywając się do biegu.
        Dogoniła resztę bez problemu, ale wciąż oglądała się za siebie. Do momentu.
Do momentu, w którym to nie usłyszała „kochany!”. KOCHANY?! Aż się jej kopyta zaplątały! Musiała utrzymać równowagę chwytając się Nadeyi, gdy potknęła się o własne nogi.
        Czy ona dobrze słyszała?!
        KOCHANY?!
        Wiladye warknęła nie starając się już nawet próbować dogonić Nessusa czy Lenę. Zmęczona trzymała jednostajne tempo kierując się w ślad za dwójką. Jako ostatnia wyskoczyła z zarośli leniwie zgarniając z włosów pojedyncze patyki. Szata, którą kurczowo się osłaniała została porwana. Wiladye milczała odsuwając się delikatnie od reszty i dalej rwąc materiał. Nie rozumiała, co takiego ujmującego było w Lenie, ale może chodziło o zakryty biust? Gdy się do niej mówiło to patrzyło się jej w oczy a nie w cycki, więc to był pierwszy krok do tego, by ukryć swoje piersi. Dziewczyna spięła się i sztywno stanęła, gdy łaciata centaurzyca ją przytuliła. Niemalże wmurowało ją w ziemię, a potem spojrzała na naturiankę wzrokiem wyraźnie mówiącym „nie jestem twoją koleżanką”. W pełni spięta młódka zaczęła owijać się czerwoną szatą zasłaniając jedynie biust. Wiązała na plecach supeł, gdy w końcu odważyła się wydusić z siebie jakiekolwiek słowo. Co ważniejsze, nie kierowała ich do najstarszej dwójki, a do Nadeyi, która miała wyjątkową słabość do Wil.
        - A co z Elisą? - spytała drżącym głosem przyjmując zdziwione spojrzenie uszatej.
        - Ona... ona potrzebuje pomocy – zaapelowała ze strapioną miną wciąż utrzymując spojrzenie na swojej siostrze.
        Wiladye postąpiła krok do przodu obejmując dłonie Nadeyi. Mocno zaciskała na nich palce i niemalże z rozpaczą patrzyła na centaurzycę.
        - Wiem, zachowała się okropnie, ale o co chodzi z jej siostrą? - spytała retorycznie. - Zdradziła nas, ale ja dla ciebie zrobiłabym wszystko! Sama słyszałaś tego potwora „czego się nie robi dla siostry?”. Ona również o niej wspominała! Może potrzebuje pomocy? Nadi, ja dla ciebie zabiłabym samego wodza plemienia, poświęciła kolekcję kamyków albo oddała się w niewolę, gdyby to miało oznaczać, że cie odzyskam! My... my nie możemy jej tak po prostu zostawić!
        Oczy Wiladye stały się wielkie i okrągłe. Pokryła je lekka i wilgotna warstwa zbierających się łez. Dziewczyna momentalnie znalazła bardzo blisko siostry, niemalże do niej przylegając i przed nią klęcząc.
        - Nadi... - powiedziała cichuteńko.
Awatar użytkownika
Nadeya
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Włóczęga
Uwagi administracji: Użytkowniczka ma prawo posiadać w sumie 10 kont, z czego jeden slot, jest slotem dodatkowym, otrzymanym jako nagroda, za długie i sumienne wykonywanie pracy moderatora.
Kontakt:

Post autor: Nadeya »

Nadeya była przygnębiona i równocześnie zirytowana tą sytuacją. Nessus miał rację i królikoucha mu przytaknęła, ale czy ten dziwak naprawdę był na tyle głupi, by zapomnieć o czymś tak podstawowym? Centaurzyca obawiała się, że ma jakiegoś naprawdę konkretnego asa w rękawie. Mogła to być równie dobrze jego magia, sądząc po jego wyglądzie, na pewno nie była na niskim poziomie, o ile sam to sobie zrobił.
Znowu zabijanie, naturianka nie była pozytywnie nastawiona do tej części planu.

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, by pozbyć się tych sługusów, oni są jakby pod wpływem czaru, może nie trzeba ich od razu mordować? — skrzywiła się jasnowłosa, było jej szkoda tubylców. — Ale tak, gotowa — westchnęła.

Nadeya z pomocą kopyt odpędzała się od sługusów fałszywego bóstwa, nie chciała im zrobić większej krzywdy, była szansa, że po zabiciu tego dziwaka czar przestanie działać. Kątem oka spostrzegła, jak ten dziwoląg traci głowę. On na to zasłużył, aczkolwiek widok tryskającej krwi wcale nie był przyjemny. Reszta ciała po chwili również opadła bezwładnie na ziemię, wokół zaczęła tworzyć się szkarłatna kałuża.
Została jeszcze Elisa, która odskoczyła odstrzały zaskoczona, zdradziła ich, ale nie sądziła, że atak nastąpi tak od razu. Teraz jednak stała jak słup nie pomagając nikomu, nie obejmując już żadnej strony jedynie swoją własną, która nakazała jej zrobić to, co kazał Nessus, by nie skończyć jak Bóg Próżności.
Nadeya wciąż miała nadzieję, że tubylcy staną się sobą, ale najwyraźniej zaklęcie było zbyt mocne, wciąż na nich szarżowali coraz bardziej agresywnie, nie zważając na rany i siniaki, więc królikoucha poddała się i zaczęła z pomocą magii zatrzymywać ich serca, śmierć była szybka i naturianka uważała ją za dość humanitarną w tej sytuacji. Choć na nic się to zdawało, gdy tylko spostrzegła, jak Lena sprawnie obezwładnia tubylców z pomocą swojego łuku, poddała się i zwyczajnie zaczęła prócz magii, używać kopyt. Były całkiem skuteczne, choć pewnie takie uderzenie w twarz musiało być okropnie bolesne.
Mogli już uciekać, trochę przerzedziła się ta armia bezmyślnych tubylców i Nadi ruszyła galopem za Nessusem. Jeszcze kątem oka widziała nietoperza, który leciał za nimi, była niemal pewna, że to ta wampirza zdrajczyni. Jednakże w miarę jak się oddalali, tak coraz mniej tutejszych ich ścigało, być może byli za wolni, aczkolwiek miała jakieś niemiłe wrażenie, że to nie o to chodzi. Po chwili zrozumiała, wokół słychać było skrzek tych przerażających białych istot. Musieli stąd wyjść jak najszybciej, zwłaszcza, że z jakiegoś powodu świetliki słabły i robiło się coraz ciemniej.
Nadeya galopowała prawie na oślep, była gdzieś za Leną, widziała jej sylwetkę i tego się trzymała, w międzyczasie jednak kontrolowała również, czy jej siostra jest w pobliżu, bardzo nie chciałaby kolejnej rozłąki. Po chwili Wiladye prawie ją przewróciła, królikoucha zaniepokoiła się czy aby z jej siostrzyczką wszystko dobrze.

- Wil? – spojrzała na nią pytająco z zatroskaniem w oczach

Wyskoczyła chwilę po Lenie, później reszta. Zaskoczyło ją niespodziewane przytulenie od złotowłosej, ale to było całkiem miłe.

- Odchodzisz? – zdziwiła się Nadeya, myślała, że może razem powędrują ku kresowi Doliny Umarłych. Nie znały się długo, więc królikoucha szybko przyjęła to do wiadomości i zaakceptowała. – Ciebie również miło było poznać – uśmiechnęła się i pomachała. – Szerokiej drogi – dodała jeszcze.

Naturianka już zaczęła się zastanawiać co dalej, gdzie pójdą, gdy Wil przypomniała jej o wampirzycy.

- Zdradziła nas – stwierdziła, starając się zachować pełną powagę, ale trochę ją to bolało, a kolejne słowa brunetki po prostu ją wewnętrznie rozbiły, nie wiedziała, co ma powiedzieć, patrzyła jej w oczy bezradnie i niepewnie, z jednej strony zdradziła, a z drugiej Nadi teraz zrozumiała, ona też zrobiłaby wszystko dla Wil. Potrzebowała chwili, ale zdecydowała. – Wrócę po nią. – Położyła dłoń na ramieniu młodej. – Nie martw się, za chwilę wrócę, obiecuje – uśmiechnęła się lekko. – Kocham cię Wil. – Przytuliła ją i ruszyła tam, skąd uciekli.

Trochę się bała, ale ruszyła tą samą drogą, galopowała co sił w kopytach, dlatego też, gdy spostrzegła Elise skuloną przy jednej z kolumn zatrzymała się tak gwałtownie, że prawie się wywróciła.

- Elisa – ucieszyła się, że nie będzie musiała iść dalej. - Uciekajmy stąd, jak najdalej.
- Uciekaj, nie wiem, po co tu wracałaś. Zdradziłam was.
- Miałaś ku temu ważny powód, twoja siostra…
- Mhm, teraz to już nieważne, idź do swoich, mi nic nie będzie.

Nadeya przygnębiona poddała się i miała opuścić przedsionek Zapomnianego Miasta, gdy nagle ziemia zaczęła się trząść, sklepienie tego miejsca niebezpiecznie popękało. Królikoucha chwyciła wampirzyce niczym wór ziemniaków i chciała czym prędzej stąd wyjść. Niestety w tym momencie stos gruzów zablokował jej możliwość ucieczki, więc pogalopowała w głąb, tam, gdzie sklepienie jeszcze w miarę się trzymało. Ledwo nadążyła, kilka spadających kawałków sufitu trochę ją poraniło, ale biegła mimo to. W końcu rząd kolumn zniknął, a ona i nieumarła znalazły się w jaskini, gdzieś w oddali widać było plamę światła. Jasnowłosa nie szczędziła kopyt, nie miała gwarancji, że i ta naturalna jaskinia się nie zawali.
Centaurzyca miała nadzieję, że zaraz wyląduje na zewnątrz, padnie na miękką trawę albo ubitą ziemię, cokolwiek, byle nad głową miała niebo. Niestety prędzej brakło jej sił i wywróciła się wraz z Elisą. Traciła przytomność, nie wiedziała, co się dzieje, miała tylko poczucie beznadziei, obiecała siostrze, że będzie dobrze, że za chwilę wróci, ale nie mogła tego spełnić.

Elisa, choć również poobijana zarówno na duszy, jak i ciele postanowiła pomóc centaurzycy, tylko tak się mogła odwdzięczyć. Po chwili usłyszała żałosny psi płacz. Było bardzo ciemno, ale przez chwilę na tle tamtego światła w oddali zobaczyła sylwetkę stworzenia, to ten dziwny szczeniak. Musiał się zgubić przez to zamieszanie i ukryć tutaj.

- Choć tu mały, myślę, że twoja obecność się przyda. — Pogłaskała malucha, o dziwo nawet na nią nie warknął. — Musimy jakoś dobudzić naszego konika — westchnęła.

Ciąg dalszy - Nadeya: viewtopic.php?f=27&t=3738&p=88022#p88022
Ostatnio edytowane przez Nadeya 4 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Nessus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 50
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Wojownik , Wędrowiec , Łowca
Kontakt:

Post autor: Nessus »

Nie spodziewał się, że Lena tak szybko ich opuści, jednak nie próbował jej zatrzymać. Pożegnał ją jak dobrą znajomą, mówiąc jej też, że liczy na kolejne spotkanie – nawet, jeżeli znów byłoby przypadkowe – i, że wtedy będą przebywać w swoim towarzystwie trochę dłużej niż teraz, bo nawet nie zdążyli dobrze porozmawiać o tym, co spotkało ich od czasu, gdy spotkali się ostatnio, do niedawna, gdy ponownie na siebie wpadli.
W każdym razie, jak już pożegnali się z Leną, musieli wrócić do innych rzeczy i ruszać dalej. Opuścić zarówno Zapomniane Miasto, jak i tereny otaczające wejście do niego – Nessus chyba dopiero teraz pojął, że o wiele bardziej odpowiada mu przebywanie na otwartym terenie i mając niebo nad swoją głową, nawet jeśli byłby w gęstym lesie, to i tak nadal miałby świadomość tego, że nad koronami drzew znajduje się niebo. Właśnie dlatego też centaur tak ochoczo wyskoczył przez, ukryte wśród pnączy, przejście i wydostał się z jaskini, a także z samego Miasta. Odwrócił się też od razu, żeby poczekać na Nadeyę i Wiladye, jednak nie dość, że żadna z nich się nie pojawiła, to jeszcze poczuł i nawet usłyszał wstrząsy, które sprawiły, że przejście zostało zasypane. Zawalił się albo sufit, albo ściany boczne… albo i to, i to.

Nessus na początku próbował nawoływać, a po chwili nawet próbował usunąć przynajmniej część gruzowiska, żeby spróbować zajrzeć do środka i sprawdzić, czy jego towarzyszki żyją. Używając mieszanki magii siły i własnej siły fizycznej, udało mu się usunąć trochę kamieni, jednak zanim jeszcze zdążył chociażby rzucić okiem przez szczelinę, to cała konstrukcja okazała się niestabilna i kolejne kamienne fragmenty spadły na te miejsca, które jeszcze przed chwilą były od nich wolne – miejsce tych zajęły kolejne, nadal sprawiając, że przejście było jak najbardziej niedostępne i to zarówno do przeciśnięcia się przez szczelinę, jak i próbę zajrzenia przez taką i sprawdzenia, czy po drugiej stronie ktoś żyje.
Podjął kolejną próbę, próbując usunąć więcej gruzów, jednak ostatecznie i tak zakończyła się ona tym samym efektem, co pierwsza. Ponownie zaczął nawoływać, a gdy i tak nikt mu nie odpowiedział… zaczął szukać jakiegoś innego przejścia do Zapomnianego Miasta. Musiały istnieć inne wejścia do tamtego miejsca, tylko najpewniej również były one ukryte i może mu się nie udać znalezienie ich bez pomocy osoby, która tam mieszka lub mieszkała. Mimo tego, i tak nie poddał się i podjął próbę odnalezienia jakiejś jaskini w okolicy, którą mógłby dostać się do podziemnego miasta. Po jakimś czasie, co prawda udało mu się znaleźć nawet trzy groty, jednak żadna z nich nie poprowadziła go do Miasta. W jednej natknął się nawet na niedźwiedzia, jednak udało mu się wcześniej dostrzec obecność zwierzęcia i, wykorzystując do tego mowę zwierząt, uspokoił je i przekazał mu też, że opuści dom leśnego drapieżnika.
Centaur zaczął już się powoli poddawać, dlatego też ponownie wrócił do przejścia, przez które on sam dostał się na powierzchnię i które nadal było zasypane gruzem. Znów kilkukrotnie zawołał obie naturainki po ich imionach, ponownie też nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Przebiegł się jeszcze po okolicy, nadal próbując znaleźć inną jaskinię, która może okazałaby się przejściem do miejsca, w które teraz chciał się dostać. Gdy kolejna próba zakończyła się całkowitym niepowodzeniem, Nesuss zaczął tracić nadzieję na to, że uda mu się tam dostać. Pozostało mu liczyć na to, że Nadeya i Wiladye żyją i nie są też ranne, co mogłoby się z nimi stać w trakcie wcześniejszych wstrząsów. To, że jedno wejście się zasypało mogło oznaczać też, że inne miejsca w Zapomnianym Mieście podzieliły podobny los. Poza tym… centaur poczuł chęć powrotu do swoich pobratymców, do klanu Złotookich, dlatego też prawdopodobnie jego następnym celem będzie Szepczący Las, gdzie znajduje się centaurza wioska klanu, do którego należał.

Ciąg dalszy: Nessus
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości