Dolina Umarłych[Ruiny starego fortu] Siedziba Megdara II

Jeśli zadajesz sobie pytanie kim jesteś, jeśli wydaje Ci się że Twoja dusza już dawno umarła, a Twoje życie straciło sens... Dolina Umarłych to miejsce gdzie życie istot ją zamieszkały naprawdę straciło sens, wiec jeśli masz w sobie choćby iskrę życia i trafisz tutaj dowiesz się co to znaczy wola istnienia.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Megdar siedział na swoim tronie, gdy tak jak poprzednio, w umyśle jego umyśle, bez jakichkolwiek oznak kontaktu pojawił się głos Akkarina.
- Panie. Dotarłem w okolice twojego fortu. Jestem na południowy wschód od twojej siedziby. Jeśli to nie problem, prosiłbym o wysłanie do mnie kogoś zdolnego mnie przeprowadzić przez twoje zaklęcia ochronne. Będę czekał przez kilka dni, jeśli nikt się nie pojawi spróbuję skorzystać z teleportacji. - Demon zerwał połączenia, nie zamierzając czekać na odpowiedź.
Ostatnio edytowane przez Akkarin 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Z łopotem skrzydeł, z białych piór furkotem Gardenia przemierzała kolejne kilometry Doliny Śmierci dzielące ją od Opuszczonego Fortu. Jak zwykle w tych okolicach wiatr wył głucho niczym zmora a rosnące po obu stronach traktu, powykrzywiane w groteskowych pozach drzewa, przyprawiały maie o szybsze bicie serca. Lecący przy jej boku kruk węszył i łypał dookoła złym okiem, wypatrując zagrożenia, niczym rasowy pies obronny.
Magini kontrolnie sięgnęła ręką w okolice obojczyków, gdzie znajdował się świeżo odzyskany artefakt. Młody smok dotrzymał umowy. Po otrzymaniu przedmiotów z listy oraz owcy zwrócił maie jej naszyjnik.
Nagle Stefan zakrakał i zanurkował ostro w prawo, schodząc z głównej trasy, prosto między drzewa.
- Hej! A ty gdzie? – krzyknęła ale ptaka nadal się oddalał. Maie podążyła za nim. A kiedy drzewa się skończyły okazało się, że znalazła się na zupełnie nowej drodze. Na jej środku stał odwrócony do niej zadem czarny koń. Na jego grzbiecie siedział demon, który wydawał się magini jakoś znajomy.
- Akkarin, to ty? Nie spodziewałam się cię tu spotkać.
Wylądowała na ziemi.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon podskoczył, jakby ujrzał ducha. Choć tak się poczuł słysząc głos mai. Zeskoczył z konia i odwrócił się do niej, gotowy walczyć, gdyby to jednak nie była ona. Jednak jego obawy okazały się zbędne. Stała przed nic, i wydawała się żywa.
- Gardenia? Jak na Otchłań... Przecież ten gad powiedział, że jego matka wygrała i nie żyjesz... - Był w szoku, co raczej normalne w tej sytuacji. - Jak mnie znalazłaś?

Arkad również się odwrócił i podszedł do mai, szturchając ją lekko nozdrzami, jakby chciał sprawdzić, czy to żywa osoba, a jeśli tak to domagać się zainteresowania nim.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Gardenia podniosła dłoń do ust i kaszlnęła.
- Rzeczywiście, gadzina pogryzła mnie i połknęła ale potem… cóż… Powiedzmy, że miała delikatny żołądek i jej się cofnęło.
Kruk minął nemorianina i poleciał gdzieś dalej, podążając za sobie tylko znanym tropem.
- Dobrze, że miałam na sobie pancerz.
Maie nie zamierzała lecieć za ożywieńcem. A niech się przewietrzy. Jak znała życie pewnie przyniesie jej za jakiś czas patyk albo kość piszczelową nieznanego pochodzenia. Zamiast tego poklepała delikatnie po pysku wyciągnięty w jej stronę łeb czarnego konia. Potem przeniosła spojrzenie na demona i uśmiechnęła się.
- A trafiłam na ciebie przez zupełny przypadek. Leciałam właśnie do Opuszczonego Fortu, spotkać się z Megdarem, kiedy Stefan urwał się z łańcucha. Podążając za nim znalazłam się na tej drodze. Jeśli też jedziesz do siedziby licza, to może udamy się tam razem?
Magini przypalił sobie fajeczkę, rozłożyła skrzydła i wzleciała w górę.
- Opowiedz mi co się z tobą działo po zakończeniu walki? Jak udało ci się opuścić Smocze Jaskinie?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon zamyślił się na chwilę, zastanawiając się jak ubrać opowieść w słowa.
- Gdy zostałaś pożarta, utworzone przez ciebie ogniki zniknęły. Smok, który z nami został, powiedział, że jego matka wygrała. Zamierzał nas spalić. Zdążyłem się za niego teleportować, choć prawie mnie i Arkada spopielił. - Zawahał się na chwilę, nie mógł jej powiedzieć, o zdolności do bycia niematerialnym, więc postanowił ominąć ten "szczegół" - Uciekliśmy... Dzięki temu, że reszta oddziału, wraz ze smokiem, zajmowała smoki dłużej, udało nam się przeszukać groty smoków. Trochę mi zajęło odnalezienie tej właściwej. Tej, gdzie spoczywał Kamień. Niestety, okazał się falsyfikatem... I zarazem pułapką. Zaalarmował smoki, które ruszyły do nas, by pozbyć się intruzów. Zanim towarzystwo wpadło nas wyprosić, odnalazłem właściwy Kamień Mocy. - Demon wyjął z kieszeni płaszcza Kamień prezentując go magini. Uśmiechnął się, widząc jak zmieniał się wyraz jej twarzy podczas opowieści.
- Niestety byłem zbyt zachłanny, możliwe, że smoki wplotły jakieś zaklęcia w zgromadzone skarby. Chciałem zabrać część złota dla siebie i zrobiło się gorąco - podkreślił ostatnie słowo. - Osłoniłem Arkada tarczą i przeniosłem nas obu, nie bardzo wiedząc gdzie. Moc zaczerpnąłem z Kamienia. Byłbym tutaj szybciej, lecz potrzebowałem odrobiny czasu do rekonwalescencji... Gdy byłem zdrowy, sprawdziłem Kamień pod każdym względem. Wygląd się zgadza, a moc w nim zawarta jest naprawdę ogromna. Bez zwłoki wyruszyłem i teraz jestem tutaj, czekając, by ktoś przeprowadził mnie bez szwanku przez zaklęcia, którymi Megdar oplótł swój dwór.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Na przeciwległym końcu traktu, tuż przed zakrętem, zaszeleściło a potem upadło coś ciężkiego, następnie dało się słyszeć jakby bulgotanie i szum przesuwającego się po ziemi sporego obiektu.
Gardenia tego nie słyszała.
W migotającym po jej lewej stronie zawiesistym, zielonym obłoku mgły mignął niewyraźny cień. Bez żadnych wątpliwości nie należał on do człowieka z powodu swojej wielkości oraz kształtu. Sekundę później tajemniczy stwór spiął się i wskoczył na rosnące obok drzewo.
Maie płomienia tego nie widziała.
Rosnące wzdłuż drogi, pokryte czerwonymi kolcami, dzikie purchawki, jedna po drugiej zaczynały pęcznieć i wybuchać, wypuszczając w powietrze rój zarodników wraz z niezwykle niebezpiecznym i toksycznym gazem. Jego zapach był lepki i ostry, ściekał do gardła, gdzie wywoływał bardzo nieprzyjemne, ognisto-piekący wrażenie.
Ale magini tego nie czuła.

Jej świat zawęził się do niewielkiego, wybranego fragmentu rzeczywistości, w którym znajdował się mały, szary odłamek skalny. Artefakt o niezwykłych właściwościach magicznych – Kamień Mocy.
Minęło około pół minuty zanim Gardenia zamknęła usta i przestała przewiercać artefakt pełnym uwielbienia wzrokiem. Ponownie wróciła uwagą do demona. – Hmmm? Zaklęcia obronne? Tak, tak, oczywiście, przeprowadzę nas. – raz jeszcze rzuciła spojrzeniem na Kamień. – Mogę potrzymać? – wyciągnęła rękę. - Albo lepiej nie. – szybko ją cofnęła. – Nie mam do siebie zaufania. Przy tobie będzie bezpieczniejszy. – pociągnęła nosem.
- Ruszajmy.
Zaciągnęła się mocno fajeczką i popłynęła w powietrzu przed siebie.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon również nie zauważył potencjalnego zagrożenia, patrząc na wyraz twarzy Gardenii. Wydawała się nieobecna, możliwe, że był to wpływ artefaktu... Gdy kobieta ruszyła podążył wraz z Arkadem za nią, kamień chowając wcześniej do kieszeni płaszcza. Po chwili zrównał się z mai.
- Czemu uważasz, że u mnie jest bezpieczniejszy. Ufasz demonowi? - Uśmiechnął się ironicznie. Gdyby nie to, że oddanie go liczowi było opłacalne już dawno Akkarina nie byłoby w Alarnii... Nie przebyli nawet kilku kroków, gdy Arkad stanął dęba, jakby czymś przestraszony. Akkarin w jednej chwili stał gotowy do walki. W jednej dłoni trzymał szablę, zaś drugą miał uniesioną przed siebie, gotowy rzucić zaklęcie.
- Coś jest nie tak... - Powiedział bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. Nie musieli długo czekać, stworzenie które chwilę krążyło wokół nich pojawiło się w zasięgu ich wzroku...
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Maie melancholijnie zapatrzyła się w nocne niebo, nie zwracając uwagi na nagłe nerwowe zachowanie Akarda. Cmoknęła i wydała z siebie serię bezgłośnych pyknięć, wysyłając w stronę gwiazd kilka szarych, dymowych obwarzanków. Spoglądając w górę nie mogła zauważyć, że wlatuje w zielonkawą chmurę unoszących się nad drogą zarodników, przynajmniej dopóki te nie zaczęły drapać ją w gardło. Zatrzymała się zanosząc kaszlem.
- Cholera, ktoś wdepnął w dzikie purchawki?
Odwróciła się do ciemnowłosego ale ten nadal znajdował się na piaszczystym trakcie. Mało tego, demon trzymał w dłoni obnażoną szablę i najwyraźniej szykował się do walki.
- Akkarin?
Gdzieś spomiędzy mrocznego, szumiącego cicho boru dotarły do niej powtarzające się trzaski łamanych gałęzi. Odwróciwszy się w tamtym kierunku dostrzegła między drzewami jakiś czarny, ruchliwy kształt. Przemieszczał się szybko w jej stronę. Gardenia przyjęła postawę obronną, rozpalając naprędce w dłoni ognistą kulę. Wnet na oświetlonej księżycowym blaskiem drodze, tuż przed obliczem wędrowców, ukazała się bestia. Wyglądała trochę jak dwunogi smok, miała parę błoniastych skrzydeł, długą szyję i ogon zakończony ostrym kolcem. W otwartym, zębatym pysku nieustannie obracał się i podskakiwał długi jęzor.
Magini stęknęła i wyprostowała się. Stojący przed nią potwór zapewne byłby przerażający gdyby nie fakt, że miał urocze mokre ślepka a wysokością nie przewyższał wierzchowca nemorianina.

- Akkarinie, nie zabijaj go. – powiedziała do swojego towarzysza. – Ten wiwer nie jest groźny, ma może z tydzień nie więcej. Dopiero uczy się polować. Spróbuję go przepłoszyć.
Gardenia chrząknęła, oblizała wargi, po czym machnęła obiema rękami w stronę małej bestii.
- Szszooo! Paszła! Paszła w las!
Wiwern przysiadł na swoich gadzich łapach, po czym niespodziewanie wyprysnął do przodu, wyrzucając w stronę maie zębaty pysk. Szczęki bestii kłapnęły tuż przed jej twarzą, zostawiając na niej kleistą plamę śliny.
- No dobrze.
Cyt! Mokra fajeczka zgasła, więc schowała ją do sakwy. Następnie oczyściła oczy i usta.
- No dobrze.
Powietrze wokół zgęstniało od gromadzących się kolejnych nici mocy, splatanych zręcznie przez arcymaginię ognia. Wkrótce nabrały one oczekiwanego kształtu. Ogromna pradawna gadzina, wykonana wyłącznie z płomieni, rozłożył imponującej wielkości skrzydła i pochyliła potężny, rogaty łeb w kierunku wiwerna. Towarzyszył temu smoczy odgłos paszczą w wykonaniu maie. Wiwern obrócił się i pomknął w las.
Naturianka dwoma gestami rozproszyła ognistą projekcję.
Wzruszyła ramionami. – Lepiej chodźmy stąd, zanim wróci z rodzicem.
Uśmiechnęła się do demona, po czym kontynuowała lot w kierunku Fortu.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Gdy mai nakazała mu nie atakować stworzenia uspokoił się trochę, mając nadzieję, że ta wie co robi. Chyb a jednek nie do końca, skoro musiała posłużyć się magią. Potem jakby nigdy nic kontynuowali podróż w stronę fortu. Nemorianin niestety nie doczekał się odpowiedzi na swoje pytanie, ale może i dobrze? Mai mogłaby w tedy przestać mu ufać...

Dalsza podróż była już spokojna. Do do Fortu dotarli jednak dopiero po paru godzinach, gdyż demon nie mógł, a raczej nie chciał pokazać, ze może, pokonywać niektórych przeszkód na trasie.
Sam Fort tak jak poprzednim razem nie przypadł demonowi do gustu - zbyt wielu nieumarłych, zbyt przypominało mu to o stanie w jakim była od setek lat Otchłań... Od razu skierowali swe kroki ku sali tronowej Megdara, licza zastali siedzącego na tronie i zamyślonego, choć ile można odczytać z twarzy kogoś, kto już dawno nie żyje?
Demon ukłonił się.
- Panie. Przynoszę ci Kamień Mocy, choć odzyskanie jego okazało się niezwykle trudne. - Akkarin wyciągnął z kieszeni płaszcza Kamień i trzymając go przed sobą, obserwował nieumarłego króla - Dotrzymałem swojej części umowy, mam więc nadzieję, że nie będzie przeszkód w dalszej współpracy...
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Megdar drgnął jakby wyrwano go z głębokiego snu. Prawie nie rozmijało się to z prawdą. Jego jestestwo wędrowało znów po Smoczych Pieczarach w poszukiwaniu zezwłoku Gardenii lub choćby jej popiołów. Powoli zapłonęły światła w jego pustych oczodołach kiedy prostował swoją sylwetkę na tronie.
- Tak Akkarianie. To co mówi Megdar zawsze jest dotrzymywane. - przyjął z rąk memorianina Kamień Mocy, po czym złożył go na swoich kolanach.
- Dobrze że moje zmysły mnie oszukały. Witaj Gardenio. Wolę ciebie w twojej naturalnej formię niż w ożywionym zezwłoku. - poruszył się leniwie podciągając płaszcz aby skryć pod nim kościste nogi.
- Akkarianie czas powoli się zbliża. Czas kiedy będziesz dopuszczony brać udział w chwale Megdara. Lecz najpierw musimy zakończyć nasze przygotowania. Pozostało jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. - Licz powstał powoli trzymając Kamień w lewej dłoni prawą dotknął ramienia demona.
- Ostatnie zadanie przed wielkimi zmianami moi drodzy. Talizman Kolorów w stanie nienaruszonym musi dotrzeć do Mauri w ręce Arishy.- usiadł jakby zmęczony. Prawie opadł na tron.
- Kiedy skończymy ten ważny etap w naszych przygotowaniach nadam wam tytuły i władzę nad dziesięcinami mojego imperium. -
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

        Magini ognia zaplotła ręce i pogrążyła się w krótkim zamyśleniu. Opuszkami palców lewej dłoni zaczęła bezrefleksyjnie wystukiwać na ramieniu skomplikowany rytm. Arisha…Arisha…Kim, na otchłań, była Arisha?
Po chwili nadeszło oświecenie. - Ach, no tak.
Gardenia zamaszyście zdjęła z siebie przesiąknięty leśną wilgocią oraz plwocinami wiwerna płaszcz, a następnie rzucił go w stronę podchodzącego do niej strażniczego szkieletu. Prochowiec zafurkotał w powietrzu i po krótkim locie wylądował na szarej, szczerbatej czaszce nieumarłego. Mrugnęła z aprobatą, po czym zwróciła się bezpośrednio do kościanego lorda.
- Megdarze, jeśli mogę coś dodać, podczas ostatniej wyprawy do Maurii miałam okazję przyjrzeć co nieco wampirzycy oraz jej działaniom. Brałam nawet udział z jednej z tych krwawych wieczerzy, podczas których zamiast pieczonego kurczaka podaje się otumanionych mieszkańców. Nie wspominając o tym co się opowiada o instalacjach do tortur, które trzyma w podziemiach swojego dworku. Do czego zmierzam? Na moje oko Arishia to krwiożercza, nieprzewidywalna wariatka, która w każdej chwili może odwrócić się przeciw twojemu imperium, tak jak odwróciła się przeciw własnemu ludowi. Ot, dla kaprysu. – Gardenia zrobiła krótką przerwę na złapanie oddechu. – Dlatego może lepiej zostaniemy przy pierwotnym pomyśle i oddamy jej tylko połowę Talizmanu? Jeśli dostanie do ręki cały może się stać zbyt, hmm, kłopotliwym sprzymierzeńcem.
Magini podrapała się bokiem kciuka w brew, jak zwykła robić, kiedy się nad czymś zastanawiała. Popatrzyła na licza, czekając na jego odpowiedz.
- Ciekawe czy Aishele już wróciła ze smokiem?
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Demon w myślach rozważył słowa magini. W sumie miała trochę racji, sam również nie zaufałby wampirzycy.
- Panie. Podczas czasu spędzonego u wampirzycy, również nie nabrałem ochoty by jej zaufać. Jeśli już chcesz przekazać jej cały amulet, to proszę skorzystaj z mojej rady. Daj jej teraz tylko połowę, drugą zaś, dopiero po twoim zwycięstwie. W ten sposób nie stanie się dla nas zagrożeniem. - Nemorianin zamilkł na chwilę. - Powiedziałeś Megdarze, że do zrobienia pozostało jeszcze kilka rzeczy, czy oprócz tej "przesyłki" do Mauri, jest coś w czym nasza pomoc będzie potrzebna?
Demon spojrzał nieumarłemu królowi w oczy, oczekując na odpowiedź.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Megdar
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Licz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Megdar »

Megdar popatrzył najpierw na Gardenię potem na Akkariana.
- Obiecałem Maurii połowę talizmanu i dotrzymam słowa, nie mam zamiaru dawać Arishe całego artefaktu. Poza tym miałem dość czasu aby zgrać własne wibracje magii z talizmanem i jestem pewien że w razie takiego obrotu sytuacji może nam jeszcze posłużyć za broń przeciw Maurii. - pogładził pieszczotliwie Kamień Mocy. - Posiadamy też coś co jest o wiele potężniejsze od Talizmanu i ten co posiada dostateczna wiedzę może z niego wydobyć moce o jakich nawet nie śniliście. - Megdar opuścił wzrok na przedmiot. - I właśnie trafił w ręce takiej osoby. -
Arcymag powstał z tronu i z kamieniem w dłoni podszedł do Gardenii, chwilę ją mierzył wzrokiem a potem z pół swojej szaty wydobył harmonijkę ustną, którą wcisnął jej w dłoń.
- Zgubiłaś to w pieczarach. -
Położył kamień na stole obok stojaka trzymającego Talizman Kolorów a nastęnie jednym ruchem kościstych dłoni rozłamał artefakt na dwie połowy. Podał je Gardenii ze stoickim spokojem i umieścił na postumencie w miejsce artefaktu Kamień Mocy, który natychmiast otoczyły ferie barw.
- Arishe otrzyma Talizman w dwóch kawałkach, niech sobie Mauria szuka sposobu jak go poskładać. Armie Maurii maja niezwłocznie ruszyć na południe przeciw Kryształowemu Królestwu. Potem zaczniemy organizować ostateczne przygotowania do osiągnięcia wielkiego dzieła. -
Awatar użytkownika
Gardenia
Zsyłający Sny
Posty: 348
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mag , Szpieg , Badacz
Kontakt:

Post autor: Gardenia »

Gardenia szczerze uradowała się widząc swój mały, miedziany instrument.
- Ech, ty sentymentalna gąsko. – żartobliwie upomniała się w myślach, po czym schowała harmonijkę do sakwy.
Następnie spojrzała po sobie. Jakkolwiek uwielbiała swój nowy, ręcznie robiony sweter z świerkowym wzorkiem a piętnaście sekund pierwszego wrażenia Arishy miała w głębokim poważaniu, musiała ze smutkiem przyznać, że jej strój nie był odpowiedni do prowadzenia poważnych rozmów biznesowych. Ostatecznie magini miała w Maurii reprezentować sobą interesy Doliny Śmierci. Lepiej wpasowałby więc w to strój odrobinę bardziej stonowany i elegancki.
- Akkariine. – zwróciła się do nemorianina. – Jeśli nie masz nic przeciwko to proponuję teleportować się do Maurii za jakieś, mniej więcej, pół godziny. Muszę się jeszcze przebrać. Potem spotkamy się w parku przy bramie wjazdowej do dworku Arishy.

Ciąg dalszy.
Ostatnio edytowane przez Gardenia 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Jakaż to otchłań nieb odległa. Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie. Wznieciły to, co w tobie płonie?
(X)
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

- Nie Gardenio, nie mam nic przeciwko. Tak więc, za pół godziny w Maurii. - Demon ukłonił się jeszcze Megdarowi - Wybacz panie, lecz potrzebuję się przygotować do kolejnej podróży. - Wyszedł zostawiając naturiankę i nieumarłego samych. Udał się najpierw do Arkada, by zastanowić się spokojnie nad paroma sprawami.

Nemorianin spędził ze swoim wierzchowcem całe pół godziny. Gdy "czas wolny" upłynął przeniósł się do Maurii, by tam spotkać się z mai.
Arkad
Siedziba rodu Derathé

Naszym największym strachem nie jest to, że jesteśmy zbyt słabi tylko zbyt silni. Nasz blask nas przeraża, nie ciemność. Umniejszanie swojego znaczenia nie służy światu. Nie bój się tylko po to żeby inni czuli się przy tobie bezpiecznie. Przyszliśmy na świat by świecić. Ten blask jest w każdym z nas. Kiedy widać nasz blask, pozwalamy innym robić to samo. Uwalniając się od własnego strachu, wyzwalamy od niego innych.
Zablokowany

Wróć do „Dolina Umarłych”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość