Post miesiąca: CzerwiecPost miesiąca - Nocturn

Zablokowany
Awatar użytkownika
Callisto
Czarny Kot
Posty: 399
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje: Złodziej , Skrytobójca , Wędrowiec
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/administrator.png[/img]
Kontakt:

Post miesiąca - Nocturn

Post autor: Callisto »

AUTOR: Nocturn
LINK DO TEMATU: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?f=1 ... 385#p67385
DATA WPISU: 18 czerwca 2016 r.
TEKST:

Wyjaśniając działanie zaklęcia, Squamea wysunął się na przód listy osób, w których pobliżu trzeba było zachować szczególną czujność. Całe szczęście wydawało się, iż nie należy do tych, którzy nadużywają swoich zdolności, choć Blythe mógł się mylić. Tak naprawdę minęło niewiele czasu, odkąd znalazł się w izbie, a przecież ciągle czymś go obecnie zaskakiwano. Zerknął na kapitana, nawet trochę mu współczując. Sam należał do tej grupy ludzi, która posiada wiele sekretów i nie wyobrażał sobie, by ktoś potraktował w ten sposób jego własną osobę. Jednakże skóra, którą przyciskał kciukami, zaczynała nabierać ciepła, a więc zdecydowanie kończył im się czas na pogawędki. Nie zamierzał więc protestować przed rozwiązaniem, które dla wszystkich wydawało się tym najkorzystniejszym.

Zamrugał kilka razy, kiedy z ust uzdrowicielki padła propozycja tymczasowego zaopiekowania się księgą Gerwy. Tego się właściwie nie spodziewał. Oczywiście informacja o tym, iż gwardzista do tej pory cieszył się wybitnym zdrowiem, rzucała dość pokaźny cień na całą tę sytuację, tylko utwierdzając go w przekonaniu, iż nie mogą sobie pozwolić na to, by mężczyzna pożegnał się z tym światem, a przynajmniej nie w jego obecności. Sprawa księgi jednak zainteresowała go znacznie bardziej. Sam posiadał pokaźny zbiór papierowych stron, poprzetykanych zasuszonymi ziołami, zarysowanych niezbyt pięknymi ich podobiznami i okraszonych dużo ładniejszym od tych rysunków pismem. Tak też wiedział, że jedno spojrzenie na zapiski Gerwy, ich szczegółowość, rozwiałoby zapewne wszelkie wątpliwości co do jej umiejętności. Jednak tak naprawdę jaki truciciel nie pokusiłby się o podejrzenie kilku receptur potencjalnej konkurencji? Blythe zdecydowanie nie zamierzał przegapić takiej okazji. Cóż, to prawda, że gra mogła okazać się nie wartą świeczki, ale z drugiej strony, gdyby się teraz wycofał, nigdy nie wybaczyłby sobie zmarnowanej szansy na zdobycie nowej wiedzy z tego zakresu.

- Nie sądzę – wtrącił zaraz po tym, jak elfka wspomniała o zwyczajach Gerwy. - To znaczy, mógłbym się założyć, że nie znajdziemy jej przy zwłokach. Jeśli któreś z was wie, kto odnalazł ciało, to ta informacja mogłaby pomóc. - Dodał, właściwie już zakładając, że zgłosi się na ochotnika. - Nie chce nikogo oczerniać, ale to zwykle właśnie znalazca ma okazję do podwędzenia najbardziej wartościowych rzeczy... a biorąc pod uwagę tego tu, zdaje się, że część jej klientów potrafiła czytać. - Westchnął cicho, spoglądając na elfkę. Właściwie skoro sama przyznała się do relacji łączących ją z Gerwą, być może mógłby ją jakoś wykorzystać. O ile oczywiście ludzie w okolicy kojarzyli dziewczynę na tyle, by zaliczyć ją do kręgu bliskich zmarłej uzdrowicielki. Wtedy byłoby łatwiej, może nawet całkiem legalnie, dostać się do przybytku.

Blythe chciał powstrzymać łuskowatego, gdy ten zawołał swego towarzysza i nakazał mu sprawdzić dom Gerwy. Nie dlatego, że uznał to za zły pomysł. Bardziej martwił się faktem, iż stworzonko mogłoby zwrócić na siebie zbyt dużo uwagi, a w Leonii nie brakowało kolekcjonerów egzotycznych gatunków. Ba, w ogóle czarny rynek miał się całkiem dobrze, z czego, jak mniemał, jego nowi towarzysze chyba nie zdawali sobie sprawy. Był jednak uziemiony przy kapitanie, a i nie znalazł dobrej okazji, by mu przerwać. Później zresztą, widząc umiejętności, jakimi się owa istotka wykazała, uznał, że z pewnością sobie poradzi. Jeśli „Glut” potrafił tak po prostu przejść przez zamknięte okno, to z pewnością łatwo byłoby mu się wywinąć z potencjalnych kłopotów. Zaraz po tym poczuł na sobie wyczekujące spojrzenia, a więc ponownie obrócił głowę do reszty.
- Ej, ej – rzucił, jakby się dąsając, w stronę łuskowatego. - Czy ja wyglądam na złodzieja? - W zasadzie chciał trochę rozładować napięcie, ale jak zwykle chyba nie bardzo mu to wyszło. Sytuacja wydawała mu się o tyle wygodna, że skoro do tej pory sam się nie zgłosił, to w razie problemów mógłby powiedzieć, że został przez nich namówiony do włamania. Jakoś by się wykaraskał tak czy inaczej. - Dobrze, dobrze, postaram się, skoro nalegacie – przerwał na chwilę, skupiając się na elfce i uśmiechając się przemiło. - Ale ty idziesz ze mną. Wybaczcie, ale do miasta zawitałem o świcie i kompletnie nie wiem, gdzie ta wasza Gerwa zamieszkiwała, więc ktoś musi mnie tam zaprowadzić.

Z ogromną radością uwolnił swoje zbielałe od nacisku kciuki, całkowicie przekazując pieczę nad kapitanem łuskowatemu. Uniósł lekko drżące dłonie i kilkakrotnie nimi pomachał, jakby to miało pomóc w przywróceniu ich sprawności. Był pewny, że gdyby ktoś kazałby mu teraz rzucić sztyletem w konkretny cel, skończyłoby się to raczej marnie. Z tego też powodu, chociaż bardzo chciał, to nawet nie próbował sięgać po fiolki z lekarstwami martwej uzdrowicielki, być może niepokojąc się na zapas, że mogłyby wylecieć z niepewnego uchwytu. Właścicielka „Kropli rosy” miała już z pewnością dość rozbitych specyfików jak na jeden dzień.
- Właściwie mam pewną sugestię – powiedział do niej, rozmasowując sobie dłonie. - Zgadzam się, że nie ma czasu na bieganie z nim po mieście, ale jeśli nie wrócimy szybko, albo mu się pogorszy, powinniście udać się do kogoś z gildii. Przed wejściem powinien stać mężczyzna, jeśli sypnę mu monetą, myślę, że pomoże wam w razie czego z przeniesieniem. Najbliżej stąd jest chyba warsztat staruszka Uvo. Łysy, chudy, trochę pomarszczony... no i wiecznie śmierdzi balsamami, ale to nie takie ważne. Mam nadzieję, że wiesz, o kim mówię? - przerwał na chwilę, zerkając na poczynania łuskowatego, który zajmował się kapitanem, a później z powrotem na nią. - Jeśli tam traficie, powiedzcie, że przysłał was Blythe, a później, że tym tu zajmowała się Gerwa. Dokładnie w tej kolejności – nakazał im stanowczo. Słysząc, kto ich do niego skierował, Uvo z pewnością przyjąłby tę dwójkę chętniej. Wzmianka o Gerwie miała jedynie zaostrzyć jego apetyt, gdyż jak sądził Blythe, staruszek nie przegapiłby okazji do udowodnienia wyższości swoich umiejętności nad tymi zmarłej uzdrowicielki, za którą nie przepadał. Poza tym, jak znał Uvo, jeśli kapitan zemrze w jego włościach, z radością będzie on chciał zrzucić winę na nieodpowiednią opiekę Gerwy, by jeszcze bardziej oczernić jej imię. To było całkiem niezłe rozwiązanie problemu i jeśli tylko wszystko poszłoby według planu, który Blythe ułożył sobie w głowie, mogliby zrzucić z siebie odpowiedzialność za stan gwardzisty. Wciąż jednak pozostawało sporo niewiadomych, które mogły wszystko pokrzyżować.

Kiedy plan działania wydawał się już ustalony, Blythe ruchem głowy pokazał elfce drzwi, jak gdyby chciał powiedzieć „idziemy”. Ruszył przodem, ale zatrzymał się tuż przed nimi, coś sobie przypomniawszy. Odwrócił się lekko w stronę uzdrowicielki.
- Tylko pod żadnym pozorem nie mówicie mu, że nazwałem go staruszkiem i powiedziałem, że śmierdzi – zaznaczył, jakby nie było to oczywiste. - I najlepiej nie wspominaj o swojej pracowni, wymyślcie jakąś bajeczkę, żeby was z miejsca nie wyrzucił – dodał. Kapitanem pewnie chętnie by się zajął, ale dwójka obcych wcale nie musiała mu się się spodobać. Samo pytanie uzdrowicielki świadczyło już o tym, że z gildią nie ma nic wspólnego, a to wróżyło problemy. Pozostawało jedynie mieć nadzieje, że w razie czego Uvo nie skojarzy kobiety. - Możecie mu trochę przysłodzić, zapewne się nie pogniewa.
Zablokowany

Wróć do „Post miesiąca: Czerwiec”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości