Post miesiąca: CzerwiecPost miesiąca - Barius

Zablokowany
Awatar użytkownika
Kana
Szukający Snów
Posty: 191
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Kotołak
Profesje: Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post miesiąca - Barius

Post autor: Kana »

AUTOR: Barius
LINK DO TEMATU: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=201&t=3078
DATA WPISU: 03.06.2016
TEKST:

Mężczyzna najchętniej uciąłby drzemkę do chwili kiedy wreszcie będzie mógł pozbyć się wyniesionych z domu jubilera fantów, ale obecność tych wszelkich gagatków zdolnych do wszystkiego skutecznie odpędzała uczucie znużenia. Mógłby tak czekać zapewne jeszcze długo, a sytuacja wiele by się nie zmieniła, dopóki przez drzwi nie przeszło stworzenie, które sprawiło, że wszyscy żywi w izbie wyrwali się z tego pozornego letargu niemal jednocześnie wbijając wzrok w… no właśnie…

Nawet Barius nie pozostał obojętny, a szeroko rozwarte powieki świadczyły o tym, że prędzej spodziewałby się rododendrońskiej inkwizycji. Być może istota przypominająca dwunożnego kota płci żeńskiej przyzwyczajona była do kosmopolitycznych warunków miast położonych na południe od w mieście Żelaznej Twierdzy, walczyło się z nadciągającymi z północy potworami, a posługiwanie się magią było ściśle zakazane, widok kogoś tak odmiennego musiał szokować, tym bardziej, że antykwariat będący przykrywką dla szemranych interesów byłby chyba jednym z ostatnich miejsc, gdzie można było spodziewać się kogoś tak mocno rzucającego się w oczy, otwarcie manifestującego swoją rasową przynależność.

Co za… Barius zerknął na szemrane towarzystwo, parę chłopów zachowało się identycznie. Jeśli atmosfera w izbie była gęsta, teraz, na liniach kreślonych wzrokiem rzezimieszków można by powiesić nie tylko siekierę ale całą zbrojownię. Jeden z bardziej krewkich typów wstał wyraźnie zniesmaczony, w pośpiechu opuszczając pomieszczenie. Tylko zamaszystość kroku wiedzionego po szerokim łuku uchroniła kotkę przed prawdziwym staranowaniem. Zrobiło się głośniej, zaszeleściły warstwy ubrań i poruszanych elementów ekwipunku, niemrawe dotąd sylwetki zaczęły budzić się do życia jak trzaśnięte batem.

Hienołak był prawdziwie zdumiony, nawet on, dryblas i były gladiator wolał unikać sytuacji, w których jego wygląd mógłby sprowokować innych do bezsensownej agresji. Polowanie i zabawy z ofiarą bywały ciekawą rozrywką w pewnych okolicznościach, ale nawet on nie był żądnym krwi półgłówkiem wiedzionym najprymitywniejszymi instynktami – no, przynajmniej kiedy jego żołądek był sowicie nasycony. Istota wchodząc jak gdyby nigdy nic w swej kociej postaci zrobiła na nim wrażenie. Czujne oko myśliwego prędko oceniło budowę jej sylwetki, nawet jeśli pod warstwą gładkiego futra skrywały się stalowe mięśnie, zmiennokształtna była po prostu za mała by dać sobie radę grupie łotrów. Mogła nadrabiać to techniką, po jej niewzruszonej postawie i lekkim chodzie brał pod uwagę taką możliwość, ale nawet będąc tancerką z ostrzami w dłoniach, w krytycznej sytuacji, kiedy to nie jeden czy dwóch, ale więcej wojowników zapragnęłoby zatańczyć, w końcu ostrze któregoś by ją sięgnęło, a po pierwszych odniesionych ranach, wkrótce spryskaliby jej krwią podłogę w całym wnętrzu. Jeśli więc nie umiejętności walki, to magia? Ta była tu zakazana, nawet barbarzyńca o hieniej naturze nie chciałby mieć szwadronów tutejszych stróżów prawa i porządku na karku. Barius pomimo wszelkich pozorów nie był ignorantem jeśli chodziło o wieści ze świata. Rododendronia słynęła z rajdów zbrojnych przeciwko przybywających z północy stworów rozmaitej nacji. Nawet jeśli złodzieje byli zagrożeniem pomniejszego sortu, zawsze znalazłby się ktoś opłacający znających się na swym fachu najemników. Do tego obecność czegoś, co można by przyrównać do tropicieli magów, a co miejscowi przyrównywali do inkwizytorów. Sam Barius też nie przepadał za czarodziejami i zwykle nie podejmował się zleceń w które zamieszany byłby choćby jeden. Niedocenianie przeciwnika to pierwsza i często ostatnia pomyłka, ale jeśli kotka w butach była potężnym czarownikiem narażała się na absurdalnie wielkie niebezpieczeństwo. Pchała się w kłopoty, a hienołaka zaczęło zastanawiać głównie jedno- jaki miała w tym cel? To jakaś pułapka - podpowiadał mu paranoiczny chichot samozachowawczego instynktu. Prowokacja… Kto miał zapewniać jej ochronę? Goście na zewnątrz? Wewnątrz? Barius nie należał do strachliwych, co innego czujnych… Rozejrzał się raz jeszcze po zebranych, kto mógł być jej wspólnikiem? Nie trzeba było mieć wyostrzonych zmysłów by odczuwać coraz to cięższą atmosferę, on zaś czuł dokładnie woń jaką wydzielają ludzie, którym organizm zafundował potężny zapach adrenaliny. Co innego dama w tym niecodziennym stroju. Czuł zapach smażonej ryby, zastanawiał się kto przed chwilą swej potencjalnej śmierci przejmowałby się posiłkiem? Kocica była przerażająco pewna siebie, nie zdawała się szykować do ostatniej drogi więc albo była głupia albo szalona albo nastawiona na naprawdę nieprzyjemną sytuację – może jakaś tego kombinacja albo wszystko na raz. Tak czy inaczej było z nią coś nie tak – i tego nie musiał mu udowadniać ani jego przewrażliwiony instynkt, ani rozum, ani nikt z oprychów. Jak gdyby tego było mało spacerowała sobie po pomieszczeniu rozglądając się po ścianach z taką uwagą, że samo to było pytaniem się o biedę, nie mówiąc już o pojawieniu się w postaci potwora zamiast człowieka, o ile wygląd kotki można było nazwać potwornym… Tak to odbierał Barius, oczywiście swoją miarą.

Według niego dla zwykłych ludzi widok istoty przypominającej człowieka połączonego z cechami zwierzęcia zawsze był nieprzyjemny, odrażający a w szczególności przerażający. W chwilach kiedy przyjmował postać człekokształtnego monstrum zawsze potrafił widzieć w sobie tylko żywą broń, chodzący koszmar, maszynę do walki - drapieżnika, którego zawsze należy się bać nie mniej jak wielkiego i agresywnego dzikiego zwierzęcia. Nielicznym wyjątkiem były osoby znające jego prawdziwą naturę, choć bywało, że pomimo tej świadomości sam jego fizys wywoływał u nich nerwowe uciekanie wzrokiem. Czuł zapach ich strachu, nie dziwił się im i szczerze mówiąc nigdy nawet nie pomyślał, że mogłoby być inaczej. Był zwyrodniałą, przeklętą istotą i nigdy nie poddawał tego w wątpliwość, co więcej nie tylko się z tym oswoił, ale wręcz nauczył wykorzystywać na swą korzyść. Początkowo gardził tym i uznawał za swoistą przypadłość czyniącą z niego wyrzutka, chorego, nienormalnego stwora. Z czasem nienawiść przerodziła się w oswojenie z losem i akceptację, a ta powiodła go na manowce stanów bliskich gloryfikacji nowego, lepszego Bariusa. Będąc chodzącą abominacją gatunku ludzkiego był szkaradny, budzący trwogę, ale też niepokonany. Tego czego nie mógł osiągnąć będąc człowiekiem stawało się możliwe dzięki hienołakowi. Potworna aparycja stała się kluczem do wszystkiego, środkiem do pozyskiwania czego tylko zapragnął. Strach i potężna siła jaką dysponował stały się gwarantem dostatku i bezpieczeństwa. Zwierzęta wykorzystywały cętki, paski całą gamę kolorów naturalnego ubarwienia by maskować swą obecność, on zaś z czasem zaczął traktować swą ludzką postać jako kamuflaż chroniący go przed całym wrogim światem ludzi, którzy widzieliby w nim tylko chodzący problem, który należy wyeliminować. Widząc śnieżnobiałe futro, smukłe i kruche ciało kocicy nie potrafił zobaczyć w niej tego co widział w sobie. Nie przypominała go ani o jotę, była zwyczajnie słaba… gorsza - mała, delikatna, wrażliwa, a jemu samemu wydawała się po prostu bezbronna. Jaki obłęd skłonił ją do pokazywania się w takim miejscu w takiej postaci? Mogła przypłacić to życiem, nie ważne ile pieniędzy miałaby dostać za wystawienie się na takie niebezpieczeństwo. Nie obroni się… wariatka. Nie miała nawet broni.

Jeden z typów w końcu nie wytrzymał:
- Ej, mała, konował przyjmuje gdzie indziej! – wyszydził wyszczerzając swoje paskudne oblicze. Kilku z zebranych zaśmiało się, a prowodyr słysząc ich zadowolenie obrzydliwie zarechotał.

- Żebyś mi pcheł nie naniosła… - odszczeknął siedzący na nadgryzionym przez korniki zydlu jegomość w skórzanym płaszczu rzucając jej gniewne spojrzenie. Jeszcze inny nerwus chyba nosił się z zamiarem opuszczenia sali od dłuższej chwili, a rozwój sytuacji tylko go w tym upewnił. Wstał i wyszedł plując na podłogę. Za nim w ślad poszedł jeszcze jeden, a potem kolejny. Barius przyglądał się rozwojowi sytuacji czując nadciągającą burzę. To musiało się tak skończyć, nie wiedział tylko, czy było to zamierzonym efektem czy też nie. Najprościej byłoby wyjść za ostatnim złodziejem i puścić tą sytuację w niepamięć, ale jakaś niewidzialna siła wprost przykuła Bariusa do trzeszczącego pod jego ciężarem krzesła. Dwójka bandytów widać miała sposobność albo się kiedyś poznać, albo w jednej chwili nawiązała się pomiędzy nimi nić porozumienia. Wysoki blondyn o szczurzych rysach twarzy kiwnął do mocniej zbudowanego gościa z lekką nadwagą uśmiechając się w sposób nie wróżący niczego dobrego. Oboje powstali z swych siedzeń podchodząc do kotki po bokach w zamiarach wszelkich innych niż dobrych.
- Co przyniosłaś? Pokaż, chcę zobaczyć! – wypowiedział jasnowłosy wbijając w futrzastą spojrzenie zwiastujące w najlepszym przypadku rychły rabunek.

- No właśnie, co tam masz za antyki? – dorzucił od siebie ten pełniejszy wycierając dłonie w pikowane odzienie przepasane karykaturalnie długim i bogato zdobionym pasem. Barius patrzył na wszystko wiedząc jedno – nie minie wiele, zanim wszystko wymknie się spod kontroli. Facet, który siedział tuż przy wejściu całą swą posturą zablokował wejściowe drzwi – kotka nie miała jak uciec.
Pegazy:
Kaprys, Dzika
,,Ma pani na coś alergię?
- Na głównych bohaterów." (Dzięki Conan!)

Dobra Kana, Gustowne przebranko, Młoda panna Trisk de Leu
"I niech Wam Kosmos sprzyja!" (Ponowne dzięki Conan!)
"Pewnego dnia będzie coś, ale nie wiem co. ~ Kana 2018" (Yao)
Zablokowany

Wróć do „Post miesiąca: Czerwiec”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość