Dolina UmarłychPowrót do grobowca

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Powrót do grobowca

Post autor: Akkarin »

Demon wyszedł z portalu i znalazł się ponownie w grobowcu - w głównej izbie. Wszystko było takie samo, wrota prowadzące na zewnątrz były zamknięte. Tak pozostałe twa, prowadzące do krypt. Z czego na lewych wciąż było widać rozcięcie jakie zrobiła mai, oraz zastygnięty już metal. Jedyną różnicą jaką dało się zauważyć, była panująca wszędzie ciemność. Nic nie świeciło jak ostatnio. Zaklęcie demona wciąż działało... Nemorianin przymknął czy, by lepiej skupić się na tym co miał zrobić. Wplecenie czyjejś osoby w zaklęcie nie było łatwe...

Minęło pół godziny, może dłużej. Demon opadł na podłogę oddychając szybciej. Był wycieńczony, moc jaką posiadł od swojego wierzchowca oraz to co posiadał sam okazało się ledwie wystarczające by choć tak odrobinę odmienić naturę czaru... Musiał jednak wstać i działać dalej. Posłał myśl w stronę Arkada.
- Przyjacielu. Gotowe. - Stworzenie uderzyło więc przednim, prawym kopytem dwukrotnie w ziemię. Akkarin teraz mógł tylko czekać, aż elfka zdecyduje się wejść w portal.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen wypadła dość niezgrabnie z portalu i zachwiała się. Było ciemno, prawie rozpłaszczyła się na kamiennej ścianie, uprzednio potykając się o coś. Było też bardzo zimno. Ale najgorszy w tym wszystkim był okropny fetor otwartego grobowca i rozkładających się zwłok.
- Akkarin? - rzuciła w ciemność. Nie odpowiedział jej nikt, miast tego usłyszała czyjś ciężki oddech. Jej oczy jeszcze nie przyzwyczaiły się do ciemności, podeszła jak ślepiec, z wyciągniętą ręką w stronę źródła dźwięku. Jej palce natrafiły na jego ramię.
- Wszystko w porządku? - zapytała, choć pytanie było dość bezsensowne.
Powoli zaczynała dostrzegać zarysy pomieszczenia, choć nic poza tym. Naprawdę przydałoby się światło, choć Aileen wolała nie wiedzieć co leżało na ziemi i o co się potknęła. Pomacała wilgotne ściany krypty. Zaprawa między nimi była stara, a jeśli budynek stał na podmokłym gruncie... Kto wie?
Podeszła do drzwi po lewej stronie, ostrożnie omijając demona. Zanim jednak dotknęła drzwi, stanęła jak wryta.
Smród w grobowcu był niczym w porównaniem ze smrodem śmierci. Za drzwiami kryły się zwłoki zarażone prawdopodobnie tym, co Hezaq Grynia próbował zniszczyć.
- Nie dotykaj drzwi! - syknęła Aileen i odsunęła się. - Róbmy co mamy do zrobienia i znikajmy stąd jak najszybciej!
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Przejście wygenerowane przez Gardenię najpierw głośno zassało powietrze a zaraz potem wypluło pulsujący mocą owal. Na trawie najpierw stanęła lewa noga kobiety, a zaraz za nią nadeszła cała reszta. Magini spojrzała na monstrualne drzewo, którego wnętrze nie tak dawno zwiedzała. Dookoła żywej wieży gęsto zebrało się wojsko Megdara. Gardenia oblizała wargi, odchyliła ramiona do tyłu i pozwoliła, żeby kurtka samoistnie się z nich ześlizgnęła. Złapała za okrycie tuż przed upadkiem, złożyła w pół i podała stojącemu obok zbrojnemu. Wojownik spojrzał na kurtkę zdziwiony ale przyjął.
Następnie sięgnęła do przyczepionej do pasa kieszeni bocznej i wyjęła z niej rzemyk, którym metodycznie zaczęła związywać włosy.
- Zaprowadź mnie do dowódcy Utora. – powiedziała do wojownika z kurtką. Z właściwą ożywieńcom chyżością poprowadził maie przez zgromadzony przy drzewie tłum.
Centaura znalazła niedługo potem gdy skończyła splatać warkocz. Były naturianin łypnął na nią zdrowym okiem.
- Gardenio.
- Utorze.
- Wojska są gotowe do ataku.
- Dobrze. Mógłbyś przywołać do mnie swoich magów przestrzeni? Mam dla nich specjalne zadanie.
- Oczywiście. Ilu potrzebujesz?
- Wszystkich jakich masz.
Czekając aż ludzie i nieumarli zbiorą się do kupy sięgnęła dłońmi do karku i zaczęła ugniatać jego napięte, stalowe postronki. Za dużo stresu maie, za dużo stresu. Kiedy jej cierpliwość zaczęła wydawać pierwsze ostrzegawcze piski nieumarły wojownik, pozbawiony górnej części czaszki, oznajmił, że są już wszyscy. Gardenia pociągnął nosem, podeszła do zebranych.
- Panie. Panowie. Wiecie po co tu jesteśmy. Władcę Doliny Umarłych interesuje zawartość sarkofagu znajdującego się w tym grobowcu. Jest tam również dwójka szpiegów Kryształowego Królestwa. Nie mogą stąd odejść z sarkofagiem. Dlatego chcę, żebyście połączyli swoje zaklęcia i otoczyli cały obszar grobowca barierą przeciw portalom przestrzennym. Po co macie to robić skoro moc Lord Megdar użył już w tym celu swojej magii? Bo ja tak mówię. Użyjecie całych zapasów mocy jakimi dysponujecie i stworzycie dla mnie barierę szczelną i zwartą jak uda dziewicy. Nie może się do tego grobowca przedostać żaden tunel teleportacyjny. A kiedy mówię żaden to mam na myśli ani z wewnątrz, ani z zewnątrz. Żaden. Czy to jasne? – magowie kiwnęli głowami. – Dobrze. Jeśli któryś z was zawiedzie odpowie bezpośrednio przed Lordem. – podwinęła rękawy koszuli, odsłaniając nadgarstki. – Ale najpierw trafi do mnie. – klasnęła w dłonie. - Na stanowiska.
Kiedy żołnierze rozbiegli się do swoich zadań magini powtórnie zwróciła się do Utora.
- Schodzę tam. Wezmę ze sobą czwórkę tragarzy do przeniesienia sarkofagu.
- A co z dwójką szpiegów? – centaur warknął basem.
- To zależy jak się zachowają. Biorę ze sobą kruka, będziecie mieć dowódco podgląd sytuacji. Potrzebuję też sztyletu.
Utor spojrzał na swojego przybocznego a ten odpiął od pasa krótkie ostrze w skórzanym pokrowcu i wręczył go Gardenii. Następnie kobieta razem z czwórką zbrojnych ruszyła w stronę masywnych korzeni, kryjących wejście do wnętrza drzewa.

***

        Wiedząc co zastanie w środku i znając plan podziemnej budowli Gardenia nie wahała się zbyt długo przed użyciem czarów o dużym natężeniu. Sforsowała drzwi. Przedzieranie się przez korytarz wypełniony ofensywnymi zaklęciami demona przypominało torowanie sobie drogi w dżungli – wici mocy występowały gęsto, był grube, koszmarnie zaplątane i lepkie. Na szczęście magini miała ostrą maczetę. Zmysł magiczny powiadomił ją, że pozostali na zewnątrz magowie przestrzeni zabrali się porządnie do roboty. Bariera wokół grobowca buczała energią. Jedyna droga wyjścia wiodła teraz przez nią i hufiec Utora.

Gardenia dotarła do głównej komnaty z trojgiem drzwi. W świetle otaczających ją płomieni zobaczyła głowę konia. A potem Akkarina. Na końcu elfkę bo stała najdalej.
- Odsuńcie się od komór. – powiedziała lodowatym tonem. – Nie żartuję.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon skinął głową słysząc słowa elfki.
- Tak. Jest dobrze... - Sięgnął ręką w bok, chcąc się podeprzeć i wstać. Wyczuł jednak ciało, musiał to być tygrysołak, którego zabił. Zaczął szybko przeszukiwać otoczenie zwłok, po chwili odnajduje kostur. Tak jak się spodziewał - jest przepełniony magią, chyba pustki, choć Akkarin nie był pewny. ważne, że mógł zaczerpnąć z niego moc. Wstał znów pełny sił i przy okazji najedzony.
- Musimy zabrać wszystko co może się przydać, albo zniszczyć... Zajmij się zarażonymi. - Podał jej kostur- przyda ci się - Po czym ruszył do krypty w której znajdował się sarkofag. Przeszukiwał wszystko co tam mogło być cenne, czego nie mógł zabrać niszczył z użyciem swojej rodzimej magii. Wszystko czego ona dotknęła

Wejście Gardenii nie zdziwiło zbytnio demona, choć liczył, że będzie... Będą mieli więcej czasu... No cóż jeśli jednak nie, to nie. Wyczuł jednak chwilę wcześniej zaburzenia przestrzeni. Zapewne blokadę teleportacji. Zdążył więc przygotować zaklęcie, którego mai na pewno się nie spodziewała... Nikt się nie spodziewał...
W jednej chwili zamknął się portal na środku pomieszczenia, za to zarówno pod mai jak i pod demonem, oraz elfką otworzyły się portale. Zarówno nemorianin i elfka przenieśli się tak jak można najbliżej granicy blokującej dalszą teleportację. Teraz należało uciekać tuż za nią i przenieść się nowym portalem dalej... Mai za to trafiła trochę gorzej, bo za wrota, które poprzednim razem sama rozcięła, teraz zniszczone przez elfkę. Pojawienie się Gardenii w grobowcu spowodowało coś jeszcze - uruchomienie zaklęcia rzuconego przed demona poprzednim razem. W jednej cały grobowiec ogarnął mrok, sięgając również do mai. Wszystko co ominęła elfka objęło zaklęcie demona. Przedmioty zmieniły się w cienie, po czym rozpłynęły po chwili jakby nigdy ich nie było. Mrok zaczął również obejmować zdezorientowaną mai płomienia. Miała wrażenie, jakby traciła kontakt z własnym ciałem, traciła je. Choć wciąż czuła że je ma, stawało się jakby obce...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen wzdrygnęła się z obrzydzenia, gdy usłyszała, jak Akkarin dobrał sie do rozkładającego się trupa. Wciąż było ciemno, na szczęście fetor jakby troche zelżał. Zapewne tylko dlatego, że nos elfki odmówił współpracy. Z trudem hamując mdłości, przyjęła bez słowa kostur. Wyczuła promieniującą od niego aurę nieznanej jej dziedziny magii. Mimo wszystko - aura pachniała destrukcją. A o to jej chodziło.
Ruszyla za Akkarinem powoli, by na nic nie wpaść. Całym sercem nienawidziła tego miejsca. Podczas gdy Akkarin szukał po komnacie czegoś wartościowego, ją zainteresował prostopadłościenny kształt pośrodku. Sarkofag z odwaloną płytą. Oczy Aileen w takim mroku widziały bardzo niewiele, wiedziała jednak, że wewnątrz znajduje się ciało. Choć szczerze wzdragała się przed profanacją zwłok, szybko przeszukała sarkofag, lecz nie znalazła w nim nic poza trupem.
- To się licz przeliczy - mruknęła. Destrukcja była łatwiejsza od tworzenia. Tym samym zaklęciem, ktore zawczasu miało zniszczyć i jej ciało, unicestwiła zwłoki Hezaqa. Pozostały po nim tylko resztki ubrania i przerdzewiałe metalowe ozdoby, które zniknęły wkròtce po tym, jak Aileen zwiadowczo dotknęła je kosturem. Wyszła szybko z pomieszczenia. Poczuła niepokój, lecz nie wiedziała, czego on dotyczy.
Teraz musiała być ostrożna. Podeszła raz jeszcze do uszkodzonych drzwi i rozpostarła swe zmysły. Magiczna bariera plombująca wrota została uszkodzona, gdy ktoś próbował się przedrzeć. Tym lepiej. Wyszukała starannie najsłabsze punkty w zawiasach utrymujących wrota. Nie była w pełni sił, musiała się oszczędzać. Delikatny nacisk magii ziemi na odpowiednie elementy i drzwi wypadły z ram i z ogłuszającym hukiem rąbnęły o kamienną posadzkę.
Elfka weszła do komnaty, otaczając się barierą z magii życia. Nie była to dobra bariera, ale nic organicznego co byłoby mniejsze od komara nie przedostałoby się przez nią. To wystarczało. Lodowate zimno tutaj było jeszcze dotkliwsze. Na podłodze leżały zmumifikowane zwłoki ożywieńców zakażonych chorobą. Aileen bardzo uważała, by ich nie dotknąć, choć zdawało jej się, że truchła podrygiwały nieznacznie. To też musiała unicestwić. O ile łatwiej jest niszczyć pasożyta, który jeszcze nie wgryzł się w ciało żywiciela. Z jej ciała wypromieniowało tchnienie śmierci, zabijając wszystko, co wykazywało choć drobne oznaki życia.
Zakrztusiła się i przerwała zaklęcie. Nie byli sami. Drgające trupy, już wolne od zarazy rozpadły się w pył. Jeden jedyny zdołał wypełznąć do połowy z pomieszczenia i uniknąć zagłady.
- Mamy towarzystwo! - krzyknęła do Akkarina.
Podeszła do trupa, zamierzając oczyścić go z zarazy i unicestwić. Zakręciło jej się w głowie i trzy czwarte trupa znikło nagle z cichym świstem. Powoli wyczerpywała swoje siły. Z nosa popłynęła jej wąska i ciepła strużka. Otarła ją dłonią. Krew. Opuściła wątłą barierę, by w razie jakichś wypadków znów mogła niezauważalnie ją podnieść.
Usłyszała łomot, a kilka chwil później na końcu korytarza zamigotało światło. Truposz złożony z czerepu, resztki lewego barku i ręki zajęczał potępieńczo.
Znała tę aurę. Oznaczała poważne kłopoty. Podobnie jak bariera energii, która zamknęła się nad kryptą. Znowu wpadła w pułapkę.
Aileen, myśl!
Nie mogli uciec stąd inaczej, niż na własnych nogach. Nie było stąd wyjścia. Ale nie było też tego, po co przyszła tu Gardenia. Elfka zerknęła na trupa. No, prawie nie było.
- Odsuńcie się od komór. – powiedziała lodowatym tonem Gardenia – Nie żartuję.
Tuż przed nią stał Akkarin. A elfka z przykrością musiała stwierdzić, że znów wystawi swoje życie na niebezpieczeństwo. Szybko przekalkulowała swe szanse oraz ewentualną spostrzegawczość Gardenii. Jest ryzyko, jest interes. Pochyliła się nad rzężącymi zwłokami. Pomagając sobie kosturem unicestwiła resztki korpusu... Poza jedną dłonią.
- Ja też nie żartuję. - powiedziała. Zawahała się przez ułamek sekundy i podniosła skurczoną kończynę. W świetle dostrzegła w oczach Akkarina najpier niedowierzanie, potem strach.
Podeszła powoli, obchodząc z daleka demona.
- Nie dotykaj mnie. - szepnęła. Spojrzała na Gardenię. Jej twarz również wyrażała niedowierzanie, ale bliższe raczej koncepcji "Jak-można-być takim-idiotą". Aileen uśmiechnęła się upiornie, jej oczy zabłysły obłędem. Nie miało to dla niej znaczenia.
- Przepuść nas, albo... - pomachała delikatnie urwaną łapką. - O ile mnie pamięć nie myli, wciąż jesteś żywa. A znam lepsze metody zarażenia tym świństwem niż dotyk.
Gardenia nie odpowiedziała. Nie zdążyła. Elfce pociemniało na chwilę w oczach i sekundę później znajdowała się w innym miejscu grobowca. Światło znikło. Elfka zaklęła głośno i szpetnie. Urwana kończyna trupa rozsypała się w proszek a elfka zgięła palce własnej dłoni. Nie czuła nic szczególnego. W oddali usłyszała łomot.
- Zabierajmy się stąd! - krzyknęła Aileen. Mrok ogarnął wszystko tak szczelnie, że nie widziała już nic. Pchnęła ścianę nad sobą uderzeniem magii ziemi. Kilka cegieł posypało się ze stropu. Kolejne uderzenie.
- Pomóż mi! - z jej nosa znowu pociekła krew
Za trzecim razem strop zapadł się, zawalając połowę pomieszczenia. Elfka i demon z trudem uniknęli zasypania gruzem. Najpierw wyskoczyła Aileen, potem Akkarin.

Światło ją oślepiło, ale widok całego szwadronu nieumarłych szybko ją otrzeźwił. Pobiegła przed siebie, licząc na zaskoczenie. Tuż za nią słyszała Akkarina. Czwórka uzbrojonych szkieletów upadła na ziemię z pogruchotanymi piszczelami. Przemknęli przez wyłom w szyku.
- Pozwolą nam uciec! - odkrzyknęła na niezadane pytanie Aileen, nie przerywając biegu - Skoro sama noszę w sobie zarazę, nie będzie sensu nas ścigać. Szykuj portal!
Ostatnio edytowane przez Aileen 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Zachowanie Aileen gdy wzięła rękę zakażonego w dłoń było dziwne. Ale skąd mogła wiedzieć, co demon szykuje. Nie miał czasu jej informować... Portale nie przeniosły ich tak daleko jak zamierzał, widać magowie licza wiedzieli co robią. Elfka od razu zaczęła rozwalać strop, gdy usłyszał jej krzyk o pomoc uderzył demoniczną magią w strop, usuwając ile się dało jego części. Gdy ten się zawalił, utworzył nad nimi płaszcz ochronny i zapewne tylko dzięki temu przeżyli. Z kącika ust popłynęła krew, ale nie przejął się tym. Adrenalina dodawała mu sił. Wyskoczył na powierzchnię, mrużąc oczy. Było zbyt jasno...
Cztery szkielety padły pod działaniem czarów Aileen, kolejna trojka, w tym jeden centaur zniknęła jako zwykłe cienie w świetle dnia pod działaniem magii Akkarina. Gdy tylko poczuł, że znajdują się poza działaniem blokady portali, otworzył przed Aileen portal, w który chcąc nie chcąc musiała wbiec, nie dałaby rady się nawet zatrzymać dość szybko. Wskoczył w niego zaraz za nią. Magiczne przejście zamknęło się zaraz za nim, pozostawiając napastników samych z pustym już grobowcem. Nie wartym nawet funta kłaków...

[ciąg dalszy. Aileen, Akkarin]
Ostatnio edytowane przez Akkarin 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Mrok ogarnął Gardenię i zdezorientował lekko, pogorszyło się jej czucie własnego ciała. Ale wciąż dobrze czuła Stefana. Rozkładający się ptak śmierdział tak niemożebnie, że swoim swądem przebijał wszystko, co znajdowało się w grobowcu. Kobieta ściągnęła go z ramienia i nałożyła na jego brzuch ognisty glif ochronny wysokiego poziomu. Dopóki podarowana energia napędzała zaklęcie wici mroku nie docierały do jego truchła, spalały się w kontakcie.
- Stefan, leć. – nakazała ptakowi, potem zajęła się sobą, na końcu otoczeniem.

***
        Jakiś czas później
Gardenia nie odpowiedziała. Zawahała się kiedy elfka wyszła z pierwszej komory i znalazła się w kręgu rzucanego przez maie światła. Razem z oderwaną od zwłok kończyną. Jasnowłosa z własnej woli weszła w fizyczny kontakt ze śmiertelnie niebezpieczną substancją. Magini po chwili zrozumiała, że było jej wszystko jedno. Bardziej zarażona już nie będzie. Zadanie naturianki tutaj się kończyło.
Ale był jeszcze Akkarin. Niby wystarczyłoby jeśli hrabia pozostanie w towarzystwie chorej elfki a prędzej czy później sprawa sama się rozwiąże. Magini wolała się jednak upewnić.

***

        Jakiś czas później
Strop się załamał, szpiedzy próbowali uciec.
- Utorze, wyślij kruki! – krzyknęła w stronę Stefana i wiedziała, że nieumarły mag-centaur ją usłyszy. Potem zerwała się z miejsca, nie ruszyła jednak w pościg. Zamiast tego przedarła się przez sypiącą z sufitu ziemię do trzeciej komory. Tej samej, którą onegdaj odwiedziła jako biała wilczyca. Lodowe posągi pozostały nienaruszone. Te w pierwszej komorze, które elfka rozbiła w proch, otoczone były fuszerką wykonaną przez mocno spanikowaną, niekompletnie ubraną naturiankę, która nagle znalazła się w bardzo niesprzyjających warunkach i musiała walczyć o życie. W komorze trzeciej poświęciła zaklęciom więcej czasu i starań, jak na arcymistrzynię przystało. By je ruszyć potrzebna była magia na co najmniej równym poziomie.
Akkarin i jego towarzyszka znajdowali się już na powierzchni. Zegar tykał. Maie wyszarpnęła sztylet. Przyłożyła ostrze do klatki zarażonego, naparła na niego całym ciałem. Stal, ocieplona magicznym płomieniem, weszła w lód. Dotarła do gnijących zwłok, zagłębiając się w nie. Teraz Gardenia szarpnęła się do tyłu, z wyraźnym oporem uwalniając broń. Jej ostre zakończenie ubabrane było ziemistoszarą mazią. Zarazą.
- Stefan. – Zgarnęła ptaka wolną ręką za pióra i nie patyczkując się wbiła w niego ostrze. Natychmiast odrzuciła go na bezpieczną odległość, bo już zaczynał się miotać. Widać u nieumarłych reakcja zachodziła szybciej. Brak naturalnej odporności. Kobieta spopieliła broń i zdezynfekowała ręce ogniem.
- Leć! – nakazała krukowi, mając nadzieję, że choroba nie ogłupi go zupełnie. Z ulgą zauważyła, że Stefan, po obiciu się o ścianę, i potem jeszcze raz, pognał prosto wydrążonym tunelem ku powierzchni.

***

        Nemorianin starł się z piechotą, używając przeciwko nieumarłym wojownikom zaklęć dziedziny demonicznej. Mrok wdarł się w ich szeregi, pochłaniając szkielety, ludzi i jednego centaura jak sztormowa fala. W tym samym czasie niebo nad nimi pociemniało, zaroiło się od dziesiątek małych, pierzastych stworzeń. Kruki, prowadzone przez rozkazy nekromantów, skręciły gwałtownie. Jak jeden mąż ostro spikowały w dół, prosto do kierujących się w stronę portalu uciekinierów. Największa ich grupa wleciała w przejście zaraz za nemorianinem, część oderwała się od głównego nurtu i otoczyła Aileen, wczepiając się jak tylko się dało i towarzysząc elfce przez całą drogą na drugą stronę przejścia.
- Chyba nie wierzyłeś, że pójdzie ci aż tak łatwo, prawda hrabio? – maie podfrunęła do miejsca gdzie znikło całe towarzystwo. Zwinęła skrzydła.
- Poślij ludzi na dół. – zwróciła się do podchodzącego w jej stronę zbrojnego.- Niech magowie przestrzeni zajmą transportem zarażonych na teren Fortu. Ty. – popatrzyła na nieumarłego łucznika. – Prowadź do Utora.

***

        - Więc co teraz? Szpiedzy zbiegli. – warknął wyraźnie niezadowolony Utor. Było jasne, że wolałby widzieć zwłoki, zarówno elfki, jak i Akarina, rozwleczone po ziemi.
- Szpiedzy nie zdążyli zrobić tego, co zamierzali. Wszystko wskazuje na to, że elfka jest nosicielką choroby, może zarazić innych w swoim otoczeniu. Nemorianin będzie wkrótce a dzięki wysłaniu kruków dowiemy się w jakie tereny się udają. – kobieta odgarnęła za ucho włosy, które wypadły jej z warkocza. – Straciliśmy zwłoki alchemika wraz z pozostałą zawartością sarkofagu ale to nie przekreśla jeszcze niczego. Żaden człowiek nie żyje w próżni. Ma małżonków, dzieci, rodzinę, przyjaciół, współpracowników, wrogów. Nawet jeśli w grobowcu były jego zapiski nie sądzę, by niegdzie indziej nie zostawił kopii zapasowej na wypadek gdyby zaraza uderzyła ponownie. – przetarła twarz dłońmi. Była zmęczona. Znowu popatrzyła w oko centaura. – Niech twoi ludzie udadzą się do macierzystej wioski Hezaqa. Niech odnajdą wszystkich którzy kiedykolwiek go znali bądź mają z tą sprawą jakikolwiek związek. Trzeba wydobyć z nich informacje na temat pracy alchemika. Prośbą, złotem, groźbą, liczę na twoją kreatywność. Lord Megdar oczekuje wyników.
Utor zajął się rozsyłaniem posłańców zaś maie wróciła do grobowca, by nadzorować bezpieczny transport zlodowaciałych figur z trzeciej komory. Wojownik od trzymania kurtki pobiegł za nią.

Ciąg dalszy.
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości